Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (4)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
... na rzeczywistość życia...
- Stan21
"włos w książce"
- Stan21
"włos w książce"
- Albina
A może by tak sonet napisać ?
- kaja-maja
więcej...

Dziś napisano 21 komentarzy.

zygpru1948 - komentarze autora



Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 12:52:42
Autor wiersza: zygpru1948
Piękne słowa i obrazy - Dobry Tarot

Zygmunt Jan Prusiński ...wiersze


https://dobrytarot.pl/showthread.php?tid=506&page=232


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 12:08:48
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Moja dzika przestrzeń (30)
2. Kobiety kochają mnie w poezji co za mądrość przeklęta (30)
3. Lubię rzeźbić ukochaną kobietę (29)
4. Ptaki w życiowej formie kołyszą się w przestrzeni (27)
5. Kobieta w miłości pięknieje (21)


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 06:37:06
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Moja dzika przestrzeń (30)
2. Lubię rzeźbić ukochaną kobietę (29)
3. Kobiety kochają mnie w poezji co za mądrość przeklęta (28)
4. Ptaki w życiowej formie kołyszą się w przestrzeni (27)


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 06:13:21
Autor wiersza: zygpru1948
Karol Zieliński

Polskie cmentarze (fragment)


Karczma, cmentarz, kaplica, przy nich stary stary burdel
Nie chowają tam młodych, żeby nie zarażać
Tymi co dawniej brali od Ochrany jurgield
Pandemią koalicji tronu i ołtarza

Kredyt funduje farę, nowy piękny cmentarz
Plebania… biały domek… wśród wnuczków kostera
To jest ojczyzna melin – polski elementarz
W którym handluje bimbrem stara lampucera

W starych grobowcach rozkradziono drzwiczki
Od piwniczek z trupami jakby plastry miodu
Urwane z zawiasami bramy do kapliczki
Wmurowano przy wejściu z willi do ogrodu

Złodzieje skradli requiescad in pace
Razem z rzeźbą nagrobną witrażowe szybki
Ozdobią nimi wille i pałace
W cmentarnej glebie wyhodują grzybki

A gawiednicy nie mając gdzie schować
Umarłych dziadków bez końca w tapczanie
Żeby wysokie urzędy piastować
Muszą ich grzebać na trupim majdanie

U rejenta rozdrapią po umarłych schedę
Żeby rozputać pieniądze na klechów
I popaść z nimi w jeszcze większą biedę
W mszach gregoriańskich odpuszczenia grzechów

Prześcigają się chamy na drogie nagrobki
Srając pod murem wśród świętych krzyżyków
Walczą o miejsce gdzie stoją wychodki
I zostawiają w smrodzie swoich nieboszczyków

Otoczyli autami swoich umarlaków
By nie uciekli przypadkiem z cmentarza
Wracając do swych włości ukrytych wśród krzaków
Szukając sensu życia co się nie powtarza

Żywi nie lubią swoich nieboszczyków
Którzy im z gówna wycierali dupę
Doktorzy prawa, hodowcy storczyków
Fizycy co szukają atomu przez lupę

A przecież wieszcze na księżej oborze
Jak głodomory do schabu w panierce
Beczą jak byki zrzucając poroże
Byś swoim sercem ogrzał martwym serce


Opublikowano: 31 października 2020, 17:04

https://www.salon24.pl/u/zelkan/1087921,polskie-cmentarze


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 05:29:36
Autor wiersza: zygpru1948
PRZESZEDŁEM TĘ PRZEŁĘCZ - część druga
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SUBTELNE POWROTY NA GRANICY INTYMNOŚCI

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1087259,przeszedlem-te-przelecz-czesc-ii


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 05:29:15
Autor wiersza: zygpru1948
Aforyzm?

Cześć chłopaki. Żadna ze mnie sex bomba ani gwiazda porno czy cokolwiek w tym stylu. Lubię się kochać, nie przywiązuję się. Być może brzmi to mało wiarygodnie ale tak właśnie jest.

22dziewczyna, 22 Skarżysko-Kamienna


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 05:28:56
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Poślizgnięcie (30)
2. Szudroczyć (30)
3. Podniebne tawerny (30)
4. Obracanie czasu (28)
5. Ach niech tak będzie (25)


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 05:28:25
Autor wiersza: zygpru1948
Andrzej Bursa. "Młody. Obiecujący. Poeta. Krakowski"

Renata Radłowska
14 września 2018


https://bi.im-g.pl/im/18/ce/16/z23916056V,Andrzej-Bursa.jpg
Andrzej Bursa (Archiwum / Maciej Zienkiewicz)

Z Bursą jest trochę tak, jakby zrobić zdjęcie skaczącemu człowiekowi. Rozbieg, skok i mamy kadr, w którym człowiek jest w locie, ale nie wiemy, co będzie dalej, gdzie wyląduje. Zostało nam tylko to zdjęcie, które już zawsze będzie niewyraźne.

„Dookoła tworzy się coś nowego, a ja siedzę w Krakowie jak osioł z założonym łapami. Przeczytałem kilka naszych nowych powieści. Dlaczego ja mam się z nich dowiadywać o przebudowie naszego życia, kiedy sam mogę obserwować i pisać takie same (...). Świat idzie naprzód, a ja siedzę jak struś z głową w piasku. Chcę coś robić. Chcę się wciągnąć do jakiejś roboty. Na budowę, do redakcji i czort wie gdzie (...). Ten Kraków zrobił ze mnie jakiegoś romantycznego kretyna. Najwięcej zresztą w tym mojej winy” (Andrzej Bursa w liście do ojca).
Ćwierćwiecze, ćwierćnuta

Próbował tłumaczyć Bursę jego przyjaciel, Stanisław Stanuch (pisarz, krytyk, reporter) parę dekad temu: „W chwili gdy te słowa dotrą do czytelnika, od śmierci Andrzeja Bursy upłynie dokładnie tyle lat, ile ich przeżył poeta. Ten ćwierćtakt zdumiewająco powtarza się w najnowszych dziejach naszej literatury: Krzysztof Kamil Baczyński miał w chwili śmierci – 23 lata; Tadeusz Gajcy – 22; Andrzej Trzebiński – 21; Leon Zdzisław Stroiński – 23; Tadeusz Borowski – 29; Andrzej Bursa – 25; Rafał Wojaczek – 26. Prosty rachunek daje nam w efekcie przeciętną – 25 lat. Ćwierćwiecze, ćwierćnutę w ludzkim życiu, a może i w historii?”.

Nie będzie to tekst o pokoleniu (Pokoleniu), nie będzie też o poezji, wierszach Bursy, nie będzie analizowania twórczości, bo świetnie robią to inni; Polska ma wielu „bursologów”. Zakochanych w nim (jak Ewa Dunaj-Kozakow, autorka biografii poety, a także mnóstwa innych opracowań), fascynujących się nim, podziwiających i w końcu – odkrywających po raz kolejny albo pierwszy.

Będzie za to tekst o ćwierćwieczu, w którym zdarzyło się wszystko, poza debiutem.
„Piszę to, co czuję”


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 05:25:48
Autor wiersza: zygpru1948
Dębniki. Prawy brzeg Wisły, dzielnica z XIX wieku; jakoś wstydliwa, uparcie schowana.

„Otóż Kraków, tak geograficznie, jak i metaforycznie, był cały – lewym brzegiem. Były tam – niby w faubourg Saint-Germain – stare, arystokratyczne pałace. Snuły się po nich – jak w okolicach Saint-Suplice – kwefy, sutanny i czarne kapelusze. Były poważne mury Akademii, birety i togi; roje młodzieży wysypujące się z uniwersyteckich gmachów. Była i dzielnica artystów, gdzie kwitły sztuki piękne i gdzie w zaciszach pracowni uzbrojone w węgiel młode dłonie kopiowały częściej co prawda gipsowe niż żywe modelki. Były i wąskie uliczki, ciche i cichutkie; i malownicze zakątki, i stare kościoły; to był lewy brzeg Wisły, wcale imponujący: nie powstydziłaby się go żadna stolica. Ale na tym był koniec. Gdy na prawym brzegu Sekwany huczy cały nowoczesny, bogaty, ludny, rojny, modny Paryż, na prawym brzegu Wisły były tylko – Dębniki” (opisywał je Tadeusz Boy-Żeleński).


Andrzej Maria Leon Bursa urodził się w kamienicy przy ulicy Szwedzkiej 8.

Na Dębnikach mieszkała Wanda Wasilewska. Tutaj, na terenie Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej, bazę mieli działacze lewicy „skupieni wokół przyszłych twórców organizacji konspiracyjnej »Polska Ludowa«. Tutaj wpadł Stepan Andrijowycz Bandera.

Ojciec, Feliks Bursa, skończył filologię polską i historię; matka, Maria z Kopycińskich, była romanistką i polonistką. Ojciec budował socjalizm, matka nowej Polski nie rozumiała. Ojciec wierzący w socjalizm, matka w Boga. A pomiędzy nimi Andrzej. Matka ciągnęła go w swoją stronę, ojciec w swoją. Każde przekonane, że przyszłość synowi wybierze najlepszą.

Poddawał się, buntował, szukał, znów poddawał.

Pisał w pamiętniku (zaledwie 10 stron, w zasadzie brudnopis, niepublikowanym dotąd w żadnej książce): „Nie wiem, czy dobrze robię, że to pisze. Może jestem za mały, by wydawać sądy o tak wielkich rzeczach? Nie wiem. Ale muszę pisać. Muszę protestować, bo dłużej tego nie zniosę. Właściwie o cóż mi chodzi? O to, że ksiądz nie pochwala polityki rządu, że jest wrogiem socjalizmu, najwspanialszej po chrystianizmie idei świata! Właśnie o to! Bo żeby te słowa, którymi rzuca kaznodzieja z ambony, a katecheta zza katedry, wymawiał kto inny, wystraszony chłop, sparcelowany szlachcic, głupi nieświadomy łopaciarz. Ale to mówi kapłan, pasterz dusz ludzkich, sługa Boży. Dlaczego to mówi? Bo są tacy, co piętnują Kościół, którzy odważą się buntować przeciw tym, którzy mienią się sługami Bożymi, a są ułomnymi ludźmi, są niczym, a roszczą sobie prawo do władania duszami ludzkimi. Może za ostro powiedziałem, może to, co piszę, jest głupie, dziecinne. Nie wiem. Piszę to, co czuję”.

Miał wtedy 15 lat.

Rozciągany w domu, rozciągany w szkole. Indoktrynowany, uwodzony, rozczarowujący się, mylący się i święcie przekonany.

Z Dębnik na Kazimierz, gdzie ludzkie dno jeszcze głębsze, gdzie margines społeczny jeszcze szerszy. Potem rodzina przeprowadziła się do kamienicy przy Garncarskiej.

Ale dom pękał.
Twój Jędrek

Rodzice rozwodzili się. Bo jak pogodzić lewe z prawym? Skrajność ze skrajnością. Poczucie misji z jeszcze większym poczuciem misji. Matkę Polkę z ojcem, który był dyrektorem warszawskiego Muzeum Lenina.

Dunaj-Kozakow: – Został z matką. Ojciec wyjechał do Wrocławia, potem do Warszawy, założył drugą rodzinę. Za pierwszym razem Andrzej nie zdał matury, podchodził więc do niej kilka razy. Zmieniał szkoły, pomieszkiwał u ojca. Oficjalna przyczyna niezdanej matury: nie chciał się uczyć. A może fakt, że nie pozwolił głaskać się pod włos, kiedy czasy były takie, że trzeba było to robić. Kara za samodzielność w myśleniu, za umiejętność wyciągania wniosków, za czucie. Jedna z wersji jest taka, że przestał chodzić na zebrania ZMP, bo matka uprała mu spodnie, w których miał legitymację, a wstydził się do tego przyznać; druga – sam rzucił legitymacją o stół, dodając, że ma w dupie taką organizację.

Ojciec był ważny. Między nimi wędrowały listy.

„Kochany Tatusiu. Dziś są imieniny Mamusi, więc co siądę do listu, to ktoś dzwoni. Ode mnie Mamusia dostała takie ładne kwiaty, których nazwy sam nie znam (...). Tato! Staraj się odpisać mi jak najprędzej, bo jestem ciekawy, jak Ci się pracuje w Warszawie. I napisz, co właściwie robisz, bo ja muszę podać czasami w szkole zawód ojca, to nie wiem, czy woźny, czy minister, czy taki, co rzuca papiery do kosza. Wiesz, doszedłem ostatnio do tego, że nasz system szkolny jest przestarzały i nieodpowiedni i najwyższy czas zastąpić go nowym. Moim zdaniem siedzenie w szkole to największe marnowanie czasu. Przecież wypraktykowałem już na sobie że o wiele więcej się nauczę przez dwie godziny w domu, niż siedząc w szkole i tępo patrząc w okno. Nie tylko ja tępo patrzę w okno – reszta też. Jak to piszę, to dosyć śmiesznie wygląda, ale my jeszcze na ten temat pogadamy. Pozdrów p. Stasię. Całuję Cię serdecznie. Twój Jędrek. PS Mamusia prosi, żebyś przysłał zaświadczenie z ubezpieczalni, że nie bierzesz dodatku na dzieci od 1 XI”.

Pisał dorosły syn, a uczucia były w nim dziecięce.

Ojca kochał i nienawidził. Lgnął do niego i uciekał. Zależny od rodziców i szukający niezależności.
„Andrzej, przeciwko czemu ten wieczny bunt?”

Pierwsze wiersze wciskał do pieca. Przed ogniem ratowały je matka albo siostra.

Kiedy pisał, chodził po pokoju, nerwowy, drżący. Jak nie chodził, to biegał.


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 05:25:20
Autor wiersza: zygpru1948
Jeden z tych ocalonych wierszy (Bursa miał wtedy 14 lat): „Górą ultramaryna w stopie ze srebrem jak w lecie, / Bóstw się mieni drużyna na zielonej palecie, / Drżą tryumfy i klęski, elektryczne nadzieje, / Na zdobywcze turnieje idą słońca złodzieje”.

Łatwość rymowania, potężna wyobraźnia, talent do improwizowania.

W liceum plastycznym poznał Ludwikę Szemioth. Piękna, utalentowana, spokojna, jaśniejsza od niego (studiowała na ASP ceramikę artystyczną). Powtarzała mu do znudzenia: Andrzej, na ulicy przecież nie strzelają, uspokój się; przeciwko czemu ten wieczny bunt? Masz co jeść? Masz”.

Maturę w końcu zdał. Chciał studiować. Najpierw dziennikarstwo, z którego szybko zrezygnował, bo wszędzie i we wszystkim propaganda, wykuwanie człowieka, którym być nie chciał. Potem bułgarystyka.

Ludka była w ciąży, wzięli ślub. Urodził się Michał. Piękna ona, piękne ono, żyć nie umierać. Tylko za co żyć? Bursa musiał iść do pracy. A tak chciał pisać, nawet ojcu się chwalił, że podjął decyzję: będzie pisał.

Pierwszej powieści nie skończył. Za to napisał, jak się później okazało, wiersz, który był przepustką do literatury. „Głos w dyskusji o młodzieży” ukazał się w „Życiu Literackim” w dziale „Debiuty”. Niby głos pokolenia, niby broniący ideałów i wartości, przyznający, że temu pokoleniu trzeba dać szansę szukania, ale też wybaczać, nie wolno go skreślać. Polemika ze słynnym Ważykowskim „Poematem dla dorosłych”. Był w nim Bursa miotający się: ten, który marzy o egzotycznych podróżach (może go zabrać kapitan ze Szczecina), ale jest lojalny wobec ojczyzny i socjalizmu; ten, który kocha Wiśkę i nie może jej porzucić, żeby na ten zgniły Zachód pojechać, bo nie pozwala mu honor zetempowca.

Cały Bursa – być wszędzie, ale w sumie to może nigdzie; sprawdzać się równocześnie jako mąż i kochanek, ojciec i głowa rodziny, dziennikarz i poeta. Idealista i cynik. Agitator komunizmu i antykomunista. Kat i nieboszczyk.

Zatracał się w każdej z ról, a kiedy się zmęczył, odstawiał je na półkę, uciekał.

„Problemy wytwórców stylowych uprzęży we wsi Grząźle”

Przyszedł do redakcji „Dziennika Polskiego”.

Jan Adamski wspomina Bursę: „(...) zobaczyłem go po raz pierwszy w hallu redakcji »Dziennika Polskiego«. Stał, ćmiąc papierosa, wysmukły, o ciemnych oczach, oparty niedbale o balustradę. Zdecydowanie nie pasował do tego wielkiego, pełnego zgiełku i szumu maszyn gmachu”.

Ambicje miał wielkie, a wcisnęli go do działu rolniczego.

Dunaj-Kozakow: – Jeździł do żniw, opisywał plony, wykonanie planu. Trzeba było jechać na tę polską wieś, zakładał więc gumiaki i wsiadał w pociąg. A męczył się okrutnie. Bursa chciał pisać reportaże, a tymczasem jego wielki talent zamknięto w relacjach, opisach rolniczego trudu. Ale coś jednak stamtąd przywoził: pomysły na opowiadania, na nowele. Napisał „Rozmówki chłopskie”, które trafiły potem do Piwnicy pod Baranami (nie tylko zresztą „Rozmówki” były efektem tych podróży). Nie, to nie była aż taka gehenna, ale Bursa opowiadał wszystkim, jak bardzo cierpi, jak się męczy, jaka to nuda i nijakość pisać w dziale rolniczym.

Niezgoda Bursy brzmiała tak („Sobota”):

„Boże jaki miły wieczór

tyle wódki tyle piwa

a potem plątanina

w kulisach tego raju

między pluszową kotarą

a kuchnią za kratą

czułem jak wyzwalam się

od zbędnego nadmiaru energii

w którą wyposażyła mnie młodość

możliwe

że mógłbym użyć jej inaczej

np. napisać 4 reportaże

o perspektywach rozwoju małych miasteczek

ale

mam w dupie małe miasteczka

mam w dupie małe miasteczka

mam w dupie małe miasteczka!”.


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 05:24:58
Autor wiersza: zygpru1948
Ileż można pisać o „problemach wytwórców stylowych uprzęży we wsi Grząźle”? Bursa chciał więcej. Zbadać dno, a nie ślizgać się po powierzchni. Kiedyś wysłano go do Medyki (lub Żurawicy), miał stamtąd przywieźć tekst o repatriantach, którzy właśnie wrócili do ojczyzny – stratowani, zmęczeni, wykołysani pociągiem. Władza ludowa chciała pokazać, jak dobra jest i łaskawa, jak wiele wysiłku włożyła w zorganizowanie tej podróży, jak dba o obywatela. Bursa stanął na peronie i pomyślał, że nie, nie można tak „pod władzę”, zgodnie z oczekiwaniami. Jest człowiek i jego lęk, ból, niepewność, setki historii, których władza ludowa nie chciała eksplorować aż tak bardzo. Ale Bursa się uparł. Napisał szczerze i gorzko, do spodu. Oddał tekst w redakcji i czekał.

Puścili, jasne, nie zlekceważyli Bursowego opisu świata, okroili jednak.

Uważał, że zmasakrowali tekst.

Odszedł („redakcja z nim się rozstała”), bo nie potrafił się przystosować, podlizywać, mówić czule do władzy.
Obecny, widzialny, bardzo osobny

„Pokolenie” o Bursie (a miało z nim kłopot, ponieważ wymykał się interpretacji).

Stanuch: „Pewnego grudniowego dnia 1952 roku pojawił się między nami chłopiec o bladej nerwowej twarzy, o czarnej czuprynie. Był to Andrzej Bursa. Nie było w nim nic szczególnego. W dodatku pojawił się z plikiem anemicznej prozy, która ujawniła wprawdzie »iskrę talentu«, ale były to zaledwie wątłe zapowiedzi tego, co miał napisać w nadchodzących, ostatnich dla niego pięciu latach. Był więc na razie człowiekiem ankietowym. Odczytał, co miał do odczytania, i rozpłynął się w morzu podobnych do siebie”.

Przyjaciel (anonimowo): „W naszym gronie znany był jako prozaik piszący niezbyt dobrą prozę. I nagle Andrzej przyniósł wiersze, wiersze, które w tym okresie były dla nas zupełnym objawieniem. Poezja jego nie miała nic wspólnego z lakierowanym światem naszych własnych utworów”.

Jan Guntner, przyjaciel, aktor związany z Piwnicą pod Baranami: „Był ciągle niezadowolony z tego, co robił, co osiągał. To ta dumna niecierpliwość, jakby wyczuwał, że dostał do swojej dyspozycji tak nieubłagany przedział czasowy. To, co rozumiał dziś za sukces i co osiągał jutro, natychmiast potem dewaluował. Normalność i stabilizacja – tego chyba najbardziej nie lubił. Było to przeciw jego naturze. »Zupa i drugie« – jak się wyrażał z przekąsem o życiu”.

Iwaszkiewicz (Stary Poeta): „Poeci, zwłaszcza młodzi poeci, bardzo często uważają ziarnko żwiru za kamień młyński. A może to inaczej trzeba powiedzieć? Zbyt często kamień młyński uważamy za ziarnko żwiru. Bursa niechybnie odczuwał każde ziarnko piasku jako przeszkodę nie do przezwyciężenia (...). I lęk go ogarniał, iż nie ma na ziemi miejsca dla takich, jak on poetów (...)”.

Wojciech Bonowicz (poeta, publicysta, dziennikarz, redaktor wydanej właśnie książki „Bursa. Dzieła (prawie) wszystkie”): – Bursa funkcjonuje w legendzie jako buntownik samotnik, ale ja widzę go raczej jako kogoś, kto ciągle był wśród ludzi. Obracał się w środowiskach, które się przenikały: młodzi pisarze skupieni wokół Związku Literatów Polskich (tam poznał Stanisława Czycza i Jerzego Harasymowicza, czytał swoje wiersze), Piwnica pod Baranami (gdzie ujawnił się jego nieprzeciętny talent satyryczny), Tadeusz Kantor i jego teatr, plastycy (przyjaźnił się z rzeźbiarzami). Każde dawało mu co innego, on wybierał to, co go ciekawiło. Był więc w Krakowie kimś widzialnym, rozpoznawalnym, a jednocześnie... osobnym. To nie był brat łata. Czy mu zazdroszczono? Nie wiem. Nie bardzo było czego mu zazdrościć. Koledzy dużo publikowali, wydawali książki. A on wciąż czekał. Często mówię, że z Bursą jest trochę tak, jakby zrobić zdjęcie skaczącemu człowiekowi. Rozbieg, skok i mamy kadr, w którym człowiek jest w locie, ale nie wiemy, co będzie dalej, gdzie wyląduje. Mamy tylko to zdjęcie, które już zawsze będzie niewyraźne.


Komentowany wiersz: Margot w Luksorze 2020.11.01; 05:24:45
Autor wiersza: zygpru1948
Został młodym, obiecującym poetą krakowskim. Zapisywanym tak: Młody. Obiecujący. Poeta. Krakowski.
„Jest Pan prawdziwym poetą”

Wydawnictwo Literackie odrzuciło debiutancki tomik wierszy Bursy.

Kierownik redakcji, Jerzy Kwiatkowski, tłumaczył: „Szanowny Panie, dziś rozmawiałem z red. Voglerem, który wypowiedział się negatywnie w sprawie Pańskiego tomiku. Zastosował ostrzejsze ode mnie kryteria, a w dzisiejszej sytuacji wydawniczej racja jest niewątpliwie po jego stronie. Z punktu widzenia artystycznego jest Pan bowiem – jak mówiliśmy – na początku ciekawej drogi. Ciekawej, ale na początku. Przykro mi bardzo, że tak nam się współpraca nie wiedzie, choć jest Pan prawdziwym poetą. Ale widocznie zbyt niecierpliwym w swej twórczości, zbyt pochopnie zmieniającym poetyki. O sprawy »ideowe” nie chcę się w tej chwili sprzeczać. Tymczasem – proszę przyjąć zapewnienie, że liczę na nowe Pańskie wiersze i jestem przekonany, że wcześniej czy później Pański tom ukaże się w naszym wydawnictwie. Łączę uścisk dłoni”.

Zmarł 15 listopada 1957 roku.

„Środowisko” i „Pokolenie” nie mogły uwierzyć. Bo przecież młody, bo tak utalentowany, buntownik. Wrażliwy, z pewnością. Czyli musiał się zabić, popełnić samobójstwo. Andrzej był osobny, więc odszedł w sposób osobny.

A jemu tylko pękła aorta.

Siostra Bursy, Marta, tłumaczyła tę śmierć w liście do Stanucha: „Szereg razy usiłowałam tę wersję o samobójstwie sprostować, w imię prawdy (...). Nie dziwię się jednak tym wszystkim, nawet najbliższym kolegom Jędrka, którzy nie chcieli uwierzyć, że Jędrek po prostu zmarł nagle, i sami rozpowszechniali tę wersję o jego śmierci samobójczej. Taka nagła śmierć jest dla każdego wielkim zaskoczeniem, tym bardziej jeśli w grę wchodzi człowiek młody i pozornie zdrowy. No, a poza tym te wszystkie wiersze pisane w poczuciu zbliżającej się śmierci i jakby po śmierci”.

Kilka lat potem, próbując zmierzyć się z legendą samobójczej śmierci, która okrążyła Polskę tysiąc razy, Stanisław Czycz (poeta i prozaik) napisał wspomnienie – literackie, bardzo cielesne:

„»Nie żyje, nie żyje«, powtarzała jego żona, chwyciła mnie za rękę, poprowadziła do drugiego pokoju, »chodź, popatrz na niego, no popatrz, Boże, nie żyje«. Leżał na tapczanie, naprawdę nieruchomy, najwyraźniej z twarzą trupa, zupełnie nieprawdopodobny – nie (myślałem) to jest zupełnie... on, ten... ten diabeł, ten przecież nie człowiek... – (i równocześnie) – ten Midryga... a ja tu nad nim... wciornaści... nie, przestań, myśl o minie; ci tutaj ludzie... a właśnie, gdyby właśnie... nie, nie możesz, nie myśl, odpowiedz tej kobiecie, powiedz coś... a właśnie, he he... he he? – zaraz, kto się tu właściwie śmieje?”.

Korzystałam z książek Ewy Dunaj-Kozakow „Bursa” (Wydawnictwo Literackie, Kraków 1996), Stanisława Stanucha „Andrzej Bursa” (Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984), także z archiwalnych numerów kwartalnika literackiego „Akcent”. Za pomoc dziękuję Ewie Dunaj-Kozakow, Wojciechowi Bonowiczowi i Mirkowi Milli.


Komentowany wiersz: Zbieraj puste muszle Nilu 2020.10.31; 06:27:17
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Poślizgnięcie (30)
2. Szudroczyć (30)
3. Podniebne tawerny (30)
4. Obracanie czasu (28)
5. Muzycy umierają jak spadające szyszki (25)


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.30; 14:56:18
Autor wiersza: zygpru1948
Muszę coś wymyślić i zmienić dwie ostatnie wersy:

gdzie nie ma gdzieś tańczyć


Komentowany wiersz: Zbieraj puste muszle Nilu 2020.10.30; 06:07:31
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. W rezerwie uczuć... (30)
2. Strojenie strun (30)
3. Moja kobieta lubi kapelusze i berety (30)
4. Wiśnie w ogrodzie (30)
5. Miłość dwojga z malarskimi akcentami (30)


Komentowany wiersz: Zbieraj puste muszle Nilu 2020.10.30; 06:06:47
Autor wiersza: zygpru1948
PRZESZEDŁEM TĘ PRZEŁĘCZ - część druga
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SUBTELNE POWROTY NA GRANICY INTYMNOŚCI

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1087259,przeszedlem-te-przelecz-czesc-ii


Komentowany wiersz: Zbieraj puste muszle Nilu 2020.10.30; 06:05:43
Autor wiersza: zygpru1948
Kultowa twórczość legendarnego poety

Znany z wierszy „Zgaśnij księżycu”, „Generał”, „Nauka chodzenia”, „Poeta”, „Modlitwa dziękczynna w wymówką” i wielu innych, zaliczany do kręgu „poetów wyklętych” zainteresował Wojciecha Bonowicza, który opracował obszerną publikację, wybór dzieł Andrzeja Bursy.

Niektóre wiersze poety cytujemy niemal nieświadomie, inne przez lata czekały na odkrycie. Andrzej Bursa to poeta buntu, nie godzący się na rzeczywistość, poszukujący. Jego przedwczesna śmierć sprawiła, że przeszedł do legendy jako twórca zacierający granicę między dobrem a złem, w centrum stawiający okrucieństwo i sadyzm, „szargający świętości”.

„Dzieła (prawie) wszystkie. Bursa” oprac. Wojciech Bonowicz

W „Dziełach (prawie) wszystkich” w opracowaniu Wojciecha Bonowicza czytelnik odnajdzie wiersze, próby dramatyczne, prozę i rysunki kreślone przez Bursę na marginesach rękopisów, wycinków z gazet, w notesach. Może wciągnąć go zaskakująca narracja powieści z wątkiem kryminalnym „Zabicie ciotki”.

Wiele rękopisów Andrzeja Bursy jest trudnych do odczytania, zwłaszcza w przypadku zapisów ołówkiem, które przez kilkadziesiąt lat wyblakły bądź się zatarły – przyznaje autor. W opracowaniu zachowano datowanie utworów, choć trzeba pamiętać, że jest ono orientacyjne, a nie bezwzględnie ścisłe.

W publikacji znajdziemy także niepublikowane dotąd, odczytane z rękopisów i maszynopisów udostępnionych redaktorowi tomu, utwory rozproszone.

Cytuję za Jerzym Kwiatkowskim: skazani jesteśmy na to, by na spuściznę Bursy patrzeć jako na coś „początkowego”, na dzieło w momencie stawania się, krystalizowania, rozpoznawania i testowania poszczególnych możliwości.


Ale warto podjąć taki wysiłek, tym bardziej, że „Dzieła (prawie) wszystkie. Bursa” w opracowaniu Wojciecha Bonowicza dają czytelnikowi taką możliwość.

oprac. Dorota Olearczyk

Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.


https://pik.wroclaw.pl/wp-content/uploads/2018/08/CAM00217.jpg


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.30; 05:12:41
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Moja kobieta lubi kapelusze i berety (30)
2. Wiśnie w ogrodzie (30)
3. Miłość dwojga z malarskimi akcentami (30)
4. W rezerwie uczuć... (30)
5. Strojenie strun (30)


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.29; 16:45:53
Autor wiersza: zygpru1948
Aforyzmy Zygmunta Jana Prusińskiego


Zaręczyny to tak jakbyś posadził drzewko i codziennie go doglądał...


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.29; 09:59:46
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Nasycić się bólem (30)
2. Słowa ode mnie... (30)
3. Niech nikt cię nie całuje w tym miejscu (30)
4. Kamienne poduszki przy fali (30)
5. Całuję piersi głodne moich ust (30)


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.29; 08:33:58
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Niech nikt cię nie całuje w tym miejscu (30)
2. Kamienne poduszki przy fali (30)
3. Całuję piersi głodne moich ust (30)
4. Wiatry i skrzydła (30)
5. Nasycić się bólem (30)


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.29; 08:33:30
Autor wiersza: zygpru1948
PRZESZEDŁEM TĘ PRZEŁĘCZ - część pierwsza
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SŁOŃCA NIE MA ALE WODY NADAL PŁYNĄ

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1084922,przeszedlem-te-przelecz-czesc-i


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.29; 08:32:39
Autor wiersza: zygpru1948
Stanisław Nyczaj – Literatura jako antidotum, panaceum i wymowne słowomilczenie

20 października 2020


https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2020/10/Na-koronawirazu-696x994.jpg



polecam antologię poezji i prozy wspomagającą dziś każdego)

W każdej, a zwłaszcza niebłahej sprawie, o jakiej się pisze, niezwykle ważne jest – również z miłości do ekspresyjno-kreacyjnego słowa – by dobrze zacząć. Można to porównać ze słowomiłosną grą w akcji podejmowanej sprawy. Ale Czytelnicy od razu chętnie przymówią się, że jeszcze ważniejsze jest, by dobrze zakończyć. I właśnie to drugie już teraz mogę obiecać. No, ale wpierw trzeba uczynić ten pierwszy krok. Bowiem – jak kiedyś pozwoliłem sobie rzec aforystycznie – każdy niezły początek wprost przepada za ciągiem dalszym.


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.29; 08:30:38
Autor wiersza: zygpru1948
Chciałbym więc najsampierw przypomnieć, że i Historia, do której mamy wiele uzasadnionych pretensji i żalów, ma względem nas także niedoceniane miłosne uczucie. Lubi się powtarzać. Dzięki czemu nam współczesnym znajdującym się nieraz w wielkim kłopocie – gdy, zdawałoby się, że toniemy – podrzuca koło ratunkowe nadziei.

Tym kołem z napisem „wytrzymajcie!” jest, jak mniemam, przebieg dramatycznych zdarzeń spowodowanych epidemią grypy hiszpanki w latach 1918-1920. Wówczas pochłonęła ona najsamprzód bezlitośnie sto milionów ofiar (więcej niż dopiero co zakończona pierwsza wojna światowa!), by w pewnym momencie definitywnie wyciszyć się we wszystkich krajach i dać ludziom odetchnąć. Wtedy też, jak teraz w pandemii Covid-19 – przerażeni straszliwym posiewem unicestwiania – nasi przodkowie chodzili z maskami na twarzy. Ale też, jak w naszych czasach, istnieli oponenci, nawet w kręgu lekarzy, podważający ich noszenia sens. Chociaż, jak dowcipnie i celnie zauważył Stefan Jurkowski w swoim cyklicznym felietonie w „Gazecie Kulturalnej”: „dla niektórych zakryta twarz to błogosławieństwo”.

Wtedy po złapaniu oddechu przesądni i nadgorliwie wierzący mawiali, że była to kara za grzech wyniszczającej wojny. A hiszpanka niespodzianie sobie tylko znanym litościwym obrotem śmiertelnego tańca ku ocalonemu życiu zeszła z areny grozy.

Czy za dwa-trzy lata podobnym pożegnalnym piruetem popisze się złowrogi dziś baletmistrz koronawirus – tak samo jak dawniej hiszpanka – piękniś niedostrzegalny gołym okiem? Mikroskop go ujawnia w całej okazałości, pozwala nawet wyolbrzymić postać rozkręcającego się gwiazdora, ale nie jest w stanie powstrzymać jego haniebnych popisów żadnym sposobem. Pozostaje tylko oczom nienawistny podziw dla krasy wabiącej urokiem naznaczonym złowieszczym piętnem, co pokazuję w moim wierszu Przepiękny potwór, nagłośnionym przez portal Pisarze.pl w rubryce WIERSZ DNIA:

Klękamy
przed panoszącym się pod mikroskopem
wszechmocnym, ukoronowanym.

Niczego, zda się, nie potrzebuje,
a stos ofiarny zmarłych na jego przebłaganie
rośnie niemiłosiernie.

Wkrótce
zapadłą niepostrzeżenie górą,
podziemnym wstrząsem
skoczy żywym do gardeł.

– Przepięknie wygląda ten król,
jak płonąca rozgwiazda –
mówią z gorzkim zachwytem telewidzowie.
– A taki zeń potwór nie z tej ziemi…

Jednak z tej ziemi!

Bunt w sercu i rozumie rozkazuje, aby zdobyć się na heroizm zapalczywej niezgody. Medycy pracują usilnie nad wynalezieniem szczepionki bądź, póki co, leku łagodzącego przebieg i skutki choroby. Rywalizują między sobą instytuty zbrojne w laboratoria. Czas spodziewanego wynalazku wydłuża się niemiłosiernie. Ludzie nie chcą czekać bezczynnie, izolując się w domach, bez kontaktów, do jakich przyzwyczaił nas współczesny przyspieszony rytm życia. Uspołeczniliśmy się na dobre i złe, rozpolitykowali. Usiłujemy zawiadywać cywilizacyjnym postępem z hardym przekonaniem, że zapanowaliśmy nad krnąbrną Naturą. A tu nagle trzeba powściągnąć impet?! Rozterka rozgałęziających się zakażeń paraliżuje normalne, powszednie życie. Spędza sen z oczu ekipom zarządzającym, jak i tym sprawującym rząd dusz, żeby nie doszło do stanu zniecierpliwienia i paniki.


Komentowany wiersz: Tak trochę po cichu leciutko odważnie 2020.10.29; 08:29:39
Autor wiersza: zygpru1948
Co w tej sytuacji mogą zdziałać ludzie pióra, byśmy jakoś wyrobili na tym ostrym koronawirażu? Uważny Czytelnik tej antologii przekona się, że mogą niemało w wymiarze duchowym, krzepiąc antidotum słowa, będącym odtrutką na zwątpienie, rozpacz, depresję poprzez obrazy uświadamiające, że można się otrząsnąć z traumy doznawszy swoistego katharsis, doznając Arystotelesowskiego daru wyzwolenia od strachu i litości.

Mogą też poeci, którzy mierzą się wysoko ze słownym panaceum – niczym środkiem uniwersalnym przeciw wszystkim chorobom – dać odczucie waloru szczególnie głębokiego oraz intensywnego doznania poetyckiego przeżycia.

I jest jeszcze jeden liryczny majstersztyk, wyrażający się paradoksem najwyższej próby: słowomilczenia – wywołującego u odbiorcy odkrywczy przymus czystej domyślności, bez skazy bezpośredniego nazwania rzeczy „po imieniu”. Osiągnęła ten efekt Krystyna Konecka – wybitna sonecistka z Białegostoku – w najnowszym swym tomiku Kruchość. Sonetti a corona, opublikowanym staraniem Polskiego Funduszu Wydawniczego (Toronto 2020). Oto sonet tytułowy otwierający cykl piętnastu:

Właśnie mieliśmy jechać… Prześcigać marzenia…
I tylko rytualnie usiąść przed podróżą,
i pomilczeć… Nikt wtedy nie przeczuł, że różom
przyjdzie schnąć bez powitań i w osamotnieniu.
Jeszcze wczoraj medialny chaos informacji
zdawał się egzotyczny – tu nikt nie nadążał
za ofertami reklam. Gdy świat się pogrążał
dla nas niedostrzegalnie w mroku hibernacji.
Pakowaliśmy książki, prezenty, bilety,
rodzinne fotografie z życzeniami szczęścia,
pod powiekami drzewa przed wiosny nadejściem.
Dawkę pewności siebie podstępną. Niestety…
Wiedzieliśmy: to innym burza burzy plany.
Gdy oto spadła na nas nieprzygotowanych.

W żadnym sonecie z tego zbiorku nie padają słowa „pandemia” czy „koronawirus”. Na pytanie autorki: „Gdzie skryć się? I czy można? I w czyich ramionach?” komentujący zbiorek poeta i krytyk literacki Edward Zyman sugeruje jedyną sugestywną odpowiedź: „w pięknych i mądrych wierszach. A szerzej: w sztuce! Ta tylko bowiem nadaje sens naszej ulotnej egzystencji. I tylko ona będzie jedynym śladem, który po nas zostanie” („Gazeta Kulturalna” 2020, nr 9, s. 10).

Nie ma też nazwania rzeczy wprost w opowiadaniu Ireny Nyczaj pt. Insekt, co niełatwo osiągnąć w prozie operującej narracją i dialogiem, czyli formami bezpośredniej wypowiedzi. Po przeczytaniu Insektu czytelnik musi się zastanowić i sam dojść do rozwiązania trudnej psychologicznej zagadki, która w tym przypadku ma domyślne, covidowe (chociaż nie tylko) podłoże.

Doceniają tę formułę słowomilczenia współautorzy tej antologii, m.in. Krystyna Cel, Harry Duda, Stefan Jurkowski (wybitny poeta i krytyk literacki, który dla wydanego ostatnio portretu literackiego Elżbiety Cichli-Czarniawskiej wybrał bardzo wymowny tytuł Słowo pełne milczenia), Elżbieta Lisak-Duda, Anna Maria Musz. Doceniam i ja, mający nadzieję, że zaświadczony kołem historii scenariusz przeżywanej aktualnie pandemii spełni się – oby tylko w krótszym czasie i z mniejszą liczbą ofiar!

Stanisław Nyczaj

Na koronawirażu. Antologia poezji i prozy. Kielce – Kołobrzeg 2020, Oficyna Wydawnicza „STON 2”, s. 146.


Komentowany wiersz: Rozwidnia się wiekuistość 2020.10.28; 10:57:26
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Z poślizgiem na słowa (30)
2. Trochę lśni rzeczywistość... (30)
3. Językiem hasłowym (29)
4. Przestrzeń wokół mnie (29)
5. Sen idioty (29)


Komentowany wiersz: Rozwidnia się wiekuistość 2020.10.28; 10:56:47
Autor wiersza: zygpru1948
PRZESZEDŁEM TĘ PRZEŁĘCZ - część pierwsza
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SŁOŃCA NIE MA ALE WODY NADAL PŁYNĄ

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1084922,przeszedlem-te-przelecz-czesc-i


Komentowany wiersz: Rozwidnia się wiekuistość 2020.10.28; 10:56:09
Autor wiersza: zygpru1948
Jan Stanisław Smalewski



Różne drogi poetów


Województwo pomorskie to region szczególnie obfity w bogactwa kulturowe. Tutaj lasy i ziemia konkurują z wodami Bałtyku, tu rozciągają się liczne, urocze szlaki turystyczne. Powiat Słupski słynie z bogatej kultury wsi, którą sławi Kraina w Kratę, Kraina Białego Bociana, czy chociażby Kraina Rzeki Słupi. To wszystko od wieków przekłada się na kulturę, zwłaszcza tę ludową, którą powinno się hołubić i wspierać. Nikt tego oczywiście nie zrobi lepiej jak artyści i twórcy ludowi oraz związani z tym środowiskiem poeci.

Fascynacja kulturą, jej bogactwem, odmiennością, doprowadziła w przeszłości do wyodrębnienia w literaturze nurtu zmierzającego do ocalenia od zapomnienia światów, które przemijały obok żyjących współcześnie ludzi. Wspaniałe tradycje literatury ludowej, która zaczyna się przecież już w renesansie, a swój prawdziwy rozkwit przeżywa w romantyzmie, kontynuowane są po dzień współczesny.

Literaturze kultur ginących dzisiaj jednak w kraju poświęca się niewiele uwagi. Brakuje w niej szczególnie nurtu wiejskiego, który tak bogaty był już w gotyku za czasów Morsztynowych (np. poemat „Wiejski żywot”). W niepamięć odchodzi tradycja wsi polskiej, bardzo mało lub w ogóle nie pisze się o naszych dawnych Kresach Wschodnich, o współistnieniu kultur polskiej i żydowskiej. Temu wszystkiemu stara się dość skutecznie zapobiec, stara się postawić tamę na rzece czasu, Starostwo Powiatowe w Słupsku, budując już od kilkunastu lat most łączący twórców ludowych z historią.


Komentowany wiersz: Rozwidnia się wiekuistość 2020.10.28; 10:55:19
Autor wiersza: zygpru1948
„Świat idzie inną drogą” to już kolejna, trzynasta antologia poezji poetów skupionych wokół swego duchowego przewodnika Zbigniewa Babiarza Zycha (naczelnika Wydziału Polityki Społecznej Starostwa Słupskiego). I chociaż Zbigniew Babiarz Zych sam wierszy nie pisze, rozumie on jak nikt inny w powiecie ludzi parających się poezją. Dostrzegł ich rolę i wrażliwość kulturową lat temu kilkanaście i rozumiejąc wagę poetyckiego słowa, zaproponował opiekę starostwa i połączenie się w grupę, która przyjęła nazwę Wtorkowych Spotkań Literackich.

Systematyczność tych spotkań, aktywność opiekuna, który poetom skupionym pod skrzydłami Powiatu Słupskiego, oddał łamy nowo utworzonego w biuletynie „Powiat Słupski” dodatku „Wieś Tworząca”, scementowały środowisko poetów piszących o wsi. Początkowo pisali oni nieprofesjonalnie, wywodzili się głównie ze środowiska wiejskiego, a następnie – w miarę zdobywania przez grupę rozgłosu – poszerzyli swe grono o profesjonalistów, sympatyków i autorów z poza wsi, z poza powiatu, a nawet samego województwa pomorskiego. Kilkorgu z nich Starostwo wydało indywidualne tomiki poetyckie, fundując wcześniej stypendia literackie.

Obecnie grupa WSL zrzesza kilkadziesiąt osób (w tym kilkoro poetów piszących profesjonalnie) pochodzących ze Słupska i okolic, a także z sąsiadujących z województwem miast i wiosek (Koszalin, Miastko, Naćmierz…). O poetach piszących o wsi, o autorach wierszy zamieszczanych w kolejnych antologiach poezji powiatu słupskiego wiedzą również poeci za granicami kraju: w Ameryce, Anglii, w środowiskach naszej polonii na Litwie, Ukrainie. Wiedzą i chętnie korzystają z ofiarowanej im współpracy. Tym razem dowodem tego są zamieszczone w tej antologii już po raz trzeci wiersze poetów z Litwy, i z Chicago.

Poezja dla wiejskiego poety jest jak muzyka, gra mu w sercu i czy to się komuś podoba czy nie, zawsze pobrzękiwać będzie tradycyjną nutą ludowości. Wiąże poetę, jak przysłowiowe powrósło snop zboża, z mocno zaznaczonym czasem pór roku, z obrzędowością tylko jemu znanej i przez niego opisywanej wsi. Poeta wiejski to ludowy twórca, który wnosi do współczesnej kultury duchowej narodu bardzo cenne przesłanie: – Kochajmy i szanujmy wieś. Kochajmy ją taką, jaką postrzega ją w swoich wierszach poeta. – A to znaczy i tę dawną, która już odeszła – pozostaje często niemym skansenem naszych czasów, ale i tę współczesną. Kochajmy obie te wsie choćby za to, że żywią, że współtworzą naszą teraźniejszość.

Ta antologia poezji, antologia, której może powiatowi słupskiemu pozazdrościć setki gmin w Polsce, nosi tytuł „Świat idzie inną drogą”. Zaczerpnięty on został z wiersza Anny Karwowskiej z Dobieszewka, zwykłej – jak o sobie mówi – kobiety wiejskiej, a zarazem jednej z wyróżniających się (wielce znaczących dla tego środowiska) poetek wiejskich.

Bardzo trafnym wydaje się to spostrzeżenie (Redaktorów) dotyczące przesłania płynącego z tytułu książki. Trafne, gdyż rozlewa się szeroką tęczą na całą antologię, a przede wszystkim na wiersze poetów piszących o wsi. Tematyka, metaforyka i symbolika wierszy poetów wiejskich są bowiem tak rozległe, jak tylko potrafi być rozległa współczesna wieś: w aspektach przestrzennych, historycznych, tradycji – dawnych i współczesnych, czasowych – trwania i przemijania.

„Świat idzie inną drogą” to wymowne i wielce symboliczne stwierdzenie. Idzie inną drogą, choć droga ta wcale nie jest pewna. Nie tylko dlatego, że współczesność ją doskonali, utwardza, upiększa. Działanie czasu bowiem ma to do siebie, że prócz nowości które nam służą, które nas cieszą i ułatwiają codzienne życie, potrafi on oddalać od siebie. Czas niszczy, czasami wręcz skazuje na zapomnienie.

Anna Karwowska pisząc, że „…świat idzie inną drogą”, boleje nad zmianami dotykającymi jej wieś, bo zmieniła się ona i „…inny zamieszkał (w niej) Bóg…”, bo czas „…porzucił zużyte narzędzia”, a „…Nadzieja, miłość – rozsypały się/ po cmentarzach, drogach, polach/ kochać kraj się odwykło…”.


Komentowany wiersz: Rozwidnia się wiekuistość 2020.10.28; 10:54:21
Autor wiersza: zygpru1948
Inna jest dzisiaj wieś, inny jest też świat, co nie umyka uwadze poetów. Piotr Wiktor Grygiel np. w wierszu „Arkadowe żniwa” zwraca uwagę, że: „Na mojej ziemi pachnącej zbożową kawą/ nowogreckie kolumny turbin wznoszą kosmici/ niebiańskość w nich strzelistej siewki/ przerasta epokę filaretów i filomatów”…

A Zofia Smalewska w wierszu „Odloty bocianów 2015”, wyznaje, iż: „…Stojąc na ganku domu i wspominając tegoroczną wiosnę lato /z trwogą myślała(m) o wojnie w Afryce…”. – Martwi się po prostu o nasze bociany, ale jednocześnie wyjaśnia, że tam na innym, odległym kontynencie dzieje się coś, co bezpośrednio im zagraża, toczy się przecież wojna.

Opisując antologię należy zwrócić uwagę, że zebrano w niej prawie 270 wierszy 65 autorów, w tym kilkunastu zza granicy. Podzielona ona została na osiem rozdziałów, w tym siedem wyróżnionych odrębnymi tytułami. W ostatnim – ósmym zaprezentowano wiersze 11 poetów z Litwy, wśród których znaleźli się m.in. znany u nas tekściarz piosenek i poeta Aleksander Śnieżko i doświadczony literaturoznawca, a jednocześnie miłośnik pszczelarstwa Aleksander Sokołowski.

Rozdział czwarty pt. „Nasycenie i niedosyt” zawiera wiersze 9 autorów, w tym znanego usteckiego poety Zygmunta Jana Prusińskiego i Katarzyny Nazaruk ze Słupska. Autorów piszących głównie erotyki i wiersze o uczuciach. Ich poezja to przede wszystkim poszukiwanie i odnajdywanie miłości, szczęścia, ciepła dotyku, wolności. Granie z wyobraźnią i z własnym istnieniem. – Rozdział ten sympatycznie rozdziela pozostałe, w których dominuje poezja egzystencjalna, w tym związana ze wsią.

Pisząc o literaturze ludowej i poszukując analogii z przeszłością, starając się wychwycić podobieństwa do wcześniejszych epok, w wybranych przez redakcję antologii tekstach autorów znaleźć można ich sporo. Na pierwsze miejsce wysuwa się zapewne opisywanie wsi takiej, z jaką styka się jej autor. Co zresztą i w przeszłości czyniono zawsze.

Ważne z punktu widzenia literatury pozostawianie śladu i utrwalanie obrazu wsi współczesnej w poezji, historii, tradycji, przekłada się na porównywanie jej z przeszłością.

Duża część autorów wierszy tej antologii pisząc o wsi, wraca pamięcią do lat spędzonego w niej dzieciństwa. Wspomina dziadków, rodziców, przywołuje dawne obyczaje panujące na wsi, tradycje, zabawy. Porównuje, jak to kiedyś pracowało się ciężko na roli, a jak jest obecnie. Najwięcej wierszy o tej tematyce odnajdujemy na stronach rozdziału „Nasz dom rodzinny”, a są wśród nich utwory m.in. Andrzeja Szczepanika z Bytowa, który właśnie w wierszu „Nasz dom rodzinny” wspomina: ”Tego domu już nie ma/był cały z drewna/ z grubych ociosanych bali/ …piec był naszym skarbem – oświetlał gdy zabrakło nafty w lampie…”. Są wiersze Mariana Kwidzyńskiego z Białogardu, który także przywołuje „Rodzinny dom”, pisząc: ”Ciągle mnie jeszcze prowadzi ta ścieżka/ gdzie stoi rodzinny dom/ i ciepła drożdżówka na stole jak święta manna/ czeka by dzielić się z każdym od progu…”.

A wieś Aldony Peplińskiej z Motarzyna (w wierszu „Jesienne powitanie”) obiecuje czytelnikowi, mimo „kapryśnej pogody, gdy jesień stroi ogrody barwami ciepła…/ pyszne wrześniowe przetwory…”. Ta sama autorka w wierszu „Powroty” przytula młodość, zbiera pogubione zabawki, odkurza zdjęcia przodków… A na strychu odnajduje „małą haftowaną sukieneczkę z koronką” uszytą przez matkę, „by mogła być królewną.”


Komentowany wiersz: Rozwidnia się wiekuistość 2020.10.28; 10:53:40
Autor wiersza: zygpru1948
W dawnej literaturze ludowej modne było co innego. Modne było przede wszystkim przeciwstawianie sobie zjawisk przyrody (Bóg poprzez burze, złe wichry karał ludzi za swe niecne czyny), operowanie „prawem ludowym” (nagradzania zawsze za dobro i karania za to co złe), bajkowe uczestniczenie zwierząt w życiu ludzi (złe bestie, wilki, demony i dobre elfy, nimfy, sowy). Modne było też powoływanie się na sumienie społeczne, wróżby, przepowiednie, mity.

Tego współcześnie się w poezji wiejskiej nie kontynuuje. Jest to zresztą zrozumiałe, bo zmienił się obraz współczesnej wsi. Nie ma podziału na możnych, panów, właścicieli folwarków i ich poddanych. Nie pisze się już baśni ludowych o złych wiedźmach wpływających na losy ludzi ze wsi. Zniknęły liczne dramaty towarzyszące biedzie wiejskiej i ubóstwu. Nie znaczy to jednak, że zubożał obraz współczesnej wsi, że poeci zmuszeni są do zawężenia swoich obserwacji. Od czego jest bowiem wyobraźnia? Ile może uczynić wrażliwość twórcza poety, jak wiele i jak szeroko pozwalają spoglądać na współczesną wieś nowa technika i nowe technologie?

Wieś idzie z duchem czasu, a to dla poety oznacza nowe możliwości tworzenia, obserwowania i duchowego interpretowania zjawisk. Czesława Długoszek z Objazdy w „Modlitwie starego człowieka” prosi Stwórcę „o przywrócenie chwil jedynych”. Pisze ona: „(…) oddaj lekkość dawnych wzruszeń/ wtedy/ liściem czerwonym spłynę lekko/ ziemi dotknę niechcąco tanecznie/ zawirują ze mną w radosnym obłędzie/ niebo i piekło/

rajem mi będzie ziemskie bytowanie” – podkreśla wymownie i znacząco poetka.

Jako swoiste novum pojawia się w wierszach zamieszczonych w antologii problem współczesnego zagrożenia wsi przez cywilizację: rozjeżdżające ją samochody, demolujące jej środowisko cyklopy wiatraków, zagrażające pszczołom i roślinom herbicydy. – Taką wieś postrzega mi.in. Romana Małecka z Kwakowa. W wierszu „Chaty” jej „Wioskę otoczyły ogromne trójkątne cyklopy”, które „wokół wyżarły drzewa wysokie i zieloną trawę”. W innym zaś wierszu tej autorki („Na wsi”) – „Pędzące samochody rozdzierają wioskę,/ kradną spokój, beztroskę/ i kryształowo-aksamitne powietrze./ Zostawiają kobaltowe ślady opon,/ spalinowe wydechy./(…) Ludzie i rośliny sprawnie asymilują spaliny”. – Wszystko to oczywiście „dźwięcznie wplata się w ptasie trele/ i sny mieszkańców”.

Pojawia się troska, czy kierunek zmian na wsi jest słuszny, czy na pewno podąża we właściwym kierunku (zagrożenie przez marketing). Czesław Kowalczyk w wierszu „Fraszka” zauważa na przykład, że „chłop teraz w adidasach chodzi po polu (…) na wsi brakuje marchewki, pietruszki, kopru”. A tam „gdzie niegdyś morze owsa gięło łany/ przed wolą kosiarza (…) Holender obsadza ziemniaki”.

Nie można przeprowadzić pełnej analizy poezji wiejskiej wiedząc, że nie wszyscy twórcy pochodzą ze wsi, że większość autorów umieszczonych w antologii tekstów ociera się o wieś tylko częściowo; wywodzi się ze wsi, spędzało tam swoje dzieciństwo, pracuje w tym środowisku (nauczyciel wiejski, bibliotekarz, urzędnik), lub też ma tam rodzinę i ją odwiedza, albo spędza swój czas na emeryturze z dala od miejskiego zgiełku, radując serce przyrodą.

Dlatego generalizując, należy przede wszystkim podkreślić, że widzenie wsi przez autorów antologii poprzez swoje bezpośrednie doznania, poprzez eksponowanie swego osobistego stosunku do jej podmiotowości, łączenie swych doznań wewnętrznych i tradycyjnego EGO w złożonych związkach z przyrodą, wydaje się w pełni usprawiedliwione. Jednocześnie samo w sobie zawiera charakterystyczny nośnik wewnętrznego rozwoju, buduje drogi porozumienia poety ze światem zewnętrznym, w którym zasadniczą rolę odgrywa przyroda, praca na wsi, tworzenie dóbr zaspakajających podstawowe nasze potrzeby.


Komentowany wiersz: Rozwidnia się wiekuistość 2020.10.28; 10:52:24
Autor wiersza: zygpru1948
Tak rozumiana wieś pojawia się przecież w wierszach wielu współczesnych poetów o znaczącym dorobku literackim. Pisze m.in o niej nawet ks. Twardowski, który w wierszu „Pożegnanie wiejskiej parafii” oznajmia:

„…Pora odejść żal tając jak iskry niezgasłe
że mnie ze wsi zabrali by pokrzywdzić miastem
Tak smutno psy porzucać. Tak zapomnieć trudno
wodę w stawie mierzoną złocistą sekundą
las z dzięciołem
kukułkę uczącą się w gęstwinie
jak śmiesznie jest powtarzać tylko własne imię
przybłędę co na rzece wywrócił się z łódką
i spoczywa pod krzyżem krzywym z niezabudką…”.



Przyjęło się powszechnie, że księży kierowanych na plebanię wiejską posądzano o przysłowiową banicję, gdy tymczasem ksiądz Twardowski odwraca ten pogląd. – To pozbawienie go plebani na wsi, należy uznać za „ukaranie go miastem”.

Współczesna wieś ma swoje uroki. Jeśli chodzi o nasze potrzeby wewnętrzne, to na pierwszym miejscu plasuje się potrzeba bezpośredniego kontaktu z przyrodą. Dalej, chodzi zapewne o doznania wewnętrzne, o potrzeby wiązania nas ze światem przeżyć, jakie tylko może dostarczyć życie na wsi. W mieście często człowiek czuje się zagubiony, przygnieciony wszystkim, co go otacza, zagłuszany tym co wokół pobrzmiewa.

Tęsknota za spokojem, za słodyczą minionych lat, za dzieciństwem, które jest przechodzeniem do innego świata, gdy się jeszcze nie trzeba było mierzyć z trudami współczesności, trudami życia w mieście, pracy na własny rachunek itp., wyzwala w poetach energię twórczą, która tak często potem przekłada się na metaforykę ich wierszy, ich poezję.

Znacznie rzadziej zdarzają się dzisiaj przysłowiowe ucieczki ze wsi do miasta (jak już to raczej za granicę). Wieś dość dawno została opuszczona przez ludzi, którzy nie widzieli w niej swoich perspektyw rozwoju. To oni dzisiaj, będąc twórcami i pisząc wiersze, z nostalgią wspominają pozostawione za sobą brudy wiejskiej zagrody, zapach obornika, natręctwo much dokuczających zwierzętom, udrękę jesiennego błota i zimowego mrozu.

Dostrzeganie i opisywanie wsi w tych różnorakich aspektach, jest ze wszech miar budujące. Kreuje bowiem obraz współczesnej wsi jako ostoi swoistego ukojenia i spokoju, ukazuje jej walory krajoznawcze, służy pogłębianiu wiedzy o życiu w tym środowisku, popularyzuje tradycje, kulturę i humanizm życia wiejskiego. No i doskonali piękno. Piękno wsi widzianej nie tylko oczami poety, ale i czytelnika. Bo piękno, które budujemy w nas samych, jest wypełnianiem luki w niedostatkach każdego ziemskiego czasu, i każdego w nim z nas z osobna.

Jeśli chodzi o te wartości, intencje wydawcy tej antologii zostały spełnione.


https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2018/12/swiat_idzie-696x950.jpg


Komentowany wiersz: Gram w tobie narodziny słowa 2020.10.27; 11:20:15
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Ach te nóżki, a pośladki... (31)
2. Imieniny Margot (10.06.2020) (31)
3. Piąta rocznica poznania (31)
4. Po imieninach (31)
5. Bezwolne cykanie... (29)


Komentowany wiersz: Gram w tobie narodziny słowa 2020.10.27; 05:02:05
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Autorzy na topie:

1. zygpru1948 [Poziom 10] (151)
2. Latarnik z Faros [Poziom 10] (150)
3. rekrut [Poziom 10] (142)
4. dziadek [Poziom 10] (141)
5. Hefajstos44 [Poziom 10] (96)


Komentowany wiersz: Gram w tobie narodziny słowa 2020.10.27; 05:01:31
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. Szatynka w czerwonej sukience (32)
2. Idę do grzesznych po sól i cytrynę (32)
3. Deszcz skleja twoje rzęsy (32)
4. Wzmacniasz mnie swoim spojrzeniem (31)
5. Piąta rocznica poznania (30)


Komentowany wiersz: Gram w tobie narodziny słowa 2020.10.27; 03:19:38
Autor wiersza: zygpru1948
PRZESZEDŁEM TĘ PRZEŁĘCZ - część pierwsza
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SŁOŃCA NIE MA ALE WODY NADAL PŁYNĄ

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1084922,przeszedlem-te-przelecz-czesc-i


Komentowany wiersz: Gram w tobie narodziny słowa 2020.10.27; 03:19:07
Autor wiersza: zygpru1948
Mój kumpel Roman Śliwonik...


Dzień Dobry Moja Penelopo !

Dziękuję że Romana Śliwonika - mojego kumpla z dzielnicy Warszawy Ursynowa tu zamieszczasz. U Romka bywałem w jego mieszkaniu (w bloku) kiedy wracałem albo z konkursów literackich jako laureat albo wszelakich zbiorczych i centralnych Spotkań Pisarzy i Poetów.

No sporo żeśmy świętowali z Romkiem przy wódeczce i rozmowach... Po Stanisławie Grochowiaku i Zbigniewie Jerzynie, (obydwaj nie żyją) byłem wówczas jego wędrownym kompanem po Warszawie. Dzięki niemu poznałem balladystę Kazimierza Chyłę, tego od "Cesorza" i "Gąskach". Stoczył się Kazio, owszem chodzi z gitarą, ale śpiewa i gra po knajpach za kufel piwa. Pozostał mu ten chrapliwy głos, czupryna i broda z wąsami. Tak to jest z poniektórymi artystami...

A Romek Śliwonik to cudowny człowiek. Szanuje młodszych poetów; naprowadza ich w Poezji by pisali poprawnie. To on mi dał I miejsce w Turnieju Jednego Wiersza w Zamku w Bytowie, na "III Sesji Literackiej" organizowanej przez słupskie środowisko Klubu Młodych przy ZLP... Mój wiersz króciutki nosił tytuł "Erotyk". Był oczywiście podany nie przy nazwisku a trzeba było podać godło - pseudonim... Gdyby wiedział że to mój wiersz pewnie by mi tej Nagrody I miejsca nie dał. A wygrana, to pół literka wódki.


Roman pisze...


Opis wiersza


Wiersz
musi być tajemnicą
dla piszącego jest to wchodzenie w ciemność
w której On dopiero zapali słońce
księżyc i gwiazdy
zasieje trawy będą na początku
ze światła Drzewa będą od czerni zwęglone
dopiero dzień wiersz
da im kolor A zapach
będzie zależał od wiatru
który przyniesie przestrzeń
a smak
dadzą słowa Ich miąższ
boski i grzeszny
dojrzewający w świetle cieniu i cieple
ziemskich Grzesznych kobiet
i mężczyzn

a później
trzeba wiedzieć
kiedy należy odejść z wiersza (…)


Roman Śliwonik

"Jeśli zaprosicie poetę do domu
Otwórzcie się na oścież. Przywitajcie chlebem.
Nie ukrywajcie duszy, wina ani żony
Nie zabierze czego nie macie. Przyszedł podarować siebie (…)"



______________________Pamiętam kiedy Romek pisał książkę pt.

"Bluesy dla Beaty", ale to już następnym razem napiszę - jak będziesz chciała tej wiedzy pożądać, tak jak i swego Odyseusza!

Całuję w Stopę - Zygmunt


20 Luty 2013 r.
Wtorek 11:55


Penelopa
http://photos.nasza-klasa.pl/22077582/750/other/std/b22900c087.jpeg


Komentowany wiersz: Panna M. w Aleksandrii 2020.10.26; 10:32:10
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Autorzy na topie:

1. zygpru1948 [Poziom 10] (184)
2. Latarnik z Faros [Poziom 10] (160)
3. dziadek [Poziom 10] (158)
4. rekrut [Poziom 10] (140)
5. Hefajstos44 [Poziom 10] (133)


Komentowany wiersz: Panna M. w Aleksandrii 2020.10.26; 06:22:58
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. 71 imieniny - czas zacząć o przemijaniu (31)
2. Idę do grzesznych po sól i cytrynę (30)
3. Wzmacniasz mnie swoim spojrzeniem (30)
4. Szatynka w czerwonej sukience (30)
5. Deszcz skleja twoje rzęsy (30)


Komentowany wiersz: Panna M. w Aleksandrii 2020.10.26; 04:29:13
Autor wiersza: zygpru1948
PRZESZEDŁEM TĘ PRZEŁĘCZ - część pierwsza
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SŁOŃCA NIE MA ALE WODY NADAL PŁYNĄ

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1084922,przeszedlem-te-przelecz-czesc-i


Komentowany wiersz: Panna M. w Aleksandrii 2020.10.26; 04:28:40
Autor wiersza: zygpru1948
Jan Bodakowski


Jakub Frank prorok demoralizacji. Nobel dla Tokarczuk. Ks prof. Posacki ujawnia


Wybitny polski demonolog i badacz okultyzmu ksiądz profesor Posacki w swoim artykule na łamach październikowego miesięcznik „Egzorcysta” zasugerował, że literacka nagroda Nobla dla Olgi Tokarczuk wynikała z tego, że autorka, jego zdaniem, promująca ezoteryzm, jungizm, ekologizm, feminizm, LGBT i inne destruktywne społecznie nurty, w swojej powieści „Księgi Jakubowe” promowała postać żydowskiego ''mesjasza'' demoralizacji i nihilizmu Jakuba Franka.

Działający w XVII wieku na ziemiach Rzeczpospolitej Jakub Frank był w łonie judaizmu przedstawicielem religijnego nihilizmu, którego wyznawcy weszli w skład polskiej szlachty (ich potomkowie są do dziś obecni w naszym narodzie), kupcem, kabalistą, astrologiem, mistykiem, filozofem, działaczem społeczno-politycznym, reformatorem religijnym, fałszywym prorokiem i samozwańczym mesjaszem.

Franak wywodził się z judaistycznego nurtu sabbatanistów (wyznawców Sabataj Cwi), którzy przechodzili oficjalnie na wyznanie dominujące w danym kraju, w sekrecie zachowując swoje judaistyczne wierzenia – była to forma synkretyzmu religijnego i instrumentalnego traktowania religii. W opinii księdza profesora Posackiego nagradzanie twórczości Tokarczuk ma na celu propagowanie takiej toksycznej duchowości.

Frank sabbataistą został w Turcji, gdzie studiował Kabałę, potem założył własną sektę i uznał się za mesjasza (Jezusa Parakleta). W 1755 przybył do Rzeczpospolitej, by szerzyć w naszym kraju swoją wiarę i przejąć władzę nad Rzeczpospolitą.

Sabbatanizm głosił, że przestrzeganie prawa religijnego to grzech i zachęcał do nieprzestrzegania nakazów religijnych (czyli do prawdziwego grzechu), kultu niemoralnych i grzesznych postaci biblijnych, oraz łamania wszelkich praw i tabu – czyli praktykowania patologicznych form aktywności seksualnej, konsumpcji nie koszernej żywności, profanacji sacrum.

Sabbbatanizm był wyrazem nihilizmu i libertynizmu. Według sabbatanistów trzeba było „zejść na samo dno, do piekła, by odkryć dobro i mądrość”, trzeba było grzeszyć i wspierać grzech (bo to miała być droga dobra). Dla sabbatanizmu grzech był drogą świętości, grzech wydobywa dobro ze zła – nowa Tora (czyli nauki sabbatanizmu) zezwalała na wszystko, co do tej pory było uznawane za złe (w tym i na perwersje seksualne).

Frank głosił nauki pełne egoizmu, szaleństwa, profanacji, afirmował rozpasaną seksualność. W swoim nauczaniu Frank „nieustannie gloryfikował złe uczynki, kradzieże, zabójstwa, pobicia, oszustwa”, które zapewniły mu zdobycie ogromnego majątku.

Frankiści w ramach swoich rytuałów praktykowali orgie seksualne i seks rytualny. Frank kopulował publicznie otoczony swoimi wyznawcami. Seks z wyznawczyniami miał mu zapewnić połączenie z Szechiną (żeńską formą bóstwa). Frank w swojej sekcie akceptował cudzołóstwo i kazirodztwo, Zdaniem księdza profesora Posackiego Tokarczuk w swojej powieści uwypukla aspekt swobody seksualnej frankistów.

Frank miał w swoim nauczaniu namawiać swoich wyznawców do seksu z judaistycznymi demonami nefilim – miała być to dla nich droga zbawienia oraz zachwalał zmianę płci. Bluźniąc, Frank twierdził, że Szechina obecna jest w obrazie czarnej Madonny na Jasnej Górze. Frankiści praktykowali rytuały mające zapewnić im kontakt z demonami – celem było zapewnienie sobie powodzenia finansowego (jednym z takich demonów miał być Asmodeusz, według judaistycznej mitologii, syn Adama i Lilith, którego pierścień Salomonowi oferowała królowa Saba).

Frankiści głosili też potrzebę odrzucenia wstydu – miało być to drogą do świętości, negowali wszelką moralność i wprowadzali anty moralność. W swoich rytuałach wykorzystywali seks rytualny (uważali, że Szechina na penisie Franka umieściła swoje znamię), orgie seksualne, stosunki homoseksualne. „Frank, idąc za zwyczajami sabbataistów, podkreślał, iż wszelkie deprawacje, upadek i brudzenie się są czymś pozytywnym, a prawa i rytuały religijne winny być zbezczeszczone”.

Dziś idee wyznawane przez Franka wcielane są w życie. Nowa etyka gloryfikuje patologie i potępia to, co zdrowe i moralne. Zachód duchowo wcale nie staje się ateistyczny, ale gnostycki. Judaistyczna Kabała, która była źródłem frankizmu, była też źródłem takich toksycznych idei jak okultyzm, gnoza, teozofia, masonizm czy satanizm.

Czytając artykuł księdza profesora Posackiego, trudno nie mieć skojarzeń między tym, co oferowały takie judaistyczne patologie jak sabbataizm i frankizm a tym, co dziś oferuje tęczowa rewolucja oraz jej sojusznicy z posoboru, dla których grzech, demoralizacja, patologie seksualne, profanacje stały się drogą dobra. Z tej perspektywie profanowanie miejsc katolickiego sacrum tęczowymi flagami (afirmującymi patologie homoseksualnego seksu analnego) stają się formą bluźnierczego demonicznego kultu.


https://www.salon24.pl/u/jan-bodakowski/1085121,jakub-frank-prorok-demoralizacji-nobel-dla-tokarczuk-ks-prof-posacki-ujawnia


Komentowany wiersz: Subtelne powroty na granicy intymności 2020.10.25; 15:12:40
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Autorzy na topie:

1. zygpru1948 [Poziom 10] (180)
2. Jan Gawarecki [Poziom 10] (160)
3. Latarnik z Faros [Poziom 10] (152)
4. Gladiator [Poziom 10] (130)
5. Hefajstos44 [Poziom 10] (128)


Komentowany wiersz: Subtelne powroty na granicy intymności 2020.10.25; 07:00:29
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. W mocy słów które zakwitają (30)
2. Chodź synu na spacer (30)
3. Erotyk i czaple nad jeziorem (30)
4. Pobieżne myśli w gumowcach i z widłami (29)
5. Niedowaga (26)


Komentowany wiersz: Pobieżne myśli w gumowcach i z widłami 2020.10.25; 06:59:46
Autor wiersza: zygpru1948
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. W mocy słów które zakwitają (30)
2. Chodź synu na spacer (30)
3. Erotyk i czaple nad jeziorem (30)
4. Pobieżne myśli w gumowcach i z widłami (29)
5. Niedowaga (26)


Komentowany wiersz: Subtelne powroty na granicy intymności 2020.10.25; 06:57:44
Autor wiersza: zygpru1948
PRZESZEDŁEM TĘ PRZEŁĘCZ - część pierwsza
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

SŁOŃCA NIE MA ALE WODY NADAL PŁYNĄ

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1084922,przeszedlem-te-przelecz-czesc-i


Komentowany wiersz: Subtelne powroty na granicy intymności 2020.10.25; 06:57:08
Autor wiersza: zygpru1948
Przesłanie Pana Herberta


adamkuz
http://adamkuz.blogspot.com/


Komentowany wiersz: Subtelne powroty na granicy intymności 2020.10.25; 06:56:10
Autor wiersza: zygpru1948
Często pada pytanie jak ma się twórczość poetów i moralistów głoszących wzniosłe hasła do ich własnego życiorysu. Zazwyczaj nijak co budzi radość autorów takich jak Paul Johnson wytykających intelektualistom hipokryzję. W Polsce sztandarowym przykładem rozbieżności pomiędzy płomienną twórczością a konkretnym działaniem jest postępowanie Adama Mickiewicza, który sławił powstanie listopadowe unikając w nim uczestnictwa. Inna sprawa, że miał całkowitą rację- lepszy żywy poeta niż kiepski żołnierz, który pewnie zginąłby w pierwszej potyczce.

Zazwyczaj żywot moralistów wszelkiej maści jest niezbyt budujący. Max Scheler zapytany o tą sprzeczność stwierdził, że filozof jest jak drogowskaz, który drogę wskazuje, ale sam nią nie chodzi. Najwybitniejszy polski współczesny poeta- Zbigniew Herbert jest wyjątkiem potwierdzającym tę regułę, jego twórczość nie tylko wskazuje drogę ale autor sam nią poszedł ponosząc wszelkie tego skutki. Spróbujmy zastanowić jak się mają wskazania zawarte w najbardziej znanym wierszu Herberta „Przesłanie pana Cogito” do postępowania autora:

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu

po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach

wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć

masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny

w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze

ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza cię twoja siostra Pogarda

dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają

pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzuca grudę

a kornik napisze twój uładzony życiorys

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy

przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

strzeż się jednak dumy niepotrzebnej

oglądaj w lustrze swa błazeńską twarz

powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne

ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy

światło na murze splendor nieba

one nie potrzebują twojego ciepłego oddechu

są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

czuwaj - kiedy światło w górach daje znak - wstań i idź

dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy

bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz

powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem

jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką

chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek

do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda

obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny idź


Komentowany wiersz: Subtelne powroty na granicy intymności 2020.10.25; 06:55:32
Autor wiersza: zygpru1948
20 lat temu Zbigniew Herbert udał się do „ciemnego kresu”. Całe swoje życie szedł wyprostowany, nie dał się zhańbić współpracą z komunistami tak jak wielu innych luminarzy polskiej kultury twierdzących potem, że pokąsał ich Hegel. Był człowiekiem odważnym i śmiałym za co zapłacił wysoka cenę. Celem jego życia było dawanie świadectwa poprzez walkę z kłamstwem i obłudą, której nie zawahał się zarzucić tym, którzy uchodzili za nietykalne święte krowy.

Skutecznie wystrzegał się niepotrzebnej dumy pomimo, ze miałby do niej prawo jak mało kto. Był człowiekiem niezłomnych zasad ale również obdarzonym ogromnym poczuciem humoru i zdolnym do autoironii. Zakładał zresztą słusznie, że jego wielkość ocenią czytelnicy a nie salon. Obcy był mu cynizm czy chęć urządzenia się, nie dotknęła go oschłość serca będąca przypadłością nie tylko ludzi wybitnych. Krytyczny wobec własnych osiągnięć miał świadomość, że jego „błazeństwo” jest najwyższej próby intelektualnej.

Oparcie dla swojej twórczości znajdował w „źródłach zarannych”, znana jest jego fascynacja Biblią, dziełami starych mistrzów oraz pięknem krajobrazów. Nie był typem intelektualisty oderwanego od życia, cechowała go czujność wobec wszelkiej maści oszustów intelektualnych i hochsztaplerów. Stad brała się jego przenikliwa ocena Michnika i Miłosza. Nigdy nie dał się ogłupić powszechnie lansowanemu kłamstwu zarówno w czasach komuny jak i III Rzeczpospolitej.

Jego twórczość podręczniki określają jako klasycyzm nawiązujący do wzorów kultury antycznej. Klasycyzm ten jest jednak szczególny, nadaje on nową, żywa treść wielkim zaklęciom ludzkości, bajkom i legendom. Herbert słusznie zakłada, że niezmienna jest nie tylko natura człowieka ale także mechanizmy rządzące historią. Dlatego też ma sens „powtarzanie wielkich słów” najwybitniejszych autorów starożytności.

Ponieważ nigdy nie opuszczała go pogarda dla łajdaków to 19 lat temu szpicle i tchórze z ulgą udali się na jego pogrzeb. Następnego dnia życiorys oprócz kornika zaczął mu pisać Tomasz Jastrun twierdzący, że twórca pana Cogito był wariatem. W felietonie opublikowanym w paryskiej "Kulturze" możemy przeczytać, że Herbert wpadł w „ szpony neo-endecji” , „dał się użyć jako młot na polskich intelektualistów” i „utwierdzał skrajną prawicę, że gardła należy przegryzać”. Jastrun wyjaśnia, że wspomniał o „chorobie Herberta”, ponieważ nie mógł „spokojnie patrzeć, jak prasa narodowo-katolicka bierze Herberta do swego obozu”. Można by z tego wywnioskować, że gdyby autor „Barbarzyńcy w ogrodzie” publikował w prasy michnikowskiej to zostałby uznany za normalnego.

Przesłanie pana Cogito kończy się wezwaniem "Bądź wierny". Zasadne jest pytanie komu właściwie należy być wiernym? Dla Herberta odpowiedź jest oczywista- wartościom wykraczającym ponad nasze jednostkowe życie a więc wielkim sprawom, ojczyźnie, sumieniu, rodzinie, swojemu otoczeniu. Taka postawa naraża nas co prawda na „ śmierć na śmietniku” jednak sprzeniewierzenie się wartościom powoduje, że życie staje się bezsensowne.

W systemie wartości Herberta najważniejsza jest wierność, jej przeciwieństwem jest zdrada będąca zaprzeczeniem wszystkiego w co wierzył. To właśnie zdrada była tym czego nie mógł wybaczyć polskim elitom. Tak o tym mówił w rozmowie z Jackiem Trznadlem:

(...)Ci ludzie sądzili, że naród to masa, z natury głupia, i natchniona mniejszość musi prowadzić tę trzodę. Taki jest początek każdego systemu faszystowskiego - samozwańcza elita, która narzuca reszcie społeczeństwa marszu ku świetlanej przyszłości.

A teraz niskie pobudki materialne. Stymulowano je. Chodziło o to, żeby elitę, elitę intelektualną, oddzielić od tego nędznego życia tak zwanego narodu. Więc naprzód zaczęto budować akwarium w Krakowie, potem była Łódź, i w końcu Warszawa, centrala. Nie zawsze potrzebne jest aż studium socjologiczne. Jakże pouczającą lekturą jest lista lokatorów w Alei Róż, to jest proste, nie wymaga ukończenia szkoły znakomitych Ossowskich, każdy dozorca to rozumie.


Komentowany wiersz: Subtelne powroty na granicy intymności 2020.10.25; 06:53:09
Autor wiersza: zygpru1948
W liście Herberta do Stanisława Barańczaka można znaleźć kapitalną charakterystykę czasów prlu ( oryginalne określenie autora „ Barbarzyńcy w ogrodzie”): O pomstę do nieba woła sama struktura społeczno-ekonomiczna PRL-u. Około dziesięciu procent. Czyli około 4 milionów obywateli żyło w warunkach dobrych, bardzo dobrych, choć nie luksusowych jak na Zachodzie. Była to przede wszystkim nomenklatura, ale także wolne zawody, lekarze, adwokaci, inżynierowie oraz ponad wszystko ustanowiona przez reżim elita pisarzy, artystów, plastyków, muzyków. Zarabiali oni więcej niż nomenklatura i do tego towarzyszyły im liczne przywileje w postaci wyjazdów zagranicznych, willi etc., nie mówiąc już o odznaczeniach w rodzaju Budowniczy Polski Ludowej, które wpływały na i tak już świetne emerytury. Pogrzeb zwykle na koszt państwa. Reszta, znakomita reszta, rzędu 33 milionów, żyła w niedostatku i nędzy. Chłopi mieszkali w przedpotopowych chałupach, poziom ich higieny był zatrważający. Treścią życia stała się gonitwa za najprostszymi środkami utrzymania, redukcja wyższych form duchowości.

Nie mniej krytyczna była opinia Herberta o III Rzeczpospolitej, diagnoza choroby toczącej polskie społeczeństwo po uzyskaniu niepodległości zawarta jest w wierszu „Bezradność poświeconym Józefowi Oleksemu oskarżonemu o działalność agenturalną na rzecz Rosji. Dostało się także uchodzącym za święte krowy Czesławowi Miłoszowi i Adamowi Michnikowi, który został niezwykle trafnie scharakteryzowany: "Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny. Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował 'socjalizm z ludzką twarzą' . To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia. Jak jest potwór, to powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję (...), ja uciekam przez okno z krzykiem".

Zaangażowanie obywatelskie poety i jego surowa ocena polskiej inteligencji była nie do zaakceptowania przez salon skupiony wokół Gazety Wyborczej. Jakiekolwiek zarzuty pod adresem Michnika i Miłosza były tam odbierane jako świętokradztwo. Dlatego też najwybitniejszego, współczesnego poetę postanowiono zniszczyć starymi, wypróbowanymi metodami rozgłaszając, że jest on wariatem. Akcję rozpoczął Miłosz sugerując obłęd przyjaciela a salon twórczo to rozwinął.

W dawnej Rosji pisarz Czaadajew za listy krytykujące tamtejsze stosunki został urzędowo uznany za szaleńca stając się „oficjalnym wariatem cara”. W czasach sowieckich udoskonalono tę metodę uznając wszystkich, którym nie podobała się władza radziecka za tkniętych „schizofrenia bezobjawową”. Dla wyznawców michnikowszczyzny krytyka nadredaktora lub jego przyjaciół musi być objawem schorzenia psychicznego dlatego też Zbigniew Herbert stał się oficjalnym wariatem Gazety Wyborczej.

Jak jednak zniszczyć w ten sposób wybitnego poetę zachowującego do końca życia sprawność umysłu i poczucie humoru? I z tym salon sobie poradził namawiając panią Krystynę Herbert do zdrady pamięci męża. 30 grudnia 2000 roku w Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z żoną poety przeprowadzony przez Jacka Żakowskiego. Można było się z niego dowiedzieć, że Herbert " Nieraz zachowywał się przecież zupełnie inaczej, niż sam by sobie życzył" a „rzeczywistość stanu wojennego zaczęła działać na niego bardzo depresyjnie”. Choroba psychiczna miałaby tłumaczyć fakt, że mówił dużo przykrych rzeczy o innych pisarzach - między innymi o swoich kolegach z "Zapisu", którzy w okresie stalinowskim byli po stronie władzy.

Zaangażowanie obywatelskie poety zostało przez panią Herbert określone jednoznacznie:"Marzę o jednym: żeby postać Zbyszka przestała być używania do robienia taniej polityki przez ludzi, którzy w ostatnich latach życia zaczęli go oklejać (...) pod koniec ta otwartość stała się naiwnością. Stał się bezbronny jak dziecko. I różni cwaniacy za nos go wodzili"

Z tekstu wynika, że autor „ Przesłania Pana Cogito” cierpiał na ciężką depresję, która uczyniła go niepoczytalnym. Ani Żakowski ani jego rozmówczyni nie próbują nawet wyjaśnić jak w takim razie wariat mógł napisać tyle świetnych esejów i wierszy łączących głęboki namysł z ironia i poczuciem humoru.

Haniebne działania salonu mające pogrążyć Zbigniewa Herberta- dumę i chlubę polskiej kultury, udział w tym wszystkim najbliższej mu osoby potwierdza jego gorzką diagnozę zawartą w „Raporcie z oblężonego miasta”:

patrzymy w twarz głodu twarz ognia twarz śmierci

najgorszą ze wszystkich - twarz zdrady

i tylko sny nasze nie zostały upokorzone


Komentowany wiersz: W lesie lubię śpiewać 2020.10.24; 20:16:36
Autor wiersza: zygpru1948
Aforyzm?

Jestem złą żoną. Nic nie poradzę, taka już jestem. Wciąż zdradzam mojego męża, a ten nawet niczego nie podejrzewa. Na moje usprawiedliwienie mogę stwierdzić, że to częściowo jego wina. Cały czas pracuje. Wychodzi rano, a wraca w nocy. Żeby tego było mało, to po powrocie jest tak zmęczony, że od razu idzie spać.

Karine, 36 Słubice

[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122][123][124][125][126][127][128][129][130][131][132][133][134][135][136][137][138][139][140][141][142][143][144][145][146][147][148][149][150][151][152][153][154][155][156][157][158][159][160][161][162][163][164][165][166][167][168][169][170][171][172][173][174][175][176][177][178][179][180][181][182][183][184][185][186][187][188][189][190][191][192][193][194][195][196][197][198][199][200][201][202][203][204][205][206][207][208][209][210][211][212][213][214][215][216][217][218][219][220][221][222][223][224][225][226][227][228][229][230][231][232][233][234][235][236][237][238][239][240][241][242][243][244][245][246][247][248][249][250][251][252][253][254][255][256][257][258][259][260][261][262][263][264][265][266][267][268][269][270]

Wiersze na topie:
1. Zapomniana myśl (30)
2. Może ktoś kupi (30)
3. Moje korzenie (30)
4. Diabelski gon (30)
5. Oczami Barabasza (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (460)
2. Klaudia (450)
3. Miłosz R (392)
4. darek407 (234)
5. Jojka (92)
więcej...