|
Jaźni Dyktatura
Jaźni Dyktatura |
To już nie jest tęsknota, nadzieja czy wiara,
nie marzę o ciepłym westchnięciu poranka.
Widzę Cię w myślach, w ramionach kochanka,
siebie w kącie, jako szmata stara.
Siedzę nieruchomo, wgapiony w ścianę,
jaźń dyktuje mi trasę po kolcach.
Nienawidzę ich, są jak idealnie zgrane,
ładunki, eksplodujące po zachodzie słońca.
Umysł wprowadza serce na katusze,
przywiązane do krzesła judasza.
Wyjąc z bólu, Twoje imię duszę,
podjudzając kolejnych łez strumienie.
Potoki zaleją dziś znowu me łoże,
nie usnę, póki siły nie ujdą.
Czekając na dni, gdy po prostu się położę,
z uśmiechem szczerym na ustach.
Kolejny zmrok, kolejna fala,
wybrzmiewa Twój głos w ciemności.
Znikło zatopione w Twych ustach kochana,
szczęście z marzeniem, o nieśmiertelności. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
senam |
2011.07.28; 14:01:26 |
porusza i wzrusza . . .+ |
Donia51 |
2011.07.28; 09:16:01 |
Znikło zatopione w Twych ustach kochana,
szczęście z marzeniem, o nieśmiertelności.
+) |
DESSA |
2011.07.28; 01:33:16 |
Nienawidzę ich, są jak idealnie zgrane,
ładunki, eksplodujące po zachodzie słońca.... |
Hefajstos44 |
2011.07.28; 01:14:49 |
założenia o nieśmiertelności związku i tzw. miłości podsycane przez tzw. ukochaną rzadko brzmią w niej echem |
666 |
2011.07.28; 00:40:52 |
+ |
|
|