Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (6)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Urodziny w marcu
- Eliza Beth
Śmieszny płacz
- Eliza Beth
Coś o sobie
- Eliza Beth
W lustrze
- JNaszko
więcej...

Dziś napisano 10 komentarzy.

zygpru1948 - komentarze autora



Komentowany wiersz: Piąta rocznica poznania 2020.06.14; 02:26:07
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


DWIE TRUSKAWKI


Zachowałem tylko dwie dla nas
byłem pewny że zajdziesz
to po jednej skosztujemy
przy lampce wina – zjadłem
najpierw jedną a potem i drugą
i tyle po gościnie zostało
następnym razem pójdziemy
do znajomych posiadają sporą
działkę – najemy się truskawek
do syta a za każdą buziak
będzie sprawiedliwie i kokietliwie
namieszam ci w głowie – gdzie
tyle całusów dostaniesz…?

Truskawkowe chwile w miłości
mają intymną serdeczność…


9.06.2020 – Ustka
Wtorek 18:07

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s21.flog.pl/media/foto_300/11630034.jpg


Komentowany wiersz: Piąta rocznica poznania 2020.06.14; 02:20:54
Autor wiersza: zygpru1948
Tadej Karabowicz – Złote światło legendy. Moje tłumaczenia wierszy wybitnej poetki Aliny Jahołkowskiej


9 czerwca 2020


Przywołanie wspomnienia o poetce Alinie Jahołkowskiej, w kontekście moich tłumaczeń jej wierszy na język ukraiński, nazwałem złotym światłem legendy. Wydaje się bowiem, że złota legenda, świecąca jaskrawym światłem na pograniczu onirycznego postrzegania rzeczywistości, była domeną twórczego zamyślenia tej wybitnej poetki polskiej. Jej wiersze utulone w tomiki, zaznaczone wysokim stylem literackim, pozostają we współczesnej literaturze ważnym ogniwem myślenia mitycznego i zadziwienia, zachłyśnięcia się światem i pogodzenia z chorobą i przemijaniem.

Alina Jahołkowska (1944-2018) to wyjątkowa poetka na mapie literatury polskiej, związana z Lublinem oraz ze Związkiem Literatów Polskich w Lublinie. Z zawodu była polonistką, a więc nauczycielką języka polskiego. Prywatnie pozostawała animatorką życia kulturalnego w Lublinie, osobą wrażliwą, ciepłą i życzliwą wobec innych. Jej życiu i twórczości towarzyszyła nieuleczalna choroba serca, z którą poetka zmagała się, i która wywarła znaczne piętno na jej twórczości.

Wyjątkową cechą AlinyJahołkowskiej była jej skromność i nieśmiałość, mimo posiadanej ogromnej wiedzy literackiej oraz ważnego dorobku twórczego. Spotykałyśmy się przy okazji różnych wydarzeń literackich w Lublinie, bądź w samym ZLP. Na Lubelskich Targach Książki odbywających się przed Wojewódzką Biblioteką Publiczna im. Hieronima Łopacińskiego, lubiliśmy siedzieć razem przy stoliku. Wówczas rozmawialiśmy o poezji, a także potajemnie, chociaż oficjalnie, bo w filiżankach w których wcześniej podano herbatę, smakowaliśmy nalewki przygotowane przez Alinę, w jej samotni nad jeziorem Piaseczno. Dlatego żywe i wyraźne pozostają w mojej pamięci jej literackie oceny i prognozy. Stąd, zachowuję w sercu, ciepłe wspomnienia o niej i o jej twórczość. W czasie trwania Targów, podchodzili do naszego stolika jej dawni uczniowie i rozmawiali ze swoją Panią Profesor o różnych sprawach. Otrzymywali od niej tomiki wierszy z dedykacjami. Gdy myślę o tym, przypomina mi się wypowiedziana przez nią ponadczasowa dewiza, że “Radość, którą niesiemy innym, zawsze do nas powróci”. Taką radością w jej życiu była poezja, otrzymana od sił bliżej jej nieznanych.

Poezję traktowała jako wyjątkowy dar i jako wiano życia. Zawsze z nowymi pomysłami twórczymi, właśnie na Targach Książki, poprosiła mnie o tłumaczenie jej wierszy na język ukraiński.

Przy bliższej znajomości dowiedziałem się, że Alina Jahołkowska urodziła się w 1944 roku w Chełmie. Była absolwentką Liceum Pedagogicznego w Chełmie i filologii polskiej na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Po ukończeniu studiów związała się z Lublinem i przez 35 lat przepracowała jako polonistka w Zespole Szkół Ekonomicznych im. Augusta i Juliusza Vetterów w Lublinie oraz w innych szkołach lubelskich. W jej szkole prezentowaliśmy wspólnie dwujęzyczną książkę „Chełmskie reminiscencje” w 2016 roku.

Alina Jahołkowska, była założycielką Stowarzyszenia Edukacyjnego “Salon Literacki”, działała także w strukturach ZLP. Mało kto wie, że posiadała przepiękną samotnię wybudowaną dla niej, przez jej męża Orfeusza – jak mówiła, nad jeziorem Piaseczno na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. Tutaj powstały jej zwiewne wiersze o przyrodzie, o nocach księżycowych i o polnych kwiatach. Ale lubiła także jeździć do Kazimierza Dolnego nad Wisłą, odwiedzając dom pisarki Marii Kuncewiczowej, wspinając się na Górę Trzech Krzyży, czy przysiadując na rynku kazimierskim na kawie ze znajomymi. Ta wyjątkowość Aliny Jahołkowskiej jako poetki i literatki, zaowocowała licznymi publikacjami książkowymi, tomikami wierszy oraz wieloma wieczorami autorskimi z jej udziałem. O jej twórczości pisali wybitni literaturoznawcy, krytycy literaccy oraz lubelscy koledzy po piórze, podkreślając wyjątkowy charakter jej twórczości.

Była autorką tomików poetyckich: „Przekroczyć granicę zwątpienia” (Lublin 2003), „Podążać za miłością” (Lublin 2004), (2005, wyd. II), (2009, wyd. III), „Uciec od samotności” (Lublin 2006), (2009, wyd.II), „Lustro duszy” (Lublin 2011), „To jeszcze Twój czas” (Lublin 2013), „W świecie oczekiwań i prawdy” (Lublin 2016), „Chełmskie reminiscencje” (Lublin 2016). Prawie wszystkie swoje książki, poetka wydała w renomowanym wydawnictwie lubelskim Polihymia. Redaktorką jej książek była świetna znawczyni słowa, pani redaktor Dorota Kapusta.


Komentowany wiersz: Piąta rocznica poznania 2020.06.14; 02:18:26
Autor wiersza: zygpru1948
W latach 2011-2013 Alina Jahołkowska wydała cenne z punktu widzenia poznawczego miniaturki eseistyczne: „Lublin nocą”, „Ścieżką nałęczowskich wzruszeń”, „Zaczarowana Kuncewiczówka”, „Piaseczno – mój Eden”, „Morskie impresje”. W tych osobistych filozoficznych prozach, zawarła ulotność wrażeń o dalekiej i najbliższej okolicy oraz mówiła o ważności przeżywanej chwili wobec wieczności.

W 2014 roku Alina Jahołkowska wydała książkę eseistyczno-literacką „Franciszka Arnsztajnowa literacka legenda Lublina” (Lublin 2014). Książka ta przyniosła jej dużą popularność, bowiem w swojej konstrukcji literackiej była nowością. Mimo literaturoznawczego charakteru, książka ta nie była obciążona naukowością oraz przypisami. W tej niezwykle ciekawej formule literaturoznawczej, Alina Jahołkowska przypominiała postać poetki lubelskiej Franciszki Arnsztajnowej w świetle dat jej życia i działalności literackiej. Książka opowiada o poetce która urodziła się na Starym Mieście i tutaj mieszkała. W Lublinie przeżyła swoje najlepsze lata, czerpiąc do wierszy natchnienie z ulic, placów i zaułków. Można powiedzieć, że była poetką pejzażu urbanistycznego. Ale książka Aliny Jahołkowskiej nie jest monografią o tym temacie, bowiem nie taki cel przyświecał jej autorce. Ze stronic tego książki wyłania się raczej serdeczna topografia duszy Franciszki Arnsztajnowej i jej ukochanego miasta. W książce widzimy postać poety Józefa Czechowicza, ukazane jest środowisko literackie Lublina. Wiele miejsca poświęcono rzece Bystrzycy, która uchodzi za sprawczynię natchnionego słowa wszystkich pokoleń poetów mieszkających i twórczo pracujących w Lublinie.

Alina Jahołkowska to poetka, dla której jej poprzedniczka, Franciszka Arnsztajnowa, także poetka, nierozdzielnie splata się z legendą miasta. Dlatego książka opisuje mity literackie lubelskiego grodu, jego świetność i siermiężność. Przypomina dzisiejszemu czytelnikowi, że to Arnsztajnowa – jak pisał o książce prof. Jerzy Święch, odkryła “wieczny urok / dawnych zaułków, kamienic”, że udziałem tej poezji stał się “szmer Bystrzycy i cienie drzew”. Stąd wiersze skłaniające do zadumy nad losami miast i ludzi, jakże bolesnymi w przypadku Franciszki Arnsztajnowej, zachowują urok legendy i wspomnienia.

W 2012 roku twórczością Aliny Jaholkowskiej zainteresował się tłumacz literatury polskiej z Rumunii prof. Aleksandru Serban. Przetłumaczył on na język rumuński trzy tomiki poetki: „Lustro duszy” (Jassy 2012), „Za oknem” (Jassy 2016) oraz „Chełmskie reminiscencje” (Jassy 2016). Tłumaczenia te, stały się ważnym wyznacznikiem słowa poetyckiego Aliny.

Moje tłumaczenia jej wierszy na język ukraiński datują się od 2015 roku, gdy poetka miała już znaczne doświadczenie translatorskie z tłumaczem jej wierszy na język rumuński Aleksandru Serbanem. Do tłumaczenia dla mnie, zaproponowała jej tomik z doświadczeniem choroby „To jeszcze Twój czas” (Lublin 2015). Ten trudny w sensie psychologiczym tomik ukazał się jako wydanie dwujęzyczne. Esej o twórczości poetki napisała prof. Alina Aleksandrowicz. Wydaje mi się, że tomik ten w tłumaczeniu wypadł dobrze, trudna leksyka doświadczenia choroby w tłumaczeniu na język ukraiński, uwypukliła poezję Aliny Jahołkowskiej i ją jeszcze bardziej zdynamizowała. To ośmieliło poetkę, by przetłumaczyć jej następny tomik. Zaproponowała wówczas tomik „W świecie oczekiwań i prawdy” (Lublin 2016). Tomik ten, również dwujęzyczny, został opatrzony posłowiem literackim. O swoich tłumaczeniach tego głębokiego w treści tomiku, myślę pozytywnie, miałem bowiem już doświadczenie z wcześniejszą pracą translatorską nad poezją Aliny Jahołkowskiej. Zamykał te moją pracę translatorską tomik tłumaczeniowy „Chełmskie reminiscencje” (Lublin 2016).

W ten sposób powstała triada literacka, podobna do tłumaczeń prof. Aleksandru Serbana, gdzie w słowie translatorskim, widać natchnione słowo poetyckie i jego odpowiednik – tłumaczenie. W obu przypadkach Alina Jahołkowska nie mogła dokonać oglądu tłumaczeń rumuńskich i ukraińskich, nie znała bowiem tych języków. Mimo, że urodziła się w Chełmie, po 1944 roku nie słyszała już języka ukraińskiego na jego ulicach. Powierzyła więc pracę translatorską ufając mi, uważała że dokonam jej rzetelnie i tak jak w oryginale – w sposób natchniony. Znając jej szczerość wobec mojej pracy, dokonałem tłumaczeń tak, jak to by czytało się jej oryginalne utwory. Myślę, że w tym jej nie zawiodłem, bilingwa tych wydawnictw, pozwala to obiektywnie ocenić.

Wiersze tych trzech tomików, jak i cała twórczość Aliny Jahołkowskiej, wyrastają z konkretnych doświadczeń poetki i są przenikliwą próbą zmierzenia się z twardym jak kamień materiałem słowa. Jej metafory podporządkowane rygorom choroby i zmagania z własną słabością, stały się paradygmą twórczego zamyślenia. Tym razem liryczna sytuacja wyznania, obejmująca rejony najczęściej pomijane w twórczości, staje się nie aluzją, czy zamazaną odległą metaforą, a gęstym tworzywem poetyckim.

Jednak myślę, że Alinie Jahołkowskiej niełatwo było pisać o chorobach, o sytuacjach ekstremalnych rozgrywających się w przestrzeni sali operacyjnej, w swoistych warunkach temporalnego zniewolenia. Dlatego egzystencjalna problematyka cierpienia, strachu przed nieznanym, samotności w bólu, zastąpywana jest w twórczości poetki światłem nadziei.

Samotne twarze
wykrzywione bólem
zdławione gardła
zatrzymują
krzyk rozpaczy
ostatnią siłą woli
tłumiony lęk
przed drążącą diagnozą
okrutną niepewnością losu

W utworach Aliny Jahołkowskiej pojawia się liryka bezpośrednia, emocje serca, osobiste wyznania, impresje, wspomnienia rodzinnego domu, przeżywanych świąt w gronie najbliższych, przywołanego pejzażu miasta dzieciństwa, ale także okolicznych łąk i lasów. Widać to najbardziej w tomiku „Chełmskie reminiscencje”.

Nostalgiczne powroty do przeszłości
rzeźbią wyobraźnię i przywołują
magiczne miejsca ogrodów z dzieciństwa

Wiersze zawarte w tomikach poetki, stanowią zapis wierności rodzinnemu krajobrazowi, mówią o świadectwie nieustannych powrotów do miejsc i ludzi sercu najbliższych. W tomiku „Chełmskie reminiscencje”, zostaje przywołany mityczny swiat dzieciństwa i młodości poetki. Progi rodzinnego domu, nieistniejące już, autorka sakralizowała i dawała im nowy poetyczny wymiar.

Moje rodzinne miasto
jest jak dąb o bardzo
silnych korzeniach
(…)
bo Zamkowa Góra z ikoną
Matki Bożej Chełmskiej
uosabiają nadzieję
miłość i wiarę (…)

Wiersze Aliny Jahołkowskiej afirmują życie i są, jak powiedziała sama poetka ucieczką od samotności. W swojej formule filozoficznej nawiązują one do lirycznych aforyzmów, dla których inspiracją stały się cytaty z dzieł znanych filozofów, bądź poetów, których twórczość autorka ceniła i cytowała. Poetka skupiła swoją uwagę na zgłębieniu pojęcia „samotności człowieka”, starała się zrozumieć istotę samotności, jej przyczynę i sens. Rozumiała, że samotność to stan wpisany w człowieczą egzystencję. Stawiała pytania retoryczne, na które próbowała odpowiedzieć jak najprościej.

Utwory Aliny Jahołkowskiej, faktycznie wszystkich jej tomików, podkreślają autentyczność, szczerość i subtelność zawartej w nich poezji. Pytania, zadawane jakby od niechcenia i podkreślone jedynie wielokropkiem, pobudzają wyobraźnię odbiorcy prowokują do myślenia. Poetka, pozostając w kręgu spraw najistotniejszych w życiu człowieka, podążała za miłością pisaną wielką literą.


https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2020/06/Poetka-Alina-Jaholkowska-Zdjecie-z-Archiwum-WBHL.jpg


Komentowany wiersz: Ach te nóżki, a pośladki... 2020.06.13; 03:29:17
Autor wiersza: zygpru1948
Marek Jastrząb


Ojciec


Ojciec, którego już nie ma, bo czas, biologia, naturalna kolej rzeczy, zanim odszedł, mieszkał w świecie książek. To moi przyjaciele, mawiał. Innych nie chciał.

Patrzył na półki i całymi dniami siedział obok nich. Co wyglądało tak, jakby pilnował, by nie zmieniały należnego miejsca. Od czasu do czasu wstawał, otwierał jedną z książek i czytał jej spis treści.

Początkowo nie rozumiałem, dlaczego ogranicza się do samych tytułów rozdziałów, ale gdy Go zabrakło, zacząłem robić podobnie. I teraz, kiedy jestem jeszcze starszy, a za niedługo zrównam się z nim latami i będziemy jak rówieśnicy, wiem, że skoro czytało się po wiele razy jakąś książkę, nie trzeba wracać do niej, by żyła wciąż: wystarczy przypomnieć sobie tytuły, początki, słowa kluczowe, nazwiska bohaterów, by przed oczami pojawiła się CAŁA książka. To kwestia wyobraźni.

Lecz wiem o tym w sposób dziwny. Bo książek, fabuł, bohaterów, tekstów czytanych niedawno i przed laty, jest we mnie dużo i jak przechodzę obok półek i patrzę na ich grzbiety, SŁYSZĘ je i mam wtedy pewność, że nie jestem sam, że mam dokąd wracać, że mam przyjaciół, że warto żyć.


1 listopad 2008


Komentowany wiersz: Ach te nóżki, a pośladki... 2020.06.13; 03:04:28
Autor wiersza: zygpru1948
SZUDROCZYĆ - część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

MIŁOŚĆ DWOJGA Z MALARSKIMI AKCENTAMI

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1053176,szudroczyc-czesc-i


Komentowany wiersz: Ach te nóżki, a pośladki... 2020.06.13; 03:03:27
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


KWIAT DOLINY


Wierz mi dziewczyno słońca
podejmuję zdecydowanie te randki
wszak maluję od dawna kwiaty doliny
dniami tam się wałęsam i opowiadam
o tobie sam dziwiąc się dlaczego
tak weszłaś mi pod skórę że czuję
każdy ruch twoich nóg i rąk
ta elastyczność ma doskonałe
przymierze – piersi twe nucą blues
rozbieram po kawałku fragmenty
jakbym chciał przywłaszczyć
na jedną godzinę splendor kochania
byś była mi bliżej najbliżej w trakcie
pieszczenia nie tylko pośladków
wiesz jaki bywam pilny wręcz
doskonały w próbach zachęty…


8.06.2020 – Ustka
Poniedziałek 18:24

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s21.flog.pl/media/foto_300/11610589.jpg


Komentowany wiersz: Ach te nóżki, a pośladki... 2020.06.13; 02:58:19
Autor wiersza: zygpru1948
Jerzy Stasiewicz – Głęboka wiara w człowieka w poezji Eligiusza Dymowskiego


9 czerwca 2020


Dawno nie trzymałem w dłoniach tak znakomicie opracowanej edytorsko książki jak Cicha dłoń (Tichá dlaň) Eligiusza Dymowskiego. Wydanie polsko-czeskie, w przekładzie na język naszych południowych sąsiadów znakomitego translatora Libora Martinka. Publikacja zrealizowana w jego wydawnictwie „ Literature & Sciences” w Opavie w 2020 roku. Do wyboru zaczerpnął wiersze ze zbiorów poezji Eligiusza opublikowanych w Polsce po 1989 roku.

Moim marzeniem było zorganizowanie wieczoru autorskiego bronowickiego franciszkanina w Nysie, – którego zaszczyt miałem poznać najpierw w wydawnictwach Krakowskiej Konfraterni Poetów, później na żywo już jako uczestnik cyklu misterii: „ Zaduszki Poetów”, „ Wigilia Słowa”, „Chleb nadziei”, „ Tramwaj Poezji”. Na gali wręczania „ Świętokrzyskich Gustawów” w 2016 roku w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach, gdzie był członkiem Kapituły, a ja znalazłem się wśród laureatów. – Co okazało się niezwykle trudne bo bieżące terminy były zajęte, bieda ośrodków kultury. A teraz pandemia zawiesiła czas spotkań poetyckich nie wiadomo na jak długo. Chyba jednak nie na zawsze? I w Śląskim Rzymie zabrzmi głos poety mówiący nie tylko w poezji, ale także jako duszpasterz i przewodnik ziemskiej wędrówki człowieka zagubionego w labiryncie życia, mrokach nocy, niedoborze wody. Bo dzisiejszy czas zarazy mimo ograniczenia naszej wolności pokazał sprawy ważne dla człowieka: rodzinę, więź duchową, pomoc sąsiedzką, współistnienie z przyrodą, w której nie doszukujemy się pogańskiego bóstwa wyglądającego z oparów wystających nad bagnem. Kiedy dla nas ważne było to co nieważne. I Perun słowiański bóg niebios i piorunów gnał nas coraz dalej i wyżej zdobywać szczyty dla zaspokojenia własnego ego.

Eligiusz Dymowski urodzony na Mazowszu w Sannikach w 1965 roku. Franciszkanin, wszechstronnie wyedukowany teologicznie w kraju i za granicą. Poeta, krytyk literacki, członek wielu stowarzyszeń. Gdzie on na to wszystko znajduje czas? Zajmujący się pracą dydaktyczną, naukową i literacką. Pracował jako duszpasterz w Pińczowie i w Somma Vesuwiana koło Neapolu. Pińczów to przecież 19 km od Trzonowa, w którym spędziłem 20 lat młodzieńczego życia. W nim nadal mieszkają moi rodzice. W Pińczowie bywałem wielokrotnie, mijałem często młodych zakonników podążających do Kaplicy św. Anny, do kościoła św. Jana Ewangelisty, do budynku dawnego kompleksu paulinów. Może, wśród nich był Ojciec Eligiusz idący spiesznym krokiem do Drukarni Ariańskiej na Mirowie poczuć zapach farby na czcionkach. I ani mnie, ani jemu nie przeszło przez myśl, że spotkamy się za dwie dekady z okładem przygarnięci pod skrzydła Euterpe. I będziemy oddawać jej cześć z należnym szacunkiem. Rozumiejąc, że tworzenie poezji to powołanie jak służba Bogu.

Przewertowałem tom wielokrotnie, nad niektórymi utworami popadając w głębszą zadumę. I twierdzę – choć może znajdą się oponenci – że świat według Eligiusza jest otwarty na człowieka z jego zagubieniem w straszliwym pędzie współczesnego świata, zapalczywością zdobywania dóbr doczesnych. Chęcią brylowania na świeczniku. Zakodowaniem, że ja jestem najważniejszy. Oni… są mniej zdolni. Nasila się w utworach bunt wewnętrzny – jak fala sztormowa – po chwili tonowany intymnym dialogiem z rzeczywistością.


Komentowany wiersz: Ach te nóżki, a pośladki... 2020.06.13; 02:56:52
Autor wiersza: zygpru1948
Jak bardzo trzeba być człowiekiem
by móc na nawo się narodzić
w ogrodach myśli
sadzić kwiaty
kolory tęczy
w sny zamienić
i cicho dłonią
brodę gładzić
tak by nie zbudzić
śpiącej muchy
która przykuta
szarym cieniem drzew
czeka na swoją nową zdobycz
samotna głupia i bezbronna
a jednak wyszła
z ręki Boga

Dialogiem z Absolutem. Ten genialny opis, zanurzenie w rzeczywistość, uchwycenie obrazka bliskiego sercu z tą wielowymiarowością świadczy o głębi duchowych przeżyć. Wydaje mi się nawet, że to zapiski codzienności. Nie wykluczam, że Eligiusz Dymowski prowadzi dziennik. Co często w utworach potwierdzają wydarzenia dnia, czasem strzęp wspomnień, zasłyszany głos, rozmowa z cierpiącym, śpiew ptaka. I zwykłe przyznanie się, że czegoś nie wiem:

tak mało w nas
umierania codzienności
a tak dużo pytań
na które ciągle brakuje odpowiedzi

ile jeszcze trzeba czasu
aby opuścić granice szczelnie zamknięte
i powędrować w krainę Nadziei

spróbuj otworzyć
zaciśnięte dłonie

„ Spróbuj otworzyć / zaciśnięte dłonie” to nawoływanie do pojednania, zgody sąsiada z sąsiadem, kiedy nieraz zwykła błahostka doprowadziła do tragedii i gniewu trwającego dziesięciolecia. Trzeba było dopiero następnych pokoleń by zmyły gniew ojców już dawno poza ziemską wędrówką, ale z zasianym polem zła. I nie pozwólmy by nieżyjący przemawiali do żywych. Żywi muszą być głusi i wierni własnym przekonaniom, że dobro jak i słowo jest człowiekiem. W utworach Eligiusza podmiot liryczny jest blisko Boga. I czuje się jego obecność niemalże w każdym wersie. Jest tutaj ciągłość sacrum i profanum, z głębią refleksji. Choć widzimy czasem, że między człowiekiem, a naturą nie ma zgodności. Odwieczna walka żywiołów, którą poeta traktuje jako metaforę budowania. Dążności człowieka do nieustannego ubogacania – nie w sensie materialnym czy duchowym – a potrzebnego dla egzystencji. „Człowiek / który nigdy nie odnalazł siebie – nie żyje”. Odnajdujemy siebie poprzez pracę, cele, które wyznaczył nam Stwórca, Ale i dał wolę do podejmowania własnych decyzji, których ciężar przygniótł wielu, a poeta to widzi:

Wczoraj napisał kartkę:

„ wiem, że nic mnie
tutaj nie trzyma”

i wyszedł przez okno

Z takimi dramatami ludzkimi pewnie nie raz mierzył się jako kapłan i opiekun parafialnej społeczności. Być przewodnikiem dla stada i dodać otuchy tak zwyczajnie po ludzku by człowiekowi dotkniętemu tragedią samobójczą bliskiego chciało się żyć dalej, potrzeba siły wewnętrznej i głębokiej wiary w Stwórcę, który powierzył Eligiuszowi pieczę nad zabłąkanymi, zrozpaczonymi, szukającymi oparcia i nadziei. Ja to wszystko czuję w jego poezji. Eligiusz nie poucza, nie gromi, jak to czyni wielu poetów w sutannie. Staje się partnerem dla odbiorcy. Co przypisane tylko wybitnym, tkniętym palcem bożym, a tu nie mam wątpliwości, że tak jest co potwierdza liryk:

bo jeśli życie
musi być wędrówką
niech umierają chwile
– narodzą się nowe –
Wówczas będziemy pewni
Że miłość się nie starzeje

Uczyć należy się na takich lirykach. Gdyby ludzie czytali więcej poezji, świat byłby lepszy, jestem pewien, dużo lepszy. Może czas pandemii pozwoli wielu zastanowić się co ważne w życiu. A innym sięgnąć po tomik wierszy. Przeczytać choćby jeden i zdobyć się na refleksję. Czy aż tak dużo wymagam? Naprawdę tak dużo? W Cichej dłoni czytelnik odnajdzie dzieciństwo, młodość, rodziców, o których niejednokrotnie zapomniał, nowy sens tego co minęło.

Ogromnym polem upraw poetyckich Eligiusza są utwory z podróży, których odbył wiele jak na prawdziwego pątnika przystało. Wędrowca poszukującego siebie w odbiciu przydrożnych głazów, lustrze kałuż, wilgotnej korze drzew, w oczach ludzi spotkanych w drodze. Sięga po motywy starożytne. Odwołuje się do dawnych cywilizacji. Bo przecież stamtąd przyszedł człowiek. Tam powstała wybitna literatura z Homerem na czele. Autorem Iliady i Odysei. Księgi – ponoć na starość ślepca – były dla starożytnych Greków i Rzymian punktem wyjścia i miarą wartości wszelkiej poezji. Grecy uczyli się z nich historii przodków i etyki. Jego wyobrażenia o bogach zasiliły religię grecką. Na heksametrach Homera młodzież gracka uczyła się czytać. Więc nie ma się czemu dziwić, że poeta i ksiądz katolicki sięga do źródła najczystszego, bijącego przez wieki równomiernie wiedzą niewyczerpalną. Ale skłamałbym gdybym literaturę starożytną postawił na miejscu pierwszym. To miejsce w myślach jak i w sercu zajmuje Biblia. Przywołam słowa poety:

Biblio Święta –
Siostro moich natchnień
Piastunko myśli
Czarodziejko stworzeń

Jakimi słowami
mam dziś nazwać Ciebie

Skoro sam Duch Święty
wyrzeźbił Twe kształty ?

Biblio Święta –
Proroczy dziejopisie Boga
Cieniu wiecznej Jasności
Pocieszycielko smutnych
Towarzyszko samotnych Przewodniku zabłąkanych

Nie daj wytchnienia moim oczom
pomóż mi otworzyć usta

Niech serce do woli się wypłacze
abyś mogła spokojnie zasnąć
na powiekowym dywanie.

Czy tutaj można cokolwiek polemizować? Czy tylko pełnymi garściami czerpać ze słów Ducha Świętego, z poezji twórców starożytnych, nowożytnych i z poezji Eligiusza Dymowskiego kontynuatora tych tradycji.

Jerzy Stasiewicz

Cicha dłoń / Tichá dlaň
Eligiusz Dymowski
wybór z poezji

przekład na czeski Libor Martinek
Opava 2020 s.186


https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2020/06/cicha-dlon-696x1004.jpg


Komentowany wiersz: Po imieninach 2020.06.12; 07:12:38
Autor wiersza: zygpru1948
SZUDROCZYĆ - część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

MIŁOŚĆ DWOJGA Z MALARSKIMI AKCENTAMI

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1053176,szudroczyc-czesc-i


Komentowany wiersz: Po imieninach 2020.06.12; 07:12:14
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


CIEPŁE ŚWIATŁO WIERSZA


Spokojnie odkryjemy dzisiaj
że miłość wybrała już wcześniej
kiedy jeszcze żeśmy się nie znali
a jednak nie wiedząc o tym
domysły istniały poniekąd
że połączy nas wzajemna sztuka
z którą obcujemy codziennie
według potrzeb samoczynnie
zasadzonych w świetle wiersza
że potrzebujemy siebie intymnie
w czeluści zachwytu tak jak ptak
wybierający na odpoczynek drzewo

spróbuj połączyć ten dotyk ze mną
a będziesz wyjątkowa i wdzięczna.

7.06.2020 – Ustka
Niedziela 13:45

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s23.flog.pl/media/foto_300/11959461_wyjezdzam-na-weekendrelaxwypoczynekprzyda-sie-kazdemupozdrawiam-milych-floduzo-slonka-zycze.jpg


Komentowany wiersz: Po imieninach 2020.06.12; 07:07:37
Autor wiersza: zygpru1948
Anna Maria Kreft – Częstochowskiego poesis honestas


9 czerwca 2020


Bydgoszcz, rok 2019, na rynku wydawniczym ukazuje się najnowszy, piętnasty już tom poezji Ryszarda Częstochowskiego, zatytułowany „Ulica Herberta”. Od momentu poetyckiego debiutu w roku 1987, w ogólnopolskim miesięczniku „Poezja”, bydgoski literat opublikował 14 książek, a także napisał 10 dramatów. Twórczość Częstochowskiego prezentowały czytelnikom najważniejsze periodyki kulturalne, m.in.: „Tygodnik Powszechny”, „Więzi”, „Literatura”, „Res Publica”, „Odra”, „Kresy”. „Akcent”, „Topos”, „Kartki”, „Nowa Okolica Poetów”, „Nowy Nurt”, „Fraza”, „Tytuł”, „Migotania”, „Pogranicza”, „Nowe Książki”, „Kwartalnik Artystyczny” tudzież „Kultura” paryska. W roku 1993, działalność literacką bydgoskiego poety dopełniło współtworzenie oraz pełnienie obowiązku zastępcy redaktor naczelnej „Kwartalnika Artystycznego”. Czteroletni okres organizacji systemu funkcjonowania czasopisma, kooperacji w zakresie jakości, ilości zamieszczanych publikacji zakończył się odejściem Częstochowskiego-indywidualisty. Brak poety, współtwórcy osłabił znacząco jakość „Kwartalnika Artystycznego”, który de facto, stał się wyłącznie literacki, ponadto, pozbawiający możliwości zaistnienia debiutantów. Poza działalnością literacką, autora „Ulicy Herberta” zajmuje praca zawodowa. Jest certyfikowanym przez Ministerstwo Zdrowia terapeutą uzależnień. Psychoterapię osób uzależnionych od narkotyków przeprowadza, w założonej przez siebie, w 1985 roku, Poradni Monar. O Poradnię w Bydgoszczy, poprosił Częstochowskiego śp. Marek Kotański, przyjaciel i mentor.

Ryszard Częstochowski nie należy do grona młodych, pracujących nad warsztatem, zabiegających o akceptację literatów. Poeta ma już swoje miejsce wśród zasłużonych, dojrzałych twórczo pisarzy. Znaczący dorobek owego współtworzy współczesną Historię Literatury Polskiej. O wartości bydgoskiego pisarza, przekonany był już w momencie jego przyjmowania do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Wiktor Woroszylski. W rekomendacji do SPP, autor „Okrutnej gwiazdy” napisał o poezji Częstochowskiego, iż „…jest to twórczość serio, nie wdzięcząca się do czytelnika, lecz prowadząca uczciwy (i niewesoły, niestety) dialog ze światem, borykająca się z jego zniewoleniami i zakłamaniami.” A także, że zgadza się z Andrzejem Szmidtem, „który w „Więzi” określił Częstochowskiego jako „poetę gorącego”, podsumowując, „że jest to walor nie do pogardzenia w wychłodzonym krajobrazie współczesnego życia literackiego”. Kolejny ważny głos za poezją Częstochowskiego, zamieszczony w posłowiu deskrybowanego tomu, pochodzi od redaktora naczelnego „Tematu”, dr. Dariusza Tomasza Lebiody. „Prezentowany tutaj zbiór wierszy jest kolejnym potwierdzeniem, że Częstochowski jest ważną postacią we współczesnej poezji polskiej, daleko wykraczającą poza regionalne opłotki, intrygującą i mającą swój wewnętrzny świat oraz prywatną mitologię.”

Piętnasty, najnowszy, najbardziej dojrzały, najbardziej atrakcyjny wizualnie tom poezji Ryszarda Częstochowskiego, złożyło 41 wierszy. Lekturę owych uprzyjemnia materiał fotograficzny z prywatnego zbioru poety. Widok atrakcyjnego fizycznie tudzież intelektualnie autora „Ulicy Herberta” wywołał niejedno tęskne westchnienie. Wiersze uzupełnione odpowiednimi zdjęciami stanowią całość doskonałą, potęgują wrażenie obcowania z twórcą. Poezji bydgoskiego literata, na co wskazuje, m.in. tytuł tomu oraz motto w postaci fragmentu „Małego serca”, patronuje pochodzący z „panteonu wieszczów” Zbigniew Herbert. Poza i ponad samym Herbertem, który zawłaszczył niejedną myśl poety i niejeden jego wers, który stał się przewodnikiem duchowym, Częstochowski przywołuje innych wielkich tworzących. Jest Czesław Miłosz, który docenił talent bydgoskiego poety, którego ów poznał i ceni, jest Gustaw Herling-Grudziński, od którego pozdrowienia wypisane na widokówce z Neapolu Częstochowski otrzymał, jest Tadeusz Różewicz, którego poezję autor „Ulicy Herberta” publikował w „Kwartalniku Artystycznym”. Przywołani zostali także wielcy twórcy literatury rosyjskiej. Dzieła tudzież światopoglądy Isaaka Babla, Tołstoja, Dostojewskiego, Mandelsztama wpłynęły na niepodważalną jakość warsztatu bydgoskiego pisarza. Jak pisze dr Dariusz Tomasz Lebioda, „Poeta ma ogromną wiedzę o ludziach i zdarzeniach, potrafi też umieścić własne losy w ciągu nieustannych przemian dziejowych i to tacy jak on bywali zagrożeniem dla systemów. Stawali się – niczym Herbert, Mandelsztam, Babel – kontestatorami narzucanych ładów, odkrywcami wewnętrznej mocy, obezwładniającej nawet największe mocarstwa.” Nie dziwę się więc Kazimierzowi Hoffmanowi nieszczędzenia pod adresem Częstochowskiego złośliwości. Mając świadomość wielkości tudzież znaczenia osoby i twórczości owego, poeta „na odwyrtkę” miał prawo przejawić strach przed detronizacją w tak niezwykle ludzki sposób.


Komentowany wiersz: Po imieninach 2020.06.12; 07:06:35
Autor wiersza: zygpru1948
Tematyka wierszy tworzących „Ulicę Herberta” koncentruje się wokół kwestii odejścia z tego świata. Rozważania nad śmiercią podejmują pisarze, malarze, lekarze, etycy, teolodzy, filozofowie. Częstochowski nie rozważa samego faktu. Częstochowski konstatuje, człowiek skazany jest na śmierć od momentu narodzin. Mimo iż „odejście w niebyt” jest zjawiskiem ponadczasowym, pozbawionym najmniejszych ograniczeń, różnorodnym, pozostaje niezmienne; po prostu pozostaje. Fenomen śmierci polega na paradoksie; każdy człowiek ma świadomość nieuchronnego nadejścia własnego końca, wielokrotnie ma z nią do czynienia, jako że umierają osoby z bliższego i dalszego otoczenia, a mimo to zjawisko śmierci okryte jest wielką tajemnicą. Niemożność owej zbadania, dogłębnego poznania przypuszczalnego momentu przejścia, przyprawia o strach. Mimo iż odwołań do śmierci u Częstochowskiego jest mnóstwo, nie da się przy owych wyczytać niepokoju, lęku, przerażenia. Poeta oświecony, niosący w swoim kaganku mądrość, wiedzę o życiu i ludziach, inteligencję, przypomina, zaznajamia, uświadamia i przede wszystkim uspokaja czytelnika. Poezja Częstochowskiego leczy ze strachu przed śmiercią. Kamieniem filozoficznym stanowi racjonalizm i realizm. Pokolenie XXI wieku, pokolenie SMART złożone z masek, ratujące się mimikrą, potrzebuje głosu rozsądku oraz przypomnienia, że biegnie donikąd. Vanitas i przemijanie wyściełają wszystkie ścieżki, stanowią składowe losu.

W każdą biografię wpisana jest skończoność. Odchodzą wielcy, zasłużeni, odchodzą nieznani, niegodziwi. Wszystko, co ma swój początek, skazane jest na koniec. Sześćdziesięcioletnie doświadczanie życia, utwierdza poetę w przekonaniu, że czas teraźniejszy może przejść już tylko w przeszły; „gdy oglądam filmy ze zmarłymi / aktorami czuję jakbym / sam pomału / znikał z ekranu / gwiazdy gasną gatunki / wymierają / metamorfozy donikąd / z jednego stanu w inny / z widzialnego/ w niewidzialny/ próbuję jeszcze przetrwać ale / sępy już krążą nade mną”.

O samej zaś naturze ludzkiej, poeta pisze w kategorii niedoskonałości. Mimo powszechnej wiary w stworzenie człowieka na podobieństwo boga, na każdym etapie życia ujawnia się jego ułomność. Poprawia urodę, sylwetkę, kondycję, zdrowie. Poprawia praktycznie wszystko, więc może człowiek został stworzony na obraz bożej niedoskonałości…? Nawet w kolejce do zbawienia homo sapiens udowadnia, iż nie ma czasu ani miejsca na rozpamiętywanie nauk stwórcy, stosowanie owego przykazań. Tam, gdzie może zostać wyprzedzony, pokonany, bóg ustępuje Darwinowi, „w kolejce silni wypychają chorych / nikt boskiego porządku nie pilnuje.”

Mimo iż autorowi „Ulicy Herberta” jeszcze daleko do matuzalemowego wieku, z tęsknotą równą człowieka sędziwego, przywołuje pamięć o najszczęśliwszym okresie życia, o miejscach, w których dorastał, cieszył się i smucił, o kolegach, z którymi rósł; „naprawdę byłem szczęśliwy / w dzieciństwie jedynie na / ulicy śniadeckich”. Perspektywa nieuchronnego końca przywołuje najmilsze fragmenty życia, a wraz z owymi, poczucie przemijania, zastępowania dobrego jeszcze starego, nowym. Był kiedyś ten dom, byli koledzy, było dzieciństwo, była też już młodość.

To jednak, co było, jest i będzie zapewne do końca w życiu Ryszarda Częstochowskiego, co zajmuje ważne miejsce w owego twórczości, to Bydgoszcz. „Miasto moje”, miasto nad Brdą, które uwielbia, zachwala. Miasto, o którym po wschodniej stronie Wisły nie słyszy się nigdy poza lekcjami geografii, nabiera życia i rozgłosu dzięki zarówno poezji autora „Ulicy Herberta”, jak i jego zabiegom promującym. Bydgoszczanie winni być wdzięczni poecie.

Za osobliwość twórczości Ryszarda Częstochowskiego, w tym najnowszego tomu poezji, uważam uczciwość. Lektura „Ulicy Herberta” każe patrzeć na pisarza jako człowieka o ogromnej samowiedzy, samoświadomości, wyposażonego w spokojny dystans do siebie oraz otoczenia, naturalnie ironicznego, bywa sarkastycznego. Powyższe pozwalają wierzyć samemu poecie, jak i jego poezji. Ów tom można przyjąć za przewodnik po życiu, jego widzialnej stronie. Nieprzecenionym walorem twórczości Częstochowskiego jest absolutny brak idealizacji, jako najpowszechniejszej i najpopularniejszej formy zakłamywania rzeczywistości, a także sielankowości. Prawda, choćby najbardziej gorzka, jest bezcenna. I tak oto, największą z prawd jest fakt, iż „jesteśmy skazani na fragment / nigdy nie obejmiemy całości / widzimy zawsze tylko część”. Najdoskonalsza z istot ziemskich jest zwyczajnie ograniczona, mimo iż imię jej Cogito.

Literaturę Ryszarda Częstochowskiego postrzegam jako wielką, znaczącą, wartościową, godną polecenia i rozsławiania. Cenię w owej realizm i uczciwość wobec odbiorcy. Poezję bydgoskiego pisarza nie tylko powinno się, ale wręcz trzeba znać. Tom najnowszy, tj. „Ulica Herberta”, jest wyrazem literackiego geniuszu.

Anna Maria Kreft

https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2020/06/Ryszard_Czestochowski.jpg


Komentowany wiersz: Imieniny Margot (10.06.2020) 2020.06.11; 08:42:14
Autor wiersza: zygpru1948
Aforyzm?

Moje ciało płonie, mam temperament, którym mogłabym obdarzyć całe stado "zwykłych" kobiet.


Hellow, 34 Kostrzyn nad Odrą


Komentowany wiersz: Imieniny Margot (10.06.2020) 2020.06.11; 03:10:10
Autor wiersza: zygpru1948
SZUDROCZYĆ - część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

MIŁOŚĆ DWOJGA Z MALARSKIMI AKCENTAMI

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1053176,szudroczyc-czesc-i


Komentowany wiersz: Imieniny Margot (10.06.2020) 2020.06.11; 03:09:30
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


SKOSZTOWAĆ WZOREM PRZYRODY


Z mojego abecadła miłości jest wiele
związanych czynników że nie mogę
niczego zapomnieć żeby tobie
przysporzyć atrakcyjności walorów
to wiem że muszę przygotować cię
niczym do podróży byle tylko czułaś
te starania z mojej intymnej liryki
dlatego piszę o tym co nastąpi
(proszę weź to na poważnie)
kieruj oczy tam gdzie jestem
tam gdzie zbliżam się by pieścić
twoje ciało w całokształcie sztuki
zupełnie odmienna i jakże bliska.


7.06.2020 – Ustka
Niedziela 7:01

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s18.flog.pl/media/foto_300/10937623_swieta-sie-pomalenku-konczadzionek-szybko-zlecijutro-powrot--do-domkumilo-pozdrawiam.jpg


Komentowany wiersz: Imieniny Margot (10.06.2020) 2020.06.11; 03:04:04
Autor wiersza: zygpru1948
Zbigniew Mirosławski – Amerykańska antologia poetycka

9 czerwca 2020



20th Jubilee Anthology – to Antologia 20 lecia środowisk polonijnych publikujących serię Contemporary Writers of Poland, z czasem poszerzona o autorów z kraju i twórców innych narodowości, wydawana dzięki pracom redakcyjnym Danuty Błaszak (USA), Anny Marii Mickiewicz (Wielka Brytania). Czynią to przy współpracy szeregu istotnych dla tego projektu osób, spośród których nie można pominąć: Agnieszki Herman, dr Leszka Szymańskiego i Alicji M. Kuberskiej. Wspomniane to zostało w podsumowaniu liczącego131 stron tomu. Gdybym chciał tylko wymienić wszystkich autorów uczestniczących w tym przedsięwzięciu zapewne zabrakłoby miejsca w tej siłą rzeczy krótkiej informacji. Oryginałów w języku polskim brak, bo całość byłaby dwa razy tak obszerna, a ponadto część z nich powstała od razu w wersji angielskiej (co dotyczy autorów ze Zjednoczonego Królestwa, Stanów Zjednoczonych, Australii. Inne powstały po ukraińsku (Mikoły Martyniuka), po serbsku (Vladan Stamenković). To prócz wyżej wymienionych: Belgia, Brazylia, Irlandia, Litwa, Niemcy, Norwegia i Włochy.

Wydanie jest bardzo staranne i wyraźnie widać, że oficyna Dreammee Litttle City z Orlando na Florydzie sprawdza się nie po raz pierwszy. Lokalizacja „centrum dowodzenia” przesądza o tym, że najwięcej jest autorów z USA – 12 i z Wielkiej Brytanii – 13. Prócz 92 poetów, ich wiersze przekładało 27 tłumaczy! Należało więc ogarnąć kooperację z około 120 osobami (nie liczę tutaj innych zaangażowanych w proces edytorski). W liczbie autorów przekładów są poeci: Alicja Maria Kuberska, Lilla Latus, Adam Lizakowski, Anna Maria Mickiewicz, Barbara M. Voit, Dariusz Tomasz Lebioda. Translacji podjęli się też: Bronislawa Volkova z Ukrainy, G. Crawford, Jane Verwer.

Spośród najbardziej znanych poetów trzeba wymienić (pominięci w tej wyliczance nie powinni żywić urazy, bo po pierwsze to mój subiektywny pogląd, po drugie wobec podanych wcześniej liczb oczywistym jest, że nie można zmienić wiadomości o publikacji w książkę telefoniczną) alfabetycznie (żeby uniknąć gradacji, kto na początku): Zdzisława Antolskiego, Danutę Błaszak, Juliusza Erazma Bolka, Jana Zdzisława Brudnickiego, Marka Czuku, Johna Guzlowskiego, Agnieszkę Herman, Włodzimierza Holsztyńskiego, Thaddeus’a Hutyrę, Klaudie Natalie Jaissle, Agnieszkę Jarzębowską, Marię Jastrzębską, Jacka Jaszczyka, Barbarę Jurkowską, Jana Marię Kłoczowskiego, Krystynę Konecką, Alicję Marię Kuberską, Lillę Latus, Kazimierza Lindę, Ewę Lipską, Adama Lizakowskiego, Annę Marię Mickiewicz, Romualda Mieczkowskiego, Zbigniewa Milewskiego, Aleksandra Nawrockiego, Yvette Popławską, Elizę Segiet, Adama Siemieńczyka, Wandę Stańczak, Bohdana Urbankowskiego, Bohdana Wrocławskiego, Ewę Zelenay, Izabelę Zubko, Marlenę Zynger, Leszka Żulińskiego. Podobnie długa jest lista autorów innych literatur. Pomijając wymienionych wyżej z Serbii i z Ukrainy odnotować należy obecność takich poetów jak: Jo Bell, Chris Bodor, Alison Brackenbury, David Clark, Gary Deschenes, Mary T. Duggan, Peter L. Evans, Andrew i Eva Elisabeth Rea, Steve Rushton, Jo Sanders, Ssusan Jane Sims, Ted Smith-Orr i Gregory Spis.

A o czym przeczytamy w wierszach? Całość otwiera Żeglarz, Anny Andrych. Kiedy wypływa na morze, oddycha innym krajobrazem. Pozostawia w domu nie ukończona książkę, różne terminy i wezwania. A potem zgarbiony żeglarz nad brzegiem morza próbuje ukryć swoje myśli. Antolski pisze o sejsmografie i umieszczenie tego utworu na początku (sprawił to fakt nazwiska autora na literę A!) realizuje wskazówki Umberto Eco na dobrą książkę. Na początku powinno być trzęsienie ziemi a potem akcja ciągle musi narastać emocjami! Sejsmograf Antolskiego rejestruje wykres gorączki współczesnego świata jak zygzak na skórze węża. Jo Bell pisze – wszystkie drzwi są zamknięte. Wstaje ze słońcem oszołomiona i zakochana, ale byt to walka; oddech za oddech, cios za cios. Chris Bodor opisuje pobyt Jack’a Kerouac’a na Florydzie, króla Beat Generation. Opiekował się matką. Żył w aromacie kwiatów pomarańczy, w wilgotności ostatniego upokorzenia. Alison Brackebury nawiązuje do czasów Dickens ‘a. Ludzie szaleni, pełni zahamowań, warczą na siebie jak pitbulle a obok piękno, londyńskie drzewa oświetlone śniegiem. Zranione dziecko drży przez całą noc. Poznajemy się wzajemnie.


https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2020/06/jubilee-anthology-696x511.jpg


Komentowany wiersz: Imieniny Margot (10.06.2020) 2020.06.11; 02:58:40
Autor wiersza: zygpru1948
Dzisiaj mam urlop


Wolę być układnym ślepcem, niż politycznym durniem. Wolę nie widzieć, nie wiedzieć, być wesołym cymbałem i radosnym przygłupem, niż poinformowanym źle, gdyż sądzę, że tylko osobnik po ideologicznej lobotomii może być dzisiaj zadowolony. Więc od czasu do czasu robię sobie oczyszczającą lewatywę z myślenia i biorę sobie wolne.

Dieta polityczna potrzebna jest człowiekowi jak tlen. Jest to relaks, takie specyficzne wakacje od idiotycznych problemów, odtrutka dla zmęczonego organizmu, a zwłaszcza – odpoczynek od głupka i jego orkiestry.

II

Jestem już w wieku cokolwiek znoszonym i jako pryk zdewastowany tu i ówdzie, mam okrutną sapkę, strzyka mnie bez miłosierdzia, a rozmaitych kolek, to ostatnio zliczyć nie mogę i wszystko we mnie kwęka. Np. oko mnie zawodzi; lewe, bo prawe wypadło mi SWEGO CZASU.

Lekarz, z którym pogrywam w brydża (to znaczy JA gram w brydża, ON w tysiąca, co mi wyjaśnia, dlaczego tak dobrze się nie rozumiemy), twierdzi, że w medycynie zaszły takie naukowe rewelki, że wstawienie mi oka z tytanu, to pestka i że po odpowiedniej opłacie mogę sobie wybrać kolor, że poleca różowe.

Proponowana przez niego ta tytanowa patrzałka jest stosowana w kosmologii elitarnej i pełni rolę psychicznego noktowizora.

Poza tym oko filtrujące rzeczywistość na kolor różowy, jest trendy i supercool.

ps.

być może tak, być może nie.; nie wiem, jak na innych, ale podobny emetyk działa na mnie – kapitalnie. Po intensywnym zażywaniu laby, przechodzi mi centralne strzykanie w skołowanej bani, wraca mi wzrok w nieistniejącym oku, sapka zanika, kolki ustępują, a na twarzy kwitnie optymizm.

I z nowym entuzjazmem wracam do wyważania otwartych drzwi.


12 maj 2008

Marek Jastrząb




NIE


Za starożytnych czasów, w kolebce europejskiej filozofii, czyli w Grecji, występowały w przyrodzie osoby odznaczające się tym, że potrafiły udowodnić, iż dwa plus dwa jest mniej więcej trzy, może nawet pięć, ale nigdy-przenigdy nie równa się cztery.

Nazywano ich sofistami.

Dzisiejsi sofiści udoskonalili szachrajski proceder wciskania kitu i do perfekcji opanowali sztukę nabijania ludzi w demagogiczną butelkę.

Niektórzy z nich stali się zawodowymi polepszaczami nadszarpniętych wizerunków i jako spece od kontaktów z mediami, pracują na etatach rzeczników.

Współczesny rzecznik, czyli dawniejszy sofista ma się jak najbardziej nieźle. Wystarczy spojrzeć na karierę niejakiego Urbana. Obleśny mamut z chytrym wejrzeniem i dobrze płatnym uśmiechem, trzyma się krzepko.

Jak za PRL-u bajdurzył trzy po trzy, tak i teraz bredzi, przeinacza i jadowicie szydzi. Tyle że drwi, kpinkuje, naigrawa się wydajniej, bo za gotówkę.

PIENIĄDZ rządzi jego poglądami, a groźny jest nadal, bo dokąd ma zwolenników swoich zezowatych poglądów, będzie mógł wyrażać je bezpiecznie.

Skonstruowany z ideologicznych kompleksów, uczynił z nich zaletę: to, co niegdyś zwalczał wszelkimi swoimi siłami oraz przy pomocy aparatu komunistycznej władzy, a więc – demokrację, uczynił obecnie głównym sztandarem swojego postępowania.

Demokracja pozwala mu na jątrzenie, obrażanie, pozorowanie obiektywnie czystego. Demokracja umożliwia mu chodzenie na wolności (Obrońcy Praw Idioty powołują się na argument: PRZECIEŻ I KANALIA, TO człowiek), plucie na innych i zaglądanie księdzu pod sutannę.

Nadspodziewanie dziarsko lawiruje wśród sprzeczności nowego systemu. Potrafi wykorzystać każdą jego mętną i sprytną lukę prawną. Należy do obrotnych i skwapliwie zapobiegliwych. Głupcy nazywają takich ludzi – inteligentnymi. Z czego korzysta.

Jako człek bywały w przedpokojach niektórych warszawskich salonów i częsty gość prominentnych gabinetów, otarł się o niejedną tajemnicę państwową i niejednego zwierzenia wysłuchał.

Oryginał, światowiec dla socjalistów, parweniusz dla Zachodu, z otwartymi ramionami, przyjmowany ze względu na swoją pokrętną szczerość, dopuszczony do pijackich wyznań, stał się powiernikiem, zausznikiem, nieodzownym kumplem na niby, totumfackim wielu grup trzymających władzę.

Niegdyś miał talent, wewnętrzny żar, pisał z nerwem, z polotem, umiał myśleć zgodnie z tym, co mówił. Jego artykuły, felietony, reportaże, tchnęły autentyzmem, promieniowały pasją, szedł od nich zapach świeżości, uporu, przekonań opartych na doświadczeniu, na faktach uwarunkowanych rzeczywistością.

Ale to było niegdyś. W czasach odległych od dzisiejszej rzeczywistości, gdy parał się mówieniem prawdy, Gdy podpisywał się pseudonimem KIBIC. Teraz też pisze, lecz od jego obecnych prefabrykatów idzie odór.


22 maj 2008

Marek Jastrząb


Komentowany wiersz: Bezwolne cykanie... 2020.06.10; 04:17:57
Autor wiersza: zygpru1948
SZUDROCZYĆ - część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

MIŁOŚĆ DWOJGA Z MALARSKIMI AKCENTAMI

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1053176,szudroczyc-czesc-i


Komentowany wiersz: Bezwolne cykanie... 2020.06.10; 04:16:58
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


GDY NASTĄPI PIERWSZE WRAŻENIE


Wiem że będę szczęśliwy
to nie jest tak żeby płytko przyjąć
zasługujesz na lepsze traktowanie
bo jesteś do miłości stworzona
czuję nieodparcie z twej fizjonomii
dlatego przekażę tę staranność -
dojrzałość ma swe walory zatem
pisz do mnie tymi myślami co znaczą
niczym ewenement który płodzi
przyjemność kochania – zostań blisko
a skorzystasz jako kobieta więcej…


5.06.2020 – Ustka

Piątek 16:57


Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s18.flog.pl/media/foto_300/sewer_c8d766f427a6bf2bcf9673e55e772e36.jpg


Komentowany wiersz: Bezwolne cykanie... 2020.06.10; 04:05:06
Autor wiersza: zygpru1948
Mniej przeruchani?

Według Larkina



Zlenović zeznał, że wykorzystywał seksualnie swe ofiary, które wówczas były więzione przez jego oddział – sam i wspólnie z innymi członkami oddziałów paramilitarnych bośniackich Serbów – przynajmniej trzy razy: w jednym z liceów, w hali sportowej i w prywatnym mieszkaniu między lipcem i październikiem 1992 r. – Żyły w ciągłym strachu. Niektóre miały potem skłonności samobójcze, inne wpadły w depresję i stały się obojętne na to, co działo się wokół nich – mówił o ofiarach bośniackiego Serba prokurator i zapowiedział, że będzie się domagał od 10 do 15 lat więzienia dla byłego policjanta.

Agnieszka Skieterska, „Wojenne gwałty w Bośni przestępstwem przeciwko ludzkości”

(źródło: „Gazeta Wyborcza” z 18.01.2007 r.)



Bez litości zostałaś przez niego

Przeruchana na lewą stronę –

Nie będę ci żenić kitu,

Przecież wiem, że cię wszystko wciąż boli.



Ale wiedz, że ten głąb, co tak strasznie

Cię przeruchał i zostawił na pastwę,

On to został dopiero naprawdę

Przeruchany bezwzględnie na maksa.



Wydawało mu się, frajerzynie,

Gdy cię jebał, zaśliniony i kwicząc,

Jak te wieprze utytłane w gnojówce,

Kiedy wdrapią się już na samicę,



Że coś zyskał, a w końcu jedynie

Został przecież przez życie posrane,

Zajeżdżony, jak każdy na ziemi,

Niczym dupa więziennego cwela.



Wydawało mu się, naiwnemu,

Że dosięgła go chwila spełnienia.

I nie dostrzegł, nie poczuł ościenia,

Co kierował się już przeciw niemu.



Więcej nic ci nie powiem, kochana,

Bo nie lubię pierdolić bez sensu.

Zresztą po tym, co przeszłaś, nie mogę

Ani nie śmiem cię wcale pocieszać.



Nagość



Oto jest nagość Franza Kafki,

Który rozważa niewymowną

Wdzięczność dziewczyny z filmu Anal

Queen, widzianego na RedTube.



I myśli przy tym o nowej kaście

Upiorów władnych przejąć ciało

Szybciej niż człowiek bierze oddech,

Gdy opuszczony jest we dwoje.



Dalej wygnanie, zawód Kafki,

Sondującego przepaść winy,

Gdy patrzy w oczy niewinności,

Wiedząc już dobrze, gdzie tkwił błąd.



I tylko nie wie, jak mu sprostać,

Skoro: nadzieja, mglista ufność,

Ten w skurczu dłoni chłodny prąd –

Tyle wydarza się zaledwie.





EPIGRAF



Seks jest mroczniejszą potęgą, niż są skłonne przyznać feministki. Behawiorystyczne terapie seksuologiczne każą nam wierzyć, że jest niewinny, wolny od wynaturzeń. Seks jednak zawsze otoczony był różnymi tabu, niezależnie od kultury. Seks jest miejscem styku człowieka i natury, w którym moralność i dobre intencje ulegają pierwotnym popędom. Nazywam to skrzyżowaniem, a są to rozdroża Hekaty, gdzie wszelkie sprawy przypominają o sobie w nocy. Erotyka jest sferą, nad którą różne moce próbują przejąć kontrolę. To miejsce poza nawiasem, przeklęte, a jednocześnie urokliwe.

Doskonale ludzka erotyka najprawdopodobniej jest niemożliwa.

Profanacja i pogwałcenie są częścią perwersyjności seksu, który nigdy nie dostosuje się do liberalnych teorii dobrotliwości.

Camille Paglia, Seksualne persony. Sztuka i dekadencja od Nefretiti do Emily Dickinson (przeł. M. Kuźniak, M. Zapędowska)

Jakub Winiarski


Komentowany wiersz: Sen idioty 2020.06.09; 03:50:48
Autor wiersza: zygpru1948
Recenzja

Czesława Długoszek
(Objazda)

W OGRODZIE NORWIDA
http://literackie-echa.simplesite.com/


Komentowany wiersz: Sen idioty 2020.06.09; 03:41:42
Autor wiersza: zygpru1948
KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część piąta

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SAMOTNOŚĆ WŚRÓD KOBIET

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1048362,kobieta-pachnaca-stepem-czesc-v


Komentowany wiersz: Sen idioty 2020.06.09; 03:41:01
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


ANTURAŻ


W tym otoczeniu
po przejściu dorosłych drzew
napotkaliśmy pole słoneczników
wewnętrznie budzę się żeby pokochać
po kolei szczegóły nikogo nie ma
podaj mi ręce ściągnę bliżej
koncert pocałunków zacznę
bądź otwarta jak twe oczy
odgadnę gdzie dotknąć byś
zawibrowała tak jak oczekuję
śmielej podążać wzdłuż i wszerz
nigdy w słonecznikach nie czyniłem
próby to będzie pierwszy raz
więc pomóż powoli zabłysnąć
skrzydłami żeby lot był łaskawy
dokonania ważnego dzieła –
po prostu kochaj mnie…


5.06.2020 Ustka
Piątek 12:21

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s28.flog.pl/media/foto_300/13309513_fajnego-weekendu-mili-flopozdrawiam-wszystkich-serdecznie.jpg


Komentowany wiersz: Sen idioty 2020.06.09; 03:28:53
Autor wiersza: zygpru1948
Krzysztof Lubczyński

22 grudnia 2010

Polityczne rymy Rymkiewicza


W posłowiu do swojego tomiku „Wierszy politycznych” Jarosław Marek Rymkiewicz uzasadnia, dlaczego go opublikował. A to mianowicie dlatego, że tomik jest przypomnieniem długiej już tradycji polskiej poezji politycznej. Rymkiewicz ubolewa, że przynajmniej część czytelników jego głośnego wiersza „Do Jarosława Kaczyńskiego” nie zrozumiała kontekstu tego utworu, nie zrozumiała tego, że wpisuje się on w starą, omszałą tradycję czyli że nihil novi sub sole. Święte słowa.

Tradycja polskiej poezji politycznej zaczyna się mocno – od Jana Kochanowskiego, realizuje się dalej przez stulecia w utworach Wacława Potockiego, Jakuba Jasińskiego, Romantyków, Kornela Ujejskiego, Władysława Broniewskiego, Juliana Tuwima („Na śmierć prezydenta Narutowicza”, w którym skądinąd można się dopatrywać estetycznej inspiracji do wiersza o którym była mowa wyżej), aż po Czesława Miłosza, Ernesta Brylla czy Zbigniewa Herberta, nie mówiąc już o samym Rymkiewiczu. Ha! Po drodze była też polityczna, i to krańcowo, poezja czasu socrealizmu, by wspomnieć tylko Woroszylskiego i Mandaliana z ich „Wiosna pięciolatki”. A i tak nie wymieniłem dziesiątków, jeśli nie stek nazwisk, bo nie sposób. Owa poezja polityczna była zatem bardzo zróżnicowanego ideowego autoramentu, w barwie od bieli i czerni do jaskrawej czerwieni. Nie ukrywam, że jako czytelnik lubię poezję polityczną, i jako dokument historyczny i niejednokrotnie z powodów estetycznych.


Nie ulega wątpliwości, że zarówno z powodu wspomnianego wiersza, który został w tym tomiku pomieszczony, jak i z innych powodów, także autorstwa Rymkiewicza, edycja ta nie zostanie przyjęta jako zdarzenie artystyczne, lecz jako akt polityczny. Jednak wybór dokonany przez Rymkiewicza pokazuje, że polityka i historia jako tworzywo poezji nie są mu obce od dziesięcioleci, o czym świadczy choćby otwierający wybór wiersz z 1955 roku „Na śmierć obywatela”. Do najlepszych wierszy tomiku należy „Mogiła Ordona” z 1979 roku, tytułem nawiązujący do Mickiewicza, ale stylem poetyckim raczej do XIX-wiecznej poezji tyrtejskiej przefiltrowanej cokolwiek i przez księdza Bakę i przez współczesny język poetycki, podobnie jak „Zbaraż 1979”. I oczywiście kapitalny „Kiedy się obudziłem, Polski już nie było”.

Wiersze, zgodnie z konwencją, napisane zostały w tonie narodowej powagi, patosu, apoteozy śmierci i męczeństwa za ojczyznę, ale Rymkiewicz nie byłby sobą, czyli poetą wyrafinowanym, świadomym, a przy tym bardzo uczonym profesorem literatury, by nie dodać do tego wszystkiego także innej ingrediencji – szczypty cieniutkiej jak obłok ironii, jakiegoś ledwo uchwytnego dystansu. Sprawiają one, że mimo wszystko, być może nawet wbrew intencjom samego autora, daje się czytać te wiersze także jako grę poetycką, jako akt estetyczny, jako rozkoszowanie się frazą, jako świadomą estetyzację takich kategorii jak bohaterstwo, miłość ojczyzny czy motywy thanatyczne. Dowód? Bardzo proszę. Oto fraza z wiersza „Warszawa Śródmieście – Milanówek, godzina 23.42”: „Na podłodze leżała zgwałcona dziewczyna/W gazecie było foto – we krwi trup Rywina” i dalej: „Niż ten płacz ja innego nie chce mieć pomnika/W gazecie było foto – we krwi trup Michnika”. Ironia i autoironia jak byk. Niech tylko Rymkiewicz, poeta kunsztowny i pełen dzikiego temperamentu uważa, na miłość boską, z tą krwią. Wariatów, także czytających jego wiersze, nie brakuje w tej naszej Rzeczypospolitej.



Jarosław Marek Rymkiewicz – „Wiersze polityczne”, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2010

https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2018/12/wiersze_polityczne.jpg


Komentowany wiersz: Mała Ina 2020.06.08; 08:37:47
Autor wiersza: zygpru1948
Aforyzm?

Zdradzam chętnie i chyba mój mąż o tym wie ale jest za głupi żeby coś z tym zrobić. A tak naprawdę tylko mi sexu brak.

kjulianna72 39 Świdnik


Komentowany wiersz: Mała Ina 2020.06.08; 03:58:53
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


OGRÓD CISZY PO ZACHODZIE


Cieszę się że tam się spotkamy
jestem winien wytłumaczyć
że zbliżamy do siebie całokształt
poznawania czerpiąc maksymalnie
pożądanie wzajemnej adoracji
przygotuj się na to święto
razem wkomponujemy w krwiobieg
intymne zaszczyty – pokochasz te
innowacje które w tobie zaszczepię
poznasz moje zalety kochanka
(warto poznać ten arsenał)
bo to sztuka w poezji rzadka
w ogrodzie ciszy po zachodzie...


5.06.2020 – Ustka
Piątek 9:59

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s28.flog.pl/media/foto_300/13377740_spacerbrzegiem-morzapozdrawiam-wszystkich-flo.jpg


Komentowany wiersz: Mała Ina 2020.06.08; 03:41:43
Autor wiersza: zygpru1948
Publikacja: BEZKRES Numer 4 (4) Listopad 2019


Zygmunt Jan Prusiński


PODRÓŻOWAŁEŚ WIERSZAMI

Pamięci Tadeusza Różewicza


Jeśli wspiąłeś się na szczyt
to co szczególnego widziałeś?

Bóg i tak jest wyżej nad nami
takiej drabiny nie ma na świecie.

Uczyłeś pokolenia w kulturze słowa
by uczniowie pojmowali tę ciszę.

A za tobą karnawał i stroje -
powiedz mi czy kobiety się
w tobie kochały?

Ogrody poezji zostały
czarne jaskółki na pożegnanie
zaznaczyły znak na niebie.


24.4.2014 - Ustka
Czwartek 21:03




TWOJE OCZY, MOJE OCZY I SEN MOTYLA

Pamięci ks. Jana Twardowskiego


Nie wiem jest cicho, trudno zamknąć
oczy na skrzyżowaniu lasu.
Jest szum wiatru, a gałęzie sosnowych
marzeń wyłamują się z podróży –
dalej nie mogą, nie sięgają ramionami...

Poeto, nie dotykaj snu motyla,
jeszcze barwy kształtują kolor jego lotu,
do odejścia nie potrzeba skruchy –
wystarczy radość źrebaka
ku słonecznym łąkom.

Jestem pewny że tam,
twoje oczy ułożyły tobie sen...
Śpij poeto, ja za ciebie dokończę
tę ostatnią linijkę dopisać – i to
nie będzie jeszcze puentą...


29.01.2006. Ustka



Wiersze z książki "Życie z duchami"


Komentowany wiersz: Mała Ina 2020.06.08; 03:37:08
Autor wiersza: zygpru1948
Leszek Żuliński


15 lutego 2011


Poeta ucieka



W Ucieczce od wolności Erich Fromm m.in. pisał: Egzystencja ludzka zaczyna się wtedy, kiedy niedobór działania poprzez instynkty przekracza pewien punkt; kiedy dostosowanie do przyrody traci charakter przymusu, zaś sposób działania przestaje być utrwalony w mechanizmach dziedziczenia. Innymi słowy, egzystencja ludzka i wolność są od początku nierozłączne. Słowo wolność jest użyte tu nie w sensie pozytywnym, lecz w sensie negatywnym wolność od, a mianowicie wolno od instynktownie zdeterminowanego działania.



Tak więc, według tej koncepcji, wolność polega na wyzwalaniu się spod wszelkiego przymusu, determinacji, ograniczenia; polega na sytuacji wyboru. Człowiek wolny to człowiek, który chce i może wybierać. Co wybierać? Wszystko. Kraj, miasto, studia, samochód, żonę, pracę, ale także: światopogląd, wiarę, koncepcję dobra i zła, sposób na życie, ideologię, postawę etyczną czy epistemologiczną, całą aksjologię swojego losu.


Komentowany wiersz: Mała Ina 2020.06.08; 03:35:42
Autor wiersza: zygpru1948
Wedle Fromma „technologia” tych wyborów polega nie na zagarnianiu wartości, lecz bardziej na ich selekcjonowaniu, unikaniu. „Wolność od” to postawa unikania tego wszystkiego, z czym nie jest nam po drodze. Człowiek zniewolony jest pozbawiony możliwości uniku, człowiek wolny mówi po prostu: NIE.

W rzeczywistości totalitarnej, jaką analizował Fromm, owo NIE w ustach i postawach jednostki jest niemożliwe. W ten sposób zostaje dokonany gwałt na wolności. Ale jak wiemy jest i inny aspekt braku wolności. Samodzielne wyrzekanie się jej. Wybór to rzecz trudna i odpowiedzialna. Wybór to koszmar decydowania. Wybór to mierzenie się sam na sam z autokreacjonizmem. Lepiej czasami przyjąć świat i życie z dobrodziejstwami inwentarza, poddać się determinacji, zaznać słodkiego przymusu. Ucieczka od wolności to rozkosz złożenia ofiary z samego siebie na ołtarzu konieczności. To rezygnacja z roli pasterza i przyjęcie roli owcy. Jak do tej pory nikt zresztą nie rozstrzygnął, po której stronie leży więcej szczęścia.

Ale jest jeden gatunek człowieka, który z wolności wyboru nie rezygnuje. To poeta. On widzi światy alternatywne i żyje poprzez wybór. Nie zadowala go nic. Nie uszczęśliwia. Wszędzie dobrze, gdzie go nie ma. Poeta to więc ktoś, kto ucieka. Od czegoś do czegoś. Np. od marzenia do spełnienia lub od spełnienia do marzenia – jak chcecie. Poeta osadzony w miejscu może doznać kalectwa skribofobii; pisanie mija się z celem, a przynajmniej zaczyna brakować wiatru, który by dął w żagle talentu. Rejsem poety jest wieczna, nieustanna wędrówka w lepsze światy. Jest uciekanie od zastanego naznaczenia w wyobrażone przeznaczenie.

Celem tego eseiku będzie inwentaryzacja kilku najsławniejszych ucieczek poetyckich.

Ucieczka pierwsza od „my” do „ja”. To jedna z najpowszechniejszych, najbardziej ulubionych odysei poetów. Eskapada od zbiorowości do jednostkowości. Może egocentryczność poety, jego solipsystyczne wręcz doznawanie świata szczególnie predysponują go do takiego wyboru?

W literaturze, zwłaszcza w literaturze polskiej ta dychotomia zawsze była bardzo bolesna. Romantycy miotali się w wyborze między zbiorowymi a jednostkowymi powinnościami życia do tego stopnia, że aż wymyślili coś dziwacznego na kształt Centaura – Mesjasza, który samotnie cierpi za miliony. Rozdartą jak sosna duszę mieli też ideolodzy pozytywizmu, którzy kazali wybierać pomiędzy prywatnym szczęściem a organizmem społecznym. Ale od kiedy przyszli egzystencjaliści ze swym prekursorem Kierkegaardem, potem Bergson i Schopenhauer, który wszak oznajmił: Świat jest moim wyobrażeniem poeta przestał się wahać. „Ja” pokonało „my”. Oczywiście były liczne odstępstwa od tej reguły, nawet grupowe, ale na ogół liryka jest wręcz manifestacją indywidualizmu. Czasami demonstruje wstręt do wszelkiej zbiorowości. Jakakolwiek liczba mnoga możliwa staje się tylko w erotyku.

Znamy poetów, którzy z rozmowy z własnym „ego” tworzyli wielkie dzieła. Tak właśnie manifestował się np. Białoszewski. Wszelką społeczność, nawet historię widział on poprzez fragmentaryczność i pryzmat osobistego doznania. Tym przecież, a niczym innym, jest poezja Rafała Wojaczka. Tym jest liryka Ewy Lipskiej, która zaczynała od sławnego wiersza generacyjnego My, a potem już tylko coraz dalej uciekała i uciekała od wszelkiego „my”. Nie ma sensu brnąć w przykłady. Osiemdziesięciu poetów na stu pisze wiersze z powodu „ja”, a nie z powodu „my”.

Ucieczka druga to ucieczka od historii w prywatność. Jest to wyższy, jakby bardziej ”wyspecjalizowany” stopień ucieczki pierwszej, od „my” do „ja”.

Historia powołuje poetów do służby w ciężkich czasach zagrożeń. Kochanowski, widząc barbarzyńskiego Tatarzyna, napisał w 1573 roku Pieśń o spustoszeniu Podola, i tak to się zaczęło. To nieprawda, że inter arma silent Musae. Muzy w czasie wojen mają pełne ręce roboty. Przypomnijmy sobie tragicznych Kolumbów, Baczyńskiego i wielu jego poległych kolegów po piórze.

Eposy historyczne to najstarsze dokumenty poetyckie, jakie znamy. Mam, oczywiście, na myśli Homera. Poezja polska miała niejedną swą iliadę. Romantycy przecież byli bardami historii; niemal każda generacja miała swój, tego typu, odłam.

Ale każda liryka społeczna, polityczna, historyczna szybko się męczy. Jak żołnierz na polu bitwy. Bo walka ze sztandarem w ręku jest dla poety czymś mniej naturalnym niż z różą w dłoni. Bo ideowość i agitacyjność wszelkiej „postawy historycznej” mniej zdobi liryczne czoło poety niż ulotność i impresyjność. Bo doraźność tematów literackich zawsze przegrywa z uniwersalnością. Z jaką ulgą na przykład w 1919 roku młody Antoni Słonimski wyrzekł te znane słowa: …więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada… Tym samym powiedział: a teraz przestaję uprawiać patriotyzm i zaczynam uprawiać egotyzm. No, niezupełnie… Wtedy jeszcze nie wiedział, że napisze Alarm dla miasta Warszawy i wiele innych tzw. zaangażowanych wierszy.

Mieliśmy znakomity przykład ucieczki od historii na przełomie pierwszej i drugiej połowy lat siedemdziesiątych. Kiedy tylko rozgorączkowana świadomością zbiorową i upolityczniona Nowa Fala zaczęła odnosić znaczące sukcesy i obrastać w swe ważne książki oraz manifesty, zaraz narodził się program Nowej Prywatności. Poeci z grupy „Wspólność”, i nie tylko oni, zakrzyknęli, że nie obchodzi ich żaden historyzm, że zajmuje ich tylko własne wnętrze.

Innym znakomitym przykładem jest Broniewski – przecież jego twórczość była z biegiem lat coraz bardziej oczywistym odchodzeniem od historyzmu do prywatności, nawet konfesyjności.

Ta sama ucieczka ma swój osobny rozdział w poezji polskiej w dziele Tadeusza Różewicza. To on, jak chyba nikt inny zraniony historią i pozbawiony przez nią najwyższych ideałów ó zaczął uciekać w prywatny tragizm, w koncepcję kompromitacji zbiorowej etyki i aksjologii, wreszcie, w ostatnim okresie, w metafizykę. Różewicz nigdy nie gardził historią, nie bagatelizował jej, ale powiedział na głos: historia to coś najgorszego, co mógł sobie wymyślić człowiek.

Ucieczka trzecia – to ucieczka od kultury. Banałem będzie przypomnienie wielkiego odkrycia Zygmunta Freuda: kultura jest źródłem cierpienia. Im bardziej człowiek tworzy świat swoich autonomicznych celów i sensów, tym mocniej zaprzecza regułom świata naturalnego, którego jest cząstką. Odrywa się od tego świata, choć oderwać tak naprawdę się nie może. To biologia, a nie kultura jest podstawową determinacją człowieka. Wspinanie się więc po wysokich szczeblach kultury uruchamia narastający proces alienacji.

Mit wygnania z raju, mit raju utraconego – to nic innego jak fundamentalna, archetypiczna metafora tego właśnie procesu. Dzieje człowieka zaczynają się tam, gdzie zaczyna się jego oderwanie od natury, gdzie zaczyna się kultura i cywilizacja.

Poeta marzy o powrocie do utraconego raju.

Może sztandarowym przykładem takiego właśnie zjawiska we współczesnej poezji polskiej jest liryka Jerzego Harasymowicza. Pisał on wciąż ten sam wiersz: wiersz o zbrataniu z przyrodą, nawet jeśli u Harasymowicza pojawiają się motywy kultury – mity, cerkwie, ikony – to biorą one udział w metafizycznym misterium jednania się człowieka i świata w zwartą organiczną całość.


Komentowany wiersz: Mała Ina 2020.06.08; 03:34:54
Autor wiersza: zygpru1948
Mieliśmy w historii naszej literatury całe nurty, które bazowały na filozofii kulturowego odkłamania świata. To przecież był autentyzm i poeci formacji Piętaka, Czernika, Ożoga. W obrazach natury, a nie cywilizacji odnajdywał swe sensy Józef Czechowicz; z bardziej współczesnych np. Aleksander Rymkiewicz. I jest to, być może, ta ucieczka, która coraz bardziej będzie potrzebna i poetom, i zwykłym ludziom.

Jedną z jej odmian jest literacki exodus z miasta na wieś. Coraz częściej spotykamy się z antyurbanistycznymi postawami liryki. Niby żadna to nowość, nic innego nie robili puławscy sentymentaliści w XVIII wieku czy romantyczni ludomani, ale na tej drodze – z miasta do wsi – tłok będzie coraz większy, proszę mi uwierzyć.

Ucieczka czwarta ó to ucieczka od realnego, empirycznego i pragmatycznego wymiaru świata. Poeta nie jest historykiem, aby zachwycać się faktami, ani fizykiem, by studiować zachowania rzeczy. Poeta jest metafizykiem, który pyta: jak to się dzieje, że rzecz jest rzeczą? Poeta nie pracuje w świecie empirii. Porusza się w świecie marzeń i wyobrażeń, widziadeł i tęczy, mgieł i halucynogennych nastrojów. Poeta jest mieszkańcem onirycznej krainy. Paul Valery, gdy kładł się spać, wywieszał na drzwiach tabliczkę: Nie przeszkadzać – poeta pracuje.

Świat materii zawłaszczyli uczeni. Świat ducha należy do artystów. Powiecie: poeta nie musi tam uciekać, on zawsze tam tkwi. No, nie jest to takie proste. Presja zewnętrznej rzeczywistości stale nakazuje poecie otwierać drzwi do sezamu z cudami sztuki. Imażynizm, impresjonizm, irracjonalizm, symbolizm, baśniowość, oniryzm ó to tylko niektóre z magicznych zaklęć, dzięki jakim poeta pozbywa się płaskości i dosłowności rzeczy.

Ucieka także od wszelkiego reizmu w świat nagiej duszy. Lub wręcz buduje coś gigantycznie alternatywnego, jak to uczynił Leśmian. Leśmianowski antyrealizm niechaj pozostanie najdoskonalszą ilustracją tej odmiany poetyckiego uciekania od spraw istniejących w kreowane.

Ucieczka piąta – ucieczka od śmierci. Jedna z najbardziej utopijnych, dramatycznych i pyrrusowych. Choć zdarzają się poeci będący najwyraźniej kochankami Tanatosa – ci, którzy obłaskawiają śmierć, prowokują ją, lecą ku niej jak ćma do światła, to większość jednak tego światła nie dostrzega. Dostrzegają mrok. Przerażającą, czarną gębę kosmosu, która ich pochłonie tak, jak wieloryb pochłania plankton.

Nie znam poety, który nie zmagałby się z własną projekcją śmierci. U niektórych jest to leitmotiv całej twórczości. Ale gdzie uciec od śmierci? Przecież tam dalej nie ma już nic. To prawda. Poeci o tym wiedzą. Uciekają więc w rozmaite narkotyki, z których najczęstszym jest narkotyk miłości. Jakże wyraziście, niemal instruktażowo uświadomiła nam to poezja Haliny Poświatowskiej. Ta dziewczyna z Częstochowy im bardziej czuła nad sobą widmo śmierci, tym bardziej namiętne erotyki pisała. Cały ten mechanizm jest dobrze znany czytelnikom poezji i niemal programowo został wyrażony w sławnym wierszu Lechonia:



Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczy główną,

Powiem ci: śmierć i miłość ó obydwie zarówno.

Jednej oczu się czarnych, drugiej – modrych boję.

Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.



A cóż to za miłość – powie ktoś – która istnieje jako odruch traumatyczny. Jako ucieczka od śmierci. Ba, miłość to przecież złuda nieśmiertelności, to prokreacja, o której wprawdzie z trywialnych powodów się nie mówi, ale która być może jest jakimś pomysłem podsuniętym przez samego Boga.

To właśnie on jest celem piątej ucieczki, o jakiej wspomnimy. Ze śmierci, z nihilizmu można uciec do Boga. Może On tam naprawdę jest? Może czeka? Oczywiście, dobrotliwy i miłosierny, łagodny i opiekuńczy.

Nie, nie są to łatwe pocieszenia. Gdyby prześledzić dzieje poezji religijnej, to głosiła ona od wieków dogmat istnienia Boga i wtedy najczęściej sprowadzała się do laudacji na Jego cześć, tworząc wspaniałe, wyspecjalizowane w tym celu gatunki, jak modlitwy, psalmy, litanie, oratoria, requia. Albo była dochodzeniem do Boga – przedzieraniem się przez kontynenty zwątpienia, agnostycyzmu, nawet ateizmu.


Komentowany wiersz: Mała Ina 2020.06.08; 03:33:03
Autor wiersza: zygpru1948
W ucieczce do Boga – znanej przecież nie tylko ze sztuki, ale będącej uniwersalnym zjawiskiem ludzkiej kultury – zawarty jest największy wysiłek, jaki człowiek może dokonać. Transcendentny skok poprzez przepaść nihilizmu, ponad śmiertelnością i biologicznością istnienia, w jego nie przemijający sens.

Zbyt wielka jest tradycja poezji religijnej i zbyt dobrze znana, byśmy musieli coś o niej w tym tekście mówić. Powiem tylko, że najbardziej odpowiada mi pogoda ducha, jaką prezentuje ksiądz Jan Twardowski. W jego dziele eskapada w boskie ramiona nie jest odgórnym nakazem ewakuacji człowieka, który chce ratować własną skórę, tylko autentycznym głosem wyboru i wolności.

Ucieczka szósta i ostatnia, o jakiej chcę powiedzieć – to ucieczka od prozy do poezji. Mam na myśli dwie kwestie. Po pierwsze – prozę życia. Z całą jej jednowymiarowością, trywialnością, doraźnością, codziennym zawodem, jaki nam sprawia. Mógłbym w tym miejscu powtórzyć wszystko to, co powiedziałem o ucieczce od realizmu do magiczności przeżyć. Proza to synonim szarości życia. Jego pospolitości. Poezja jakby z definicji stanowi furtkę z tego ograniczenia. Furtkę do utraconych ogrodów, do lepszego świata, w którym do głosu dochodzi fantazja, wolność, marzenie, ukojenie, a nawet wszelkie szaleństwa duszy.

Po drugie, mam na myśli, oczywiście, kwestię języka. Poezja to w pierwszym rzędzie sprawa języka. Jeśli język jest narzędziem wszelkiego poznania, wszelkiej świadomości, to liryka, aby dokonać udanych ucieczek od zbiorowości, historii, kultury, nihilizmu musi dobrać specjalne po temu narzędzie. Musi wybrać inny język. Poezja w ogóle istnieje wyłącznie poprzez inność swojego języka. Jego oryginalną osobliwość, odkrywczość, metaforyczność, czułość, liryzm, wizjonerskość, obrazowość, nastrojowość… – wszystkie te walory, które tak rzadko stosowane są w kolokwialnej mowie potocznej. Poeta nie powie o niewidomym – jak pisał Roger Caillois – że jest ślepy od urodzenia. Powie: przyjdzie wiosna, a on jej nie zobaczy. W tym sensie poezja jest ucieczką od prozy języka. Całą materią swego istnienia, czyli słowem, ucieka od mowy, w której poezji nie ma.


*

Wystarczy! Można by ten przewodnik po exodusach poezji kontynuować, lecz myślę, że tych sześć tras, to główne szlaki poetyckich ucieczek. A żeby całe to zjawisko nie wyglądało aż tak prosto i jasno, musimy sobie na koniec uświadomić jeszcze jeden ważny aspekt. Otóż postawa poetycka nie daje się opisać według reguł tak uporządkowanej klasyfikacji, jak to zademonstrowałem. Często, aż nader często poeci uciekają w dokładnie odwrotnym kierunku.

Czy można np. o poetach rewolucyjnych, porwanych wichrami historii powiedzieć, że uciekali od „my” do „ja”? Oni wręcz pogardzali człowieczym „ego”, głosili hasła o zbiorowym obowiązku poezji.

Czy trudno sobie wyobrazić lirykę, która nie szuka ocalenia w Bogu? Tej poezji jest chyba więcej niż poezji religijnej, choć jednak trzeba stwierdzić, że najczęściej Boga zastępuje walor metafizycznej transcendencji, który przepełnia także wiersze większości ateuszy. Znam też poetów, którzy nie szukają ocalenia w żadnych autentystycznych złudzeniach. Są piewcami miasta, cywilizacji, społeczeństwa. Przecież cały polski i międzynarodowy futuryzm ze swoim bałwochwalczym stosunkiem do miasta, masy, maszyny był zaprzeczeniem ucieczki w tym właśnie kierunku. Pod tym względem dość także nietypowo plasuje się poezja Zbigniewa Herberta. On nie tylko nigdy nie uciekał od kultury – on demonstracyjnie i zawsze uciekał w kulturę. Ukoronowaniem tej postawy było wykreowanie postaci Pana Cogito, parweniusza i plebejusza, którego jedyny awans duchowy ma polegać na zanurzeniu ust w krystalicznym źródle kultury. Herbert nie ucieka też od historii. Tam szuka zakodowanych archetypów dobra i zła, tam znajduje jakby gotowy zapis ludzkiego przeznaczenia.

Ale nawet jeśli poświęcilibyśmy tym ucieczkom a rebour dokładnie tyle samo miejsca, co powyższym wywodom – to fakt pozostaje faktem: poeta nadal ucieka. Jeśli nie z miasta na wieś to ze wsi do miasta, jeśli nie od śmierci w miłość – to od miłości w śmierć, jeśli nie od altruizmu w egocentryzm – to od egocentryzmu w altruizm. Morał? Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go. Poezja jest po prostu poszukiwaniem czegoś innego i czegoś lepszego.

Pozostaje jeszcze jedno, naprawdę już ostatnie pytanie. Czy ten typ postawy, czy tak przedstawiony mechanizm rodzenia się wierszy nie jest czasami czymś nagannym? Przecież to, o czym mówiliśmy – to postawa eskapistyczna. W wielu etosach eskapizm jest wartością negatywną.

Spuentujmy tę wątpliwość prostym uspokojeniem. Ucieczki poetyckie nie mają nic wspólnego z pojęciem dezercji, z chowaniem głowy w piasek, z zrzucaniem z siebie odpowiedzialności, z wybieraniem łatwych rozwiązań. To są ucieczki „w przód”, ku czemuś – jak rzekliśmy – lepszemu i piękniejszemu. Przynajmniej tak się zdaje poetom. Ale jeśli komukolwiek z nas zdaje się, że idzie w dobrą, lepszą, słuszniejszą stronę – to czy można powiedzieć, że ucieka?


Komentowany wiersz: Językiem hasłowym 2020.06.07; 07:03:25
Autor wiersza: zygpru1948
Aforyzm?

Nie mam żadnego strachu, bo nie boję się obiektywu, a tym bardziej jakiegoś cudzego penisa, dlatego chciałabym doznać wrażeń przez bycie z każdym i mieć przyjemności z seksu jaki mi dadzą.

ganastazja29 26 Wejherowo


Komentowany wiersz: Językiem hasłowym 2020.06.07; 06:39:32
Autor wiersza: zygpru1948
KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część piąta

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SAMOTNOŚĆ WŚRÓD KOBIET

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1048362,kobieta-pachnaca-stepem-czesc-v


Komentowany wiersz: Językiem hasłowym 2020.06.07; 06:37:51
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


ZAJRZEĆ W TWOJĄ GŁĘBIĘ


Wiesz że chcę się przytulić
doznać i poznać tajemne wstąpienie
nabyć prawo natury w tobie
wprowadzić byś czuła nieodzownie
i pragnęła ponownie i za dwa dni
i za tydzień i za miesiąc –
po to jestem jako wartownik niezłomny
by ciebie zaprosić na te intymną
gościnność - sam się wpraszając
żeby ta fabularyzacja była faktem
w poczuciu miłosnej misji
że szczęście rodzi się z korzeni
przyjaznych takich jak ty i takich jak ja

zatem spróbuj mnie przytulić w czasie
chwały niech zostanie zwycięstwo!


4.06.2020 – Ustka
Czwartek 18:04

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s28.flog.pl/media/foto_300/13426001_jajesienniepozdrawiam-serdecznie.jpg


Komentowany wiersz: Językiem hasłowym 2020.06.07; 06:31:49
Autor wiersza: zygpru1948
Janusz Termer - Spóźnione lato Jana Stępnia

16 marca 2011


Metafory, porównania czy zwykłe odwołania nawiązujące do kolejnych pór roku – zazwyczaj w kontekście pewnych aspektów czy analogii do “pór” życia ludzkiego (głównie jego przemienności i nieuchronnej przemijalności) – to dość częsty, i trzeba przyznać, kuszący swą wyrazistą obrazowością motyw poetycki. Bo zima, wiosna, lato i jesień ciągną za sobą bardzo liczny ciąg obrazów i skojarzeń, które poeci starają się ubierać zazwyczaj we własne kostiumy (owe iwaszkiewiczowskie “warkocze jesieni”) prowadzące czytelnika do pewnych skojarzeń, zadumy ogólniejszej natury.

Teren to dość trudny, bo mocno już przez wieki wyeksploatowany, aczkolwiek nie do końca chyba jeszcze, bo efekt finalny, jego jakość i nośność znaczeniowa, zależne są – jak zawsze – od owych autorskich odwołań i uwikłań liryczno-sytuacyjnych rozmaitej natury: psychologicznych, społecznych, ba, nawet politycznych czy historycznych… Dwa skrajne przykłady sprzed lat. Oto niewielka, bardzo poetycka powieść Haniebne lato Serba Branimira Šćepanovića i tom wierszy Ma się pod jesień Jerzego Harasymowicza już w samych swych tytułach zapowiadają (i szczęśliwie spełniają) owe zawarte tam znamienne, nacechowane emocjonalnie autorskie oceny tych ważnych dla nich (a i czytelnika także) sytuacji: “hańby” wojny światowej i domowej (Šćepanović) czy osobistej, egzystencjalnej sytuacji życiowej samego poety (Harasymowicz)…

Jeśli zatem trzymać się tej metaforyki pór roku jako utrwalonego w świadomości odbiorców literatury środka wyrazu, to trzeba powiedzieć, że Jan Stępień, nie tylko jako autor tomiku Spóźnione lato, dobrze się na ogół wpisuje w tę poetycko-malarską tradycję. Odciskając na niej własny ślad człowieka zanurzonego, choć nie bez reszty, w świat “naturalnego” obcowania z przyrodą i jej wytworami. Zauroczonego ich przemiennością oraz swoistymi sposobami reakcji na świat, dominującymi w jego sposobie obrazowania, jak i odczytywania oraz pokazywania dylematów egzystencjalnych tak zwanego podmiotu lirycznego jego wierszy. Czy też próbami poszukiwania, określania i odwzorowywania istoty związków z innymi, bardziej lub mniej mu bliskim ludźmi oraz światem zewnętrznym, w tym i aktualną społeczną rzeczywistością, jej licznymi konfliktami i paradoksami.

Oprócz wiersza tytułowego (“Któż nie czeka / na spóźnione lato / Jest ostatnim / przystankiem / przed długą zimą / Spóźnione lato / tak nas zwodzi / i jeszcze szybciej odchodzi”) wyróżnić tu można takie choćby wiersze, jak “Uczucia”, “Rozmowa z Marią”, “Sens”, “Ptaki”, “Liść”, “Pies i człowiek”, “Motyl”, “Bieda”, “Polska wigilia” czy “Strzelce”. Bowiem tak wyraźnie splatają się i spotykają w zawartej w nich poetyckiej refleksji owe dwa nurty pisarstwa Jana Stępnia. Owa obecna w nich wprost (i w wielu innych wierszach, a także i rysunkach autora) postawa otwartości i akceptacji wobec świata i problematycznej natury ludzkiego bytu. Postawa pełna podejmowanych każdorazowo od nowa prób zrozumienia czy nawet wręcz niekiedy bezpośrednio wyrażanej pochwały istnienia, przy jednoczesnym sceptycyzmie trzeźwego racjonalisty i stoika, który doskonale w i e jak kruche i wymagające nieustannego wysiłku i zarazem, by tak rzec, wyrozumiałości na codzienność, są podwaliny tych zmagań prowadzonych dla zachowania względnej równowagi wewnętrznej w dokonywanych wyborach lirycznych sytuacji.

Toteż, jeśli nadal trzymać się tej metaforyki “pór roku”, to powiedzieć trzeba i to na koniec, że autor Spóźnionego lata rysuje tutaj i rozsnuwa delikatną mgiełkę osobistego, życiowego optymizmu “mimo wszystko”. Jego lato, “spóźnione”, bo spóźnione, ale jednak przyszło. Jest jakie jest, ale jednak jest. Jeszcze jest. Na razie trwa, co przynosi pewne “pocieszenie” (w Boecjuszowskim sensie) jego skołatanej duszy. I nic to, że “tak nas zwodzi i jeszcze szybciej odchodzi”. Takie jest w końcu jego “zbójeckie” prawo. Bo przecież jednak zawsze lepsze to, niż sytuacja, gdy już naprawdę i nieodwołanie “ma się pod jesień”!

Janusz Termer

———————————

Jan Stępień Spóźnione lato, Wydawnictwo ANAGRAM, Warszawa, 2011, s. 64

https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2018/12/spoznione_lato.jpg



Lektura najnowszego tomiku poezji autorstwa Jana Stępnia dostarcza nam nie tylko pozytywnych doznań, ale co istotne, skłania także do głębokich oraz twórczych przemyśleń. Warto zastanowić się bowiem, jaką rolę odgrywa “Spóźnione lato” w epoce, gdy ludzkość w zaskakująco szybkim tempie podąża w bliżej nieokreślonym kierunku. Czy rzeczywiście jest “ostatnim przystankiem przed za długą zimą”? Nie wiadomo. I bez wątpienia ta ciekawość nadchodzących pór roku, chęć zgłębienia tego, co dotąd nie zostało poznane przez rozum człowieka lub zwyczajna bezradność wobec ograniczonych możliwości naszych zmysłów charakteryzuje twórczość Stępnia, dla którego życie na Ziemi jest odwieczną zagadką.

“Kim będę, gdy odejdę do astralnej krainy?” – pyta. Właśnie refleksyjność nad przemijaniem stanowi wątek przewodni “Spóźnionego lata”. Świat zostaje tutaj ukazany jako ulotne złudzenie, wszak jak trafnie zresztą dostrzega autor “wszystko może być kwestią wyobraźni”. Co ważne, nie stara się moralizować. Uwidacznia natomiast ciemne i
mroczne strony ludzkiej natury, pełnej okrucieństwa, niesprawiedliwości, egoizmu ale i romantyzmu, wrażliwości oraz uczuciowości. Za pomocą kontrastów, w sposób przejrzysty penetruje zjawiska, towarzyszące nam na co dzień. Przyciąga uwagę wysoko rozwinięta świadomość autora, dająca się zresztą odczuć w praktycznie każdym z ponad pięćdziesięciu miniaturowych wierszy, tworzących spójną i sensowną całość z zaszyfrowanym przesłaniem. Nie bez znaczenia jest tutaj właśnie wzniosłe przesłanie, którego treść, wydaje się być niestety osamotnionym głosem rozwagi, nawołującym ludzkość do opamiętania. Problem zawiera się w tym, że upadek wyższych wartości naturalnie wyklucza umiejętność empatycznego stosunku do otoczenia, stając się pretekstem do… trzeciej wojny światowej.

Ciekawi to, czego nie znamy. Praprzyczyna – zdaniem Stępnia – “leży ukryta w Mlecznej Drodze”. Jest, ale czy na zawsze pozostanie zagadką bez rozwiązania? Wytrwali, na wzór Jana Stępienia mogą wyruszyć w podróż do astralnej krainy, by szukać odpowiedzi w niezgłębionych dotąd zakątkach ludzkiego umysłu. Tam staną twarzą w twarz z Uczuciem, Ptakiem, Liściem, Biedą, Tchnieniem… i gdy powrócą – zostaną pogrążeniu w ciszy, ciemności oraz bezruchu. Stępień nie odrywa się od rzeczywistości całkowicie. Wie, że “tylko śmierć jest punktualna”. Na szczęście sens jego istnieniu nadają zwierzęta, rośliny oraz istota niezwykła – Maria Szalona, która “w pośpiechu zatrzymuje czas”.

Stanley Devine, Wielka Brytania


Komentowany wiersz: Przestrzeń wokół mnie 2020.06.06; 09:30:36
Autor wiersza: zygpru1948
Aforyzmy Zygmunta Jana Prusińskiego


W życiu jest więcej z gry...


Komentowany wiersz: Przestrzeń wokół mnie 2020.06.06; 09:28:37
Autor wiersza: zygpru1948
Cytat poety Andrzeja Babińskiego

"w miłość wierzyłem cały czas – tej się nie doczekałem
(ale na poetę żadna nie da się nabrać, poety żadna nie jest warta
chodzi o to żeby z niwy poetyckiej wytopić taki grosz aby móc
zafundować sobie wielką miłość) – –"


Komentowany wiersz: Przestrzeń wokół mnie 2020.06.06; 04:44:43
Autor wiersza: zygpru1948
KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część piąta

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SAMOTNOŚĆ WŚRÓD KOBIET

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1048362,kobieta-pachnaca-stepem-czesc-v


Komentowany wiersz: Przestrzeń wokół mnie 2020.06.06; 04:42:06
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


NIEDAJĄCA SIĘ PRZEWIDZIEĆ


W bezwolnej ciszy idę twoimi śladami
zapach twoich perfum i bezmiar
kuszę cię potajemnie i czujesz
dotyki światła poprzez moje ręce
czynię to z majestatem względnym
że jesteś mi potrzebna do kochania
jestem mężczyzną z kryształowego sadu
brnąc w głębię nienasyconych dźwięków
pośród piękna kiedy naga oczekujesz
brzmienia w aktach pieszczot
w akacjowym lesie i odbierasz pasmo
słonecznych zawirowań w takcie przeżyć
urozmaiconych polotem miłości
a wdzięczny układ pachnie owocami

jesteśmy zdolni pogodzić tę euforię
wzrastającą słysząc krzyk bielika nad nami.


4.06.2020 – Ustka
Czwartek 4:13

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s28.flog.pl/media/foto_300/13511375_dzien-dobryjeszcze-mam-choinkenie-sypie-sieszkoda-mi-ja-rozebracwszystkich-serdecznie-pozdrawiam.jpg


Komentowany wiersz: Przestrzeń wokół mnie 2020.06.06; 04:17:27
Autor wiersza: zygpru1948
Janusz Termer

Zbigniew Jerzyna dawny i nowy


Dziesięć lat temu ukazał się w serii Poeci Hybryd obszerny wybór wierszy A potem już nic Zbigniewa Jerzyny, jednego z członków i “ojców założycieli” tej charakterystycznej dla poezji polskiej przełomu lat 60. i 70., grupy zwanej “Orientacją poetycką Hybrydy” (przypomnijmy co młodszym czytelnikom od nazwy klubu studenckiego działającego wówczas w Warszawie przy ul. Mokotowskiej, w pałacyku gdzie mieszkał kiedyś Józef Ignacy Kraszewski).

Jej przedstawiciele (Maciej Zenon Bordowicz, Krzysztof Gąsiorowski, Jerzy Górzański, Edward Stachura czy Janusz Żernicki) rozpierzchli się potem – poetycko, światopoglądowo, politycznie i zawodowo – po świecie (a i po zaświatach już także), ale pozostała żywa legenda bujnego życia towarzyskiego Hybryd (działali tu wtedy także m. in. także początkujący twórcy kabaretowi – Jonasz Kofta, Wojciech Młynarski, Jan Pietrzak, a modny jazz grywał sam Duduś-Matuszkiewicz); pozostało także dla hybrydowców poczesne miejsce w historii powojennej poezji polskiej!

Wbrew temu paseistycznemu tytułowemu zarzekaniu się, a potem już nic, był jednakowoż ciąg dalszy: Zbigniew Jerzyna nie spasował przecież literacko, wydając już tym w nowym stuleciu (choć w zasadzie, jak wielu innych poetów, bez fascynacji tym kalendarzowym przełomem) kilka ważnych książek, m. in. antologię Poeci wyklęci – od Villona do Morrisona (2001), szkice literackie Katalog życia i śmierci, czyli przygody pojęć (2004), wystawiając sztuki teatralne i słuchowiska radiowe, a także publikując nowe zbiory wierszy, jak bezbłędnie “czysto” lirycznie wystylizowane, “gorzko-słodkie” wyznania miłosne – Listy do Edyty (2000) oraz przewrotnie stylizowane na “głosy” postaci historycznych czy literackich z rozmaitych epok Mówią i inne wiersze (2003). Wiele z nich znalazło się w tym nowym jego zbiorze Zatacza się krąg (Wydawnictwo Adam Marszałek, 2007, s. 68), złożonym z “wierszy przywołanych” z wcześniejszych tomów oraz”wierszy nowych”, co jest dla czytelnika dobrą okazją do ponownego spotkania i spojrzenia na cały jego dorobek poetycki. Autora tak przewrotnie świadomego pokoleniowych korzeni początków swej twórczości (jak w krótkim żartobliwym Epitafium: “O, przyjaciele z biesiad, / było nas tak wielu. / A teraz nawet tyczki / brakuje do chmielu“), ale jednocześnie i świadomego własnej “poetyckiej niepodległości”, wartości i odrębności własnej literackiej drogi.

Dla mnie symbolem tej ostatniej sprawy, prawdziwym i dramatycznym w istocie, bardzo istotnym wyznaniem wiary tego poety, najbardziej bodaj spośród byłych hybrydowców uczulonego na “sprawę narodową” (postawę jakże bliską twórczości i poglądom Cypriana Norwida), jest jeden z dawniejszych wierszy Zbigniewa Jerzyny – Źródło (z tomu Coraz słodszy piołun, 1970), ponownie i słusznie, ze względu na “jubileuszowy” (autor kończy lat 70) charakter tego tomu, tutaj przywołany:

(…)

“Że między czyn a słowo łza płonąca spada.

Że o łzie tej najłatwiej u nas opowiadać.

Że słońce naszych dziejów chyli się jak świeca.

Że Polak czuwa zawsze – Polak śpi na plecach.

I gdy wreszcie odsłoni swoje ramię praca.

To ster z obranej drogi czy powinien zbaczać?

Jeśli zasypiesz źródło starożytnej pieśni?…

Będziesz do głuchych mówić szczątkami języka.”



I chociaż tego typu lakoniczno-metaforycznych skrótów naszych dziejów, narodowego charakteru i zarazem heroiczno-romantycznego trudu “podejmowania kopii”, tak naturalnych jeszcze dla polskiego poety jego pokolenia konieczności odwoływania się do wielkich obywatelsko-społecznych tradycji naszej literatury, nie brakowało przecież w polskiej poezji, zwłaszcza tej dawniejszej jak i – oraz rzadziej – tej całkiem współczesnej (nawet u kolejnych pokoleniowych następców hybrydowców: poetów “nowej fali” czy ‘nowej prywatności”), to przecież Zbigniew Jerzyna jest tutaj jednym z najwytrwalszych wędrowców po tej tak długo deptanej i mocno przetartej, a nawet twardo już ubitej drodze.

Acz dodać od razu trzeba, że w wierszach nowych i najnowszych autora tomu Zatacza się krąg, jeżeli już wraca on na te dukty i ścieżki metafor poezji zamyślonej nad narodowymi problemami i powinnościami poety polskiego, to czyni to już w sposób mocno wobec poprzedników zdystansowany, przekorny, lekko nawet autoironiczny, jak w wierszu z 1997 roku Niosłem ich na plecach, gdzie w puencie wyznaje: “O, chyba ze mnie / Wszystką krew wypili. / Bo duch mój osłabł.” Albo jeszcze dobitniej, acz z charakterystycznym delikatnym dystansem, w wierszu Przeklęte rzeczy oderwanie z 1998 roku: “Tylko Bóg może unieść piekło pojęć / A ja mizerny, próbowałem. / Teraz błagam; ziarnko piasku, źdźbło trawy, róże i jagodę / o przebaczenie“. Albo, gdy w wierszu Rzecz ludzka z 2007 roku powiada wprost: “Najważniejszą / sprawą człowieka / jest ciepło / drugiego człowieka“.

Tom Zatacza się krąg Zbigniewa Jerzyny w ogóle jest dość nietypowy w jego dorobku. Bo m. in. zawiera, także mocno wyakcentowane, świadomie na plan pierwszy wysunięte rozmaite jego niby “drobiazgi poetyckie”, takie jak cały cykl Nagrobki, czyli pozornie lekkie i anegdotycznie tylko nacechowane wiersze poświęcone takim między innymi postaciom, jak Zbigniew Cybulski, Janek Himilsbach, Kazik Ratoń, Krzysztof Mętrak, Marek Kasz… Osobom znanym i ważnym częstokroć nie tylko dla samego autora tych poetyckich epitafiów, już niestety nieżyjącym (przy niektórych z nich trzeba by już nawet dawać przypisy biograficzne i historyczne!), ale które są najczęściej tutaj przede wszystkim przykładami (exemplum), wyrazicielami i “nosicielami” poglądów i myśli samego poety na – wyrażane w ten po męsku powściągliwy sposób, oglądane jakby z perspektywy funeralnej – sprawy ludzkiego życia, nieuchronności przemijania, śmierci…



Jaki morał i nauka wynika dla nas z tej ukazywanej w tych wierszach trwałości rzeczy, rekwizytów, pewnych zatwardziałych reliktów, skamielin, schematów myślowych, bezrefleksyjnie powtarzanych przekonań i dzisiejszych autorskich sądów o nich – zderzanych z przemiennością i przemijalnością wszystkiego, kruchością ludzkiej biologicznej i fizycznej, owej “nagiej” egzystencjalności? To każdy czytelnik tutaj zobaczyć może i powinien sam. Na podobnych zresztą zasadach zbudowane są też wiersze Zbigniewa Jerzyny z cyklu Mówią, gdzie sam pozornie kryje się w cieniu i oddaje głos innym znaczącym w dziejach kultury postaciom (jak na przykład “przywołany” tutaj Goethe z czaszką Schillera w ręku).

Bo jest też, ten “jubileuszowy” tom tego poety, ten Zataczający się krąg, swego rodzaju nową autorską próbą sumującego spojrzenia na cały własny dotychczasowy poetycki dorobek; próbą ukazania stałości i trwałości zakotwiczenia w pewnych rejonach polskiej tradycji lirycznej. A zarazem próbą zwrócenia uwagi na ową dokonującą się nieuchronnie pod wpływem nieubłaganego czasu (historii “korektorki wiecznej”) – znamienną dla wieku dojrzałego poety – ewolucyjną przemienność przekonań i dokonań samego, “dawnego i nowego”, Zbigniewa Jerzyny.

27 grudnia 2010


Komentowany wiersz: Trochę lśni rzeczywistość... 2020.06.05; 08:54:46
Autor wiersza: zygpru1948
Czytelnik pisze:

gorgiasz
05-06-2020

Ja cię Zygmunt znam obserwuję Cię od grudnia, robisz dobrą robotę, polski uczony i filozof Tadeusz Kotarbiński by powiedział Prakseologia - zajrzyj czasem do mnie też piszę ale rzadko.


Komentowany wiersz: Trochę lśni rzeczywistość... 2020.06.05; 01:54:40
Autor wiersza: zygpru1948
KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część piąta

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SAMOTNOŚĆ WŚRÓD KOBIET

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1048362,kobieta-pachnaca-stepem-czesc-v


Komentowany wiersz: Trochę lśni rzeczywistość... 2020.06.05; 01:53:42
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


CHCĘ USŁYSZEĆ TWOJE MYŚLI


Na to czekam w bezwzględnej czułości
jestem po stronie żeby zyskać
w miejscu wybranym
ozdobienie względem czynnej
potrzeby że coś mamy wspólnego
do przekazania o każdej porze
zatem ubierz sukienkę zwiewną
zwołaj przyjemności
nie tylko na łąkach ale i tam
gdzie wiatrak możny stoi
ale i młyn na uboczu
kręci się statecznie jak starzec
lubię te historyczne obiekty
z których w większości korzystają malarze
tak jak ja korzystam z ciebie
malując myśli skryte w pąsowych różach.

3.06.2020 – Ustka
Środa 18:31

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s28.flog.pl/media/foto_300/13490146_zapomnijcie-o-nieudanych-dniachprzekreslcie-wszystkie-smutne-chwileczekajmy-mili-flo-na-lepszy-nowy-rok.jpg


Komentowany wiersz: Trochę lśni rzeczywistość... 2020.06.05; 01:42:59
Autor wiersza: zygpru1948
Emil Biela

08 styczeń 2012
Odsłony: 6905

Emil Biela - W czym tkwi siła poezji?


Zbigniew Jankowski (ur. 1951 r. w Bydgoszczy) to poeta mądry. Zaiste rzadka to cecha wśród tych, którzy mienią się układaczami wierszy. Wzięła się ona z podporządkowania swej twórczości Bogu, miłości i.... morzu! W tej triadzie tkwi wielka siła poezji Zbigniewa Jankowskiego. O nowym tomie Zaraz przyjdzie Krzysztof Kuczkowski pisze: Pragnienia i idee obecne w poezji Zbigniewa Jankowskiego o kilka już dekad, w tomie „Zaraz przyjdzie" uzyskały nowy wymiar. Są wysubtelnione i podniesione na niespotykany we współczesnej poezji poziom doświadczenia duchowego, któremu dorównuje wysokiej próby obrazowanie poetyckie.
We wspomnianej triadzie u Jankowskiego dominuje przede wszystkim miłość. Poeta jawnie mówi o swoim wielkim kochaniu, ukochaniu. Rozkochaniu. Czytamy o tym w pięknym wierszu Danse vital opatrzonym dedykacją: Tobie, Tereniu kochana, jedyna. Cóż może powiedzieć czytelnik? Tylko może zazdrościć. I życzyć adresatce, bardzo chorującej, aby choroba okazała się... tchórzem i precz uciekła, aby została jedynie niezwyciężona – jak zawsze – miłość!
Wiersze Jankowskiego w tomie Zaraz przyjdzie to dowody miłości do Boga. Tego w pierwszym rzędzie, którego widzimy w ramionach Matki – Piety. Jego codzienne poznanie-doznanie zapewne było inspiracją do powstania takiego wyznania poety:


Nie ma większego szczęściarza
niż osiemdziesięcioletni człowiek,
który idzie brzegiem morza
do ulubionego kościoła,

w którym widzi i słyszy
(Sopot, niedziela)

Z całym przekonaniem jeszcze raz powtórzę, że Zbigniew Jankowski to poeta mądry. Ta mądrość wykłada się w uczłowieczaniu nam Boga samego i jedynego. Boża wszechobecność nie przeczy Jego niewidzialności. Jankowski pokazuje nam Boga przetłumaczonego na człowieka (vide wiersz Pod krzyżem). Stąd pewnie bliski poecie jest Thomas Merton. Podobnie jak kiedyś Czesława Miłosza, urzeka go jego mądrość. Noblista też usiłował być poetą mądrym. Jankowski już nim jest na zawsze. A Merton, zdaniem poety z Sopotu, był już prawie boską przepaścią (vide wiersz pt. Mój brat, Merton).
Pracuję nad osobistym tomem wierszy pod roboczym tytułem Jestem błękitem, dlatego spolegliwy jest dla mnie wiersz Burza zamieszkały w tomie Zaraz przyjdzie:

Ukazał się skrawek błękitu.
– Przełóż to na ciszę.
Już nic nie ma. Same
chmury.
– Przełóż to na błękit.


Zbigniew Jankowski: Zaraz przyjdzie, Biblioteka „Toposu", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2011, ss. 55


Komentowany wiersz: Z poślizgiem na słowa 2020.06.04; 08:58:05
Autor wiersza: zygpru1948
Aforyzm?

Mężatka, małe piersi, dojrzała, lubiąca dobrze się poruchać bez zobowiązań. Ochota na sex jest cały czas a samozadawalanie mnie nigdy nie podniecało jakoś specjalnie.

Marzunia 34 Tczew


Komentowany wiersz: Z poślizgiem na słowa 2020.06.04; 03:27:35
Autor wiersza: zygpru1948
KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część piąta

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SAMOTNOŚĆ WŚRÓD KOBIET

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1048362,kobieta-pachnaca-stepem-czesc-v


Komentowany wiersz: Z poślizgiem na słowa 2020.06.04; 03:23:44
Autor wiersza: zygpru1948
Zygmunt Jan Prusiński


MOJE SŁOWA LECZĄ


Piszę tę książkę o miłości
zapraszam do niej by kochać
intymne światy –
porusz świt opuszkami
porusz świt ustami
nie skąp mi dojrzeć ud twoich
i bioder – skupiam się na sztuce
umiem to czynić jak w malarstwie
dobieram farby uczuć
zamierzam rozszerzać loty w dolinie
byś była szczęśliwa w szczycie impulsu
tak bardzo nagiej i otwartej
zagarnąć nie tylko szept motyla
ale całą twoją przestrzeń…


3.06.2020 – Ustka
Środa 5:19

Wiersz z książki "Anioł doliny"


Muza
https://s28.flog.pl/media/foto_300/13522139_w-starym-kinieserdecznie-pozdrawiam-milych-flo.jpg


Komentowany wiersz: Z poślizgiem na słowa 2020.06.04; 03:20:19
Autor wiersza: zygpru1948
17 grudnia 2010


Krzysztof Lubczyński

Poeta zostawia ślad na ziemi


Roman Śliwonik napisał, że najbardziej podoba mu się wiersz „jeszcze nienapisany, a już w nim będący”. Zwykły, jak niżej podpisany, „zjadacz poezji” podejrzewa, że to być może odczucie wszystkich poetów świata. Bywa jednak i tak, że wiersz jest zaskoczeniem, odkryciem dla samego jego autora, poety i to jest być może ten największy wdzięk wynikający z pisania poezji.

Roman Śliwonik, poeta z pokolenia „Współczesności”, w wierszu „Motto” rozpoczynającym jego najnowszy tomik poetycki „Ślad” pisze o poszukiwaniu jako wszechogarniającej kategorii ludzkiej egzystencji. W chwilę potem pisze o poecie prawdziwym jako o „ strunie napiętej między kosmosem a ziemią”. A w trzecim kolejnym wierszu pisze o swojej chorobie, choć, jak powiada, „miał o niej nie pisać”. To najbardziej przejmujący wiersz tego tomu… „Najlepszym poetą byłem kiedy wstydziłem się że nim jestem” – jakże blisko brzmi ta fraza wszystkim, którzy choć raz w życiu zdecydowali się pokazać innym swój wiersz. To zadziwiające, jak akt pisania poezji jest wstydliwą czynnością, wstydliwą jak niewiele innych, może dlatego, że jest ujawnianiem intymności. Nie waham się nazwać tomu „Ślad” poezją metafizyczną i to niekoniecznie w stricte religijnym znaczeniu. Metafizyka jest tam, gdzie pojawia się tajemnica, sny, nieokreślone znaki, szepty z nieokreślonego źródła, śmierć, samotność, kres, pożegnanie, szukanie Boga nawet jeśli wątpi się w jego istnienie….

Ten tom jest bardzo „śliwonikowy”. To bardzo konsekwentny poeta, który na przestrzeni kilkudziesięciu lat pisania poezji nie przechodził twórczych konwersji, gwałtownych przeskoków, nie szukał nowych form, jak ognia unikał efekciarstwa w jakiejkolwiek formie (to być może jeden z najmniej egotycznych poetów, o co pośród wybrańców tej tak bardzo osobistej Muzy nie jest przecież tak łatwo). Jest też Śliwonik konsekwentny w swoim stronieniu (może nawet nadmiernym) od zmysłowego konkretu, od którego ucieka, zanurzając się w głąb siebie, w głąb myśli, pojęć, stanów ducha, emocji, ale zawsze trzymanych na uwięzi, dalekich od jakiegokolwiek patosu czy grandilokwencji. W Śliwoniku, poecie przecież wyśmienitym, uderza zwyczajna ludzka skromność, jakby niepewność siebie, cnota jakże rzadka i piękna w świecie, w którym samo durne samochwalstwo jest powszechnym obyczajem, a nawet oczekiwaną normą. Być może to także ta skromność nie pozwoliła dobijać się Śliwonikowi o stworzenie swojej szkoły poetyckiej, czy choćby poetyckiego sznytu, aczkolwiek z jego kunsztem było go na to stać. Dlatego właśnie poezję Śliwonika trudno opisywać, analizować z punktu widzenia formalnego. Nie mieści się ona bowiem w żadnej poręcznej formule, w żadnym łatwym do uchwycenia logo. Jest więc to poezja jakby nieuchwytna. I smutek, niezmienny smutek tej poezji, smutek przemijania, śmierci, samotności. „Ślad” jest z całą pewnością ważnym i zauważalnym śladem jaki Roman Śliwonik zostawia na szlaku polskiej poezji.


Roman Śliwonik „Ślad” Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2010

https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2018/12/slad.jpg


Komentowany wiersz: Całuję piersi głodne moich ust 2020.06.03; 11:28:10
Autor wiersza: zygpru1948
Kaja, czasem cyca nie ruszam; niech sobie leży i odpoczywa...


Komentowany wiersz: Całuję piersi głodne moich ust 2020.06.03; 04:57:45
Autor wiersza: zygpru1948
KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część piąta

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SAMOTNOŚĆ WŚRÓD KOBIET

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1048362,kobieta-pachnaca-stepem-czesc-v

[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122][123][124][125][126][127][128][129][130][131][132][133][134][135][136][137][138][139][140][141][142][143][144][145][146][147][148][149][150][151][152][153][154][155][156][157][158][159][160][161][162][163][164][165][166][167][168][169][170][171][172][173][174][175][176][177][178][179][180][181][182][183][184][185][186][187][188][189][190][191][192][193][194][195][196][197][198][199][200][201][202][203][204][205][206][207][208][209][210][211][212][213][214][215][216][217][218][219][220][221][222][223][224][225][226][227][228][229][230][231][232][233][234][235][236][237][238][239][240][241][242][243][244][245][246][247][248][249][250][251][252][253][254][255][256][257][258][259][260][261][262][263][264][265][266][267][268][269][270]

Wiersze na topie:
1. ja Weronika (30)
2. a wtedy (30)
3. żniwo (30)
4. "układacz snów" (30)
5. Kurtyzana żywiołów (29)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (280)
2. darek407 (234)
3. Jojka (200)
4. Super-Tango (108)
5. pawlikov_hoff (105)
więcej...