|
Dotknij promień we mnie
Dotknij promień we mnie |
Zygmunt Jan Prusiński
DOTKNIJ PROMIEŃ WE MNIE
Karolinie Białkowskiej
Na tej kanapie wyrzeźbię miłość,
w rozkwicie jak brzozy na pagórku.
Ukryję w nich ciche pocałunki,
ciało grać będzie niczym orkiestra.
A jeśli się spodoba ta podróż,
powtarzać można też i na łąkach.
Tam bociek spaceruje dostojny -
narwiemy szczawiu na barszcz i kwiaty.
Karolino moich dni i chwil,
rozpisz we mnie nuty na piasku.
Grać ci będę bluesy i ballady,
wstąpimy do otwartej krainy.
Nauczę cię słuchać poezji -
w tobie nagi szum morza z rana.
11.06.2010 - Ustka
Piątek 7:51
Wiersz z książki "Tango z drzewami"
autor ZJP
https://m.salon24.pl/4f64427a396fef4c263c025416796f9b,860,0,0,0.jpg
Muza
http://static.jpg.pl/static/photos/403/403366/db29c0ac17fab6d316828165e46a00e8_normal.jpg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2019.05.02; 12:19:59 |
Margot Bene z Avinion, to moja Muza w Poezji, dzięki jej Sercu jako moralnej kobiecie, piszę książkę za książką:
KSIĄŻE ZAUŁKA
RÓŻOWE SCHODY
NUTA W PERLE
SIOSTRA MGŁY
PÓŁNOC Z DIABŁEM W OKNIE
SEN JABŁONI
KOBIETA W CZARNYCH SKRZYDŁACH
W RAMIONACH KSIĘŻYCA
KSIĘŻYCOWE KWIATY
__________Pozdrawiam Czytelników - autor ZJP |
zygpru1948 |
2019.05.02; 12:18:31 |
Bajeczna Margot Bene z Avinion - krytyk literacki i felietonistka,
zawsze czeka na mój Erotyk !
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/17024_956510524421502_8120413706895238302_n.jpg?_nc_cat=105&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=c40008ba55b674856771f696eb473a9d&oe=5D74B1AE |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:32:13 |
TANGO Z DRZEWAMI - część czwarta
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
W OBRAZIE JEDNEJ CIEMNOŚCI
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/950361,tango-z-drzewami-czesc-iv |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:32:01 |
Zygmunt J. Prusiński
@zygmunt_
Piszę książki, z wykształcenia muzyk - pieśniarz, dziennikarz
https://twitter.com/zygmunt_ |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:31:38 |
Zygmunt Jan Prusiński
Mój artystyczny fotoblog
https://zygpru1948.flog.pl/ |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:30:03 |
Zygmunt Jan Prusiński
LATAWCE NAD MIASTEM
Motto: „powiem ci o mojej miłości
która będzie świecić za nami jak łuna dalekich ognisk”
- Roman Śliwonik -
Tamtędy przejdę
gdzie drogi pachną piaskiem
a konna kawaleria
na rysunkach została
i w wierszach poetów.
Kobiety mijam roztargnione -
kobieta ma więcej myśli od mężczyzny
ten codzienny urok
i dla ptaków i dla krzewów
wystających za parkanem
zamkniętych ludzi.
Chce się dotknąć miłość
a w zamian mgła nuci
a deszcz i tak przyjdzie bez pukania
majestatyczna bezwolna cisza
otwiera oczy kochanka
który głaszcze liście wciąż niepewny.
Niech zostaną struny na drzewach
niech zakołysze wiatr
cudowny odblask w lusterkach
że przed chwilą była ona
i znikła z niedokończonym słowem
podobną drogą co piaskiem pachnie…
14.8.2012 – Ustka
Wtorek 11:31
Wiersz z książki "Jedenaście imion sióstr"
autor ZJP
http://s24.flog.pl/media/foto_300/12323121_romantyk-z-krysztalowego-sadu.jpg
Przyjaciel Roman Śliwonik
http://www.miastoliteratow.com/images/clip_image002.jpg
(Śp. Romek Śliwonik był wielkim poetą. W ostatnich latach nie był modny, ale jakość poezji nie zależy od chwilowej popularności. A przecież pisał znakomite wiersze i prozę już od pół wieku (był z pokolenia Grochowiaka, Iredyńskiego, Hłaski.
Zostały wiersze)...
_____________________ |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:25:05 |
Wiersz trzy setny i osiemdziesiąty
Wiem Poszedłem za daleko
i oniemiałem na krawędzi
czegoś
dalej już może nie było nic
a może coś się zaczynało
więc czemu nie poszedłem w głąb
dlaczego wróciłem własnym tropem
i nie odkryłem światów
lub nie nazwałem pustki
bo nagle przypomniałem sobie
że w domu został cień po miłości
że gdzieś leży nie dokończony wiersz
że zostawiłem nie zamknięte okna
a w kuchni wrze w czajniku woda
preteksty zatęskniły za mną
ponadto
i do tego przyznać się najtrudniej
jeszcze nie byłem przygotowany
na ten jeszcze jeden krok
a mógł tam przecież być
i Bóg
lub opar
w którym zobaczyłbym
tylko swój cień
ponadto
już wiedziałem
że i tak tam wrócę
Roman Śliwonik |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:23:53 |
Wiersz trzy setny i osiemdziesiąty i piąty
RATUNEK
Bzy
wschodziły księżycem
białe bzy na horyzoncie
była nie istniejąca muzyka
kiedy zwieszoną ręką
potrącałaś o wirujący pył
i nagle bzy z wazonu
wilgotnym fioletem
przylgnęły do twoich ust otwartych
kiedy już miałaś wyszeptać
kiedy już miałaś się zmienić’
w tą białą noc
wilgotny fiolet bzów
zgniótł ci wargi.
Roman Śliwonik |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:23:03 |
Wiersz trzy setny i trzydziesty i szósty
* * *
Na pożegnanie domu z wierszy
którego niczym nie zwieńczę
wyjdę z blokowiska niedaleko
za suchotniczy zagajnik Z rzeczką
tutaj kiedy przejdzie nad ugorem
szloch deszczu
podobno pojawiają się tęcze
postoję pod taką tęczą Siebie rozjarzę
i nakłamię sobie że wszędzie jest dom
uszczknę trochę kolorów I zaniosę Barbarze
tęcze podobno zapobiegną łzom
A później odejść Cofnąć się z tłumu
Może w następne wiersze Czyli znów ucieczka
W wątły zagajnik Z metaforką tęczy I wierzyć I czekać
Na śmiesznym koturnie
Na klęskę rozumu
Roman Śliwonik |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:21:28 |
Pisarz powinien żyć długo, zmarli są szybko zapominani. Tylko wielkie charaktery tworzą wielkie dzieła, które pozostają przez stulecia. Reszta, to pożyteczna działalność użyźniająca umysły.
Roman Śliwonik |
zygpru1948 |
2019.05.02; 05:19:42 |
Roman Śliwonik
O terroryzmie literackim,
UZURPATORACH I O NATURALNYM WSTĘPOWANIU LUDZI NOWYCH I PRZYPADKOWYCH
"Stanowi [poezja - R. Ś.] ponadto jedyne dostępne nam zabezpieczenie
przed wulgarnością ludzkiego serca"
(Josif Brodski, Nieskromna propozycja)
Poezja stanowi zabezpieczenie, ale nie poeci. Nie polemizowałem z krytykami, którzy o mnie pisali, ani z napastliwością piszących wiersze. To nie był błąd, może tylko nieostrożność, bo niektórzy rozpuścili się jak dziadowskie bicze. Używali sobie na mnie poeci zajmujący się również krytyką - i mieli do tego prawo. Tylko umiaru nie mieli. Pycha przeciętności. Umniejszanie innych, z hucpiarskimi pozorami lub chamstwem.
Wymiana cienia na życie. Wszystko polega - we wszystkich dziedzinach życia i również w literaturze - na zastępowaniu odchodzących, umierających, innymi ludźmi, następnymi. Kto wstępuje na miejsce po wielkim lub dobrym artyście? Zależy to od przypadku i na ogół miejsca zajmują energiczni, zaradni, wrzaskliwi, ale niezdolni osobnicy. Uparci. Znajdują słuchaczy, pobratymców, którzy także są zainteresowani karierą, sławą - czasem czymś więcej. Tworzą się kręgi znajomych, grupy, później zaczyna się to nazywać nurtem, kierunkiem w sztuce. Jakoś ludzie z tego i przy tym żyją, czyniąc ciągły szmer. Szum. U nas jest to często szmer niski, uwłaczający. Zawistny. Tak tu jest. Tutaj nie ma zachwytów, tylko małość. Jest zimno, równinnie, brzydko, to i ludzie wykluwają się na krótko, niechętnie i wrzaskliwie. Grupy. Rządzili komunistyczni i partyjni przeciętniacy, teraz wbili się w uniformy inni, też grupowi, zwarci. Bez spoidła, jakim w wielu przypadkach jest przeciętność - przepadliby w pojedynkę.
W Polsce od kilkunastu lat panuje jedna grupa literacka. Oni zapełniają TV, radio, prasę. Składa się z ludzi inteligentnych, wykazujących talenty w różnych dziedzinach, wytrawnych i bezwzględnych wobec innych propozycji. Są sumieniem narodu, kiedy zachodzi taka potrzeba, orędownikami i strażą cnót obywatelskich. Chronią od lat dobro kultury i literatury polskiej. Wciąż te same twarze, głosy i zadęcia. Ich teksty rozsypać się muszą - i sypią się - bo są anemiczne, ich kontur trzyma się, jak widmo słowne, nadmiernie podpiłowane, cyzelowane. Wiersze są spotniałe od wysiłku autorów: preparowanie męczy. Ciekawe, że ci z grupy, którzy mają najlepsze wiersze, są najmniej kąśliwi i zaborczy. Nie oceniają, nie wyrokują. Spoważnieli. Skostnieli?
Pokazuje się ich w gadułkowatych "Pegazach". To audycja rażąco przeciętna i omawiająca wybrzuszone przez redaktorów przeciętności. Przeciętni muszą nobilitować przeciętność. Służą tej toczącej nijakość pianie towarzysko-literackiej. Kto ich wybiera, angażuje, zatrudnia i przez to upoważnia do lansowania swoich gustów przed wielomilionową widownią? Dlaczego w TVP S.A. w "Pegazie" skazani jesteśmy na obcowanie z jedną osobowością, lub osobą, przez długie miesiące i lata? Czy nie przydałaby się większa rotacja pracowników? Szkodliwe są te polskie zaścianki grupowe, pokoleniowe, towarzyskie.
W podróżach moich spotykam poetów zawstydzonych, zepchniętych w cień, nie potrafiących się przebić, pokazać siebie i swoje zapisane życie. Wiersze. Często poezja. Jak im pomóc? Jak zepchnąć literackich prominentów? Wiem, jak to trzeba zrobić, ale muszą wziąć w tym udział wszyscy. Należy zacząć mówić o uzurpatorach, o miernocie i przeciętności. Za kilka lub kilkanaście lat będzie za późno, bo nie będzie już was. I ich też nie będzie. Przyjdą nowi uzurpatorzy. Prorocy. Na miejsca cieni wstępują ciągle nowi, żywi ludzie. Nic nowego, ale póki jesteście, żyjecie, nie dajcie sobą pomiatać - poetyckim miotłom.
Pisarz powinien żyć długo, zmarli są szybko zapominani. Tylko wielkie charaktery tworzą wielkie dzieła, które pozostają przez stulecia. Reszta, to pożyteczna działalność użyźniająca umysły.
Znów kilka pokoleń piszących chce świat przekonać do siebie. Na razie chyba tylko do siebie, bo pokolenia najmłodsze mają dzieła dopiero w próbnym zamyśle. Urodzeni po wojnie, przed wojną, pomiędzy wojnami, pamiętający stan wojenny lub nie obciążeni żadnym klęskowym upośledzeniem, lekturami zbędnymi, albo brakiem oczytania, mogą recytować i argumenty ich będą jedynie śmiesznymi pokrzykiwaniami, dopóki nie pokażą stworzonych dzieł. Wybitnych książek. Dotyczy to osesków, kilkunastolatków, małolatków i stulatków. Trwa kolejne zajmowanie miejsc, jak zawsze krzykliwie, z wtórnymi przemyśleniami, przyozdobionymi uwspółcześnionymi ornamentami. Przyszłym i obecnym pisarzom i kandydatom - nie raz wiecznym - należy życzyć przede wszystkim silnych charakterów, uzdolnień i mocnych organizmów, które pozwolą im żyć kilkadziesiąt twórczych lat. Czas to wielki, a równocześnie krótki, w którym będą musieli (i teraz muszą) dzieł swoich strzec, kontrolować, czasem danym dyrygować lub mu ulegać. Trzeba być na wierzchu, ustawiać się w miejscu widocznym, należy być cały czas słyszanym. Dzieła swego należy pilnować, lansować je, nie pozwalać na jego przemilczanie lub nawet chwilowe zapomnienie.
Krzykacze bez książek, uzurpatorzy, są tylko sezonowymi błaznami. Czasem sezon trwa dłużej, czasem krócej, ale w końcu umierają śmiercią naturalną. Czasem ktoś zniecierpliwiony ustrzeli ich szybciej. Lęgną się następni. |
|
|