|
Komentarze otrzymane - zygpru1948
zygpru1948
|
2022.02.06; 04:02:46 |
Komentowany wiersz:
Za tą ścieżką niepokoju jesteś
|
Odcinek 4 – O Powstaniu Styczniowym 1863
Żeby przybliżyć temat jak wyglądała, w Kongresówce i w Galicji, struktura społeczeństwa polskiego w połowie XIX w. posłużę się własnym badaniem, jak wyglądała ta sprawa w tzw. „państwie krzeszowickim” hrabiów Potockich, z Krzeszowic pod Krakowem. Żeby uniknąć stygmatyzowania miejscowości, posłużę się językiem ezopowym. A więc w pewnej miejscowości w dobrach podkrakowskich panów, mieszkali polscy gnuśni chłopi i pewnego roku zamieszkali wśród nich przybyli z Czech, Żydzi, konwertyci, przechrzty pod nazwiskami Nowak, Nowaczek, Grudzień, Nowakowski, żeby zakładać nad płynącą przez okolicę rzeką, młyny mielące dla hrabiego, jak i dla okolicznych ziemian. A że to się polskim chłopom nie spodobało, bo woleli mleć na żarnach (nie stać ich było na mielenie w młynie), więc dokuczali Żydom-przechrztom, aż ci poskarżyli się właścicielowi wsi. Spalcie ich, usłyszeli z ust hrabiego (lub też jego rządcy) żydowscy młynarze, a ja tych chłopów przeniosę w inne miejsce, za górą i lasem. I tak się stało, że do dziś ta miejscowość nazywa się „Spalona” i tylko jej nazwa świadczy o jakimś pożarze, o którym dzisiaj już nikt z żyjących nie pamięta, a Nowakowie i Nowaccy (których jest mnóstwo w okolicy) uchodzą za Polaków z dziada pradziada.
Dzisiaj spoglądając na spisy nazwisk w książkach telefonicznych widzi się setki Wolińskich, Dobrzydzkich, Nowackich, Wolniewiczów, Lipieckich, Poniedzielskich etc. etc., sądząc, że są to nazwiska ludzi z dziada pradziada polskiej proweniencji, tymczasem ich korzenie są semickie.
Jeśli Żydzi wzięli jakiś pacht u dziedzica i zdecydowali się na konwersję, to przybrawszy nazwiska Dobrowolskich, Niedzielów, Nowickich, Lutych, Grudni, Nowaków etc, wsiąkli w polski żywioł, tracąc kontakt z własną rasą i stali powoli się Polakami, chociaż pod bokiem mieli żydowskie miasteczko. Jak z tego widać i u nich, nie dla wszystkich starczyło miejsca na bycie Żydem-ortodoksem i część z nich musiała się spolonizować. Dając ten przykład chcę zaznaczyć, że nie było tak w całej Polsce, ale jest pewne, że wybudowanie młyna (w Kongresówce i Galicji, gdzie szlachta była biedna) wymagało pieniędzy, a te mieli Żydzi. Polscy dziedzice, z właścicielem Krzeszowic, hrabią Potockim na czele, byli zadłużeni wobec państw zaborczych a później wobec II RP, aż do samej II wojny światowej. Polscy właściciele ziemi mieli rzeki, Żydzi mieli pieniądze, więc łączono jedno z drugim budując wspólne młyny, tartaki i garbarnie. Trochę inaczej te sprawy wyglądały na Kresach i Litwie gdzie dziedzic miał pieniądze ale gospodarką się osobiście nie zajmował i wynajmował plenipotentów, wiec w to miejsce wchodzili Żydzi ze swoją działalnością gospodarczą. Dziedzic dawał skórę, drewno, zacier, a Żydzi pieniądze na organizację garbarni, tartaku, gorzelni etc.
Jaka była postawa polskich chłopów wobec Żydów i ich dominacji? Wydaje się, że o antysemityzmie nie można mówić wśród chłopów (raczej wśród ludzi miejskich, z podszeptu kleru). Polscy chłopi w Koronie i litewsko-ukraińscy na Kresach nie mieli nic przeciwko temu, bo mieli własne problemy, jak choćby z powracającą epidemią cholery, która w drugiej połowie XIX w. trzebiła ludzką, nędzę skuteczniej niż zaborcy i własna szlachta. Chłopi buntując się przeciwko pańszczyźnie podpalali raczej dwory niż bożnice.
Co do słowa getto, i o tym, że Żydzi mieszkali w nim w zamknięciu, to też trzeba sobie wyjaśnić, że getto dziewiętnastowieczne nie jest miastem obwarowanym murem obronnym z basztami, tylko że jest kilkoma uliczkami wydzielonymi umownie (np. jakąś uliczką) z reszty miasta (miasteczka) wraz z placem targowym (plac żydowski) i bożnica. O żadnej ścisłej izolacji nie było mowy. Natomiast w przeważającej liczbie miasteczek Polacy mieszali się z Żydami, tak gdzie dla jednych i drugich było to korzystne. Z tym, że tam, gdzie żywioł polski był słaby, Żydzi starali się Polaków eliminować z centrum, żeby sobie poszli na obrzeża.
Co do chłopów polskich na Kresach, tu muszę się zastrzec, że polskich chłopów na Kresach było bardzo mało, bo ci co uciekli przed pańszczyzną w czasach zygmuntowskich, wymieszali się z Rusinami i wsiąkli w ukraińskie środowisko. Z Mazowsza wywędrowało wielu szlachty zagrodowej wraz z chłopami na Ukrainę i na Litwę, i tam albo schłopiało, albo pozostało szlachtą zagrodową. Z tym, że szlachciców zagonowych było mało, bo przepisy Konstytucji 3-Maja pozbawiły ich indygenatu a do tego jeszcze w latach czterdziestych XIX w. rząd moskiewski usunął ich nazwiska z rosyjskiej heroldii. Szlachta która uratowała herby i majątki na Kresach, przyszła jako służba dworska królewiąt jeszcze w XVI i XVII w., nie posiadała własnej ziemi, tylko niektórym udawało się ją dzierżawić od magnatów, zaś po rozbiorach i likwidacji królewszczyzn i latyfundiów magnackich królewiąt, szlachta ta, startowała o zera wykupując majątki z tychże rozdrobnionych królewszczyzn i latyfundiów królewiąt. Należy tu odróżnić majątki królewskie (królewszczyzny) od latyfundiów magnackich tzw. królewiąt. Dlatego struktura Kresów w połowie XIX w. była istotnie różna od struktury Korony, podzielonej między trzech zaborców, bo w zaborach rosyjskim i austriackim (w Koronie) oprócz polskich chłopów (pańszczyźnianych), szlachty i przeważnie miejskich Żydów, było jeszcze wielu rusyfikujących i „austriaczących” polskie prowincje, urzędników Moskwy i Wiednia. Wiele majątków szlacheckich otrzymali Rosjanie i Austriacy w nagrodę na służbę. W zaborze pruskim było podobnie, tylko że tam, chłop był uwłaszczony i uwolniony od pańszczyzny od początku XIX w.
Opublikowano: 2 marca 2013, 22:07 |
zygpru1948
|
2022.02.06; 04:00:42 |
Komentowany wiersz:
Za tą ścieżką niepokoju jesteś
|
Zygmunt Jan Prusiński
SKALNA KSIĘŻNICZKA NATURY...
Sylwii Żwirskiej
Spowiadasz się skałom.
Otaczasz mnie myślą -
jest też złota jak z tobą miłość.
Przytulasz pragnienie zarysów kiedy jestem dalej niż horyzont.
Zawsze chcę wstąpić i rozbudzić poranne wstawanie,
całuję twe białe uda.
A krople rosy na szarotkach piszą wiersz...
nigdy nie skończony.
I tak codziennie wołam ciebie wciąż nie nasycony
kobiecym ciałem - kochaniem w potrzebie.
Twoja dobra ręka czyni cuda...
30.7.2011 – Ustka
Sobota 13:01
KSIĘŻNICZKA W KAPELUSZU
Motto: "...milczę z zachwytu"
- Sylwia Żwirska -
Słuchaj takich dźwięków,
które cię nie okaleczą...
Odrabiaj z poetą lekcje
z Elementarza Miłości.
Jego "tulipan" w twoim ogrodzie,
rozkwita i przekazuje wilgoć
krople deszczu z intymnych stron.
Może roztrzaskać słowem wiersza
niewidzialne skały w tobie.
Weźmiemy ze sobą motyle -
one mówią mową słońca.
Uda twe kołyszą się i biodra,
i moje wciąż pragnienia zapisu
w twym białym ciele.
Więc płyńmy -
płyńmy uskrzydleni
jak dwa motyle.
13.9.2011 - Ustka
Wtorek 9:52
Wiersze z książki „Kobieta białych luster” |
zygpru1948
|
2022.02.06; 03:59:59 |
Komentowany wiersz:
Za tą ścieżką niepokoju jesteś
|
Schody - Werner Aspenström
Schody.
Człowiek, który się wspina.
Stopień za stopniem
aż do ostatniego.
Dalej!
Spada?
Nie spada.
Chwieje się chwilę w wewnętrznej wierze.
Spada
Ciężko.
Jak ropucha.
Żałosny żabi upadek.
Podnosi się.
Wspina po schodach.
Wyżej!
Spada?
Nie spada.
Chwieje się chwilę
w wewnętrznej wierze.
Spada.
Niezgrabnie. Nieładnie.
Nieładny worka upadek.
Podnosi się.
Drepcze, drepcze
w niebiosa!
Spada?
Nie spada.
Chwieje się chwilę
w swojej wierze.
Spada.
Zdziwiony rozgląda się wokół.
„Żyję
czy tylko udaję
że się ruszam?”
Podnosi się.
Wspina po schodach.
Werner Aspenström
tłum. Andrzej Krajewski-Bola |
zygpru1948
|
2022.02.06; 03:59:24 |
Komentowany wiersz:
Za tą ścieżką niepokoju jesteś
|
Gdyby tu z Polski właśnie teraz była - Werner Aspenström
Gdyby tu z Polski właśnie teraz była,
moglibyśmy pomówić o kamieniach
i ich krewnych.
Niedostępne, narzekałaby pewnie,
nie otwierają, kiedy pukamy!
Nieraz! bym się wtedy sprzeciwiał.
Pierwszy kamień, którym rzucono w Orfeusza,
padł mu do stóp, poruszony jego pieśnią.
A potem?
Głuchy był, tak, to prawda, drugi kamień.
Trzeci?
Zabarwił się krwią.
Ach, te eskalacje!
Zmierzchanie.
Sfinks i brudnica gotują się.
Pawie oczko zawraca zmarznięty do domu z zarośli ostrężyny
do nagrzanej ściany południowej.
Nietoperz budzi się punktualnie.
Borsuk strzepuje z siebie kurz
i wyślizguje się na polowanie na ślimaki.
W mroku zaczynają pachnieć białe kwiaty.
Śmieszność, piętrzyć słowo na słowie w zmierzchające wiersze?
Większa śmieszność — zaniechać?
Największa świetność, gdy stosy słów spadają?
Moglibyśmy ślęczeć nad listami pytań,
gdyby tu z Polski była.
Być człowiekiem, jednak dosyć wielkie?
Móc coś chwytać myślą,
umieć, jak Dürer, przytrzymać zająca
pędzlem?
Lepiej być gołębiarzem, krogulcem, błotniakiem, myszołowem,
chwytać szponem?
Być samotnym, raczej kiepsko?
Lepiej w parze?
Jeszcze lepiej: być wieloma, wieloma, wieloma,
siedzieć ciasno w salach plenarnych,
jeść zupę z kotła?
Lepiej: wymarzyć sobie łyżkę,
od której nasza zupa będzie smaczna?
Nie narodzonemu najlepiej?
Nie narodzonemu wcale nie najlepiej!
Lecz „serce jaskółki, zmiłuj się nad nami”!
Teraz widzę niebieską królową
w gwiazdozbiorze Liry.
W Polsce była długo widoczna.
U sąsiada zapalają lampy.
Zmierzchnica tam pędzi,
łomoce ciężko o szybę okienną,
chce wejść
jak pieśń w kamień,
jak wszystko chce wejść w coś innego
w naszych osobnych krainach.
Werner Aspenström
tłum. Leonard Neuger |
zygpru1948
|
2022.02.06; 03:58:42 |
Komentowany wiersz:
Za tą ścieżką niepokoju jesteś
|
Fińskie sanie - Werner Aspenström
Zanim marzec sromotnie zniknie
kilka słów o fińskich saniach,
niepoprawnym pojeździe wiejskich dróg,
wymrożonej niezatapialnej łodzi na jeziorach,
niepomalowanej, sztywnej, ale sterownej
stojącej obok bramy
i pokazującej daleko na skraju lasu
wrony i zadbane gospodarstwa.
Rękawice zacisnęły się na uchwytach,
trzewik wsparł się na kuli ziemskiej
i tak obrałem drogę
do sklepu.
Werner Aspenström
tłum. Ryszard Mierzejewski |
zygpru1948
|
2022.02.05; 00:15:41 |
Komentowany wiersz:
Szelest wiosła cichutki w jeziorze 2
|
Pisarz Karol Zieliński z Krakowa
Odcinek 3 –
O Powstaniu Styczniowym 1863
W tym miejscu muszę się też zastrzec, że doceniam Staszicowe nawoływanie do oczynszowania chłopów, a nawet dania im ziemi na własność, bo w własności upatruje źródeł pracy, a w pracy wszelkiego dobra i dobrobytu, ale z drugiej strony, gdy się weźmie pod uwagę jego prośby do cara Mikołaja II (1818 r.), żeby z Polski wygnał Żydów, to ciśnie się pytanie, kto zamiast Żydów ma organizować skup, rynek i giełdę? Bo Polacy tego nie umieją, a gdy się nauczą, to nie zostaną wpuszczeni w kooperatywę z rynkiem światowym, który jest rynkiem organizowanym przez Żydów. I tu ze Staszica znowu wylazł utopista.
Na razie nie skupiam się na samym Powstaniu Styczniowym a nie na jego przebiegu, bo to sprawy znane i nie jest to moim celem, tylko chcę nakreślić tło społeczno- gospodarcze i polityczne czasów drugiej połowy XVIII i pierwszej XIX w. w jakich przyszło uczestnikom Powstania Styczniowego i ich ojcom żyć. Ojcowie żyli jeszcze (czy już), za „króla Stasia” i pamiętali podłości insurekcji (dla interesu Dyrektoriatu Rewolucji Francuskiej), natomiast Powstanie 1863 robili już ich narwani synowie, mimo surowych ostrzeżeń, doświadczonych nieszczęściem, „dziadków”.
Staszicowe pisanie jest utopią jeszcze w tym, że wprawdzie nawołuje, żeby młodzież mieszczańską i szlachecką zrównać w prawach politycznych i wychować razem na spolegliwych obywateli, ale zdaje się zapominać, że jego ojciec i dziad, byli burmistrzami w Pile, w której w 60% zamieszkiwali Żydzi. Inaczej być nie mogło, bo chłopu nie było wolno się osiedlać w mieście, tylko Niemcowi i Żydowi, zaś po jurydykach siedzieli prawie sami Żydzi (i partacze). Z Żydami w Polsce była zawsze wstydliwa sytuacja, bo szlachta parła do uprawomocnienia stanu, w którym Żydom nie wolno się było osiedlać ani w mieście ani na wsi, tylko mieli prawo gnieździć się w swoich gettach. Zygmunt Stary wypędził Żydów z Warszawy, jakby na złość Bonie Sforza, która na starość, robiąc mu afront wyniosła się z Krakowa do Warszawy (a on na to: Skoro się chcesz otaczać Żydami, to ja ci ich wygonię).
Ale poza Warszawą we wszystkich miastach było żydowskie zatrzęsienie.
Wiec tu uwaga do Staszica: jeśli nie było stanu mieszczańskiego o polskim korzeniu (albo słabym), to nie można było mówić o tworzeniu nowego mieszczańsko-szlacheckiego narodu, nad którym tak zawzięcie w Kuźnicy i w Sejmie Wielkim debatowano. A właściwie trzeba by mówić, o tworzeniu nowego, mieszanego żydowsko-polskiego stanu. Dzięki żydowskim miastom i jurydykom, a nawet zupełnie odseparowanym od społeczeństwa, żydowskim szteltom, całe obszary Rzeczpospolitej nie pustoszały a ludzie nie wymierali od zaniku uprawy roli i hodowli, bo Żydzi utrzymywali na tych terenach ruch handlowy i pobudzali pijanego szlachcica i zbydlęconego chłopa do inicjatywy.
Polskie żydostwo czeka na rehabilitację w oczach Polaków, za zasługi położone na polu ekonomii i gospodarki. Żydzi tworzyli handel do tego stopnia zorganizowany we własnych rękach, że wiele starych polskich miasteczek nazywano cielenciarniami a ich mieszkańców, Żydów, „cielenciarzami”. Setki i tysiące szlachtuzów (kto wie, czy nie jest to słowo z jidisz) żydowskich skupowało wieprze, cielaki i woły na ubój i handel kiełbasą z gojami. Do kiełbasy potrzeba dużo pieprzu, a ten cymes był również tylko w hurtowniach żydowskich. Tam gdzie wchodziły w grę produkty naprawdę istotnej wartości, tam Żydzi nie wpuszczali chrześcijańskich kupców do pierwotnych źródeł zaopatrzenia i skupu. Najpierw trzeba było zakupić u Żyda. A przecież oprócz żydowskiego rzeźnika i kupca był żydowski szewc, krawiec, golibroda, aptekarz, lekarz, adwokat, rejent i sędzia.
Ba, jeśli młodej matce w miejskim szpitalu, albo w domu, pomagał urodzić dziecko żydowski akuszer, to również nowemu żytu i pszenicy pomagał się urodzić żydowski handlarz specjalizujący się w rozprowadzaniu siewnego ziarna, czyli do zasiewu a nie do konsumpcji. To jest ważne, żeby odróżnić ziarno siewne, od tego, które idzie do młyna na przemiał i robi się z niego mąkę a piekarz chleb piecze - natomiast nieświadomy niczego głupi mieszczuch, zjada go, i jest zadowolony ze swej ignorancji. Bez odnawiania co jakiś czas populacji zbóż, spadła by plenność i żyto w ogóle przestało by się rodzić. Otóż, jeśli Polakowi była dozwolona ignorancja i nie musiał odróżniać ziarna siewnego od konsumpcyjnego, to Żyd musiał, żeby nie umrzeć z głodu (z braku ziemi ) – a przy nim korzystał z tego i wyżywił się chrześcijański goj. A wyżywił się dzięki wiedzy, pieniądzom i inicjatywie żydowskiego przedsiębiorcy. Otóż, Żyd rolnikiem nie był, ale miał wiedzę o hodowli i urządzaniu gospodarstw rolnych. Ba, przecież w przedchrystusowej Palestynie, w śród Żydów byli prawie sami hodowcy i rolnicy. W tej wiedzy na wszelki temat i jej zastosowaniu, leży wyższość żydowskiej nacji nad nacją polskich ignorantów i nieuków, jakimi kiedyś nasi praojcowie byli.
Opublikowano: 22 lutego 2013, 20:03 |
zygpru1948
|
2022.02.05; 00:10:57 |
Komentowany wiersz:
Szelest wiosła cichutki w jeziorze 2
|
Zygmunt Jan Prusiński
POŻĄDANIE
Sylwii Żwirskiej
Nauczymy się kochać drzewa.
U mnie morwy - chóralny stan
śpiewają o tobie bez nut.
Zostań ich siostrą ja bratem -
ukryjemy pod liśćmi zachęty.
Pożądanie jak dobry wędrownik.
Celebruję słowa w tobie -
układam pocałunki na pamiątkę.
O zmierzchu wtulisz się we mnie.
Rozpocznę koncert miłości
z nocnymi motylami i księżycem.
7.7.2011 - Ustka
Czwartek 8:43
TWOJE CIAŁO UBÓSTWIAM
Sylwii Żwirskiej
Jestem blisko ciebie.
Niczym duch kronikarz
zapisuję spostrzeżenia
o pięknie.
Poeta umie je zauważyć.
Rozczesuję twe włosy
całuję w szyję -
piersi rosną jak akacja
po deszczu.
Sylwio cichych pragnień
chodź do krainy -
tam w głębi za lasem
maluję cię w wierszu
tylko dla mnie.
6.7.2011 - Ustka
Środa 13:21
Wiersze z książki „Kobieta białych luster” |
zygpru1948
|
2022.02.05; 00:09:33 |
Komentowany wiersz:
Szelest wiosła cichutki w jeziorze 2
|
Plamy w próżni - Hans Arp
2.
głowy umarłych
błyszczące jak słońca
biegną spragnione ku krynicy próżni
pogardzone przez chciwe kaczki
żarłoczne niemowlęta
i wszystkie et caetera
numerowane i podpisane przez autorów
8.
kres powietrza
i koniec świata
są krągłe jak balony
lecz podczas gdy koniec świata
siedzi wciąż na swym składanym krześle
kres powietrza skacze
z drzewa turniejów
do próżnej klatki
powiewającej w powietrzu
10.
łakome obłoki zagłębiają
swoje ryjki i ogony
w pachnących ranach
kwiatów z perukami miodu
przechadzają się po gadatliwej wodzie
Hans Arp
przełożył Zbigniew Bieńkowski |
zygpru1948
|
2022.02.05; 00:08:50 |
Komentowany wiersz:
Szelest wiosła cichutki w jeziorze 2
|
Plamy w próżni - 1. - Hans Arp
1.
lata żyją od włosa do włosa
poprzez osierocone powietrze
żyją jak jajko
które wylęga owoc
na sznurze rozpiętym pomiędzy dwoma skrzydłami
powietrze w latach skrzydeł
owoce rodzą skrzydła
liście skrzydła krwawią
na trenach powietrza.
Hans Arp
przełożył Julian Przyboś |
zygpru1948
|
2022.02.05; 00:08:04 |
Komentowany wiersz:
Szelest wiosła cichutki w jeziorze 2
|
Modlitwa - Hans Arp
czyste światło
zbaw nas od bezsensowności.
zbaw nas od absurdalnych cierpień
bezsensowności.
nie wystarczy
że od czasu do czasu
na gorący kamień ziemi
spadasz kroplą.
zbaw nas od alfonsów niedorzeczności
od triumfujących ludożerców
od wyjców wiecowych od krzykaczy małpoludów.
błądzimy w idiotycznych cierpieniach.
wieczni wędrowcy na ruchomych piaskach.
tarzamy się na łóżkach
rozżarzonego piasku.
można pękać ze śmiechu
można zapłakać się na śmierć
można zwariować z całą gorliwością.
biada nam biednym błaznom.
w jakiż obłęd wpadamy.
ze swoich długich długich długich wędrówek
wraca coraz bardziej poszarzały.
całe życie biegał
w tej pozbawionej mowy dolinie
tam i z powrotem i szukał wyjścia.
całe życie rozmyślał
dlaczego go w tej pozbawionej mowy
wypłowiałej dolinie złapano.
teraz jest stary
ale powoli mu świta
że wyjścia z tej szarej doliny
powinien szukać w sobie.
Hans Arp
przełożył Leon Szwed |
zygpru1948
|
2022.02.04; 00:31:19 |
Komentowany wiersz:
Na wybrane wzgórze wejdę
|
Pisarz Karol Zieliński z Krakowa
O Powstaniu Styczniowym 1863
Odcinek 2
Król Polski i Elektor Saski, August II Mocny, zapożyczył się u wiedeńskich Żydów aby opłacić koszty elekcji w Polsce, bo mu na to nie starczyło pieniędzy własnych podatników. Świadczy to, że pieniędzy z podatków jest zawsze za mało i ledwie wystarcza na doraźne potrzeby, natomiast takie wydatki jak wojny, zjazdy czy elekcje muszą być zaopatrywane z przepastnych magazynów i hurtowni, które znajdują się w rękach Żydowskich. Nie mówię tu żadnej herezji, bo to są sprawy znane, że miasta hanzeatyckie były organizacją żydowską przez które szło zaopatrzenie ludności całej Europy, od zachodu do wschodu i od północy aż po miasta włoskie. Okręty hiszpańskie i portugalskie w XVI i XVII wieku przywodziły z Dalekiego Orientu pieprz i korzenie do portów Malagi i Lizbony, cóż z tego, skoro Hiszpanie i Portugalczycy mogli je sobie w składach portowych tylko pooglądać (kupić już nie, chyba że powróciły z Amsterdamu), ponieważ natychmiast były przeładowywane na okręty żydowskie, czyli Holenderskiej Kampanii Wschodniej i wiezione do Amsterdamu. Dopiero z stamtąd, po kilkunastokrotnie wyższej cenie (ustalonej na giełdzie), były rozwożone po miastach hanzeatyckich. Każdy rząd budujący jakieś wojskowe twierdze, strategiczne kanały, szykujący się na wojnę albo planujący jakieś urbanistyczne przedsięwzięcie, nie miał własnych pieniędzy, bo tych z podatków było za mało, i musiał się zapożyczać w bankach, u Żydów.
W historii pieniądza ważnym faktem jest jeszcze to, że sto dwadzieścia tysięcy ton brazylijskiego srebra, również przeszło przez ręce żydowskie, przemienione na mistyczne krążki, za które można kupić chleb masło i oliwę, (aby przeżyć przez jakiś czas), i powodujące u każdego mistyczne drżenie. Dlaczego o tym piszę? O tej bojaźni i drżeniu (pisał już o tym Lenin w szkicach o religii i Maks Weber, w esejach o etyce protestanckiej kapitalistycznej gospodarki) na widok pieniądza? Bo chcę przekonać czytelnika, istoty wartości w fetyszu pieniądza, uwikłanej w procesy historyczne i religijne, w sposób zdroworozsądkowy (na chłopski rozum) zrozumieć się nie da.
Chociaż jednym z uproszczonych sposobów zdroworozsądkowego rozumienia czym jest pieniądz i dlaczego działa, jest wyjaśnienie, że pieniądz kiedyś był przedmiotem wymiany, ale z braku złota służyła w tym celu krowa lub inny przedmiot pożądany przez kontrahenta. Potem przedmiotem wymiany była miedź, żelazo i inne metale, z których można było robić broń, naczynia etc. - dopiero potem, gdy oswojono się z istnieniem srebra i złota, jako kruszców bardzo rzadkich i nie podlegających korozji, zaczęto ich używać do wymiany, bo dawały sto procent gwarancji, że będą przyjęte przez drugą stronę, w każdej sytuacji. A to z prostej racji ich pożądania. Najpierw doceniano cechę nierdzewności, która zapewnia zrobionym z nich ozdobom wieczny połysk, później dopiero, gdy się przekonano, że złoto można wymieniać na każdy przedmiot, złoty pieniądz stał się przedmiotem samoistnego pożądania bez względu na wygląd i cechy fizyczno-chemiczne.
Jest to jednakże tylko połowa prawdy i połowa wyjaśnienia, bo druga połowa jest taka, że pieniądz jest niczym, natomiast przedmiot, jako towar jest wszystkim. Takie jest rzeczywiste prawo współczesnej ekonomii (towar jest wszystkim – pieniądz jest niczym), tylko dla celów politycznych współczesnych klas posiadających i rządzących, wmawia się konsumentom, że jest odwrotnie. Wmawia się, wbrew oczywistości, że konsument pożąda i potrzebuje pieniądza, nie zaś przedmiotu (towaru), gdy tymczasem w rzeczywistości potrzebujemy towaru i tylko towaru. Pieniądza zjeść ani użyć jako przedmiotu się nie da. W czasie inflacji, kiedy stosunki akumulacji, konsumpcji, kredytu, inwestycji, podaży i popytu są zaburzone, relacje złotego kruszcu do chleba czy innych „materiałów strategicznych” potrzebnych do przeżycia, zmienia się na niekorzyść złota, tzn. złoto tanieje i nikt go nie chce, jak się to mówi „nawet za darmo”. To samo może się dziać w sytuacji nadmiaru towarów, wtedy też nikt nie chce ani złota ani towarów. Tzn. nikt nic nie chce kupować, bo ma, a kupiec pragnie sprzedać nawet za ćwierć miedziaka - złoto też traci na wartości, bo złotych łańcuszków i breloków też jest naprodukowane za dużo i kpić je można za czapkę gruszek.
To są właśnie złe sny żydowskiego bankiera. Dlatego wtedy złoto i wartościowe wyroby idą pod klucz, a kawa i cukier są topione w morzu, żeby tyko się za darmo nie dostały w ręce tzw. konsumentów. W tym schemacie wartości konsumenci mają ciągle być bez pieniędzy, głodni i bosi, żeby musieli chodzić do roboty i produkować tylko tyle, żeby z niewielkim zapasem starczyło na bieżące potrzeby. Wszystko inne to utopia.
Dlatego życia w dostatku i wolności dla wszystkich wykonać się nie da, a kto takie rzeczy projektuje, ten jest kłamcą. W związku z tym nasuwa się refleksja po przeczytaniu Staszicowych „Przestróg dla Polski” , (w których obiecuje, że powszechny dobrobyt jest możliwy, przy dobrej woli szlachetnych jednostek narodu (szlachty) i tak się może stać w wieku Oświecenia), że Kuźnica Kołłątajowska też była siedliskiem kłamców i oszołomów.
Opublikowano: 19 lutego 2013, 13:21 |
zygpru1948
|
2022.02.04; 00:28:05 |
Komentowany wiersz:
Na wybrane wzgórze wejdę
|
Zygmunt Jan Prusiński
ZOSTAŃ MOJĄ KOCHANKĄ PRZEZ JEDNĄ NOC
Sylwii Żwirskiej
Bluszcz ociepla mój dom.
Ty ocieplasz mnie sobą. Skuteczny pasjans kart
i wróżby nieba, niosą jaskółki wieści. -
Szczęśliwi jak przy odnalezionej wyspie.
Z księżycem rozmawiam o tobie.
Nawet mi podpowiada jak mam uczynić -
grzech miłości trwa jak ten świat,
okupowany obietnicami. Ale zrywam gwiazdy.
Skutecznie rozsuwam firanki.
Zdejmuję z ciebie majtki, całuję łono -
przyzwyczajasz się do moich rąk,
pieszczotliwie są łagodne. Płyniemy Sylwio...
Muzyka przechodzi przez szyby okna.
Wdziera się koloryt po brzegach i w środku -
układasz wilgotne ciało - rozbrajam powab.
Nocne motyle tańczą przy ulicznych lampach.
31.7.2011 - Ustka
Niedziela 9:57
NA TEJ SKALE WYRYTE JEST TWOJE IMIĘ
Sylwii Żwirskiej
Ukochana kobieta milczy.
Przygląda się moim rękom,
ogląda je po swojemu i myśli.
Myślenie jest obopólne...
Orzechy dojrzały w kolor brąz,
stoję pod drzewem w cieniu,
jakby miała przyjść nago.
Rozwija się moja nuta pieśni.
Piszę o niej i dla niej -
podnoszę wyżej jej nogi,
szukam płynnego wejścia,
jak do groty ciemnej.
Nie stawia żadnych znaków.
Jest ona jak droga słońca
pośród wszelkich zakrętów -
całuję ją po brzuchu,
by wtopić zamysł głęboko
na wszelki odbiór ciała.
30.7.2011 - Ustka
Sobota 21:33
Wiersze z książki „Kobieta białych luster” |
zygpru1948
|
2022.02.04; 00:27:05 |
Komentowany wiersz:
Na wybrane wzgórze wejdę
|
Mój los - Jehuda Amichaj
Patrzę przez lornetkę
na człowieka patrzącego na mnie przez lornetkę:
to mój wróg.
Często rozmyślam o myślach
kobiety myślącej o mnie
obok kolejnego roku.
To moja kochanka.
Kolor jej snu ma barwę mojej ciemnej krwi.
Krąg moich snów to krągłość jej bioder.
To nasze przymierze.
Dopiero ostatniego wieczora odkryłem
drogę na skróty przez podwórza i ciernie,
zamiast szerokiej drogi, którą zawsze szedłem ku niej.
To mój los.
Jehuda Amichaj
przełożył Tomasz Korzeniowski |
zygpru1948
|
2022.02.04; 00:26:25 |
Komentowany wiersz:
Na wybrane wzgórze wejdę
|
Miejsce, w którym mamy rację - Jehuda Amichaj
W miejscu, w którym mamy rację
nigdy nie zakwitną
kwiaty wiosną.
Miejsce, w którym mamy rację
jest twarde i udeptane
jak podwórko.
Ale miłość i zwątpienie
jak kret, jak orka
czynią świat miękkim.
I słychać szept tam,
gdzie był dom,
który zrujnowano.
Jehuda Amichaj
przełożył Tomasz Korzeniowski |
zygpru1948
|
2022.02.04; 00:25:28 |
Komentowany wiersz:
Na wybrane wzgórze wejdę
|
To, co zmuszało Józefa - Jehuda Amichaj
To, co zmuszało Józefa do opowiadania snów,
zamyka moje usta.
To, co usypia dziecko w kołysce,
sprawia, że czuwam, jak ognisko.
To, co alarmuje, wzburza i rozwiera dąb jesienią,
zamyka mnie w sobie, jak pięść.
Wielka brama rozwarta przed tobą szeroko,
stała się zaporą i blokuje mi drogę.
Jehuda Amichaj
przełożył Tomasz Korzeniowski |
zygpru1948
|
2022.02.03; 03:01:42 |
Komentowany wiersz:
Twoje włosy w trawach niepokoju
|
Pisarz Karol Zieliński z Krakowa
O Powstaniu styczniowym 1863 r. – tło historyczne
Odc. 1
W związku ze 150 rocznicą Powstania Styczniowego postanowiłem na jakiś czas zaprzestać notek o „Katyniu”, dając w to miejsce parę swoich uwag na temat przyczyn wybuchu tegoż powstania w 1963 r.
Moim zdaniem przyczyn tego powstania należy się doszukiwać w fatalnym stanie świadomości polskiej szlachty XVIII w. Nie pomogły tu ani pisma Stanisława Leszczyńskiego o uwagach nad życiem Polaka, ani Konarskiego, O Skutecznym Rad Sposobie, ani Przestrogi dla Polski, Staszica (w których apeluje do Mikołaja II o wypędzenie z Polski Żydów. Jak słusznie Aleksander Kamiński zauważa w Dziejach Głupoty, Ci sami ludzie, z fakcji hetmańskiej, którzy zawiązywali Konfederację Radomską popierającą carską politykę dotyczącą ochrony innowierców w Rzeczpospolitej w połowie XVIII w., ci sami ludzie w czasach rozbiorowych wystąpili przeciwko ochronie praw polskich Żydów, tylko dlatego, że do obozu klientów żydowskich doszlusowała Familia Czartoryskich, godząc się na zwiększanie ich (żydowskimi) rękami rosyjskich wpływów. To oni (facja hetmańska) ostatecznie pogrzebali niepodległość pierwszej Rzeczpospolitej rękami Konfederatów Barskich.
Patrząc, tak jak tzw. „patrioci”, (z fakcji hetmana Jana Branickiego), z horyzontu polskiego zaścianka, chodziło o obronę dóbr klasztornych po skasowanych jezuitach, które brali (rozkradali) polscy jakobini i ateusze. W tej obronie dóbr pojezuickich, które w oczach patriotów hetmańskich raczej powinny być zwrócone Rzymowi, niż rozdane wśród polskich „encyklopedystów” (i Żydów) chodziło naprawę o to, żeby nie doszło do wzmocnienia żydowskimi pieniędzmi kasy pustego skarbu, w wydatkach na wojsko. Paradoksalnie, wbito sobie do głowy, w sytuacji politycznego pata, że równowaga chwiejna w rywalizacji o wpływy w Polsce między Prusami a Rosją będzie trwać zawsze i że jest to najlepszą gwarancją jej niepodległości, gdy ona sama będzie słaba, nie będzie wykonywać ruchów obronnych i przez to, (jakimś cudem) stanie się gwarantką równowagi europejskiej, której nie warto tykać, żeby nie burzyć.
Tymczasem Katarzyna II była skłonna twierdzić, że interesem Rosji jest silna Polska (przynajmniej wzmocniona), skonfederowana z jej cesarstwem, przeciwko Prusom, Austrii i Turcji, za których plecami stały Francja i Anglia. Pewnie podczas nowej wojny koalicyjnej Francji, Anglii, Austrii, Prus i Turcji przeciwko Rosji, tej ostatniej by się nic wiele złego nie stało, z tym, że znów (jak kiedyś) mogłaby być wypchnięta do Rosji Centralnej, daleko za poza Cudnów i Smoleńsk. Natomiast, w to „puste” miejsce weszłaby Austria, Prusy i Turcja, a i Polska mogła by być wcześniej, niż to było, zostać rozparcelowana. A taka wojna zachodnich koalicjantów przeciwko komukolwiek, byleby ubrać francuskich sankiulotów w mundury i wysłać na front jako mięso armatnie, była bardzo potrzebna skłóconym mocarstwom, wobec rewolty nieposłuszeństwa umysłów, wobec nadciągającej Wielkiej Rewolucji francuskiej, wojen napoleońskich i powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Dlatego Rosji była potrzebna stutysięczna armia polska (uzbrojona za żydowskie pieniądze) - (bo za czyje?). Rosja przy uzbrojonej Polsce, pod królowaniem kochanka carycy, czuła się bardziej pewnie. Ale z Polakami w żaden sposób nie można się było dogadać, bo za dużo miała różnych królów i królików. W polskim sejmie, zamiast obradować, co chwilę występował jakiś Panie Kochanku (albo inny watażka kresowy) mówiąc, że „ciołek może mu skoczyć”.
Ale żeby nie było tak dobrze, to trzeba również zauważyć, że Caryca i Fryderyk Wielki nie namawiali Polaków do ochrony bankierów żydowskich za darmo. Im, carycy i frycowi, Żydzi byli potrzebni w Polsce dla reprezentowania i zabiegania o ich interesy. Wiadomo, że pieniądze, to jest polityka i każdy żydowski bankier jest politykiem. Im bardziej Żydzi czuli rosyjską ochronę, tym lepiej zabiegali o carskie interesy, jako polska dyplomacja (żydowska). Im więcej Żydów (często pod przykrywką luterańską lub kalwińską) pracowało w polityce, tym lepiej się układała współpraca w umacnianiu cesarstwa rosyjskiego i domu pruskiego.
Dlatego, z szacunkiem z Żydami proszę. Kronenberg, finansista i krezus warszawski z drugiej połowy XX w. był dyplomatą cara, w tym sensie że jak trzeba było to załatwiał delikatne interesy, był członkiem Rosyjskiej rady państwa ale gdy powstawała Druga Rzeczpospolita był w różnych radach stanu, pomagając uzyskać Polsce niepodległość. To nie Piłsudski, ale tacy jak Piltz i Kronenberg (i wielu innych krezusów Żydów) było akuszerami Polski po pierwszej wojnie światowej. Piłsudski był figurantem.
Polscy Żydzi robili co mogli, żeby Polska uzyskała niepodległość, ale w granicach swych możliwości i nie bez widoków na własne zyski. Gdyby np. w czasie obrad Traktatu Wersalskiego mocarstwa stwierdziły, że Polska może powstać jako autonomia rosyjska, to niewątpliwie, dyplomaci Żydowscy by się temu nie sprzeciwili, bo cóżby mogli zrobić przeciwko sile większości? Z innych przykładów prominentnych Żydów prowadzących polskie interesy w służbie dyplomatycznej, należy wymienić nazwisko Stefan Meller. Nie tylko jego ojciec, ale i dziadek i pradziadek służyli w dyplomacji i nie zostali ruszani przez antyżydowskie czystki. Byli nietykalni. Ofiarami czystek są zawsze drobne płotki. Toteż wzmacnianie pozycji żydostwa w Rzeczpospolitej Szlacheckiej XVIII w. było wzmacnianiem stronnictw rosyjskiego i Pruskiego, bo Żydzi byli skłonni pracować i faktycznie współpracowali z każdą stroną, z która można było robić interesy.
W podsumowaniu – życie gospodarcze w Europie i w Polsce nie mogło się toczyć bez pośrednictwa Żydów. Słownictwo kodeksów handlowych i kodeksów prawa cywilnego, tam gdzie jest mowa o pośredniku, sprzedawcy, kontrahencie, kupcu, zamiast używać słowa Żyd, nauczyło się obywać bez tego słowa, używając terminów zastępczych, takich właśnie jak słowo kupiec, pośrednik, wytwórca, właściciel, nakładca etc. Ale wszystkim było wiadomo, że chodzi o Żyda. Nikomu to też nie przeszkadzało, być może dlatego, że handel, to jest właściwie podła i niewdzięczna robota, której polska szlachta i mieszczaństwo, nie chciały się imać. A gdy to komuś przeszkadzało i utyskiwał na żydowskie przekręty i zyski, to i tak nic na to nie mógł poradzić wobec wielowiekowego monopolu Żydów, których się nie dało odsunąć bez holocaustu od gospodarczych interesów; bo w wielu wypadkach, samo istnienie Żydów było już pozytywnym interesem. A jeśli nie (do końca) pozytywnym, bo przynoszącym (gojom) więcej strat niż zysków, to przecież zawsze, choć zyski gojów były małe, a żydowskie duże, to miały tę dobrą stronę, że gojowi nie pozwalały umrzeć z głodu.
Opublikowano: 16 lutego 2013, 21:55 |
zygpru1948
|
2022.02.03; 00:46:56 |
Komentowany wiersz:
Twoje włosy w trawach niepokoju
|
Zygmunt Jan Prusiński
MÓJ BOLESNY UROK W TOBIE
Sylwii Żwirskiej
Wzbogacaj mnie miłością
jak rosa wrzosy poranne.
Oburącz tulę twe światło
w księżycowym lesie.
Sosnom opowiadam o tobie
że ze źródeł powstałaś. -
Soczyste rytmy i rysa
ledwie widząca dla innych.
Otwieram mój skarb słów
wybielam do białości
aksamitne poruszenie. -
Trawy u twych stóp tańczą.
U skrzydeł urwiska
szykuję lot by wejść
w rozkołysanie - czekasz...
Nasienie przyjmiesz z hołdem!
31.7.2011 - Ustka
Niedziela 12:36
WŚRÓD UKRYTYCH WZGLĘDÓW WIATRU
Motto: „Pomiędzy tymi twardymi
do granic możliwości skałami cała ja -
krucha i delikatna”. - Sylwia Żwirska -
Roztańczona w moich wierszach,
bliska brzozom i skałom
z uczuć ukrytych
namiętna
i
odczuwalna
w wibracji ciała
między skałami cisza
wzmacnia twą szlachetność.
( Pomiędzy tymi twardymi
do granic możliwości skałami ),
rozśpiewani w zaręczynach wiatru
strony książki układamy o nas.
I w ten sposób rodzi się miłość...
31.7.2011 - Ustka
Niedziela 16:19
Wiersze z książki „Kobieta białych luster” |
zygpru1948
|
2022.02.03; 00:46:06 |
Komentowany wiersz:
Twoje włosy w trawach niepokoju
|
Kiedy chełpliwy smutek - Josef Topol
* * *
Kiedy chełpliwy smutek wszystko unicestwia,
komu powiedzieć: Dzień dobry, witaj, usiądź,
i bądź przez chwile ze mną, zanim mnie opuścisz.
Nie ma komu tego powiedzieć i nie ma co.
Dzień się nie obudzi, noc nie zaśnie.
Ptaki nie poruszą skrzydłem.
Napełniło się wszystko, aż po brzeg.
Cień drzewa nie wie co to drzewo.
Głośna muzyka nie upija
orszaku sobotniego. Głodne
są niedzielne obiady. Na podgórzu
grozy wybujały chwasty, te
nie do wyplenienia.
Ogniste lato? Z chłodnym sercem
patrzę wstecz. Nie rozmyślam,
żeby się nie zagubić,
tak bardzo zachęcany,
żeby zabić kogoś zamiast siebie.
Josef Topol
przełożył Franciszek Nastulczyk |
zygpru1948
|
2022.02.03; 00:45:13 |
Komentowany wiersz:
Twoje włosy w trawach niepokoju
|
Zgłasza się to jak zmęczenie - Josef Topol
***
Zgłasza się to jak zmęczenie
jest to grzybnia smutku:
Wszystko, do czego nie umiałem się zwrócić
wszystko uwodzicielskie co kiedykolwiek do mnie się wbiło
z odległości jak szpon krogulca!
Albowiem byłem stworzony być głodem
bezdennym pojemnikiem wszelkich pieszczot
to wszystko mijane i wypędzane
mnie obrasta jak bluszcz:
tyle macek dla jednego ciała
tych głębinowych wirów dla jednej duszy!
Nie umrzeć zniknąć - nie: Być niestworzony
mówię najgorzej bluźniąc życiu
A przecież nie wiem jaki ruszt
w popiele znów rozdmuchuje iskrę
Świt jest rozkoszą budzę się
żeby to przeżyć
Josef Topol
przełożył Franciszek Nastulczyk |
zygpru1948
|
2022.02.03; 00:44:15 |
Komentowany wiersz:
Twoje włosy w trawach niepokoju
|
Przypomnienie - Josef Topol
Smutny zaklinacz dali
w pokoju pełnym białych skrzydeł
pomyślam znów jakie by to było
w bok czarom paznokciem wryć
twoje późne przyjście
Daremnie uczę się odmawiać AVE
jeżeli pomimo to trzymam kłębek wydarzenia
wydarzenie zwija sobie mnie
Josef Topol
przełożył Franciszek Nastulczyk |
zygpru1948
|
2022.02.02; 01:20:48 |
Komentowany wiersz:
Wiatr przyjazny tobie...
|
Zygmunt Jan Prusiński
ROZBUDZENIE NUTY...
Sylwii Żwirskiej
W tych skałach
gdzie każda szczelina zna przeszłość
królujesz tkając piękno.
Roślinność powoli
całuje twe stopy jak ja nocą
uśpiona światłem księżyca.
Poniekąd zaproszona
w moim saloniku ciszy i poezji
zachowujesz styl.
A moja miłość na pniu
szuka odpowiedniej nuty do melodii
by grać w tobie.
Ułóż się jak krzak
obudzę twą namiętność w szczelinie
tylko wiatr minie...
7.7.2011 - Ustka
Czwartek 9:22
W MOJEJ EROTYCZNEJ BAŚNI
Sylwii Żwirskiej
Zawsze jak mija dzień,
a oddalenie jest przyciągane
tajemniczymi prądami uczuć,
idę po plaży zachodniej w Ustce
i szukam cię tam że spotkam
biegnącą ku mnie boso -
a za tobą wszystkie ulubione sukienki.
Wydmy milczące żyją,
ukrywają sceny miłosne
kiedy w nagiej osłonie
korzystamy z wolności,
ptaki zaspane - my jeszcze nie
bo erotyczna baśń nie dopisana -
a pocałunki dobieramy razem.
Twoje białe piersi Sylwio
jak dwa małe światełka...
Na pewno w nocy bez księżyca
nie zabłądzę - nie zabłądzę !
31.7.2011 - Ustka
Niedziela 20:59
Wiersze z książki „Kobieta białych luster” |
zygpru1948
|
2022.02.02; 01:19:21 |
Komentowany wiersz:
Wiatr przyjazny tobie...
|
Jak cię kocham - Elizabeth Barrett Browning
Jak cię kocham? Poczekaj - wszystko ci wyłożę.
Kocham do dna, po brzegi, do samego szczytu
przestrzeni, w której dusza szuka krańców bytu
i łaski idealnej, ginąc w tym przestworze.
Kocham cię tak przyziemnie, jak tylko zejść może
głód; przy świeczce i w słońcu, gdy sięga zenitu;
tak śmiało i tak czysto, jak ktoś, kto, zaszczytu
nie pragnąc, broni zasad wspartych na honorze.
Kocham cię całym żarem, który niosłam w piersi
przez mrok smutków; dziecinną wiarą wbrew niedoli;
miłością, jaką we mnie niegdyś tylko święci
budzili - kocham wszystkim, co cieszy i boli,
tchem, łzą, uśmiechem, życiem! - A gdy Bóg pozwoli,
będę cię nawet mocniej kochała po śmierci.
Elizabeth Barrett Browning
przełożył Stanisław Barańczak |
zygpru1948
|
2022.02.02; 01:18:44 |
Komentowany wiersz:
Wiatr przyjazny tobie...
|
Sonet XIV - Elizabeth Browning
Jeśli musisz mnie kochać, niech to będzie za nic,
Jedynie dla miłości. Nie wymieniaj:
„Kocham ją za jej uśmiech, wygląd, wyrażenia
Łagodne i za myśli jej giętkość, bo dla nich
Znajduję oddźwięk w swoich; za to, że jej zdanie
Zwykły dzień miłym spokojem wypełnia."
Te rzeczy, ukochany, wszak mogą się zmieniać
W sobie albo dla ciebie, i miłość na zanik
Przyczyny zginie. I proszę, nie kochaj
Za własną litość, którą łzy mi suszysz.
Bo kto pociechy twojej doznał, wkrótce szlochać
Przestaje i miłości twojej już nie wzruszy.
Kochaj mnie dla miłości samej, abyś kochać
Nadal mógł mnie przez wieczność miłości i duszy.
Elizabeth Browning
przekład (?) |
zygpru1948
|
2022.02.02; 01:18:05 |
Komentowany wiersz:
Wiatr przyjazny tobie...
|
Sonet X - Elizabeth Browning
A przecie miłość, zwykła miłość, jest wspaniała,
Godna, by przyjąć ją. Jednako płoną
W ogniu krosna i len! Wszak na bierwiono
Cedru i marny chwast tak samo płomień działa.
Miłość jest ogniem. Gdy mówię nieśmiała:
"Kocham cię, kocham"- to przeobrażoną
Oglądasz mnie, od wewnątrz rozjaśnioną
Promiennym blaskiem twarzy, która cała
Obraca się ku twojej. Nie ma nic małego
W miłości u maluczkich: najlichsze istoty
Kochając Boga będą przyjęte przez Niego.
A to, co czuję, swym żarem przeszkody
Istoty, którą jestem, przelśni: poznasz z tego,
Jak miłość uszlachetnia zwykły twór przyrody.
Elizabeth Browning
tłum. Ludmiła Marjańska |
zygpru1948
|
2022.02.01; 02:39:31 |
Komentowany wiersz:
Jak czarny ptak wzbijam się...
|
Zygmunt Jan Prusiński
OBCHODZENIE SIĘ MIŁOŚCIĄ...
Motto: "Jestem wrogiem internetowego
postmodernistycznego kurewstwa".
- Karol Zieliński -
To prawda
wiele kobiet w sieci -
nie mylić w sieci rybackiej
bo syrenkami nie są -
czas spędzają przy komputerach
by szukać siedząc w domu
(chłopa do tłuczenia jaj - w niej i na niej)
i niech tłuką ile wlezie...
Poznawanie to nie przed ekranem
to odbywać się musi tak jak tradycja każe -
i w taki sposób znalazła mnie
Margot z Avinion
na żywo mogła mi spojrzeć w oczy
a ja na nią jak na rzeźbę
by zobaczyć to co ma ewentualnie
jako kobieta dla mężczyzny.
Ma rację pisarz Karol Zieliński
proszę jeszcze raz przeczytać motto...
13.10.2016 - Ustka
Czwartek 07:43
W USTCE BÓG I WIATR
Motto: Przy stole wigilijnym
z Amelią, Marcinem, Konradem.
* * *
Nie spiesz się Marcinie, tyle lat
wybiegło z drzwi jak ja w maju.
Wiedeń w sercu został pokonany,
wilki tam nie wyją do księżyca.
Nie wiesz, a masz siostrę i brata,
jesteście do siebie tak podobni.
Każde z was ma inną matkę -
tylko ja wciąż jestem samotny.
Ale po to jest Pan Bóg i Syn
Jezus Chrystus - i Norwid,
i Ujejski, i Herbert, i Bąk. -
Witam was Bracia Poeci,
niedaleka jest kurtyna nocy.
10.12.2009 – Ustka
Wiersze z książki "Sen jabłoni" |
zygpru1948
|
2022.02.01; 02:38:01 |
Komentowany wiersz:
Jak czarny ptak wzbijam się...
|
Po smutku - Umberto Saba
Ten kawałek chleba pachnie jak wspomnienie,
spożywam go w opustoszałym porcie,
w lichej osterii gwar sączy się sennie
I goryczą piwa karmię się znużony.
Siedząc z powrotem pod niebem ulicy,
na wprost latarni i gór zachmurzonych.
Dusza moja przezwyciężyła udrękę,
z nową nadzieją patrzę o antycznym zmierzchu,
jak sternik ciężarną żonę prowadzi za rękę.
I okręt widzę, gdzie stary maszt drewniany
pobłyskuje w słońcu, wysokie kominy
stoją jak dwa drzewa, oto rysunek dawny
z lat moich chłopięcych, co koi dzisiaj wzrok.
Któż powiedziałby wtedy, że moje życie zawrze
tyle pięknej urody, tyle słodkich trosk
i błogostanem odludka stanie się na zawsze
Umberto Saba
tłum. Marek Baterowicz |
zygpru1948
|
2022.02.01; 02:37:31 |
Komentowany wiersz:
Jak czarny ptak wzbijam się...
|
Popioły - Umberto Saba
rzeczy umarłych, nieszczęść zgubionych,
związków niewyrażalnych i niemych
westchnień;
wasze żywe niegdyś płomienie oblekają mnie, kiedy
między lękiem a lękiem zbliżam się do progów
snu;
ze snem złączony
łagodnymi i czułymi więzami
jak te, co dziecko z matką jednoczą,
roztapiam się we śnie
i w was, o popioły.
Umberto Saba
tłum. Józef Wittlin |
zygpru1948
|
2022.02.01; 02:37:00 |
Komentowany wiersz:
Jak czarny ptak wzbijam się...
|
Trwoga - Umberto Saba
zaczaja się na drodze, lecz ja ją rozbrajam.
Jak błogosławiony idący do raju
wstępuję na schody, przystaję u drzwi,
do których dzwoniłem, ongi, w dawnych czasach.
I czas ustąpił pod mym uderzeniem.
Czuję się oto
w niegdysiejszych szatach z niegdysiejszą duszą,
jakbym stał w blasku piorunów, na serce
zwala się radość zawrotna,
jakby to koniec już był.
Ale nie krzyczę.
Bezgłośnie
opuszczam cienie i ruszam ku niezmiernemu imperium.
Umberto Saba
tłum. Józef Wittlin |
zygpru1948
|
2022.02.01; 02:36:27 |
Komentowany wiersz:
Jak czarny ptak wzbijam się...
|
Ulisses - Umberto Saba
Gdy byłem młody, lubiłem żeglować
wzdłuż dalmatyńskich wybrzeży. Wysepki
z fal wynurzały się, na których rzadko
siadał ptak łupu spragniony; wysepki
pokryte algami, śliskie, w słońcu były piękne
jak szmaragdy. A gdy je unicestwiały
fale przypływu i noc - wtedy żaglówki
szły na pełne morze, płynąc po bezwietrznej,
by umknąć zasadzkom. Dziś moje królestwo
jest tą ziemią niczyją. Dla innych zapala
przystań swe światła; mnie na pełne morze
znowu wypycha duch nieposkromiony
i to bolesne ukochanie życia.
Umberto Saba
tłum. Józef Wittlin |
zygpru1948
|
2022.01.31; 01:24:28 |
Komentowany wiersz:
W kolorze różowym moje schody do ciebie
|
Zygmunt Jan Prusiński
ZA DWA DNI PRZYJEDZIESZ Z AVINION
Wiem że mam dywan w pokoju wyczyścić
to mi sprawia jednak trudność
wolę kartofle obierać
tak wolę.
Szykuję nasze ciche mieszkanko
witania tyle a ile kwiatów.
Ryby złowione czekają by zatańczyły
na patelni ostatni raz.
Zjemy te okonie te płotki te krąpie
białko jest nam potrzebne
by miłość nasycić w powitalną noc.
Nazajutrz spacer po plaży
po tych samych śladach pójdziemy
w kierunku wschodnim.
Pozdrowimy sosny na skarpach
wzburzymy fale jędrne
liście spadające chóralnie zanucą.
Niech dotyk ciała snu
pieni się intymną muzyką.
11.10.2016 - Ustka
Wtorek 17:24
NA POKUSZENIE PRZED POKUSZENIEM
Wczoraj przez telefon powiedziałem ci rzeczowo -
masz jeden minus bo przez cztery godziny czekałem.
- Co znaczy czekałem i co znaczy ten minus?
Że jedna noc będzie bez miłości za karę -
uśmiechnęłaś się szczerze jak dziewczynka.
Wiadomym ci jest że jestem konserwatystą!
A konserwatysta to człowiek z zasadami
pielęgnuję cywilizacje minione - z kulturą włącznie.
Ale tak sobie żartując Margot z rana
szaro za oknem a ja lubię pastelowe kolory.
Uciekam się do napisania według potrzeb
że muszę to wszystko poukładać...
W czwartek odbieram cię na peronie
i znowu problem z kwiatami z ogrodów.
- Czy ja jestem naprawdę złodziejem kwiatów?
Gdybym mógł dźwignąć to nie kilka kwiatów
a wszystkie ogrody które znam od ponad roku.
Zatem ryzykuję - a psy warczą - ile kiełbas
kupuję dla nich by się zaprzyjaźnić z nimi.
- Czy ja aby nie zwariowałem dla ciebie?
12.10.2016 - Ustka
Środa 10:07
Wiersze z książki "Sen jabłoni" |
zygpru1948
|
2022.01.31; 01:22:28 |
Komentowany wiersz:
W kolorze różowym moje schody do ciebie
|
Ślad baśni - Ernst Jandl
Pojechał, z kieszeniami
pękatymi od żwiru.
Powrotną drogę znaczy
przy świetle księżyca ślad baśni.
A księżyc świeci często.
Dal go objęła,
daleka dobroć,
a on ją pojął,
a jego przejął lęk
przed tym nieznanym.
Rzucił się do ucieczki,
ale stanął przed górą.
Dalej – nic, tylko góry.
Baśnie stanęły do żniw.
A księżyc świecił często.
Ernst Jandl
przełożył Stanisław Barańczak |
zygpru1948
|
2022.01.31; 01:21:41 |
Komentowany wiersz:
W kolorze różowym moje schody do ciebie
|
Proszę bez muzyki - Ernst Jandl
Na tej zimnej płyt kamiennych trawie
żaden się olbrzym nie pojawi.
Kiedy pan róg ten do ust przystawi –
ach, tylko żałosny dobędzie się ton.
Na tym kamiennym zimnym trawniku
żaden zając nie pomyka.
Kiedy pan usta do fletu przytyka –
żaden szept ptaków panu nie odpowie.
Na tej spłaszczonej gładko umywalni
żadna szarańcza nie znajdzie przystani.
Jeśli i tej melodii pan teraz spróbuje,
Język panu w bucie stanie.
Ernst Jandl
przełożył Stanisław Barańczak |
zygpru1948
|
2022.01.31; 01:20:55 |
Komentowany wiersz:
W kolorze różowym moje schody do ciebie
|
Między innymi - Ernst Jandl
Mężczyzna szuka
kobiety
oczami i
rękami
idąc przez ulice
(Łatwo znaleźć
mówią inni)
Mężczyzna szuka
kobiety
dla swoich oczu i
dla swoich rąk
dla swoich oczu i
dla swoich ust
które chciałyby mówić słowa
trudne do znalezienia
między innymi.
Ernst Jandl
przełożył Krzysztof Jachimczak |
zygpru1948
|
2022.01.31; 01:20:11 |
Komentowany wiersz:
W kolorze różowym moje schody do ciebie
|
Piękny obraz - Ernst Jandl
pomiń człowieka w pięknym obrazie
ażebyś łzy, których każdy się domaga,
pominąć mógł; pomiń wszelki ślad człowieka:
niech droga nie kojarzy się z mocnym krokiem, pole z chlebem
las z domem i szafą, kamień ze ścianą
źródło z napojem, a staw jezioro i morze
z pływakiem, łodzią, wiosłem, żaglem, rejsem
skała ze wspinaczami, chmurka
z walczącymi z burzą, skrawek nieba
ze spojrzeniem w górę, samolotem, rakietą - niech nic
nie kojarzy się z niczym; tylko biel z bielą
czerń z czernią, czerwień z czerwienią, krągłe z krągłym
prosta z prostą niech będzie kojarzona;
a wtedy będzie uzdrowiona dusza moja.
Ernst Jandl
przełożył Krzysztof Jachimczak |
zygpru1948
|
2022.01.30; 00:58:36 |
Komentowany wiersz:
W trakcie spaceru... z Wojownikiem
|
Zygmunt Jan Prusiński
ODWRACALNOŚĆ BY CIĘ WIDZIEĆ
Stoję na moście
rzeka Brda mnie kokietuje
jest spokojna
a ja oglądam zawieszone kłódki zakochanych
- ile imion żeńskich i męskich
- ile wyznań uczuć?
Ściana Wenecka zaprasza do kawiarni
może zrezygnujemy
pójdziemy do Karczmy Młyńskiej
usiądziemy w kąciku by nikt nas nie widział
napiszę krótki erotyk Margot
byś się uśmiechnęła...
Wyspa Młyńska ma specyficzny urok
zostawiam tu swój ślad że byłem
może napiszę na którymś chodniku kredą
że był tu poeta z Ustki.
Może nie - niech o tym nie wiedzą
wystarczy że drzewa widziały
jak szliśmy przytuleni w którymś miesiącu
ubiegłego roku szczęśliwi.
Mówiłaś wiele - ja słuchałem
mówiłem i ja wiele - ty słuchałaś
jakby odbywało się słuchowisko w żywym radiu
aż do zmroku by liczyć gwiazdy.
9.10.2016 - Ustka
Niedziela 02:23
______________________Cytat Margot Bene
"Pięknie napisałeś o nas i o Bydgoszczy, w wierszu "Odwracalność by cię widzieć". Bardzo wzruszył mnie ten wiersz jest taki ciepły, spokojny jak nurt rzeki, którą wspominasz."
10.10.2016 - 10:30
___________________________________
Zygmunt Jan Prusiński
ZBYTECZNY ODRUCH
Motto: "Dziękuję za noce, które nadejdą
i za obraz, który wkomponuje się pięknie,
mam nadzieję, w tę pustą ramę".
- Margot Bene -
Maciejki przestały pachnieć
zbyt były zaangażowane
wieczorami buszować
pośród sąsiedztwa o prym
żywych perfum dla ludzi -
przesiadywałem w ogrodach.
Zdawało mi się że przebiegłaś
na drugą stronę ulicy
mógłbym namalować cię
ale w innych okolicznościach
jak biegniesz po łące
tam gdzie byliśmy w Bydlinie.
Fortepianowy sonet słyszę
słowa wyraźnie dochodzą
baryton za oknem i fortepian
może ktoś robi próbę
przed koncertem - chętnie
byśmy poszli na to Margot.
Dziękuję za operę "Baron
cygański" w listopadzie - poczułem
ten klimat i muzykę Straussa -
w Wiedniu bywałem tam
gdzie mistrz Johann grywał
w pałacyku w Stadtparku.
Wiesz co - może kupisz skrzypce
czasem mógłbym ci zagrać
(Sen jabłoni w dolinie Czardasza)
umiem to grać bo sam napisałem
na pewno nocna muzyka
nabiera kształty miłości w domu.
10.10.2016 - Ustka
Poniedziałek 16:38
Wiersze z książki "Sen jabłoni" |
zygpru1948
|
2022.01.30; 00:56:49 |
Komentowany wiersz:
W trakcie spaceru... z Wojownikiem
|
Epifanie - James Joyce
W czapce ze wstęgami
Pieśń w dolinie snuje:
Wtóruje, wtóruje
Każdy z was kto kocha.
Śpioch został ze snami:
Niechaj życie prześni,
Dźwięk śmiechu i pieśni
Nie poruszy śpiocha.
Śpiewa wciąż zuchwałej,
Pośród wstąg strumienia.
Chór pszczół u ramienia
Dzikich mu przygrywa.
Nie można śnić dalej,
Sny się już prześniły...
Jak do miłej miły,
Serce me, przybywam.
James Joyce
przełożył Maciej Słomczyński |
zygpru1948
|
2022.01.30; 00:55:44 |
Komentowany wiersz:
W trakcie spaceru... z Wojownikiem
|
Zmierzch z ametystu przemieniony - James Joyce
Zmierzch, z ametystu przemieniony,
Niebieski jest, ciemnieje;
Latarni blask bladozielony
Rośnie wśród drzew alei.
W starym pianinie pieśń rozbrzmiewa
Powolna; godna, miła;
W klawisze żółte zapatrzona
Głowę ku nim skłoniła.
Myśl błądzi, dłonie zasłuchane,
Oczy wielkie i czyste...
W zmierzchu niebieskim, ciemniejącym
Światełka ametystu.
James Joyce
tłum. Maciej Słomczyński |
zygpru1948
|
2022.01.30; 00:55:06 |
Komentowany wiersz:
W trakcie spaceru... z Wojownikiem
|
Że jest ma dusza uwięziona - James Joyce
Że jest ma dusza uwięziona,
Cieszę się całą duszą...
Każą mi ulec twe ramiona,
Do pozostania kuszą.
Ach, gdyby uścisk był wiecznością,
Więźniem pozostałbym z radością!
Najdroższa, splotła nam ramiona
Rozedrgane rozkoszą
Ta noc i wabi, wiedzie ona,
Gdzie troski nie zagoszczą,
Lecz senną z sennym zaślubiono
I dusze we śnie uwięziono.
James Joyce
tłum. Maciej Słomczyński |
zygpru1948
|
2022.01.30; 00:54:29 |
Komentowany wiersz:
W trakcie spaceru... z Wojownikiem
|
Modlitwa - James Joyce
Znowu!
Przyjdź, daj, przekaż mi wszystkie moce twoje!
Z dala, w mózg pękający nisko tchnie jej słowo
Nędzą poddania, okrutnym spokojem,
Grozę jej łagodząc jak wobec duszy wybranej.
Dość już, cicha miłości! Zgubo moja!
Oślep mnie twą ciemną bliskością,
O miej litość, ukochany wrogu mej woli!
Trwoży mnie zimne dotknięcie, którego znieść nie mogę.
Sącz ze mnie do woli
Życie me powolne! Pochyl nade mną niżej groźną głowę,
Dumną z mojego upadku, pamiętającą, żałującą
Tego, który jest, który był!
Znowu!
Razem, otuleni nocą, leżeli na ziemi. Słyszę,
Jak z dala w mój mózg pękający nisko tchnie jej słowo.
Przyjdź! Ulegam. Jestem tu. Pochyl się nade mną niżej
Ujarzmicielko, nie odchodź! Jedyna radości, jedyna udręko,
Weź mnie, zbaw mnie, ukój mnie,
O, oszczędź mnie!
James Joyce
tłum. Maciej Słomczyński |
zygpru1948
|
2022.01.29; 10:34:41 |
Komentowany wiersz:
Czułość kobieca
|
Otwórz
https://www.facebook.com/groups/420248831484883/user/100061793769076/?landing_associated_id=284341287016515&landing_type=user_signals_awards¬if_id=1643444410316650¬if_t=user_signal_award&ref=notif |
zygpru1948
|
2022.01.29; 10:31:34 |
Komentowany wiersz:
Czułość kobieca
|
Jesteś ambasadorem grupy
Odznaka Ambasador grupy
Gratulacje! Otrzymujesz odznakę za wkład w rozwój grupy Artyści Polscy w Unii Europejskiej poprzez jej udostępnianie lub zapraszanie innych osób do dołączenia do niej. Możesz ją wyświetlać w swoich postach i komentarzach w grupie oraz profilu członka grupy przez kolejny miesiąc. Jest ona widoczna tylko dla członków grupy.
Facebook |
zygpru1948
|
2022.01.29; 01:29:50 |
Komentowany wiersz:
Czułość kobieca
|
Zygmunt Jan Prusiński
W TYCH MINUTACH NIEWAŻNY DZIEŃ
Motto: "Zakwitły rosy w milczeniu"
- Zenon Marian Lasoń -
To nie tak jakbym zajrzał do książki
i znalazł o tobie wzmiankę
kilka słów z biografii
że mieszkałaś w tulipanach w Avinion
że było ci przejrzyście stojąc na tarasie
wchłaniałaś powietrze w nozdrza
i nigdy nie wiedziałaś
jakiego koloru będzie twa przyszłość ze mną.
A ja mniej wiedziałem o tobie
że miałaś uroczą babcię Kunegundę
która więcej przysłów i aforyzmów
znała ode mnie -
ja tylko chciałem cię dogonić
w tej białej sukience Aniele Miłości
tak było w tych minutach nieważny to dzień
- wiatr mi pomagał otwierać strony książki.
Jeśli chcę coś od ciebie Margot
to pogłaszcz moją głowę ciernistą...
7.10.2016 - Ustka
Piątek 12:21
PRZEWRACAM W SOBIE MYŚLI
Tak bywa kiedy jesteś daleko
wówczas przewracam w sobie myśli.
Staje się to imaginacją
uszczerbkiem na zdrowiu
kalecząc to nieposiadanie
co powinno być otwarte
w każdym czasie pożądania.
Rozumiem te wyjazdy co miesiąc
bo musisz uregulować świadczenia
czy terminy u lekarzy -
ale niech to trwa pięć dni
a nie dwa tygodnie!
Najgorsze są noce
po których nie jestem mądrzejszy
skupiam się na pisaniu książek -
jakbym pracował przy taśmie w hali
dobrze że nie mam nad sobą majstra.
Noce są najpiękniejsze
kiedy naga bez koszuli nocnej
wtulasz się w moje ciało
a ręką dotykasz czule
nagrzany mój instrument.
Wówczas kurtyna się rozsuwa
i akt pierwszy rozpoczęty!
9.10.2016 - Ustka
Niedziela 23:43
Wiersze z książki "Sen jabłoni" |
zygpru1948
|
2022.01.29; 01:25:47 |
Komentowany wiersz:
Czułość kobieca
|
Na głos Julii - Robert Herrick
Tak słodko i słowiczo głos twój się rozdzwania,
Że ucichłyby w piekle jęki i zgrzytania,
Gdyby mogła się wsłuchać potępieńców rzesza
W śpiew, co ze srebrem tonów złoto sylab miesza.
Robert Herrick
przełożył Stanisław Barańczak |
zygpru1948
|
2022.01.29; 01:25:16 |
Komentowany wiersz:
Czułość kobieca
|
Czarownica - Robert Herrick
Okrakiem na koniu,
To pędzi po błoniu,
To w gąszcze ją ścieżka zawiedzie;
Przez słotę i mrok,
Strach za nią krok w krok
I diabeł na karku jej siedzi.
Zwykły cierń albo głóg
Ostrogą u nóg,
W garści rózga i tak naprzód sadzi;
Przez łąki i jary,
Przez rowy, moczary,
Sam bies ją za sobą prowadzi.
Żaden zwierz, choć spragniony
Nie wyruszy w te strony,
Tylko w jamy swej głąb się zaszyje;
Ci rozsieją swe szkody
Pośród lądu i wody,
Kiedy wiatr o północy zawyje.
Błyskawica niebiosa
Przetnie nagle z ukosa,
Ciemną noc, noc cudów, rozjaśni
I duch pozagrobowy
Wychyli swą głowę
Przerażony, kiedy piorun trzaśnie.
Robert Herrick
przełożyła Agnieszka Kreczmar |
zygpru1948
|
2022.01.29; 01:24:34 |
Komentowany wiersz:
Czułość kobieca
|
Biała Wyspa, albo: Siedziba Błogosławionych - Robert Herrick
Świat to Wyspa Snów uboga,
Gdzie nas czeka płacz od proga,
Gdzie się troska, trud i trwoga
Nie kończy;
Lecz gdy porwie nas lot chyży
Stąd i, niosąc coraz wyżej,
Z młodą nas Wiecznością zbliży
I złączy,
Na tej bielszej Wyspie, gdzie się
Nie zgubimy w Życia lesie,
Kędy szczery blask się niesie
Z przestworzy -
Tam potworne urojenia
Nie powstaną z piekieł cienia,
Tam nas groza przywidzenia
Nie strwoży.
Tam, w pogodną patrząc stronę,
Oczy nasze, łzą nie ćmione,
Widzieć będą nie wyśnione,
Lecz żywe
Szczęście, co nas w wiecznym pędzie
Nieśmiertelnych ścigać będzie,
Zawsze świeże, wciąż i wszędzie
Prawdziwe.
Robert Herrick
przełożył Stanisław Barańczak |
zygpru1948
|
2022.01.29; 01:23:52 |
Komentowany wiersz:
Czułość kobieca
|
Do panien, aby czasu próżno nie trwoniły - Robert Herrick
Rwijcie Róż pąki, póki młode,
Czas pierzcha w bystrym pędzie:
Kwiat, co dziś stroi się w urodę,
Jutro umierać będzie.
Olśniewająca Lampa Słońca
Im wyżej w Niebie stanie,
Tym bardziej zbliża się do Końca
Jej spieszne Wędrowanie.
Najlepsza Pora to Początek,
Gorące, Młode Lata:
Gdy czas ten minie, Życia wątek
Coraz się gorzej splata.
Więc niechaj każda śmiało kocha,
Z weselem nie śmie zwlekać:
Gdy przemknie Wiosna Życia płocha,
Próżno będziecie czekać.
Robert Herrick
przełożył Stanisław Barańczak |
zygpru1948
|
2022.01.28; 06:53:46 |
Komentowany wiersz:
U pani Marii dookoła ogrodu
|
OWSIAK - oszust i złodziej !
Jego majątek opiewa na ponad 40 milionów złotych !
Zobacz:
https://pbs.twimg.com/media/ENXWkPtWkAo4PN9?format=jpg&name=small |
zygpru1948
|
2022.01.28; 00:11:11 |
Komentowany wiersz:
U pani Marii dookoła ogrodu
|
Zygmunt Jan Prusiński
POWIELAĆ DOTYK
Chodź do mnie
otworzę ci okno na parterze
po północy przyjdź
pachnąca lasem.
Zdejmę gitarę
wisi w rogu dwu ścian
nagrzane struny czekają
zagram ci bossa novę
może i zaśpiewam w trakcie.
Do świtu jest czas
poukładamy wpierw słowa
miłość nie lubi się spieszyć
zaczniemy się uczyć
powielać dotyk...
Chodź do mnie
otworzę ci okno na parterze
po północy przyjdź
pachnąca lasem.
4.10.2016 - Ustka
Wtorek 21:48
CZAS POTULNIE ZBLIŻA NAS
Motto: "W nagości zastygłej
świecą jeszcze źrenice -
wargi zaschłe szukają
wilgoci po omacku".
- Zenon Marian Lasoń -
Zdobądź się na mocny akcent
bym otulił elementarz ciała
w skrajnym ruchu ozdobił oddech
wyśmienicie się wymieniamy
instynktem dźwięku podaj
tonację upadającej szyszki.
Najpierw wniosę kilka książek
które dla ciebie napisałem
wybiorę erotyki które lubisz
przeczytam modulując frazy
krzyżując spojrzenie otwarte
by czas spotulniał ciszą w lesie.
Nie odbieraj mi tego widoku
kiedy wychodzisz po kąpieli
wszak jezioro spokojne
a dwa łabędzie tak wierne
prostują skrzydła i w tonie lotu
miłość swoją wzmacniają.
- Nasze noce są wszak wilgotne...
6.10.2016 - Ustka
Czwartek 7:13
Wiersze z książki "Sen jabłoni" |
zygpru1948
|
2022.01.28; 00:06:10 |
Komentowany wiersz:
U pani Marii dookoła ogrodu
|
Dziewczyny, które... - Izet Sarajlić
Dziewczyny, które pchały się wczoraj na moje
wieczory literackie
są teraz kobietami. Rodzą dzieci, ogryzają paznokcie
i coraz mniej czasu mają dla księżyca.
Mężowie,
osiłki,
obchodźcie się delikatnie
z dziewczynami które pchały się wczoraj na moje
wieczory literackie.
Kruche są, łamliwe
a wątpię żeby czegoś się ode mnie dowiedziały
o brutalnej stronie życia.
Izet Sarajlić
tłum. Danuta Cirlić-Straszyńska |
zygpru1948
|
2022.01.28; 00:05:33 |
Komentowany wiersz:
U pani Marii dookoła ogrodu
|
Szczęście po sarajewsku - Izet Sarajlić
W Sarajewie,
wiosną 1992 roku
wszystko jest możliwe:
staniesz w kolejce po chleb,
a możesz skończyć w szpitalu
z uciętą nogą.
A potem jeszcze mówisz,
że miałeś szczęście.
Izet Sarajlić
tłum. Julian Kornhauser |
|
|