Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (7)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Heretyk
- lucja.haluch
pan Kot
- lucja.haluch
Z mitami
- TESSA
Zmartwychwstały w nas
- lucja.haluch
więcej...

Dziś napisano 18 komentarzy.

zygpru1948 - komentarze autora



Komentowany wiersz: Ostrożnie z tym spojrzeniem 2018.07.17; 04:15:58
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii


Komentowany wiersz: Ostrożnie z tym spojrzeniem 2018.07.17; 04:14:10
Autor wiersza: zygpru1948
Recenzja Karola Zielińskiego do książki "Deszczowa panienka" - część pierwsza -


Komentarz z lubczasopisma: Ale Literatura


Panie Zygmuncie, młody kocurze, mojej Ewuni i mojej Ewuni, jakbyś miał Pan piętnaście lat! To Pan nie wiesz, że mężczyzna 30-40 letni żeni się sam (powiedzmy), natomiast pięćdziesięciolatka żeni diabeł?
No, zachowujesz się Pan, jak nastolatek, nie ma mowy ani o posagu ani o intercyzie! Z czego będziecie żyli? - powietrzem. Seks na głodniaka nie smakuje. Czy ona aby chce się podzielić z Panem ostatnią koszulą? Pan już tam coś z butiku mamy wykombinuje.

Szczęść wam Boże - choć w ten ślub po prawdzie nie bardzo wierzę, bo jest bardziej potrzebny do kreacji wierszy, niż w rzeczywistości. Bo po cholerę dzisiaj ślub - skoro wszyscy żyją na koci pazur! To już prędzej bym uwierzył, że się pani Canela rozwiodła i wyszła za Pana, gdyby jej były Pańskie organy do przeszczepu potrzebne! Trafiłem w sedno?
No, ale ja nie o tym. Bardzo mi się podoba obraz tej kobiety w czerwonej sukni na białej otomanie, z kielichem wina w ręku. I tu jest kapitalny problem współczesnego "piękna", jako wymysłu diabła. I to nie tylko w malarstwie ale i w muzyce, literaturze i poezji. A w miłości? Gdy jedno drugiemu kłamie w żywe oczy: kocham cię, a myśli tylko o tym, żeby go wydupczyć. Co w samej rzeczy nie jest niczym złym, bo dupa ludzka jest od tego, więc niech temu służy, nie tylko do srania.
Bo proszę Pana, święty Franciszek wychwalał Boga nawet sraniem. Biografowie piszą, że chorował na oczy, ale również, czego nie piszą, na zrakowacenie kiszki stolcowej, od czego umarł na śmiertelnej desce (inni mówią że na gołej ziemi - bliżej doktora Glinki!). Ludzka rzecz, święci też na to chorują.


Wracając do "piękna", moje kryterium tego obrazu jest takie: Ten obraz byłby piękny bez zastrzeżeń, gdyby mógł wisieć w kościele w jakimś (niekoniecznie głównym) ołtarzu. Obrazy św. Rity, patronki różanych kwiatów są malowane podobnie, a przecież w ten sposób, że widać, że Rita jest świętą, a ta pani na tym obrazie w czerwonym kapeluszu jest gotowa do walenia i myśli o waleniu. Lewa ręka gotowa do podwinięcia sukni do góry, by odsłonić uda i rozłożyć nogi. Cała jej poza wyraża myśl: "Tak się ułożę, żeby ci było wygodnie i dobrze mi wkładać". A już żadną miarą nie można by nikomu wmówić, że przedstawia on Matkę Boską. I chyba Marię Magdalenę, przed nawróceniem też nie. Maria Magdalena została świętą, ale nie była nią przed nawróceniem.
Nie mówię, że święta nie ma prawa by piękną kobietą. Piękną kobietą, która nawet zamierzała zostać kurtyzaną i groziła tym Panu Jezusowi przez długie lata, że nią zostanie (w burdelu), gdy Jezus będzie ją zdradzał - była święta Katarzyna Sienieńska (przyjaciółka - a może i kochanka - mistyczna - św. Franciszka).

No, ale wyobraźmy sobie, że takie obrazy i takie kobiety zajmują centralne miejsca w witrażach i na freskach, w towarzystwie Pana Jezusa - to co by powiedzieli zwykli ludzie, którym nogi śmierdzą w starych skarpetkach, którzy nie biorą kąpieli przez długie lata, bo nie mają wanny, którym wylatują zęby i pięknej kobiety z bliska nie widzieli.
Cóż to jest do (diabła) to piękno? Karol Bodler napisał wiersz (piękny) o gnijących wnętrznościach zdechłego konia. A gdyby tak zamieścił Pan obraz albo fotografię zaniedbanej starej (bezzębnej) żebraczki albo starego dziada? Wiem, że Pana ideowo na to stać, bo przecież jest Pan prezesem Partii Biednych. Do których, dziadów, i ja mam zaszczyt się zaliczać!

Mojemu ani Pańskiemu wizerunkowi to nie zaszkodzi a dopomoże w nabraniu ludzkiego wyrazu, żeś oto Pan jest człowiek, a nie udajesz Pan poetę, czyli nie wiadomo kogo (w dzisiejszych czasach, kiedy [poeta nie jest kontestatorem] a raczej podporą nieludzkiego systemu).
Z tym podkreślaniem ciągle, że jesteś Pan poetą, to chyba bierze się stąd, że masz Pan (tak jak ja) "dwa ciała króla". Jedno ciało z krwi i kości, normalne i śmierdzące, a to drugie jest mistyczne, przeźroczyste i niedotykalne przez zwykłych ludzi. Jeśli próbował Pan leczyć dotykiem, uśmierzać ból, to może mieć Pan tego rodzaju prerogatywę, co poeci często mają. Przecież nieprzypadkowo kobiety lgną do Pana, przeczuwając w Panu cudotwórcę i uzdrowiciela. Wiele z nich pewnie ma dolegliwości ginekologiczne, a na to nie ma nic lepszego niż ręka poety!
Dlatego mówisz Pan: Jestem poetą, a masz Pan na myśli "Noli me tangere".


Przy czym Pan może dotykać, bo zrobi to ciałem materialnym, natomiast Pana ciało niematerialne (poetyckie, nie jest osiągalne do dotyku przez byle kogo). Podkreślając swoją poetyckość bytu, podkreśla Pan wyjątkowość i nieosiągalność.
No, ale dość o tym, pozdrawiam i udaję się na poszukiwanie kwiatu paproci (który znajdował się według wierzeń ludowych, między nogami dziewicy, ponieważ w dawnej rodzinie nuklearnej korzystniej było dla genetyki pradawnych plemion gdy wnuczkę rozprawiczył przygodny młodzieniec z sąsiedniej wioski, niż własny ojciec lub dziadek (tak piszą antropolodzy, między innymi Bronisław Malinowski - on mówi nam o współczesnych czasach, np. przed wojną na huculszczyźnie, na Podhalu, na Polesiu etc. wcale nie trzeba do tego wysp maoryskich szukać). Ale o seksualnym transferze symbolu kwiatu paproci i klanowym, bądź rodzinnym kazirodztwie, mówię tu w kontekście neopogaństwa ludów Europy, gdy wśród tych ludów, przez długie wieki, chrześcijaństwo panowało formalnie i deklaratywnie, i tylko na dworach książęcych a w kmiecych komorach babka chędożyła z wnuczkiem a dziadek stękał na własnej córce, ku czci Wotana, Inkluza albo Swarożyca.

A propos krzesła. Czyżbyś się Pan czuł chory? Bo krzesło jest potrzebne i o krześle myśli człowiek chory, kulawy i taki co go brzuch boli. Coś jest u Pana na rzeczy z tym krzesłem, jako powodem formalnym wiersza, że go ciągle przywołujesz, jakby za mało było w Panu tego krzesła. Może Pan masz robotę stojącą, a wtedy kutas opada (ma tendencję do opadania bo wiązadła nadwyrężone staniem, to w tym wypadku tylko suspensorium albo obcisłe slipy, wiem coś o tym, bo sam mam wielki rozmiar, więc muszę go czymś podtrzymywać, to nie są żarty ani do śmiechu, po całym dniu może boleć i gdy Pan siadasz do pisania wieczorem, to wtrynia się do mózgu to krzesło, jako sprawca ulgi, lepszy niż ręka kobieca. O tak, ręka kobieca na rozporku nie zrobi tego co zwykłe krzesło, popatrz Pan, jaka sakramencka ironia stworzenia wszechrzeczy i jaka niesprawiedliwość. Jest nad czym pomyśleć i nad czym się zastanowić.
Może nawet ja sam napiszę jakiś krótki tekst-analizę Pańskich wierszy z krzesłem w tle, w kontekście ontologii bytu. Czyli zamiast miłości i aktywności seksualnej, małżeńskiej etc. która szkodzi, stwórca zaleca i daje mężczyźnie, jako towarzyszkę i pociechę kawał deski. No no, ładna teodyceja!


Kraków. 07.07.2012 - 23:27

________________________________


Komentowany wiersz: Osłodzę cię wierszem miłosnym 2018.07.16; 09:36:50
Autor wiersza: zygpru1948
Margot Bene nie jest poetką a jedynie krytykiem literackim, a jednak próbuje czasem wiersz napisać. Oto przyklad...


POWRÓT Z WIEDNIA DO KRAJU


W czas powrotu lipcowego
wspomnienia Twoje jak ptaki
szybują wysoko... i milkną.

Potem przychodzą inne lipce
wypatrywane, zapachem nadziei nasycone... i też milkną.

I ten ostatni lipiec
radością wabiący,
urodą kwiatów na przystankach
czasem niepokojem...

Nie milknie.


Bydgoszcz - między 10 a 13 lipca 2018



Nieudolny krótki zarys, ale całuseczki długie.


http://s26.flog.pl/media/foto_300/12635570_bajeczna-margot.jpg


Komentowany wiersz: Osłodzę cię wierszem miłosnym 2018.07.16; 09:32:33
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii


Komentowany wiersz: Osłodzę cię wierszem miłosnym 2018.07.16; 09:30:37
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

29.06.2011 11:51


Motto: "Kochamy kobiety w ukryciu". - Zygmunt Jan Prusiński


@Zygmunt Jan Prusiński

Trafił Pan w samo... sedno. Pozdro

PS. Podziękuj Pan pani "to be" i panu ZASMUCONEMU, bo to oni dają najwięcej materiału do przemyśleń. Brylanty! Pan wie, że ślimak winniczek im bardziej się smuci, tym więcej wydziela śluzu (ślazu, jak mówiono). A za argument prawdy można iść siedzieć i tego się najbardziej boję. Maszyna, której potrzeby istnienia ani jej logiki (poza tym, że musi dawać na stanowiskach urzędniczych mieszczanom (łykom) z małych miast i miasteczek, a nawet całkiem dużych... utrzymanie: rejenci, sędziowie, referendarze - są jeszcze tacy!) w ogóle nie rozumiemy, zostaje puszczona w ruch. A pisma z pieczęcią z orłem zaczynają krążyć i się nie obejrzysz, jak się możesz znaleźć w kanciapie, za obrazę wszystkiego. Lub co najmniej dostaniesz pięć tysięcy grzywny! Tak na poważnie, to Chrystus zginął bo zrobił kilka cudów. Zrób Pan cuda a zobaczysz co się będzie działo. Grozi to nieobliczalnymi konsekwencjami. Dlatego nikt nie chce robić cudów, ani też nikt nie chce, żeby mu ktoś robił cuda!


Najbardziej mi się podoba wers Pana: "kochamy kobiety w ukryciu". To się jakby do mnie odnosi, bo jak kocham kobiety w ukryciu. Proszę sobie wyobrazić jakie to śmieszne i upokarzające, jakiś nieokrzesany parobek bezcześci jej kocyndra, a jak go wielbię i wzdycham do niego w ukryciu. On go miętosi (tego kocura) jak starą czapkę, a ja w jego misternej purchlastej skórce wokół clitoris doszukuję się mistycznego sensu i metafizyki, i kontemplując, modlę się, dziękując stwórcy że stworzył coś tak pięknego. Niech to szlag.


Zygmunt Jan Prusiński Elementarz poezji miłosnej - Część IX

___________________________


Komentowany wiersz: Szatynka w jedwabiach 2018.07.15; 08:47:18
Autor wiersza: zygpru1948
Margot Bene nie jest poetką a jedynie krytykiem literackim, a jednak próbuje czasem wiersz napisać. Oto przyklad...


POWRÓT Z WIEDNIA DO KRAJU


W czas powrotu lipcowego
wspomnienia Twoje jak ptaki
szybują wysoko... i milkną.

Potem przychodzą inne lipce
wypatrywane, zapachem nadziei nasycone... i też milkną.

I ten ostatni lipiec
radością wabiący,
urodą kwiatów na przystankach
czasem niepokojem...

Nie milknie.


Bydgoszcz - między 10 a 13 lipca 2018



Nieudolny krótki zarys, ale całuseczki długie.


http://s26.flog.pl/media/foto_300/12635571_bajeczna-margot.jpg


Komentowany wiersz: Szatynka w jedwabiach 2018.07.15; 08:42:51
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii


Komentowany wiersz: Szatynka w jedwabiach 2018.07.15; 08:41:56
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

01.07.2011 14:41


@Zasmucony

To mnie cieszy, że Pan ZASMUCONY został ROZBAWIONY. Ale co do Boga, to mam dla Pana złą wiadomość. Niech Pan przeczyta Fausta, a zobaczy Pan o co mi chodzi. Jak diabeł rozsiewa o Bogu same dobre wiadomości i pracuje i współpracuje z Bogiem nad dziełem zbawienia. W tej historyjce nie chodzi o namiętność starego pryka do pięknych nóżek młodej Małgosi. Tu chodzi o rozmowy, o dochodzenie do zrozumienia własnego losu. „Faust” jest komedią pomyłek. Wydaje się, że przenikliwy umysł starego doktora powinien dostrzec pomyłki i całą blagę stworzenia, której efektem jest również Lucyfer (który ofiaruje mu pomoc), a tymczasem nie, Faust do końca nie widzi bezradności Bytu i brnie w swoje złudzenia. W „Fauście” chodzi o to, (i to widać podczas jego rozmów z Diabłem), że człowiek musi się porozumieć i ułożyć nie z Bogiem a ni z Diabłem ale z własnym LOSEM. Z własnym Marnym LOSEM. Z samym sobą, bo przecież nie z Bogiem, bo nim nie jest i nigdy nie będzie. Człowiek musi być Bogiem dla siebie lub będzie niczym. A tymczasem zarówno Bóg jak i Diabeł, chcą go od tego odwieść. Tak, Bóg i Diabeł, to diabelska spółka. Dlaczego?
Dlatego, że usiłuje przed człowiekiem zataić fakt, że Bóg potrafi tylko stwarzać śmieci. A Diabeł jest mu potrzebny jako żyrant i adwokat podtrzymujący w człowieku przekonanie, że te śmieci to są jakieś niesłychane dobrodziejstwa, imponujące pomniki wszechmocy.


A tymczasem Bóg stwarzając wszechświat już w chwili stworzenia rozumiał, że jego dzieło musi się zestarzeć, zdezaktualizować, zużyć, zamienić się w śmieci. Bóg stwarzając człowieka, już w chwili kreacji wiedział, że musi się on zestarzeć i zamienić w trupa. Czyli stworzył śmiecia. Człowiek stwarzając komputer już w chwili „produkcji” nadaje mu status śmiecia, który się zepsuje i zużyje z biegiem czasu. Człowiek płodząc człowieka, w chwili prokreacji już płodzi przyszłego Trupa i śmiecia. Zarówno Bóg i Człowiek są twórcami śmieci. Tylko takie rzeczy (jak idee i byty absolutne) które się nie starzeją nie są śmieciami. Człowiek też musi sobie zdawać sprawę, że sam jest śmieciem i twórcą śmieci. Jego Bóg też jest twórcą śmieci. Trzeba by było tak stwarzać, aby omijać niszczący walec czasu, a tego nie potrafi ani Bóg, ani człowiek. I to widać, gdy się przyglądamy z boku, pozornie głupim rozmowom Fausta i Szatana. Szatan wydaje się równie głupi jak Człowiek i nic nie rozumiejący. Bredzi o tworzeniu Dobra a tymczasem albo nie wie, albo ukrywa, że najlepszą rzeczą jest się nie narodzić. A jeśli już się człowieka zrodzi, to jedynym ratunkiem jest szukanie porozumienia i pogodzenia z własnym LOSEM Śmiecia – bo wszakże i śmiecie mogą dożywać bardzo długiego czasu jeśli nie pozwolą się łatwo zamieść i spalić w śmieciarni. Na tym świecie pozostaje jedyną realną rzeczywistością tylko człowiek i jego los. Diabeł i Bóg spychają na siebie wzajemnie odpowiedzialność za absurd istnienia i udają, przed człowiekiem przenikliwym, że ich nie ma.


Tragedia polega na tym, że Bóg jest nieudacznikiem i lepiej żeby się nie brał do stwarzania śmieci, jeśli wszystko co stworzy, zamienia się w śmieci. Ja kiedyś powodowany litością miłością bliźniego podarowałem mieszkanie w bloku (nie mojemu) synowi mojej byłej (zmarłej) żony (chciałem, żeby to dziecko miało jakiś lepszy życiowy start) i myśli Pan, że doznałem satysfakcji moralnej albo że od strony fenomenologicznej doznałem ulgi, rozgrzeszenia z ludzkiego egzystencjalnego brudu (który rzekomo nosimy wskutek grzechu pierworodnego), uwolnienia od poczucia śmieciowego istnienia, od nieważności istnienia? Diabła tam! Poczucie nieważności, niepotrzebności, pustki duchowej… narosło jeszcze bardziej! Bo cóż dobrego zrobiłem temu chłopcu? Dałem mu rozlatujące się śmieci? Żeby się wśród nich męczył z innymi śmieciami. Nie widzę różnicy między tym, że mu dałem a miedzy tym, gdybym mu nie dał. Żadna łaska! Najlepsze bym mu zrobił dobrodziejstwo, gdybym go zabił i skrócił mękę w oczekiwaniu na ostateczną zamianę w śmiecia. Również robienie dobrych uczynków nie jest tworzeniem rzeczy wartościowych, bo to są również śmieci. A tymczasem sprawa jest prosta – rzeczy stworzonych nie wolno rozpakowywać i używać, bo się zamienią w śmieci. Ergo, życia też nie należy używać i zużywać bo się zamieni w śmieci. To jednak nie jest prawda, bo rzecz nierozpakowana i nie będąca w użyciu też zamienia się w śmiecia.


Oczywiście, że tylko nasza dobra wola decyduje, że coś zużyte i przebrzmiałe nigdy nie traci na wartości i nigdy nie przebrzmiewa, ale ciągle znajduje twórcze zastosowanie. I w tym jest człowiek równy Bogu, jeśli Bóg się o to nie obraża i dopomaga człowiekowi w realizacji tych twórczych zamierzeń. To by było piękne gdyby było prawdziwe, ale niestety, wszystko działa w ten sposób, żeby zniechęcić człowieka do tego typu kreacji. Natura i Bóg (również Diabeł) mu w tym wyraźnie przeszkadza. Siły zewnętrzne, poza ludzkie działają w ten sposób (przeciwko dobrej woli człowieka), żeby mu nic dobrego nie wyszło. Za cokolwiek człowiek się zabierze, co mu się wydaje dobre i słuszne, diabelski chochlik musi mu zepsuć i przemienić rzecz dobrą w złą. Po pewnym czasie człowiek widzi, że to co brał za prawdę i dobro, okazuje się kłamstwem i złością a księża mu wmawiają, że taka jest natura bytu (w skutek grzechu). I tu mają racje. Ergo, człowiek dobrą wolą może działać tylko wbrew zdrowemu rozsądkowi, poza sferą bytu (również niematerialnego) a można powiedzieć nawet: niestworzonego (bo ten stworzony już staje się śmieciem) i tu wracamy do początku. Że Człowiek nie może ale nie powinien porozumiewać się z Bogiem, ale musi porozumieć się z własnym LOSEM. Żeby własnemu przemijaniu, własnej grzeszności, małości i niepotrzebności nadawać status śmiecia, który jest cenny, ważny i chociaż zdezaktualizowany to nadal jest twórczy i DZIAŁA jak w pierwszym dniu stworzenia. Ale działa siłą dobrej woli człowieka a nie Boga. Już samo to, co głupio obiecywał człowiekowi Chrystus na kartach Ewangelii, że czeka go życie w niebieskich pokojach u Ojca w stanie wiecznej młodości… toż to jest tak samo głupie, jak widzimy w „Fauście” gdy Diabeł mu obiecuje młodość i miłosne szczęście w ramionach Małgorzatki. To jest gadka do głupiego (wiejskiego – nie ubliżając ludziom ze wsi) Władka.



Teraz przyjrzyj się Pan pisaniu pana Zygmunta i zrozum Pan, że on jest zbyt mądry, żeby pisać pod waszą publiczkę, której można obiecać poetyckie szczęście według schematu faustycznego, to jest: "Czeka cię młodość i miłość w ramionach Małgorzatki – bo nic ci więcej nie potrzeba w twym wieprzowatym życiu, głuptasie” . Bóg nie lubi intelektualistów, a Diabeł udaje że lubi, ale takich pseudointelektualistów jak Faust, któremu można robić z mózgu wodę. Przypomnij sobie Pan, jak św. Paweł nienawidził filozofów i intelektualistów, przekładając nad rozum naiwną wiarę, że wszytko jest w porządku. Pan pisząc swoje wiersze do Matki Boskiej i jeszcze wyżej, powinien Pan w imieniu udręczonej i upodlonej nieporadnym stworzeniem świata, ludzkości, pytać, dlaczego wszystko jest nie w porządku? Bo wszystko się kreci koło dupy, bo wszystko jest do dupy. I nie jest to wyraz prostackiego zachowania eskapistów ani prostaków tylko wyraz świadomości i samoobrona świadomości przed zakłamaniem, że kiedy ją kładą do grobu, kiedy kpią ze zdrowego rozsądku, to jej wmawiają, że dostępuje objawienia Matki Boskiej, która ją zawiadamia o zbawieniu (a więc: Ojciec ma pokojów wiele... gdzie będziecie wiecznie młodzi, jak Faust ze swoją Małgosią albo pan Zygmunt w różowym pokoju ze swoją Mar Canela w różowej koszulce – ale on wie, że jest różowym wariatem, a Pan bierze to na poważnie tam gdzie powinien Pan szydzić i szydzi tam, gdzie powinien Pan kląć i brać na poważnie. Zupełnie jak Faust! Uczy się Pan od Różowego Zygmunta, on klnie tam gdzie trzeba i szydzi gdzie powinien! Pozdro). Co za brednie!


Pozdrawiam również różowego Mistrza Zygmunta. Trzymaj się Aramisie!


Zygmunt Jan Prusiński Elementarz poezji miłosnej - Część IX

_______________________________________


Komentowany wiersz: Obecność twoja pożądana 2018.07.14; 09:41:36
Autor wiersza: zygpru1948
Margot Bene nie jest poetką a jedynie krytykiem literackim, a jednak próbuje czasem wiersz napisać. Oto przyklad...


POWRÓT Z WIEDNIA DO KRAJU


W czas powrotu lipcowego
wspomnienia Twoje jak ptaki
szybują wysoko... i milkną.

Potem przychodzą inne lipce
wypatrywane, zapachem nadziei nasycone... i też milkną.

I ten ostatni lipiec
radością wabiący,
urodą kwiatów na przystankach
czasem niepokojem...

Nie milknie.


Bydgoszcz - między 10 a 13 lipca 2018



Nieudolny krótki zarys, ale całuseczki długie.


http://s26.flog.pl/media/foto_300/12638507_bajeczna-margot.jpg


Komentowany wiersz: Obecność twoja pożądana 2018.07.14; 08:44:44
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii


Komentowany wiersz: Obecność twoja pożądana 2018.07.14; 08:42:56
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

03.07.2011 00:36


@Zygmunt Jan Prusiński

Witam Pana Zygmunta. Ponieważ nie mam teraz czasu wypowiem się krótko. Dlatego jesteśmy na 209 miejscu bardzo słabej dzietności na liście "gdzieśtam-gdzieśtam", słabizny seksualnej naszych mężczyzn, którzy nie potrafią spłodzić dziecka, ponieważ równocześnie (kładę to na uwadze, pani "to be" niech się wypowie, jak taka mądralińska!) jesteśmy na pozycji 209 na liście stosunków doodbytniczych uprawianych najchętniej od jakiegoś czasu (od czasu wstąpienia do UE i w ogóle zadawania się z tymi zboczeńcami z Zachodu) w naszym społeczeństwie. Nie wiem czy Pan wie, ale badania środowiskowe wykazują, że wśród młodzieży najpopularniejszą wersją ochrony antykoncepcyjnej jest uprawianie stosunków w "kakałko". Zamiast ejakulować do pochwy, mężczyzna ejakuluje do odbytnicy swojej partnerki, bo tak jest modne i bezpiecznie. Małolaty od dawna to wiedzą i uprawiają seks w ten sposób, który dodatkowo pozwala pruderyjnym dziewczętom zachować swoją błonę dziewiczą w stanie nienaruszonym jak najdłużej. Efekty tej "polityki" są następujące: ponieważ jak wiadomo każda tkanka przechowuje w tzw. pamięci "tkankowej" informacje dotyczące korzystnych dla niej, jak i niekorzystnych kancerogennych czynników, więc jeśli kiedyś tkanka doznała pod wpływem jakiegoś czynnika uszkodzenia lub urazu, to pamięta o nim bardzo długo i stara się go unikać w przyszłości. Dotyczy to zarówno pamięci tkankowej jak i narządowej. To są sprawy oczywiste i szeroko znane. Ale jak się to przekłada na problem obniżonej dzietności?

Wiadomo, że plemnik, chociaż nie jest tkanką (zbiorem komórek), to przecież spełnia jej rolę w strukturze, bez której plemnik nie mógłby spełnić swej funkcji. Wiadomo, że plemnik nie jest klasycznym narządem, składającym się z zespołu tkanek wyspecjalizowanych do spełniania określonej funkcji ale przecież jest quasi-narządem powołanym do spełniania specjalistycznej funkcji i jako taki posiada pamięć narządową i tkankową może stokroć a nawet tysiąckroć czulszą od pamięci zwykłej tkanki. Przecież należy pamiętać, że w tkance oprócz białek, które są szkieletem podporowym dla informacji, istotne informacje zawierają się w enzymach. A tych w plemniku jest pod dostatkiem. Dalej; jeśli jakiś narząd jest ciągle używany w sposób nieprawidłowy, to w końcu się degeneruje, przystosowując się do funkcjonowania w anormalnych warunkach, tak jak plemnik ejakulowany wciąż do zasadowego środowiska odbytnicy. Pamiętajmy, że środowisko pochwy jest kwaśne i dla takiego środowiska plemnik jest przystosowany, natomiast w środowisku zasadowym się degeneruje i choruje. Nie tylko on się degeneruje, ale również całe otocznie fizjologiczne związane z życiem plemnika.

Plemniki oczekujące na ejakulację w strukturach nadjądrza, "wiedzą" że coś jest nie w porządku, bo przez ścianki nasieniowodów dostaje się do nich zawartość z odbytnicy, która jest zasadowa i do której nie chcą, ale muszą się przystosować. I przystosowują się degenerując się w ten sposób, że uczą się "pływać" w odczynie zasadowym i reagować na komórki wyściółki odbytu, jakby to były jajeczka przygotowane do zygoty. Podczas dłuższego nieprawidłowego współżycia, plemniki przekazując sobie w strukturach nadjądrza zdegenerowany model zachowań poejakulacyjnych, przyzwyczajają się do doodbytniczego seksu, zapominając jednocześnie jak się powinien zachowywać zdrowy plemnik w zdrowej pochwie, wobec jaja oczekującego na zapłodnienie. Oto cała tajemnica niskiej dzietności i coraz większej ilości bezpłodnych Polaków.


Winna jest Unia Europejska i ruch pederastów i lesbijek oraz innych demoralizatorów. W momencie kiedy mężczyzna postanawia spłodzić dziecko i ejakuluje do pochwy kobiety, wtedy się okazuje, że plemniki przyzwyczajone do obcowania z odbytniczym zasadowym środowiskiem, "głupieją" zdezorientowane w kwaśnym środowisku pochwy i macicy. "Głupieją" w tym środowisku, bo były przyzwyczajane w okresie wychodu i przechowywania (w nadjądrzu) do czegoś zupełnie przeciwnego, co dostawało się do ich otoczenia podczas poprzednich stosunków doodbytniczych, wraz z zasadowym śluzem migrującym po ściankach dróg układu nasiennego mężczyzny.

Kończę bez zwyczajowych wiców (dla Pana ZASMUCONEGO) żeby zakończyć temat w atmosferze powagi i wzniosłości. I powtarzam, pederaści są winni, którzy rozgłaszają, że już 11% Polaków jest pederastami! No ale co się dziwić, skoro onegdaj dali nagrodę nobla Czesławowi Miłoszowi, gdy już wiedzieli, że on i Jarosław Iwaszkiewicz, wybitni Polacy wkładali sobie nawzajem siusiaka! Przecież nie dadzą nagrody nobla zwykłemu heterykowi boby im zapaskudził polityczny schemat. Proszę się przyjrzeć na nagrody ostatnich lat, same jakiś lesbijki i wariatki, że nie dodam już jakiej nacji... Chociaż prywatnie im współczuję takich losów i takich matek) do czego to podobne, sam się czuję zdezorientowany, tak jak ten plemnik, który pływa w środowisku pełnym zasad!


Zygmunt Jan Prusiński Elementarz poezji miłosnej - Część IX

____________________________


Komentowany wiersz: Będę cicho w twoim pokoju 2018.07.13; 14:08:02
Autor wiersza: zygpru1948
Margot Bene nie jest poetką a jedynie krytykiem literackim, a jednak próbuje czasem wiersz napisać. Oto przyklad...


POWRÓT Z WIEDNIA DO KRAJU


W czas powrotu lipcowego
wspomnienia Twoje jak ptaki
szybują wysoko... i milkną.

Potem przychodzą inne lipce
wypatrywane, zapachem nadziei nasycone... i też milkną.

I ten ostatni lipiec
radością wabiący,
urodą kwiatów na przystankach
czasem niepokojem...

Nie milknie.


Bydgoszcz - między 10 a 13 lipca 2018



Nieudolny krótki zarys, ale całuseczki długie.

https://zalacznik.wp.pl/0/d645/IMG_20180712_224942.jpg?tsn=1531470971426&zalf=Nowe&wid=153991&p=2&o2=4025097&t=IMAGE&st=JPEG&ct=QkFTRTY0


Komentowany wiersz: Będę cicho w twoim pokoju 2018.07.13; 09:04:17
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii


Komentowany wiersz: Będę cicho w twoim pokoju 2018.07.13; 09:03:13
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

26.12.2011 22:54


@Zygmunt Jan Prusiński

Gdy tak czytam sobie Pańskie wiersze, swoją chorą i erotomańską wyobraźnią, która w każdym Pańskim słowie czuje drgania pragnącego stosunku naprężonego członka, gotowego wskoczyć do śliskiej od podniecenia waginy (co za potworny erotoman!), to myślę o Pańskiej skardze, wyrażanej w imieniu nas wszystkich, spragnionych seksu, facetów, że rok za rokiem mija, a my chodzimy spać z twardym od napięcia seksualnego kutasem.

Powtarzam, Pańskie erotyki są erotykami tylko wtedy, gdy poszczególne słowa będzie się rozumiało po "erotomańsku", jak np: "na basie" (czyli na podbrzuszu), "rano" (samo się rozumie jak kobieta po gorącej nocy pachnie w sypialni (a raczej dupą śmierdzi), w "sypialni" (jw.), "okwieceni" (cholernie dwuznacznie i po młodopolsku, gdzie on jej nagie ciało (te wszystkie obrazy w stylu Władysław Ślewińskiego: "Widziałem raz!"), będziesz Pan okrywał kwiatami.


Żeby uniknąć mojej krytyki, że Pan nie używa wyrazów obscenicznych i wulgarnych, to wtedy żaden wyraz z Pańskiego wiersza nie może się kojarzyć z żadnym podtekstem erotycznym, jak np. "papier", bo przecież mamy papier toaletowy do podcierania dupy, który może się wulgarnie kojarzyć. Albo wyrazu "kolanko" np. w wersie: "pod pączkiem jaśmin złamane kolanko się skarży na wiosenne chłody"; i już masz chamskie odezwanie się tam, gdzie się spodziewałeś wiośnianej subtelności.
I cóż z tego, skoro nie używa Pan wyrazów: "pierdolić", "dupczyć" itp. skoro używa Pan tak samo wulgarnych słów, od których bardziej staje członek i łechtaczka PT. czytelniczek, w rodzaju: "bańki mydlane", albo: "ćwiczymy swój wokal w duecie" - (co za rozpusta!). Ładny "wokal" i "ładny duet" - "DUET!", skoro wszystko na kilometr dupą śmierdzi. Wie Pan, przed wojną w przyzwoitych środowiskach katolickich, zakładano fortepianom na nogi firaneczki, żeby nie budzić zgorszenia i żeby na ich widok młodzieńcom nie stawały kutasy.

A Pan zdaje się o tym nie pamiętać i w Pańskich wierszach nogi fortepianów stoją odkryte w całej swej ohydnej nagości, budząc w czytelnikach nieskromne żądze. A Pan jest rozsadnikiem tej ohydy. Jest Pan po prostu najbardziej świńskim świntuchem, i co słowo to świństwo i wulgarność się z ust Pańskich wydobywa, same świńskie zamiary, pod postacią jak najbardziej literackich i "kulturalnych" słów, i podstępne intencje.

Udaje Pan przed PT publicznością, że niby Pan się wystrzega pisania wulgarnych "słówek", ale w to miejsce (wulgaryzmów) ładuje Pan takie "kulturalne słówka" i dwuznaczne inteligenckie świństewka jak: "dotknięcia", jak "spojrzenia", "uniesienia" (w których trzeba schwycić kobietę za pośladki i odczuć pod palcami jej soczyste pierdu i dżystu), czy "bańki mydlane". Tfu, ohyda! Gdyby użyć zwrotu: "banki mydlane" w instrukcji obsługi proszku do prania, to co innego, nie skojarzą się plugawie i erotycznie, ale w Pańskim erotyku (jednym czy drugim) są co najmniej niestosowne, przypominając namydlone sterczące w podnieceniu cyce.


Wszystko zależy od interpretacji i erotyzacji kultury. A ta zawsze była taka, jaka być powinna.
Gdyby się nawet Panu bardzo wydawało, że piszesz Pan bardzo moralne (świńskie) erotyki, to czytelnik, który zechce w nich ujrzeć samą rozwiązłość, rozpadanie płciowe i niemoralność (kilkukrotnie rozwiedzionego autora) to ujrzy, pomimo Pańskich zapewnień, starego kocura, oblizującego się na widok szparki pod spódnicą.


Zygmunt Jan Prusiński Bluszczowy Blues...

________________________


Komentowany wiersz: Nie ukrywaj swojego światła 2018.07.12; 21:57:35
Autor wiersza: zygpru1948
W armii Hitlera służyło 150 tys. żydów, w tym 21 w stopniu generała, w tym 21 w stopniu generała


https://www.wykop.pl/link/3884839/w-armii-hitlera-sluzylo-150-tys-zydow-w-tym-21-w-stopniu-generala/


Komentowany wiersz: Nie ukrywaj swojego światła 2018.07.12; 14:39:13
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii


Komentowany wiersz: Nie ukrywaj swojego światła 2018.07.12; 14:38:07
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

24.12.2011 19:59


@Zygmunt Jan Prusiński

Ależ się porobiło pomieszanie z poplątaniem. "Dla kurewek pisać nie będę" - ależ wielki artysta! Teraz mają prawo się obrazić wszystkie kobiety, bo każda z nich przecież w głębi duszy czuje się wielką damą i kurewką. Ordynarnych wierszy!? Cóż to znaczy? A gdzież ta kultura? A gdzież ta kultura u tych, za przeproszeniem, do których Pan teraz wzdychasz? No, no, uderz się w piersi Judaszu! Sam narzekałeś wiele razy na ich chamskość, przyziemność i przewrotność, a teraz nagle kultura? Trochę odpowiedzialności za słowo.

I miałeś rację, Pan, narzekając na ich duchową płaskość (same mi pisały), że filozofkami nie są - więc czym? Znają się tylko (na dupczeniu?), bo tylko w tych miejscach najprostszych i najbanalniejszych cię chwaliły i "rozumiały", natomiast tam, gdzie chciałeś przeciwstawić (wysmarkać się!) bardziej skomplikowany stan swojej duszy, tam dostawałeś od nich tylko siurpryzę, wybrzydzanie, wyszydzenie i potępienie (żeś Pan niekulturalny i słuchasz szatańskich podszeptów Karola). Obudź się naiwniaku! Niech Pan sobie przypomni, poszuka w "Nocach i Dniach" Zofii Dąbrowskiej, co pani Barbara odpowiedziała na ordynarne zaczepki wuja Bogusia Niechcica, niejakiego Łady? (że kobieta uwielbia zawoalowane awanse do jej cipy). No tak, do kurwki nędzki!


Ja nie jestem zwolennikiem ordynarności, to byś się Pan zdziwił, jak ja alergicznie reaguję na głupie, ludowe, przaśne i ordynarne wice! Ale chodzi o psychologiczną prawdę, że jest w rzeczywistości, tej przedstawianej w wielkiej sztuce religijnej, tak w naszym życiu, jak na fresku indyjskim, że ona go trzyma za kutasa, on ją liże, a tymczasem ten trzeci z tym czwartym, sadzi piątą, a siódmy rżnie szóstą... a szósta z błogą miną rozkoszy...

Co więcej, czuję przed każdą kobietą zabobonną strachliwość jak przed największą świętością. I kobiecie nigdy bym nie potrafił zrobić krzywdy, (mężczyźnie też). Oczywiście wiem, że gdy dochodzi do miłosnego starcia (kosmicznego) miedzy płciami, to trzeba się wykazać największa odwagą, w kreowaniu nowego, nieistniejącego świata, który zaistnieje dopiero tylko po akcie seksualnym (ach znowu mnie korci, żeby pisać o świecie "kurwipotencjalnym". (Jest w Polsce takie pismo, gdzie wśród zdjęć porno, jacyś autorzy próbują pisać ambitne kawałki filozoficzne, związane z tematyką seksu, mistyką płci, łączeniu się z Bogiem podczas stosunku seksualnego itd., która jest boską tematyką, bo prawdę mówiąc, poza seksem Boga nie ma - ale to już temat na inne rozważania. Ale ale, sceptykom polecam chrześcijańskie modlitwy "przed poczynaniem").
Rozkosz! - to jest motorem napędowym świata! I nie wolno mu ordynować cierpienia pod pozorem (wątpliwej) kultury, religii, próżnej nadziej zbawienia, poprawności, dobrych manier (bo cóż to są dobre maniery - "maniery!")! Pan wie ile tomów opasłych książek napisano na temat kultury "culturae"? A gdy się przychodzi pocieszyć kobietą, to nie ma! Posucha, same albo kurwy za pieniądze, albo święte Hermenegildy! Nawet nie średniowiecze, bo się wtedy rżnięto na potęgę! To jakieś piekielne zapadnie złożone z samych suchych staruszek, które mają między nogami kępy ostu! Widzi Pan, że to staruszki (nawet gdyby była ładna i dobrze utrzymana), gdy przyjdzie co do czego, to je strzyka w kościach i wybierają się na cmentarz sadzić kwiatki na grobie zmarłego męża.
Z tamtą tam (wiemy o kogo chodzi!), już miał się Pan żenić i wyszło z tego, że chora i nici z miłosnego chlapu-ciapu. Jakże wiec nie mam racji, że świat dla mężczyzn w naszym wieku to nie świat geriatrycznego piekła, gdzie szaleją stare diablice z obwisłymi cyckami?


Ale tak szaleją, żeby "nie dać". A szkoda, bo ja bym się i takimi starymi cyckami zadowolił! Byle były jędrne. Pomarszczone ale wielkie! (co za erotomania! - ale to wina obcowania ze sztuką i z kustoszkami muzeów, których mężowie, przeklęci impotenci, nie mają sprawnego chuja).
Dlatego gdy czytam że nie chcesz Pan ostrych erotyków (biedaku), (nas nawet nie uratują "tępe"), tylko takie "same kulturalne" (jakby tu była jaką kulturą albo jakby ktoś tu chciał jakiejś kultury "culturae" i wiedział co to jest kultura) - to mnie śmieszy!

Dlatego jak tak ciągle o tym miedzy nogami, bo przecież kobieciątkowatość jest do tego stworzona, żeby ją "jebać"...), przecież nie pogadasz z nią, leżąc na białym dywanie, z blondynką, o Boże!) o muzyce Platona (wygrywanej na organach - płciowych)! Ani na stojąco o "filozofii spotkania", która zawsze się kończy wspólnym na leżąco - albo nie ma jej wcale.


Wracając do świątyń Syjamu, gdzie jeden drugiego za kutasa trzyma i wsadza czwartej, piątej i dziesiątej (jak w życiu), to świętość życia nie ja wymyśliłem. A świętość zaczyna się po przekroczeniu wszystkich barier. Na akt seksualny trzeba się odważyć, jak na urodzenie i wychowanie dziecka. Pan to wie najlepiej, żeby mimo wszystko dla dobra dziecka od kurwy nie uciec. Ona zresztą nie jest kurwą, pod warunkiem, żeby się zgodzić, żeby oddawała się nam, mężowi i również swoim przyjaciołom. Tak jest np. we Francji czy Ameryce, gdzie kobieta prócz męża ma pięciu partnerów, którzy ją kopulują na okrągło i wszyscy są szczęśliwi. Żeby było tak jak na obrazie "Ostatnia Wieczerza", któregoś z wielkich malarzy renesansu, nie pamiętam czy nie Michała Anioła, św. Jan leży na piersi Jezusa a Jezus z miłością Maryją Magdaleną, rękę na jego łonie trzyma, tyle tylko, że tego nie widać, bo stół zasłania.

Kultura ludzka, która rządzi całymi narodami prowadząc je do upadku na wyrżnięcie (jak żydów) lub do chwały, jest większa niż to co sobie na jej temat pomyśli mały Loluś z Krakowa czy Zygmuś z Ustki. Naiwny człowieku, nie będziesz pisał "ordynarnych" (tak jakbym cię do tego namawiał - to trzeba umieć robić, tu trzeba być mistrzem!) wierszy. Obruszasz się jak każdy kulturalny prowincjusz, a tymczasem gdy Michelangelo Buonarroti namalował Boga z wielkim kutasem, to papież nie dał nikomu (świętoszkowi) tego dotknąć, mówiąc, że malarz wprawdzie to wielki skurwysyn ale boski artysta.

Kobietę nie uszanujesz stekiem kulturalnych a wyświechtanych frazesów, ale ją możesz oczarować, jak nikt przedtem, ordynarnym, oszlifowanym jak brylant komplementem. Wszystko zależy od tego, czy zrobisz to jak prosty cham czy jak wielki pan. W tym różnica. Będzie cię szanować i podziwiać, gdy jej sprawisz taki "ordynarny" prezent, że się w środku spłoni po uszy i się zrobi jej mokro między nogami. Tylko takie komplementy są coś warte. Ale zrób to tak, żeby nie było "ordynarne", czyli pospolite, być właśnie to słowo to oznacza. A tymczasem jak zauważyłeś, słowa "dupczyć", "pierdolić", "kurwić" są to słowa "profesorskie" i ukulturalniony lud się nimi nie posługuje.
I im większa "pani", która bardziej się ceni, którą bardziej wielbią i szanują, tam więcej jest spragniona takich "prezentów". No, ale to nie dla Pana ta jazda i bajka. Tym nie mniej chcę Panu zwrócić uwagę, że droga ostrożnej kulturalności w poezji jest śliska i łatwo na niej popaść w banalność. Ten kto nazwał pierwszy kobietę różą, ten był geniuszem, natomiast ten kto to powtórzył, jako drugi, był osłem - (nie ja to wymyśliłem).


Musiałem o tym napisać Panu, ku przestrodze. Bo w rozmowie ze mną poprzeczka też (nieustannie) idzie w górę.

PS. Najbardziej mnie bawi: "Ja chcę pisać dla delikatnych, powabnych i kobiecych kobiet". Przypomnij Pan sobie jak bolą jaja, gdy kopnie w nie delikatna kobieta.

PS.II Aż mnie korci uzmysłowić Panu, co się kłębi w takiej bestii, która nazywa siebie "delikatną kobietą". Bez kija nie przystępuj, bo ugryzie w obronie swojej delikatności. Krwiożercza harpia, megiera.


Zygmunt Jan Prusiński Bluszczowy Blues...

______________________


Komentowany wiersz: Cudowna pośród drzew 2018.07.12; 12:20:52
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję Beato i pozdrawiam serdecznie - Zygmunt z Ustki


Komentowany wiersz: Cudowna pośród drzew 2018.07.11; 12:28:07
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii


Komentowany wiersz: Cudowna pośród drzew 2018.07.11; 12:27:40
Autor wiersza: zygpru1948
zgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii


Komentowany wiersz: Cudowna pośród drzew 2018.07.11; 03:49:02
Autor wiersza: zygpru1948
Recenzja

Czesława Długoszek
(Objazda)

W OGRODZIE NORWIDA

Żyć pod wiatr, czyli o wierszach Zygmunta Jana Prusińskiego z tomu „W ogrodzie Norwida"

http://literackie-echa.simplesite.com/


Komentowany wiersz: Cudowna pośród drzew 2018.07.11; 03:00:04
Autor wiersza: zygpru1948
Genealodzy.PL Genealogia

Poszukuję osób, rodzin - Sowiński Józef Longin - Generał


https://genealodzy.pl/PNphpBB2-printview-t-15379-start-30.phtml


Komentowany wiersz: Cudowna pośród drzew 2018.07.11; 02:57:04
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

05.07.2011 20:26


@Anakonda i Pan ZASMUCONY i reszta

Do Pani Anakondy: Pan Zygmunt nie jest człowiekiem kreatywnym ani nie może być takim, bo kreatywność jaką znacie, jaką mu proponujecie, to kreatywność kreatury! Kreatury głupio uśmiechającej się nie wiadomo z czego i do czego. Przecież żadna kreacja nie obejdzie się bez kłamstwa i głupiego zachęcającego do tego oszustwa, uśmiechu. Niestety, od czasu wyjścia Adama z Edenu, każda KREACJA jest rekreacją i prokreacją… byle nie ciężką robotą! Bo tej każdy inteligent unika jak zarazy i się jej brzydzi! Robota dla frajerów! Takie hasło obowiązuje kreatywnych młodych inteligentów w umysłach zbabranych unijnym nieróbstwem, - stąd (cirka) 40 milionów Polaków mówi, że woli robić „kreacje”, a jeszcze bardziej prokreacje. Poza tym, Pan Zygmunt nie może być kreatywnym (w waszym sensie), bo pochodzi z kręgu prawdziwych Polaków, czyli z kręgu „Liberum Conspiro”. Stąd się biorę u niego te czysto polskie napady nagłej furii na Kwaśniewskiego i innych komuchów. Tu przypomina obłąkanego młodzieńca z pierwszej części Dziadów, który chodzi po świecie ciągnąc za sobą gałąź świerkową, upatrując w niej całej trans-konfiguracji mistycznej swojego pątniczego losu - ale to jest normalne. To romantyczne „szaleństwo” (aluzyjne do szaleństwa Mickiewicza po stracie Maryli) zaczęło się u niego (u smutnego wędrowca z Dziadów, jak pamiętamy) od zdrady kobiety! Od tego dostał pomieszania zmysłów. Tak jak każdy z nas, gdy się dowiaduje, że ukochana puściła go w trąbę.


Pana Zygmunta i wielu z nas Polska „solidarnościowa” puściła nas w trąbę i zachowała się jak ostatnia kurwa. Pan Zygmunt, byłby jakimś anormalnym przygłupem albo inteligenckim zwyrodnialcem (jakich wielu), gdyby reagował inaczej, udając że nie wie o co chodzi albo, że nic się nie stało. Słowo transfiguracja jest stosownie użyte, sugerując, że tak jak ciało Chrystusa transfiguruje się w opłatku chleba i nikt go nie nazywa z tego powodu wariatem, tak los i sedno duchowe tego romantycznego kochanka znajduje się w stanie konfiguracji w tej gałązce świerka jedliny.


Pan Zygmunt nie może reagować inaczej niż reaguje, czyli nie może reagować tak przeciętny statystyczny przedstawiciel naszego narodu, bo niewielu z nas pamięta imienia swojego ojca (mówi o nim „ten stary chuj”), nie mówiąc o dziadku, a co dopiero o dalszych pradziadkach, którzy brali udział w powstaniu Listopadowym, a Pan Zygmunt pamięta imiona swoich antenatów. I tu się biorą jego kłopoty z tzw. tożsamością. Jak pamiętamy z historii, jego pradziadkiem był generał Józef Sowiński (na drewnianej nodze), który zginął na okopach woli, przy obojętności warszawskich żydów, którzy nie pospieszyli mu z pomocą, tylko zamknięci w domach patrzyli, czekając, aż Rosjanie wymordują do reszty Polaków. Było to 6 września w 1831 r.


Po 1989 r. zaczęto pisać o tym nawet w podręcznikach szkolnych, co jest ewenementem w skali Tysiąclecia. Rzecz jednak nie leży w tym, że pradziadek Józef Longin Sowiński zginął, tylko że być może nie wiedział do końca, za jaką Polskę ginie. Czy ginie za Polskę Mochnackiego i Lelewela, czyli rewolucjonistów i wściekłych demokratów, wrogów szlachetczyzny, czy za Polskę Margrabiego Wielopolskiego, magnacką i antychłopską, czy za Polskę optującą żeby wybrać na Króla Polski Carewicza, Wielkiego Księcia Konstantego? Bo w tym czasie, chciano się dogadać z Rosjanami i wybrać na króla właśnie carskiego brata. Sejm Polski zdetronizował Mikołaja II z powodu niedotrzymywania warunków umowy zawartej na Kongresie Wiedeńskim. Takie były podstawy formalno prawne z zakresu prawa międzynarodowego złamane przez prawowicie wybranego króla, a jednocześnie rosyjskiego cara.


Jest też i następny śmierdzący pasztet, który pradziadek Pana Zygmunta musiał wąchać w swoim czasie… Była to sprawa krzywdy jaką wyrządziła Konstytucja 3-Maja milionowi (a raczej co najmniej dwóch – bo danych statystycznych nie ma) szlachciców, którzy nie posiadając ziemi musieli się wyrzec szlachectwa, utraty herbu i praw politycznych do stanowienia praw sejmowych. Byli traktowani gorzej niż chłopi. To oni nienawidzili konstytucji 3-Maja, która zrobiła ich jeszcze większymi dziadami, niż byli. Jako nie-szlachta, nie mogli służyć za oficerstwo w wojsku ani w państwowych urzędach. Sejm powstańczy nie przywrócił ich do praw stanu szlacheckiego, tak zresztą jak nie uwolnił chłopów - podobno nie miał na to czasu. I teraz zadaję pytanie! Czy w tej gmatwaninie pradziadek Pana Zygmunta mógł mieć dobre rozeznanie i wiedzieć za którą Polskę walczy? Ta niewiedza i gmatwanina przeszła na jego syna a dalej na wnuka i praprawnuka. Dzisiaj jesteśmy tak samo zdezorientowani, w tym co się dzieje, jak pradziadek Pana Zygmunta i sam Pan Zygmunt. Nic nie pozostaje tylko kląć (jak Pan Zygmunt i rzucać maciami) od czasu do czasu.


Jednakże (tu się zwracam do Pana ZASMUCONEGO) który wydaje się nie rozumieć desperacji Pana Zygmunta. Tymczasem, Pan Zygmunt jest doskonale zrozumiały przez takich Polaków jak on i ja. On po prostu mając naturę romantyka, mówi językiem romantyków i poetów, na pozór szalonym i niezrozumiałym dla profanów, którzy udają, że rozumieją po polsku, gdy jest coś sformułowane „po gramatycznemu i po szkolnemu”. Tymczasem język polski, jako język konspiratorów (i tu boli wszystkich lizidupów żydostwa i Unii Europejskiej) jest językiem zrozumiałym dla wtajemniczonych w polskość. Dlatego zwolennicy Platformy Obywatelskiej ani polscy żydzinie nie rozumieją dlaczego pochowano prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. Nie rozumieją, bo do tego trzeba być Polakiem. Część ułomnych i chorujących na zanik uczuć narodowych, nigdy nie dotrze w swoim rozwoju duchowym do istoty polskości, a istotą jest prawo Polaków do Liberum Conspiro. Istota polskości ciągle się zmienia, raz jest za Zachodem raz znów przeciwko „Chrancuzom” i domaga się od nich zwrotu sum neapolitańskich, ale nie jest to ważne, bowiem Liberum Conspiro, wyrażana „zielonym językiem” przynosi nadzieję i ulgę duszom strapionym.


Pan ZASMUCONY się dziwi językowi Pana Zygmunta i jego wybuchom (na pozór niezrozumiałej) wściekłości i nie rozumie jego (powiem dosadniej) bicia zadem, że nie daj boże za blisko podejść bo stratuje… ale taka już polska (końska) natura! W braku całego państwa, w braku króla i husarii, jeden taki Pan Zygmunt ma wystarczyć pod Chocimiem i Cecorą za wszystkie zbrojne hufy. On by przed Turkiem nie uciekał, jak nie ucieka przed żydem i zwolennikiem Unii Europejskiej! A że niewiele zwojuje, to dobre i to, iż Pańskie oględne milczenie, Panie ZASMUCONY, w sprawie drażliwych tematów, mu tego nie wypomina ani z niego nie szydzi! Pan nie rozumie Pana Zygmunta Jana Prusińskiego vel Sowińskiego, bo Pan mówi innym, jakimś ostrożnym, racjonalistyczno-masońskim, lisim językiem, że światło rozumu, że nowoczesny racjonalizm, ale tylko taki, który przychodzi z Brukseli... uratuje przyszłych Polaków przed zapędzeniem ich do wszechświatowej psiarni.


Proszę mi powiedzieć, Panie ZASMUCONY, czy Pańskie wiersze do Matki Boskiej są pisane z pozycji kościoła łagiewnickiego czy toruńskiego? Ja w nich czuję Euro-Matkę Boską, nowoczesną żydówkę (niczym małżonka Radka Sikorskiego), patronkę nowoczesnego poglądu, że zbawienie Polski jest w UE i pod opieką Baracka Obamy. Czyż nie jest to Matka Boska Kwaśniewskiego, Komorowskiego i Platformy? Judasz też ma legitymację PO i będzie startował w wyborach do euro parlamentu. O Judaszu nie wolno powiedzieć, że jest zdrajcą idei zmartwychwstania.
Nie jestem napastliwy, tylko łączę w logiczną całość różne determinanty myślenia. Widzę to tak: w kościele toruńskim zmartwychwstać mają szanse wszyscy, ale przede wszystkim wiejskie chamy i robociarze. Dopiero w drugiej kolejności za nimi kłamliwi i wysługujący się ustrojom przemocy inteligenci. Natomiast w kościele łagiewnickim odwrotnie, woda sodowa uderza na inteligencki mózg (w tych dniach powstało w Polsce kościelne stowarzyszenie katolickich gejów i lesbijek) i tak mówi: „przed prostym chamstwem wejdę, do nieba lesbijstwa, doglądać dzieci w słojach i promować świństwa”!


Przyznaję, że trzeba na to spojrzeć odwrotnym końcem lunety, żeby zrozumieć coś, co jest zbyt wyolbrzymione przez propagandę i dopiero trzeba to pomniejszyć poprzez szyderstwo zdrowego rozsądku, żeby dostrzec sens np. w oprotestowaniu wyjazdu europosłów do Brukseli, bo to jest tak, jakby Branicki z Potockim wyjeżdżali do Petersburga, do carycy Katarzyny II, żeby w Polsce robiła porządek. Pozdro dla Pana Zygmunta. Trzymaj się mocno Portosie! W portkach!


Zygmunt Jan Prusiński Elementarz poezji miłosnej - Część IX

_______________________________


Komentowany wiersz: Blondynka z różą 2018.07.10; 23:13:07
Autor wiersza: zygpru1948
Jak Unia płaciła Niemcom za likwidację polskich cukrowni.
Ta akcja nie miała precedensu w skali świata!


http://alexjones.pl/aj/aj-polska/item/130197-jak-unia-placila-niemcom-za-likwidacje-polskich-cukrowni-ta-akcja-nie-miala-precedensu-w-skali-swiata


Komentowany wiersz: Blondynka z różą 2018.07.10; 15:21:14
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii


Komentowany wiersz: Blondynka z różą 2018.07.10; 15:20:19
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

21.12.2011 20:36


@Zygmunt Jan Prusiński

Pozwalam sobie pisać do Pana w ten sposób, bo rozmawiał Pan na Zachodzie z naszymi najlepszymi głowami od literackiego myślenia, więc Pan przeszedł dobrą kindersztubę i odróżnia Pan ziarno od plewy. Ja się z Panem zgadzam, że w Pańskiej sytuacji tak należy (jak Pan piszesz) i tak trzeba (bo by Pana zeżarli - baby by też zeżarły - a gra nie jest warta świeczki).


Wiem, że dzisiejsza kobieta jest po zamążpójściu, dla chleba, dla rozsądku, dla bycia żoną i dla "założenia - pożal się Boże - rodziny", ukrytą lesbijką, która nienawidzi męża i w ogóle mężczyzn, jako brutalnych i prymitywnych samców. Tak jest chyba w całym nowoczesnym świecie.
Więc po cholerę jej jeszcze prawdziwy kochanek.

A to że tacy faceci jak my, albo trzepią gruchę albo piją koniak i "rozładowani psychicznie" idą spać (nie marząc już o kobiecie) jak ja, albo (są tacy) im stoi, ale dotąd oglądają pornosy, że się nasycą samym widokiem i przestaje im stać (jest taki mechanizm psychologiczny, że się wyczerpie potencja za pomocą oglądactwa intymnych szczegółów, jak się inni rypią), to już inna sprawa.


Tylko że ja, chciałbym przeczytać, chciałbym widzieć efekty - z samej ciekawości badacza poezji i psychologii twórczej, jakie Pan piszesz (pisałbyś) erotyki do tej, z którą spędzisz rzeczywistą noc na rzeczywistym ruchaniu (o Boże co ja mówię)!

Ale skoro się już rzekło, o "ruchaniu", to przecież, usprawiedliwiam się tym, że nasz wieszcz Adam Mickiewicz napisał kilka wierszy do Maryli, ale skoro nie mógł jej wyruchać, to dał sobie spokój nie pisząc żadnych erotyków, bo to by to już nie była poezja tylko erotomańskie wierszoklectwo (mówmy teraz o teorii literatury).


To by było dla mnie ciekawe, jak by się układało pańskie pióro i wyobraźnia wobec rzeczywistej kochanki, która by dziękowała za miłosno-duchowe uniesienia ale jednocześnie smarowała maścią łagodzącą podrażniania, swoją wymamlaną i sponiewieraną cipkę.

Bo to co teraz Pan piszesz, czyli te aluzje dla "Laury z księżycowej poświaty"... to wszystko jest "poświatowe", ciągnie się jak guma do życia, cóż z tego, że porównana do zorzy polarnej? ciągnie się jak różowy budyń, podobne toto do różowego kisielu (nawet nie do różowo-perłowej spermy - niech kobiety wiedzą co tracą), trzęsie się toto nawet seksualnie, śpikowato, jak lubricatio, (ale erotomaństwo!), ale przecież bez rzeczywistych i prawdziwych męskich manifestacji pożądania. Bo widać na kilometr, że autor wierszy boi się prawdziwego pieprzenia jak cholera.


Ja nie wiem, czy facet ma prawo pisać o pożądaniu (a mówi teraz do Pana facet głęboko religijny, czyli ja, Karol Zieliński, wyznawca i czciciel dziewictwa Chrystusa i Maryji), jeśli się naprawdę nie pożąda (konkretnej kobiety).

A propos mojego czcicielstwa dziewictwa Maryi, to owszem, uważam, że Maryja ma prawo być dziewicą, ale nasze kobiety powinny być uczciwie wyjebane, a nie kupować sobie po cichu wibratory i dogrzebywać się nimi po cipkach i łechtaczkach do (sztucznego i samotnego) orgazmu, bo mężowie pijani, albo mając chuja do kitu, nie potrafili je dorżnąć miękkimi od pijaństwa, kompleksów niższości, nerwic etc. kutasami. Orgazm jest wtedy, gdy jest robiony i przeżywany we dwójkę. Wtedy ma sens! Ja wiem, że to straszne dla kobiety, usypiać niedodupczoną w środku nocy, bez orgazmu.


Ja wiem, że Pan nie jest za to odpowiedzialny, ale gdyby Pan miał cycatą Margośkę (Pan wie skąd, tylko udaje że nie wie, obaj wiemy skąd!), to by Pan tak pisał odważnie, żeby te biedactwa uwierzyły w możliwość rozkoszy ze swojej łechtaczki. Bo teraz szukają jej w różowych wibratorach zamiast w Pana poezji. Wystarczyłoby im, żeby podpity mąż śtuchnął ją dwa razy, a i ona już by dostała orgazmu, wspominając Pańskie wiersze pisane pod wpływem inspiracji kudłatym ciałem Margośki. Byłby pan Mesjaszem dla wyzwalania w nich orgazmu (tysięcy orgazmu naszych blogowiczek!). To by była dobra robota, ale skoro Pan jest "suchy", teoretyk, to i kobiety Panu nie wierzą i nie dostają orgazm ów. Pańskie erotyki nie wzbudzają u czytelniczek mokrego ciepełka lubricatio między nogami. A przecież poecie na tym zależeć powinno.


Przy czym ja rozumiem, że w poezji pożądanie jest "poetyckie, tym nie mniej, w poezji nie jest mniej prawdziwe niż w rzeczywistości. I to jest twoja odpowiedzialność jako poety, Grzegorzu Dyndało! Sokoro piszesz, że tak ją (je) łechtasz po łechtaczce, tak że się wznosi do nieba, to zrób taki cud poetycki, żeby ona (one) poczuły się w swych macicach zaspokojone!

Ale musi być tu jakaś "prawdziwa kobieta" (bo inaczej być nie może).


Kiedy napisał Pan w erotyku do Joli, że zastanawia się Pan, jak się w niej porusza (członkiem - bo czym?), to cholera jasna, to było prawdziwe, tak że poruszyło czytelnika (czyli mnie!). A przecież było wiadome, że to tylko wiersz i tylko wirtualna sytuacja wirtualnych kochanków... - ale UWAGA - takich, którzy by mogli być nimi w każdej chwili w rzeczywistości. Bo któż mógł zaręczyć, że za chwilę pani Jola nie zadzwoni do Pana z zaproszeniem: Przyjedź tu i tu, będziemy się walić!

Ja nie świntuszę, tylko przeprowadzam dane fenemonologiczne przez proces dowodzenia i dochodzenia do jakiegoś wniosku w procesie ustalania poetyckiej prawdy. Moje dane fenomenologiczne są właśnie takie. A jestem zdrowym na ciele i umyśle facetem, który odróżnia uczciwe dupczenie od jakichś pisań na blogach o miłościach ale bez prawdziwej fizycznej miłości. Bo na blogu jest miłosne wzdychanie do poety Zygmunta, a dawanie dupy jest dla jakiegoś chama z mercedesem, hurtownią, szemranym interesem, ubojnią kurczaków itp. Czyli jestem wrogiem internetowego postmodernistycznego kurewstwa. Ona musi się wykazać swoją artystyczną inwencją i ogłaszać, że również jest poetessą, że klękajcie narody, panie Zygmunteczku, piękno, dobroć i poezja. Ale won od dupy, ona jest dla Mariana, króla kiszonej kapusty z Charsznicy. A tym czasem właśnie jej dupa jest tym co najpiękniejsze. Może nie mam racji? A cóż innego malowali Tycjan, Da Vinci, Renuar, czy Michał Anioł.


I proszę mi nie brać tego za złe, bo Pana szanuję, że tak piszę, ale chyba rozmawiamy na Pańskim przykładzie, o teorii literatury.


Zygmunt Jan Prusiński Bluszczowy Blues...

_________________________


Komentowany wiersz: Metafora w tobie jest 2018.07.09; 11:15:22
Autor wiersza: zygpru1948
Wojtek Sosnowski
7 lipca ·

Wielu takich jak ona w 1968r UCIEKAŁO z Polski, a nie było wypędzonych, jak nam wciskają. Tysiące żydów w obawie przed sprawiedliwością emigrowało z Polski, by uniknąć odpowiedzialności za lata stalinowskiego terroru, o tym się nie mówi, bo to "antysemityzm".

N I E, to są FAKTY !


https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/36737310_2052069041708842_2900948158714478592_n.jpg?_nc_cat=0&oh=f42b0e94aa0cbdfedf77c86de1aaba49&oe=5BE5A8C6


Komentowany wiersz: Metafora w tobie jest 2018.07.09; 11:01:53
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii


Komentowany wiersz: Metafora w tobie jest 2018.07.09; 10:59:43
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

22.07.2011 19:27


@Zygmunt Jan Prusiński

Tak czy inaczej, reaguję lękowo i "odrzuceniowo" bo byłem zatrzymywany i aresztowany kilka razy (tylko trzy razy, na szczęście nie więcej). Przed chwilą na blogu "Zelkan" Dwa Auschwitze, opublikowałem kawałek o Katyniu (o międzynarodowym tle) i natychmiast został on umieszczony w tzw. "treściach ukrytych". Znaczy to, że moje, ale również Pańskie poglądy są bardzo kontrowersyjne, nawet bardziej niż Korwina-Mikke, który pisze ogólnie ale nie tyka szczegółów. Natomiast ja mogę odwołać się do numerów poszczególnych dokumentów np. z kancelarii III Rzeszy zagarniętych po wojnie nie tyko przez bolszewików ale również przez Anglików, którzy bardzo na te dokumenty dybali.


Tak więc o ile przytyki do dupokracji Janusza Korwina-Mikke można potraktować jako jajcarskie dowcipy, to ujawnienie że istnieją dokumenty ścisłej współpracy żydów np. w sprawie eksterminacji Palestyńczyków w czasie II wojny światowej, nie należy już do sfery dowcipów. Owszem wielu ludzi ma to w nosie, ale może też trafić się ktoś, komu to da do myślenia (a tego "byśmy nie chcieli"). Numery tychże dokumentów (czy ich zbiorów), znanych również wśród polskich historyków są niebezpieczne jako punkty zaczepienia konkretnej dyskusji. A tego żydzi i poplecznicy by nie chcieli. I chwała historykom angielskim, że się to dostało na naukowe forum (dopiero w latach 60 i nie wszystko). Ja muszę wyznać, że piszę jakby w podziemiu, bo już miałem trochę scysji (z których wycofałem się z przeprosinami i na paluszkach) z historykami krakowskimi typu profesor Jerzy Wyrozumski (ja nie mam profesora tzw. belwederskiego i nie chcę o tym mówić, bo dostaję gęsiej skórki) i jego uczniowie (każdy znaczniejszy profesor ma swych zwolenników i swoją szkółkę, która zwalcza drugą szkółkę itd.) Szkoła Wyrozumskiego jest oczywiście ortodoksyjnie katolicka i bardzo "poważna". O Karolu Wojtyle nie powiedziano by nic krytycznego. Jakby to była "święta krowa". To że w jego otoczeniu i w otoczeniu jego następcy byli ubecy, że oni sami (purpuraci) kolaborowali z komunistami (bo teraz się mówi że musieli), że wreszcie oni i komuniści byli w jednej szajce do otumanienia narodu, z tym że jedni stawiali krzyże w Nowej Hucie a drudzy je obalali, ale jednym i drugim chodziło o to, żeby być, zarówno być w partii jak i chodzić do kościoła, bo ten typ Polaka jest najlepszy dla stabilności władzy... ale o tym sza!


Najgorszy Polak to wichrzyciel, taki jak ja lub Pan Zygmuncie Prusiński, co to ani do kościoła ani do partii. A jak tu było do kościoła, skoro żony katolicko ale zarazem komunistycznego chowu, uciekały, rozwodziły się i w ogóle rozpieprzały życie... A Kościół na to nic, udawał, że nie ma problemu wychowania w przyzwoitości przyszłych żon i polskich matek. Kościół miał to w nosie. Proszę sobie wyobrazić, że jestem (byłem) żonaty w rodzinie powiązanej blisko z historią królowania Wojtyły na stolcu biskupim w Krakowie, a moja żona prowadziła się skandalicznie. Prosiłem proboszcza o interwencję, prosiłem (bogobojną, zaprzyjaźnioną z kardynałem) rodzinę o mediację, o leczenie z alkoholizmu, o interwencję... bez rezultatu, ponieważ jest to środowisko zakłamane, jak mało które (Jezu, gdyby się to dostało do wiadomości rodziny! Już milczę). Ale to tylko dla Pana wiadomości - bo w Krakowie nikt nie zna mojej ksywki!) Zresztą chyba Pan wie, że Kościół krakowski jest i był umaczany w skandale.


Najlepszy model socjologiczny Polaka jest właśnie taki (i popierany przez hierarchię): chodzić masz do kościoła i do partii! Podczas okupacji był podobny: do hitlerjugend i do kościoła! Podczas zaborów ten model socjologiczny był również podobny. I do carskiej ochrany i do Kościoła! Kolaboracja na dwa fronty jest najlepszym gwarantem neutralności i stabilności emocjonalnej Polaka.

Kiedy kradzione materiały budowlane na budowę kościoła, w latach siedemdziesiątych, jechały przez pół Polski, to zaufani partyjno-katoliccy milicjanci ochraniali ten konwój (np. z blachą miedzianą na kościelne dachy), chroniąc przez niespodzianą kontrolą innych milicjantów, którzy nie byli wtajemniczeni w tę kradzież. To księża uczyli w komunie kradzieży.

Takich frajerów w stanie wojennym, jak ja wyrzucało się z pracy (a po stanie wojennym już nie bardzo można było do niej wrócić), a tacy jak Pan uciekali, żeby się tułać po świecie, tymczasem stan wojenny zrobiła komuna w porozumieniu z Kościołem, żeby przygotować się do zagarnięcia tego co się dało.


Wojtyła w latach 70-tych udawał, że nie wie o co chodzi i robił wszystko, żeby rozmiękczać komunę systemem kolaboracji, do uzyskania w przyszłości wspólnych zysków. Mówił do komunistów: porzućcie doktryny, dyktatury proletariatu i walki z kościołem, a podzielimy się władzą nad robotniczo-chłopskimi duszami, i podzielimy się majątkiem narodowym, wypracowanym przez tych chamów. Taki był Wojtyła. Był gorszym kunktatorem i bardziej dwulicowym politykiem, niż Macharski, który (był bezradny i znerwicowany) z nerwicy płakał wielokrotnie podczas odprawiania mszy przy ołtarzu. Byłem i widziałem. Znam go osobiście i szanuje, mimo szwagra esbeka. A Wojtyła, to był przebiegły i wyrachowany chłopek roztropek, któremu bardzo imponowały złoto, kadzidła i pontyfikalia, człowiek o mentalności lisa. Udawał, że kocha polski ludek, a serdecznie nim pogardzał liżąc tyłek swojej ukochanej krakowskiej inteligencji i szafarzom nauki. No i kombinował, jak by tu wejść w kolaborację z komuną, żeby ją skłonić do demontażu w celu dorwania się do majątków i rewindykacji. W ten sposób zabezpieczył interesy kościoła na wiele dziesięcioleci.

Teraz w Krakowie mają go za świętą krowę i wszyscy za takie "święte krowy" pragną uchodzić. Teraz proszę sobie wyobrazić w tym wszystkim mnie, szaraczka, bez placów i kamienic! Gdyby wiedziano, że obszczekuję ich na równi z czerwonymi, to...!
Na szczęście, jak powiedziałem, staram się być bardzo ostrożny w środowisku, w którym się obracam (najlepiej by było, żeby o mnie zapomniano) - zrobić co muszę i znikać. Zresztą już niedługo, bo wybędę pod jesień z Krakowa i podmiejskie okolice. Nigdzie nie należę, nigdzie nie piszę, bo przez 40 laty aktywnego obracania się wśród dziennikarzy czy pismaków, wiem... już wiem, że wszystko to jest guzik warte!


Zygmunt Jan Prusiński Komunizm odebrał mi Rodzinę !

______________________________


Komentowany wiersz: Nie podzielę tej nocy z tobą z nikim 2018.07.08; 09:16:21
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii


Komentowany wiersz: Nie podzielę tej nocy z tobą z nikim 2018.07.08; 09:14:52
Autor wiersza: zygpru1948
Karol Zieliński


Nie wiem co powiedzieć, bo napisałem dziś wiersz zaledwie w kilka godzin. Widocznie miałem podświadome parcie. Ten wiersz jest poniekąd o moich dziadkach i mojej rodzinie, która kiedyś była bardzo bogata w ziemię ale pradziadowie wdali się w interesy z żydami i zbankrutowali. Mój dziadek uratował z tego mizerne, reszta rozeszła się wśród nowych nabywców. Żydzi sprzedawali ziemię z ogromnym zyskiem. W mojej rodzinie, ojca, niechętnie o tym mówiono, szczególnie po drugiej wojnie światowej, kiedy reforma rolna i tak majątki duże rozebrała. Mój ojciec przedstawiał mi stosunki polsko-żydowskie bez upiększeń, stosownie do tego co wiedział, ale z zakłamanej filosemickiej szkoły, z radia, prasy, od tzw. ludzkiego środowiska zastraszonych i głupich szabesgojów nie mogłem dowiedzieć się nic. Nota bene wszelkie tzw. antysemickie książki ks. Pirożyńskiego, Trzeciaka czy Niemojewskiego były wycofane, tropione i zakazane. A tymczasem nie ma większego obecnie wroga polskości jak żyd. Szczególnie teraz, jak większość obecnego polskiego pokolenia jest wyjętego z historii, przez tzw. trzecią rewolucję przemysłową i jest głupia jak but. Amen


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Śnił mi się w nocy Dybuk – we śnie go widziałem
Ja się rządzi w mym domu – w którym już nie bywam
Brak mi rymu na „dybuk”, w wierszu zapyziałym
Na wyrażenie sromu, który wciąż przeżywam

Moi przodkowie dopuścili żyda,
do kraczmy, młyna i karesów
Którego straża na nic się nie przyda,
prócz śmiechu paru kupieckich mechesów

Do konfidencji z szablą i kontuszem,
jakby wpuścili do kurnika lisa
Płacących lichwą i zgniłym wątłuszem,
Tańcząc w austeriach swego majofisa

Mój pradziad żydom ziemię arendował
U koszernego rejenta w Krakowie
Sumy wekslowe zaintabulował
Arendę przepił z kurwami za zdrowie

Za Chocim, Wiedeń, za szlacheckość głupią
Nobile verbum ręczył odurzony
Żydowskim Frantom, co go do cna złupią
Podstawiającemu swoje łyse żony

W czasie snu szukam sygnetu lombardzie
Zastawionym przez dziadka, za żydowskie rzycie
i szabli z rodowodem, z rubinem na gardzie
Wyrzezanym na głowni, w sarmackim sanskrycie

Śni mi się, że tam byłem, gdy robił zapisy
Mój dziadek u rejenta, żydóweczce łysej
Że okowitę piłem z żydziną garbatym
Za tłusty spadek żydówce parchatej

Zasypiam zlany potem, zmęczeniem stuletnim
A Dybuk mnie wciąż straszy, że mam żydów za nic
Żebym płacił za Szoah żydom małoletnim
Uznając władzę żyda, nad sobą bez granic

Dybuk żąda, bym błagał żydowskich bankierów
Odszczekując obrazę giełdowych szulerów
Za zbrodnie wiarołomstwa, bo mnie klątwa zgryzie
Rabinacka moc mnie spląta, aż dostanę hyzia

Nazywa mnie padalcem zgniłymi wargami
Że mnie bobok swoim walcem, zmiażdży na opłatka
Węszy jak pies, wszechobecny, groźnie trzaska drzwiami
Że muszę mu oddać z palcem, sygnet z herbem dziadka

Piekli się żydowski Demon, wygraża polskości
Rządzi nędzą w moim domu, w którym już nie żyję
Bo mnie nie stać już na opał, umiera w starości
Dwanaście polskich pokoleń na stojąco gnije.

W kominie mojego domu, zniszczył pokrewieństwa
Wypędzony z ojcowizny, jestem jak kaleka,
Niepotrzebny już nikomu, żyję bez rodzeństwa
Do bezpotomnego zgonu, epigon szyderstwa


________________________


Komentowany wiersz: Leży kobieta na trawie 2018.07.07; 08:37:40
Autor wiersza: zygpru1948
Mój pierworodny syn z Wiednia; Marcin Zygmunt Prusiński,
25 lat go nie widziałem, ostatni raz Maj 1994 !


https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/12540593_1003003403105547_1313114875880637688_n.jpg?_nc_cat=0&oh=2056c861f3dfd2ee3d14108bbc0867f7&oe=5BE4205E


Komentowany wiersz: Leży kobieta na trawie 2018.07.07; 08:36:24
Autor wiersza: zygpru1948
Mój pierworodny syn z Wiednia; Marcin Zygmunt Prusiński,
25 lat go nie widziałem, ostatni raz Maj 1994 !


https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/12540959_1003002866438934_8241041691508401371_n.jpg?_nc_cat=0&oh=4a7b40205b95ea1700879829ca3d9bd7&oe=5BD4264C


Komentowany wiersz: Leży kobieta na trawie 2018.07.07; 08:34:48
Autor wiersza: zygpru1948
Mój pierworodny syn z Wiednia; Marcin Zygmunt Prusiński,
25 lat go nie widziałem, ostatni raz Maj 1994 !


https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/12565509_1003002423105645_6876805280872717147_n.jpg?_nc_cat=0&oh=2b40192e7e2c1e807552308eb5ea38df&oe=5BA7367D


Komentowany wiersz: Leży kobieta na trawie 2018.07.07; 07:39:48
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii


Komentowany wiersz: Leży kobieta na trawie 2018.07.07; 07:38:48
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

23.12.2011 22:48


@Zygmunt Jan Prusiński

Ja Pana mam za najprawdziwszego poetę. Spokojnie. Z tym, że dzisiaj się sprawy niepomiernie pokomplikowały i wyglądają gorzej niż np. 30 lat temu, z Romanem Śliwonikiem, Ernestem Bryllem czy ze Zbigniewem Jerzyną. Nie tylko przybyło nowe pokolenie poetów, ale NOWE CZASY. Poezja już znaczy co innego. Dla Amerykanów Walt Whitman też już nie jest poetą (a Ameryka dawną poczciwą Ameryką - tylko zwyrodniały burdel)! Whitman, on jest historycznym poetą, którego poezja do pojebanych czasów współczesnych ma się jak pieść do nosa. Ja się nie dziwię przerażeniu w oczach kobiet, na widok dzikości męskiej wariacji. Niech Pan sobie wyobrazi, że mógłbym się ożenić z bardzo ładną trzydziestolatką (i to niejedną), gdybym się odważył na potworną mękę zakładania rodziny (której one nie mają z kim założyć). Zakładam, a nawet jestem pewien, że te dzisiejsze dziewczyny byłyby mi wierniejsze (w mojej starości - a ponoć wyglądam na 40-50 lat - stary dziad), niż te kurewki, kiedy byłem młody. Tak się porobiło.


Dzisiejsi młodzi faceci nie są ani do tańca ani do różańca - tak wychowani przez postmodernistyczne mamusie. Podejrzewam, że są do niczego. Wydupczyć i zostawić. Dlatego młode kobiety są w szoku. I pisz im stary poeto jakieś dziwne erotyki o kolczastym lesie! Co to ma być?, aluzja Pańskich poranionych organów płciowych? Ale one za to poranienie nie odpowiadają, bo to zrobiły ich mamusie.

Co zaś do "brzydkich słów" w rodzaju "rypać". Poezja nie znajduje się w słowach. Od napisania słowa "rypać" nie zjawi się w erotyku i nie sprawi że ten erotyk stanie się dziełem sztuki. Ale również nie sprawi tego słówko: "kocham", nie spowoduje zjawienie się Pani Poezji. Jest to wielka pani, która czasem zachowuje się jak kurwa, ale tylko z tymi, których lubi. A nie lubi tych, którzy na "chama" i za wszelką cenę chcą być poetami.

Niedawno była u mnie w ogrodzie wczas rano, gdy sobie usiłowałem przypominając jak mój ojciec szczepił gruszki i śmiała się z poetów, którzy ubiegłej nocy chcieli jej wejść do łóżka, żeby ją posiąść.
To dziwna sprawa, ale wszystkie wiersze świata, napisane układnie i pięknie, są potrzebne i składają się na wspaniały bukiet ożywiający umierającą psychikę człowieka. Ale tylko niektóre są prawdziwą poezją. Jednakże tych kilka wierszy prawdziwej Poezji wystarczy, żeby rozlewała się ona na pozostałe wiersze mniej udane, albo te które znamy albo jesteśmy nimi zmęczeni. I Poezja je ożywia.

Ja w święta nigdzie się nie wybieram, bo chciałbym popracować, więc nie składam na razie "życzeń", bo jutro i w święta pewnie coś do Pana napiszę (powiadam, mam Pana za mądrego faceta). Tym niemniej, już teraz składam wyrazy szacunku Panu, Pańskiej mamie i całej Pana rodzinie.


PS. Jeszcze nie zajrzałem na "kodeks erotyki" ale zajrzę.


Zygmunt Jan Prusiński Bluszczowy Blues...

___________________________


Komentowany wiersz: Dwa kroki do ciebie, dwa kroki do mnie 2018.07.06; 08:42:49
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii


Komentowany wiersz: Dwa kroki do ciebie, dwa kroki do mnie 2018.07.06; 08:41:34
Autor wiersza: zygpru1948
Tadeusz Różewicz


*** (Oblicze Ojczyzny)


Ojczyzna To Kraj Dzieciństwa,
Miejsce Urodzenia,
To Jest Ta Mała Najbliższa
Ojczyzna.
Miasto, Miasteczko, Wieś,
Ulica, Dom, Podwórko,
Pierwsza Miłość,
Las Na Horyzoncie,
Groby.
W Dzieciństwie Poznaje Się
Kwiaty, Zioła, Zboża,
Zwierzęta,
Pola, Łąki,
Słowa, Owoce.
Ojczyzna Się Śmieje.
Na Początku Ojczyzna
Jest Blisko,
Na Wyciagnięcie Ręki.
Dopiero Później Rośnie,
Krwawi,
Boli.



https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/36700246_227412761420998_992275945186394112_n.jpg?_nc_cat=0&oh=e0a58cfe1be0cd5feb42e4f9b75351bc&oe=5BA33B8F


Komentowany wiersz: Dwa kroki do ciebie, dwa kroki do mnie 2018.07.06; 06:08:43
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję Stresozerca - pozdrawiam


Komentowany wiersz: Pójdziemy muszle zbierać 2018.07.05; 07:07:18
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii


Komentowany wiersz: Pójdziemy muszle zbierać 2018.07.05; 07:06:08
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

14.07.2011 13:34


@Anakonda plus całe popieprzone towarzystwo

Nie ulega dla mnie wątów, że pan Zasmucony jest tym czym kropla dziegciu w beczce miodu. Może to i dobrze. Odpowiedz kochaneczku, czy ty widzisz jakieś wątki wspólne między Kazaniami z Benares a 23 (około) logionami Jezusa z czterech ewangelii? Czy ty nie widzisz w nauczaniu Tomasza a'Kempis tego samego, co podnosi mahajana? Czy ci się nie wydaje głuptasie (czyli PT panie Smutny, że św. Jan od Krzyża jest filiacją myśli wschodniego mistycyzmu do europejskiej duchowości?


Druga sprawa, co do antysemityzmu. W krakowskim wydawnictwie Veritas, Arkana (która wydaje o Wałęsie), nie mówiąc już o Zielonej Sowie i Znaku - to żydzi, i bez zgody żydowskiej nic nie wydasz. W Gdańsku, Słowo/obraz/terytoria - wiadomo, w Warszawie także. W IBL żydzi, na uniwersytecie żydzi. Co z tego że polscy żydzi, jak np. Tomasz Jastrun albo Paweł Śpiewak? Oni tworzą opinię, spychając Polaków do śmierci cywilnej. Jak się przyglądam młodym Polakom i żydom, to widzę, że umysł polski jest słabszy, w takim sensie, że nie myśli bezustannie o panowaniu nad innymi. Młody Polak ma zakodowane, już w piaskownicy; kiedy się bawi z innymi dziećmi, i Bóg go oświeca, że one są takimi samymi wartościami jak "on": uczy się ewangelicznego i buddyjskiego sylogizmu: "Żyj spokojnie i daj żyć innym". Natomiast młody żyd odwrotnie! Młody żyd ma wpajane od dzieciństwa: "Żyj tak, żeby tobie było dobrze, kosztem goja! Żyj wygodnie, jak pan z rasy panów, bo jesteś panem, i nie daj żyć innym"!


Dokładnie to wałkuję z moimi przeciwnikami, szabesgojami i filosemitami, jako Zelkan, na blogu "Katyń jako fundament Jałty". Tam też uchodzę za strasznego antysemitę. A ja jestem naukowcem od pedagogiki i z racji obowiązku, mam w swej bibliotece filmy z Izraela, jak tam się dzieci żydowskie uczy szowinizmu żydowskiego i nienawiści do Polaków, którzy zrobili Holocaust. A jeśli jestem naukowcem, to obowiązuje mnie stukrotny reżim weryfikacji falsyfikującej każde twierdzące zdanie. Ja nie jestem propagandzistą określonego światopoglądu fideistycznego. Panie Smutny, nie widział nigdy pan takich filmów (o których mówię)... Panie Smutasie i żydowski kochanku? Nie puszczają takich filmów w polskiej TV, bo to bardzo przypomina szkołę, w której wychowywano młodych hitlerowców. Teraz tą metodą wychowuje się młodych żydów. Izrael jest faszystowskim państwem i żydzi polscy zachowują się wobec Polaków tak samo, jak żydzi wobec arabów.


Ja mam znajomych wśród krakowskiej kongregacji żydów, wiec coś mogę powiedzieć... Ja nie wiem gdzie pan siedzi i gdzie pan mieszka, że pan jest taki niemiłosiernie ograniczony... Śmierdzi mi pan jakimś niedouczonym księdzem, który się podszywa za dziadka wnuczkom i wziął sobie za zadanie wleźć między ateuszy, żeby ich nawracać na jedynie słuszną, chrystusową wiarę. No, tak to wygląda. Zarzuca mi pan, że z jednoznacznego robię wieloznaczne i z jednostkowego ogólne, a teraz sam (powyżej), odwołuje się do argumentu, że nie wszystko co wydaje się wrogie (mnie i panu Zygmuntowi) jest takie nienawistne i nie wolno wszędzie węszyć podstępu, a za chwilę wyznaje pan, że modlitwa pozwoliła panu popadnąć w aberrację, przed uznaniem wszystkiego za absurd, bo to prowadzi do zezwierzęcenia. Ma pan rację, prowadzić pod jednym warunkiem, jeśli umysł ulegnie absurdowi i jego degradacji, zamiast podać absurd umysłowej analizie, czyli różnicowaniu.


Kto dobrze rozróżnia, ten dobrze uczy. Obserwując pana myślenie widzę, że myśli pan jak szachista, który widzi tylko 1-2 ruchy do przodu. To za mało. Niech pan uruchomi myślenie pozwalające dostrzec wiele ruchów do przodu. Nie wiem, czy by się pan zgodził z myślą, że człowiek zbawia się sam. Albo co to znaczy, że po śmierci człowiek nie grzeszy. To są rutynowe pytania teologiczne. Zadaję takie pytania kontrolne, bo nie wiem czy nie rozmawiam z wyuczonym głuptakiem. Pan się po prostu tylko modli, ale nie wie, że modlitwą obok budowania rozwala pan kawał świata. Obojętnie czy go stworzył Bóg czy diabeł. Modlitwą można zrobić wiele krzywdy i zła. Również samemu sobie! Obowiązek ograniczonego zaufanie do własnego intelektu obowiązuje również pana. W modlitwie obecny jest również diabeł i nie ma na to rady. Obecność diabła, jest niezbędnym warunkiem modlitwy mistycznej. Jeśli pan tego nie wie... to "próżna jest wasza modlitwa i wiara". List Piotra. Bez przerwy mnie pan napomina, żebym myślał "normalnie", w czym przypomina świadka Jehowy. Oni też usiłują wszystko wytłumaczyć literalnie, na miarę własnego małego rozumku, po "zdroworozsądkowemu" (akurat tak, jak im w danej sytuacji pasuje), jak małe dzieci, na poziomie trzeciej klasy podstawówki.


Panie Zygmuncie (Pan zawsze będzie dla mnie Panem). Co do Norwida, to oczywiście masz Pan wiele rysów odwagi z jego widzenia świata, ale zauważ Pan, (jeśli umknęło uwagi), że Norwid miał ciemną stronę która wiodła do piekła. Na pewno nie chciałby być zbawiony i siedzieć z resztą zbawionych i nawróconych skurwysynów w niebie. Tu intuicja św. Augustyna jest akurat trafna. Jeśli jesteś od urodzenia skurwysynem to nic ci nie pomoże, żadne nawrócenie, będziesz robił zło z krucyfiksem i z Biblią w ręce, bo twoje zrozumienie dobra jest wypaczone i nie do wyprostowania. Tu może zaradzić tylko bezpośrednia siła wyższej interwencji. Augustyn, jako że sam był skurwysynem, doskonale o tym wiedział. Chciałby to wyczerpać ocean łyżeczką od herbaty! To szczyt skurwysyństwa!


Panu Smutasowi wcale nie przyszłoby to do ortodoksyjnej głowy. Jest w niej coś konformistycznego, co budzi niechęć do bliższego kontaktu. On się kontentuje tym co już wie i co ma, polerując swoją "cenną" wiedzę (w sensie ukutych banałów) jak błazen gówno w złotej szkatułce, wcale nie myśląc poszukiwać, czegoś dla siebie mądrzejszego, co mu da wolność falsyfikacji. Oto człowiek, który sam sobie zakłada umysłowe okowy. Co by na to (na pańską tępiznę) powiedział Jan Szkot Eriugena?


Pani Anakondo, nie rozgryzłem Panią. To, że się Pani "wyrwało" zdanie, że "boga nie ma i po śmierci nie pójdziemy do piekła ani do nieba, tylkośmy po urodzeniu natychmiast o tym zapomnieli..." nakierowało mnie na myśl, że może Pani ma jakieś większe doświadczenia i przemyślenia poza banałami kawiarnianych dyskutantów. Bo na powtarzanie banałów o wędrówce dusz itp. nie trzeba wcale wielkiego intelektualnego wysiłku. Jednakże problem tkwi w szczegółach, których, gdy się nie widzi albo nie rozumie, skazują na piekło wiecznego jałowego powtarzania w kółko, tego samego banału.


A propos, w niebie mieszka rodzaj głupców tak wygadanych i cudownie elokwentnych, wymyślających tak ciekawe historie, że aż "rozrywa" duszę z ciekawości. Nie mają one żadnej dozy prawdopodobieństwa, ale słucha się ich z radością intelektualną, aż uszy płoną. Cóż z tego, skoro tych radosnych idiotów nie można wiecznie słuchać, bo w końcu znudzą i wkurwią swoją wiecznie głupio roześmianą gębą. Natomiast w piekle, znajduje się wielka ilość smutnych kretynów, którzy powtarzają memento mori i Ajwaj, i Aleluja, i vanitas vanitatum... Nie wiadomo co gorsze. Tymczasem "ziemia i niebo przeminą" ale słowa...! Właśnie! Materia jest śmiertelna, a słowo w ustach idioty jest nieśmiertelne i jest zatrutym źródłem niosącym wieczne cierpienie.

PS. Specjalne pozdrowienia dla Pana Zygmunta (któremu komuniści zniszczyli życie)...


Zygmunt Jan Prusiński Komunizm odebrał mi Rodzinę!

___________________________


Komentowany wiersz: I co począć z tobą dziewczyno 2018.07.04; 19:12:28
Autor wiersza: zygpru1948
W tym wierszu nie ma nic o łóżku - pozdrawiam


Komentowany wiersz: I co począć z tobą dziewczyno 2018.07.04; 04:36:06
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii


Komentowany wiersz: I co począć z tobą dziewczyno 2018.07.04; 04:34:50
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

20.12.2011 22:42


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, dopóki mam jeszcze siłę i chęć, czuję, że ktoś powinien zabrać głos w obronie honoru tej biednej kobiety, POEZJI, (która tu występuje w niewdzięcznej roli bajzelmamy, ale tak być musi. Bo gdy kobiety nie poczuwają się do obowiązku chędożenia z poetą, to obrusza to Dziewięć Muz i wszystkie zamtuzy Olimpu. A Ona – Matka naszego umysłowego Życia – Poezja - jest taka jak Delficka Pytia). Co to oznacza? Oznacza, że jeśli jesteśmy dziedzicami śródziemnomorskiej kultury, to musimy zdawać sobie sprawę, aż do bólu, że naszej dorosłości nie da się załatwić współczesnym eufemizmem ani innym (naukowym, religijnym, „kulturalnym”) wykrętem. To znaczy pewne rzeczy muszą być powiedziane szczerze, prosto z mostu. A prawda o Poezji-Pytii jest taka że ma ona otwory w ciele, jak każda kobieta i muszą być one zaspakajane przez mężczyznę (albo kobietę). Te otwory są odpowiednikami rozpadlin skalnych nad którymi siedziała Pyta na delfickim wulkanie a wydobywające się siarkowodory, (co za genitalny smród! – piździ smród, w którym procowały prostytutki świątynne) doprowadzając ją do prorockiego szału. Wielu poważnych ludzi i polityków przyjeżdżało do Pytii, zadając tej poetce najróżniejsze pytania i nikt nigdy nie zarzucił jej kłamstwa ani nawet pomyłki. Pomimo, że jej przepowiednie BYŁY KRAŃCOWO WIELOZNACZNE. Nikt się nie odważył jej wieloznacznym wypowiedziom przypisać kłamstwa albo głupoty. Zawsze wszystko tłumaczono na jej korzyść, raczej sobie przypisując niezrozumienie proroctwa i własnej głupocie. Co to ma wspólnego z Pańską poezją? Bardzo wiele.


Przyglądając się strukturze, chemii i architekturze Pańskich wierszy, widzę, że Pan oszukujesz swojego kutasa i tłamsisz w portkach, bez kontaktu z gołą babą, a on krzyczy z bólu jak zwierzę i wyrywa się do realnego życia. A realne życie jest podłożem i karmą naszej poetyckiej wyobraźni. Może inni tego nie słyszą ale ja to słyszę! To błaganie o gołą babę! Człowieku, okrutny jak średniowieczny asceta, dla swego członka!
W Pańskich wierszach coraz bardziej widać, że to jest suchy pedalarz. Znaczy to, że instruktor wpuszcza kursanta do samochodu i każe mu przez cztery godziny dziennie deptać pedały, bić pięścią w klakson, naciskać przyciski kierunkowskazów, ale auto stoi w miejscu. Silnik zgaszony, instruktor kluczyki ma w kieszeni i poszedł do baru. A Pan pedałuje jak cholera. Chociaż pięknie Pan pisze, jak Pan jej naciska te „pedały” i maca te klaksony, i naciska te guziki kierunkowskazów na koniuszkach jej cycków… to przecież jest to fałszywa sytuacja, bo nie tylko „stoicie”, ale w ogóle tego auta nie ma (auta jej kobiecego ciała). Na palcu manewrowym jesteś Pan sam i wykonujesz dziwne „ruchy”, „zwroty” i „komendy” (miłosne), jakby sam do siebie, jak dziad do ściany. Przykro patrzeć. Ktoś obserwując Pana, gotów pomyśleć, że widzi faceta który postradał zmysły. Ale ja Pana rozumiem, biedaku. Taki jest los poety! Nieszczęśniku i waryjacie!


Przecież to jest sytuacja fałszywa. Petrarka owszem, nie macał nigdy Lury, ale pisał właśnie ciągle tęsknie o tym, że nie może wytrzymać bez macania i narzekał na swój męski, i także na swój poetycki los. Bo gdyby nie był poetą, a bogatym kupcem, możnym rycerzem, bogatym biskupem albo prałatem Kościoła, to Laura, albo inna przysadzista Donna, wchodziłaby mu co noc do łóżka. I on by wtedy pisał: „Ale mi dobrze – alem wycałował twoje udko”… i to by była prawda.
A Pan pisze, że Panu było, lub jest dobrze (poetycko dobrze), bo (wiersz jest zadowolony, tylko nie Pański członek) i to jest kłamstwo. Po co się oszukujesz biedaku? Natomiast Pan sugeruje, że Pan maca, lub macał (po poetycku, tak się Pan oszukujesz, ale opuszki Pańskich palców (brzuśce – jak pisze Jan Parandowski) nie napełniły się zapachem kobiecego lubricatio). Już już (tak Pan pisze) jest blisko, był Pan blisko, w kudłach na milimetry od macania. Ale faktycznie macanka nie ma i nie było. Tylko cierpka i kwaśna, jak nasze męskie łzy, przeklęta wyobraźnia. Niech to szlag!


A jeśli się Pan przyznaje do braku macania przez ostatnie lat dwadzieścia epoki Balcerowicza, co nijak to nie koresponduje z postawą jaką przybierasz w wierszach: „dajemy sobie buzi buzi, całuję cię tam…w udko", etc. chociaż faktycznie cię nie całuję… Tu jesteś Pan niewiarygodny. (Ja Pana osobiście rozumiem, ale przeprowadzam rozumowanie takie, jakie robią inni).
Dzisiaj tylko praktykujący ogier ma prawo do ogłaszania się królem orgazmów. I robi to w telewizji, w kolorowych gazetach i w Internecie. Natomiast biedny poeta, któremu niewiasta skąpi odrobiny ciałka, nie ma prawa nawet napisać erotycznego soneciku, że ją symbolicznie całuje w „rozochocone udo”. Jakiś ogier z filmowego towarzystwa nie wysila się na poetyckie aluzje, tylko wali prosto z mostu: „Miałem ją i rozkosznie stękała” – piękna poetycka strofa, ucz się Pan, niedołęgo poetyckiej odwagi i ekspresji uczucia! Dziewczyna nie zaprzecza prawdzie, a nawet potwierdza, że stękała, bo ją to nobilituje. Pod aktorem czy biznesmenem się nie wstydzi (stękać), a pod poetą się wstydzi. Pod poetą by nie stękała! Tym bardziej, że one odtrącają poetę (jak Maryla Wereszczakówna Adama Mickiewicza), jako śmiesznego pajaca i raroga.


Miałem w młodości taki przypadek: naszedłem piękną Kazię na uboczu i napalony schwyciłem ją za udko, a ona na to, „nie mogę ci się oddać, bo byś stracił do mnie szacunek”. W niedługim czasie dowiedziałem się, że ją miało pół sztabu jednostki wojskowej, w której pracowała, ale mój szacunek utrzymała.
Jednym słowem, Panie Zygmuncie uważam, że nie powinien Pan pisać wierszy do tomiku „Muzyczne Biodra Andaluzji”, bo z tymi biodrami Pan i Pański członek macie tyle wspólnego co ja z biskupstwem na Lateranie… i po co się tu ośmieszać. Potrzebna jest Panu goła Margośka, żebyś Pan się mógł wytarzać (jak ta świnia w gnoju) w jej miłosnym lasku na golasa, a wtedy owszem, można mieć (mówię o Panu) materiał do uniesień, zapewnień, zachwyceń, do przemyśleń, do ekspiacji, ablucji etc. Mówię to Panu ja, Karol.
A tak, to jest w kółko Macieju, pieje Pan: „żem cię miał w łóżku miłosnego wiersza” Ale to nic nie znaczy, bo w miłosnym wierszu łóżko nie istnieje. W miłosnym wierszu może tylko istnieć refleksja, „żem się tumanił, że cię mam w wierszu, w łóżku które stało pomiędzy drugą a trzecią zwrotką”. W wierszach są zwrotki i wersy, a nie prawdziwe łóżka.


Pan pisząc: „Całuję cię w udko”, robisz to w sposób tak zastraszony i asekurancki (że aż nam mężczyznom przykro patrzeć na tak upokarzającego się faceta), że każdy męski czytelnik pojmuje, że ta kobieta (z wiersza) nie ma z Panem nic do czynienia i nie miała (i nie chciała by mieć – bo takie one są)!
Wiec Pan to napisz… prawdę: „ja ją (cię) całuję ale tylko w imaginacji, bo gdybym się spróbował zbliżyć w rzeczywistości to bym dostał w mordę”.
Psiakość, może się mylę… dlatego spytaj Pan w tej sprawie jeszcze innych ludzi.
Ale wydaje mi się, że Panie Zygmuncie, ty ją (kobietę, do której się zwracasz jako podmiot liryczny) najpierw miej w prawdziwym łóżku, albo zakładaj, że możesz ją w każdej chwili wydudkać naprawdę i do syta (te wszystkie Marty, Mariole i Elwiry), i że sytuacja jest prawdziwa. Bo skoro te kobiety istnieją (różne Margośki), a „ty nic”, to sytuacja robi się dwuznaczna. Piszesz Pan do wielu, jak jakiś narzeczony, który je miał, może je mieć etc. jakiś niezaspokojony ogier, całujesz po udkach, ale jest to (zastrzegasz się jak eunuch) „poetyckie całowanie”. Tymczasem sytuacja wymaga, żeby czytający rozumiał i domniemywał, że w każdej chwili i w rzeczywistości, przynajmniej chciałbyś je mieć w rzeczywistości (wcale nie poetyckiej), w Poznaniu, w Pruszkowie, w Madrycie etc. i międlić ich cycuchy w swoich roznamiętnionych, wyuzdanych łapskach.


Pan niby usiłujesz tak „międlić” te ich cycory, ale robisz to z solennym zastrzeżeniem, że to nie jest prawda, tylko poetycka blaga. Co mimo tego rodzi pewien problem, że nie robisz tego międlenia tylko z jedną, ale z cała grupą swoich „wielbicielek”. (Tak się wzajemnie tumanicie!, że Pan sobie wyobrażasz, że je srutu-tutu, a one sobie wyobrażają, że Pan je kusiu-kusiu).
No, niech tam będzie symboliczne i „poetyckie”, ale nawet jak na poetę, sytuacja robi się chorobliwa, że człowiek nabiera podejrzenia, czy nie mamy do czynienia u Pana z poetyckim satyriasis. Bo wyznajesz Pan miłość, wielu kobietom, ale nie jesteś Pan wierny jak Petrarka (ty Lauro na zawsze w sercu mem!). To się nie zdarzyło nawet hr. Zygmuntowi Krasińskiemu, żeby tak skakał po poetyckich wielbicielkach jak królik. Czytelnik ma prawo podejrzewać, że coś tu za łatwo w tym zmienianiu partnerek Panu idzie!


Poezja to nie tylko są upoetyzowane wersy (w dziwne sensy), ale również sytuacja poetycka wokół nich. Ta sytuacja musi zakładać prawdopodobieństwo istnienia realnego mężczyzny i kobiety, realnego, tzn. posiadającego normalne narządy płciowe, a skoro tak, to każdy rozumie o co chodzi i szuka realnych łóżek (w kontekście sytuacji podczas lektury), a nie poetyckich efemerycznych łóżek na różowym księżycu, bo wtedy i wyznania nie są warte funta kłaków stając się efemerydą. Wtedy mamy do czynienia z Baronem Mitchausenem, a nie z polskim poetą piszącym erotyki, będące wyrazem realnego zachwytu, podniety lub cierpienia.

Inaczej się czyta i inna jest pozycja egzystencjalna wiersza przy jednym, pierwszym wierszu (lub pierwszym czytaniu), a inna przy setnym. Za każdym razem poprzeczka, jak przy stwarzaniu świata, przez Pana Boga, idzie w górę! Jest to oczywiście poprzeczka stawiana przez tego, który „czyta”, „obcuje” i ocenia boskie stworzenie (i poetyckie).
Toteż ja apeluję z tego miejsca, do wszystkich adresatek miłosnych wierszy i wielbicielek Zygmuntowego talentu (szczególnie bohaterek jego erotyków, które chcą je przyjmować z zachwytem, żeby nie tylko przyjmowały sam wiersz ale i autora!), że każda która wzdycha: jaki piękny wiersz napisałeś dla mnie, Zygmunteczku, jak mnie całujesz w moje udko!...” żeby się z nim umówiła i dała mu się w rzeczywistości pocałować to udko, bo inaczej wychodzi z tego lipa, a ona wychodzi na wstrętną, cyniczną kłamczuchę.


Panie Poeto, nie wiem czy mam do końca rację, ale raczej dotychczasowi poeci, autorzy erotyków pisali do określonych kobiet, z którymi byli jakoś uczuciowo związani i one były skłonne dać mu do całowania swoje udko, a u Pana wychodzi na to, że robisz to Pan dla poetyckiego sportu! Pozdrowienia, poetycki zbereźniku!


Zygmunt Jan Prusiński Bluszczowy Blues...

__________________________


Komentowany wiersz: Naucz mnie białe ciało całować 2018.07.03; 05:27:26
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii


Komentowany wiersz: Naucz mnie białe ciało całować 2018.07.03; 05:26:29
Autor wiersza: zygpru1948
Ona czeka na mój Erotyk


https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/36489794_1870890056287445_7594832219030421504_n.jpg?_nc_cat=0&oh=3ef26158bea6829477176679ffde5d6c&oe=5B9FBFBE


Komentowany wiersz: Naucz mnie białe ciało całować 2018.07.03; 05:23:23
Autor wiersza: zygpru1948
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

10.07.2011 15:00


@Zygmunt Jan Prusiński

Doceniam Pana, każdy z nas się starał jak mógł. Ale słabo się Pan starał, zaskoczyłby mnie Pan, gdyby córka Amelia urodziła się w dwa dni po ślubie. Był Pan jednak bardzo konformistycznym chłopcem. A poza tym, mieliśmy zbyt słabe głowy, żeby dużo pić taniego wina (kwiat jabłoni, pamięta Pan). Co do biografii Polaków kresowych osiadłych na tzw. Ziemiach i odzyskanych, to mam pogląd, że to były dwie odmienne Polski - od Polski centralnej - i Polska Pomorsko-Zachodnia była lokomotywą nowoczesności. Ileż młodych Polaków (wymieszanych dokładnie z żydami ze Wschodu) tworzyło bigbitowe zespoły typu "Czerwono-Czarni" i programy: Polska młodzież śpiewa polskie piosenki. Mówię to bez jakichś ukrytych podtekstów. Odkrycie tego fenomenu czeka na opis socjologów. Ileż dobrego zrobili Wilnianie i Lwowiacy dla Polski, o wiele więcej, gdyby siedzieli nieruszani w swoich odwiecznych matecznikach, Lwowie i Wilnie. No, ale to jest gdybanie. Teraz mamy inne problemy, co nie przeszkadza mojemu smętnemu stwierdzeniu, że polskie wybrzeże Bałtyku jeszcze jest piękne.


Nie dziwię się, że się Pan żenił tak młodo, jak rozparzony anioł. Stąd te ptakowe kłopoty! No przyznaj się brzydki chłopczyku! Czekamy na opis, dopiero wtedy możemy dać rozgrzeszenie? Mówię to, co myślą kobiety. Że co, że nie mamy prawa? Ależ mamy i w tym cały sens życia artysty i poety, którego epitetu nie doradzam nadużywać. Nie wypada rżnąc awangardy, gdy się już jest dziadkiem.


Zygmunt Jan Prusiński Elementarz poezji miłosnej - Część IX

_____________________________


Komentowany wiersz: Iść z tobą w głąb nocy 2018.07.02; 22:35:55
Autor wiersza: zygpru1948
Ona czeka na mój Erotyk


https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/36489794_1870890056287445_7594832219030421504_n.jpg?_nc_cat=0&oh=3ef26158bea6829477176679ffde5d6c&oe=5B9FBFBE


Komentowany wiersz: Iść z tobą w głąb nocy 2018.07.02; 22:12:42
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński udostępnił post.
2 lipca 2013 o 23:20 ·

To bardzo smutne... I takie niesprawiedliwe...

Strona Pamięci
2 lipca 2013 o 23:12 ·

Zmarł organizator strajku w kopalni „Ziemowit"
Polska Dziennik Zachodni | 2.7.2013 | Rubryka: Fakty 24 | Strona: 6 | autor: TES | Temat: NSZZ Solidarność

Mirosław Stroczyński zmarł w Australii. Miał 55 lat. Odszedł współtwórca „Solidarności" na Górnym Śląsku oraz organizator podziemnego strajku w kopalni „Ziemowit" w stanie wojennym. Gdy sędzia wojskowy zawyrokował: 7 lat pozbawienia wolności, Stroczyński wskoczył na ławę oskarżonych i śpiewał hymn państwowy. Czterech milicjantów wlokło go za ręce i nogi, a on nadal śpiewał.

W więzieniu w Strzelinie współorganizował strajk głodowy. Opozycjoniści domagali się uznania ich za więźniów politycznych. Głodował 54 dni.
Potem żył w cieni uwspółtwórców pierwszej „Solidarności", nigdy niczego nie uszczknął dla siebie. Już zawsze pozostanie symbolem opozycji przeciwko stanowi wojennemu w Polsce. Nie doczekał się w kraju godnego życia. W 2002 r., schorowany, wyemigrował do Australii za chlebem. 28 czerwca upadł w Sydney na chodnik i zmarł.

Mirosław Stroczyński w2007 r. odebrał w Katowicach Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Po długich staraniach środowisk byłych działaczy „Solidarności" i głośnej akcji medialnej, premier przyznał mu skromną rentę socjalną.


Komentowany wiersz: Iść z tobą w głąb nocy 2018.07.02; 09:07:32
Autor wiersza: zygpru1948
Wzgórza Aniołów - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/876027,wzgorza-aniolow-czesc-ii

[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122][123][124][125][126][127][128][129][130][131][132][133][134][135][136][137][138][139][140][141][142][143][144][145][146][147][148][149][150][151][152][153][154][155][156][157][158][159][160][161][162][163][164][165][166][167][168][169][170][171][172][173][174][175][176][177][178][179][180][181][182][183][184][185][186][187][188][189][190][191][192][193][194][195][196][197][198][199][200][201][202][203][204][205][206][207][208][209][210][211][212][213][214][215][216][217][218][219][220][221][222][223][224][225][226][227][228][229][230][231][232][233][234][235][236][237][238][239][240][241][242][243][244][245][246][247][248][249][250][251][252][253][254][255][256][257][258][259][260][261][262][263][264][265][266][267][268][269][270]

Wiersze na topie:
1. ja Weronika (30)
2. a wtedy (30)
3. żniwo (30)
4. "układacz snów" (30)
5. Kurtyzana żywiołów (29)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (280)
2. darek407 (234)
3. Jojka (200)
4. pawlikov_hoff (115)
5. Super-Tango (108)
więcej...