|
do T. (36)
do T. (36) |
mój kochany T., gdybyś w swe objęcia mnie ujął
bym mogła czuć delikatność Twych pięknych dłoni
wśród świec wiatrem czułości byśmy stali owiani
w mocy ciepłych pocałunków tylko sobie oddani
bliskości płomień niech nie zagasa
piękno tej chwili niech nie przeminie
ot kreacja nocy w blasku miliona gwiazd
a Ty w ramionach swych do snu byś mnie tulił
zbudzona o poranku szeptem Twym i deszczu szumem
chcę codziennie w tym trwać do końca wszystkiego
zatracona w Twym pięknie, w Twej delikatności
będę trwać przy Tobie, a Ty przy mnie, mimo przeciwności
chcę uciec w ramiona miłości, a nie w ramiona śmierci
czasem w smutku i rozpaczy bywam pogrążona
długo trwa lot na tęsknoty połamanych skrzydłach
przybądź i zabierz mnie jak najdalej od świata złych cieni
dajmy sobie wszystko, co najpiękniejsze i najlepsze
wszystko, co możemy sobie dać jeszcze na Ziemi
mówią, że jesteś dla mnie niezbędny, jak powietrze
że o niczym już nie marzę, że nic prócz Ciebie nie chcę
wpatrzona, jak w obraz, zasłuchana od rana do rana
pragnienia, sny, marzenia - przez nie zostałam porwana
deszcz nigdy nie zmyje tych słów, które z serca są pisane
wiatr najsilniejszy nigdy nie porwie tego, co jest nam dane
droga przez tysiąc kilometrów od siebie nas wiedzie
lecz nigdy nie trafimy na tej drodze wprost na siebie
zbyt wiele luster stłuczonych i dzielą nas dwie przepaście
droga się skończy, zaśniemy na wieki i Księżyc też zgaśnie
kochany T., tak nieskończenie, najmocniej i dumnie
zawsze będę kochała Cię najpiękniej, jak tylko umiem |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
|
|