Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Sonety wybrane ~ № 236, № 237
- Konik polny
łap chwile i żyj
- Konik polny
"włos w książce"
- Konik polny
"włos w książce"
- Konik polny
więcej...

Dziś napisano 10 komentarzy.

Komentarze otrzymane - zygpru1948



zygpru1948 2022.08.28; 03:36:29
Komentowany wiersz: Aforyzmy 66
Gościnnie mój szlachetny kolega...


Przemek Gac


sunt verba et voces

są głosy i słowa - tak mówi poeta
który prawd prostych zna wysokie obłoki
Kobieta nożem pieśni świeżo nacięta
wie, kto godzien jest wziąć na skroń wieniec złoty.

I zaraz prosi, niech przyjdzie ten odebrać

od niej w czas pierwszej nocy. Miłość zwlekać
nie lubi i częste są zmiany pogody
stąd imię przechodnie ma okrąg laurowy.

Ty, nim pamięć rzeczy będzie całkiem sucha,
pić możesz do woli z bijącego źródła
istność tchnienia lub księżycową bajki dal.
Jesteś pieśniarzem, więc na ludzkiej lutni graj.


zygpru1948 2022.08.28; 03:35:28
Komentowany wiersz: Aforyzmy 66
List do Jerzego Beniamina Zimnego

Witam,
Panie Jerzy czytam Pana bloga dopiero od dzisiaj, i jaka to niespodzianka, otóż byłem głównym laureatem I edycji Konkursu Literackiego im. Dionizego Maliszewskiego w Ostrołęce. Ba, mieszkałem w Ostrołęce, bo moja mama Krystyna Kurlanda - Sowińska mieszkała na Sienkiewicza i prowadziła stołówkę dla pracowników a jej mąż Karol Kurlanda był wykonawcą, majstrem głównym szpitala na tejże ulicy. Kiedyś tam był tylko las.

Chodziłem w Ostrołęce do Liceum Pedagogicznego - (wieczorówka), ale długo tam nie posiedziałem, zwolnili mnie za to że opuszczałem lekcje. A winna była moja dziewczyna - zgrabna owszem i ładna, chodzi o Elżbietę Ostrowską. Bardzo dobre placuszki ziemniaczane robiła. Kiedy taki elegancki szedłem jako niesamowity adept piór wieczorowych, przechodziłem koło domu Eli, a ona szybciutko okienko otwierała i grzmiała: "Zygmuncie kochany, placuszki usmażyłam dla ciebie", no i co miałem począć?

W Ustce zmarł przed laty mój przyjaciel Leszek Bakuła - wykładowca polonistyki, poeta, krytyk literacki, pisarz - jego miasto gdzie się urodził i wychował to właśnie Ostrołęka. Może Pan czytał jego książki...


Pozdrawiam - Zygmunt Jan Prusiński

Ustka. 12 Lipca 2014 r.


http://4.bp.blogspot.com/-CJMi1Xz0yDs/U7gUwhKaEKI/AAAAAAAAA_g/Ek0YxzdmC5Y/s1600/SDC11281.JPG

________________________________


Poznań, Wielkopolskie, Poland

Jerzy Beniamin Zimny, ur. Kargowa w 1946
Wydane sześć tomików wierszy:
Biały goździk na śniegu 1991 r.
W sercu ciszy w 2005 r.
Dystans w 2009 r.
Zwrotnik Skorpiona w 2009 r.
Rubinosa w 2011 r.
Hotel Angleterre w 2012 r.

W planach wydawniczych powieść: Gromnica.
Pisze także eseje o poezji, krytykę, oraz recenzje, zarówno prozy jak i poezji.


zygpru1948 2022.08.28; 03:24:21
Komentowany wiersz: Aforyzmy 66
Różni Wykonawcy – "Furman"


Bardzo ciekawa inicjatywa gorzowskiej sceny muzycznej zaowocowała składanką „Furman”, na której muzycy związani z klubem Magnat przedstawili swoje interpretacje tekstów gorzowskiego poety Kazimierza Furmana, zmarłego przed 3 laty.

Jedenaście utworów to dzieło sześciu zespołów: UL/KR, Karotki, Żółtych Kalendarzy, WPP, anTen i Macia Parady. Choć tak naprawdę, kto zna gorzowską scenę, to wie, że wymienione składy to tak naprawdę jedna wielka muzyczna rodzina. Powstała więc płyta na wskroś gorzowska. Bo spokojnie można mówić o charakterystycznym stylu muzycznej sceny tego miasta. Do tego wyjątkowe wiersze Kazimierza Furmana, który w Gorzowie mieszkał od dziecka…

Składanka prezentuje wysoki, w miarę wyrównany poziom. Wybija się zdecydowanie „Inne bogactwo”, autorstwa WPP. Ten enigmatyczny utwór rewelacyjnie oddaje głębię tekstu, który sam w sobie porusza zmysły. W swojej drugiej piosence WPP posługuje się prostą, surową elektroniką i choć wokale pojawiają się na samym końcu, to warto czekać. Trzy bardzo ciekawe i zróżnicowane kompozycje zaprezentowały Żółte Kalendarze. Od folkowo zabarwionego „ *** (Tyle światła mogą tylko oczy zawrzeć)” bo oparte na mocnym bicie, elektroniczne „*** (Es ist nicht wahr)”. Z kolei beztroskie „*** (Już wrzosy zakwitły)” podbiły serca publiczności na koncercie premierowym, zostawiając urokliwy refren „pam param param param” na wielu ustach.

Magda Turłaj, czyli Karotka w „Niedomówieniach” również sięga po mieszankę folkowo-elektroniczną, sprawnie przeplatając motywy akustyczne (flet) i syntezatory. Nie inaczej jest u Macia Parady i utworu „Cierpliwości” – tutaj pierwszoplanową rolę gra gładko chodzący kontrabas oraz elektroniczne przetworzenia.

Trochę odstają anTeny, mające trzy utwory. „*** (Choćbyś chciał dojść tam)” ze swoją big bitową lekkością za mocno zbliża się jednak ku trywialności. No i wokal Bartka Matuszewskiego – dla mnie nie do przebrnięcia. Piękny tekst „Inwokacji” anTeny po prostu zmarnowały. Ciekawie jest za to w jazzującym pod koniec „Z boku widziane, z mroku”.

Składaka zamyka kompozycja UL/KR „Gdy staje się twoja nieobecność”. Typowo „ulkrowa”, na bazie drżących loopów i z charakterystycznym, umiejętnie dozowanym wokalem Błażeja Króla. I choć to z pewnością intrygujący utwór, to po tym co panowie zaprezentowali na debiutanckiej płycie, można było sobie ostrzyć zęby na więcej.

Nie sugerujecie się tym małym zrzędzeniem, bo płyta „Furman” to naprawdę wartościowa składanka poezji śpiewanej. Poezji zaśpiewanej oczywiście alternatywnie. Z czystym sumieniem można stawiać ją obok „ogólnopolskich” składanek poświęconych Broniewskiemu czy Gajcemu. Pomysłodawcom i wykonawcom udało się ożywić i przybliżyć piękną poezję Kazimierza Furmana nie tylko Gorzowianom…


18-10-2012 10:11


http://tegoslucham.pl/files/blog/pl_426image.jpg


profesor 2022.08.27; 16:17:02
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
Chwali się.plus


zygpru1948 2022.08.27; 06:13:36
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
Wiersz z książki „Romantyk z kryształowego sadu”



Zygmunt Jan Prusiński


MOŻE DOTKNĘ TWÓJ BRZUCH...

Katarzynie Leżoń


Taka deszczowa sobota. Mgła milczy.
I mew nie słychać. A ja patrzę
w czasie mgły i w kolorowym deszczu
buduję kształty spełnienia.

Nie są okrągłe. Przechodzę jak czapla.
Nie chcę zepsuć piękna, wiśnie
oparły się o to ten krzywy płot.

Wszystko jest w porządku. Nagość świateł.
Porozumiewamy się przez dotyk -
ucieleśniamy walor ważki na kwiecie.

Katarzyna idzie do mnie. Nagość parzy.
Promienie zapraszają bym wstąpił,
po kolei oczyszczał znakiem zgody.

- I tylko tyle z tej miłości stron,
ale każda czuła i rozkwitająca w ustach.
Pilnuj tych białych piersi; one rosną...


15.05.2010 - Usta
Sobota 8:04


zygpru1948 2022.08.27; 05:51:27
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
ROMANS POLSKI - część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura



Zygmunt Jan Prusiński



Kamyk

Słońce w różu chowa się za chmurą.
Gaśnie dzień popołudniowy,
a ja zastanawiam się nad losem
zielonego dzieła który trwa i trwa
przez wieki - więc kto jest ważniejszy?

Wędrowny kamyk podniosłem,
zasyczał życiem nie uskarżając się
na twardy lot upadku z ręki człowieka.

Jest w nim Polska - mały zielony kamyk
rośnie w moich oczach.
Przetaczam zaklęcia rosy i trawy,
straszę niechcący insekta
w tajemnicy przenoszę strach.



Świeć gwiazdą nad sosną

Pamięci Aldony Żak


Nie odchodź za daleko, zgubiłaś
drugi pędzel, nic nie szkodzi –
nie takie rzeczy gubimy, choćby
miłość, choćby i życie po drodze.

Droga Aldono, świeć gwiazdą
nad sosną w głębi nocnej ciszy.

Piszę o tobie w otwartej pamięci,
tyle wierszy ukryłaś przed wiatrem.

Byliśmy młodymi poetami,
literackimi ptakami na niebie…



Uwiodło cię żółte niebo

Pamięci Teresie Opackiej


Pochylam się, by nie zadeptać kwiatu,
rośnie samotnie bez liści, goły kwiat

z otwartym kielichem, jakby czekało
na porcję szampana z rąk anioła.

Tereso z tamtych lat, w słomkowym
kapeluszu i umalowanymi ustami,

pamiętasz tę ciernistą drogę Jezusa –
byłaś zawsze bliska dobrych rzeczy.

Uczyłaś szanować zwykłą przyrodę
za zardzewiałym płotem, zaniedbane
ogrody ci nie przeszkadzały, bardziej
wracałaś w te miejsca by zapamiętać
każdy szczegół z tej ziemi –

z której wyfrunęłaś nagle
do żółtego pokoju Pana Boga…



Bo Polska to nie tylko mowa


Puste orzechy. Wyschnięte.
Ptaki bez głosu. Skrzydła orła podcięte.
Symbole upadły. Ale jest Naród i Norwid.
Jeszcze żyje by wziąć w obronę Ojczyznę.

To wy macie władzę i ręce,
by bronić nie tylko drzewa ale i dzieci,
którym uczuć patriotycznych wkrzesać.
Nie wolno uciekać od odpowiedzialności,
nigdy nie wolno zasypiać bez wolności!


6.01.2010 - Ustka



Wiersze z książki „Romans Polski”

autor ZJP
https://m.salon24.pl/53d9cb2534bb5c729c5cffb3549e6b90,860,0,0,0.jpg


zygpru1948 2022.08.27; 05:22:04
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
Analiza

Jeszcze na początku naszej drogi, drogi w Poezji, martwiłem się, czy moja odnaleziona Poetka w świecie, dokładnie w Madrycie, w XXI wieku gdzie tak naprawdę poeci muszą dobijać się do salonów - (bo polityka zupełnie rozkraczyła Kulturę w Polsce jak już zupełnie ostatnią dziwkę o kolorze patologii) - będzie mieć ona siły i wyobraźnię, właśnie, czy Mar Pillado – Canela potrafi odpowiadać lirycznie w miłości pomiędzy mężczyzną a kobietą. I powiem tak, Marzena zdała ten egzamin na piątkę. To jest jej wielka maksyma nie tylko w swej osobowości twórczej i romantycznej kobiety, bo wiem i jestem pewny, że nie spotyka się na co dzień na ulicy ani w teatrze, w muzeum, na wernisażu, w bibliotece, w parku czy w lesie podobnej osoby...

Tak, to jest Dekalog, język miłosny w Erotykach. Jestem pewny, że takowy duet nie porówna się z innymi, bo jak pisze M. Pillado: „Nie jestem zbyt wylewna w uczuciach, wiem... ale wiem też, że nasze dusze się znają... dlatego mamy ułatwione obopólne odczuwanie...” I dlatego takiemu rozumowaniu napisaliśmy w rekordowym czasie trzech miesięcy książkę pt. „Madryckie ścieżki poezji”. Teraz tylko pozostaje poszukać wydawcy, który bez żadnego ryzyka wyda tom wierszy, a w nim umieszczonych 73 wierszy moich i 73 wierszy Marzeny.


Zygmunt Jan Prusiński

Ustka. 1 Kwietnia 2011 r.
Piątek 18:58


zygpru1948 2022.08.27; 05:19:07
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
Analiza

Wiersze te znajdą się w książce przygotowanej do druku „Madryckie ścieżki poezji”. Pierwszy wiersz „Życie lakoniczne lecz ważne” napisany przeze mnie ma datę 2 Lutego 2011 roku. Zatem można śmiało powiedzieć, iż tom wierszy pisany był w ciągu dwu miesięcy.

Współautorka Mar Pillado - Canela z Madrytu, obecnie mieszka w Maladze, potrafiła dotrzymać kroku, i to jest jej sukces osobisty. Chciałbym zaznaczyć, iż poetka nigdzie do tej pory nie publikowała, jedynie na moim autorskim blogu w Salonie 24... Biały Blues Poezji.

Teraz ważne pytanie i propozycja: - Kto odważy się wydać 144 wierszy miłosnych?


Zygmunt Jan Prusiński

Ustka. 10 Kwietnia 2011 r.
Niedziela 18:57


zygpru1948 2022.08.27; 05:17:36
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
Analiza

Szczęśliwym jestem poetą jeśli Pan Bóg połączył mnie z Mar Pillado. Szczęśliwy jestem że mogę wierszem rozmawiać z nią, a przecież Liryka w Erotyzmie nie jest łatwa. To ciąg myśli i wydarzeń, spontanicznych i wyobrażalnych.

Domagam się by Poetka chodziła dla mnie w sukienkach. Jako muzyk mam słuch i lubię ten szelest sukni ocierający się o uda i biodra. Nie mówiąc z jaką gracją idzie kiedy patrzę na nią z tyłu. Powiew włosów blond i taniec krok za krokiem. A Mar to umie czynić z gracją. Spostrzegam w tym muzykę intymnej kokieterii...


To ona...
https://m.salon24.pl/6f0a6e8c183fede702364f295a6328ad,860,0,0,0.jpg



Zygmunt Jan Prusiński

Ustka. 18 Kwietnia 2011 r.
Poniedziałek 15:09


zygpru1948 2022.08.27; 05:12:44
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
LIST od Mar Pillado - Caneli !


Zygmuncie,

o takich mężczyznach jak Ty mówię, że są jak orzech - w twardej osłonie miękkie wnętrze... wrażliwe i kochające.
Nie mogą żyć bez miłości, a ta miłość często gdzieś poza zasięgiem... jak na ironię.
Ty potrzebujesz kobiety z krwi i kości, z żywym intelektem i rozbudzonym erotyzmem.
I żeby jeszcze w sukienkach chciała chodzić.
I żeby była tam, gdzie Ty, a nie - na odległość wiersza, bo to wbrew pozorom jest jednak bardzo daleko...

Mar


Malaga. 22.5.2011 - 23:34


zygpru1948 2022.08.27; 05:11:19
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
Zygmunt Jan Prusiński


- Kilka lat temu zaproponowałem Marzenie ponownie jako drugi cykl napisać książkę pt. Muzyczne biodra Andaluzji - kilkadziesiąt powstało we wspomnianym dialogu, jednak z przyczyn mi niewiadomych (jest przecież kobietą zamężną), książkę dokończyłem już sam - a szkoda.

Pozdrawiam Cię Mar!

Ustka. 1 Luty 2016


zygpru1948 2022.08.27; 05:07:43
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
Zygmunt Jan Prusiński


Kochać, nie kochać, jak kochać...


A w czym ja mam cię zaskoczyć,
jesienne mgły i cisza
mknącego kurzu.
W sile stateczne przeróbki
poprawiam
i rysę na twej dłoni,
a ranę całuję i liżę.

Oddany milczeniu
choć temperament niczym gejzer
w Islandii,
opiera się o mnie czas i cyka
słonecznikiem na piersi.

Wyeksponowany polnym echom
gubię o tobie wiersze.

Kochać nie kochać lub jak kochać,
coraz mniej listków na akacji
w wędrownym okupowaniu
małego wstydu które noszę,
jakby medal zagubionego poety. -

Gdybym się zbliżył do ciebie,
pewnie byś znikła ostatnią mgłą!



Mar Canela

Motto: "Kochać nie kochać lub jak kochać.
Gdybym się zbliżył do ciebie,
pewnie byś znikła ostatnią mgłą"!
- Zygmunt Jan Prusiński


nie zbliżaj się
znam twoje chwyty
poza tym
po co nam codzienność?

akacja ci prawdy nie powie
kochać nie kochać jak kochać
entliczek pentliczek
liść topi się w kałuży
przez nikogo niechciany

jesienne mgły i cisza
obcy na rozstajach
czujesz jak przecieka życie
trzeźwy półtrzeźwy pijany...

nie zbliżaj się
wpatruj się w mgłę
z oddali
wiecznie tęskniący poeci
zawsze najmocniej kochali...

_________________________________



Posłowie


Mar Pillado


Jak kamień do rzeki...


Te wiersze spadły na nas jak grom z jasnego nieba.
Nagle, niespodziewanie i gwałtownie. Nie wiadomo skąd.

- Odbieram pani głos – zawyrokował Poeta początkiem pierwszego wiersza.
To było jak prowokacja.
Odebrać mi głos to jakby wytrącić pióro z ręki...
Jednak zamiast zamilknąć, odpisałam.
Zdziwił się. To Poeta, który pisze dużo wierszy miłosnych,
ale zwykle pozostawały bez echa…
- Czy pani dotrzyma mi tempa? – powątpiewał dalej...
Rozpędziłam się...
I poszło z górki, jak kamień do rzeki...
47 dni nieustannego dialogu.

Nie znamy się, nigdy się nie widzieliśmy, tylko na zdjęciach.
Nie słyszeliśmy też naszych głosów, bo nie odbyła się nigdy żadna rozmowa.
Tu mówią tylko wiersze. Sto czterdzieści cztery.
I mimo, że zamknęliśmy drzwi, to wcale nie był koniec...


Malaga. 04.10.2011 - 22:57


zygpru1948 2022.08.27; 04:55:11
Komentowany wiersz: Aforyzmy 65
_____________Recenzja_____________



Zygmunt Jan Prusiński


DZIEŁA DAWNYCH LUDZI W NIEPAMIĘĆ IDĄ


Nie jest łatwo czytać wiersze Anny Karwowskiej w trzeciej propozycji wydania pt. "Krzywda". Sam tytuł tomiku nie zachęca. Autorka krąży w tym swoim świecie od lat, można powiedzieć, że od 1989 roku cierpi, kiedy w Polsce nadeszły zmiany i zaczęto likwidować PGR-y.

I o dziwo. dla niej PGR w jej wsi Dobieszewka jednak był fundamentem życia, choć dla innych był pogardą. Bo to była zniewolona praca w XX wieku. A. Karwowska historycznie została przy tym świetlanym uczuciu i, jako była dojarka, zamieniła widły na pióro i z nostalgią pisze o tamtym minionym okresie. A wielu ludziom nowy system na wsi przysporzył zmian na lepsze, odnaleźli się - choć krów nie widuje się już na łąkach tak jak za tamtych czasów.

Poetka Karwowska chce udowodnić - i ma poniekąd rację - iż ludzie po peegerowskiej likwidacji zostali odrzuceni od cywilizacji; mają małe emerytury, renty, socjalne świadczenia - które nie są podstawą do normalnego życia. Etos pracy znikł, pozostało się starzeć i spędzać czas przy telewizorze. Przyszło starzec się z komercją.

Tradycyjnie szukam zawsze w wierszach artystycznego języka, i takim przykładem jest wiersz "Życie ulatnia się":

Podpieram się białą kartką,
szpary szyb zatykam słowami,
by nie uciekła muza
i nie zatracić nadziei w ludziach. (...)
Niech się ten wiersz toczy
jak jasne spojrzenie w oczy -
prosto jak podanie ręki.

"A przecież Bóg niczego nie chce" - poetka przypomina, niczego nie chce, to tak zwani słudzy w kościołach obliczają nam wszystko na pieniądze, jest taryfa, i trzeba płacić: za urodzenie, za życie, za śmierć. Poukładane to jak w czarnej bajce... Nie ma na to pieniędzy to i pogrzeb odbywa się bez księdza. Tak było też u mego sąsiada w Ustce.

W wierszu "Zagubione paciorki" czytam:

z pokorą kładę ręce na Twoje kolana,
przymykam oczy i przyrzekam,
kiedy w dym będą szły jabłonie,
kiedy szkło ziemi będzie się topić,
pobiegnę z konewką do pożaru
z liściem zielonym na głowie -
bo paciorków już nie mam.

Poetka Karwowska w swoich wierszach szuka Boga, i pyta: "Gdzie on jest? (...) Chcę choć raz stanąć obok". W moim przypadku jest tak, że ja głoszę, iż Bóg jest moim przyjacielem a ja jestem jego przyjacielem - bez tak zwanych dodatków w modlitwach. Ja mam swoje modlitwy, przyziemskie. Mój Bóg każe mi tylko o nim pamiętać i go szanować...

Poetka choć jest zadziorna i z charakterem, kuca czasem, by tę swoją ukochaną ziemię ucałować. Pisze o tym w swoich wierszach, manifestuje wręcz, choć jest samotna i jakby post był jej codzienną strawą. Mimo to podnosi się i rewolucyjnie walczy w swoich strofach, choć wie że, nie sposób przywrócić dawny świat młodości:

Muszę zgodzić się z wyrokiem bożym
i cicho siedzieć - choć pod ojca okiem.

Ale nie siedzi cicho. A. Karwowska stworzona z rajskiej jabłoni, emocjonalna do szpiku, przewraca i w mgłach swoje okrzyki i dzierży swe pióro, jakby to była jej broń przeciw okaleczeniom, gdzie skrzydło egoizmu jest wichurą historii. W wierszu "Jak pisać", czytamy:

czas notować, by nie zatarł się
wczorajszy dzień
i korozja nie zjadła pamięci.

Dosadny jest też wiersz "Trzymam w dłoni": "Trzymam w dłoniach swoje pół wieku (...) które powiało historią". I płyną słowa poetyckim brzmieniem:

W krajobrazie wsi
życie rosło twardo, krzepło w trudzie,
tężało w polu, słońcu, burzach,
błyskach oczu, w przyjaźniach dzieci,
które brały się za ręce.
Na tej pomorskiej, małej wsi
aromat młodości wydziela
każdy kamień, krzew, każdy chwast.
Czas rózgę jaśminu ściął,
wystrugał, wygładził - i jako
ołówek w moje ręce włożył.

Poetka pozdrawia tamten czas, jest jakby jego lustrem, wystarczy spojrzeć w jej cudowne obdarzone kolorem oczy. Urok jej twarzy pozostał, dumna to twarz, choć pokryta bruzdami ziemi. Ma za sobą dzieciństwo i młodość, a teraz tylko skrzydła tak dojrzałe, że płoną nostalgią. Tę jej wierność podziwiam, kobieta to anielska, z sercem dla innych którzy są jej podobni. To w jednej osobie parlament wsi polskiej, parlament pracy i nie na odkupienie, a na zrozumienie, że wieś jest częścią kraju, że nie można pozwolić by stała się skansenem.

Poetka pisze: "stać mnie tylko na milczenie" - czy można się z nią zgodzić? Przecież milczenie jest poza jej zasięgiem. Wiersz nigdy nie milczy, on jest, on bywa w zasięgu nas. Czytamy i rozumiemy ten życiorys wierszowany w kobiecie, choć ucieka jakby prosząc: "nie wołaj mnie do śpiewania"...

A. Karwowska wciąż podróżuje, ale jest to podróż jest w przeszłość. To bolesna podróż. Nie jest łatwo zmierzyć jej ból. Mógłbym podpowiedzieć; zostaw tamtą epokę! Ona nie była przyzwoita, bo Polska była zniewolona i ludzi zniewalała. Ale jestem pewny, że ona nie posłucha. W wierszu "Podróż" pisze:

Szłam - niosąc i tuląc widły na ramieniu
jak jeż jabłko na grzbiecie,
ofiarnie strzegłam pól,
by mieć za co żyć. (...)
Próbuję wyrównać czas teraźniejszy,
ze skrzepem mózgu,
z echem zmiętego żalu.

W wierszu "Moja krewna" napisała:

Moja krewna to wieś obita polami,
pająki, co przywiązują mnie do babiej nitki,
pszczoła, co w przestrzeni patrzy zielenią.

Napisała też: "historię kroków (...) poznają nawet kamienie". Cóż, one przetrwają, może pamiętać będą że we wsi Dobieszewko zaiste wierna kobieta do tej ziemi poetką się stała i opisywała to, czego nikt przed nią nie zrobił.

Anna Karwowska to niespokojna istota, i trzeba jej wierzyć, że tam gdzie mieszka, gdzie spędziła większość swoich lat pisze szczerze, jak w wierszu "Życiorys": "niech ta pomorska ziemia bluszczem i wierszami obrasta."

Czytam te jej niepokoje, tak głęboko wryte, jakby sama była tą ziemią.


_____________Dopisek

Omówiłem wiersze z dwóch rozdziałów najnowszego tomiku A. Karwowskiej: "Wiersze rozproszone" i "Brzemię życia". Wiersze z pierwszego rozdziału "Żurawi krzyk" zostawiłem na następny raz.

Ustka. Listopad 2015

__________________

Anna Karwowska: "Krzywda". Starostwo Powiatowe w Słupsku. 2015, ISBN 978-83-60228-63-0


zygpru1948 2022.08.26; 06:40:00
Komentowany wiersz: Aforyzmy 64
Zygmunt Jan Prusiński

Felietonik z rękawa


Rysiu, jak dzisiaj nie przyjdziesz do Zygmunta to ja we wrześniu nie przyjadę do Ciebie. A mam zamiar przyjechać z 12-ma dziewczynami - każda ma inny kolor włosów. Będzie Marysia z czerwonymi włosami, będzie Wiesia z zielonymi włosami, będzie Gienia z rudymi włosami, będzie Józefina z czarnymi włosami, będzie Lena z blond włosami, i tak dalej.

Możesz sobie wybierać - nawet dwie możesz wziąć żebyś miał po lewej stronie i po prawej. A możesz sobie i wziąć pięć jak dasz radę, ba, mogę Ci dać jej wszystkie, tak, taki Zygmunt kumpel jest dla Ciebie, tylko, tylko czy wyrobisz chłopie, przecież to jest okropna harówa, wiesz, szkoda by mi było gdyby one Cię w seksie zamęczyły. A potrafią, o jak one potrafią...

7.5.2015


zygpru1948 2022.08.26; 06:35:19
Komentowany wiersz: Aforyzmy 64
Zygmunt Jan Prusiński


Felietonik z Rękawa


Kiedyś w PRL krytycy pisali taki slogan: "piszesz z brzucha", co oznaczało że czytając dany wiersz wyczuło się jak autor prawdziwie tworzy Poezję. Akurat moje pisanie przez te minione dekady są wiernością mojego życia.

Kiedy miałem jedną z piękniejszych Polek w Wiedniu, skorpiona o imieniu Krystyna - była szatynką, żyłem z nią 7 lat, to kiedy usunęła mi bliźniaki, chłopca i dziewczynkę, to napisałem wiersz pt. POEMAT O ŚMIERCI.

Pamiętam jego początek...

Niewiele już sensu
zdobię czasami pryzmat światła
chwilową jałmużną wiersza

Środowisko polonijne z Hamburga zaprosili mnie na Wieczór autorski do kawiarni "Romantyka", pamiętam głównego organizatora i chyba i właściciela tego lokalu, bo miał to samo nazwisko co nasz papież: Ryszard Wojtyła, zawodu aktor i reżyser.

Z Wiednia pojechałem do Hamburga z gitarą, bo w programie zagrałem i zaśpiewałem autorskie ballady, cztery i, zadeklamowałem z 12-ście utworów poetyckich, między innymi ten wspomniany wiersz, "Poemat o śmierci"... Pamiętam co powiedział Ryszard Wojtyła do bufetowej przy mnie, cytuję: "Wszystko co zamówi nasz gość z Wiednia, proszę na mój rachunek"...

Tuż po występie, sala wypełniona może dlatego że kawiarnia ta była na oko 30 metrów kw. nie to jest ważne, podeszła do mnie zapłakana kobieta z dwojga dziećmi, i onieśmielona jednak zapytała: "Czy pan to napisał ze swojego życia"? Odpowiedziałem: Tak. To była moja kobieta, która zamordowała moje dzieci!

- I może dlatego wszystko jest do dupy, jak to mówi mój kumpel Mirek z Ustki, zwany "Dziadek": __________"Jebać to wszystko"!
A wzrost jego może 150 centymetrów, i starszy ode mnie, a może starzej wygląda. Śpi na kutrach. Bezdomny. Bez zasiłku socjalnego. Żyje z mewami...

- Niewiele już sensu, zdobię czasami pryzmat światła chwilową jałmużną wiersza.

3.5.2015


zygpru1948 2022.08.26; 06:27:40
Komentowany wiersz: Aforyzmy 64
Recenzja


Zygmunt Jan Prusiński


PTAKIEM JEST SIĘ TYLKO RAZ

Motto: "...dlaczego właściwie tak rzadko
odwiedzasz moje sny
jest tam już piekło
bardzo zadowolone." - DKO

Czytając wiersze Doroty, zaczynam rozumieć, że człowiek rodzi się właśnie po to, żeby przedstawić swój świat i ona to robi nadspodziewanie dobrze. Ma swoją indywidualną poetykę. Dojrzałość polega na kreowaniu niepowtarzalnego stylu i metaforyki. Ta drobna Dziewczyna w berecie przeszła granicę, za którą twórca może się tytułować: Poeta - Poetka!

Już na początku tomiku - w wierszu "Anabel" - stosuje zabieg autokreacji : ,,...wątpię w oczywistość...". Jej oczywistość przy boku poezji jest tak jaskrawa, jakby spożywała gwiazdy. I kiedy noc jest bez gwiazd to pamiętajcie, to wina jest Dziewczyny w berecie.

Poznałem Dorotę Karin osobiście w Ustce. Już na samym oka spojrzeniu wyczułem - tak mówi moja intuicja, że Dziewczyna w berecie to osoba niebywała, zawsze uśmiechnięta. Przywiozła dla mnie ten tomik wierszy wpisując słowa: "Zygmuntowi na pamiątkę spotkania w Ustce - Dorota Ocińska" - 29.12.2014 r. To takie wydarzenie poskutkowało zawiązaniem się między nami intelektualnej więzi, czego wyrazem jest niniejsza recenzja.

Powiem tak, dobrze się czyta te wiersze, są przejrzyste z dozą filozofii, która jest kontrolowana przez poetkę. Cytat z wiersza ,,Biel"
"...płonę
odpocznę w czarnej sukni
na nieślubie"

Interesujący neologizm i metaforyka niespełnienia, całość jak dotknięcie skrzydeł motyla, lekkie i liryczne, owiane mgiełką tajemnicy.
Oto cytat z wiersza "Błękitna planeta"
"...przed zaśnięciem
z lubością wdycha
aromat kłamstw"

Uwiódł mnie właśnie ten aromat, teraz wiem, że każde kłamstwo ma swój swoisty zapach.

"Czytając Karin" faktycznie zastanawiam się, skąd u Dziewczyny w berecie tyle inscenizacji. Nie wiem ile ma lat, ale to dojrzała dziewczyna, która jest w środku poezji soczystą brzoskwinią. Nie kokietuje, lecz ostrzega czytelnika:
"...wkraczasz na most
który nie ma pojęcia
co jest po drugiej stronie".

Wiersz "Demolka" zaliczyłbym do reprezentatywnych w tym tomie. Jest tu wiele metafor i taniec dnia by przeżyć - jak demolka to demolka, więc i ja tańczę.
Wiersz "Do diabła" to uporządkowanie w idealny sposób. Narracja artystyczna. Powinienem go przedstawić w całości. Poetka D. Ocińska pisze do kogoś, nie podaje o kogo chodzi, acz wymaga pewnego dystansu.

"słyszałam że szukasz bratniej duszy
mam chwilkę w czwartek przed południem
ale tak po dziesiątej
lubię pospać
możemy nawet nie rozmawiać
pobyć ze sobą
popatrując zza węgła na grzechy aniołów
rozstaniemy się w przyjaźni
jeśli nie będziesz próbował mnie zmienić
na pożegnanie zacytuj z pamięci to co dla mnie napisał Norwid"

Wiersz "Freeptaki" to perełka a dopiero jestem na stronie 26...

"jedno niebo komu to wystarczy
piekło jedno pozagryzamy się
a przecież są
zielonoocy i orłonosi
co łowią w bezchmurnych niebach
soczyste freeptaki
zraszają wodą z zapomnianego strumienia
szkliste sumikowate ciała
szepcząc
jesteśmy tylko dla ciebie

tu na dnie zagubionych kontynentów
miliony dróg
stos słońc i wór księżyców"

Wiersz "Hiperbole" to jakby modlitwa do swego mężczyzny. Mężowie poetek to szczęściarze - ja nie znam tego smaku.

Poetka ma perłę w naszyjniku, i trzeba jej wierzyć bo pisze prowokacyjnie do Syriusza w wierszu "Notatki z Lesbos 3" tak:
"pobladły z zazdrości Syriusz
łakomie spogląda
marzy by zostać perłą w moim naszyjniku"

Tych pereł powinna mieć więcej, należy się jej - może jako jej krytyk kupię ?

Wiersz "Piękno" choć krótki ma wymiar ludzkiej dociekliwości, dlaczego tak bywa że rozmawiamy jednym językiem i nie możemy porozumieć się...

"spakowana walizka
z twoimi rzeczami
jest piękna

piękne są drzwi
schody

ale najpiękniejsza

cisza"

- Jak można świetnie bywać dyrygentem słów i łączyć codzienność, ale niebanalną w poezji. Udaje się to autorce w wielu wierszach które nie można w recenzji pokazać - bo musiałbym prawie przepisać całą książkę. Roznieca ciekawość w wierszu "Proporce":
"nie pozwolę ciału
skapitulować przed poezją"

Ciało w poezji to zupełnie inne ciało. Jest jakże kwieciste - dla mnie zawsze koloru różowego. Ciało kobiety w poezji to niczym róża...

Wiersz "Rozprawa pojednawcza" - a w nim cudowne piekło. W ogóle Dorota Karin z lubością rozprawia się z tym życiowym dodatkiem do swej codzienności, jakby sama tymi ścieżkami podążała...
"zaczniecie pojutrze
od przedwczoraj
szczebiot wilków koi (...)
będziecie szczęśliwi
trzeba tylko umiejętnie
korzystać ze wspólnego piekła"

Doroto poetko, jakżeż uwiodłaś mnie wierszem "Stroiciel". To jest brylancik w twojej książce !

"jakaż to radość
z jakim sykiem pękają struny
gdy stroję te przeklęte
wypucowane pianina

słońce jest pięknym złotym puzonem

ma koneksje
ale i do niego się dobiorę

dusze
muszą poczekać
niech sobie jeszcze przez jakiś czas
fałszują"

Ciekawie się dzieje w wierszu "Sześć sekund". Widać, jak autorka potrafi doszukiwać się współczesnych zjawisk współżycia zbieżnych ze sobą zwątpień. Poetka jest doskonałym obserwatorem rytmu i dźwięku...
"w ciasnych splotach
zabiliśmy
sześć sekund
udusiliśmy wszystkie wahania
te z sensem i te bez sensu
mitologie i religie
walają się po kątach"

W wierszu "Śmiechu warte" kobieta pyta się mężczyzny:
"czemu nigdy nie użyłeś
słonecznych pędzelków
by namalować naszą noc"


zygpru1948 2022.08.26; 06:25:25
Komentowany wiersz: Aforyzmy 64
- Jak się dobrze czyta z dawką ironii wiersz "Tam". To jest dopiero szczegół, że Dziewczyna w berecie jest urodzoną poetką - gwiazdy i diabeł zaszczepili ją do specjalnych zadań. Z przyjemnością jako krytyk lubię tego rodzaju wiersze wzrokiem dotykać...

"gdzie mieszkają
moje zwariowane pomysły
jest mój bóg
podobny do Dionizosa

poznałam jego żonę
Metaforę
i cały orszak
typy spod ciemnej gwiazdy
Ofelie tańczące na rurze

moje zwariowane pomysły
mieszkają na szklanej górze
utrzymują się ze sprzedaży śniegu
i żelaznych postanowień"

Oryginalny jest tytuł wiersza "Telefon do złamanej gałęzi". Proponowałbym autorce wrócić do tego tytułu i rozwinąć wiersz bo warto, o innej oczywiście treści.
Ach, ta Dorota! Jako Dziewczyna w berecie, w łódzkiej panoramie, co ona wyprawia pozytywnego - unosi mnie w przestworza poezji - kiedy czytam wiersz "To nie ten":

"jutro spotkam się z Tuwimem
od trzech dni mam rumieńce
ugrzęzłam po uszy
w jego książkach

a niech go!
ma przepiękną żonę

ten na ławeczce przy Piotrowskiej
to nie jest żaden Tuwim
za smutny

Tuwim
to ten
z którym mam randkę"


Recenzja pisana z doskoku przez styczeń i luty, dokładnie zakończona 14.2.2015 - Ustka


Dorota Ocińska
Urodziła się i mieszka w Łodzi, gdzie zdobyła wykształcenie ekonomiczne na Uniwersytecie Łódzkim. Zadebiutowała wierszami zamieszczonymi w antologii "Wszystkie drogi do jednego serca" (Lubaczów 2013). Kolejnym krokiem było wydanie autorskiego tomiku poezji "Uśpieni" (Łódź 2013). Autorka publikuje na wielu poetyckich portalach internetowych - (między innymi na Salonie Biały Blues Poezji)., pisze także pod pseudonimem artystycznym Dorota Karin.
W kolejnym zbiorze wierszy "Dziewczyna w berecie" (Łódź 2014) autorka podjęła próbę zmierzenia się z absurdami jakie niesie codzienność, toteż więcej tu sarkazmu, ironii..., a może i gniewu. W zasięgu poetyckich penetracji Doroty Ocińskiej znalazła się też kosmologia i historiozofia, ale są to tylko muśnięcia piórkiem - a nie uczone wywody.
Warto pobyć z tymi wierszami jak z gronem przyjaciół.

ISBN: 978-83-939354-0-6

Redakcja: Bogusław Majsiuk
Fotografia na okładce: Jurek Rybak

http://mm.salon24.pl/ok/la/okladka14-503b03659ad5f2af58b3e7,2,0.jpg


zygpru1948 2022.08.26; 06:23:15
Komentowany wiersz: Aforyzmy 64
List do Doroty...

Dziewczyno w berecie, słupski periodyk społeczno-kulturalny opublikował moją recenzję "Ptakiem jest się tylko raz" w Powiecie Słupskim na str. 14 - 15 - 16. Jest Twoja okładka książki "Dziewczyna w berecie" - Dorota Karin, i to cudowne zdjęcie z paluszkiem wskazującym lewej ręki na ustach.

Jest wersja elektroniczna:

Powiat Słupski Nr 3-4 (169-170, Marzec-Kwiecień 2015
Rok XV - ISSN 1730-7686

Poszukaj Doroto w Internecie.

Prześlij swój adres domowy na mój e-mail to Ci wyślę egzemplarz autorski.

- Cieszysz się? Na pewno. Nakład tego pisma to 1000 egzemplarzy - format A3, jest to pismo we wszystkich bibliotekach na Pomorzu Środkowym. W miastach i gminach.

Pozdrawiam i całuję - Twój krytyk literacki

Zygmunt Jan Prusiński
Ustka. 12 Maja 2015 r.


zygpru1948 2022.08.26; 06:21:30
Komentowany wiersz: Aforyzmy 64
Zygmunt Jan Prusiński


Felietonik z rękawa

O tak Rysiu, jest bardzo pracowita. Na samą myśli ma drgawki, to dobry sygnał. I co ważne, nie boi się. Pierwsza kobieta w tej epoce która nie boi się sypiać w różowej sypialni ze mną. Do tej pory miałem problem, zastanawiałem się czy chodzi tu o różowy kolor czy o samego Wojownika? Powiedziała że będzie się opiekować o nas dwóch, to ładne z jej strony nieprawdaż.

Jak sam wiesz są pospolite i te jakby z innego świata. Na przykład czasem wychodzi na spacer bez majtek. Muszę coś podobnego spraktykować i też na luzie wyjść sobie na spacerek tylko w spodniach. Bo jak jest okazja to tylko jedna czynność zostaje, ruszyć suwaczek ku dołowi a on sam już wyjdzie jak wężyk...

Myślę że pójdzie dobrze. Rozgrzać dziewczynę klasycznie i zostawić. Bo jutro też jest dzień. I tak przesuwać o każdy następny dzień a pod koniec miesiąca policzyć, ile to razy do cholery było! I wyjdzie jeden raz na miesiąc.

11.5.2015


zygpru1948 2022.08.26; 06:18:00
Komentowany wiersz: Aforyzmy 64
Zygmunt Jan Prusiński


Felietonik z rękawa

Co by było gdyby ludzie tak sobie nie pisali jak tu na Zaciszu? Czy twórcy jest potrzebne ględzenie i pochwały? On ma to gdzieś jak jest dobry w tym co robi, po co mu te przymiotniki? Komu służą? Autorowi czy utworowi?

Na warsztatach literackich w Słupsku - a jest taki punkt programu, prezentacja nowych wierszy, to wiem kogo z przyjemnością posłuchać - bo nie ględzi a kogo nie. A jak kogo nie, to wychodzę z Mirkiem Kościńskim wypić kielicha w barze lub na papieroska.

W moich początkach kiedy zacząłem to pisanie, napisałem dwa wiersze pt. "Być kundlem znaczy pech" i "Chore niemowlę", i nie pamiętam czy to była POEZJA czy NOWY WYRAZ, obie redakcje w Warszawie, to krytyk redakcyjny Andrzej Tchórzewski napisał do mnie te oto słowa:

"Gdyby pan zrezygnował z wierszowania a napisał miniaturkę prozatorską to byłoby ciekawsze bo pomysł jako treść jest interesująca"...

Tak, nie wszystko jest wierszem.

Jeśli ktoś ma glik i cierpliwość to radzę miast tych cholernych pustych wierszy pisać krótkie opowiadania.

- Dlaczego tak mało jest prozaików a tysiące piszących wiersze!

Bronię w tym przypadku Liryków, no ale oni z tym przychodzą na świat.


10.5.2015


zygpru1948 2022.08.25; 07:57:43
Komentowany wiersz: Aforyzmy 63
1.03.2011 21:40

Kategoria: Kultura



Madryckie ścieżki poezji - Część II


Zygmunt Jan Prusiński



EROTYKI DLA ZYGMUNTA!


Nie zatrzymamy już czasu i dążeń w kierunku zapowiedzianym. Drogowskaz jest już postawiony. Książka się pisze po obydwu stronach, w Madrycie i w Ustce. Marzena złapała rytm, i powiem szczerze że ma trudniejszą rolę, bo musi pod mój wiersz wkomponować swoją lirykę, uczucia, wyobrażenia, emocje i ekspresję. To cudowne zetknięcie się kobiety z mężczyzną, poety z poetką – a do tego, jak trzeba się rozumieć. Powiem szczerze, jeszcze nikt tak o mnie nie napisał, jak Mar Pillado – Canela:

"Jakie to szczęście, Zygmuncie, że umiem pisać wiersze... gdzie ja bym spotkała takiego mężczyznę jak Ty?!
Myślałam, że już więcej nie ma takich - uczuciowych, romantycznych, szarmanckich, ale jednocześnie z dobrze osadzoną nutą męskości."


Mar Canela


Wiersz XIII

Motto:
„Dlaczego poeci są niekochani?
Siwa broda i siwy wąs na portrecie...
A może ty Boże zabraniasz
Dotknąć piękna w kobiecie?"
- Zygmunt Jan Prusiński


Dlaczego poeci są niekochani?
A jak ma się rzecz
z poetkami?
Co robią całymi dniami?

wspinają się na drzewa wysokie
bliżej nieba siedząc pośród gałęzi
wymyślają strofy o dolce vita
by słodycz spijać mogli poeci...

wplatają dzikie miłosne zaklęcia
we wstążki włosów od złota ciężkie
i kuszą, kuszą zgrabnymi nogami
by wzdychać doń mogli... poeci

wznoszą modlitwy do Boga starego
w kuli szklanej chowają wiersze
piękno czają między nagimi piersiami
by dotknąć go mogli poeci...


zygpru1948 2022.08.25; 07:49:53
Komentowany wiersz: Aforyzmy 63
Hanna Zamorska


W ogrodzie Norwida


Przeczytałam ostatnio (w wersji elektronicznej) tomik wierszy "W ogrodzie Norwida" pióra Zygmunta Jana Prusińskiego, poety z Ustki. Zainteresowały mnie wiersze, ich forma i treść. Zadaję sobie pytania, czemu poeta pisze wiersze tego typu, tkwi całym sobą w erotykach, choć w tych wierszach odczuwa się raczej, że nie miał szczęścia do kobiet, jakby nie zaznał nigdy miłości. Czuć w wierszach tęsknotę, miłość i zrozumienie przyrody, jakby brak wiary w ludzi spowodował że woli zwierzać się ptakom w ogrodzie. Głęboki liryzm utworów, bijąca z nich samotność, zmienność nastrojów i uczuć ukazuje człowieka o duszy głębokiej i nieszczęśliwej, z lekka wyalienowanej, rzec można zbłąkanej i zagubionej. To szalony świat lekko zwichrowanego umysłu. Jeśli szukasz w erotykach Prusińskiego pornografii, nie sięgaj po ten tomik, jego wiersze są subtelne i delikatne, kobieta jest w nich ołtarzem, jakby autor w wehikule czasu przybył z przeszłości. Nie znam autora osobiście, byłam na spotkaniu autorskim, i co mnie uderzyło, to sposób jego postrzegania świata, nietuzinkowy, zwodniczo uroczy i taki inny od norm dziś panujących w świecie konsumpcji i zasady mieć, a nie mieć to nie być. Autor nawet ubiorem prowokuje do myślenia; kapelusz, okulary, włosy związane w węzełek.

Zbiorek wierszy pięknie się czyta, przyciąga głębią obrazu, dramatem istnienia. Polecam tę książkę wszystkim, którym bliska jest muza Erato, a autorowi życzę owocnej pracy nad następnym tomikiem.

Czerwiec 2015


zygpru1948 2022.08.25; 07:44:56
Komentowany wiersz: Aforyzmy 63
W Wiedniu mój kolega pracował w hotelu. Opowiadał mi o pewnym milionerze Wiedeńczyku, który co jakiś czas zamawiał apartament i przyjeżdżał limuzyną ze swoją żoną - damą, właśnie z lalką dmuchaną.

Nie musiał ją dmuchać bo była ubrana w Sukienkę i w kapeluszu. Wychodził z nią z limuzyny jak wzorowe małżeństwo...

Dopiero w sypialni ją rozbierał, a mój kolega serwował mu zamówione posiłki i szampan.

Tak też można. On, ten milioner miał dość chyba kobiety, stać go było by mieć ich pełno, a jednak wybrał sobie tę gumową czy plastykową i, był bardzo szczęśliwym mężczyzną i mężem.

Panowie, wyrzućcie z domu swe kobiety, te które są niedobre i niewierne!

Kupujcie te dmuchane jak ów ten milioner z Wiednia.

- Jak to ładnie brzmi: Dmucham dmuchane...


pikachu [Poziom 5] 2015.06.14; 11:24:05 Komentowany wiersz: Mów do mnie we śnie.
Zapomniałeś dodać że oprócz jeszcze dmuchanej lali, w końcu milczy nawet gdy dmuchana.


zygpru1948 2022.08.25; 07:37:28
Komentowany wiersz: Aforyzmy 63
Wacław Holewiński


Zastanawiam się dla kogo w Polsce jest przeznaczona książka Philippe’a d’Huguesa? Gdyby była to biografia… ale nie jest. Dwadzieścia pięć stron to dla omówienia życia tak ważnej postaci jak Robert Brasillach zdecydowanie zbyt mało. A dalsza część? Przegląd jego dorobku prozatorskiego, krytycznego, publicystyki, poezji, jego dorobku jako krytyka teatralnego i filmowego zapewne mało kogo zainteresuje. Nie dlatego, że to mało ważne, bo pewnie ważne. Raczej dlatego, że nikt lub prawie nikt w Polsce tego dorobku nie zna nawet w formie szczątkowej. Co więcej pewnie też dokładnie taka sama jest znajomość nazwisk przewijających się w tym tekście. Ważnych! Ale ważnych dla Francuzów, a dla Polaków raczej zupełnie anonimowych.

Oczywiście, istotne jest, zwłaszcza dla nas Polaków, świadectwo Brassilacha z lipca 1943 roku z jego wizyty w Katyniu ale wydaje się, że to raczej tekst do jakiegoś pisma, a nie książki. Istotny jest aneks – tekst Mieczysława Grydzewskiego o Brassilachu z „Wiadomości”. Ale czy to wystarczający powód do wydania tej książki?

Dlaczego więc ją polecam, dlaczego warto po nią sięgnąć i uważnie studiować?

Mamy oto bowiem do czynienia z postacią tragiczną, chyba jedynym pisarzem Zachodu, którego stracono za „zbrodnie intelektualną” /tych ze Wschodu niszczono bez skrupułów/. Tak, byli tacy, którzy za swoje przekonania poszli do więzienia, na wygnanie, którzy na lata stracili dobre imię albo trafili do szpitala psychiatrycznego – Hamsun, Celine, Pound żeby przywołać tych najsłynniejszych. Ale nie trafiali na szubienicę lub przed pluton egzekucyjny. A przecież o życie Brassilacha, o darowanie mu życia, zwracali się do de Gaulle’a – poza tymi owładniętymi marksizmem czy raczej stalinizmem - najsłynniejsi pisarze francuscy: Claudel, Mauriac, Cocteau, Valéry, Colette, Duhamel.

Robert Brassilach był uznawany za cudowne dziecko francuskiej literatury. Jego Les Couleurs nominowano w 1939 roku do Nagrody Gouncourtów, najważniejszej francuskiej nagrody literackiej. Wydał za życia – jeśli dobrze liczę – dwadzieścia książek.. Trudno było przemilczeć ten dorobek. Wybrano metodę przemilczania i pomniejszania. Skuteczną. Mało kto dziś interesuję się Brasillachem, choć gdyby nie jego fascynacja faszyzmem, pewnie byłby dziś ikoną francuskiej literatury.

Rozstrzelano go gdy miał trzydzieści sześć lat.

Przypomnienie go, nawet w tej szczątkowej formie uświadamia jak straszny błąd popełnili Francuzi, jak wiele straciła kultura europejska. Mam też nadzieję, że ta książka zachęci polskich tłumaczy do sięgnięcia po jego, jakże ważny, dorobek.



Philippe d’Hugues – Brasillach. Ofiara „kłamstwa katyńskiego” – przekład Łukasz Maślanka, Agencja Wydawniczo-Reklamowa „ARTE”, Biała Podlaska 2014, str. 199.


zygpru1948 2022.08.25; 07:32:15
Komentowany wiersz: Aforyzmy 63
9.11.2011 18:15 Kategoria: Kultura

Odsłon: 4063
133 Komentuj


Analiza książki

MADRYCKIE ŚCIEŻKI POEZJI


List do Mar Pillado - Caneli...


Szanowna Pani Canela.

Onegdaj obiecałem (właściwie to nie zaprzeczyłem) panu Zygmuntowi, że napiszę parę słów wstępu do waszego poematu pt. "Madryckie ścieżki poezji". Pan Zygmunt życzył sobie, żebym go przesłał na ręce Pani, co niniejszym czynię. Są to tylko luźne uwagi co do architektury tego poematu i nic więcej. Uwagi na temat urzutowania tego przedsięwzięcia w perspektywie współczesnej twórczości literackiej, praktyki poetyckiej, prądów, ocen i wartości, to zupełnie inna sprawa w którą nie wchodzę. Nie wyrażam się na temat wartości artystycznej, bo jest sprawą gustu, co się komu podoba. Czy coś jest prawdziwie artystyczne, to takie sprawy omawia się zupełnie gdzie indziej. Najważniejszym dla nabycia wartości artystycznej dzieła jest wejście w czytelniczy krwiobieg i zaistnienie w esejach krytycznych. Droga bardzo daleka, tym bardziej, że to co prawdziwe artystyczne kształtuje gust epoki. A na to trzeba czekać latami. Myślę że mnie Pani rozumie i nie obsztorcuje za brak ochów i achów, bo przecież nie o to tu chodzi, jeśli się mamy traktować poważnie. Co do skrótów, to możecie sobie skracać, ale zmieniać sensu nie pozwalam.


Karol Zieliński


zygpru1948 2022.08.23; 07:26:36
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
Dział: Kultura Temat: Literatura


SIOSTRA MGŁY - część pierwsza



Zygmunt Jan Prusiński


TA MĄDROŚĆ, TA ZUPEŁNIE LUDZKA GŁUPOTA

Motto: Niewiele już sensu
zdobię czasami pryzmat światła
chwilową jałmużną wiersza...


Może zgubię ten bezsens
naniesiony jak ziarna przez diabła
a może przez tak zwanego boga.

Oni w cichej chatce grają w karty
ubogi stan poza nimi szeleści
ludzkim dramatem a tu swędzi fałsz.

I ta świętobliwa poezja - matka
wszystkich wyuzdanych ludzi
prowadzi do zagłady świata.

Napomnij gdybym zatrzymał się
przy strumieniu z wierzbami -
powiedz mi Panno M. fragment
wiersza który zapisałem w bólach.

Odmieńcy nie mają sumienia
wkraczają w etiudę graną szeptem
bez słów ale słyszalną pluskiem
kropli spadającej na motyla.

Zbawienne jest to co spożywamy
co nie chce od nas odejść
w takt rytmów bębnów w gaiku
gdzie wyrasta plon słów...

- Czy możemy dotknąć powracającą mgłę?


29.7.2016 - Ustka
Piątek 07:36


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/836264,siostra-mgly-czesc-i#logged


zygpru1948 2022.08.23; 07:23:33
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
Zygmunt Jan Prusiński


SEKUNDA, MINUTA, GODZINA, ŻYCIE

Karolowi Zielińskiemu


Nie zastanawiaj się - okruszyna dla ciebie.
Nie wątpij w to że tylko tyle masz z życia.
Rozpędzony pociąg nie ma przystanków;
to niczym koń wolny na dzikiej prerii.

Musisz poukładać szuflady i myśli zwiotczałe.
Nie dotykaj cieni na ścianie - są bez duszy.
Wysprzątaj swoje wnętrze - maluj znaki,
które zaprowadzą jedynie do ogrodów.

A tam przyśnij w melodii wiśni i motyla,
i nie wstawaj już, nie wstawaj - nie ma po co...


9.04.2010 - Ustka

Wiersz z książki "Melodia wiśni i motyla"


zygpru1948 2022.08.23; 07:17:35
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
Z cyklu: Wiedeńskie wiersze



Zygmunt Jan Prusiński


PO DRUGIEJ STRONIE DUSZY

Naocznego świadka dla mojej drugiej
duszy w iluzji piekących stóp - i wody
dzban na obmycie brudów doczesnych
które, przylepiają swoją ciekawość
do miejsc ukrytych - pośród prywatności
jak sen. Podróżować chciałbym linią
tęczy, wzbogacać swe niedostatki
fragmentem gwiazd, które najczęściej
spadają do dębowego lasu, a tam
na wyszukanej złocistej polanie ognisko
ogrzewa zimne metafory... I jeszcze
dalej w kosmosie dzieciństwa odebrać
głosy zapomnianych cieni, kiedy oskrzydlą
się mądre myśli w takt iskry temperamentu
otoczone gościnnością babiego lata
i cichej pajęczyny z zewnątrz. - Czy mam
szansę przeżyć rozkwit kamieni w otoczce
zamkniętego koła ziemi, gdzie wszystko
jest delikatnie poukładane z sensem,
że nawet modlitewny zasiew zbóż sprzyja
nie tylko namiestnikom - ale i biednym.
Jeśli się kiedyś obudzę w świetlanym
lustrze pękniętego orzecha - nie męczcie
mnie co jest po drugiej stronie zaśnięcia -
tam wióry akwarelowych barw odcieni
przyciągają do brzegu wirujący lot mew.

I tylko tyle można osiągnąć -
i tylko tyle można mieć.


Wiedeń - Czerwiec 1992


Wiersz ten ukazał się w tomiku "W krainie żebraków słyszę bluesa"
ISBN 83-912772-2-4 Agora Słupsk 2001


zygpru1948 2022.08.23; 07:12:18
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
Zygmunt Jan Prusiński


DO KURWY NĘDZY

Tak powiedziała do mnie
dziewczyna bosonoga
w białej bluzce z satyny
w czarnej spódnicy z żorżety.

Nie wiem kto jest autorem tego związku słownego
chyba nie chuligan ze szczerbatymi zębami.

Do mnie kobiety starają się mówić poetycko -
jeszcze nikt nie skierował takich słów
to jak piorun nagły zaszalał na bocznym torze
po którym żaden pociąg nie pojedzie -
szyny zardzewiałe porośnięte trawą.


Co mogę o niej powiedzieć
że intrygująca kobieta do kurwy nędzy!


15.9.2015 - Ustka
Wtorek 17:46


zygpru1948 2022.08.23; 07:07:20
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
Zygmunt Jan Prusiński


GRUDNIOWY EROTYK 2016

Ostatni miesiąc roku
pamiętam o tym że czekasz
na grudniowy Erotyk.

Właściwie to nic się nie zmienia
klimat miłości jest ten sam -
znamy swoje ręce
znamy swe ciała podatne
na powierzchowne i głębsze
zachowania by doprowadzić
do czystego końca
kiedy rytm zmieniam
w całkowitym ściszeniu.

Więc bądź przygotowana
na płynące rytmy w tobie...


24.12.2016 - Ustka
Sobota 13:27

Wiersz z książki "Kobieta w czarnych skrzydłach"


zygpru1948 2022.08.23; 07:04:59
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
Materiał poniższy otrzymałem dzisiaj od Mirosławy Kruszewskiej z USA



Data:
Niedziela, 31 Grudnia 2017 05:31

Temat:
Edward Dusza wieloletnim konfidentem SB ???


Poeta Edward Dusza urodził się w 1949 roku w Krakowie. Przedstawiany jest jako polski poeta emigracyjny, dziennikarz. Pod koniec rządów Władysława Gomułki, w roku 1969, przybył do USA. Polskę opuścił w 1968.

Edward Dusza, fot. Wikipedia
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/2b/Edward_Dusza_001.jpg


Przez wiele lat był redaktorem polonijnej „Gwiazdy Polarnej”. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż „Gwiazdę Polarną” w latach 80. kupił późniejszy ostatni dyrektor sekcji polskiej „Radia Wolna Europa”, Piotr Mroczyk, tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie”69” – patrz:

http://niepoprawni.pl/blog/7514/ostatni-dyrektor-radia-wolna-europa-piotr-mroczyk-byl-tajnym-wspolpracownikiem-sb


Edward Dusza działał w organizacji polonijnej „Pomost”, podobnie jak Andrzej Jarmakowski, który w 1989 roku spotykał się potajemnie z rezydentami SB z konsulatu PRL i uchodzi za wyjątkowo negatywną postać na scenie polonijnej w Chicago – patrz np.:

http://niepoprawni.pl/blog/7514/odznaczony-dziennikarz-andrzej-jarmakowski-wspolpracowal-z-rezydentami-sb


Jesienią 2017 roku Edward Dusza ponownie się uaktywnił, broniąc zażarcie polonijnego milionera Adama Bąka, z którego hojnej pomocy finansowej korzystał w przeszłości, gdy ten stał się jednym z bohaterów wykładów na temat działań SB w środowisku polonijnym – patrz np.:

http://3obieg.pl/adam-bak-bambo-tomasz-sommer-pinokio


Edward Dusza ma oczywiście powody, by podważać wiarygodność przedstawianych dokumentów IPN na temat Adama Bąka nie tylko ze względu na swą współpracę z nim i jego stałą pomoc finansową, ale przede wszystkim dlatego, iż jego potajemne kontakty z SB opisane zostały obszernie w książce „Polonijni agenci Służby Bezpieczeństwa” – patrz:

http://www.quovadisbooks.net/historia-polski-polityka/38885-polonijni-agenci-sluzby-bezpieczenstwa.htm


Potajemne spotkania Edwarda Duszy z rezydentami komunistycznej Służby Bezpieczeństwa z konsulatu PRL w Chicago miały podobny
charakter do tych w/w Andrzeja Jarmakowskiego, jedynego chyba polonijnego dziennikarza, który występował przeciwko wstąpieniu Polski do NATO. W archiwum IPN znajdujemy szyfrogramy agentów SB z konsulatu PRL do warszawskiej centrali, które informują o kontaktach SB z Edwardem Duszą.

Na przykład w szyfrogramie nr 9342 z 4 października 1989 roku czytamy, że rezydent SB w Chicago o pseudonimie ”HORATIO” uzyskał od Edwarda Duszy oraz Leszka Zielińskiego (ówczesnego wydawcy tygodnika „Horyzonty”, a także byłego redaktora „Gwiazdy Polarnej”) 29 września 1989 roku następujące informacje na temat „Solidarności”: „… ‘S’ tworzy własną nomenklaturę różniącą się od partyjnej brakiem kompetencji…”.


http://zalacznik.wp.pl/0/d645/image.png?tsn=1514695801314&zalf=Nowe&wid=140217&p=3&o2=447942&t=IMAGE&st=PNG&ct=QkFTRTY0


Fragment jednego z esbeckich raportów ze spotkania z Edwardem Duszą jego adres i dane personalne są widoczne).
Gdyby ktoś próbował bronić Duszę, twierdząc, iż we wrześniu 1989 roku mieliśmy już wolną Polską i te potajemne kontakty z SB były kontaktami z organem bezpieczeństwa niepodległej RP, wypada zauważyć, iż Służba Bezpieczeństwa istniała formalnie do lata 1990 roku i do tego czasu prowadziła tak samo szkodliwe dla Polski i Polonii działania, jak przed rokiem 1989, co opisano dość szczegółowo we wspomnianej książce „Polonijni agenci Służby Bezpieczeństwa”.

„Niepodległościowy poeta” Edward Dusza przekazywał SB niezbyt pochlebne informacje na temat „Solidarności”, co na pewno nie jest powodem do dumy. Zawsze też „Solidarność” atakował i bezmyślnie oczerniał nie orientując się zupełnie w jej charakterze i nie rozumiejąc roli, jaką ta masowa organizacja odegrała w historii Polski.


Z szyfrogramu rezydentury SB w Chicago nr 9328 z 3 października 1989 roku dowiadujemy się zaś, iż oficer SB „HORATIO” w czasie rozmowy z Edwardem Duszą otrzymał informacje na temat Kongresu Polonii Amerykańskiej, żaś z szyfrogramu nr 9342 z 4 października 1989 roku – że Dusza przekazał temu rezydentowi SB informacje na temat sytuacji w „Pomoście”.

Edward Dusza nie musiał być oczywiście formalnym tajnym współpracownikiem SB. Z dostępnych dokumentów w IPN wynika, że nie podpisał zobowiązania do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Jednak spotykał się potajemnie z rezydentami SB z konsulatu PRL i przekazywał im informacje, które mogły zostać przez nich wykorzystane przeciwko Polsce i Polonii, co jest oczywiście czynem nagannym.
Dzisiaj Edward Dusza broni Adama Bąka, gdyż ten także – nie będąc formalnym TW SB – spotykał się wielokrotnie potajemnie w drugiej połowie lat 80-tych z oficerami SB i przekazywał im informacje na temat FBI.


Dotychczas ujawniono fakt współpracy z SB kilkudziesięciu Polonusów. Gdy w Nowym Jorku mówi się na temat TW SB np. z Los Angeles, nikt nie protestuje, gdy w Los Angeles ujawnia się nazwiska TW SB z Chicago, nikt nie ma zastrzeżeń, lecz gdy przedstawiam w jakimś miejscu dokumenty na temat współpracy z SB miejscowych działaczy polonijnych, niektórzy podnoszą larum, gdyż zazwyczaj byli komunistyczni kapusie cieszą się dzisiaj bardzo dobrą opinią w swoim środowisku, uchodząc za „wielkich patriotów”…


Od niedawna interesujące nas dokumenty IPN są tłumaczone na język angielski. W tej chwili grupa amerykańskich adwokatów z Nowego Jorku analizuje możliwość skierowania do prokuratury w USA zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa współpracy z obcym, komunistycznym wywiadem na terenie Stanów Zjednoczonych. Zobaczymy, czy dojdzie do pierwszych procesów i ewentualnie wyroków skazujących, pozbawienia amerykańskiego obywatelstwa czy też deportacji z USA byłych komunistycznych donosicieli, wśród których znany poeta emigracyjny Edward Dusza pełnił rolę bardzo istotną.


Mateusz Głogowski


zygpru1948 2022.08.23; 07:02:15
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
Zygmunt Jan Prusiński
25 grudnia 2015 o 06:47 ·

Życzenia od pisarza i poety Czesława Kowalczyka ze Słupska:

"Drogi Zygmuncie, oprócz nieustającej weny życzę Tobie zdrówka dobrego, pasm sukcesów na niwie literackiej, aby miłość z Twoich wierszy zarażała najbliższych, a także tych którzy Tobie tego życzą. Więcej sukcesów wydawniczych, bo twoje wiersze zasługują na to, aby weszły pod strzechy i zostały tam na dobre. Dosiego roku dla mamy, brata, i Ciebie samego."

Pozdrawiam.


zygpru1948 2022.08.23; 06:57:28
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
Sen jabłoni - Część III

Dział: Kultura, Temat: Literatura

Opublikowano: 19.12.2017 10:05


Poniekąd byłem pewny że umiem żyć
a to tylko metamorfoza grana a vista
pokątnie gdzieś zatrzymana pauza
by później wskrzesić synkopę namiętności
i w czasie taktu do końca miłość przelać
w zatoczce intymnego poranka...

Zygmunt Jan Prusiński


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/830594,sen-jabloni-czesc-iii


zygpru1948 2022.08.23; 06:55:09
Komentowany wiersz: Aforyzmy 62
SEN JABŁONI - część trzecia



Cytat Margot Bene

"Piszesz w wierszu (Listopadowy Erotyk): "Fala zimna kołysze brzeg"... Malowniczo oddajesz to co dzieje się w przyrodzie, ale nasze myśli są radosne i gorące na przekór jesiennej deszczowej aurze, a przecież my też jesteśmy cząstką przyrody, więc listopad i Twoja twórczość są promienne nadzieją spotkania, przeżycia i ukojenia - mówiąc inaczej, są poezją."

13.11.2016 - 11:21


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/830594,sen-jabloni-czesc-iii


zygpru1948 2022.08.22; 14:51:01
Komentowany wiersz: Aforyzmy 61
13 grudnia 2011 o 19:48 ·
Wiersz z książki "Cieniem Bernadety na rozstajach"


Zygmunt Jan Prusiński



UKLĘKNĘ PRZED TOBĄ JAK ANIOŁY KLĘKAJĄ...


(część pierwsza)




Motto: "Jakby światło pełne zieleni,

jakby zieleń, lecz bez odcieni,

zieleń niewysłowiona, oparta na kroplach krwi".

- Karol Wojtyła





Tam gdzie drzewa szumią,

tam gdzie góry krzyczą

w niebiańskich przestworzach,

bo i wzrok za krótki

by sięgnąć oliwnej gałązki,

słucham jak idziesz

pewna siebie że dotrzesz,

gdzie w świadectwie ogniska

gram swoje ballady,

a księżyc podgląda jak szpicel.



Wiesz sama że ogarniam miłością

twe ulubione drzewa,

a dalej skalne wzdychanie

i trochę ruchów traw,

i trochę kokieteryjnych barw

z twoich sukienek spływają

jak potoki młodzieńcze,

bo w nich jest melanż miękki

jak z wełny sweter.



I znajdę takie miejsce,

gdzie tylko my razem

zostaniemy nago

pod wybraną jabłonią.



- Księżyca na pewno nie będzie.





10.12.2011 - Ustka

Sobota 22:05


zygpru1948 2022.08.22; 14:47:44
Komentowany wiersz: Aforyzmy 61
13 grudnia 2011 o 19:45 ·
Wiersz z książki "Cieniem Bernadety na rozstajach"


Zygmunt Jan Prusiński




UKLĘKNĘ PRZED TOBĄ JAK ANIOŁY KLĘKAJĄ...



(część druga)





Motto: "To nachylenie dobre,

pełne chłodu i zarazem żaru,

taka milcząca wzajemność".

- Karol Wojtyła





Nie musisz mnie wodzić,

znam swoje linie papilarne

lusterko też nie jest mi potrzebne,

znam swój kolor włosów

i całą fizjonomię,

znam także filozofię miłości

we wstęgach i bez nich

łomocących w przelotny wiatr

w tym kierunku gdzie idę.



A idę zawsze z niebem,

patrzę na kłębiaste chmury

jak by to były góry malowane

według jakiegoś wzoru,

kreatywność jest tu pożądana

i kilka dźwięków z fujarek

pasterzy powracających z owcami.



I jest taka cisza że podszepty słyszę,

przydrożne mlecze się śmieją ze mnie

jakbym nie umiał cię znaleźć

obwinioną w tej prawdzie,

że to ty jesteś kobietą

z innej gliny co ja,

też narysowana na papierze

jako ta co pod górę podąża

wyłapać motyle o świcie.



Jeśli cię będę kochał fizycznie

zatrzymaj mnie dłużej w sobie,

byśmy mogli być jednym spoiwem

w architekturze odwracalnej

na kilka sposobów,

bez ujarzmiania dobra we mnie

jak to było w złej materii

w poprzednim życiu.



Chcę być pewny kobiety,

że jest moja i Boga...




11.12.2011 - Ustka

Niedziela 7:02


zygpru1948 2022.08.22; 14:42:32
Komentowany wiersz: Aforyzmy 61
13 grudnia 2011 o 19:32 ·
"Puls Polonii" w Australii... 30 maja 2009



Zygmunt Jan Prusiński



DZIENNIK Z WIEDEŃSKIEGO OKNA



- Poszarpane struny emigracji.

Węże wracają bliżej słońca,

rozpalić w sobie plan na jutro

by życie zdobywać po dniu.



Żyjemy dla zdobycia czasu,

wszyscy potajemnie klaskamy

w muzyce ciszy – nie uprawiając

żadnej dosadnej przyjaźni.



Klepiemy się po ramieniu,

my widoczni na ekranie (ego).

Tak by tylko żyć jak rysunek

chwilowo narysowany ołówkiem.



Nawet zwykła krzywa linia

prowadzi cię nieznajomy w dal

odkupienia – połóż się na bok,

zaśnij w samotnych ścieżkach.




28.05.2009 - Ustka


zygpru1948 2022.08.22; 14:40:07
Komentowany wiersz: Aforyzmy 61
Zygmunt Jan Prusiński


POZNAWANIE INNEGO ŚWIATA

Odbieram inny świat
bywam tam na układach
umowy - to okres próbny
na razie żadnych przywilejów
nie mogę tylko minąć granicy
nie posiadam certyfikatu.

Nie ma w tym świecie zakazów i nakazów
nie ma żadnych praw czy demokracji
po prostu jest wolna przestrzeń
podobna do pustyni lub prerii
więc spaceruję bez ciebie Margot
bo jeszcze nie zdecydowałaś
pożegnać tę kulę ziemską.

Ale będę wysyłał ci listy
opisywał w nich ciekawostki
jak dzisiaj rano spotkałem starca
który był onegdaj dentystą
a teraz ma dużo czasu
więc czyta książki napisane
kilkaset lat wcześniej.

Pytałem go o bibliotekę
dał mi adres i namalował
na papierze bym do niej trafił
może pójdę jutro po obiedzie
chyba będę się uczył łaciny
mam teraz tyle wolnego czasu.

Nie ma tu małżeństw
ani innych związków
nie rodzą się też dzieci
bo kobiety nie mają jajników
a mężczyźni nie mają spermy
- nikt nie uprawia seksu.

Świat ten jest zupełnie inny
przejrzysty - bez polityki i religii.


13.12.2015 - Ustka
Niedziela 3:10

Wiersz z książki "Książę zaułka"


zygpru1948 2022.08.22; 14:37:12
Komentowany wiersz: Aforyzmy 61
Roman Śliwonik



* * *

Na pożegnanie domu z wierszy
którego niczym nie zwieńczę
wyjdę z blokowiska niedaleko
za suchotniczy zagajnik Z rzeczką
tutaj kiedy przejdzie nad ugorem
szloch deszczu
podobno pojawiają się tęcze

postoję pod taką tęczą Siebie rozjarzę
i nakłamię sobie że wszędzie jest dom
uszczknę trochę kolorów I zaniosę Barbarze
tęcze podobno zapobiegną łzom

A później odejść Cofnąć się z tłumu
Może w następne wiersze Czyli znów ucieczka
W wątły zagajnik Z metaforką tęczy I wierzyć I czekać
Na śmiesznym koturnie
Na klęskę rozumu



RATUNEK

Bzy
wschodziły księżycem
białe bzy na horyzoncie

była nie istniejąca muzyka
kiedy zwieszoną ręką
potrącałaś o wirujący pył

i nagle bzy z wazonu
wilgotnym fioletem
przylgnęły do twoich ust otwartych
kiedy już miałaś wyszeptać
kiedy już miałaś się zmienić’
w tą białą noc
wilgotny fiolet bzów
zgniótł ci wargi.



Wiersz trzy setny i osiemdziesiąty

Wiem Poszedłem za daleko
i oniemiałem na krawędzi
czegoś
dalej już może nie było nic
a może coś się zaczynało
więc czemu nie poszedłem w głąb
dlaczego wróciłem własnym tropem
i nie odkryłem światów
lub nie nazwałem pustki

bo nagle przypomniałem sobie
że w domu został cień po miłości
że gdzieś leży nie dokończony wiersz
że zostawiłem nie zamknięte okna
a w kuchni wrze w czajniku woda
preteksty zatęskniły za mną

ponadto
i do tego przyznać się najtrudniej
jeszcze nie byłem przygotowany
na ten jeszcze jeden krok
a mógł tam przecież być
i Bóg
lub opar
w którym zobaczyłbym
tylko swój cień

ponadto
już wiedziałem
że i tak tam wrócę


Roman Śliwonik


zygpru1948 2022.08.22; 14:30:16
Komentowany wiersz: Aforyzmy 61
Magazyn Literacki



Roman Śliwonik

O terroryzmie literackim


Pisarz powinien żyć długo, zmarli są szybko zapominani. Tylko wielkie charaktery tworzą wielkie dzieła, które pozostają przez stulecia. Reszta, to pożyteczna działalność użyźniająca umysły.


O terroryzmie literackim,
UZURPATORACH I O NATURALNYM WSTĘPOWANIU LUDZI NOWYCH I PRZYPADKOWYCH


"Stanowi [poezja - R. Ś.] ponadto jedyne dostępne nam zabezpieczenie
przed wulgarnością ludzkiego serca"
(Josif Brodski, Nieskromna propozycja)


Poezja stanowi zabezpieczenie, ale nie poeci. Nie polemizowałem z krytykami, którzy o mnie pisali, ani z napastliwością piszących wiersze. To nie był błąd, może tylko nieostrożność, bo niektórzy rozpuścili się jak dziadowskie bicze. Używali sobie na mnie poeci zajmujący się również krytyką - i mieli do tego prawo. Tylko umiaru nie mieli. Pycha przeciętności. Umniejszanie innych, z hucpiarskimi pozorami lub chamstwem.

Wymiana cienia na życie. Wszystko polega - we wszystkich dziedzinach życia i również w literaturze - na zastępowaniu odchodzących, umierających, innymi ludźmi, następnymi. Kto wstępuje na miejsce po wielkim lub dobrym artyście? Zależy to od przypadku i na ogół miejsca zajmują energiczni, zaradni, wrzaskliwi, ale niezdolni osobnicy. Uparci. Znajdują słuchaczy, pobratymców, którzy także są zainteresowani karierą, sławą - czasem czymś więcej. Tworzą się kręgi znajomych, grupy, później zaczyna się to nazywać nurtem, kierunkiem w sztuce. Jakoś ludzie z tego i przy tym żyją, czyniąc ciągły szmer. Szum. U nas jest to często szmer niski, uwłaczający. Zawistny. Tak tu jest. Tutaj nie ma zachwytów, tylko małość. Jest zimno, równinnie, brzydko, to i ludzie wykluwają się na krótko, niechętnie i wrzaskliwie. Grupy. Rządzili komunistyczni i partyjni przeciętniacy, teraz wbili się w uniformy inni, też grupowi, zwarci. Bez spoidła, jakim w wielu przypadkach jest przeciętność - przepadliby w pojedynkę.

W Polsce od kilkunastu lat panuje jedna grupa literacka. Oni zapełniają TV, radio, prasę. Składa się z ludzi inteligentnych, wykazujących talenty w różnych dziedzinach, wytrawnych i bezwzględnych wobec innych propozycji. Są sumieniem narodu, kiedy zachodzi taka potrzeba, orędownikami i strażą cnót obywatelskich. Chronią od lat dobro kultury i literatury polskiej. Wciąż te same twarze, głosy i zadęcia. Ich teksty rozsypać się muszą - i sypią się - bo są anemiczne, ich kontur trzyma się, jak widmo słowne, nadmiernie podpiłowane, cyzelowane. Wiersze są spotniałe od wysiłku autorów: preparowanie męczy. Ciekawe, że ci z grupy, którzy mają najlepsze wiersze, są najmniej kąśliwi i zaborczy. Nie oceniają, nie wyrokują. Spoważnieli. Skostnieli?

Pokazuje się ich w gadułkowatych "Pegazach". To audycja rażąco przeciętna i omawiająca wybrzuszone przez redaktorów przeciętności. Przeciętni muszą nobilitować przeciętność. Służą tej toczącej nijakość pianie towarzysko-literackiej. Kto ich wybiera, angażuje, zatrudnia i przez to upoważnia do lansowania swoich gustów przed wielomilionową widownią? Dlaczego w TVP S.A. w "Pegazie" skazani jesteśmy na obcowanie z jedną osobowością, lub osobą, przez długie miesiące i lata? Czy nie przydałaby się większa rotacja pracowników? Szkodliwe są te polskie zaścianki grupowe, pokoleniowe, towarzyskie.

W podróżach moich spotykam poetów zawstydzonych, zepchniętych w cień, nie potrafiących się przebić, pokazać siebie i swoje zapisane życie. Wiersze. Często poezja. Jak im pomóc? Jak zepchnąć literackich prominentów? Wiem, jak to trzeba zrobić, ale muszą wziąć w tym udział wszyscy. Należy zacząć mówić o uzurpatorach, o miernocie i przeciętności. Za kilka lub kilkanaście lat będzie za późno, bo nie będzie już was. I ich też nie będzie. Przyjdą nowi uzurpatorzy. Prorocy. Na miejsca cieni wstępują ciągle nowi, żywi ludzie. Nic nowego, ale póki jesteście, żyjecie, nie dajcie sobą pomiatać - poetyckim miotłom.
Pisarz powinien żyć długo, zmarli są szybko zapominani. Tylko wielkie charaktery tworzą wielkie dzieła, które pozostają przez stulecia. Reszta, to pożyteczna działalność użyźniająca umysły.

Znów kilka pokoleń piszących chce świat przekonać do siebie. Na razie chyba tylko do siebie, bo pokolenia najmłodsze mają dzieła dopiero w próbnym zamyśle. Urodzeni po wojnie, przed wojną, pomiędzy wojnami, pamiętający stan wojenny lub nie obciążeni żadnym klęskowym upośledzeniem, lekturami zbędnymi, albo brakiem oczytania, mogą recytować i argumenty ich będą jedynie śmiesznymi pokrzykiwaniami, dopóki nie pokażą stworzonych dzieł. Wybitnych książek. Dotyczy to osesków, kilkunastolatków, małolatków i stulatków. Trwa kolejne zajmowanie miejsc, jak zawsze krzykliwie, z wtórnymi przemyśleniami, przyozdobionymi uwspółcześnionymi ornamentami. Przyszłym i obecnym pisarzom i kandydatom - nie raz wiecznym - należy życzyć przede wszystkim silnych charakterów, uzdolnień i mocnych organizmów, które pozwolą im żyć kilkadziesiąt twórczych lat. Czas to wielki, a równocześnie krótki, w którym będą musieli (i teraz muszą) dzieł swoich strzec, kontrolować, czasem danym dyrygować lub mu ulegać. Trzeba być na wierzchu, ustawiać się w miejscu widocznym, należy być cały czas słyszanym. Dzieła swego należy pilnować, lansować je, nie pozwalać na jego przemilczanie lub nawet chwilowe zapomnienie.

Krzykacze bez książek, uzurpatorzy, są tylko sezonowymi błaznami. Czasem sezon trwa dłużej, czasem krócej, ale w końcu umierają śmiercią naturalną. Czasem ktoś zniecierpliwiony ustrzeli ich szybciej. Lęgną się następni.

Roman Śliwonik


zygpru1948 2022.08.22; 14:26:26
Komentowany wiersz: Aforyzmy 61
Karol Zieliński


KRYTYK I POETA

- część piąta -


Zgadzam się z Zygmuntem Janem Prusińskim, że przysięgi miłosne są niepotrzebne a nawet świadczą o braku prawdziwej miłości. Kościół katolicki i inne religie, starogrecka, starorzymska, germańska, perska itd, wszystkie mają w swej liturgii przysięgę małżeńską. Dlaczego? Dlatego, że ludzki rozum wywodzący się z jednego pnia, z Logosu, obowiązującego tak samo we wszystkich religiach świata, czuje intuicyjnie, że Bóg stworzył Adama w Raju, żeby z nim homoseksualnie współżyć! I próbował nawet z nim współżyć (seksualnie!), ale został przez Adama odrzucony! Smutku Adamowego, nie załatwiło nawet stworzenie mu Ewy! Bóg zrobił źle abo też źle stworzył świat i człowieka, skoro Adam pozostał smutny. Bo wie, że świat jest do dupy, i żadne przymilanie Pana Boga tego nie zmieni ani temu nie pomoże. Bóg dając Adamowi kawałek swojej arystokratycznej duszy, uczynił go panem - nie lokajem! Adam jest protoplastą panów i hrabiów a nie inteligenckich lokajów! Bóg może myślał, że gdy stworzy Adamowi Ewę, to łatwiej mu się dobierze do rozporka. Niestety, ani Bóg, ani Ewa nie zaspokoiła ambicji Adama. Bowiem zaspakajanie ambicji równa się prostytucją (małżeńską).


Oczywiście tę beznadziejną sytuację nienawiści między człowiekiem a Bogiem ratuje miłość przez wielkie M. To dzięki Miłości wybitne jednostki ludzkie na widok spapranego świata nie odbierają sobie życia. I też, na odwrót, to dzięki Miłości Bóg moderuje swoje homoseksualne (wiem co mówię, bo mówię o miłosnym idealizmie) zachcianki i zapędy. On też musi robić rachunek sumienia. (Nawet Tora o tym mówi).
Dlatego w Kościele podczas przysięgi małżeńskiej, zazdrosny o mężczyznę Bóg dostaje (tak mu się wydaje) gwarancję, że mężczyzna tej kobiety prawdziwie kocha i nie będzie kochał (bo ma kochać jedynie Boga!), i zweksluje miłość małżeńską na bocznicę prostytucji małżeńskiej! To jest zgodne z tym, co Kościół uznawał i po cichu uznaje, że kobieta nie ma duszy, że jest istotą niższą, że jej nauczać ani sprawować funkcji kapłańskich nie wolno, bo nie jest w 100% człowiekiem, takim jak mężczyzna. Tak jest we wszystkich antropologiach i religiach.


Wszystko jasne ?
Mężczyzna, mąż, katolicka głowa rodziny, ma kochać bardziej Boga niż żonę i to bez żadnych prostytucyjnych intencji. Ma Boga kochać miłością wszechogarniającą i idealistyczną, aż do śmierci. To pachnie homeoorotyzmem, czyli pedalstwem, ale tak jest i proszę się nie oburzać. Ja sam nie znoszę dotyku mężczyzny, ale powołam przykład z Auschwitzu na poparcie czym jest miłość prawdziwa. Pisał o niej Rudolf Hoes z Auschwitzu. Otóż jeden z SS-manów zakochał się w młodym więźniu i został za to zdegradowany i wysłany na Front Wschodni, ale miejscowi SS-mani, umyślili sobie, że gdy posiedzi pół roku w karcerze to go zrobią współwięźniem, tego młodego chłopaka, jego kochanka. I tak się stało. Podczas pobytu w obozie opiekowali się sobą (dyskretnie) i przeżyli. To jest przykład na miłość idealną i prawdziwą, która nie jest gorsza a może nawet ważniejsza w metafizycznym porządku świata, niż nasze miłości heteroseksualne.
Przykład drugi, dotyczy szefa krakowskiego Gestapo, Harmana Hammana. Otóż ten facet już po wejściu do Galicji rosyjskiego wojska, przekradał się dwa razy przez granicę (do Rabki), aż wywiózł na Zachód swoją żydowską kochankę, którą kochał naprawdę, a zostawił Niemkę z trójką dzieci.

Otóż liczy się to, czy się kocha naprawdę, czy tylko się tak chwilowo wydaje. Otóż większości z nas się tylko chwilowo wydaje, natomiast bardzo nieliczni kochają naprawdę. Oto i cała tajemnica, nie ma sobie o co głowy suszyć! A co to jest prawdziwa Miłość? - Dajcie wy mi spokój, niech sobie każdy odpowie sam.


Poeto, nie powinieneś się przejmować, że kobiety nie kochały, nie kochają i nie będą kochać (gołodupców), ale jeśli już to fałszywie, według swoich wyobrażeń, że jak jest zupa w garnku to są uniesienia! Nic na głodnego, Zygmunteczku! Na głodnego, to ja się mężusiu mogę z menelami rypać, ale po to wyszłam za ciebie, żebyś orał na mnie jak wół!

Gołodupcy nie są kochani, nie byli i nie będą! Dopóki nie ma własnego ogródeczka, dobrego auteczka, wodnego oczka, wzgórka z malinami i różyczkami, nie będziesz miał wzgórka wenery! Najwyżej weneryczny!

I gdybyś poeto, dla zabicia swego beznadziejnego smutku odbywał z Mefistem (poetycką, gnostycką itd.) podróż na Łysą Górę, jak sam Faust, to według mojej oceny, będzie ci to przez Boga wybaczone, (bo to przecież jego wspólnik a może i bliźniaczy braciszek). Na Łysej Górze, te wiedźmy, które się tam zbierają na gody, są lepsze, od wielu wielu normalnych kobiet. Ich też pożera dążenie do świętości i świętego związku miłosnego z prawdziwym mężczyzną. A że zdążają do nas na knurze? A cóż nam to szkodzi, skoro i nasze jadą na podobnych wehikułach, tylko blaszanych. Diabeł jest tylko ich niewinną zabawką i surogatem. Czasami mi się wydaje bardziej uczciwa od tzw. porządnej kobiety. A jeszcze bardziej wiedźma o której wiem, że jest wiedźmą. Matka Boska wśród wiedźm jest otaczana prawdziwym mirem. Dlatego, że niepokalana dziewica. Wiedźma też jest niepokalana i czysta, bo pełna pretensji do ułomnie stworzonego świata. I za to właśnie były palone na stosach.


Ja i poeta Zygmunt Prusiński mamy coś z wiedźmy. Ponieważ uważamy, że ten świat jest stworzony do dupy, na krzywdzie i kanonizowanym w Kościele rozboju; do dupy, bo chodzą po nim tzw. władcy, kaci, zbóje, mordercy, prezydenci i królowie... dawno byśmy byli spaleni na stosie. Przez świętą inkwizycję, która pilnuje, żeby mordercy, rabusiowi w biały dzień i złodziejowi nic złego się nie stało. Czyli poborcy podatkowemu, komornikowi i księdzu, który ich wspiera świętym autorytetem kościoła i potwierdza świętość własności prywatnej, zdobytej ogniem i żelazem, własność tych, co dla własności potrafią kłamać, modlić się i zabijać!


Kraków. 15.08.2011


zygpru1948 2022.08.18; 08:49:54
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
Siostra mgły - Część II
Dział: Kultura Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/843197,siostra-mgly-czesc-ii




Zygmunt Jan Prusiński


LIRYKA ZE ŹRÓDEŁ PAŃSKICH

Motto: "Za każdą linijkę Twoich wierszy,
za ten i inny świt, za dłonie Twoje
w dłoniach moich, za kolory kwiatów
na przywitanie, dziękuję - bo to
wszystko to moja z Tobą dzielona radość."
- Margot Bene


Nie jestem z gipsu
jako pamiątka w poezji.

Piszę czterdzieści lat
to co mnie czasem wzrusza.

Choćbym i nie zauważył
cieni przyjaciół którzy odeszli.

Dopiero jak cię poznałem
otrzymuję nagrodę za przeszłość
która była zła i samotna.

Teraz jako mężczyzna prawdziwy
dzielę z tobą łożę miłości -
twój pączuszek iskrzy zapachem.

To dla mnie sukces i opowiadam
gdzie tylko jestem o tobie -
słuchają mnie łąki i pola.

Chodź do mnie wierszu i zostań
poniekąd piszę codziennie
zwiastuje we mnie liryka głodu
ze źródeł pańskich w korzeniach.

Wyrosną najpierw nowe drzewa
jeszcze wstydliwe poniekąd -
w mojej krainie królewskie buki
i ciche pocałunki pod kasztanem.

A jutro opowiem ci Margot
jak dorastałem muzyką w domu
kiedy moja mama i mój tata
śpiewali razem przedwojenne tanga.


22.8.2016 - Ustka
Poniedziałek 00:17


zygpru1948 2022.08.18; 08:45:24
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
Siostra mgły - Część II
Dział: Kultura Temat: Literatura

SIOSTRA MGŁY - część druga

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/843197,siostra-mgly-czesc-ii

___________________


Zygmunt Jan Prusiński


POMARAŃCZOWE A NAWET I FIOLETOWE

Motto: "Jakieś płomyki zwodnicze
na uroczyskach,
to tylko dumna zasłona."
- Karol Zieliński -


Wyzbywam się niespodzianek
wczoraj pod akacją napisałem wiersz
jak biegłaś do mnie z makami.

Ogrzewasz mnie myślą z metafory
którą nikt nie zna oprócz nas.

Roztańczone huśtawki
blokowe dzieci przyszłość wróżą
jastrzębie polują na gołębie
które codziennie chlebem karmię
unosi się zaskarbienie do Panny M.
tyle mam niedokończonych barw
chodzi mi o dotyk w pomarańczowym tle
a czasem we fiolecie.

Spowiednikiem jestem dla siebie
a metafory płyną niewidoczne
nie każdy je może ujrzeć
żeby się z nimi zaprzyjaźnić
o porze szczególnej
kiedy jest cisza w kieracie
a na dole codzienna walka o byt
by nie spłonęła poezja.


4.9.2016 - Ustka
Niedziela 11:00


zygpru1948 2022.08.18; 08:42:49
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
Dział: Kultura Temat: Literatura

SIOSTRA MGŁY - część trzecia


Zygmunt Jan Prusiński



Z TEGO WZGÓRZA PŁYNĄ MOJE SŁOWA

Odnoszę się do ciebie inaczej
nie wiem jak ale wiem że czekasz
na te słowa wybrane
kołyszesz się pod brzozą
podniecona

- może zamienię wiersze w ptaki
niech ci wieści od poety
przeniosą...

Wrzesień się kończy a nie powinien
za trzy dni moje urodziny
nie zwracam na to uwagi -
żyć trzeba miłością

poniekąd człowiek potrafi
skupić się na dotykaniu
wydobyć szelest z aksamitnej ciszy.

Obracasz się wokoło drzewa
intonujesz z roślinnością przebieg
spontanicznej sarny
na złocistej wstędze myśli -

i odbierasz powroty
wesołego malarza który wciąż
maluje cię w białej sukience.


27.9.2016 - Ustka
Wtorek 09:00


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/849613,siostra-mgly-czesc-iii


zygpru1948 2022.08.18; 08:40:15
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
W ramionach księżyca - Część I
Dział: Kultura, Temat: Literatura




Zygmunt Jan Prusiński


ISTNIEJEMY W POETYCKIEJ PRZESTRZENI


Nie było mnie prawie rok
przywitałem we mgle Avinion wychodząc
z autokaru potem ciebie spóźnioną -
głodny połysku całowałem twoje usta
nie dbając o artystyczność
jakbym pochłaniał tę rzeczywistość
kiedy wyjechałaś z Ustki
zatem stylowo zadbałem o początek końca
zapłonąłem od nowa czynnościami we dwoje
akurat 13 grudnia
mijający dźwiękiem
dwóch lat i sześciu miesięcy.

Dzisiaj po trzech dniach pobytu
zastanawiam się czy jestem wart
(tego złączenia w niełatwym w ę d r o w a n i u)
siedzę w kuchni i piszę rozważania o miłości -
ty śpisz w sypialni - spoglądam na książkę
Henri Perruchota "Gauguin"
w przekładzie Hanny Olędzkiej -
nie czytam po kolei a jakby zrywami -
czy można czytać jego biografię od środka albo od końca
ja to czynię - bo ten nieszczęśnik
stał mi się bliski od piątku
(dziękuję ci Margot za zakup tej ważnej książki) -
tu nie chodzi o jego malarstwo
nie w tym rzecz a o źródła
o impuls w wymiarze przeżyć
jak sam napisał Paul Gauguin:
- Skąd przybywamy?
- Kim jesteśmy?
- Dokąd idziemy?

W jakimś momencie i ja zapragnąłem ciszy -

tak bym mógł poukładać swoje strony
życia z tobą - nasze strony życia w A v i n i o n.


16.12.2017 - Sobota 10:00


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/858995,w-ramionach-ksiezyca-czesc-i


zygpru1948 2022.08.18; 08:37:29
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
W ramionach księżyca - Część I
Dział: Kultura, Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński


DAWNO NIE BYŁAŚ W MOICH LUSTRACH

Dawno nie pisałem
nie zawsze mam kontakt z rzeczywistą liryką
trzeba ją poszukać - zagłębić
wgłębić swe postanowienie prawie przebić.

Mija dzień w kątach niedosytu
nie szeleści liść ostatni na klonie
a noce nie są rozpieszczone
tylko wiatr obecny jak zawsze przyjazny
- czyżby morski wiatr mnie lubił?

Dawno nie byłaś w moich lustrach
kobiecość zatacza swój urok -
przez to czynię porządek w domu
układasz i ty wiersze po swojemu
według stanu napięć.


Oglądam cię na zdjęciach w mroku
jedna lampka nocna wystarczy -
dotykam poszczególne fragmenty
robi się jaśniej i tak ciepło w środku.

Wtorkowe spotkanie zaznaczę
nie będę szukał specjalnych słów
na przypomnienie i zatarcie - byś czuła
lotne imaginacje - szorstka jesień milczy.

A w czwartek wieczór poezji w Kobylnicy
te zjazdy mają coś z turniejów
starożytnych walk -

bo każdy poeta chce wygrać
i być sławny chociaż przez jedną mijającą chwilę.


18.11.2017 - Ustka
Sobota 7:53



https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/858995,w-ramionach-ksiezyca-czesc-i


zygpru1948 2022.08.18; 08:35:38
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
W ramionach księżyca - Część I
Dział: Kultura, Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński


WYSOKO I CZASEM NIŻEJ

Zbliżają się moje urodziny w ostatni
dzień września
nie musi być nic innego tylko ty obecna
kwiaty jesienne przyniesiesz
ułożysz kilka słów
spojrzysz w moje oczy i życzenia
przekażesz czule.

Nastanie czas na bal w lesie
wypicia wina pod wybranym drzewem
rozłożysty wkoło oddech jesieni
i taki śpiewny w grze wolnych skrzypiec
na tle słońca w różowym odcieniu
będzie ci do twarzy...


Zakołyszesz ostatnim kaczeńcem
a złota rybka w darze przyjaźni
przepowie ci miłość ze mną

- w dzień moich urodzin.


24.9.2017 - Ustka
Niedziela 16:59



https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/858995,w-ramionach-ksiezyca-czesc-i


zygpru1948 2022.08.18; 08:34:05
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
Zygmunt Jan Prusiński


ZIARNO W LITERATURZE NA EMIGRACJI. WSPOMNIENIA

List do Mirosławy Kruszewskiej


Droga Pani Mirosławo, na początek proponuję książkę napisaną przez Prof. zw. dr hab. Władysława S. Kucharskiego pt. "Polacy i Polonia w rdzennej Austrii w XIX i XX wieku", Lublin - Wiedeń 1994.

Otóż z dniem 7 Lipca 1994 roku wróciłem po 13 latach (na przesiedlenie) do kraju. Fizycznie, autor tej książki nie mógł się ze mną spotkać. Szkoda. Bo z p. Władysławem Kucharskim bym sobie porozmawiał więcej. A tak to napisał w tej książce o mnie, ale to są tylko strzępy. Podejrzewam że te informacje przekazała mu pisarka i felietonistka Barbara Świdersky - z którą się w Wiedniu przez całą emigrację kumplowałem. Mieszka w 2 dzielnicy Wiednia przy Wien Nord.

Pani Mirosławo, mnie w stolicy Straussa i Falco emigracja polska znała. Byłem zawsze widoczny. I pani Zosia Reinbacher także. Ile to ja razy byłem tam w tej maluteńkiej księgarni na Burggasse 22. Pamiętam, w okresie stanu wojennego w Polsce, więc od razu w 1982 roku przyjechałem z Obozu dla Uchodźców w Traiskirchen odnaleźć tę księgarnię. Pani Mirosławo, proszę mi wierzyć, ja "żyłem" Polską! A na emigracji nie chciałem być osobą anonimową. Więc moja rola animatora w kulturze i polityce była widoczna. Najpierw środowisko przy kościele na Rennwegu. To ksiądz Edward Lipiec podarował mi kilkadziesiąt książek poukładanych w walizce skórzanej, jak się dowiedział że jestem pisarzem - poetą. Kilka razy pomagałem mu (w służbie dla Pana Boga) ministrować. Historia z krzyżem w kościółku w czasie Drogi Krzyżowej jest warta opisania. Ale to przy okazji. Drugą taką Wyspą była redakcja i środowisko przy tygodniku "Wiadomości Polskie". Pamiętam te początki., potem rozłam: Solidarność i Solidarność 80. UB-ecja dobrze tam zadziałała. Stefan Detko, redaktor NOW@: nowamedia@interia.pl może poświadczyć. Ba, pamiętam nowo tworzące się Forum Polonia, byłem na pierwszym zebraniu. Chodziło o to, żeby nad wszystkimi stowarzyszeniami w Austrii czuwał "Duch", ale nie Pański... Wybrany został jako prezes tego Forum, hrabia Ledóchowski. Ja wtedy jako przewodniczący reprezentowałem Korespondencyjny Klub Pisarzy Polskich.

Nie wiem czy Pani spotkała się z hrabiną Gabrielą Rękowsky z Wiednia. Otóż ta starsza pani, (chyba tak) lubiła moje wiersze. Te mówiące o Polsce. Kilka razy zaprosiła mnie na obiady lub kolacje. Przyjeżdżał po mnie jej osobisty kierowca do "Domu Polskiego" na Saleziannengasse, tuż przy hotelu "Intercontinental". To tam, przy schodach spotkałem tow. Józefa Cyrankiewicza. - W ogóle się nie zmienił. U grubasów tak jest. Jak wyszedł z czarnej limuzyny przy czerwono-bordowym dywanie, to o mało nie padłem z wrażenia, i tylko tyle mu powiedziałem: Ty jeszcze nie zdechłeś ! Nie odpowiedział były pierwszy kapitalista - komunista w PRL, zaraz po II wojnie światowej. Czy Pani wie, że on miał swoje fabryki w latach 50-tych ? W Polsce Ludowej do socjalistycznego narodu darł mordę: "Wrogiem Socjalizmu w Polsce jest zachodni imperializm"! A kasę przerzucał do Austrii i Szwajcarii.

Pisze Pani o literatach, że byli. Tak, wiem że byli. Ale jakoś nikt nie utworzył środowiska żeby się integrować. W obozie dla uchodźców był na przykład Marek Łyżwa z Warszawy. I nie spotkałem się z nim, a przecież przy bramie Obozu... kolportowałem prasę emigracyjną: "Wiadomości Polskie" z Wiednia, "Sprzeciw" ze Szwecji, "Orzeł Biały" z Anglii, "Czas Solidarność" z Canady, "Kalendarz Polski" z USA - z Filadelfii, "Listy do Polaków" z Chicago - redaktorem był Czesław Malczewski. Piosenkarz M. Łyżwa wyemigrował do RPA. Pamiętam jak brałem udział w klubie "Remont-Riwiera" w Warszawie na Festiwalu Piosenki Studenckiej - wówczas mieszkałem w Otwocku. Nigdy "studentem" nie byłem, więc zakradłem się na scenę i zaśpiewałem przy akompaniamencie gitary jedną z moich napisanych ballad. Wtedy udział brał też Jacek Kaczmarski. Ale Marek Łyżwa odśpiewał przepiękną balladę, pamiętam tę jego melodię, a słowa są takie:

Jeśli z ziemi wykopiemy wielki kamień,
to niech zostanie, będzie nam pod głowę.
Przyłożymy ucho, posłuchamy co w środku,
szumiąca rzeka, i stukot końskich kopyt.

Piękny głos - tenor ma Marek, pomagała mu wywalczyć kwalifikację jego żona i kolega - jako zespół do finału w Krakowie. Oczywiście J. Kaczmarski też się zakwalifikował, tylko nie ja, bo nagle komisja tego konkursu zorientowała się, że nie prezentuję żadnej uczelni, więc otrzymałem dyskwalifikację !!! Z Markiem zamierzaliśmy utworzyć nowy zespół wokalno-muzyczny; były takie wspólne plany.

Pani Mirosławo, w tym samym czasie co ja, zjechało się bractwo na Zachód. Adamowi Lizakowskiemu też zapachniał "Zachód"! Cholera! Poeci uciekali z Polski. - Czyżby to Duch... Norwida, Słowackiego, Mickiewicza?


Pozdrawiam Serdecznie Panią i Rodzinę!

Zygmunt Jan Prusiński
Prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji"

Ustka. 10 Września 2008 r.


zygpru1948 2022.08.18; 08:25:47
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

16.01.2011 18:37


Naprawa świata

Jeśli naprawa butów wynosi (w Ustce) 50 złotych za przyklejenie starego obcasa, to ileż musi ludzkość kosztować naprawa świata w ramach Umowy z Kioto? A jedno z drugim jest ściśle połączone jak wody światowego oceanu z wodą w spłuczce do Pańskiej muszli klozetowej na piątym pietrze. Niech Pan pomyśli, jaka różnica poziomów, a naczynia są mimo to połączone (paradoksalnie na tym samym poziomie) i woda płynie w obie strony. Szewc odrywając za 2 zł. obcasa od Pańskiego buta odłączyłby się od układu naczyń połączonych (w którym poziom wody "zielonej wody" nieustannie rośnie) i w tym miejscu zrobiłaby się dziura debetu, przez którą wyrwałoby szewca wraz z jego długami do kanału. Pamiętajmy, że poziom w tych naczyniach połączonych jest jednakowy, chociaż w poszczególnych punktach retencyjnych (takich jak fabryka samochodów, przetwórnie krochmalu, fotograf z Ustki, szewc z Ustki i ceny w Pańskim sklepiku) są jednak odpowiednio wyżej (chociaż paradoksalnie na tym samym poziomie) żeby obieg mógł funkcjonować. Obieg zielonej wody w tym systemie naczyń połączonych symbolizuje ruch koniunktury gospodarczej. Gdyby woda stała w miejscu, w koniunkturze byłby zastój i zupełny kryzys, w którym nikomu nic by się nie opłaciło robić. A szewc na pewno za darmo nie oderwie obcasa. Szewc musi brać tyle ile bierze, bo musi, biorąc udział w grze gospodarczej - (niech Pan zauważy, że jego życie nie nazywam życiem a "grą gospodarczą") zarobić tyle, uzupełnić straty w poziomie wód światowych (zielonej wody), którą pobrał do uzupełnienia swego zbiornika. A teraz oddając zieloną wodę do swego zbiornika systemem rurek połączonych uzupełnia tym samym poziom w rezerwuarze światowym, do poprzedniego poziomu, a nawet podnosząc go coraz wyżej. To podnoszenie coraz wyżej poziomu światowego zasobów finansowych jest konieczne, bowiem zależy od ciśnienia barometrycznego, od którego z kolei zależy wydajność pompy pompującej "ciecz" coraz i wyżej, a jak wiadomo istnieje granica możliwości wytłoczenia słupa cieczy w zależności od ciśnienia atmosferycznego.

Tymczasem ciśnienie raz spada a raz wzrasta stwarzając skomplikowaną grę współzależności między poziomem "zielonych wód" a ciśnieniem powietrza ludzkich namiętności, działań, wytwórczości, złości, przebiegłości itd. Ludzie zamieszkują coraz wyżej, przemieszczają się coraz dalej i coraz szybciej, klną coraz wymyślniej, kopulują coraz bezwstydniej, zabijają coraz otwarciej, temperatura złości wzrasta a wszystkie molekuły drgają ze zbrodniczych emocji. Czy Pan zauważył, z jaką wściekłą złością szewc odrywał obcasy od Pańskich butów? Otóż to. Robił tak, biedak, bo musiał prędko uzupełnić swój mały rezerwualik zielonej wody, połączony w wielkim oceanem światowych wód. Od tego obowiązku i tej przykrej roboty nie są również zwolnieni Mellonowie i Morganowie. Można nawet powiedzieć, że są niewolnikami tej ohydnej roboty. A ileż Morgan może z tych pieniędzy przejeść mając chorą trzustkę z rakiem wątroby? Co go tam kosztuje mleko na owsiance? Za przeproszeniem nawet zadupczyć sobie nie potrafi. I to jest wspólny, nasz biedaków, takich jak Pan i ja i bogaczy takich jak Morgan, pieski los.


Wie Pan, pozwoliłem sobie na taki wywód, bo wydaje mi się trafny do opisu, czym są w ekonomii Prawa Naturalne. Prawa te, działają w sposób nieubłagany zarówno na Morgana jak i na nas. Winowajcami nazwałbym tych facetów, którzy nie sieją ani orzą a jeżdżą autami za sto tysięcy i noszą na ręce zegarek za 20 tysięcy.
Co zaś do żydów, to nie wszyscy są bogaci i żydzi jeżdżą autami za sto tysięcy. Są między nimi i ofermy jadający zupki w przytułkach dla bezdomnych. Mają tylko tyle szczęścia, że bogaci ziomale mogą ich wspomóc. Albo i nie.
Ja uważam, że sprawa naprawy świata jest przegrana. Świat również nie będzie zbawiony w czasie jakiejś Paruzji ani jehowowskiego Armagedonu. To trzeba włożyć między bajki! Religia nie prowadzi do oświecenia ani uszlachetnienia człowieka - żeby szewc mógł za oderwanie obcasa wziąć 2 złote, (byłby szlachetny do 5 złotych). Nie radzę też uszlachetniać gminnych urzędników z Ustki, bo dorobią Panu opinię wariata. A już prezydent najjaśniejszej RP najmniej może. On już nic nie może. On może się tylko uśmiechać do swoich uśmiechaczy. Oni wszyscy pracują dzień i noc nad dopychaniem zielonej wody do swoich rezerwuarków, żeby uzupełnić zieloną wodę a nawet podnieść jej poziom w światowym rezerwuarze (do poziomu odpowiedniego do naszych wymagań, gustów i współczesnej świadomości). To jest ich rezerwuar sensu życia i zbawienia.
Poważnie mówiąc, jeszcze raz powtórzę, że nie widzę na tym poziomie możliwości polepszenia naszego codziennego losu. Zbyt mało jest ludzi, którzy mogą zrozumieć to czego również nie rozumiał Platon wybierając się do tyrana Syrakuz, żeby wprowadzić mu w państwie idealny system. Skończyło się na tym, że został przez tyrana uwięziony i sprzedany w niewolę, z której wykupiły go jakieś litościwe kurtyzany. A propos, mógłby Pan skrobnąć poemat na cześć tych bogobojnych kobiet, które zamiast uzupełniać światowy rezerwuar zielonej wody, nawet go uszczupliły.
I MOŻE W TYM NAPRAWIANIU ŚWIATA O TO CHODZI? ŻEBY KURWY GO NAPRAWIAŁY!


Zygmunt Jan Prusiński Bajki erotyczne...


zygpru1948 2022.08.18; 08:24:11
Komentowany wiersz: Aforyzmy 60
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

24.05.2012 00:14


@Zygmunt Jan Prusiński i Pani Canela

Skoro żeście posnęli, może w ramach nocy poślubnej, bo Pan Zygmunt się żeni a Pani Canela się nieustannie całuje ze swoim Leonciem, to na tym dzikim placu zostałem sam jak kołek w płocie i sam sobie chyba muszę odpowiadać na swoje pytania. A przecież mówiłem, że tak jak Mickiewicz jestem trup między wami, który do was gada.

Panie Mistrzu (mówię tak do siebie - zamiast Pana Zygmunta) powiedz im, że wierszami południowo-amerykańskich poetów to ma się kto zachwycać, ale myśleć krytycznie to już nie.
Ja właśnie chciałem jeszcze dorzucić swoje trzy grosze do poezji Nicanora Parry (o której napisałem uprzednio, że jest bezmyślna i nihilistyczna - chociaż mi się podoba). Dla mnie dlatego jest bezmyślna i nihilistyczna bo: poeta używa w wierszu pt. "Ojcze nasz" zwrotu: "A my i tak wszystko odpuszczamy"; bo: wierszu pt. "Kobiety": "Te szanowne matrony (...) doprowadzą mnie w końcu do szaleństwa; bo: w wierszu pt. Test, istotę człowieczeństwa sprowadza się do: "Kapłan, który w nic nie wierzy (...) włóczęga co wszystko ma za nic" itd... Czyli reprezentantem istoty psychicznej w tych wierszach jest ów zdradliwy kapłan i ogłupiały kloszard. I to wszystko jest prawdą, ale w wymiarze pomniejszającym człowieka i "kieszonkowym".


Jest prawdą, że Bóg jest idiotą, niezgułą i ciamajdą; jest prawdą, że jest antypoezja, nowomową, gadaniem o niczym, zniszczeniem nadziei i zwątpieniem; jest prawdą, że matrony wraz ze swymi wargami sromowymi mogą doprowadzi do szaleństwa... ale nie może być prawdą, że my przebaczamy Bogu i szatanowi, wybaczamy głupotę włóczęgom, mieszczańskim błaznom i poetom, cynicznym kapłanom i generałom, że oszalejemy z powodu kobiecych warg sromowych. Bo gdy tak czynimy, to nie jesteśmy prawdziwymi ludźmi, tylko jesteśmy pół-ludźmi. Gdy tak czynimy, jak postuluje Nicanor Parra, to jesteśmy ludźmi postmodernizmu i w ogóle malej wiary.

A cóż nam nie pozwoli "wybaczyć" (Bogu), oszaleć (z powodu kobiet), ulec (dehumanizacji poezji i anty-poezji)? Tym co nie pozwoli nam na utratę prawdziwego człowieczeństwa jest wrodzone poczucie sprawiedliwości.
Sprawiedliwość nie pozwoli, abyśmy Bogu wybaczyli jego nieuctwo, sadyzm, idiotyzm i niezgulstwo w stworzeniu człowieka i świata. Wspaniałomyślne wybaczenie Bogu jego niedoróbek stawia nas w fałszywym świetle durniów i ignorantów, a Bogu nie tylko ubliża, ale pomniejsza go do ludzkich wymiarów i ułomności, czyniąc go jednym z nas, głupców i hipokrytów. Mówimy Bogu: "a bądź sobie głupi, nie przyjmuj się że jesteś głupi, bo nam na tym nie zależy". Jesteśmy hipokrytami, a czyż hipokryta może wybaczać hipokrycie? Głupiec głupcowi, podłota podłocie? Tylko podłota ludzka może twierdzić, że wybacza Bogu, że złe stworzenie świata. Toż przecież nawet szatan nie wybacza Bogu jego partactwa.

Poza tym, takie stawianie sprawy, że nad człowiekiem i Bogiem już nie ma wyższej instancji moralnej jest fałszywe i świadczy o naszej niewiedzy, i o niewiedzy poety. Już pisałem parę razy, że w Starym Testamencie jest zanotowana intuicja a nawet wyraźne stwierdzenia, że nad Bogiem jest Mądrość Przedwieczna i Sprawiedliwość, które były przed Bogiem, długo przed tym, gdy Boga jeszcze nie było. I Bóg w swej stwórczej działalności musi się z nimi liczyć.


Podobne ustawienie etosu i teodycei znajdujemy w innych prastarych systemach (w sumeryjskim eposie Upaniszady, w indyjskich Wedach), że nad Bogami i Bóstwami czuwają siły Dobra Prawdy i Piękna. To one poza przestrzenią i czasem pozwalają na rozpoznanie i przyjęcie siedmiorakich darów (Ducha Świętego), to one pozwalają na rozmawianie żywych ze zmarłymi. Bo tylko taka rozmowa jest prawdziwa i ma sens. Tylko od zmarłych możemy się dowiedzieć czegoś istotnego o tym, kim jesteśmy. A gdy wiemy kim jesteśmy, to czyż wargi sromowe kobiet mogą nas doprowadzać do szaleństwa? Dlatego ja coraz częściej rozmawiam ze zmarłymi, bo nie ma sensu rozmowa żywych z żywymi. Rozmowa żywych z żywymi jest naszpikowana kłamstwem i niewiedzą do tego stopnia, że nie tylko czyni ją bez wartości, ale jest dla rozmawiającego człowieka szkodliwa. Stąd wielu świętych wybierało świadome milczenie. Zresztą filozofia stoicka również nakazuje milczeć.

Wszystko to jest enigmatyczne i niepewne, bo przecież postęp naukowy i cywilizacyjny bierze się po części z dyskusji i w krytycznym wynajdywaniu sprzeczności w myśleniu naszym i oponenta. Mówienie czyni język giętkim a sprawna mowa wpływa na giętkość myślenia. Jakże więc milczeć? Milczenie wobec Boga jest nawet niewskazane i obraźliwe - no, ale w tym wszystkim chyba chodzi o to, by mówić mądrze, nie mówić głupio.
I gdy tę "podziałkę" i tę "skalę" oceny przytykam do wierszy Nicanora Parry, to cóż z tego "mierzenia" wychodzi, cóż mam o nim powiedzieć? Nie chcę powiedzieć, że pisze i mówi głupio, bo poeta ma prawo do głupiego mówienia w geście rozpaczy. I chyba z takim przypadkiem mamy tu do czynienia.


W czasie gdy nasz (podobnie piszący) poeta, przedstawiciel zwątpienia w człowieczeństwo, Tadeusz Różewicz, przybiera pozę klasycyzującego mędrca (i nawet mu się to nieźle udaje), poeta południowo-amerykański zupełnie ześlizguje się po równi pochyłej w efekciarski i dandystowski marazm.
Bo... (tu muszę uczynić osobiste wyznanie wiary) można nie wierzyć w dobroć, mądrość i wszechmoc Boga, ba, można nawet nie wierzyć w istnienie sprawiedliwości, że się ona dokona i że jej doczekamy w naszej egzystencji (tu lub po śmierci), ale... koniecznie należy się domagać sprawiedliwości, bo bez tego nie jest się człowiekiem.


Zygmunt Jan Prusiński Mandoliny na rosie... część I
[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122][123][124][125][126][127][128][129][130][131][132][133][134][135][136][137][138][139][140][141][142][143][144][145][146][147][148][149][150][151][152][153][154][155][156][157][158][159][160][161][162][163][164][165][166][167][168][169][170][171][172][173][174][175][176][177][178][179][180][181][182][183][184][185][186][187][188][189][190][191][192][193][194][195][196][197][198][199][200][201][202][203][204][205][206][207][208][209][210][211][212][213][214][215][216][217][218][219][220][221][222][223][224][225][226][227][228][229][230][231][232][233][234][235][236][237][238][239][240][241][242][243][244][245][246][247][248][249][250][251][252][253][254][255][256][257][258][259][260][261][262][263][264][265][266][267][268][269][270][271][272][273][274][275][276][277][278][279][280][281][282][283][284][285][286][287][288][289][290][291][292][293][294][295][296][297][298][299][300][301]
Wiersze na topie:
1. Nocami (30)
2. Szarotka (30)
3. Mały świat (30)
4. Powyginane światłocienie (30)
5. Potem cisza (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (467)
2. Miłosz R (352)
3. Klaudia (266)
4. darek407 (253)
5. Jojka (132)
więcej...