Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (7)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Wyszeptane
- Kama
Wyszeptane
- TESSA
stacja XII
- Super-Tango
Niewinnie skazany
- Super-Tango
więcej...

Dziś napisano 25 komentarzy.

Coś Ty Norwidzie...?

Coś Ty Norwidzie...?

Posłuchaj człowieku drzew pieśni posępnej.
W ich szumie historia nieznanych z imienia...
Choć często za życia znaczyli coś więcej,
dziś głuche milczenie i zwiędłe wspomnienia...
I wciąż nie wiadomo, gdzie wielu z nich leży
nie zdradzą tajemnic już ziem mroczne lochy,
bo śladem gdzieś w bitwach poległych rycerzy
w zbiorowych kwaterach mieszają swe prochy...

Tu, w Montmorency na sędziwym cmentarzu,
odżywa cień człeka i goją się blizny,
Tu ślad swój na obcym poezji ołtarzu
naznaczył miłością do swojej ojczyzny...
Twórca odkrywany, talent szczerozłoty –
Cyprian Kamil Norwid – o nim pieśń ta będzie.
To tu, nad Sekwaną, poczuł śmierci dotyk.
Tutaj, na obczyźnie, żegnał się z orężem.

Spełniło się wszystko wśród dnia majowego,
gdy los mu pozwolił się żegnać ze światem.
Miał wygląd człowieka życiem zmęczonego,
a włos śnieżnobiały tęsknił za swym latem...
I wtedy na prośbę poezji szermierza,
lecz w głębi gdzieś słabej, bezbronnej istoty,
w domu ubogich świętego Kazimierza
Lodowa kochanka stawiała swe stopy.

I naraz przytułek rozjaśnił się cały
i z niebios sfrunęły słów ptaki przelotne,
i zwiędłe już palce testament pisały
ostatni raz myśli chwytając zawrotne...
I bal się rozpoczął – kamienie ożyły,
jak wiosną na rzekach ruszają kry lodu,
z zaświatów wspomnienia do niego przybyły,
wspomnienia dni pięknych, lecz także dni głodu...

I ci, których kochał, wymyślił, szanował...;
ci zza barykady – krytycy dzieł jego;
ci, których nie znosił, z którymi wojował...,
ot, wszyscy zjadacze chleba powszedniego...
Przybyli tu razem w ostatniej godzinie.
Przybyli niezmienni w przywidzeń powodzi.
Złączeni ze sobą jak w wielkiej rodzinie,
by żegnać straceńca, co w nicość odchodzi...

I znów gęsta ciemność pokój ogarnęła.
Zniknęły postacie na tle ścian zgrzybiałych
jedynie wciąż świeca woskowa płonęła
płomieniem, jak życie, tak drżącym i małym.
Spoglądał skazaniec na ten płomień w ciszy
składając ze strzępów słów, sylab powodzi,
pytanie ostatnie – Czy nikt mnie nie słyszy?
Dlaczego nikt jeszcze po mnie nie wychodzi?...

Lecz w piekle, lecz w niebie, lecz tutaj na ziemi
pytanie umarło zaraz po rozkwicie,
jakby wszędzie tylko byli głuchoniemi
albo za milczenie ktoś płacił sowicie.
I nikt już nie przyszedł, nie wspomógł nadzieją,
nie pocieszył serca, które tak bolało,
tylko wiatr się swoim monologiem przejął,
tylko wiatr szeleścił, gdy wszystko milczało...

Zamyślił się Norwid nad swym marnym losem –
niczym pies bezdomny, chorobą zmęczony...
tak smutnym to życie się kończy fotosem –
człowiek niepotrzebny, sobie zostawiony...
Raz jeszcze napisać chciał wiersz swój ostatni,
raz jeszcze z myślami chciał znowu bój stoczyć,
gdy sił mu zabrakło i znalazł się w matni,
usłyszał jak koniec na niego wprost kroczy...

Lecz jeszcze resztkami sił wspiął się na palcach.
Rękoma się oparł na krzesła szkielecie
i siebie zobaczył, ale jeszcze malca,
który żył beztrosko w niewolniczym świecie.
Spojrzał na odbicie swoje w lustrze szarym –
jak ciężko rozpoznać siebie w masce starca?
Te zmarszczki na twarzy to istne koszmary.
Ciało to nie wino – czas go nie wzbogaca...

I gdy tak rozmyślał, ów człowiek znędzniały,
o życiu, podróżach, poznanych narodach...,
powietrza zabrakło, świat stał się za mały,
oddechu nie złapał i upadł jak kłoda.
I serce zastygło i usta w pół słowa,
i oczy, choć jeszcze błyszczały jak żywe,
kamieniem się stała bezmyślna już głowa,
a w dali wciąż echo dźwięczało leniwie:

„Coś Ty Atenom zrobił, Sokratesie,
że Ci ze złota statuę lud niesie,
otruwszy pierwej?...”

Coś Ty uczynił, Norwidzie nieznany,
że lud nierozumny goi Twe rany,
zadawszy pierwej?...



1983/1991 z późniejszymi zmianami...
Napisz do autora

« poprzedni ( 99 / 185) następny »

kojz966

dodany: 2009-05-15, 17:49:51
typ: inne
wyświetleń (853)
głosuj (177)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

kaja-maja 2012.09.06; 22:11:31
w:)+

aga9393 2009.05.15; 21:29:34
Kojz ...jesteś wielki :) .To dla mnie arcydzieło .Jestem pod wrażeniem Twoich wierszy.Wiesz co chcesz powiedzieć i piszesz to ...a najważniejsze ,że trafiasz do czytelnika.


Wiersze na topie:
1. liczenie słojów (30)
2. na znak (30)
3. jest dobrze (30)
4. po sąsiedzku (30)
5. ludzka utopia (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (446)
2. Jojka (319)
3. darek407 (271)
4. Gregorsko (154)
5. pit (65)
więcej...