Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (6)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Urodziny w marcu
- Katarzyna K.
Śmieszny płacz
- lucja.haluch
Urodziny w marcu
- lucja.haluch
Urodziny w marcu
- Eliza Beth
więcej...

Dziś napisano 13 komentarzy.

Gwiazdy, gwiazdy...

Gwiazdy, gwiazdy...

Zygmunt Jan Prusiński


GWIAZDY, GWIAZDY...

W Dolinie Sów kradnę z ciebie
to co wyjątkowego
mogę dotknąć.

Kaleczę się słowem miłosnym
rozwijam pacierze gwiazd
pagórki z dala pozdrawiają.

Na polanie przestrzeń twoich oczu
odgarniam światło zieleni
oczekujesz pasterzy i zwierzęta.

A gwiazdy nie są daleko
kiedy dotkniesz jedną
wszystkie spadną w Dolinie Sów.

To znak że jestem w tobie!


18.2.2013 - Ustka
Poniedziałek 17:59

Wiersz z książki "Poetyckie tango"
Napisz do autora

« poprzedni ( 2021 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2021-07-29, 04:48:32
typ: przyroda
wyświetleń (158)
głosuj (85)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2021.07.29; 11:36:01
Na wystawie zobaczyć można blisko 70 oryginalnych dzieł jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich artystów ostatniego stulecia. Są tam również wcześniej nieprezentowane dzieła Zdzisława Beksińskiego z kolekcji prywatnych.

https://pbs.twimg.com/media/E6GtAo1XEAYei_g?format=jpg&name=small

https://pbs.twimg.com/media/E6GuQt4X0AAS3MC?format=jpg&name=900x900

https://pbs.twimg.com/media/E6GurBiX0AIUHPm?format=jpg&name=900x900

https://pbs.twimg.com/media/E6Gw-amXMAIDAbj?format=jpg&name=small

https://pbs.twimg.com/media/E6Gypy5XEAEDDmY?format=jpg&name=900x900


Wystawę “Beksiński w Warszawie” będzie można oglądać w warszawskim Centrum Praskim Koneser od 26 czerwca do 5 września.

zygpru1948 2021.07.29; 04:59:35
Zygmunt Jan Prusiński


OBCOWANIE

To nie jest trudno
obcować z tobą
choć ty o tym nie wiesz.

Żyjemy swoim życiem
czasem złudnym
ale planujemy zdobywać
coś dla siebie
wszak człowiek jest od zdobywania.

Moje motyle mają zielone skrzydła
taneczne ruchy na łąkach
jestem w pobliżu
widzę ciebie jak biegniesz
otoczona tymi motylami...

I niech tak zostanie
a ja pójdę zakrętami
może stłucze szklankę po wypiciu wina.


3.6.2018 – Ustka
Niedziela 07:45

Wiersz z książki „Liryka odchodzącego słońca”



UCZĘ SIĘ CIEBIE OD NOWA

To nie jest łatwo
a jednak staram się
samoczynnie przybliżyć
twoje klony z ulicy -
strumienie pamięci
zlewają się ostrą farbą
wychodzą z tego kształty
radosne ręce i nogi
otwierasz usta -
nie wiem jak mam się zachować
przecież to tylko dzień
bijące słońce w plecy
szukam tajemnice
żeby je dotknąć i obudzić
na czas określony
mieć coś na pamiątkę
tak jak te złociste liście z klonów
zebrane i ułożone w bukiet
ozdobą są w wazonie.

Czy możesz mi odpowiedzieć
na ciche pytanie
pomiędzy twoim cieniem i moim -
jak to się stało że odległość
jest coraz dalsza
choć słyszę jak wołasz moje imię...


30.5.2018 – Ustka
Środa 16:01

Wiersz z książki „Liryki odchodzącego słońca”

zygpru1948 2021.07.29; 04:55:36
Zygmunt Jan Prusiński


W UBIEGŁYM TYGODNIU...

W poniedziałek udałem się do burmistrza Ustki
do Jacka Graczyka w sprawie wydania
książki "Usteckie sny" -
miałem dla niego ostatni egzemplarz
w "Ogrodzie Norwida" by mu wręczyć z dedykacją
niestety wypadł mi z torby jak dziki królik...

We wtorek piszę wiersz "Październikowy Erotyk"
i cóż z tego że był refleksyjny i filozoficzny
kiedy połknęła go myszka komputerowa -
przepraszam cię Panno M.

Środa to dzień pokuty
na wolnej polanie bardzo ściszonej
uniosłem ręce do góry szukając cienia
niewidzialnego zarysu na chmurze
aby przekazać Bogu ten żal - dlaczego gubię
to artystyczne życie nic za to nie mając?


Dwa konie stały pod lasem
jeden miał skrzydła - z oddali
tyle co moje oczy widziały
szła kobieta w czarnej sukience
a wokół jej szyi szal czerwony owinięty

- pomachała do mnie ręką.


25.10.2017 - Ustka
Środa 22:11

zygpru1948 2021.07.29; 04:51:55
Póki woda płynie w Wiśle. O Zielonym Konstantym

https://www.salon24.pl/u/qqc1968/1152880,poki-woda-plynie-w-wisle-o-zielonym-konstantym


Być może rzeczywiście najlepsze wiersze pisze się w Krakowie, ale jeśli tak, to ich autorem musi być Warszawiak. Najlepiej z Towarowej. Szczęśliwie taki się urodził i czasowo przemieszkiwał w dawnej stolicy, dzięki czemu poznał mistrza Onoszkę, w knajpie dorożkarskiej i jako element genialnej twórczości pozostawił nam to nadzwyczajne credo, wyrecytowane do taktów walca "Zalany Słoń": Póki dorożka dorożką, koń koniem, dyszel dyszlem, póki woda płynie w Wiśle...

Gałczyński był absolutnym fenomenem, złapał boską iskrę, dostępną tylko tu, pozwalającą nam na delektowanie się czymś unikalnym, zarezerwowanym tylko dla nas Polaków, ludzi wyłącznych. Może sobie gdzie indziej być niezrozumiały, nieprzetłumaczalny, nierozpoznawalny. Tutaj jest u siebie i to tak zupełnie wystarcza, że znamiona geniuszu są wyczerpane i zatwierdzone w innych przestrzeniach. Nawet jeśli zastanawiamy się ile, czego i gdzie trzeba było wypić, aby tak pisać. To bez znaczenia - przechodniu zdejmka pelusz - i się nie zastanawiaj nad alkoholizmem poety. Pewnie jego najwybitniejsze wiersze powstałyby na trzeźwo, ale już perły typu "Dziwny kelner", czyli przedstawienie Teatrzyku Zielona Gęś do złudzenia przypominające konferencje ministra Niedzielskiego - niekoniecznie.

Zielony Konstanty wielkim poetą był, jeśli wątpicie to się nie znacie , skumbrie w tomacie , skumbrie w tomacie, napisał wszystko w polskim temacie, skumbrie w tomacie - pstrąg!

A miał o czym pisać bo wtłoczony w wielkie ideowe spory a potem miażdżony przez dwa totalitaryzmy, pozostał wyczulony na narodowy szmer, do tego stopnia, że gdy dla pieniędzy i świętego spokoju musiał dla komunistów stworzyć "pieśń patriotyczną", to zrobił to tak , że pewnie do dziś towarzysze internacjonaliści kręcą piruety w swoich ekskluzywnych grobowcach.

Połączył w sobie nieograniczony niczym liryzm, z doprowadzonym do absolutu polskim poczuciem humoru, demonstrując przy tym fantastyczne wręcz opanowanie języka polskiego, przynależne najczęściej poetom żydowskiego pochodzenia, jak Tuwim, Hemar, Leśmian, czy jego kuzyn Jan Brzechwa. To u nich polskie głoski tańcują jak igła z nitką, zaskakując co i rusz jakimiś niesamowitymi połączeniami wyrazów i sensów. Gałczyński nawet tu przerastał otoczenie, operując paradoksem jak wirtuoz, zaskakując nas pytaniami "dlaczego ogórek nie śpiewa" podniesionymi do rangi filozoficznych rozpraw i pozostawionymi wprawdzie bez odpowiedzi, ale za to z dojmującym współczuciem, dla owego zamkniętego w słoju nieszczęśnika.

I choć pokonany przez nałóg, to w istocie Gałczyński był poetą nieujarzmionym. Swoją skalą kasował wszystkich i mimo, że anegdot o nim znamy mnóstwo , głównie związanych z nałogiem, opowiadanych przez różnych ludzi, posiadających cały wachlarz obserwacji, to jednak nikt nie odważył się zakwestionować geniuszu poety. No bo kto był w stanie się z nim równać? Grał w oddzielnej kategorii, samoistnej i owa "Zaczarowana dorożka" jest tu najlepszym przykładem. Opowieść o świecie, kraju, mieście, ludziach - wszystko zmieszczone w kilkudziesięciu strofach stanowiących równowartość wielkiego poematu, z trudną do objęcia ilością rozdziałów. Nie ma takiego drugiego polskiego utworu i nigdy nie będzie.

Zawsze chodził swoimi drogami, wbrew modom czy trendom. Współpracował ze Stanisławem Piaseckim , twórcą "Prosto z mostu", pisma stojącego w radykalnej opozycji do sanacji, ale przede wszystkim celebrytów ze "Skamandra". W zasadzie dzięki temu środowisku zaistniał, a z racji tego, że stało na stanowiskach zbliżonych do narodowo - radykalnych, zapracował sobie na szereg łatek jakimi po dziś dzień okleja się ludzi przywiązanych do polskości i umiejących ją przeżywać. To środowisko złożył szczególną daninę krwi w czasie wojny i po niej, tępione bezwzględnie przez obydwa totalitaryzmy. Gałczyński, który dzięki zbiegowi okoliczności uniknął losu polskich jeńców na wschodzie, uczcił pamięć Piaseckiego pięknym wierszem "Okulary Staszka", najlepiej pokazującym między jakimi biegunami umiał się jako poeta poruszać. Od "Okularów Staszka" do "Zielonej Gęsi" i od "Osiełka Porfiriona" do "Zaczarowanej dorożki".

Zostawił po sobie zasób niesamowity. Opisał nas Polaków bez uchybienia choćby na milimetr, bo też mamy taką skalę. Nie radził sobie z nałogiem, ale radził sobie z nami. Kiedy trzeba z łatwością wyciskał łzy rozpaczy, łzy wzruszenia, uśmiech Mony Lisy i szczery śmiech Hermenegildy Kociubińskiej, w którą najlepiej , zapewne nieprzypadkowo, wcielała się jego sąsiadka z warszawskiej Woli.

I jak to polski poeta, chociaż rzadko już trzeźwiejący, to jednak wciąż niezależny i widzący to czego pod żadnym innym niebem nikt nie dostrzeże. Zawsze będzie w każdym mieście, zawsze będzie choćby jedna, choćby nie wiem jaka biedna...... I w te słowa Mistrza Onoszki trzeba wierzyć choćby w najpodlejszych czasach. Tak zapewnia Zielony Konstanty, mąż Srebrnej Natalii, poeta polski. Geniusz. Magik i Małpiszon.

Kelkeszos


Wiersze na topie:
1. ja Weronika (30)
2. a wtedy (30)
3. żniwo (30)
4. "układacz snów" (30)
5. Kurtyzana żywiołów (29)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (280)
2. darek407 (234)
3. Jojka (200)
4. pawlikov_hoff (113)
5. Super-Tango (108)
więcej...