Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (10)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
"Autoportret w dzwonku rowerowym"
- joanna53
Śmieszny płacz
- joanna53
Heretyk
- JNaszko
Z mitami
- JNaszko
więcej...

Dziś napisano 36 komentarzy.

Koniec starego roku

Koniec starego roku

Zygmunt Jan Prusiński


KONIEC STAREGO ROKU

Cieszę się iż się kończy
to moja modlitwa jakby niema
rok zmarnowany ale przeżyty
choćby zawał w sierpniu.

Ewolucja polega nad tym
że uczucie wzmacnia nie maleje
nasze parki i skwery czekają
na przyjście zakochanych.

Pod koniec stycznia będę
w nowej roli kochanka -
odnowię miejsca ważne
jakby rozświetlić z bieli

czerwień i odwrotnie
kąsać za dnia by w nocy
dokończyć dzieła intymnych
przeżyć - zapamiętać...

Margot noworoczna
czy nie mam racji że pulsują
słowa a ruchy niczym taneczne
kokietują nagi taniec w sypialni?

Te odruchy maluję żeby spełniać...


30.12.2020 - Ustka
Środa 09:09

Wiersz z książki "Przeszedłem tę przełęcz"


Margot Bene i autor ZJP
https://m.salon24.pl/d266d7087dcbe0c8a40595dbba4c6e6c,860,0,0,0.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 2463 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2022-11-01, 04:47:21
typ: przyroda
wyświetleń (154)
głosuj (58)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2022.11.01; 04:53:19
1 października 2006

Poezja. ŻYJĘ Z AKCENTAMI CISZY, ALE TROCHĘ DALEJ


Andrzej Pokropiński

To tytuł rozdziału autora, ale tylko jego pierwsza część: Żyję z akcentami ciszy. Pozwoliłem sobie dodać, jako recenzent drugą część, i uważam że nic nie zepsułem...

Zaglądam i czytam zamieszczonych dziesięć wierszy Zygmunta Jana Prusińskiego, w antologii poezji pt. „Może otulę jesień”, wydaną przez Starostwo Powiatowe w Słupsku. Wstęp, wybór i opracowanie: Zbigniew Babiarz-Zych i Mirosław Kościeński; zdjęcia: Jan Maziejuk; projekt okładki, skanowanie zdjęć, skład komputerowy i łamanie: Artur Wróblewski; druk: Drukarnia „Grawipol”. Wydanie I, nakład 400 egz.

I oto mamy następne wydanie, ważne w roku 2006. Takie przedsięwzięcie jest do pochwalenia. Widać że w Starostwie Powiatowym pracują ludzie, dla których kultura, dla których literatura, dla których poezja jest też ważnym czynnikiem społecznym, regionalnym, i wreszcie pokazowym, że nie wszystko jest stracone, na tak zwanym (kapitalistycznym rynku)! A jednak można dokonać, zrealizować jak się chce. Brawo.

Przejdę od razu do omówienia mojego ulubionego poety, no bo tak jest, i proszę mi wybaczyć, że z pięćdziesięciu autorów w tej antologii, wybrałem sobie poezję Prusińskiego. Poeta od razu w pierwszym wierszu „Wstęga nieba na czarnej drodze”, zaprasza do skupienia:

Czy słyszysz, czy słyszysz
dzwonki konwalii przekazują ci sygnał

Autor tej myśli od razu wprowadza do zastanowienia: Nie wdawaj się w kruchą dyskusję - i to musi wystarczyć dla przechodnia, że pustka gadka nic nie daje. Prusiński dobrze zatoczył koło i długą przeszedł drogę, by nie wiedzieć o tym, że w kraju Słowian, nawet gadka tak naprawdę nie wychodzi... Poeta zaraz wyjaśnia:

To nic nie da – tylko puenta
krzywa zaprowadzi cię
nad rzekę płaczu...

Czy nie przeżywamy czegoś podobnego, idąc samotnie brzegami rzek, szukając odpowiedzi, tych rzeczy przegranych, tych niespełnionych z okresu dzieciństwa, z okresu młodości. Co dokonaliśmy w dorosłym życiu? Może wiele sukcesów osiągnęlibyśmy, gdyby nie ten (diabelny smok polityczny) w Polsce, który zniszczył nasze życie. Wystarczy dziś wyjść na ulicę i popatrzeć na twarze ludzi. Twarze zamknięte, opuszczone przez uśmiech i szczęście. A tych (w pierścieniu radości) jest tak mało.

Poeta Prusiński w wierszu „Wysuszone obrazy miast” podpiera się myślą Tomasza Jastruna: „Upadek sąsiedzkiej solidarności w miastach to wielka klęska naszej cywilizacji” – więc pisze, chyba pewny tego: wykrusza się moja cywilizacja... I zapytuje samego siebie:

I jak tu żyć solidarnie, z różą,
z pieśnią, z wierszem o miłości?

Puenta wiersza jest zrozumiała:

Rozkradamy codziennie po kawałku
własne życie ubogie, tanie
jak ulęgałki ze spadu...

Ale i tak poeta chce rozmawiać ze światem zewnętrznym. W wierszu „Chcę mówić do miasta”, pisze:

Chcę mówić do miasta
do każdego ukrytego kąta
życia i kurzu –
czasem do wystającej ręki
w jałmużnie,
czy do leżącego piórka na ziemi (...)

Chciałbym mówić
do ogrodów z kamienia,
do ulic rozpędzonych,
do dżdżownic na jezdni (...)
do urwanych ech nadziej

Występuje tu cała panorama skupisk żywych instynktów – nawet „ogród z kamienia” może mieć piękno ukrytego serca, poeta zauważa tylko upadki, jakby te losy przegranych są ważniejsze aniżeli wspomniany uśmiech i szczęście gdzieś ukryte... Dlaczego tak się dzieje? Czemu autor tych wierszy nie idzie tam, gdzie ta radość tańczy; przecież nie wszyscy muszą być takimi wyczuwalnymi odbiorcami. Upij się poeto, upij się poeto i pisz nam tylko wesołe wiersze, jak zażądał od Prusińskiego sam redaktor tej antologii Zbigniew Babiarz-Zych.

Podobno Prusiński odpowiedział, że nie interesuje go sztuczny walor pisania, pod publiczkę nie umie tym bardziej. Nie umie przebrać innej skóry jaką ma własną. Toż chce pisać tylko prawdę, a gdzie jest prawda? W ludziach przegranych. W ludziach ubogich. W ludziach chorych. W ludziach starych. – Niech piekło brzmi swoją tonacją, swoim tonem, a ja będę tam gdzie ludzie pragną czystości, choć są słabi; tak mówi poeta z Pomorza.

Zygmunt Jan Prusiński to dobry obserwator, nie da się oszukać. Nie interesują go improwizacje i zastępcze zasłony. W wierszu „Słupsk w kadrze pesymisty” pisze:

Słupsk jest blady,
patrzy zezem na dziurawe ulice.
Podwórka wstydliwe
by wyjść na zewnątrz
z flagą radości.

Miasto zaniedbane, przez okres PRL i przez okres III RP. Prusiński śmiało rzecze, że gdyby był gospodarzem do dzisiaj cywilizator z Niemiec, to te komunalne podwórka nie wstydziłyby się tych ubogich zaniedbań, nie mówiąc o budynkach. Co znaczy to cholerne wschodnie myślenie. Pieniądze gdzieś upływały – to znamy – korupcja goni korupcję., a dziś chcemy gonić „króliczka”... przepraszam, świat zachodniego uporządkowania?!

Świetny jest wiersz „Nie jesteście winni wy, ale i tak jesteście straceni”, ze wstępem: „Każe pokolenie musi oddać ofiarę, ofiarę czystą, nawet w pokoju”. Oto fragment:

To nic nie szkodzi że się starzejemy,
że pamięć ucieka od naszych oczu
w kierunku rozdrapanych ran na korze,
wszystko co stare jest nam bliskie;
próchno pnia, krzywy płot pilnujący
jabłonie powyginane, tylko zachód słońca
wciąż nas upokarza pięknem...

Nie zapomina poeta o tej jednak dojrzałości przegranych w swojej poezji przekazać. Sam do nich się zalicza. Nie wstydzi się tego, bo i nie z własnej winy, a dlaczego; transformacja polska była, ale wyszła innym dobrze, choćby tym, którzy to całe zło budowali przez pół wieku. Uczciwy człowiek ku sukcesom od razu był ścięty z równowagi. Musiał być bardzo elastyczny żeby przetrwać. A jak przetrwać można było, kiedy dramat otwierał samoczynnie okna i drzwi, i od rana straszył. Oczywiście wiersz „Oda do bezrobotnego” pisze w pierwszej osobie, ale wierzę że myślał także o innych. Oto fragment:

Zapisuję się wiekuistą abolicją
na czas określony wedle wierzeń kijanek w stawie,
a modły o upadłości odkładam na półkę
zapomnienia i tych książek kilka napisanych
układam w kwadracie mojej powierzchni,
jak zamknięty zwierz w klatce.

Oprócz drzew nie mam nikogo,
by oprzeć się przed upadkiem...

Element trwania jest w nim, w człowieku. Jednym wystarczy tylko widok drzew – bo dzięki nim, on, człowiek, istnieje. Poeta dobitnie dopisuje, żeby to drzewo było w pobliżu. Tak, bądź drzewo zawsze blisko. To niczym ołtarz z drzewa... Ale poeta widzi jeszcze w nim więcej od nas. My widzimy tylko drzewo, on swoiste tajemnice głębokiego życia. Przecież poeta pisze w wierszu „Skądinąd bywam drapieżny”:

Spowity z wiersza i z liści paproci
unoszę się skrzydłem motyla,
a jutro skrzydłem orła...
Ta metamorfoza jest czynna
w zamian tylko zapamiętać trzeba,
skąd bierze się życie rzek...

Wiersz „Cmentarze zapomnianych poetów”, to opis dwóch epok – którą poeta chwali, ale tę wcześniejszą, chodzi o XIX wiek. To był złoty wiek dla poetów. A zaczyna tak:

Na kamieniach zostały wiersze,
nieco wytarte muzyką słów,
ociera się fala o ich sens

A kończy też elegancko, malowniczo:

Ta rzeka słów we mnie płynie,
tyle mam zatoczek ukrytych wierszami.
Tylko noc jest otwarta dla mnie,
jest w nich żołądź, muszelka, kamyk.

Mirosław Kościeński napisał krótko, ale dobitnie: „Osobnym przypadkiem, ewenementem jest poezja i publicystyka Zygmunta Jana Prusińskiego z Ustki. Jest bardzo płodny w swojej twórczości”. A wspomniany Zbigniew Babiarz-Zych napisał: „Zygmunt J. Prusiński jest jedynym obecnie i najbardziej pracowitym literatem na ziemi słupskiej”.

Dla mnie, czytelnika, poezja się liczy. I tu mogłem podziwiać ten warsztat, tę indywidualną swoistą lirykę. Chciałoby się powiedzieć, że Prusiński wie co robić ze słowem. Można dodać, że słowa same do niego sfruwają jak pszczoły do ula. A to jest dużo, to jest doskonały sprawdzian kondycji autora w świecie poetyckim - niby tak subtelnym a jednak, gorzkim i szorstkim. Prusiński bez tej szorstkości i goryczy, chyba nie byłby poetą. Chyba nie.

* * *

Dodam, że 30 września 2006 roku to dzień urodzin Zygmunta Jana Prusińskiego, i ode mnie ma ten skromny prezent urodzinowy, tę recenzję na ukończenie 58 lat. Żyj nam poeto 99 lat, i pisz, i pisz dla potomnych, dla literatury polskiej, którą niezmiernie i na pewno ją wzbogacasz swoimi wierszami.

Andrzej Pokropiński

30.09.2006 r.

PULS POLONII – Australia


Wiersze na topie:
1. jest dobrze (30)
2. "kto sieje wiatr zbiera razy" (30)
3. w intencji manny (30)
4. ludzka utopia (30)
5. ***[między nami pole minowe...] (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (326)
2. Jojka (319)
3. darek407 (259)
4. Gregorsko (116)
5. pawlikov_hoff (102)
więcej...