Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (12)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Jedyny dom II
- JNaszko
Księżycową nocą
- JNaszko
Wsparcie dla cierpiącego
- Pseudo-Geliusz
Wiosna
- Pseudo-Geliusz
więcej...

Dziś napisano 51 komentarzy.

Komentarze otrzymane - zygpru1948



zygpru1948 2019.09.25; 07:33:14
Komentowany wiersz: Anioł z betonu
INTYMNE MEATOFORY – część druga

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

BIAŁE DRZEWO I EROTYK

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/987278,intymne-metafory-czesc-ii


zygpru1948 2019.09.25; 07:33:02
Komentowany wiersz: Anioł z betonu
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.25; 07:31:46
Komentowany wiersz: Anioł z betonu
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

18.11.2011 22:48


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, niepotrzebnie rozdziera Pan szaty, z tego powodu, że pani Jola Maria Butkiewiczgo nie kocha. Prawidłowo. Delfina Zygmunta również nie kochała. To również blondynka. Dorodna blondynka niczym nasza pani Jola.

Mówię ”nasza” bo gdy się nadarzy okazja, to nie będę od tego żeby… etc! - (wiadomo, że chłop to świnia!)

Ale żarty na bok. To że Pan cierpisz, to dobrze Panu zrobi. Co to za cierpienia? Cierpoty! Nie pisz Pan na ten temat wierszy! Chyba jako wprawki. Za dużo się Pan powtarzasz.

Pani Jola niech się broni przed Panem takimi samymi absurdaliami, jakimi ją Pan atakuje. Niech każe Panu przedstawić rachunek za pierścionek lub jego fotografię etc. Niech oświadczy, że jej się nie podoba etc. Gra będzie się przeciągać i o to chodzi. Pani Jola albo ma, albo udaje nerwicę. W każdym razie wiadomo było od początku, że „ma jakiegoś dryblasa”. I dobrze, że ma!

Teraz co do czystej liryki, to ostatnio w Pańskiej poezji jej nie ma. Jest poemat dygresyjny. Natomiast w czystej liryce nie ma czasowników i zaimków (albo są domyślne albo ukryte). W czystej liryce jest podmiot liryczny ale go nie ma (i zarazem go nie ma). Bo liryka opisuje świat którego „nie ma”. To jest wnętrze Pańskiego „kolczastego lasu” (i nie tylko, bo również jego zaprzeczenie). W czystej liryce jest Pan jako podmiot, już zmarły dla świata i zbawiony (chociaż może się Pan czuć potępieńcem).

Już Pana nie obchodzą Tuski, Wallenrody i Delfiny. Nie ma zdań opisujących „to” co „jest”, np. droga, kolczasty las, róża na śniegu (oklepane). Jest natomiast świat którego (pozornie nie ma – ale idź Pan na noc – bez flaszki - do cmentarnej kostnicy! – a to dopiero przedsionek tego świata!) nie ma. Są zapachy i barwy, których nie ma (a które są w sferze bytu doskonałego). Również są takie nieprzeczute zapachy kobiety! Również nasze sprawy, nasze codzienne sprawy, z matką, ze szwagrem, z robotą, z pieniędzmi etc. - w liryce czystej ich nie ma – bo są metafizycznie ukryte – „jakby były, lecz oczami pieściły, jedna tę druga tę, pół na pół” - ale są jako byty doskonałe. Niestety, byty doskonałe nie podlegają delimitacjom czasu i nie mogłyby być opisane (być opisanym, to zaistnieć) za pomocą czasowników. Szwagier, np. Pański, jako byt doskonały, jest wieczny (już bytuje w wieczności) i chcąc go powołać (przez Pana) do istnienia, w swej bosko twórczej (Pańskiej) działalności lirycznej, musi się Pan posłużyć (jak Bóg) „Słowem”, które było na początku u Boga, a na samym początku było Słowo. Logos., (czyli Bóg był Logosem). Do takiej twórczości należy być super-wykształconym (w co wątpię czy wystarcza) albo super-wariatem przekonanym, że ma tajemniczą więź z boskim umysłem. Bowiem w liryce chodzi o to, że twierdzisz Pan (w niej)! – W ciele kobiety też się Pan utwierdzasz członkiem, za każdym razem! A poprzez ciało w umyśle!), że „byt – który przedstawiasz – „jest”.

Ale nie jest to byt znany ze świata nam powszedniego. To by byłoby za łatwe. Na pozycję „prawdziwego” (metafizycznego) poety trzeba sobie „zapracować”. Chyba się Pan ze mną zgodzi, że otacza nas „świat” niewidzialny dla oka. Że te kolory które znamy, nie są jedynymi kolorami ani te zapachy, które są nam dostępne, nie są jedynymi zapachami które są we wszechświecie, również w tym naszym duchowym i psychicznym? I że nie jest to świat widoczny dla idiotów!


Jeśli tu bylibyśmy w zgodzie, to Panie Zygmuncie, bierz się Pan do roboty (do wyższych rzeczy jesteś stworzony!), szukać kolorów których nie ma, szukać zapachów, które są w kosmosie (niektórzy mówią: w niebie) i będą nam kiedyś znane, a nawet potrzebne do zbawienia!

Zaś do tego, żeby Pana w świecie idealnym pani Jola Maria Butkiewicz kochała (bo teraz nie kocha, bo nie znasz Pan innej skali zapachów (które zna być może ona), dotyków, smaków, które by ją przyciągały do Pana i przekonywały o Pańskiej miłości) potrzebne są owe bezcielesne „dotyki”, wyobrażone (niewyobrażalne) smaki i niemożliwe do zaistnienia a przecież realne i konieczne do istnienia bytu, kolory. Na tym kończę i chyba nie muszę przekonywać, że mogę tak przez tysiąc lat. Bo temat wieczności jest niewyczerpany. A tak jak pan Ryszard Zasmucony raczył zauważyć, mam mentalny dostęp do prywatnych objawień.

Ale, gdyby nawet (co podejrzewam), to zakochanie w Joli było pyszną zabawą poetycką i literacką zgrywą, to gdyby z tym Pan wszedł do sfery świata czystej liryki i świata doskonałego, to już to nie byłoby zgrywą i „zabawą”, lecz najszczerszą prawdą rzeczywistością. Pani Jola tu na „ziemi” mogłaby mieć „chłopa” (chłopy to buce) a tam, w sferze doskonałości idealnej byłaby Pańską najczulszą, najpiękniejszą i najwierniejszą kochanką i jedno drugiemu nie wadziłoby zupełnie. Jak w Piśmie Świętym, gdy faryzeusze pytali Chrystusa, który ze zmarłych mężów będzie współżył z żoną, gdy tu na ziemi miało ją siedmiu braci za żonę?! Może być tak, że w "niebie" będzie ją miało wszystkich siedmiu naraz (jak w niemieckim filmie pornograficznym), jednocześnie i nic o tym wiedzieć nie będą, albo będą wiedzieć, ale wcale im to nie będzie przeszkadzać, bo kwestia tożsamości „tam”, jest taka sama jak w liryce „tu”. Że im bardziej się Pan dzielisz, im bardziej Pan obdarowujesz, tym więcej Panu przybywa! Czego przybywa? Idealnego bytu, który nie zgnije, mole go nie zjedzą ani złodzieje nie ukradną. Dixi!

Mówię poważnie, gdy chcesz Pan być poetą sensu stricte, to musisz się Pan pogodzi z tym, że idioci Pana nie będą rozumieli a Panu nie będzie zależeć na poklasku kretynów. Nie ilość a jakość!

Niektórzy nazwą Pana faszystą, ale teraz tu w Polsce, ja, epitet faszysty uważam za zaszczytny.

Wracając do baranów: Wcale nie trzeba umierać, żeby być Romem i Julią (już to na ziemi), w Ustce, Madrycie czy w Maladze (seksualnie)! Szekspir po prostu przeoczył niektóre sprawy a poza tym chciał zarobić trochę grosza i w teatrze elżbietańskim nie mógł zbyt mocno kreować świata metafizycznego. I tyle. Nie wiem, jak wnikliwie trzeba patrzeć na słońce, żeby poczuć jego jądro ciemności. Wskazówką do poszukiwań tropów semiotycznych w wyrażeniu niewyrażalnego języka jest na pewno prastara ludzka intuicja zebrana w różnorakich refleksjach zachowanych w listach, zapiskach, dziełach inskrypcjach itp. Słowem, w działalności artystycznej i filozoficznej, i wyjętych z niej umiejętnie przez umysł poety i odczytanych jak z palimpsestu. Skojarzeń i połączeń między słowami, które trafią w określenie owych „nieistniejących” (a przecież dla nas istotnych jak cholera) spraw, zapachów i smaków jest miliardy, ale chodzi o to, żeby trafić w sedno, w takie sedno, że intuicja wrażliwego i poszukującego czytelnika odnajdzie to i rozpozna jako własne. A przecież to samo co z wrażeniami, jest tak samo z pojęciami (w naszym umyśle). Innej drogi, Panie Zygmuncie nie ma. W innym przypadku poezja zamienia się w błazenadę, taka jak w tej chwili, że Pan piszesz do Pani Joli płomienne (swoim zdaniem) wyznania i erotyki, a ona szydzi i je odrzuca. Zwracam Panu i pani Joli uwagę, że poezja, to jest rzecz poważna. Pani Jola dobrze o tym wie, bo dawkuje niektóre poważne wiersze z wielką pokorą i ostrożnie.

Ja Panu radzę, raczej Pan posłuż się w niektórych wypadkach zwykłym (przemyślanym i prozatorskim) słowem, niż lecieć do kobiety z wypowiedzią zlepioną z kilku oklepanych „metafor”, jako „poematem dygresyjnym”. Tak jak zdanie może się składać tylko z jednego wyrazu, z orzeczenia dotyczącego domniemanego podmiotu, tak poemat dygresyjny może się składać właściwie tylko z jednego znaku interpunkcyjnego: przecinka, dwukropka lub kropki...


Zygmunt Jan Prusiński Analiza książki "Madryckie Ścieżki Poezji"... Część druga

_______________________________


zygpru1948 2019.09.25; 06:45:55
Komentowany wiersz: Anioł z betonu
ZACZAROWANA MUSZELKA – Część I

Dział: Kultura, Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

Tu w tym miejscu jak jestem w Marbach piszę wiersze... Jestem pewny że podgląda z ciekawości Friedrich Schiller...

GDZIE WODA ODCINA NIEBO*

Motto: „...i poszłam...
bo najdłuższa podróż
zaczyna się często
po przybyciu... „
- Mar Canela -


Nie dojdziesz poetko.
A wiesz gdzie przebywam -
jakby pośrodku skrzydeł
czy pośrodku dwóch drzew
tak poetycko milczących
że oddech słyszę kobiety
która pisze liryczne wiersze
we fragmencie mnie idącego.



___________Pozdrowienia ...Poetyckiej Parze


data: 2012-05-04 01:27:15

Witaj Zygmuncie Poeto !

Pragnę Ci napisać i pogratulować przepięknych wierszy przez Ciebie ostatnio pisanych.

Bardzo się zmieniłeś i to jest fantastyczne.
To Twa Wena Ewa... Cię tak pięknie nastraja i niech Ci siada na kolanach jak najczęściej i jak najdłużej szepcząc w Twe uszko poetyckie słówka.

Widać, że Twa dusza lewituje szczęściem i radością bo są niezwykle piękne, delikatnie uduchowione przez co nasycone i przekonywujące.
Docierają w głąb duszy... kobiecej szczególnie.

Ja to czuję bardzo mocno choć jestem li tylko zwyczajną kobietą więc mają Twe wiersze to co poezja mieć powinna... porusza i wzrusza, daje do myślenia i przenosi w świat cudowności wszelakiej.

Cieszę się bardzo z Twojego szczęścia. Jestem każdą serdeczną myślą i sercem z Tobą i Panią Ewą i życzę trwałej i prześlicznej, pełnej niezmąconego żaru miłości. Niech Ci dogadza, gotuje i dba o Ciebie, bo tak się należy. Niech zawsze będzie Twoim wiernym natchnieniem. Niech szacunek, radość, przyjaźń i emocje nigdy Was nie opuszczają.


Pozdrawiam Ciebie i Panią Ewę bardzo serdecznie życząc wszystkiego co piękne.

Jolanta Maria Butkiewicz


zygpru1948 2019.09.24; 09:54:06
Komentowany wiersz: Rozmnażanie słów przy stawie
INTYMNE MEATOFORY – część druga

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

BIAŁE DRZEWO I EROTYK

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/987278,intymne-metafory-czesc-ii


zygpru1948 2019.09.24; 09:53:39
Komentowany wiersz: Rozmnażanie słów przy stawie
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.24; 09:51:36
Komentowany wiersz: Rozmnażanie słów przy stawie
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

07.11.2011 20:56


@Anakonda

Czy Salon24 jest na portalu Interia? Bo ja, wyczuwając tutaj po prostu ciemniacki smród, a przecież nie należę do wielbicieli jasnogrodzkiego Zachodu, założyłem swój kolejny blog na Onecie i WP i o dziwo, mało mnie tam idiotów atakuje, czy dziwić się mojej "dziwacznej postawie", ale też nikt mnie nie ukrywa w treściach ukrytych i nie wypisuje dyrdymałów o treściach nieakceptowalnych społecznie. Nieakceptowalnych dla kogo? Dla czyjego interesu czytelnik tych blogów ma być faszerowany głupstwami na poziomie licealnym albo jeszcze gorzej, gimnazjalnych, gdzie piszą uniwersyteckie autorytety (nie piję do siebie i do nikogo z osób nam znanych) o poziomie siódmoklasisty. Zamilknę, bo bym jeszcze coś palnął.

Niech się pan Zygmunt stąd wyniesie i spróbuje gdzie indziej... choć przypuszczam, że towarzystwo określonego autoramentu, które tu się zabawia "udawaniem Polaków" (uprawiania polskości, etnicznego zachwytu nad polską przyrodą, religią, folklorem, kulturą etc. - (a robią to najchętniej potomkowie określonej nacji) i tam go też mogą dopaść i postponować (moim zdaniem za odzywki antysemickie). Taka Celeste, która mi się wydała osóbką rezolutną i spostrzegawczą, ale miłą, dlaczego ona diablica nie zabierze się do krytyki moich tekstów, a czepia się Bogu ducha... naiwnego poetę, który jest antysemitą żywiołowym. Natomiast niech się do mnie zabierze, bo jestem antysemitą systemowym, więc nadaję się na ataki Celestynek i Natenczasów Wojskich (co za wspaniały pseudonim, zrobiłbym go swoim przyjacielem! - dzieciaka!) z ich (podkrakowskiej?) paczki, jak mało kto.


Pani Jolu, pozdrawiam. Byłbym wdzięcznym, za powiadomienie mnie, gdzie pan Zygmunt będzie stacjonował poetycko, i gdzie się będziecie (jeśli można) zbierali na tej nowoczesnej Łysej Górze (palić ogniska, sporządzać napary miłosne z nietoperzy, wściekłego sadła, i pająków, rozmawiać z myszami i żabami (specjalistka pani Canela) i wprowadza się w stan poetyckiego zbałamucenia. No chyba, że mnie nie zechcecie do tej kompanii nowoczesnych kacerzy, to trudno, pchał się nie będę. A propos, Pani przecież wie, że średniowieczne "czarownice" i kabalarki, to prekursorki ruchu wyzwolenia kobiet. Co do tych rzeczy to jestem autorem obszernego eseju na temat prawdziwych przyczyn wybuchu inkwizycyjnej histerii w XVI/XVII wieku, która miała zupełnie inne przyczyny niż w "książkach pisze".

Pani Jolu, pozdrawiam i proszę się już na mnie nie boczyć, bo wbrew pozorom jestem dżentelmenem i zależy mi na estymie pięknej i mądrej kobiety?


Zygmunt Jan Prusiński Kobieta i rosa...

_______________________


zygpru1948 2019.09.23; 11:55:01
Komentowany wiersz: W pobliżu...
INTYMNE MEATOFORY – część trzecia

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

BIAŁE DRZEWO I EROTYK

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/987278,intymne-metafory-czesc-ii


zygpru1948 2019.09.23; 10:43:18
Komentowany wiersz: W pobliżu...
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.23; 10:24:54
Komentowany wiersz: W pobliżu...
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.23; 10:23:53
Komentowany wiersz: W pobliżu...
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

08.11.2011 01:57


@Mozaika

Szanowna Pani Mozaiko, ale oni wszyscy są tacy. Adam Mickiewicz nie miał zębów, a jaki megaloman! A Cyprian Kamil Norwid pod koniec życia absolutnie wszystkich miał za idiotów i z nikim nie chciał gadać. Ja do pana Zygmunta taką mam metodę: wcale go nie gaszę, gdy twierdzi, że jest największym poetą, byle miał porywy geniuszu (każdy je ma), w których jest do bólu szczery w chęci ofiarowania się za odrobinę nadziei. Myślę tu o nadziei pisanej z dużej litery, o której Jan Pietrzak śpiewa, że ludzie źli i podli ją wyśmiewają, a ona mimo to istnieć nie przystaje. Niedawno pod kościołem mariackim w Krakowie widziałem młodego bezdomnego mężczyznę, który leżąc chory na kamieniach pod murem, wołał do siebie i do Boga: "Nie daj się załamać tym światem". Nie wiem czy się załamał. Nie pomogłem mu, bo nie jestem od pomocy wszystkim bezdomnym tego świata. Bezdomnych na świecie jest około 4 miliardów ludzi. Dostępu do pitnej wody nie ma nie mniej niż 1/4 ludzkości. Zawsze uważałem, że takie problemy rozwiązuje się w sposób autorytarny, albo w ogóle się nie rozwiązuje. Nadziej dla tych ludzi ma twarz silnego człowieka, twarz Hitlera, Stalina albo Mao tze-tunga. Ci bezradni ludzie na świecie krzyczą, gdzie jest nasz zbawca Adolf Hitler i jego idealistycznie nastawione służby humanitarne SS Waffen Stellung? Twarz nadziei nie jest twarzą Jezusa Chrystusa. Z tym się wiążę przesłanie współczesnej poezji, która stara się powiedzieć o prawdziwej nadziei wszystko - gdy pan Zygmunt Jan Prusiński wkłada do kielicha swoje rozkrwawione serce, nie wiedząc dobrze dlaczego - albo takiej poezji jak Wisławy Szymborskiej - Rottermund lub Adama Zagajewskiego, która pierdoli, nie wzbudzając nadziei nic.


Tu nie miejsce na kłótnie literackie, czy nieudacznicy są mimo wszystko wysłannikami Boga w niesieniu nadziei. Chcę jeszcze dodać, że zwróciłem uwagę na jego pisanie przypadkiem, bo uderzyła mnie anomalia, że facet bredzi chwilami w wieszczym natchnieniu i zachowuje się tak, jakby nie wiedział o tym. Tzn., nie potrafi tego zinterpretować i obronić, czyli pisze jak naturszczyk, pod dyktando "Powszechnego Trybunału". Oczywiście mam rację tylko częściowo, bo tak źle z jego samoświadomością poetycką nie jest, żeby nie zdawał sobie sprawy z powagi swego pisania. Podczas czytania jego wierszy proszę się nie dać wywieść w pole potokom banału, którym posługuje się do zakrycia naszej codziennej zbrodni. On trochę działa tak jak angielski malarz Joseph Mallord William Turner, który pod malunkami sielskiej wsi angielskiej ukrywał zbrodnicze konflikty ówczesnego społeczeństwa i klasy rządzącej. Tu po wierzchu, opisuje jakieś banalne obrazki miłosne, pod którymi ukrywa zgniłe łachmany moralne naszego uczuciowego życia. Jeśli jest Pani za młoda, na zgodzenie się ze mną, że nasze miłości są zgniłe, bo nie zdążyła Pani tego doświadczyć na własnej skórze, to Pani ma jeszcze czas doświadczyć traumatycznego działania naszego społeczeństwa, które potrafi zdegradować i spopielić najszlachetniejsze młodzieńcze zapały i uczucia.

PS. Ja ludzi chcących być prawdziwymi poetami, czyli wieszczami i prorokami (czy Pani wie jak skandalicznie i megalomańsko zachowywał się Rafał Wojaczek?! i po trosze wasz ulubiony poeta - znany mi osobiście - Marek Grechuta), których potępia społeczeństwo, popieram i szanuję natomiast wyszydzam mydłków, którzy nie mając nic do powiedzenia pieprzą jakieś durnoty, nazywając to swoimi "wierszami".


Proszę Pani, teren na który Pani weszła jest polem minowym, na którym wojna toczy się na poważnie. Tu są zaangażowane również wielkie kapitały i żydowskie pieniądze, upadające banki i wojna w Afganistanie, upadek moralny Donalda Tuska i trzymanie opinii społecznej za mordę, żeby nie szemrała przeciwko zabójstwu Kadafiego, którego zabił Barack Obama i przygotowanie do następnej jego zbrodni, którą będzie zabójstwo Łukaszenki. itd itp. Nie wiadomo czy do nowego roku nie będzie wielkiego krachu, w którym biedniejsi będą jeszcze biedniejsi a żydowska finansjera jeszcze bogatsza. To są poważne sprawy, a wśród nich prostaczek boży, boża krówka, poeta piszący naiwne wierszyki. Według opinii polskiej konserwy XIX wieku, tych wszystkich przedstawicieli klasycyzmu, nastroje prowadzące do Powstania Listopadowego rozpoczęły krystalizować się od publikacji "tych bidnych wierszyków", Sonetów krymskich Mickiewicza. Nigdy więc nie wiadomo co pierdolnie w sferze świadomości społecznej i pozbawi obecną klasę rządzącą tworzenia unijnej Polski pod berłem nowego trójprzymierza z Brukseli. Dlatego cała sfera tworzenia czegokolwiek w myśli i w druku budzi niepokój, szczególnie teraz gdy doszło już do handlu bankami. Już się nie handluje końmi, ziemią, narodami, gazem i naftą, ale sprzedaje się i kupuje budy skąd wypływają papierki, którymi sobie można dupę wytrzeć, (no i kupić wódkę i opić się), papierki zwane pieniędzmi. Dopóki wierzymy w ich magiczne moce, to siepacze i zbrodniarze drukujący je, mają nad nami magiczną władzę i nad naszymi duszami. Bowiem nie jesteśmy panami naszych dusz i umysłów, dopóki jesteśmy niewolnikami pieniędzy i kredytów, ale oni, właściciele banków i pieniędzy. A pan Zygmunt Jan Prusiński i jemu podobni są dla nich zawadą i przeszkodą.


Zygmunt Jan Prusiński Kobieta i rosa...

______________________


zygpru1948 2019.09.22; 12:04:34
Komentowany wiersz: Białe drzewo i erotyk
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.22; 12:04:24
Komentowany wiersz: Białe drzewo i erotyk
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.22; 12:03:02
Komentowany wiersz: Białe drzewo i erotyk
Recenzja


Krzysztof Galla


W ZBLIŻENIU NA TRZY CZWARTE ŚWIATŁA


Zajrzałem do wierszy przygotowanej do druku książki pt. „Królowa wydm”. Zainteresowałem się cyklem pierwszym kiedy to autor Zygmunt Jan Prusiński był na urlopie w Brzegu u swojej Ewy. Znam jego zaangażowanie uczuciowe do tejże kobiety – która dominuje w jego poezji, no bo jeśli napisał dla niej dwadzieścia książek w czasie 22 miesięcy, to trzeba zastanowić się, kto jeszcze w świecie dla swojej lubej napisał ponad tysiąc wierszy! - Czy był taki śmiałek, w ogóle, czy był taki poeta co mógłby ale sił mu nie starczyło dotrwać. Rozumiem jedną książkę, mogę zrozumieć trzy książki ale dwadzieścia książek, to trzeba mieć zaparcie i być ogromnie wytrwałym twórcą.

Czytam wiersz „Nie byliśmy w operze”...

„Gwiazdy układają nas
choć jesteśmy blisko siebie.

Dotykam cię bez ustanku
jakbym kwitł w tobie granatem."


O, i taki jest Prusiński, jeśli jest kochany przez kobietę. On by oddał jej wszystko, znam jego osobowość i delikatność wewnętrzną – tak to odczuwamy w tym wyznaniu. Jest niedoścignionym kochankiem gdy ma na to miejsce w jej sercu. Wierszami zbliża się, jest nieprzytomny wręcz by pisać w to co wierzy.

„Ewenement hartu uderza w dźwięk
by liznąć sutkę bez ceremonii.

A wieczorem zrobisz herbatę z dziurawca
na tarasie ostatni raz zasiądziemy -
wyśpiewam arię z twoich oczu."


Poeta umie dobierać słowa. Jest klasycznym przykładem ale z innych epok, kiedy miłość była i dekoracją i manifestem. To fakt, że tego rodzaju wiersze nie pasują dzisiaj – choć ludzie się nadal kochają, aczkolwiek nie ma takowego klimatu, no bo gdzie ono jest? Poszliśmy za szybko za dyrygentami współczesnych mediów, które obalają ten romantyzm. Czy można byłoby wyobrazić kobietę na balkonie a na dole poetę deklamującego miłosne poematy? Zaraz by ludzie mieli go za wariata, dlatego poeta Prusiński nie pasuje wręcz do tych ostrości chaosu i krzyku. Zatem schował się w swej poezji by nadać swój bunt twórczy...

W wierszu „Cyprysy” jest na to dowód, jak walczy poeta z uczuciem...

„Cyprysy – pieśń nowa
dopiero zamierzam napisać
spod nieba wychyla się święta opieka
ewolucji nie będzie
co najwyżej w sierpniowy wieczór
świerszcze swoje zagrają -
etiudę molową.

Moja fuga odpoczywa w futerale."


Nie zapominajmy że Zygmunt Jan Prusiński jest muzykiem. Fakt przerwał naukę w Warszawie. A śpiewu uczyła go Zofia Traczyk, nie tylko wykładowczyni ale i pieśniarka. To w nim rodziła się ta poetycka muzyka, ten życiowy blues, bo któż to wiedział że będzie szedł wciąż pod górkę i szlifować swoją duszę w sztuce trudnej, pisać muzykę i wiersze. Jak to jest w wierszu „Arkana miłości”...

„Obejmij mnie jak potrafisz
z ogródka daj kilka jagód
jak to zrobiłaś przedwczoraj
z twej ręki wezmę i truciznę.

Kocham ciebie za całokształt
za twe nogi i piersi -
lubisz się tulić by gasić głód."


O tak, tu wszystko jest poukładane. Ta rzeczowość niczym aplituda – zapala się względność by pasować idealnie. On jej tak ufa że gdyby w ręku miała truciznę, nie zastanawiałby się w tej miłości spożyć. Bo to nie jest miłość XXI wieku, o nie, takiego czegoś spotkać nie można, poeta żyje nią ale przekłada to na inny wiek, odbierany dla nielicznego grona ludzi. I kończy tak niespodziewanie i subtelnie...

„Arkana miłości to jak krzew zielony
pnącze chwytają się by równowaga
zależna była i od modlitwy."

W wierszu ”Symetria i okoliczność” poeta ciekawie zaczyna...

„Daj się poznać dobrotliwie
jutro kupię ci arbuz”


Jakie to miłe, przecież lepiej by pasowało, (jutro kupię ci kwiaty), ale nie, a dlaczego nie arbuz. Mokre usta po arbuzie, jakże słodkie. O cwany ten Prusiński. I dalej też będzie ładnie i obrazowo lirycznie...

„To nie będzie bolało
droga jarzębin bezkresna
uwiodę w wierszu miłosnym
intymne echa pól
gdzie tyle jest tajemnic zwartych
a ty jak wczoraj w spódnicy granatowej
roztańczysz drobne liście akacji
w środku zabielisz
ujmujące dźwięki z partytury
na wysokość symetrii."


Ps. Tytuł recenzji zaczerpnąłem z wiersza Zygmunta J. Prusińskiego.



- część pierwsza -

20.10.2013


zygpru1948 2019.09.21; 06:18:33
Komentowany wiersz: Aksamitne ciało w błękicie
Autorzy na topie:

1. zygpru1948 [Poziom 7] (600)
2. Ola24 [Poziom 10] (173)
3. mala [Poziom 10] (68)
4. Romantyczny_Grabaż [Poziom 10] (66)
5. dziadek [Poziom 10] (64)


zygpru1948 2019.09.21; 06:15:06
Komentowany wiersz: Aksamitne ciało w błękicie
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.21; 06:14:24
Komentowany wiersz: Aksamitne ciało w błękicie
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.21; 06:13:00
Komentowany wiersz: Aksamitne ciało w błękicie
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

10.01.2012 15:16


@Zygmunt Jan Prusiński

Ależ, kapelusz z głowy (przed Panem). Tfu, na psa urok! Jest Pan niepospolitą inteligencją i szpakami karmiony. Zrobiono Panu wielką krzywdę (mnie też), że nie skierowano Pana w swoim czasie do (starych) bibliotek (ze starymi książkami) i do nowych z nowymi, takimi ultra nowoczesnymi), ale i tak jest Pan obeznany z nowościami "na postmodernistycznej, postnowoczesnej i postwysranej fali". Więc mogę mówić z Panem jak równy z równym. (A propos Zbyszka Jerzyny, wczoraj czytałem jego pierwsze wiersze drukowane w Życiu Literackim 1967, dotyczyły wojny w Biafrze. Tak musiał, żeby uzyskać pozwolenie SB na bycie poetą)!

Zostawiłem czytanie prac magisterskich i doktorskich, bo przyszła na mnie dobra godzina jasności umysłu. Więc piszę. Pewnie Pana dziwią moje ostatnie wpisy, pisane jakby przez somnambulika pismem automatycznym (acz kontrolowanym). Była taka książka Andre Bretona, "Przedmiot surrealistyczny" o tym ile nieświadomego jest w naszych pozornie świadomych decyzjach i postrzeganiach świata. Nieświadome decyzje nie muszą by sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem a często nieświadomość ratuje nasz zdrowy rozsądek przed robieniem racjonalnych głupot.
To, że używam ostatnio takiego języka do naszej pani Caneli, to świadczy, że czuję się tu na tym blogu jak wśród jakiegoś chóru kastratów albo eunuchów. Takimi chcą nas widzieć kobiety! Żadnych drgnień sumienia ani kutasa! Od sumienia i decydowania o tym co moralne są one, sufrażystki. Pani Canela w poemacie kładąc się z Panem w brudnym hoteliku zdradziła owe sufrażystki otumaniona dymem z cygar i odorem rumu, (ja tam jeszcze czuję odór spermy i samczo-samiczego potu. To zresztą nie była pani Canela tylko jej poetyckie alter-ego. Mówię tu o poemacie, który powinien mieć tytuł: "Uliczka bandytów", bo dziw, żeście tam dotarli pijani, żywi i cali, nie obrabowani przez kloszardów i nie zgwałceni przez madryckich nocnych zboczeńców!

Pani Canela miałaby przechlapane, dwadzieścia zachłannych członków w dupie.

No ale taki jest świat. Jan Paweł II również nie wypuszczał się nocą na spacery poza mury Watykanu, bo natychmiast byłby złapany przez rzymskich zboczeńców i wydupczony w kiszkę stolcową. Ja też nigdy nie wychodzę nocą z mojego domu w Krakowie. Do tego doprowadziła amerykańska demokracja!

Wracając do meritum, to gratuluję wam napisania tego poematu, który "żyje". Poemat, czy to muzyczny czy poetycki, po stworzeniu go i opublikowaniu żyje dalej własnym życiem i oddziałuje wśród innych rzeczywistych rzeczy na rzeczywistą świadomość ludzi. Dlatego ja mogłem wejść do tego poematu i dalej wchodzę bocznymi drzwiami, by dotykać jego bohaterkę, bosonogą i golutką, jak ją Bóg stworzył i nikt mi tego, jako czytelnikowi zabronić nie może. I wie Pan ile ja dzięki temu zabiegowi mam wtedy lat? Najwyżej 40-45 lat... kiedy macam "naszą" księżniczkę Andaluzji. A raczej A-iluzji. I nikt mi tego zabronić, nie może!

I nie pomoże tu apelowanie do mojego sumienia albo wrażliwości bądź kultury, żebym przestał o niej myśleć w niedozwolony (obrzydliwy) sposób (to na nic!), bo przestać (jako czytelnik) nie mogę, żeby nie ustała tajemnica lektury (i podniecenia). Im bardziej sobie wyobrażam uda pani alter-ego Caneli i jej soczyste wargi (Pan wie gdzie!) tym lektura jest pełniejsza i jej zadanie jest spełnione. Albo lektura, wtedy rozpasanie, albo książka na półkę.

No więc wchodziłem i wchodzę dalej, bo jak się okazuje jest to poemat "żywy" a dziękuję Bogu, że bohaterka nie ma skłonności sado-maso, bo tego nie lubię i miałbym się z pyszna, gdyby mnie lała pejczem po grzbiecie. Pan przecież też może zaświadczyć, że ONA nie jest sado-maso, bo też w tym poemacie był (jak ja i...). Ręka która to pisała, nie ma nic wspólnego z końcowym efektem umysłu i z efektem oderwania się poematu od tego umysłu.

Pan się pewnie dziwi, a może nawet jest szokiem, że tam byłem i chędożyłem - wiadomą panią (oczywiście intencjonalnie i in cogito). Ale pomyśl człowieku, jeśli się mówi: "I ja tam byłem, miód i wino piłem", to dlaczego miałbym nie chędożyć? To przecież jest zakodowane w języku w kulturze i w dobrych obyczajach, tylko się tym nie wspomina (przy dzieciach). Więc gdy ktoś, Mickiewicz, Odyniec, czy ja, byliśmy w poemacie "Pan Tadeusz" to niejeden wydymał piękną golusieńską Zosię. Według upodobania, jeśli był impotentem to niczego nie mógł, gdy był pederastą to mógł "zahaczyć" Tadeuszka lub Hrabiego, natomiast ja wybrałem Telimenę. Starszawa, ale cycuszki z leciutkimi zmarszczkami pod pachą, jakie lubię u dojrzałych kobiet. Lubię je podczas stosunku rozprostowywać palcami i lizać po tych bruzdeczkach! No co? Święta teologia zabrania?!

To o tyle jest dla mnie ułatwieniem do dalszych podchodów w stronę "Małgorzatki", że gdybyśmy się w realu spotykali (plus diabeł), to już jakby pierwsze kroki zostały zrobione, i rzekłbym, "pójdźmy za szopę, bo przecież jużeśmy się (w poemacie) w Madrycie bzykali" i jakie takie wyobrażenie o twoim ciele i duszy mam. Skoro mi było dobrze z tobą tam, to i tu musi mi być dobrze. To są dziwne stany i dziwne sprawy które opisuję, ale (o poezji!) było mi z alter-ego (i jest mi dalej w tym poemacie) dobrze. Być może, że gdybyśmy się w realu z panią Canelą (jako autorką poematu) położyli do łóżka, to bym momentalnie uciekł z wściekłości rzucając maciami, ale czym innym jest rzeczywistość poetycka a czym innym realna. W realnej rzeczywistości nawet bym się najarał cygar i opił fuzlowatego, taniego rumu, żeby było jak w poemacie; ale czy by to coś dało, nie wiem. Pan by był zaproszony przez nas jako świadek eksperymentu (zapisując w protokole, czy nam jest dobrze) i poetycka przyzwoitka (współ-autor! czego?), który by tłumaczył wszystkim (zgorszonym), że to nie dla wyuzdania (choćby było dla swawoli) robią to kurewstwo, tylko dla poezji.

Rysuje mi się tu scenariusz dramatu, odpowiednika dramatu Pirandella: "Sześć postaci scenicznych w poszukiwaniu autora". Tam też się dupczyli tyko nie wiadomo po co?

Ja tu o niczym innym nie piszę, tylko o Pańskich problemach z kobietami, którym Pan piszesz wiersze. Narzekasz, że to wariatki i niedopieszczone neurasteniczki, a tymczasem one reagują prawidłowo na poetycki świat Pańskiej wyobraźni i wchodzenie do tego poetyckiego świata. Wchodzą do Pańskiego kolczastego lasu to i muszą wychodzić z niego podrapane po łechtaczkach i podniecone. One też wchodzą do Pańskich wierszy łapią Pana za kuśkę, rozbierają Pana i kochają się z Panem (hurtowo), a Pan się dziwi, że rano nie może wstać z łoża boleści, jakby w nocy przerzucił 30 ton węgla.


Zygmunt Jan Prusiński Cieniem Bernadety na rozstajach - Część II

__________________________


zygpru1948 2019.09.21; 05:48:53
Komentowany wiersz: Aksamitne ciało w błękicie
Zygmunt Jan Prusiński

28 czerwca 2011, 20:52


Co za ludzie!

Tradycyjnie uciekł... Ryszard Zasmucony do zielonego gaiku!

Pisał, pisał i schował się...


________________________________


Zasmucony

28 czerwca 2011, 22:27


@Zygmunt Jan Prusiński

Nie schował się, tylko nie ma ochoty dalej bić piany, czyli zawracać kijem Wisły.

Co do Pańskiego pisania, to jest ono na pewno warte przeczytania i nikt tutaj w tej całej dyskusji w to nie wątpił. Proszę więc pisać jak najwięcej.

Wątpliwości dotyczyły całkiem czegoś innego niż poezja, ale nie zamierzam już tego rozgrzebywać.


Pozdrawiam ciepło.

__________________________



29 czerwca 2011, 09:37


Wiersz dedykuję moim Czytelnikom...


Zygmunt Jan Prusiński


CYGANERIA INTELIGENTÓW


Oj rozpaśliśmy się., i wiedzą,
i tłuszczem powietrza -
by być walczącymi do końca
a echo zostaje w przeręblach.

Nie umiemy rozmawiać, z przyczyn
wiekowych zaborów -
wytaczamy w teorii procesy
samemu Panu Bogu.

Lśnimy w lustrach, trącamy się
toastami za polityków -
uprzejma dziatwa w kurniku
gdacze chóralne sukcesy.

Kochamy się to prawda, w wierszach
pisanych na udach kobiety -
oswobodzeni w demokracji
ujadamy na pobliskie liście.

Szukam w kobiecie krainy, złotej
myśli twórcy w poezji -
może połączę lasy i rzeki
tylko dla aniołów wybranych.


29.6.2011 - Ustka
Środa 9:28


____________________ Zygmunt Jan Prusiński


zygpru1948 2019.09.20; 06:07:48
Komentowany wiersz: Twoje ciało, moja modlitwa
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.20; 06:07:38
Komentowany wiersz: Twoje ciało, moja modlitwa
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.20; 06:06:01
Komentowany wiersz: Twoje ciało, moja modlitwa
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

28.06.2012 12:51


@Zygmunt Jan Prusiński

Witam Panie Zygmuncie. To korci mnie, polega na tym, że mam palącą potrzebę podzielnia się z czytelnikiem i (dosłownie) oświecenia jego ciemniej (polskiej i słowiańskiej głowy), że druga wojna światowa wybuchła nie dlatego, że Niemcom był potrzebny eksterytorialny "Korytarz" przez polskie Pomorze. Tak pisali i piszą polscy i nie tylko polscy historycy na usługach i pod dyktando zarówno żydów jak i mocodawców z Londynu. Otóż to Anglikom chodziło o to, żeby "korytarza" nie było, bo chodziło im o okrążenie Niemiec, z polskiej Gdyni, przez Polskę Centralną, przez Besarabię, Bułgarię aż do portu w Salonikach. Chodziło również o przecięcie tras dowozowych szwedzkiej rudy do Niemiec przez Bałtyk. Wojna gospodarcza o uduszenie Niemiec była zakrojona na szeroką skalę. Powtarzam, to Anglikom potrzebny był polski "Korytarz" od Gdyni przez Pomorze do COP-u i z tą myślą zaprojektowali Polskę z dostępem do Bałtyku podczas Konferencji Wersalskiej. To Anglikom był potrzebny "Korytarz" nie Niemcom, a Niemcy chcąc uprzedzić Anglików zażądali "korytarza" przecinającego Anglikom komunikacyjne możliwości rajdu po Polsce na zapleczu Niemiec.

Był dopiero rok 1939 i myślenie o wojnie nowoczesnej, ruchliwej, zmechanizowanej dopiero się rozwijało, ale myślenie strategiczne szło w tym kierunku co i obecnie, że Amerykanie, gdy zaistnieje taka potrzeba to wysadzają swój kosmiczny desant po niewidocznej stronie księżyca. Po co? Oni już wiedzą po co. Mają swoje strategiczne powody i racje, bo za trzydzieści lat, kiedy technika pozostałych państw światowych się dostatecznie rozwinie i wojny przeniosą do kosmosu, to Amerykanie będą już tam pierwsi i zagospodarowani. Toteż podobnie myśląc, Niemcy wystąpili z ultimatum do Polaków, albo się przyłączycie do nas, porzucając francusko-angielskiego (fałszywego i zdradliwego) sojusznika albo musimy Anglikom utrudnić otaczanie Niemiec i przeciąć im trasy penetracji żądając od Polski eksterytorialnego pasa bezpieczeństwa. Ponieważ tak trzeba na to potrzeć, że "Korytarz" dla Niemiec był workiem zamykającym drogę w głąb Polski i Niemiec dla brytyjsko-francuskiego, a może i sowieckiego agresora.

Przyglądając się historii Polski i Niemiec w XIX wieku, można sądzić, że Polska przyjmując wymuszoną współpracę polityczną i wojskową z reżymem hitlerowskim, wcale by na tym gorzej nie wyszła niż np. Czesi. Pod warunkiem, że żydów trzeba by było wysłać na Madagaskar, natomiast siedem milionów Ukraińców zdyscyplinować, żeby przestali robić z państwa polskiego burdel (bo tak wtedy robili wszyscy rozsądni politycy, chcąc wzmacniać substancję państwa). Organizacja tego całego polskiego mobilizacyjnego burdelu, w lecie 1939 roku była tak nieporadna, dzięki żydom, Ukraińcom, komunistom i różnym obcoplemieńcom, że przygotowano 1.800.000 (milion osiemset tysięcy) mundurów i karabinów, a tymczasem zdołano zmobilizować i wyposażyć zaledwie 800.000 (osiemset tysięcy) rezerwistów i żołnierzy (przeszkolonych było około 2.5 mln rezerwistów). Setki polskich samolotów zostało zniszczonych w pierwszych godzinach wojny w lotniczych hangarach. To były dowody strasznej indolencji sterowanej z Paryża i z Londynu: "z Niemcami nie walczyć". Jeszcze 29 i 30 sierpnia 1939 r. hrabia Ciano konferował w imieniu Mussoliniego w Paryżu, żeby skłonić Warszawę do ustępstw ("Korytarz" itd.) bo wojny na Zachodzie z Niemcami nie będzie. Efekt uporu Becka był taki, że Anglia i Francja wbrew swej woli zostały wciągnięte do wojny. Dzisiaj się pisze, że Hitler proponował Anglikom wycofanie wypowiedzenie wojny w zamian za stworzenie kadłubowego państwa polskiego... ale albo Anglicy niepodległego państwa polskiego nie chcieli, albo chcieli wojny we Francji, której proponowali natychmiastowe i bezwarunkowe połączenie dwóch narodów: francuskiego i brytyjskiego, w jedno państwo z jednym rządem, z jednym pieniądzem (funtem), z jedną armią.

Ale Francuzi to odrzucili. Ja sądzę, że kampania wrześniowa w Polsce ujawniła "papierową siłę" i wszelkie niedoróbki Wehrmachtu, czyli że się okazało iż Niemcy nie są tacy potężni jak straszą i w koalicji można ich pokonać. To Anglicy zrozumieli późną jesienią 1939 r. i swoje wypowiedzenie wojny z 3 września 1939 r. podtrzymali, czekając co będzie dalej, a nuż, nadarzy się stosowna okazja, żeby to wykorzystać. Sytuacja międzynarodowa w 1939 r. była dla Polski bardzo groźna - no, ale Ukraińcy (nacjonaliści) właśnie wtedy domagali się własnego państwa pod protektoratem Hitlera (takie są fakty), a żydzi oświadczyli, że nie będą umierali za Gdańsk. Tu szli ręka w rękę ze zdrajcami z Londynu i z Paryża, którzy mówili to samo. Francuzi do końca sierpnia 1939 r. mówili Polakom, "z Niemcami nie walczcie, dajcie im "Korytarz" bo my nie chcemy umierać za Gdańsk".

Powtarzam, z tego punktu widzenia, polskich Gudłajów trzeba było wysłać na Madagaskar!


ZYGMUNT JAN PRUSIŃSKI Księżycowy kochanek - część III

_______________________________


zygpru1948 2019.09.19; 11:30:35
Komentowany wiersz: Niepokojący jak na ciebie patrzę
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.19; 11:30:19
Komentowany wiersz: Niepokojący jak na ciebie patrzę
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.19; 10:55:50
Komentowany wiersz: Niepokojący jak na ciebie patrzę
Zygmunt Jan Prusiński

28 czerwca 2011, 21:19


Panie Profesorze, ratuj mnie!

LIST do Profesora Literatury, Karola Zielińskiego


Szanowny Panie Karolu, czy ja jestem w cywilizacji, czy na Stepach Mongolskich.

Chyba i ja tak postanowię jak pisarz Salinger.

On też wkurzył się na świat i przestał pisać.

A właściwie, czy ja nie mogę zbierać mleczów? O, majowe pokrzywy do spirytusu; na co zabawiam się w literata, komu to jest potrzebne, nawet Mar odrzuca moje zaangażowanie do poezji. Tyle utworów poszło do lamusa, a miały być książki, jedna, druga, trzecia.

Chyba palnę sobie w łeb... Ernest Hemingway nie zastanawiał się, i miał spokój. A ilu poetów to uczyniło...

Wie Pan co, w Wiedniu założyłem Klub Pisarzy Polskich i konkurs literacki Wiedeńską Nagrodę im. Marka Hłaski. Zaprosiłem do tańca trzy kobiety, dwie pisarki i historyczkę od literatury. Odbył się konkurs, pierwsza edycja, a po konkursie pożegnałem się ze ślicznotkami. Dlaczego tak się dzieje, że kobiety rozwalają szlachetne inicjatywy? Same na to nie wpadły przez całe swoje życie. Ale do mądrzenia to pierwsze i od razu przed szereg. Nawet nie chce mi się ich imion i nazwisk pisać. Po prostu, kwoki...

Zagubiony jestem teraz i dobity. Nie rozumiem ludzi. Nie rozumiem Polaków. A przecież chcę żyć jak pielgrzym, który tylko ma sandały i kij.


Pozdrawiam serdecznie -


Zygmunt Jan Prusiński - Sowiński


Ustka. 28 Czerwca 2011 r.
Wtorek 21:18


zygpru1948 2019.09.19; 10:50:59
Komentowany wiersz: Niepokojący jak na ciebie patrzę
_____________Krótki list do wielkiego patrioty !


Szanowny Panie Zygmuncie!

Otrzymałem od Pana piękny wzruszający list patrioty!
Cieszę się, że pisze Pan w salonie24... jestem zaszczycony, że pisze Pan dla czasopisma "A elity" !

Serdecznie zapraszam do grona jej autorów:)
jeszcze raz życzę dobrego zdrowia... Oby Ojczyzna miała jak najwięcej takich Synów!

Pozdrawiam
Andrzej Leja


ANDRZEJ LEJA 200 4841 | 01.10.2010 - 23:24


zygpru1948 2019.09.19; 10:46:58
Komentowany wiersz: Niepokojący jak na ciebie patrzę
Zygmunt Jan Prusiński

13 września 2011, 16:04


Czasopismo PIS i młodzi...



PIOTR MULLER

Młodzi 2011 – chcą migrować, ale wracać niekoniecznie.

Ujemne saldo migracji, w 2009 roku liczba Polaków mieszkających w krajach Unii Europejskiej wyższa niż trzy lata wcześniej, ponad 70% osób migrujących to osoby poniżej 30 roku życia, aż 13% społeczeństwa deklaruje gotowość wyjazdu z kraju na stałe, a dodatkowo „nasz kraj nie jest również atrakcyjny dla tych, którzy chcieliby powrócić z emigracji do kraju” – taki obraz przedstawia nam raport Młodzi 2011.

W Polsce od dłuższego czasu niezmiennie mamy ujemne saldo migracji. Wciąż wyjeżdża z kraju więcej osób, niż do niego przyjeżdża. Dodatkowo, w 2009 roku liczba stałych mieszkańców Polski przebywających czasowo w krajach Unii Europejskiej była znacznie wyższa niż we wcześniejszym okresie członkostwa Polski w UE. Szacuje się, że stanowiła około 5% populacji.

Jak widzimy na wykresie tendencja wzrostowa została zatrzymana, jednak wciąż mamy trudniejszą sytuację niż w roku 2006. Niestety, ponad 70% osób migrujących to osoby w wieku 18-30 lat (10 lat temu młodzi stanowili poniżej 50% migrujących). Zgodnie z danymi z Wielkiej Brytanii, wśród Polaków mieszkających na wyspach dominują osoby urodzone w latach 1980-1986. Dodatkowo niepokojące jest, że około 70% młodzieży deklaruje chęć wyjazdu z Polski w bliżej nieokreślonej perspektywie czasowej. Jedynie 29,8% młodych ludzi nie wyjeżdżało z kraju i nie planuje wyjeżdżać. Blisko 2/3 młodych Polaków mieszkających obecnie w kraju przebywało za granicą dłużej (pobyt powyżej 2 miesięcy). Aż 13% społeczeństwa deklaruje gotowość wyjazdu z Polski na stałe.

Dlaczego młodzi wyjeżdżają? W 80-90% migracje związane są z pracą. Jako podstawowe czynniki motywujące do decyzji wyjazdu z kraju są między innymi:
-niskie płace w Polsce,
-duże koszty pracy,
-formalne i finansowe bariery w zakładaniu firm,
-atmosfera życia publicznego.

Młodzi aspirują do pracy lepszej i lepiej płatnej, a skoro nie mogą tego dostać w ojczyźnie, szukają za granicą.

W raporcie Młodzi 2011 czytamy, że „nasz kraj nie jest również atrakcyjny dla tych, którzy chcieliby powrócić z emigracji do kraju”. Powroty do ojczyzny nie mają charakteru masowego, jedynie rok 2007 okazał się bardziej sprzyjający powrotom. Polacy wracają do kraju przeważnie dlatego, że rozczarowali się za granicą (25%), osiągnęli założone cele i dostrzegli perspektywy lepszego życia w Polsce (35%) lub też wrócili z czystej tęsknoty za bliskimi (36%).

Rząd stworzył portal internetowy www.powroty.gov.pl oraz książkowy poradnik, który był rozprowadzany wśród Polonii w ramach specjalnie przygotowanej kampanii dystrybucyjnej. Niestety, prócz przygotowania informacji o tym „jak wrócić”, nie ma zbytnio co punktować w ostatnich działaniach władz Polski.



_________Redaktor "PIS i młodzi" - Zygmunt Jan Prusiński


zygpru1948 2019.09.18; 19:25:16
Komentowany wiersz: Profil kobiety
Autorzy na topie:


1. zygpru1948 [Poziom 6] (621)
2. 666 [Poziom 10] (111)
3. józef [Poziom 10] (102)
4. HKH [Poziom 10] (102)
5. duch44 [Poziom 10] (100)


zygpru1948 2019.09.18; 10:11:45
Komentowany wiersz: Profil kobiety
Autorzy na topie:


1. zygpru1948 [Poziom 6] (559)
2. Klara [Poziom 10] (79)
3. przyjaciel wiatr [Poziom 10] (72)
4. Romantyczny_Grabaż [Poziom 10] (72)
5. Bezsenność [Poziom 10] (72)


zygpru1948 2019.09.18; 10:10:40
Komentowany wiersz: Profil kobiety
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.18; 10:10:29
Komentowany wiersz: Profil kobiety
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.18; 10:09:05
Komentowany wiersz: Profil kobiety
Zygmunt Jan Prusiński

28 czerwca 2011, 18:36


@to be..

Droga Pani, proszę od nas nie odchodzić.
Ja rozumiem emocje. Akurat tak się dzieje, że w Saloniku Ciszy - Poezji na Naszej Klasie, na moim profilu, kochana Mar poprawia pewne sytuacje różnych ludzi - którzy w ogóle nie podają źródeł, skąd ten wiersz pochodzi, kto jest jego autorem?

Dziewczyny do mnie wysyłają wiersze, a ja nie jestem taki biegły - oczywiście biegałem krótkie dystansy na 100 i 200 metrów, 4 x 100 m. w sztafecie, ale nie muszę pamiętać wierszy innych autorów jak swoich nie pamiętam.

Raz jakaś Zośka wysłała - pod siebie - wiersz komunistki Szymborskiej - Rottermund stalinówki, i przez to przyjąłem ją do Stowarzyszenia Biały Blues Poezji. Trochę poprawiłem ów wiersz, bo Szymborska nie jest taką górnolotną poetką - wolę wiersze Ewy Lipskiej od Wisławy towarzyszki...

Musiałem za fałsz i kłamstwo wykluczyć członkinię z BBP z Berlina do końca jej żywociku.

Kochana Mar, piszesz ładnie o Królowej, pamiętasz tę Atenę (boginię) z Aten. Też tam coś narozrabiała, a się dobrze z nią pisało. Nazywała mnie Erosem!

Bądźcie pozdrowione kobiety - a szczególnie moja Mar Pillado - Canela, która jak Sowa jest na posterunku...

Całuję Cię Księżniczko Andaluzji !!!


Zygmunt


Ustka. 28 Czerwca 2011 r.
Wtorek 18:36


zygpru1948 2019.09.18; 10:04:41
Komentowany wiersz: Profil kobiety
Zygmunt Jan Prusiński

28 czerwca 2011, 20:44


@Mar Canela

Pochylony Sługa Twój na literackiej scenie !


Mar, nie pisz tak, wiesz sama jak przez to cierpię.

Poezja nie jest jakąś hodowlą kurek, nawet z hodowli są one przekazywane innym. Literatura jest także przekazywana innym. Nikt mnie tego nie przetłumaczy. To po co ja, poświęciłem swoje lata? By co, pisać dla wróbelków? Nie.

Cyprian Kamil Norwid, ile by on dał za to żeby w jego czasach był komputer i Internet! Byłby szczęśliwy, jestem pewny.

Piszesz moja Droga Mar, cytuję:
"Od dłuższego czasu jestem przeciwna zamieszczaniu moich wierszy tutaj, a już szczególnie zdjęć. Ale Zygmunt jest innego zdania i wiersze nadal się pojawiają. Co mogę zrobić? Chyba tylko przestać pisać... Czym to grozi? Chyba tym, że wtedy zostanę zaliczona do grona kobiet, które Zygmunt zwie "anakondy" - zawiodę jego zaufanie, nadzieję i spadnę z piedestału. I tak to kiedyś samoistnie nastąpi, bo przecież "nic nie może wiecznie trwać", jak śpiewała niegdyś słusznie Anna Jantar".

I dalej:

"Natomiast Zygmunta po raz kolejny proszę, tym razem już publicznie, aby uszanował moje prawo do prywatności i zrozumiał, że nie mam ochoty na internetowy ekshibicjonizm..."


- I co? Pozamykajmy się poeci! Na co nam właściwie jest ta cholerna literatura, taka wroga. Zostańmy więźniami. Zostańmy niczyimi. Niech tylko "politycy" mają rację!

Panie Boże, pozabijać wszystkich poetów - którzy drukują!!!

Ocalić tylko tych, co piszą, dla siebie.

Żeby nie stracić Mar, chyba i ja przestanę pisać...

A Jantar śpiewała o miłości dwojga ludzi a nie o poetach i wierszach.

Zatem i ja się też zamykam.

A co do "Anakondy", to myśl moja, mój aforyzm ostatecznie wygląda tak;

Anakonda jest bezpieczniejsza od feministki!

Jeśli jesteś Mar feministką, to z Anakondą jest bezpieczniej.


Całuję Czule...

Zygmunt


Ustka. 28 Czerwca 2011 r.
Wtorek 20:43


zygpru1948 2019.09.18; 09:54:29
Komentowany wiersz: Profil kobiety
Zygmunt Jan Prusiński

11 lipca 2011, 10:04


z Biblioteki poety...

Szczególnie przekazuję ten wiersz Profesorowi Literatury Karolowi Zielińskiemu !


A WIATR SZUMI IDIOTOM...

Nigdy nie będę chwalił po śmierci (człowieka), który nie zasłużył sobie na to. Jeśli chodzi o tzw. „Bronisława Geremka”, to zginął w wypadku samochodowym BERELE LEWARTOW, w ciekawym seksualnym otoczeniu, i jako autor wiersza pod tym samym tytułem chcę go przedstawić w całości. Dodam, że ten wiersz napisałem na żywo na Forum Ustka, no i zrobiło się gorąco w komentarzach:


Zygmunt Jan Prusiński


BERELE LEWARTOW

Motto: Mistrzowi kamuflażu...


Odszedł towarzysz.
Członek PZPR.
Historyk od kurtyzan w Paryżu –
zdobył przez nie... „doktorat”!
To ważny szczegół lub drobiazg,
taki erotyczny łowca ładnych nóg.
Później powiedzą szeptem w kuluarach;
niezły z niego pieszczoch i oryginał.
Wiedzieli jedynie o nim,
że nienawidził Polaków,
szczególnie tych – którzy znali
jego prawdziwy życiorys.
Dzięki posłuszności – UB i SB –
mógł poruszać się po Europie
w gorącym objęciu komunizmu.

Dlaczego memu ojcu zabraniali
opuszczenia „Żelaznej Kurtyny”!?


13.07.2008 - Ustka


zygpru1948 2019.09.17; 12:27:36
Komentowany wiersz: Erotyk siódmy
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.17; 12:27:23
Komentowany wiersz: Erotyk siódmy
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.17; 12:25:56
Komentowany wiersz: Erotyk siódmy
Literatura faktu a piękno przy okazji lub na odwrót...


Zygmunt Jan Prusiński

TRZEJ POECI...

Rozdział II


Dziennik Poetów Niegrzecznych,
Fragmenty z Krainy Pamięci...



__________Karol Zieliński


@Zygmunt Jan Prusiński

Choćbym, Panie don Kichocie, nie chciał, to muszę się odezwać, czytając Pańskie listy do Dulcynei! Nieszczęśliwi są ci, którzy nie potrafią się zetknąć z twoimi szalonymi wierszami i odczuć prawdy twojej wiary, wierności i poszukiwania światła. Twoje wiersze to jest autentyczna spowiedź z niemocy i bezradności człowieka XXI wieku.

Te wypowiedzi są dlatego poezją, że wypływają z niekontrolowanej rozumem strefy człowieczeństwa. Są pisane jak w "automatycznym" transie. Podczas pisania nastiępuje taka chwila, że nie wiesz co napisać, wydaje ci się, że już „wszystko” napisałeś, co chciałeś, a tu jeszcze coś "nieważnego" (rezygnacja, zniechęceni i "położenie laski") wyskakuje ci z myśli (samo z siebie, niechcący), co nie jest twoje (i czego nie chciałbyś wypowiedzieć), jakieś wyznanie bezradności, które chciałeś podczas pisania ukryć, wyprzeć ze świadomości… a tu bach! Nagle paplesz jak dzieciak, że ci źle, bo mama nie kupiła lizaka.


Bezradność i rozpacz! To właśnie puentuje bezwzględną szczerością sytuację (twojej wypowiedzi) i dekonspiruje cię, że piszesz w rozpaczy, nie mając na nic żadnej nadziei… i to jest dramatyczna prawda twojej daremności. Jakże wzruszająca!

A teraz o istocie rzeczy, ze skalpelem w łapie! Jaśnie Panie don Kichocie z La Manchy, tu mówi Sancho, Pański giermek. Pragnę zwrócić uwagę, że te jaśnie oświecone barany, które Pan (jako wielmożny, chrześcijański szlachcic) chce obić kijem, nie są żadnymi grandami ani hidalgami, tylko zwykłymi złodziejami listów koniczyny i kilku łyków czystej wody w skwarnym słońcu Andaluzji. A Pan, Jaśnie Panie, nieuważnie lancą ptaszki straszysz, tłuczesz się Pan pancerzem jak marek po piekle, borsuki straszysz, chrupoczesz ostrogą na glisty, ocierasz sierścią pizdy, portki opuszczasz i srasz w piołunach nie zauważając rozdeptanych w gnieździe jajek przepiórczych. Potem się dziwisz, że masz jakieś gówniane, żółte krupy na pludrach, które ja, twój sługa Pancho, muszę prać w oberży u żyda za pięć soldów, gdzie gryzą nas pchły, cholery, bo przecież ta twoja (przeklęta) Dulcynea, dla której się włóczysz, zadając z bandą cyganów i żebraków, diabli wiedzą co robi i gdzie, z Toboso, ci starego tyłka nie wytrze. A tymczasem pod jej oknem młody ślimak pełznie cieknąc śluzem po prawoślazie, a tamten szczy w łopianach i beka, jakby po tłustym rosole (coś to znaczy!) gdy tymczasem ty, ciamajdo, nieustanie układasz wyszukane słówka dla swej Dulcysi (czy Dupcysi? – chciałbyś stary satyrze - to masz!), i łudzisz się stary panie capie, że cię kocha, a tymczasem z dziewkami zaśmiewa się z twoich awansów, żeś jest pantalon i dudek. Ale tu na blogu, dla nowoczesnych kobiet, będzie zachwalać, jak cięto kocha! Poetę kocha! Don Kichota kocha! Który przez nią i dla niej! Psiakrew, do stu fur beczek!


Taka jest prawda, mój Panie don Kichocie, ale nie chciałbym, żebyś przejrzał, na oczy i skończył tej wspaniałej podróży, bo życie byłoby uboższe i smutniejsze bez twych miłosnych miauczeń, dziwactw i wariacji. To nic że idioci i parobczaki z przydrożnych oberży wyśmiewają się z ciebie. Mój panie, gdy ciebie słucham, ulegam sugestii jakichś dziwnych światów, coś mi szmera w głowie, i słucham jak pijany tego patetycznego kichania jak wzniosłej muzyki organowego orgazmu. Kiedy kłapiesz swoją kozią brodą te czułe dyrdymały, jestem jakby w siódmym niebie, wymalowanym w kaplicy konfratrów świętego łotra przy katedrze świętego Kuncyganta w Paragerantynie pod Sefaros i słucham jak kaznodzieja od Franciszka mi obiecuje wieczne światłości, jak przedstawia mi miłość, co jest z nich największa, obcowanie z pięknymi anielicami a organy grają jakieś straszne, ponure fortissimo od którego dreszczy mi w podbrzuszu tak, że zaraz nie wstrzymam rozkoszy i umrę z onanem w oczach rozdziewającej się Dulcynei i z hukiem w uszach piszczałek i helikonów, aż zatem, diabeł się zaśmieje, żeś się udał w podróże Sindbada skroś wygnanych Sefardyjczyków, a te tryle, ta twoja róża, to tyle co kiszka pierdząca...

Czyż to nie jest czysta metafizyka, czyli objaśnienie, dlaczego Zygmunt z Grójca, któremu się wydaje, że z Ustki, siedzi na reducie pradziadka, patrzy i widzi siebie, bo don Kichot nie widzi nic, jest ślepy, chociaż mądry i dlatego potrzebuje Szancho Panchę idiotę, aby mu objaśnił prostak, o co w tym świecie pełnym diabłów chodzi. Bo gdzież ci diabli, których nie ma? Przypomnij sobie Zygmuncie scenę z Serwantesa, kiedy don Kichot powrócił i szykuje się do śmierci. Śmierć zadaje mu pytanie, kiedy był szalony? Zanim wyjechał, czy kiedy powrócił, kiedy był bardziej przy zdrowych zmysłach, teraz czy przedtem? Kiedy bardziej kochał, czyż nie wtedy, gdy już był z miłości uleczony?


Oto cała tajemnica – wokół niego się zbierały diabły, a on ich nie dostrzegał. Odwrotnie niż u Fausta. To wielka rzecz, mój Panie i wielka łaska lekceważyć i nie dostrzegać diabłów, które chodzą koło ciebie, które się przymilają, pragną na siebie zwrócić uwagę, a ty nic. Niczym Lucyfer, nad głębiami. I mamy dwie postawy, dwa szczęścia, dwa porządki metafizyczne.

1) Porządek don Kichota: Miłosne Trela do Dulcysi, za którą goni – uciekając od niej - Don Kichot – aby jej dorównać a może zniszczyć wszystkich diabłów, którzy się ukrywają pod postacią galantów uderzających w konkury do jego lubej dziewki. Goni ją, drobiąc kroki do tyłu na swym Rosynancie, jak pijany kowboj, w filmie puszczonym na opak. W ten sposób nie może i nie chce jej dopaść, a Sancho...

2) i tu jest porządek metafizyczny Sancho Panchy: Sancho czerpie pełnymi garściami te "przydatki miłosne" z pancinej sampiterny, jak krew pańską z kielicha. Bowiem ile razy zbieracie się w imię moje i wino pijecie... niegodnie… śmierć swoją pijecie… bo któż jest godny?


Don Kichot chce być godny, dlatego ucieka (w poezję). Treluje jak najęty: "och, ty moja lekkostopa, świetlista, tyle go w sobie noszę…" A w chwilę potem, kiedy już sporo tej włóczki nawinie i słomy namłóci, że dalej nie sposób, bo nudne, nagle pryska wena, bo przecież orgazmować bez końca nie sposób i wyznaje ze smutkiem, że wszystko do diabła i usypia Panu Bogu w rękawie. Co mu daj Boże.

Dziwna jest spółka, Pansy i don Kichota. Don Kichot szaleje i Pansa go obserwuje i podpowiada, tu się nie przewróć na łajnie. Może zaledwie jeden promil poetów na tym świecie ma szczęście spotkać sługę, błazna, Sancho Panchę, który mu powie: Szlachetny panie, to kapka wisi panu u nosa a nie sperma w portkach, której już Jaśnie Pan dawno nie ma – bośmy sprzedali ladacznicom w Buenos, na in vitro, żeby się opłacić piratom, gdy nas sprzedali w niewolę. Takiemu wielkiemu panu fujarze, jak Don, mówić takie ambaje, takie głupie trywializmy może tylko bezczelny sługus, jak Pancho albo Bóg.

Ale Jaśnie Pan daruje słudze te przyziemne docinki, bo miłość polega na czymś więcej niż kapnięcie spermy i zarazem czymś mniejszym, jak wspomnienie jakiejś zgrabnej dziewczęcej nogi, która nas urzekła, gdyśmy przechodzili dojrzewanie.


Zauważ panie Don Kichocie, że spotykając cyganów widzisz tylko łowickie zapaski, kolorowe wycinanki, smakowite ogniska i kastaniety, a nie słyszysz jak się dupczą, jak zwierzęta i przeklinają Boga. Kradniemy z nimi kury, pijemy wuzlowatą okowitę, chodzimy z nimi po rozżarzonych węglach jak ślepi, po rozpalonym pastwisku naszej wyobraźni, bo przecież Jaśnie Panu jest to potrzebne do poetyckiego sztafażu, bez tego w wierszach ani rusz - Jaśnie Pan, don Kichocie, musisz się koniecznie "wykochać jak kocur w pierzu" (kto cię tam wie, z kim sypiasz na codzień) i "wyśpiewac", choćby do przydrożnego badyla, który weźmiesz za żonę, jak Dulcyneę.

I po co? Żeby osiągnąć metafizyczne wzniosłości i wejrzenie w maszynerię gwiezdną ludzkiego istnienia wystarczy siedzieć przy piecu i słuchać jak karakon pod tapetą szeleści, bo przecież po każdym miłosnym westchnieniu jest coraz głębsza rozpacz i pustka. Ba ale to niemożliwe powiadasz. A czemu? Bo karalucha nie ma! Wytrute w detergentach. Jakże Waść wobec zwyrodnienia i wykastrowania natury ze smrodów i bździny poczuje zapach swojej smoczycy? Że co, że ona też ciebie, i to są dwie najsubtelniejsze formy miłosnego obcowania, duszy męskiej end kobiecej, duszyczki, białej, jak leśne dzwonki. A cóż na to Gargantua siedzący ci za kołnierzem i namawiający do chuci? Zaprzeczysz, że go nie masz? Że nie nosisz w sobie czterech wiader zupy? Która gdy doprawiona ostrym pieprzem, pogania cię tym bardziej do wymachów miękkim rapierem, który twardnieje w tych palcatach, polegających na trafianiu kołkiem na dziury, gdzie, jak... ach, gdzie ta dziewica! Fe, co za insynuacje! A przecież, natura starego kocura, coraz nowsza bajdura, przewlekła faktura, gdy staremu fura...

Ale wszystko dla pełni życia jest dobre (jak mówił Edyp), i błazeństwo, i miłosne zapały aż do śmieszności, i gorzkie żale, że nie ma trzeciej rączki. (proszę się dobrze zastanowić nad trzecią ręką). Byle było (mówię teraz poważnie) wznoszenie się aż do ekstazy naszego ducha (jak na obrazach El Grecca), kiedy dzięki twej wierze, poeto, mam ją tak blisko, tę twoją ukochaną, że mogę ją pomacać (ech, co za frywolne, rozwiązłe słowo)! Ale to już twój wybór, rajfurze, bo wielbiąc i miłując na klęczkach, robisz trak, jakbyś wystawiał towar. Zbyt gorąco zachęcasz do wielbienia i podziwu, aż mi jęzor wywala i ślina cieknie. Takich rzeczy nie robi się przy posługaczu, który podaje nocnik i zmienia panu koszulę. Czy zmieniać koszulę nie jest jak zmiana poglądów na obroty rzeczy? A to sługi zasługa. (Mówię w przenośni o przenośni - a tak się dzieje, gdy czytelnik się wmyśli w wiersze na poważnie, i obcuje z przedmiotem poetyckim prawie tak samo jak podmiot liryczny. Jeśli jest opis spółkowania, to "spółkują" (ew.) razem, tzn. we trójkę - innej rady nie ma).


Powiadam, to zasługa sługi, bo to Sancho staje się przewodnikiem i mentorem don Kichota? Ba, może to on sam swego pana bije, wmawiając mu, że to banda rabusiów i cyganów dybie na jego podróżną miednicę. Czyż nie on odciągnął do Kichota od Dulcynei? Im go bardziej namawia do powrotu, tym go dalej odwodzi od domu. I można tak w nieskończoność, aż się znajdą w swej peregrynacji w kosmosie i na księżycu. A tak naprawdę w jakiejś księżej pustej stodole, gdzie mu Sancho będzie zachwalał wdzięki kozy, jako przedstawicielki rodu „tutejszych” księżycowych księżniczek.

Piszę o tym dlatego, Jaśnie Panie, żeby zwrócić uwagę jak rozległe są światy w naturze miłości. A MY, JA DZIĘKI TOBIE, mogę się włóczyć po tych antypodach nie kłopocząc się dla siebie o czułe względy, bo korzystam z przygód zakochanego (muszę to przyznać bez wstydu) poety, w wędrówce dusz i jadę wygodnie, jak matka ziemia na żółwiach. Panie Zygmuncie, dla mnie zbliżanie się do krawędzi poezji, zarówno podczas pisania jak i czytania, jest tym samym, co zbliżanie się do ultima thue, krawędzi, krańca świata, gdzie nagle ocean się urywa, jak nożem uciął i wszystko zapada się gdzieś w dół. Strach się zbliżyć do tej Niagary, a przecież „wartość sama w sobie” przyciąga i warta jest ryzyka.


A teraz na marginesie Pańskich wierszy i tęsknoty za samym sobą, za swą młodością i w ogóle odzyskaniem własnej duszy… Czy nie czujesz Panie don Kichocie, że gdybyś „ją” spotkał żywą na "miejscu", nie musiałbyś ganiać po pustkowiu (a w wierszach tak robisz) poszukując jej żywej, bo ta dziewka, Dulcynea, która podawała ci rano w oberży jadło, była nieżywa? I ci hiszpańscy chłopcy, którzy pili obok ciebie wino, też nie byli żywi, natomiast Garcia Lorka stał w drzwiach i przyglądał się tobie, żywy? Wszystko jedno, tu w realnej, ziemskiej rzeczywistości, czy w poetyckiej nierealnej pustce. Amen, amen, amen. Mówił do ciebie nie Sancho Pancha a biskup Kondoniery, hiszpańskiej fortecy, spalonego słońcem pogranicza, ekscelencja Bimbagon, bratanek księcia Kurkuza, jakże ci bardzo przychylnego i znajomego w bractwie nosicieli daremnego krzyża. Twój brat, bat na ciebie, w masońskiej loży poetyckiego fachu… Wielki Inkwizytor, Wielmożny Sancho Pancha.


ZYGMUNT JAN PRUSIŃSKI: Elementarz poezji miłosnej - Część III

____________________________


zygpru1948 2019.09.17; 11:19:47
Komentowany wiersz: Erotyk ósmy
- I ja sie dziwie okropnie., to chyba za moja fizjonomie a nie za ow (material skladanych slow). Dziekuje i pozdrawiam - Zygmunt z Ustki


zygpru1948 2019.09.16; 10:00:07
Komentowany wiersz: Erotyk ósmy
Autorzy na topie:

1. zygpru1948 [Poziom 5] (550)
2. Jan z Czerniewic [Poziom 10] (80)
3. jarek jaroszyński [Poziom 10] (73)
4. yolkaw [Poziom 10] (60)
5. ZUZA-Kryga [Poziom 10] (57)


zygpru1948 2019.09.16; 07:16:55
Komentowany wiersz: Erotyk ósmy
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.16; 07:16:43
Komentowany wiersz: Erotyk ósmy
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.16; 07:13:23
Komentowany wiersz: Erotyk ósmy
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

21.08.2011 02:49


@Zygmunt Jan Prusiński

To prawda. Wynalazcą PC-ta jest Polak z Wrocławia, skazany przez żydowską frakcję w latach 70-tych do wyrzucania (autentyczne) pegeerowskiego gnoju. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wydaje mi się, że jesteśmy sobie sami winni, że na starość jesteśmy gołodupcy!

Ale co innego jest ważne. "Kobieta białych luster", to jest wieczna kobiecość, która woła do Pana z zaświatów! To wcale nie pasuje do konwencji różowej sypialni z Hiszpanką, z którą powinien zakończyć Pan romans wśród różowych poduszek! Przecież ten świat, o którym piszemy (Pan piszesz!) istnieje realnie. Co do cholery jest z tą facetką z jasnymi włosami, którą pokazywałeś Pan, jako Mar Pilado, wypływającą jak nimfa spośród fal? Nie musisz Pan odpowiadać w realu, odpowiedz Pan w poezji. POEMAT jest nie tylko formą wypowiedzi, ale rodzajem poetyckiego bytu. Człowiek wypowiada się w kazaniu na ambonie, w piśmie ulotnym, w liście, w wyznaniu w cztery oczy itd. ale również wypowiada się w Poemacie. To coś więcej niż pojedynczy wiersz. Ale Poematem może być również nie-wiersz ale podniosły nastrój podczas pogrzebu dziecka. List opisujący taki pogrzeb nie jest poematem, ale opisem tego poematu czyli pogrzebu. Romans może być poematem, czy zdarzenie liryczne. Pan czuje o czym mowa?


Przejście od różowej Hiszpanii do kostnicy białych luster, magia też jest biała... Niech się Pan nie boi 40 tysięcy wierszy. Lope de Vega zrobił ich więcej! Ilość i poetycki ogrom ilości wierszy, odpowiada ogromowi stworzenia świata. Niech Pan męczy stworzenia i ptaki, niech Pan męczy ludzi, jak poeta, takim był Szekspir i Byron, chociaż niewiele mieli do powiedzenia ale takim był również Milton. O ten, to potrafił!

Kobieta białych luster, to jest kwintesencja tego w co mógł Pan utrafić, bo ona się przegląda w tysiącach luster swej mentalności (niech mnie w końcu wydupczy kto chce, byle był jakiś "poemat" - tak mi powiedziała 30-letnia dziewczyna, kelnerka, blond piękność na rynku Krakowa, aż mnie zatkało z wrażenia, gdy zrozumiałem, że to powiedziała pod moim adresem, że to ja jestem adresatem tego życzenia, że to ja mam ją wydupczyć, żeby jej życie nabrało sensu etc.) Pan wie, że nastaje moda na seks z nieznajomymi w miejscach publicznych?! Czy to nie jest poszukiwanie białych luster świadomej nieświadomości? Skoro nie można zarobić w kapitalizmie godziwych pieniędzy, to się trzeba godziwie wydupczyć! Taka jest logika tego czasu! Dlatego kobieta coraz bardziej sobie uświadamia, że jest czystymi lustrami i białą pornografią z pogranicza magii, w której gubi się i odnajduje ze swym ciałem, a pozostaje sam kościec, wspomnienie, odblask, fotografia, wreszcie westchnienie tylko, gdy już nie ma kto westchnąć... chyba poeta.


Problem jest i narasta a im jestem starszy tym widzę go ostrzej! Młody jest ślepy a stary nie może, kobieta zaś cierpi, morze wysycha... Ech. Kto zostanie drugą połówką słońca?


Zygmunt Jan Prusiński Kobieta białych luster - część II

_________________________________


zygpru1948 2019.09.15; 22:07:37
Komentowany wiersz: Mocy w sobie, źródła płyną
Autorzy na topie:

1. zygpru1948 [Poziom 5] (500)
2. jarek jaroszyński [Poziom 10] (107)
3. 666 [Poziom 10] (83)
4. norka [Poziom 10] (72)
5. ag131 [Poziom 10] (70)


zygpru1948 2019.09.15; 18:34:36
Komentowany wiersz: Mocy w sobie, źródła płyną
Leonard Jaworski‎
do
Zygmunt Jan Prusiński

15 września 2014 o 18:37 ·

Ok! Odpowiadając na wyzwanie Ireny Otolskiej, moja lista 10 książek, to:

1. Biblia – ta księga opowiada o wszystkim co było, co jest i co będzie. Jest to bezsprzecznie najważniejsza Księga w moim życiu!

2. Daniel Defoe -"Robinson Crusoe" – Treść tej książkę opowiadał w naszym domu nasz sąsiad po rosyjsku. Jako małe dziecko słuchałem tego z wypiekali na twarzy. Pan Jan był absolwentem pięcioklasowej szkoły w zaborze rosyjskim, w rosyjskim języku poznał tą książkę i w takim ja nam opowiadał przed kilka zimowych wieczorów.

3. Carlo Collodi,- „Pinokio” także dzięki sąsiadowi poznałem treść książki po rosyjsku, po wielu latach przeczytałem po polsku i ponownie się zachwyciłem.

4. Jan Dobraczyński- „Listy Nikodema” polecam wszystkim...

5.Stanisław Grzesiuk- "Boso ale w ostrogach".

6.Wilhelm Busch- "Jezus naszym przeznaczaniem". Prosto i napisana książka. Naprawdę uroczyłem się formą i treścią.

7. Cezary Chlebowski -"Pozdrówcie góry Świętokrzyskie".

8. Zbigniew Domino -"Syberiada Polska".

8.Piotr Kuncewicz -"Antyk zmęczonej Europy".

9. Adam Mickiewicz -"Pan Tadeusz".

10. Gabriel Garcia Marquez "Sto lat samotności".


Nominuję:
Janusz Xzc, Czeslaw Bassara, Jerzy Łaniewski, Andrzej Sochaj, Grażyna Elżbieta Fotek, Sylwia Brambor, Jerzy Kurdek, Krystyna Mazur, Zdzisław Drzewiecki, Zygmunt Jan Prusiński, Bartosz Kostrzewa, Ania Brambor, Ludmiła Kowalkowska, Artur Jaworski, Sławomir Wasilewski, Dariusz Brambor, Damian Fil.


zygpru1948 2019.09.15; 17:16:40
Komentowany wiersz: Mocy w sobie, źródła płyną
Autorzy na topie:

1. zygpru1948 [Poziom 5] (454)
2. jarek jaroszyński [Poziom 10] (100)
3. ag131 [Poziom 10] (98)
4. norka [Poziom 10] (86)
5. ZUZA-Kryga [Poziom 10] (72)


fajowojest 2019.09.13; 15:21:19
Komentowany wiersz: Mocy w sobie, źródła płyną
Cudo, najbardziej komentarz.


kaja-maja 2019.09.13; 08:13:25
Komentowany wiersz: Mocy w sobie, źródła płyną
Najpierw zapukam szelestem liści,
bo możesz być zajęta na wieczór.'

i jak słuch masz wyostrzony
dźwięk mój usłyszysz
bo wieczór jest ciszą
i jakże piękną i romantyczną w:)


zygpru1948 2019.09.13; 08:09:21
Komentowany wiersz: Mocy w sobie, źródła płyną
INTYMNE METAFORY – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

POMYŁKI STYLISTYCZNE
POMIĘDZY KOBIETĄ A POEZJĄ


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/983039,intymne-metafory-czesc-i


zygpru1948 2019.09.13; 08:09:07
Komentowany wiersz: Mocy w sobie, źródła płyną
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl


zygpru1948 2019.09.13; 08:07:14
Komentowany wiersz: Mocy w sobie, źródła płyną
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

01.09.2011 01:00


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, teraz jest dobrze, idealnie. Idealnie trafia Pan w swój czas. Ciekaw jestem, co by inni nadwrażliwcy (pacjenci prof. Jaworskiego, tacy jak ja – który nie byłem niczyim jeszcze pacjentem, żadnego doktora od głowy, a może to źle?) na ostatnią serię Pańskich wierszy powiedzieli. Powiadam, teraz jest dobrze! Idealny banał! Banał bardzo zdyscyplinowany estetycznie i artystycznie. Masz Pan wspaniałe poczucie miary i dajesz Pan tylko tyle ile trzeba! Cudownie Pan to robisz, jak Pan Bóg, który również daje samą banalność i wyświechtaną codzienność zatopioną w aurze odważnego „mówienia inaczej”. Jest taka zabawa: „powiedz to inaczej” a wtedy każdy kto się w nią bawi, jest takim poetą jak Pan. Lub prawie takim. Zamiast powiedzieć, weź tę kromkę chleba, „mówiąc inaczej” może to zabrzmieć, np.: „Przywdziej kształty pszenicznego tworu”. Z tym, że u Pana brzmi to piękniej. Do tego dołącza się samowiedza o okrucieństwie świata i o Pańskim osobistym ograniczeniu, jako człowieka, który nie może wyjść poza swoje ułomności, bo jest to niemożliwe. Jest w Pańskim pisaniu coś takiego, że banał wyśrubowany w swym banalnym pięknie (w sam raz dla panienek z dobrych domów, jakbyś oglądał świąteczne kartki z malowanymi różyczkami!) przechodzi w swoje przeciwieństwo i budzi grozę. Nie jest to groza wyraźna i nachalna, lecz coś w rodzaju niepokoju. To jest „takie piękne”, że aż podejrzane. Ale do tego trzeba oka. Oka, które zobaczy… co zobaczy za pięknem tych landszafcików Pana Zygmunta?


Pan przecież wie, co mówią, o takim rodzaju piękna krytycy literaccy, którzy poszukują szorstkiej prawdy o rzeczywistości. Np. Tadeusz Nowak w psalmach szpitalnych był mięciutki i jakby posypany cukrem pudrem, kiedy opisywał cierpienie, gdy mu ucinali nogę, ale przecież nie unikał dawania podstawowych medycznych wiadomości, co się z uciętą kończyną dzieje, że jest wyrzucana przez palacza do pieca, żeby chorym na szpitalnych salach było ciepło. Dzięki temu szpital może zaoszczędzić trochę węgla i po sprzedaniu go na lewo, dyrektor z palaczem podzielić się kasą. Tak samo jest w piekle! Zaś u Pana nie jest do pomyślenia. Pan ma złudzenia, że „jest dobrze”, że może "być dobrze”, że "będzie dobrze”. Dobrze we wszystkich odmianach, jak w piekle! Już Nowakowi można robić zarzuty o ucukrowanie rzeczywistości, a co dopiero Panu. W przeciwieństwie do Pana młodzi poeci nie szczędzą metafor opisujących ból zębów, sranie, bicie po mordzie, zgubienie kluczy i miliony tym podobnych przypadków, od których ma wiać grozą, a nie wieje. I to jest właśnie nasze piekło. Piekło nie jest straszne. Młodzi poeci piekła nie dostrzegają. Albo to co widza, to jest jakaś groteskowa namiastka! Piekło jest piekiełkiem, diabeł jest diabełkiem. W taniej komedii! To co opisują to nie jest piekło. Tam diabła nie ma. Diabeł sraniem ani bólem zębów, tudzież biciem po mordzie się nie zajmuje! Już prędzej zajmuje się zbieraniem jagód i malin z Aliną, jak w Balladynie. Taki sentymentalny gość i ulizany!


Przedstawię to inaczej. Czytając Pańskie wiersze mam wrażenie oglądania obrazów Fra Angelika i nikt mnie nie przekona, że można znaleźć dla Pana lepsze ekwiwalenty wizualne. Początkowo myślałem, że będzie dobrym ekwiwalentem malarstwo Ell Grecca, ale się myliłem. Wierszach do Mar było coś z „Przybycia hrabiego Orgaza”, ale w wierszach do Sylwii jest sam naiwny, dobry Frater Angelo.

Ale uwaga, to jest malarstwo diaboliczne, służące diabłu, jako przedstawienie go z jak najlepszej strony i ukrycie jego niebezpiecznej natury. Frater służył diabłu!

Powiem najpierw ostrożnie. Dlaczego żydzi w sto lat po Chrystusie, nie uznali Jezusa Mesjaszem? Bo ewangeliści twierdzili, że urodził się z dziewicy, co dla żydów było obrazą Boga i oznaką, że pochodził od szatana. Żadna żydówka nie miała prawa być dziewicą, tylko rodzić młodych żydów do upadu, oczywiście z rękojmi cielesnego. A nie jakiegoś niewidzialnego, mistycznego członka! Jeśli zjawili się u Marii jacyś aniołowie przy zwiastowaniu, co maluje Frater Angelo, zwiastując takie diabelskie, niegodne Boga poczęcie, to skoro było to diabelskie poczęcie w dziewicy, to anieli byli szatanami! Zresztą Jezus ukrywa (na kartach Biblii) swoje poczęcie z dziewicy, podkreślając, że jest synem Józefa cieśli z Galilei. Nigdzie nie mówi, że jest synem samego Boga. Że jego matka została zapłodniona przez Boga. Zostałby natychmiast ukamienowany jako syn szatana! Zapytywany, czy jest synem bożym, milczał taktownie. Żeby nie być posądzony że jest Diabłem! A i tak, żydzi nazywali go diabłem! Że od diabła pochodzi!


Jezus mówił, że diabeł jest panem tego świata więc i my jesteśmy jego obywatelami - poddanymi i żyjemy w piekle.

Jezus stojąc na dachu świątyni jerozolimskiej, gdzie został umieszczony przez diabla odmówił skoku w przepaść w celu wypróbowania Boga, bo diabeł oddając mu pokłon jako większemu od siebie diabłu uznałby w nim poetę… - takiego jerozolimskiego Zygmunta Jana Prusińskiego, u którego w wierszach są same skoki w przepaść, które kończą się dobrze, bo aniołowie boży skaczą wraz z nim (wybrańcowi na ratunek), żeby go unosić w powietrzu i ostrożnie postawić na ziemi, „żeby jego stopa nie uderzyła o kamień”. Czyli tak jak w bajkowej poezji Prusińskiego. Chrystus-Prusiński skacze z rogu świątyni jerozolimskiej, bo to przecież takie poetyckie, kiedy aniołowie boży rzucają mu się na ratunek, „żeby się stopą nie uderzył o kamień”! Wszystko kończy się poetycko, ładnie i dobrze. Ale czy Prusiński tego nie widzi, że za to kłania mu się szatan, pan tego świata i oddaje mu Cześć? Ba, nawet spełnia to co obiecał, czyli daje mu władzę nad mocami tego, świata… bo Prusiński, jak każdy poeta jest władcą i panem tego świata, gdy siksy czytając jego poezje sikają w majtki z zachwytu! I w tym momencie są tylko jego! On je wtedy metafizycznie zapładnia! Jak archanioł Marię. Czy z tego urodzą się jacyś zbawiciele, trudno powiedzieć. Im więcej Pan Zygmunt zapłodni umysłowych dziewic, jak samiec szczupaka tysiące jajeczek tarła, tym jest większa szansa że urodzi się wśród nich jakiś rekin!

Chrystus znał inne piekło niż nasz świat, ale piekło spoza naszego świata było lepsze i uczciwsze niż nasze piekło światowe. Bo gdy Bogacz z przypowieści Św. Łukasza, o ubogim Łazarzu prosi Abrahama: „Ojcze Abrahamie, ja tu cierpię w piekle męki ale mam w domu ojca jeszcze pięciu braci, którzy żyją głupio i bogato tak jak ja żyłem i nic o mnie nie wiedzą, jakie cierpię katusze, chcąc, żeby uniknęli mojego losu, proszę cię poślij do nich Łazarza, żeby ich ostrzegł". Na to Abraham: "Na cóż im ostrzeżenie z zaświatów, skoro mają przecież swoich proroków i Mojżesza? Niech ich słuchają!" Na to Bogacz z płomieni piekielnych: "Nie uwierzyli swoim prorokom, ale gdy ktoś z umarłych pójdzie do nich i im to powie, to może uwierzą”. Na to Abraham: "Skoro proroków i Mojżesza nie słuchają, to choćby przyszli do nich i zmarli z zaświatów, to też nie uwierzą”.
Proszę mi powiedzieć, które piekło jest groźniejsze – pozagrobowe, czy nasze? W którym piekle śmierć się zaczyna naprawdę i niepostrzeżenie. Piekło z płomieniami i diabłami, jest tylko mizernym dodatkiem do naszego piekła, żeby uzmysłowić nam, tak samo jak Bogaczowi, że są naprawdę w piekle, „bo boli”. Natomiast my żyjemy w prawdziwszym i gorszym piekle, bo na razie nic nie boli.


A jestem przekonany, że będzie bolało, oczywiście paląc ogniem psychicznym, który jest w nas! Już tu na ziemi niektórzy ludzie w miarę starzenia się i spoglądania wstecz na swoje niegodziwe życie, doznają coraz większych cierpień i psychicznych dyskomfortów. Przecież wielu z nas dobiegając sześćdziesiątki stwierdza z rozczarowaniem, że lepiej by było się w ogóle nie narodzić.

A jeśli jeszcze człowiek z naszej kultury, jeśli sobie zda sprawę, że religia chrześcijańska ukrywa fakt istnienia ziemskiego piekła, bo i przecież Jezus zrodzony w sposób infernalny też należy to systemu kłamstwa Księcia tego świata… to zadaję sobie pytanie, co robią poeci? Czyżby byli głupcami i ślepcami?

A przecież tak niewiele trzeba, wystarczy tylko dojrzeć za słodkimi kolorkami na obrazie „Zwiastowanie” u Fra Angelica słodki różowy fałsz i w miejsce białych skrzydeł anioła podstawić czarne skrzydła. To jest obowiązkiem poety, rozpoznać fałsz bytowy tego świata i go ujawnić. Pan Prusiński też maluje „poetyckim słowem” zwiastowanie w różowych wierszach do Sylwii Żwirskiej i nie widzi albo nie chce wiedzieć czarnych skrzydeł archanioła. Anioł u Prusińskiego ma białe skrzydła. I dobrze że ma białe, bo gdyby miał czarne, to by się wydalo, że Prusiński nie jest naiwniakiem, tymczasem Prusiński musi grać naiwnego poetę, przedstawiając taki słodki obraz świata, że aż zgroza bierze, bo ta zgroza jest w odbiorze poetyckim najważniejsza. Jeśli człowiek nie odczuwa zgrozy na widzi zła, to jest równy diabłu.

Żeby nie być gołosłownym podam przykład; ja się dziwię ludziom, którzy nie odczuwają zgrozy i obrzydzenia do Amerykanów, za to, że zatruwają pociski, bomby kulkowe materiałem promieniotwórczym, żeby jak najdłużej zabijać Irakijczyków. Ja tych ludzi uważam za diabłów a oni mi się z kolei dziwią, jak można się oburzać na takie oczywiste dobro! Jak się okazuje, diabeł nie musi być wykształcony w dialektyce i mieć wszechstronnej samowiedzy, jak niemiecki Faustus. Może być głupim Amerykaninem lub głupim Polakiem!


Funkcja wywoływania zgrozy u czytelnika jest najważniejszą funkcją poezji, oczywiście jeśli znajdą się czytelnicy zdolni do odczucia tej grozy, z powodu zafałszowanej prawdy, podrasowanego dobra i zglajszachtowanego piękna.

W poezji jeśli jest tak słodko i dobrze, że musi to budzić podejrzenie u średnio inteligentnego człowieka, to znak, że coś jest nie takt, że jest za słodko i za dobrze. Za bardzo nam tu obiecują zbawienie, a jest to naturalnie tylko obiecane na papierze i na desce. Bo przecież nie w realnym życiu. W „realu”, chociaż nas biją po zadku, mamy myśleć, że to nie jest bicie po zadku tylko głaskanie i czy jesteśmy biedni czy bogaci, jak ten Bogacz z przypowieści o Łazarzu, też jesteśmy bici bez różnicy. Ale już tego, że naszą winą jest to, że niepotrzebnie bijemy jeszcze biedniejszych od nas Łazarzy, nie musimy wiedzieć. Oczywiście że musimy wiedzieć bo za to jesteśmy rozliczani! Gdzie jesteśmy rozliczani? Najpierw w naszym sumieniu, które nas chłoszcze sto razy bardziej niż diabły! A potem przez naszą psychikę, która często popada w nerwice i depresję, pozbawiając wartości naszego życia. Jeśli tego w sobie nie mamy, to jesteśmy diabłami!


I taki obraz, takiego piekła, się ukrywa za Pańską poezją Panie Zygmuncie. Oczywiście że nie wolno Panu, jako poecie, nawet próbować ukazywać tego brutalnego świata (tego piekła). Pan ma ukazywać świat cukierkowy (jak dotychczas) bo takie jest nasze piekło, gdzie jeden drugiemu dupę liże, jednocześnie mając duszę gada. Świat jest taki jak w malarstwie Hieronima Boscha!

Brukselski świat Unii Europejskiej, który dotarł do Polski, jest wspaniały! Kiedy wchodzę do supermarketów podziwiając setki wymyślnych modeli żelazek, zapalniczek, odkurzaczy, swetrów, talerzy, aparatów foto, nocników… to padam na kolana z zachwytu nad efektywnością i kreatywnością kapitalizmem, ale potem stwierdzam, że nie warto się było dla tych rzeczy urodzić.

Dla jakich więc rzeczy warto, czego tu brakuje? W tych obrazach Hieronima Boscha? Na to powinna odpowiadać poezja, bowiem tylko ona może w swych wizjach docierać do prawdy i ukazywać ich cząstkę. A prawda nic wie, jak apoteozować żelazko albo nowy model odkurzacza na wystawie w supermarkecie. Prawda jedynie wie ile rogów, ukrywanych pod kardynalskim lub innym kapeluszem, ma współczesny szatan. Prawda to nie jest jakieś łatwe „coś” co może zrozumieć psusuo-lumpen-inteligent w kawiarni przy piwie. Tak samo jest z poezją. Nie jest to zabawka dla pseudointeligentów. Kiedyś poezja wywoływała wojny, tłumaczyła racje bytu całym narodom, układała pokojowe modus vivendi między mężczyznami a kobietami. Porwanie Sabinek i Wojna Amazonek z Heraklesem, czy też z Heraklitami nie jest czystym mitem, ale ma swoje podłoże historyczne z zamierzchłej przeszłości rodzaju ludzkiego. (Jaśniej i prościej nie mogę się wyrażać, bo przecież chyba nie mówię, (poza Panem Prusińskim), do idiotów)! Poezja ma również uczyć nas patrzeć i dostrzegać w pozorach naszej rzeczywistości realność piekła. Że w piekle znajdujemy się już tu i teraz.

Na obrazie zwiastowania u Fratra Andrzeja, anioł zwiastuje w bardzo piękny i spokojny sposób. Prawie tak samo pięknie, jak Pan łagodnie przemawia do Sylwii Żwirskiej. I tam dziewictwo i tu dziewictwo! I tam obietnica i tu obietnica! I tam miłość i tu miłość! I tam anioł i tu anioł.
Żadnych diabłów! Szatany są ukryte – pod postaciami aniołów. W demonologii i w Talmudzie anioły to właśnie szatany. Nie ma dobrych aniołów. Sam bóg dla żyda jest czymś podejrzanym, o czym lepiej głośno nie mówić, żeby nie sprowadzić nieszczęścia. Tak samo o szatanie, żyd nigdy nie powie wprost, ale ominie go milczącym uszanowaniem. Wypowie jego symboliczne imię: Belail albo Astralel, w ostatecznym przypadku, gdy musi o tym powiedzieć do „głupiego” goja. Żydzi między sobą nigdy wprost nie rozmawiają o Bogu ani Szatanie. Żydzi mają ambiwalentny stosunek do istnienia nieba i piekła, ale co do istnienia Szatana i dwoistości dobra-zła, to mają jasne, wyrobione na „tak”, zdanie.

Żydzi przez całe życie w swej historii nie robili nic innego, tylko pakowali swoje węzełki i wędrowali z getta do getta, z obozu do obozu, zabijani w dowolny sposób, bez protestu, bo było im to chyba obojętne. Oni wiedzą, że są w piekle. Tylko nasza katolicka religia to ukrywa.

Podam inny przykład z Biblii: „Jezus powiedział, żył sobie Łazarz. Zadam Panu pytanie: czy Pan wie, po co poeta pisze wiersze?

Poeta pisze wiersze, żeby ukazać gdzie jesteśmy naprawdę. Bo naprawdę jesteśmy w piekle a poeta jest po to, żeby nam na to otwierać oczy i nas uwrażliwiać. Bo jeśli poezja nam nie powie, że jesteśmy w piekle, to wiedzieć tego nie będziemy, bo to leży poza percepcyjnymi możliwościami naszych zmysłów.


PS. Przypomniało mi się! Ilekroć szedłem do spowiedzi, to wstępując w progi konfesjonału, miałem wrażenie że wstępuję w progi piekieł. Czyżby było tak, że o normie i formowaniu naszego sumienia współdecyduje diabeł. Bo zawsze miałem wrażenie obecności w konfesjonale zarówno Boga jak i diabła! Przystępując do spowiedzi mówiłem sobie: „no to teraz mnie czeka rozgrywka między Bogiem a diabłem i miałem wrażenie, że to nie ja mówię, ale mówi za mnie Bóg i kontratakuje go Diabeł (w sprawach dotyczących ludzkiego Cogito) a ja kontroluję tylko, żeby nie powiedzieli za dużo i niezrozumiale dla księdza penitencjarza, bo by się przeraził i uciekł z konfesjonału. W moim umyśle penitenta ale również i księdza potrafi się wytworzyć tak wysoka temperatura, że grozi podpaleniem drewnianego pudła konfesjonału. Proszę sobie wyobrazić, że działalność szatana przez mój umysł na umysł księdza w konfesjonale może być tak wielka, że muszę udzielać duchowej konsolacji i pociechy na koniec mojej spowiedzi księdzu spowiednikowi (doktorantowi z filozofii), żeby go nie zostawić w stanie nieprzytomności i niedowiarstwa.

Chyba znów zacznę chodzić do spowiedzi jako ćwiczeń duchowych tym bardziej, że jest na kim testować różne rodzaje wiary i niewiary, bo księży dominikanów, albo jezuitów (doktorów i profesorów), albo kamedułów, w Krakowie jest do cholery. Ale marzę kiedy w konfesjonale spotkam księdza kobietę - młodą zakonnicę. Chociaż bym nie pogardził i starą, próbując, czy się nie da jej zgorszyć...


Zygmunt Jan Prusiński Kobieta białych luster - część IV...

____________________________________
[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122][123][124][125][126][127][128][129][130][131][132][133][134][135][136][137][138][139][140][141][142][143][144][145][146][147][148][149][150][151][152][153][154][155][156][157][158][159][160][161][162][163][164][165][166][167][168][169][170][171][172][173][174][175][176][177][178][179][180][181][182][183][184][185][186][187][188][189][190][191][192][193][194][195][196][197][198][199][200][201][202][203][204][205][206][207][208][209][210][211][212][213][214][215][216][217][218][219][220][221][222][223][224][225][226][227][228][229][230][231][232][233][234][235][236][237][238][239][240][241][242][243][244][245][246][247][248][249][250][251][252][253][254][255][256][257][258][259][260][261][262][263][264][265][266][267][268][269][270][271][272][273][274][275][276][277][278][279][280][281][282][283][284][285][286][287][288][289][290][291][292][293][294][295][296][297][298][299][300][301]
Wiersze na topie:
1. Ściany (30)
2. Książka (30)
3. Pustka (30)
4. Galaktyczny dom (30)
5. Wędrówka (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (420)
2. Miłosz R (356)
3. darek407 (343)
4. Klaudia (250)
5. Jojka (152)
więcej...