Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (7)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Heretyk
- lucja.haluch
pan Kot
- lucja.haluch
Z mitami
- TESSA
Zmartwychwstały w nas
- lucja.haluch
więcej...

Dziś napisano 18 komentarzy.

Gdybyś tam zaprosiła mnie, ptaki by ci koncert dały

Gdybyś tam zaprosiła mnie, ptaki by ci koncert dały

Zygmunt Jan Prusiński


GDYBYŚ TAM ZAPROSIŁA MNIE,
PTAKI BY CI KONCERT DAŁY

Karolinie Lipońskiej


- Spoczywasz...
Ziemia jest ci przyjazna, a drzewa wokół
szeleszczą młodymi listkami.

Maj na północy jak sierota błądzi.
Szkli się kolor słońca odbity
od szkła taniego wina z butelki.

Mijam lokalnych wiejskich pijaczków,
ubrani jak pegeerowskie wilczęta.

Ale ty tam na górze wystrojona panna,
tylko do całowania, tylko do całowania,
odrabiam lekcje zaległe o miłości...

Karolino leśnych owoców,
przybliż się tak blisko,
by mógł mój instrument się nastroić...

Zobaczysz że będzie ładnie,
poczujesz mój jedwabny dotyk
na twych udach w środku wiosny.

Tylko brakuje pieśni z gór,
powracających z podróży wędrowników
i pasterzy owczych stad.

Chóralnie z wiatrem odśpiewaliby
moją ulubioną balladę,
"Dom skruszony nadzieją".


20.05.2010 - Ustka
Czwartek 21:45

Wiersz z książki "Las kobiet"


autor ZJP
https://lh3.googleusercontent.com/proxy/AYnvKutJZTvg5NRqCRSqcSaMia9OmAbl_xoIswZ3u_KfS8_7Qo73qUjEGZhxgBrlSx6mOqVjW92S3_yjbw=w530-h397-p


Muza
https://sphoto.nasza-klasa.pl/25808624/6146/main/0c817b8254.jpeg
Napisz do autora

« poprzedni ( 1139 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2018-09-14, 11:31:58
typ: życie
wyświetleń (271)
głosuj (28)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2018.09.15; 07:46:27
LAS KOBIET - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/893247,las-kobiet-czesc-iii

zygpru1948 2018.09.14; 12:02:55
Ona czeka na mój Erotyk


http://static.jpg.pl/static/photos/338/338477/0b8321161254d89c3b44257ba6edc65b_normal.jpg

zygpru1948 2018.09.14; 12:01:38
LAS KOBIET - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/893247,las-kobiet-czesc-iii

zygpru1948 2018.09.14; 12:00:23
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

08.09.2011 02:40


@Zygmunt Jan Prusiński

Jakże ja mam nie traktować Pana, jako wielkiego poety, skoro mi Pan dostarcza tyle wzruszeń! Nie wiem, czy Pan zdaje sobie sprawę, że co wers, to wielki cytat. No ja mam prawo znać takie cytaty, bo dosłownie całe życie się nie odrywałem nawet na krok od książek. Codziennie lektura! Zamiast rozmawiać z żoną, ja czytam. Zamiast spać, ja czytam. Zamiast rozmawiać z matką, ja czytam. Nawet kiedy pracowałem w Hucie jako magazynier, nigdy mnie nie było na hali, na plotkach itd., tylko w kantorku z książką w otwartej szufladzie biurka. Teraz przeżywam sytuacje, że ktoś coś powie w zwykłej rozmowie a ja Szekspira albo Dostojewskiego słyszę. Tak jest z Pańską poezją.

W wierszach używa Pan tak wiele cytatów, że ja widzę same cytaty, które układają się w upiorną mozaikę ludzkiej kultury i przeznaczenia, które się odnawia (to przeznaczenie) bez końca i bez końca wykonuje na coraz to nowych pokoleniach swoje bezlitosne wyroki (dlatego że te pokolenia są ślepe i głupie) naprawy i psucia, psucia i znów naprawy ludzkiego rozumu i charakteru, i sumienia, i wrażliwości... poprawia przez to ciągle od nowa to samo stare, przez diabłów zepsute myślenie i diabła warte działanie...

Przecież widzi Pan, że postęp moralny nie istnieje! By może, że Norwid, Krasiński i Słowacki, a może i Syrokomla, i Lenartowicz... zdawali sobie z tego sprawę, ale nie w ten sposób, że wszystko się zawiera w genialnym plagiatowaniu, portretowaniu i powielaniu samego siebie. Ja nic nie sugeruję. Oto co znalazłem w Pańskim wierszu pt. "Przyjdź w tym stroju do lustra". Następujące wersy: "Uwiodę słowami wiatr" - cytat z Tomasa Dylana; "Moja serdeczność przytulania" - z Tuwima; "Las przyjdzie do nas" - parafraza z Lady Makbet; "Białe ciało w białych lustrach" - Błok; "Ile miłości ci oddam", Romeo i Julia; "Tak, winienem ci jestem trzy noce naprzód" - Falstaf u Szekspira i podobnie Lope de Vega.

Podobnie - bo poezja, literatura... jest białym ciałem w białych lustrach. Mnie się to kojarzy seksualistycznie (jak to u mnie), ale moja matka wspominała, że na pół godziny przed śmiercią jej umierająca przytomnie na suchoty siostra, widziała nagą białą kobietę w lustrze, jak stoi w białych drzwiach i czeka.

Wszedłem na portal społecznościowy Ustki i zobaczyłem te tłumy roześmianych i szczęśliwych ludzi. Te dziesiątki jachtów w porcie, bogactwo i sukcesy! A Pan przeklina ustrój, przeklina te tłumy szczęśliwych Polaków, te setki jachtów w porcie, przeklina te sukcesy finansowe, tych radosnych ludzi! O co Panu chodzi?
Taką piosenkę śpiewa również Muniek Staszczyk. O co ci chodzi, skoro jest tak dobrze?

Proszę to sobie przemyśleć i szukać odpowiedzi w swojej poezji. Muniek tylko zadaje pytanie, Pan jako myślący głęboko powinien kusić się o odpowiedź. Oczywiście poetycką odpowiedź. Zresztą już ją Pan częściowo daje. Kiedy się Pan troska o swoją kobietę, o drugiego człowieka (w przekroju wieczności!), bo Pan wie, że "zmarli jadą szybko" i bardzo szybko przyjadą po nas. A nasz paszport, który musimy im okazać, jeśli chcemy się z nimi zabrać do krainy cieni, a nie zostać w cmentarnym błocie, to nadświadomość, która dysponuje językiem uniwersalnym. Zaręczam Panu, że gdy człowiek umierający nie ma zmarłym nic do powiedzenia, to próżne jest jego umieranie. To nie jest umieranie a nieświadome istoty rzeczy zwierzęce zdychanie.

Jest coś z takiej rozmowy umierającego z duchami i z takiego języka w Pańskich wierszach. Może to dlatego, że jest już w nich odcedzone to wściekłe i ordynarne przeklinanie Stoltzmanów i Lejbów Kone. Po "prozatorsku" się Pan nawyklina i nawygraża słońcu motyką (aż Panu ulży), ale gdy przychodzi na Pana przymus wypowiedzenia natchnienia, pozostaje z tych przeklinanek, z tej goryczy, krzykactwa i tupaniny, i niezgody, i rozczarowania światem, esencja tego, co wiedzą już zmarli. Oczywiście wiedzą to już tutaj również nasi diabli, ale nam tego nie powiedzą. To dopiero musi powiedzieć nam taki poeta jak Pan.
Nie wiem, czy Pan się ze mną zgodzi i czy Pan to wie, że zmarli "mówią" to samo - co Pan. Zmarli mają te same zmartwienia, zawarte w wyznaniu: "Tak, winien ci jestem trzy noce naprzód". Jak każdy zmarły, jak każdy z nas!

Ale dopóki nie zdajemy sobie z tego sprawy, wydaje nam się, że żyjemy, i że nic nie jesteśmy winni i że jeszcze wszystko zdążymy, a tymczasem już nic nie zdążymy, bo jesteśmy zmarli, a Pan o tym przypomina i jakby o tym wie, że (jest winien trzy noce naprzód) bo... jest zmarły!

Bo jak się tak przyglądam, Pańskiej metafizycznej sytuacji, to w istocie jest Pan zmarły. Jeśli się nie stanie cud, to Pan jeszcze kilka, kilkanaście lat będzie przeklinał (jeśli Panu pozwolą) i pisał językiem zmarłych i ze świata zmarłych, aż Pan zamieni się "w kamień i w żywy, lotny piach". Tak zresztą jak i ja. I tego się najbardziej boję, że kiedy moja stara skóra zamieni się w piasek i będzie kruszeć jak gliniana skorupa, a nie będzie koło mnie żadnej życzliwej duszy, to lepiej, żebym już myślał o opłaceniu sobie eutanazji. Takie myśli mi chodzą po głowie, kiedy czytam tę księgę cytatów ludzkiej mowy (w Pańskich wierszach), która przebrzmiała, a jest wiecznie żywa i to ona (uniwersalna księga mowy) będzie tworzyć naszą wieczność, bo innej wieczności nie będzie, tylko same poprawki, od rana do wieczora.

Niech się Pani Anakonda przygotuje, że w wieczności jeszcze nie raz chwyci ją Pan za cycek! I nie ma na to rady, każdy będzie miał taką wieczność, jaką sobie wytworzy wielkością swego ducha. Niektórzy okażą się, że są psami, bo tu już na ziemi są psami, tylko jeszcze nie zrzucili z siebie ludzkiej postaci. Ale już umieją szczekać i szczekają, tylko po cichu. Trenują, nie wiedząc dlaczego! Jak u Bułhakowa! Dlaczego prorokuję, że Pan chwyci Anakondę za cycek? Bo widzę jak się ona głupio do "tego" (właściwie do wieczności - już! teraz!) zabiera!

Już ja wiem co mam na myśli! Jeśli i w zaświatach będzie wobec Pana i innych "rzeczy" miała takie "obroty", to nastąpić "to" musi. Nastąpi "to" i wszytko "inne", czego by chciała uniknąć. Ona się po to urodziła, żeby się napatoczyć Pańskim rękom i chuci! Czy nie mam racji, że to się kryje w jej: Zygmunteczku, jakie piękne piszesz wiersze! Gdybym ja się tak Panu: Zygmunteczku, jakie piękne piszesz, bez rzeczowej, umysyłowej analizy, to byś Pan pomyślał: "pedał"! Bo cóż może facet chcieć od "pięknych wierszy" faceta? Zresztą, "jakie tam piszesz"?! Jakie tam "piękne"!? Trup do trupa o trupach! Przecież o tym Pan myśli, gdy Pan wspomina zmarnowane lata na emigracji, w Londynie, w kurewskim Wiedniu, po jasną cholerę Pana gnało, jakby bies opętał i to za ciężko zmarnowane osiem tysięcy! Wyjechał Pan z wielkimi nadziejami a wrócił jako dziad do dziadostwa! Niektórzy, którzy wrócili z Ameryki, gdzie pisali w różnych gówno wartych Polish Poetry, już wiedzą, że przed śmiercią nie doznają zaszczytów ulgi bez obrzezanego kutasa. A skoro stanęliśmy na niczym, skoro nasze życie okazało się WIELKIM NIC, od którego ci co mają trochę świadomości dostają wielkich mdłości (Sartrowskie!), to cóż innego pozostaje, jak zdanie sobie sprawy, że nie da się dalej żyć i myśleć z pomijaniem rozmowy z grabarzem, w którym dole cmentarnym wrzucicie moje ciało.

Ba, bo gdyby Pan wrócił z Wiednia (żywy) jako tryumfator, do zwycięskiej "Solidarności" która dla Polaków jest tym czym miała być, czyli zbawieniem i matką, do której oczy się śmieją... Od której przybyło "Prawdy Dobra i Piękna" to co innego - miałby Pan prawo myśleć o zbawieniu już tu przed śmiercią (i nie żal by było umierać), bo wcale by nie było myśli o śmierci, gdyby w mistycznym ciele "solidarności" życie zwyciężyło jak Chrystusa śmierć. Ale niestety, tak się nie stało. Wrócił Pan do dziadostwa, na grób "solidarności", która umarła podczas skrobanki, bo ją najpierw żydzi wyruchali, a potem wyskrobali z niej tego bękarta kapitalistycznego rządu, który teraz podtrzymywany na sztucznym oddychaniu rządzi w Warszawie. "Solidarność" (biedaczka) umarła na zakażenie macicy (bo ją żydowscy doktorzy wyskrobywali zardzewiałym szydłem) i poszła do grobu. A skoro nie ma powodu do tryumfalizmu, to i samemu trzeba pisać żałobne epitafia (choćby nie chciał - że powiększyłaś grono aniołków) dla pani Żwirskiej, żeby uważała na zakrętach, bo jej może (mówiąc ordynarnie, po prostu) urwać dupę.

Do tego to się sprowadza mój Panie. Rachunek jest prosty, jak mówił Raskolnikow. Trzeba zabić spekulantkę i bankierkę, staruchę, żeby dzieci miały w szkole szklankę mleka (w sytuacji gdy w powiecie krakowskim nie znajdziesz ani jednej krowy!). Trzeba by zabić staruchę, czyli (po mojemu) kapitalizm! Który doprowadził do tego, że nie ma owej rzeczonej krowy i owej szklanki mleka.

Tu się wszystkie Pana poetyckie strofy rozbijają o politykę. Nie ma szklanki mleka, i nie będzie, wobec tego skoro w tej rzeczywistości nie mamy nic do roboty, przygotujmy się na rychłe nadejście wieczności. Wieczności bez krowy i szklanki mleka, za to z przestrogą dla Sylwii Żwirskiej: "Uważaj na pończochy, bo się czają za krzakami i chcą cię wyczesać!", albo w smętnym przyznaniu się do metafizycznego długu, że "Tak, winien ci jestem trzy noce naprzód", bo w życiu, w którym jeszcze miałem złudzenia co do "Solidarności" (odpowiednik metafizycznego, że "zdążę") nie miałem czasu żeby cię przelecieć". Pan to wyczuwa?

Bo pokolenie naszych wnuków również jedzie na kiju, wszystko w swoim czasie, jak z bicza trzasnął. Dlatego, dla przyszłego pokolenia... Jeśli Pan w dniu dzisiejszym pojutrza i popojutrza nie zobaczy, to nie jest Pan wart żeby Pana nazywać poetą. Ale co więcej, nie tylko poeta ma obowiązek widzenia przyszłości (tylko pies i świnia, nie widzą przyszłości i przyszłości zdają się nie dostrzegać również młodzi Polacy) a bez ciągłości nie będzie wieczności. Po nas jako trupach, muszą nadejść trupy naszych synów i naszych wnuków. Czy Pan to, Poeto, wyczuwa?

I nie bójmy się słowa "trup" i tego (tej świadomości), że już jesteśmy trupami. Po pierwsze jesteśmy metafizycznymi trupami, a po drugie jesteśmy politycznymi trupami, bo gdyby się dzisiaj prezydentowi USA, Barackowi Obamie zachciało nas zabić, tak jak zachciało mu się zabić Kadafiego, to nic by mu nie stanęło na przeszkodzie, bo nasze życie jest dla niego tyle co splunięcie. Czyż więc możemy się okłamywać, że jesteśmy coś warci, że nie jesteśmy NIC i że nie jesteśmy żywymi trupami?


Zygmunt Jan Prusiński Kobieta białych luster - część IV...

________________________________


Wiersze na topie:
1. żniwo (30)
2. "układacz snów" (30)
3. ja Weronika (30)
4. a wtedy (30)
5. Smakosz (29)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (280)
2. darek407 (234)
3. Jojka (200)
4. Super-Tango (108)
5. pawlikov_hoff (105)
więcej...