Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (1)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Z podniet zmysłowej natury-(pantum)
- Leszczym
Krótki wiersz o czasie
- Boreas
Krótki wiersz o czasie
- lucja.haluch
Limeryki matrymonialne
- AL46
więcej...

Dziś napisano 0 komentarzy.

Komentarze otrzymane - zygpru1948



zygpru1948 2022.03.18; 04:39:27
Komentowany wiersz: Twoje piersi w moich dłoniach
Fragmenty książki "Wiersze zawsze są wolne" przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.

Natałka Biłocerkiweć

Technically speaking


Technically speaking, jak mówił Bill Clinton,
w sensie techniki to nie był seks;
i można było spokojnie patrzeć w oczy rodzicom,
nauczycielom, narzeczonym, żonom
i komu tam jeszcze;
przed sądem, z ręką na Biblii czy Konstytucji,
albo na Sądzie Ostatecznym –
zresztą, do niego zostało już niedługo.

Ale co to było – zastanawiam się czasami:
i czy chciałabym jeszcze raz spotkać tego mężczyznę,
i czy rozpoznalibyśmy się
(przypadkowo na ulicy),
i co byśmy zrobili, gdybyśmy się rozpoznali:
rzucilibyśmy się w objęcia, śmiejąc się i żartując
czy poszli dalej z opuszczonymi głowami,
nie oglądając się za siebie?

Technically speaking daleko mi było do Moniki
z jej sukienką,
nie zostawiłam żadnego dowodu
ani dla obrony, ani dla oskarżenia:
bo czy można uważać za dowód
kolor wypitego wina,
chłodny metal guzików na jego dżinsach,
nieznane słone ciepło
koło swoich ust?

Szybko, szybko wysychają słone morza,
wino i łzy, sperma i krew w ludzkich ciałach.
Szybko, szybko pustynia – niewidzialne zwierzę
na zewnątrz swoje białe pazury wystawia.

I każdy przecież wie, że kiedy przyjdzie czas:
rzec trzeba słowo – albo w milczenie brnąć;
trzeba coś zrobić – bodaj tylko raz;
trzeba się oddać i trzeba wziąć.



Deszcz

Deszcz… Deszcz we Lwowie, w Tarnopolu…
Deszcz – na skraju
pola, gdzie koleina równa, błyszcząca – jak strzała…
Ty w wagonie nie śpisz – jak wtedy, pośród nocy…
Nie, to nie gwiazdy dokoła, to senne ciała.

Śpij, wyobrażaj sobie, że ta ulewa zmywa
ubrania, zmarszczki, grymasy, szminkę, pot i łzy;
fałdy cudzego ciała i skórę co oblepia,
które jakby nad sercem ktoś przylepił ci.

Zmyje się wszystko, sens i życie zostanie,
i poezji – humor i rzecz – płonąca kość.
Spójrz – kołysze się szklanka;
spójrz – rana
rozlanej kawy plami rozścieloną noc!

Smród sypialnych wagonów, wilgotnych poduszek,
smród klozetu, papierosów, miłości i biedy,
i nietrwałe imiona dawnych przyjaciółek –
wszystko zostaje w strugach tej nocnej ulewy…

_______________________


Natałka Biłocerkiweć

Urodzona w 1954 roku w Kujaniwce (obwód sumski). Ukraińska poetka i krytyk literacki. Ukończyła ukrainistykę na uniwersytecie im. T. Szewczenki w Kijowie. Pracuje w redakcji miesięcznika „Ukraińska Kultura”. Laureatka gruzińskiej nagrody im. W. Majakowskiego (1986) i „Kryształu Vilenicy” (2001). Mieszka w Kijowie.


zygpru1948 2022.03.18; 04:35:31
Komentowany wiersz: Twoje piersi w moich dłoniach
Wiersze z cyklu Spotkanie z Friedrichem Schillerem w Marbach



Zygmunt Jan Prusiński


TAM GDZIE SZMER O TOBIE SŁYSZĘ

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


Blisko Muzeum Literatury usiadłem na ławce,
zimna ławka milczała, liście na ziemi także
naprzeciwko pomnika Friedricha Schillera.

Dostojny był Friedrich, jak paw dumny
w parku królewskim,
przyglądałem się twarzy z kamienia -
nie była zimna jak ta samotna ławka.

Pisałem wiersz o tobie Katarzyno,
krew twoja w nim płynie.
Całowałem twe dłonie w iście głodu pewnego,
jak lot ptaka nade mną snującej się liryki,
gdzieś w zakleszczonych pragnieniach.

Nie gniewaj się że opuściłem cię na chwilę,
motyle dawno poszły spać bez wiersza.
Twoje piersi są w moich rękach -
moduluję pieszczoty w naszych pieśniach.

Tylko ten dziwny szmer z drzew się wydobywał,
jakbyś chciała na odległość coś powiedzieć.
Mgła przyszła, pokryła moją myśl i twarz Friedricha.


19.11.2010 - Marbach
Piątek 22:09




SŁONECZNE CHMURY

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


Motto: Czy wiesz, że ptak jest szczęśliwszy ode mnie,
a moja intymna rozpacz, nieznaczący skrawek,
jakby rysa na szkle pędzącego pociągu - tyle z człowieka!
- Z.J.P.


Byłem na spacerze w Marbach.
Oglądałem rzekę Neckar, spisywałem
nutki zagubione kilka lat temu.

Pozdrowiłem Friedricha Schillera,
odpowiedział mi ukłonem z daleka.
Poszedłem dalej w głąb kamieniczek,
bylem w jego domu gdzie się urodził
wielki pisarz - dramaturg tamtych lat.

Brakowało tu ciebie i twego uśmiechu.
Wyobrażałem sobie cię w złotej sukni,
tłum gapiów, lustra i ogrodowe kwiaty,
orkiestrę ludową która do tańca zaprasza.

- Ile bym dal nieprzespanych nocy Bogu,
by zatańczyć z tobą i polki i walczyki.
Och, moja drogocenna pani, uśmiech zostaw
na tych drogach, gdzie się spóźniam
z wierszami, tylko z wierszami.


19.11.2010 - Marbach
Piątek 21:01

Wiersze z książki „Słoneczne bolero w twoich udach”


zygpru1948 2022.03.18; 04:23:26
Komentowany wiersz: Twoje piersi w moich dłoniach
Kontynuacja - Giennadij Ajgi

Kontynuacja

a życia mrok wciąż w duszy podobieństwa
mnoży
ofiary słabsze migotanie
i trzeba czasu: aby znowu drgnęła
dusza która odeszła

może w pamięci miejsca dawnych cierpień
i innym porządku odnajdują życie
i trwa wysiłek: oczyszczą cię bóle
tej samej wciąż - ofiary

i tak - jakby walczyła do tej pory
przeistoczeniem męki (cała we krwi)
aż to dziecinne czyste i dziewicze
w tobie - zapłacze

Giennadij Ajgi
przekład Wiktor Woroszylski


Carrie Vielle
https://3.bp.blogspot.com/-txlMmEVEPLw/T-NlGliTC3I/AAAAAAAAmWk/0TOwyXBVrtI/s320/Lessons_Learned_reduced.jpg


zygpru1948 2022.03.18; 04:20:55
Komentowany wiersz: Twoje piersi w moich dłoniach
Cisza - Giennadij Ajgi

A. Chuzangajowi

a co on robi w lesie?
Szeleści jak gałązka... nie bezcelowej od gałęzi
i za przyczyną mniejszą
niż wiatr...-

nie znak nie akt...-

a to co w nim istnieje
to tylko to – że sam jesteś łupem
Kraju-Przedsionka... (dalej – ogień)...-

i tam
godzina któraś
niechybność uobecni
końca...-

(tutejszość zaś – widmowa!... –

i - brak doznania
co
„krajem” brzmiało)...-

on tu – bez pełni i bez milczenia lasu...
jedynie zacichanie – przeszłości... i tutaj jego szelest –
ostatni po nim znak... jedynie – oddźwięk...-

(to wszystko – w pustce ... bezognistej... nawet –
kosmiczność wyłączając – lasu)

Giennadij Ajgi
tłum. Adam Pomorski


Thomas Millie Dow - Trees - 1886
https://3.bp.blogspot.com/-WrSY8xZPABA/T9CNuqeIlvI/AAAAAAAAlvw/0gg2OUXhPtg/s400/DOW_05.jpg


zygpru1948 2022.03.18; 04:15:25
Komentowany wiersz: Twoje piersi w moich dłoniach
Odjazd - Gennadij Ajgi

W niepamięć pójdą kłótnie,
odjazdy, listy.

My umrzemy, i pozostanie
smutek ludzi
po ledwo odczuwalnym śladzie
jakiejś fali, co uszła
z ich snów, z ich słuchu,
z ich zmęczenia.

Po śladzie czegoś,
co kiedyś nazywało się
nami.

I po się obrażać,
na życie, ludzi, na ciebie, na siebie,
skoro na jednej fali
odejdziemy od ludzi
i ty, i ja,

skoro nie śniegi i nie tory, ale muzyka
będzie odmierzać przestrzeń
pomiędzy naszymi
mogiłami.

Gennadij Ajgi
przełożył Józef Waczków


zygpru1948 2022.03.18; 04:14:42
Komentowany wiersz: Twoje piersi w moich dłoniach
Tutaj - Gennadij Ajgi

niczym leśny matecznik umiłowaliśmy
naturę schowków
strzegących człowieka
i życie uchodziło w siebie jak droga w las
i hieroglifem jego zaczęło mi się wydawać
słowo "tutaj"
które oznacza i ziemię i niebo
i to co w cieniu
i to co naoczne
i to czym dzielić się w wierszu nie umiem
i rozwikłanie sekretu nieśmiertelności
nie wyżej stoi od rozwikłania sekretu
krzaka rozświetlonego w noc zimową -
białych gałązek nad śniegiem
cieni czarnych na śniegu
tutaj wszystko odpowiada sobie wzajem
językiem pierwotnej wzniosłości
jak odpowiada część życia
przyległej niezniszczalnej części
tutaj na końcach złamanych gałęzi
ucichłego sadu
skrzepów pokracznych soku nie szukamy
do świątków frasobliwych tak podobnych
obejmujących ukrzyżowanego
w wieczór nieszczęścia
i słowa ani znaku nie znamy
które by wyżej stały od innego
tutaj żyjemy tu jesteśmy piękni
i tutaj milknąc zawstydzamy jawę
lecz jeśli pożegnanie z nią jest twarde
to i w tym także uczestniczy życie
jako władza konturu i wieczna nowina

Gennadij Ajgi
tłum. Wiktor Woroszylski


zygpru1948 2022.03.18; 04:13:44
Komentowany wiersz: Twoje piersi w moich dłoniach
Miejsce: piwiarnia - Gienadij Ajgi

***

jesteś pijący — znaczy: śpiący! —
w sobie — jak w materiał snu:
w zapalczywości swojej: tyś — snem wtórym śpiący:
(a trzy są — wiemy —
i ostatni będzie trzeci):
snem jesteś śpiący: przez ciebie wybranym! —
jak głęboki! tam jest nawet — gdzie bez pamięci — miejsce:
i jak długi!
słoisty i ciemny! —
o wiatr ten! — który przed światem ukrywa:
na jakiś czas — jak porzucone dzieci

Gienadij Ajgi
przekład Wiktor Woroszylski


zygpru1948 2022.03.17; 03:29:45
Komentowany wiersz: Pod wieczorowe schebianie
Fragmenty książki "Wiersze zawsze są wolne" przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.


Kostiantyn Moskałeć

[kochaj mnie kiedy już nie kochasz]

Nadziejce Drogan


kochaj mnie kiedy już nie kochasz
kiedy masz dość papierosów
kiedy codziennie zakwita twój kaktus
z nabitymi na kolce monetami
które i teraz znajdują się w obiegu w krainie Drogan
krainie włosów kasztanowych
szarych oczu i nocy
gdzie maleńka Izolda przymierza czy jej do twarzy
z maleńkim imieniem nadia
gdzie Tristan spękanymi jak kamień ustami
powtarza raz jeszcze: kochaj mnie
i wychodzi z malusieńkiego pokoju
kiedy już nie kochasz
jeden papieros zostawiwszy tobie jeden sobie zabrawszy
tobie z wszystkim do twarzy Nadziejko



Rozmyślania (fragment)

Słowo “pokój” – jest jak wiatrak, którego
Don Kichot broni, może i niezbyt wprawnie,
za to do końca szczerze: tak pierwszy raz się kocha,
tak matkę pierwszy raz się chowa, tak cieniom
odrąbuje się ręce, kiedy się zauważy,
że cienie te skłonne są do zła;
tak oto zło się kończy, flagi powiewają
na każdej chatynce, nad bukiem i palmą,
Don Kichotowi dziękują, wzywają do biura,
chcą zapłacić, żeby kupił sobie przynajmniej konia,
konia nowocudnego, jak fiat, jak listek wawrzynu.
“Trzydzieści srebrników wystarczy wam, Don Kichocie?” –
pyta odświętnie ubrany makler,
bo maklerzy nie znikają wraz ze złem,
bo nie zło rodzi maklerów;
otóż to: czy wystarczy?
Pańską lancę pokrywają odciski,
pański koń ma pozbijane kopyta,
sługa pański schudł, brać, póki dają.
“Słowo «pokój» – jak wiatrak, co wyrósł z ziarna
posadzonego na widnokręgu przez martwe obramowania.
My nie wybieramy wiatraków, my wybieramy
konie i sługi, i wio; świat nigdy i nigdzie
się nie kończy, dlatego trzeba go bronić
do ostatka, a trzydzieści srebrników
zawsze się przyda” – odpowiada Don Kichot.
Słowa «świat» się nie wykorzystuje,
albo się go ma, albo nie ma go ani w sercu, ani w umyśle,
jak nowego konia, jak laurowego listka,
jak listu od matki z tamtego świata:
“dobrego dnia, synku mój kichocie,
martwię się twoim zdrowiem,
bądź grzeczny uważaj na siebie i rosynanta
bardzo tęsknimy za tobą
i wciąż czekamy aż wreszcie powrócisz
u nas wszystko dobrze
nie całujemy bośmy martwi”.

_____________________________


Kostiantyn Moskałeć

Urodzony w 1963 roku. Ukraiński poeta, prozaik, krytyk literacki. Mieszka we wsi Matijwka pod Bachmaczem.


zygpru1948 2022.03.17; 03:24:57
Komentowany wiersz: Pod wieczorowe schebianie
Zygmunt Jan Prusiński


JESTEM DALEKO ALE MYŚLAMI BLISKO

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


Motto: "Poławiacze odgłosów i źródła kolorów"
- Paul Eluard


Sama wiesz że nigdy nas nie rozdzielą.
Pisałaś o tym w liście do mnie;
wiedzą o tym jeziora i lasy,
i szyszka upadająca z ręki matki.

Tysiąc kilometrów od ciebie,
a obrazy malują się same -
choć farb nie zakupiłem.
Zatacza się mój świat w tobie,
element serca zawsze zostaje na piasku.

Wobec tych i innych,
wielkodusznych i zazdrośników,
kaleczę ręce w ogrodzie,
róże także są zazdrosne o siebie...
W monolicie pacierzy z rana,
szykuję podróż z twoim światłem,
okupuję tylko zdrowe słowa
z Krzaka Miłości.

- Co u ciebie słychać,
jeśli melodie niepoukładane?
Rozbrzmiewa tajemnica muszli na plaży,
a w niej pajęczyna wciąż rozrastająca się
według odgłosów i kolorów. -

I tylko tyle albo już za dużo...


Steinheim koło Marbach
18 Listopada 2010
Czwartek 8:07




TWOJE IMIĘ JEST WE MNIE

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


Motto: "Bliscy boją się być blisko
żeby nie być dalej"- ks. Jan Twardowski


Szczęście oburęczne. Skaliste obrazy
i ty wciąż rosnąca we mnie jak kwiaty.
Twoje imię jest we mnie - poszukuje ciepła,
pragnę tylko ustąpić pierwszeństwa uczuciom.

Jeśli jesteś prawdziwa, gdzie cię mam szukać,
w którym miejscu i czasie przytulić ręce twoje.
Eksponuję ślady na piasku które zostawiłaś w lasku,
tam pierwszy raz wyszukałem słowa ważne jak wianek.

Przytul się do mnie Katarzyno, nie chcę więdnąć z tęsknoty -
ucałuj moją duszę i ciepło odbioru.
Pofrunę szlachetnym ptakiem w sam środek wilgoci -
wyrośnie najpierw jedno drzewo, by następne wyrosły po nim.

Siedzę przy stole w Steinheim u córki Amelii,
łączę pajęczyny zgodne z dźwiękiem odkupienia. -
Był przed chwilą w gościnie Federico Garcia Lorca,
rozmawialiśmy o tobie, pisząc sonety przy winie.


Steinheim koło Marbach
19 Listopada 2010 r.
Piątek 8:53

Wiersze z książki „Słoneczne bolero w twoich udach”


zygpru1948 2022.03.17; 03:07:15
Komentowany wiersz: Pod wieczorowe schebianie
Odmowa - Wielemir Chlebnikow

Jest mi znacznie przyjemniej

Patrzeć na gwiazdy,
Niż podpisywać wyrok śmierci.

Jest mi znacznie przyjemniej,

Gdy słyszę głosy kwiatów
Jak „oto on! on oto!" szepcą.

Wolę przez ogród przechodzić,

Niż patrzeć na karabiny,
Co zabijają tych, którzy pragną
Mnie zabić zdradą.

I oto właśnie dlaczego
P r z e n i g d y ,
Nigdy nie będę władcą!

Wielemir Chlebnikow
przełożył Seweryn Pollak


zygpru1948 2022.03.17; 03:06:30
Komentowany wiersz: Pod wieczorowe schebianie
Gdy umierają konie - Wielemir Chlebnikow

* * *

Gdy umierają konie – dyszą,
Gdy umierają trawy – schną,
Gdy umierają słońca – gasną,
Gdy umierają ludzie – śpiewają pieśni.

Wielemir Chlebnikow
tłum. Jan Śpiewak


zygpru1948 2022.03.17; 03:06:00
Komentowany wiersz: Pod wieczorowe schebianie
Tu struny... - Wielemir Chlebnikow

* * *

Na białokostnym łuku śpiewuny
Napięte drgają,
Drgają, śmieją się, trącają,
A ja, wiedzieć ich mądrej siły,
Błądzę, wodzę w niemowia
I świat doścignął, i świat ogarnął zawroty,
I umarł, i zaistniał niebyły.

Wielemir Chlebnikow
tłum. Anna Kamieńska


Fabian Perez
https://4.bp.blogspot.com/-3I3hCOG0P3k/UC_YBze35NI/AAAAAAAApzk/rR3HNNUWpBU/s320/Fabian%2BPerez7bc273e24d.jpg


zygpru1948 2022.03.17; 03:02:54
Komentowany wiersz: Pod wieczorowe schebianie
Przechodziliśmy tędy jak łagodne bogi... - Wielemir Chlebnikow

* * *

Przechodziliśmy tędy jak łagodne bogi
W wieńcach listowia starszego
Niż świat.
I stare głowy i surowe nogi
Szron księżycowy
W jedno bóstwo zlał.
Dzisiaj idziemy – horda dzikusów w potędze,
Dumni, błękitnoocy.
Szepczemy: Prędzej! Prędzej!
Wszystko, co obce, niech ginie w krwawej nocy,
Z pałkami, w pióropuszach
Z ciałem skórą rysia okrytym.
I to wołanie na górskich głuszach
Niesie nas w wolne szczyty.

Wielemir Chlebnikow
tłum. Anna Kamieńska


JNoszko 2022.03.16; 07:50:44
Komentowany wiersz: Te usta i maliny
Ładnie pozdrawiam
Jurek ++++++++


zygpru1948 2022.03.16; 06:05:45
Komentowany wiersz: Te usta i maliny
Fragmenty książki "Wiersze zawsze są wolne" przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.


Hałyna Petrosaniak

[Kiedy zaczną się tutaj deszcze i na Stefanplatz]


Kiedy zaczną się tutaj deszcze i na Stefanplatz
Już nie będzie właściciela komicznych marionetek,
A dorożki pojadą z podniesionymi budami i praca
Tych, co ulice sprzątają, stanie się składniejsza i jesień
Stworzy porządek świata, wtedy na pewno na odwagę się zbiorę,
Żeby napisać do ciebie, nie wypada bowiem
Zapominać o dobrych znajomych. I ci opowiem,
Że byłam w pawilonie motyli, że ich skrzydeł kolory
Na to, że Bóg istnieje, najlepszym są dowodem
I o tym, że co rano ulicą Faworytów chodzę.
Że sny mi się śnią brzmiące po niemiecku, że urody
I szlachetności miasta nie da się w słowach odtworzyć.
O tym, że jego mieszkańcy potrafią śmiać się do nieznajomych,
O tym, że publiczność w operze zabawia teraz Weber
Opowiem ci i, po prostu, nawet jednym słowem
Nie napomknę o tym, jak smutno mi bez ciebie.



[Na zawsze zostać]

Na zawsze zostać w szkole dominikanek pod Wiedniem,
Modlić się wyłącznie po ukraińsku, sióstr budząc zdziwienie i podziw.
Po kolacji czasami pisać orędzia do krewnych,
Pytając, jak ich zdrowie, i jak obrodziły ogrody.
Codziennie na rynek przy Schlossbergstrasse chodzić,
Przywyknąć do dostatku, własnym jeździć autem,
Żyć w zgodzie z sobą, dziękując Zbawicielowi
Za to, że wszystko poszło tak dobrze. I raptem
Po jakichś dwudziestu latach, kiedy nikt już nie będzie
Widział w tobie obcej, zbudziwszy się o poranku
Pomodlić się po ukraińsku budząc zdziwienie znów wszędzie
I, nie zdejmując z siebie habitu dominikanki,
Wiedząc dobrze, co zamieniasz i na co,
Wyruszyć w drogę z niepowracania zamiarem
Dziwiąc tych, którzy nie myśleli, że słowo “ojczyzna” ma taką
Niezgłębioną pojemność.
I zdziwić się samej.

_______________________________


Hałyna Petrosaniak

Urodzona w 1954 roku w Kujaniwce (obwód sumski). Ukraińska poetka i krytyk literacki. Ukończyła ukrainistykę na uniwersytecie im. T. Szewczenki w Kijowie. Pracuje w redakcji miesięcznika „Ukraińska Kultura”. Laureatka gruzińskiej nagrody im. W. Majakowskiego (1986) i „Kryształu Vilenicy” (2001). Mieszka w Kijowie.


zygpru1948 2022.03.16; 06:01:34
Komentowany wiersz: Te usta i maliny
Zygmunt Jan Prusiński


PRÓBY MIŁOŚCI Z WŁASNĄ ŻONĄ

Motto: „Kochany, pisz cudowne strofy,
upiększaj je moimi fotkami - nadal jesteś w moim sercu!!!
Twoja Kasia, Katarzyna Prusińska - Lisek”.


Wobec niej i dla niej budzę się z wierszami.
Pomaga dotrwać ta moja wiara, drzewa nadal są mi przyjazne,
przekazuję im powitania.

Żona moja jest jakby stworzona z płatków kwiatów.
Urocza w każdym dniu – nawet kiedy smutek ją ubiera,
by następny dzień beze mnie przeżyć.

Najgorsze są noce podobne do więźnia...
Wtulam się w nią osaczony głęboką wyobraźnią,
opisuję jej słodkie ciało z pamięci.

Czuję jej ręce i ramiona. -
Wchodzimy cichutko nadzy z zwątpień do Zielonej Krainy,
kocham żonę dokładnie i powoli, wers po wersie.

- A rzeki śpiewają o nas same dobre rzeczy.


12.11.2010 – Ustka
Piątek 11:33




W OBROCIE TAŃCA Z TOBĄ ŻONO

Motto: „Kochany Zygmuncie! Gratuluję Ci
Twoich wierszy w Ameryce Łacińskiej...
Co więcej, dowiaduję się iż poniekąd byłam
dla nich natchnieniem”.
- Katarzyna Prusiński Lisek


Zielona radość idzie ze mną. Maszerują równo:
brzozy, klony, sosny, jodły, dęby i buki.
Nie wiem, dlaczego te drzewa mnie kochają?
Nic dla nich nie zrobiłem, co najwyżej
wiersze pisałem jak nieprzytomny romantyk.

Żono moich snów i w deszczu i przy pełni księżyca,
chciałbym z tobą zatańczyć na wszystkich kontynentach.
Cieszyć się twoimi oczami, że na mnie podniecona
patrzysz w kwiecistych ogrodach, zaprawdę w obrocie
kuli ziemskiej rośniesz we mnie uśmiechnięta, jak róża.

W tym tańcu zanieść cię do sypialni w Kolczastym Lesie,
niech świerszcze za oknem grają, a robaczki świętojańskie
niech świecą do późnych godzin, akurat zapłodnię
cię wiosennie, byś nie czuła się beze mnie taka samotna.

Może ten taniec w obrocie naszych ciał będzie trwał
w wierszach moich, wystarczy pomyśleć jak to czyni
w niebie Federico Garcia Lorca, nadal pisze o naszej
miłości pełen zazdrości, że to ty jesteś moją wybranką.


12.11.2010 – Ustka
Piątek 21:38

Wiersze z książki „Słoneczne bolero w twoich udach”


zygpru1948 2022.03.16; 05:50:49
Komentowany wiersz: Te usta i maliny
Finał (z cyklu Ty i Ja) - Paul Géraldy

Cóż, żegnaj. Wszystko wzięłaś?... Nie bądź bez pamięci...
Już brak nam słów dla siebie. Więc niech się to stanie.
Możesz już odejść... Jednak zaczekaj momencik.
Deszcz pada... Niedługo przestanie.

Ubierz się dobrze! Jesień. Wiesz, zimno na dworze.
Na dobrą sprawę włożyć już mogłaś futerko...
Czy wszystko ci zwróciłem? Coś zostało może?
Twój portrecik? Twe listy? Lusterko?...

Chodźmy. Popatrz się na mnie. Odejdziesz za chwilę...
Tylko nie płacz! Pamiętaj! Głupio i niezdrowo.
Jak trzeba się wysilić, byśmy mogli znowu
ujrzeć w sobie kochanków, którymiśmy byli!

Nasze życie wzajemne było wspólnym mieniem
na zawsze. A tymczasem, rzecz to niepodobna:
dziś odejdziemy każde ze swoim imieniem,
by znów zaczynać, błądzić, żyć każde osobno...

Trochę będzie się cierpieć... Cóż, wiadomo przecie.
Aż przyjdzie zapomnienie, co wybacza wszystko,
i będziesz sobie ty, i będę ja na świecie,
i będziem sobie obcy daleko czy blisko.

Tak więc już cię zagarną mej przeszłości fale!...
Może kiedyś cię spotkam idącą ulicą.
Spojrzę z dala na ciebie, nie zbliżę się wcale,
a ty przejdziesz szeleszcząc nieznaną spódnicą.

Potem się nie spotkamy przez długie miesiące,
czasem mi ktoś o tobie szepnie słówko z cicha.
I o ciebie, coś była mą siłą gorącą,
mym życiem, słońcem - spytam: "Co tam u niej słychać?"

To nasze wielkie serce stało się zmartwieniem...
W pierwszych chwilach miłości jak ona szalała!
Pamiętasz te zachwyty i to uniesienie?
Kochaliśmy. I oto - co z tego zostało...

I to myśmy, my właśnie dniami i nocami
powtarzali wciąż "kocham" i to prawdą było
A jednak to rozrzewnia. Czyśmy dziś ci sami?
Czy podobni do innych? - Jak się rozdeszczyło!

Nie możesz iść w tę słotę! Zostaniesz do rana
Tak! Zostań! Słuchaj! Jakoś się urządzim.
Nigdy nic nie wiadomo. Chociaż w sercach zmiana,
przypomną sobie może czar wczorajszych godzin.

Zróbmy, na co stać nas, i może się uda.
Że próżno? Ale nawyk coś tu jednak sprawi
Siadaj! Niech znów przede mną ziewa twoja nuda...
Niech znów samotność ma przed tobą się objawi...

Paul Géraldy
przełożył Kazimierz Andrzej Jaworski


zygpru1948 2022.03.16; 05:44:55
Komentowany wiersz: Te usta i maliny
Abażur (z cyklu Ty i Ja) - Paul Géraldy

Pytasz mnie, czemu milczę, pytasz mnie, jedyna!
Bo oto wielka chwila przynosi milczenie -
godzina oczu, uśmiechu godzina,
jest wieczór i w ten wieczór kocham cię szalenie!
Przyciśnij mnie do siebie. Pragnę twej pieszczoty.
Gdybyś wiedziała, ile rośnie we mnie teraz
ambicji, dumy, pragnień, jakie górne wzloty
mnie pociągają, jaka dobroć w sercu wzbiera...
Lecz nie! Ty nie wiesz!... Opuść ten abażur nieco.
W cieniu serce do serca najwymowniej woła
i tym lepiej się widzi, jak się oczy świecą -
im gorzej się przedmioty widzi dookoła.
Kocham cię tak, że milczeć o miłości wolę.
Przyciśnij mnie do piersi...
Zasłoń no jeszcze bardziej tę lampę na stole.
Tak. Dobrze. Nic nie mówmy. Możemy pomarzyć.
Nie ruszajmy się wcale. Tak mi jest przyjemnie
czuć twe ciepłe ręce na mej zimnej twarzy!...
Ale cóż to?! Czego chcą ode mnie?
A, to kawa!... I to teraz... No, bo...
Proszę tutaj postawić to wszystko!
Tylko prędzej! Drzwi zamknąć za sobą!...
O czym to ja mówiłem?... No, przysuń się blisko.
Mamy pić kawę?... Teraz?... Tak się spieszy tobie?...
To prawda, że ty lubisz pić bardzo gorącą.
Pozwól, że ci usłużę. Czekaj! Ja to zrobię.
Jaka dziś mocna! Cukru?... Przepraszam, że trącam.
Tylko jeden kawałek? Czy chcesz, bym skosztował?
Proszę. Weź no swą filiżaneczkę.
Ale jak ciemno! Wszystko się w tym mroku chowa...
Możesz podnieść abażur troszeczkę.

Paul Géraldy
przełożył Kazimierz Andrzej Jaworski


zygpru1948 2022.03.16; 05:44:21
Komentowany wiersz: Te usta i maliny
Szczęście (z cyklu Ty i Ja) - Paul Géraldy

A przecież mogliśmy się nie zobaczyć wcale!
Ukochana, za chwilę ci wszystko wyjaśnię,
jak długo się musiały ważyć Losu szale,
zanim myśmy pokochać się mogli - my właśnie.

"Myśmy się urodzili jedno dla drugiego" -
tak mówisz, ale pomyśl: jaka w tym zawiłość,
ile różnych przypadków i ile zabiegów
trzeba było, by stała się ta nasza miłość.

Zanim mogły się złączyć nasze błędne drogi,
zastanów się, jak żyliśmy samotnie w dali,
i że czas jest tak długi, świat wielki i srogi,
i trzeba było szczęścia, byśmy się spotkali.

Czyś nigdy nie myślała, ma przygodo cudna,
ileż to niebezpieczeństw na szczęście czyhało,
gdy dążąc przez świat drogą tajemną i trudną
ciążyły nasze serca ku sobie wytrwale.

Czy zdajesz sobie sprawę z niepewności szlaku,
który wiódł nas w ten wieczór cichy, najłaskawszy,
że straszył jakiś kaprys czy migrena jaka,
a mogliśmy rozminąć się wtedy na zawsze?

Paul Géraldy
przełożył Kazimierz Andrzej Jaworski


zygpru1948 2022.03.16; 05:42:18
Komentowany wiersz: Te usta i maliny
Nieobecność - Paul Géraldy

To nie wtedy mnie opuszczasz
gdy za tobą zamknę drzwi.
Idź już moja mała, idź,
późno już, już wszystko śpi,
lecz tak bardzo lubię gdy,
gdy wizyta twoja dłuższa.
Jesteś tak daleka-bliska -
słyszę cię i widzę cię.
Przywiązana lecz odległa,
nierealna i uległa
czar miłosny na mnie ciskasz...
Już nie potrzebuję cię!
Przezroczysta i tak blada -
strach, niepewność, może zdrada?
W kontur twój się zmienia Czas.
Nieuchwytna na mnie padasz,
tracę cię a więc mi biada!
Tęsknię, czekam, pragnę nas

Paul Géraldy
przełożył Tomasz Paweł Röhrich


Loui Jover
https://3.bp.blogspot.com/-3NDXBx4Qw3s/Uv6PukkXz2I/AAAAAAABA0E/lTirdqu9AN4/s400/Loui-Jover12.jpg


zygpru1948 2022.03.15; 14:42:03
Komentowany wiersz: Ukryci pod palmami
Zygmunt Jan Prusiński


ROZMOWA TEŻ JEST POEZJĄ



Jolanta Maziarz:
- Martwy mnie gryzie.

Zygmunt Jan Prusiński:
- A mnie suchy okrada z tłuszczu!


6.3.2012


zygpru1948 2022.03.15; 06:00:09
Komentowany wiersz: Ukryci pod palmami
Fragmenty książki "Wiersze zawsze są wolne" przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.


Jewhen Brusłynowski
Klatka z panterą

Tak lubisz wzrokiem badać giętką
skórę, co ciało panny spina.
W panterę tę, na wiarę wziętą,
tulipanową lancę wbijasz.
Ją nauczyli mówić, w nosie
ma jednak kwiaty, to nie syci –
o mięso ten uśmieszek prosi!
W krew! na arenę, neofici!

Upadek Rzymu, ryk pantery,
czad orgii, prądy sodomiczne,
olejki w mózgach eteryczne,
piżmo – poeci złotej ery! –
niech wasze się księżyca blaskiem
przeleją głowy w czasie pełni,
pory, jak przypływ, wam wypełni
wino i krew smolista – patrzcie –
smagła, piekąca, pręgowana –
bogini, zwierzę, otchłań może?
gumowa lalka? skóra? sama
Wenus, co wyszła z piany morza?
gitara w palcach lowelasa,
na dźwięki wyszukane łasa.


Przełożył Bohdan Zadura

__________________________


Jewhen Brusłynowski

Urodzony w 1963 roku w Steciwce (obwód czerkaski). Ukraiński poeta, prozaik i dziennikarz. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie im. T. Szewczenki, a następnie pracował w kilku czasopismach. Uważany za jednego z nielicznych przedstawicieli konceptualizmu na Ukrainie. Autor i wydawca Kalendarza Brusłynowskiego (1996), książki w formie kalendarza ściennego z odrywanymi kartkami, mieszczącej najrozmaitsze gatunki literackie. Mieszka w Kaniowie.


zygpru1948 2022.03.15; 05:54:47
Komentowany wiersz: Ukryci pod palmami
Zygmunt Jan Prusiński


MIŁOŚĆ W SŁOWACH WAŻNYCH

Katarzynie Prusińskiej - Lisek

Motto: „On zna nawet moją myśl o jutrze,
każdą pogodę mojego serca, wszystkie uśmiechy, na pamięć”.
- Klaudia Latańska


Kiedy kobieta wyznaje miłość, trzeba w nią uwierzyć.

Przechodzę na razie cieniem koło niej, nie wątpię
w uczciwość jej serca – kołysze swoje ciało
na wietrze dla mnie, opiewa je pieśniami,
gram na gitarze specjalne akordy.

Kiedy kobieta wyznaje miłość, trzeba w nią wierzyć.

Jest mądra w słowach które kieruje z pocałunkami,
odbieram je jak wiosną pierwsze kwiaty,
piszę wiersz za wierszem – rozkochany poeta
biegnie z białymi wierszami, jest w tym coś
z melancholii i romantyzmu.

Kiedy kobieta wyznaje miłość, trzeba w nią wierzyć.


11.11.2010 – Ustka
Czwartek 11:12




OBEJMĘ TWÓJ CIEŃ ŻONO

Motto: „Nie ważne z której to patrzysz strony”.
- Katarzyna Prusińska Lisek


Ubierz się cieplej, wieczory są chłodne.
Musisz przejść na drugą stronę,
tam jestem, oddycham, żyję i czekam.

Objęty paragrafami co do uczuć - czy mogę
ciebie kochać wiernością? Czy wierność
dla ciebie jest ważna, czy to po prostu
pospolity pyłek do zdmuchnięcia z ramienia?

Pośród nas i wobec nas, Pan Bóg specjalną
przekazał opiekę. Jesteśmy zapisani
w Kronice Nieba - więc zawsze jesteśmy
koło siebie i w sobie, by zaznaczyć tę czystość!

Obejrzyj się Katarzyno; stoję przy tobie.
Dotykam twoich ust, całuje je długo i mocno.


10.11.2010 – Ustka
Środa 22:59

Wiersze z książki „Słoneczne bolero w twoich udach”


zygpru1948 2022.03.15; 05:41:39
Komentowany wiersz: Ukryci pod palmami
Dumka o Szklanej Górze

Dlaczego kryjesz się na szklanej górze,
Gdzie nie ma ścieżek ani skał na haki,
Gdzie szklane orły gniazd swych nie budują
I nikt, prócz ciebie, wejść tam nie potrafi?

Żyjesz w twym zamku kolorowych szkiełek
I śnisz o świecie tych tęczowych złudzeń
Gdzie na witrażach rozmawiasz z duchami
Aż szklany kogut zbudzi cię swym pieniem.

Rzuć mi słów linę, utkaną z tęsknoty
Abym mógł wspiąć się na twą szklaną górę
Z diamentem w dłoni, by ciąć urojenia
I sprowadzić cię do mej wiosennej nadziei.

Tu kwitną drzewa i świat się zieleni
I tylko w oknach jest szkło do patrzenia
Na szklaną górę, która się roztapia
We mgle przywidzeń dnia, którego nie ma.

Stefan Grass


Wiktor Wasniecow - Alonuszka - 1881
https://1.bp.blogspot.com/-VL10naQ6_00/T7Blcz79VEI/AAAAAAAAkzE/-v6furd01eo/s400/709px-Vasnetsov_Alenushka.jpg


zygpru1948 2022.03.15; 05:39:19
Komentowany wiersz: Ukryci pod palmami
Miłość - Gűnter Grass

Miłość.
Oto i ona:
Bezpłatny stosunek.
Zawsze za krótki koc.

Rozdygotany kontakt.
Szukanie za horyzontem.
Szelest dwóch par butów w listowiu
a w myślach tarcie bosych stóp.
Wynajmowanie i dzierżawienie serc
lub w pokoju z lustrem i natryskiem
w pożyczonym samochodzie, księżycowej chłodnicy
gdzie niewinność zawsze opada
i swój program spala
słowo dźwięczy piskliwie
zawsze inaczej i nowo.

Dzisiaj, przed jeszcze zamkniętą kasą
ocierała się w dłoni dłoń
przygnębiony starzec i delikatna
staruszka.
Film obiecywał miłość.

Gűnter Grass
przełożyła Maria Krysztofiak


Michela Emeson - Komplikacja
https://1.bp.blogspot.com/-qFGiiihNLmI/T36tjv1wyrI/AAAAAAAAjfI/IczdmliuKoU/s400/EMESON_03Komplikacja.jpg


zygpru1948 2022.03.15; 05:37:57
Komentowany wiersz: Ukryci pod palmami
Nie odwracajcie się - Günter Grass

Nie chodź do lasu,
w lesie jest las.
Kto chodzi po lesie,
szuka drzew,
tego w lesie już nikt nie szuka.

Nie bój się,
strach pachnie strachem.
Kto pachnie strachem,
tego wąchają
bohaterzy, co pachną jak bohaterzy.

Nie pij z morza,
morze ma smak czegoś więcej niż morze.
Kto pije z morza,
ma odtąd
tylko pragnienie na ocean.

Nie buduj sobie domu,
inaczej będziesz w domu.
Kto w domu jest,
czeka na
późną wizytę i drzwi otwiera.

Nie pisuj listów,
listy wędrują do archiwum.
Kto listy pisze,
podpisuje,
co z niego pozostanie kiedyś.

Günter Grass
tłum. Leon Kasajew


Edward Munch - Lęk - 1894
https://3.bp.blogspot.com/-upXpa6dHg44/Tyatyu43qmI/AAAAAAAAh3I/E8lvb2puy60/s640/MUNCH_11L%C4%99k,+1894,.jpg


zygpru1948 2022.03.15; 05:36:43
Komentowany wiersz: Ukryci pod palmami
Pozostawieni między starcami - Gűnter Grass

Jak oni jeszcze kłamią po dziewięćdziesiątce
i swoją śmierć odraczają,
aż stanie się legendą.

W zaplamione dłonie
wcześnie wstających starców
złożono świat.

Wielozłożoność władzy
i zmarszczek rzut na starej skórze
nie poważają gładkości.

My, postawieni między starce,
ogryzamy paznokcie krótko,
nie dorastamy.

Twardo, mądrze i dobrotliwie
trwają w ascezie
i wnet nas przeżyją.

Gűnter Grass
przełożył Bolesław Fac


Julian Fałat - Modlący się starzec
https://2.bp.blogspot.com/-emZ4d0zjQ2I/TxXVE1rUXSI/AAAAAAAAhoM/_Urk-Np4tYs/s400/falat-modlacy.jpg


zygpru1948 2022.03.14; 04:49:47
Komentowany wiersz: W samej rzeczy ty i mokry erotyczny sen
Fragmenty książki "Wiersze zawsze są wolne" przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.


Hryhorij Czubaj

Szukanie współwinnego
(fragment)

zobaczył dzisiaj w swoim oku
wczorajszą łzę

zobaczył nazajutrz w swoim oku
wczorajszą łzę

kolejnego dnia w swoim oku znów zobaczył
wczorajszą łzę i zrozumiał
że już nigdy nie zdoła jej wypłakać
i zrozumiał że to już
koniec
WTEDY
oblicze wieczornej drogi całował podeszwami
aż do urwiska ciszy długo i w męce
zdejmował z siebie ostatnią frazę nerwowo
rozpinając guziki słów długo bał się
spojrzeć na swoje odbicie w nucie re
a gdy popatrzył nie ujrzał tam nikogo
WTEDY
wyrosło w dzwonie drzewo przerażenia
WTEDY
ogromne i rozłupało dzwon
i rozłupało dzwonnicę drzewo przerażenia
i posadziło sobie na barkach całą zgraję gawronów

to drzewo
zginało się bardzo długo
a kiedy jednak się zgięło
wszyscy zobaczyli
JAK
po spazmatycznie zastygłej linii
toczy się czarne jabłko
czarne jabłko się toczy
zatrzymuje się pośród pola
i przybywa dusza samobójcy
na siwym koniku dymu
żeby dla tego samobójstwa
znaleźć współwinnego
i staje po tamtej stronie jabłka jej sobowtór
na zielonym glinianym koniku
i opowiada mu dusza swoje przewiny
a sobowtór po tamtej stronie czarnego jabłka
wypowiada swoje usprawiedliwienia

a potem mówi duszy sobowtór
również o swoich przewinach

i słowo w słowo powtarza dusza
te jego usprawiedliwienia

_______________________________


Hryhorij Czubaj

Urodzony 23 stycznia 1949 roku we wsi Berezyny. Ukraiński poeta i tłumacz. Ukończył studia w Instytucie Literackim im. Gorkiego w Moskwie. Jeden z najbardziej znanych przedstawicieli lwowskiego undergroundu w latach 70. Zmarł 16 maja 1982 roku.


zygpru1948 2022.03.14; 04:46:40
Komentowany wiersz: W samej rzeczy ty i mokry erotyczny sen
Zygmunt Jan Prusiński


NAPAWA MNIE OPTYMIZM DALEKI

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


Zanurzyłem się w otoczce kruchego życia,
szczególna to wiadomość z listu,
kiedy czytam:
"Moi rodzice dawno nie żyją"...
Wzruszyłem się - poeta ma takie słabości,
i wtedy jest przyjacielem Pana Boga.

Następuje zetknięcie dwóch linii w poprzek,
krzyż jest udziałem wspólnej drogi.
Jednak roznamiętniam w niej minimalny optymizm,
codziennym dotykiem ręki, ramion, pocałunkiem czy wierszem.

W tobie są źródła Katarzyno,
z nich powstaje obok nowe.
Choćby nasze przyszłe dziecko - rozmawiamy o nim.
- Już się ono cieszy a jeszcze nienarodzone;
to sygnał z nieba...

Dla twojej mamy i ojca,
dla mnie i dla ciebie,
niech rośnie w szczęśliwe drzewo jutra.


3.11.2010 - Ustka
Środa 7:07





POWRÓCIŁA NA CHWILĘ JAK MGŁA

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


- Ile bym dał życia za ujrzenie jej na żywo,
chociaż pobyć jedną godzinę z moją żoną.

Pokochać jak prawdziwy mąż – zostawić
na pamiątkę po obu stronach naszej rzeki.

Nieporozumienia wyrzucić za horyzont,
niech w ogniskach się spalą – tego chcę.

Jestem duchem czystego ciała – dotykam
soczystą poezję – piszę miłością poemat.

Wiem że czeka wstydliwa pod liśćmi akacji,
rozwija piękno w sobie – rośnie dla mnie!

A dziecko będzie dla nas – flagą...


10.11.2010 – Ustka
Środa 13:15

Wiersze z książki „Słoneczne bolero w twoich udach”


_______________________


Moje Wiersze w Ameryce Południowej...


Kochana Kasiu !



Pisałem Ci o Janie Kobylańskim i USOPAŁ w Ameryce Południowej: Urugwaj - Peru.

No i wiersze tam się ukazały. Mogę śmiało napisać, że prezes Jan Kobylański jest moim przyjacielem.

To dla mnie zaszczyt, jest najbogatszym Polakiem na świecie, to on utrzymuje Radio Maryja i Telewizję TRWAM, do tego wybudował największy pomnik, poświęcony naszemu Papieżowi Janowi Pawłowi II, właśnie tam w Ameryce Południowej.

Jan Kobylański w którymś liście do mnie napisał, że chętnie by mnie widział u siebie, zorganizowałby dla mnie kilka spotkań literackich.

Nawet podróż samolotem chce opłacić...

Dla mnie zaszczytem było to, że moje do niego Listy opublikował w bogatej książce Albumie, z okazji istnienia USOPAŁ - jubileusz X lat Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej.

I jak Ci pisałem moja pierwsza Damo Poezji, tam udałbym się z Tobą.


Całuję Twoje Ręce - Zygmunt


Ustka. 9 Listopada 2010 r.
Wtorek 19:04


http://www.usopal.com/index.php?option=com_content&view=article&id=316:listy&catid=37:publicystyka&Itemid=55


zygpru1948 2022.03.14; 04:31:44
Komentowany wiersz: W samej rzeczy ty i mokry erotyczny sen
Tragiques - Pierre Jean Jouve

(fragment)

Nie ma wcale zwycięstwa,
Jest tylko mroczna klęska,
I cios morderczy w serce,
I ciała w poniewierce.
Gardzę wami, nikczemni
Królowie bydła, stali,
Mnie zbrodnia wasza pali,
Wieczność mówi przeze mnie

Powiedzcie, nikt, nikt nie wie,
Jaka istota szydercza
Ukrywa się za śmiercią;
Nikt nie wrócił ospały
Z ciszy, by rzec: widziałem —
Nikt.
A są tu upojeni
Tym, że zabili, zabili śmiercią
Więcej niż dziesięć milionów
W błocie tysiąca batalii,
Że będą znów zabijać śmiercią
Wdeptani w muł po piersi
Są upojeni
Tym, że stworzyli olbrzymią armię
Biednych umarłych w rozkwicie,
Którzy nie wstaną już nigdy
Z otchłani, dokąd strąciły
Ich kulomioty o świcie.
I mówcie! Czy rewolucja
Chciałaby nowych ofiar z życia?

Pierre Jean Jouve
przełożył K. A. Jaworski


zygpru1948 2022.03.14; 04:30:58
Komentowany wiersz: W samej rzeczy ty i mokry erotyczny sen
Na zboczu - Pierre Jean Jouve

Parując twardnijcie w kamień, tężejcie w łzę.
Wszystko tak nisko jest w niebie czystym.
Jak piękny jesteś! grobowiec cielesny
kamienia rozdzierające usta.

Połknąć mężczyznę jak napój
jest odwieczną żądzą kobiety
i szmerem wody
piramidą obłoków.

Pierre Jean Jouve
przełożył Julian Rogoziński


zygpru1948 2022.03.14; 04:30:10
Komentowany wiersz: W samej rzeczy ty i mokry erotyczny sen
Gravida - Pierre Jean Jouve

Skalista droga ciemnymi krzykami usiana
Aniołowie na straży ciężaru przeciągających
kamieni nagich pod falami mroku
szmaragdowa zieleń z pianami i krwią.
Jak pięknie. Śmierć wyśpiewa obraz smutnej
płaszczyzny, a nie ciepłą wieczoru płeć.
Wzdraga się i nieskończenie oddala
w kierunku dzikich okolic: tam zawsze
pragnąłem żyć.
Tam trawa i gorzka granica, zapach lasu
nawozu i łez i wzruszająca postać chłopca
co zadrżał powtórnie, odkrywszy okrucieństwo
brzucha, który
słodyczą był pierwszy raz.

Pierre Jean Jouve
przełożył Julian Rogoziński


zygpru1948 2022.03.14; 04:29:09
Komentowany wiersz: W samej rzeczy ty i mokry erotyczny sen
Jeleń nocy - Pierre Jean Jouve

Tropić jelenia musicie w skupieniu
Sekretnie pogrążony w żarze swej jedności
odpoczywa przed świtem wsparty na kolanach
śni bez tchnienia w gór gąszczu
Niespokojny wrażliwy podstępny i straszny
gotów na wszystko, niezbędny
i słodki jak kobieta
To wy wkroczycie nadzy w wasze przeznaczenie

Z waszego przeznaczenia wynika przeznaczenie
zwierzęcia niepojętego, zwierzęcia niewidzialnego
zwierzęcia które nigdy nie zjawia się pierwsze
w pełnych wrogości przestrzeniach

Waszej duszy myśliwy przeklęty
wybiegł naprzód by jelenia duszę
schwytać bardziej naprzód niż trzeba
i dusza zwierzęcia zwietrzyła już z oddali duszę myśliwego

Walka żeby się wyrwać kiedy susem boskim
stajesz nagle na skale niewidzialnej!
Walce chytrej i zręcznej waszych pragnień
kres kładzie dopiero kula.

Żeby kula trafiła w tajemniczy punkt
będzie twym ostatecznym pragnieniem
I całe twe przeznaczenie
odbije się w jelenia wzniosłym przeznaczeniu
Podczas gdy krew wynagradzać będzie cię tajemnie

Pierre Jean Jouve
przełożył Julian Rogoziński


zygpru1948 2022.03.13; 02:04:53
Komentowany wiersz: Kobieta w różowej suknience
Fragmenty książki "Wiersze zawsze są wolne" przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.


Emma Andijewska

Martwa natura z odchyleniem etycznym


Trzy karasie, cytryna i bęben,
I kogut, zamurowany w topazie.
Kuchenny nóż, widelec, kawałek pumeksu,
Gdzie oko zatrzymało się pstrokate.

Jak mysz, zakorkowano rubin
W przejrzystej pułapce, gdzie – nadaremnie – pozew.
Linieje czas (są szalki wczesne i późne).
Pietruszka jasna. Pasikoników tabun.

Z tasakiem po kuchni chodzi jesień.
Wyłuskuje z niestałej masy
Przejrzystość, niby cielęcy szkielet.

W słoiki – upycha słońce
I – na półkach – przegląda towar.
Nie wzrok, a jezioro, oczyszczone z hańby.

______________________


Emma Andijewska

Urodzona w Doniecku. Ukraińska poetka, prozaiczka i malarka. W roku 1957 ukończyła filozofię i filologię na Wolnym Uniwersytecie Ukraińskim. Uchodzi za najwybitniejszą przedstawicielkę nurtu modernistycznego w emigracyjnej literaturze ukraińskiej. Mieszka i pracuje w Monachium.


zygpru1948 2022.03.13; 01:48:38
Komentowany wiersz: Kobieta w różowej suknience
Zygmunt Jan Prusiński


ROZMOWA Z POETĄ O MOJEJ ŻONIE

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


I

Federico*, ty mnie zrozumiesz na pewno.
Moja żona ma ładny uśmiech i oczy ładne, ale ma smutną twarz.
Modlitwa w jej ustach to światło – jest bardzo wierząca i delikatna;
w niej jest liryka, że usłyszeć można melodię z czystym echem powracającym.
Stoję między wierzbami, czekam na Fryderyka Szopena, trochę się spóźnia -
potrzeba mi jego muzyki, niech zagra nam poważnie i na żywo...

Federico, różne są zaklęcia, wklęsłe i wypukłe.
Wyobrażam żonę inaczej niż w bajce zamieszkałej, spadają liście
do moich wierszy – jakby szukały pomocy przetrwania, pękają lustra samotne.
Rzeki inaczej płyną, stawy ziewają znużone ciszą, czyżbym tylko ja błądził
pośród drzew w Kolczastym Lesie, gdzie tyle godzin tam spędziliśmy?
Jabłonie dawno poszły spać – bez kolorytu powstają wiersze...

Federico, jeśli spotkasz moją żonę, ukłoń się pierwszej Damie Poezji!


8.11.2010 – Ustka
Poniedziałek 8:09




II

ROZMOWA Z POETĄ O MOJEJ ŻONIE


Federico*, mgła srebrna w krainie gdzie jestem.
Wczoraj byłem na mszy, akurat zawitał biskup Paweł, modliłem się
za moją żonę, by nie błądziła w swoim życiu, przecież wie gdzie przebywam.
Nie będę opowiadał ptakom o szczęściu, bo z kart pod akacją nic nie wyszło.
Poplątany blues fałszuje a gitara pajęczyną zarosła – na wprost drogowskazy
stoją ujmujące w swej prostocie; niebo srebrzyste.

Federico, pomóż przyjacielowi poecie.
Dawno nie kochałem swej żony – a inne kobiety w mozaice miny stroją.
Jarzębiny zwinięte niczym ze starości, kotłuje się przy molu morska fala,
mewy pozawieszane jakby dla dekoracji, stroi się także nadzieja. -
Pójdę z powrotem do Kolczastego Lasu, może powróciła żona z tęsknoty,
by objąć ramieniem i zasnąć w moim opiekuńczym gnieździe.

Federico, mnie dużo nie potrzeba ze snu jabłoni...!


8.11.2010 – Ustka
Poniedziałek 13:41

*Federico Garcia Lorca


Wiersze z książki „Słoneczne bolero w twoich udach”


zygpru1948 2022.03.13; 00:31:44
Komentowany wiersz: Kobieta w różowej suknience
Haiku - Jack Kerouac

Przemywam twarz
śniegiem
pod Małą Niedźwiedzicą.

W słońcu
skrzydła motyli
jak witraże w kościele.

Kot: małe
ciałko, którym posługuje się
malutka osoba.

Niebo jest nadal czyste,
rosa rozsiadła się
na maszynie do pisania.

Krople deszczu są pełne
osobowości –
wszystkie.

Nie ma Buddy,
ponieważ
nie ma i mnie.

Smak
deszczu –
dlaczego mam klęczeć?

Księżyc w pełni, biały śnieg –
moja butelka
z zamrożoną na fioletowo cieczą.

Biedne, słodkie ciało –
nie ma, nie ma
odpowiedzi.

Przyjaciel pojawił się
w mojej sypialni –
wiosenny deszcz.

Książka
sama stoi
na półce.

Żadnych gałęzi na drzewie,
aby schwycić szklankę
wody.

Ach, ptaki
o świcie.
Moja matka, mój ojciec.

Mężczyźni i kobiety
jazgoczący pod
wieczną Pustką.

Jack Kerouac
przełożył Kazimierz Brakoniecki


Louisa Boyd
https://4.bp.blogspot.com/-F6bbo5YoPh8/VFwV7a-pyvI/AAAAAAABDkM/NOb-2k7X4sI/s1600/Louisa-Boyd2.jpg


zygpru1948 2022.03.13; 00:30:24
Komentowany wiersz: Kobieta w różowej suknience
Chorus 182 - Jack Kerouac

Esencja Istnienia
to Stan Buddy –
Jako Budda
wiesz
że wszystkie szmery
przywiane z drzewa
i widoki
z zaczarowanych mórz
na Wyspach Szczęśliwych
i wszystkie smaki
w Nektarowej Zupie
i wszystkie wonie
w altanie róż
- ach, róża, lipcowa róża –
zabita przez pszczoły –

i wszystkie uczucia
w sikorki
chichoczącym gardziołku
i wszystkie myśli
w kosmatym wiechciu
umysłu
to jeden obiad

Jack Kerouac
przełożyła Teresa Truszkowska


zygpru1948 2022.03.13; 00:28:46
Komentowany wiersz: Kobieta w różowej suknience
Chorus 211 - Jack Kerouac

Krąg wibrującego cielesnego
poczynania*
Obraca się w próżni wyrzucając ludzkie istnienia,
Świnie, żółwie, żaby, owady, gnidy,
Myszy, wszy, jaszczurki, szczury, dereszowate
Konie wyścigowe, syfilityczne wiejskie kleszcze,
Okropnie trudne do nazwania wszy sępów,
Mordercze, napastliwe armie psów
Z Afryki Nosorożce błądzące po
dżungli,
Wielkie odyńce i potężne gigantyczne samce
Słoni, barany, orły, kondory,
Placki kukurydziane, Jeżozwierze i Pigułki -
Bezustanne poczynanie wszystkich żywych
istot
Zgrzytających wszędzie w Świadomości
Poprzez dziesięć kierunków przestrzeni
Zajmujących wewnętrzne i zewnętrzne sfery,
Od najbardziej mikroskopijnego nie-owada
Do Jelita Roku Świetlnego potężnej Galaktyki
Oświetlającej niebo jednego Umysłu –

Biedny! Chciałbym się wyzwolić
z tego niewolniczego cielesnego kręgu
i zmarły, schronić się bezpiecznie w niebie.

Jack Kerouac
przełożyła Teresa Truszkowska


* Według wierzeń i filozofii buddyjskiej nie mający początku łańcuch wcieleń w procesie stawania się (sanskr. Saṃsāra); jego kresem jest Nirwana. Przedstawiany w postaci obracającego się kręgu, podzielonego na sześć głównych sfer egzystencji. [przyp. tłum.]


zygpru1948 2022.03.13; 00:27:24
Komentowany wiersz: Kobieta w różowej suknience
Wino ciemnych zaułków - Jack Kerouac

Mogłem skończyć dużo gorzej niż
siedząc w Ciemnym Zaułku pijąc wino

Wiedzieć że wszystko jest i tak nieistotne
Wiedzieć że nie ma tak naprawdę różnicy
pomiędzy bogatym a biednym
Wiedzieć że wieczność nie jest ani pijana
ani trzeźwa, wiedzieć to za młodu
i być poetą

Mogłem pójść w biznesy i puszyć się
I wierzyć że Boga to obchodziło

Zamiast tego kucam w samotnych alejkach
I nikt mnie nie widzi, tylko mą pustą butelkę
a widzą to że jest pusta

Robiłem to na polach kukurydzy i cmentarzach

Wiedzieć że śmierć nie wydaje żadnego dźwięku
Wiedzieć że kolby kukurydzy rozmawiają (pomiędzy
sobą zgrzytając starymi ramionami)

Siedząc w alejkach czając neony
I obserwując sprzątaczy z katedry
Wyżymających swe szmaty pod schodami kościoła

Siedząc i pijąc wino
A na trakcie kolejowym będąc błogosławionym

Być milionerem i wtedy woleć
Kręcić się z butelczyną tokaju
W drzwiach hurtowni, kierując twarz ku długim zachodom słońca
Na kolejowych polach traw

Wiedzieć ze śpiący na rzece
śnią próżne sny, kucnąć
w nocy i dobrze o tym wiedzieć

Być mrocznym samotnym nerwowo-wzrocznym obserwatorem
Wirującego diamentu świata

Jack Kerouac
przekład Marcin Walkowiak


zygpru1948 2022.03.12; 03:46:53
Komentowany wiersz: A ta twarz, a te oczy, a te oczy...
Fragmenty książki "Wiersze zawsze są wolne" przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.


Ołeksandr Irwaneć

List otwarty do premiera Kanady Briana Mulroney’a i Generalnego Gubernatora Romana Hnatyszyna od pracowników kołchozu “Szlak Illicza” (przekreślone) “Szlak Ilokwycza”


Nie możem jeść ni pić nie możem,
Gazety, książki lecą z ręki,
Kiedy quebeccy ciało twoje
Separatyści rwą na strzępki,
Kanado, matko nasza droga!
Niemota twa już dziwi nas.
Czego chcą jeszcze? Czyż, na Boga,
Ptasiego mleka u was brak?
Już nas nie dziwi ta Marianna,
Przez którą bajzel ten i draki.
Pisaliśmy do Mitteranda.
(Nawiasem mówiąc, kto to taki?)
Trza, do Butrosa też się zwrócim,
I do Galego. Pchniemy posłów
Do Anglii. Niech ich pan ukróci,
Hnatyszyn. Żabojadów ostro!
Gwizdnijcie tylko. Wszystko rzucim
I wnet się stawim. Całą wioską.

kwiecień 1992

______________________


Ołeksandr Irwaneć

Urodzony 24 stycznia 1961 roku na Wołyniu. Ukraiński poeta, prozaik, dramaturg, felietonista, krytyk literacki. Ukończył studia w moskiewskim Instytucie Literackim im. Gorkiego. Współzałożyciel grupy literackiej Bu-Ba-Bu. Stypendysta Kuenstlerakademie Schloess Solitude (Stuttgart, RFN, 1995), kuenstlervilla Waldberta (Monachium, RFN, 2001), Fundacji KulturKontakt (Wiedeń, Austria, 2002). Stypendysta Fundacji Fulbrighta (USA, 2005-2006), stypendium „Gaude Polonia” 2008 r. Mieszka w Rownym i w Irpeniu pod Kijowem.


zygpru1948 2022.03.12; 03:42:45
Komentowany wiersz: A ta twarz, a te oczy, a te oczy...
Zygmunt Jan Prusiński


ZNIEWOLONY WEDŁUG ZASŁUG W PACIERZU

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


Gitara niespokojna w kącie struny budzi.
Dawno nie szukałem na niej takich akordów, które nie bolą w samej już melodii.
W Wiedniu miałem ich cztery – mogłem wybierać jak wiatr wybiera drzewa.
Rozkołysany i ja w kącie samotności brzmię struną zardzewiałą,
odnoszę wrażenie w pokątnych aspiracjach, że miłość z kobietą jest sztuką.

Który mężczyzna zna naprawdę kobietę?
Pewność to własny cień – powracający i odchodzący, ale zawsze powraca,
jak dźwięk w melodii, jak poranna rosa, jak myśli o zagubionej miłości.
Roznoszę w pustym polu wieści nikomu, wybiela się ulubiony kolor -
sterczy w pobliżu krzyża lekko pochylony; tylko wrony rozkraczone kraczą.

Gdzie jesteś mój przyjacielu?
Federico*, wstań i przybądź do mnie,
okropnie się źle czuję – chcę pisać wiersze o żonie,
nie wychodzą mi liryki o miłości, jakby ognisty zalew koloru niewiadomego
wywrócił spokój w gnieździe posłanym, gdzie miała kwitnąć doskonałość.

- Czy jest coś ważniejszego od pisania wierszy?


7.11.2010 – Ustka
Niedziela 5:55




OGNISTY ZALEW KOLORU NIEWIADOMEGO

Motto: „Gdy się kocha wszystko jest prawdą”.
- Katarzyna Prusińska - Lisek


Modlitwy ukryte jak kamienie.
Błądzi teraźniejszość jakby była pijana,
otwiera się leszczyna, częstuje orzechami tych co są twardzi.
Nie przyjmuję poczęstunku, podniosłem tylko jeden orzech na pamiątkę.

Gdzie jesteś mój przyjacielu?
Federico*, wstań i przybądź do mnie,
okropnie się źle czuję – chcę pisać wiersze o żonie,
nie wychodzą mi liryki o miłości, jakby ognisty zalew koloru niewiadomego
wywrócił spokój w gnieździe posłanym, gdzie miała kwitnąć doskonałość.

Rozszerzam bardziej ciszę na strony.
Jestem poszukiwanym przez samego siebie,
nawet lustra nie pomogą i światełko w szparze dla nadziei.
Uwalniam się od pozorów, rozdaję karty pod akacją jakbym miał usłyszeć
z ust niemego, że mi powie prawdę o znaczeniu niepojętym przez mgłę,
która nie opuszcza mnie od kilku dni, wyłączam światło – wolę ciemność.


6.11.2010 – Ustka
Sobota 23:04

*Federico Garcia Lorca


Wiersze z książki „Słoneczne bolero w twoich udach”


zygpru1948 2022.03.12; 03:08:46
Komentowany wiersz: A ta twarz, a te oczy, a te oczy...
Norwid - István Kovacs

Wyłamuje się
plama po obrazie.

Rzęsy to grzebień, którym ślepiec przeczesuje świat.

Przytułek dla biednych tak samo niepojęty
jak wiersze.

Kto mógł rozmawiać z twą czaszką, umarł.

Na scenie zmrok
i zamieszanie.

Duch rozwieje się w mgłę.

Garda szpady jak kaganiec na ustach.

Okryjcie mnie lepiej

István Kovacs
przełożył Bohdan Zadura


Norwid
https://1.bp.blogspot.com/-u9jMX1_7aNU/UJsXl46FPaI/AAAAAAAAwsc/fChUms6BdRc/s400/Norwid_Cyprian_Kamil.jpg


zygpru1948 2022.03.12; 03:07:31
Komentowany wiersz: A ta twarz, a te oczy, a te oczy...
Ono - István Kovács

Patrzę na Ciebie,
Panie,
ja, paralityk od chwili poczęcia,
który umiem poruszać
tylko wzrokiem,
tym podwójnym peryskopem
zaświatów.

Kto stamtąd wejrzy we mnie tak,
jak gdyby był mną?

Tkwiące w krześle u fryzjera
wieczne niemowlę,
ja,
karnawałowa kukła,
której młodość przywraca się strzyżeniem.

Od prapoczątków źródeł
w imadle zastygłych pięści
tkwi kraj ściśnięty na opak.

Fruną z niego ku niebu
obrazki rodzinne.

Gardłowe dźwięki,
które daję z siebie,
jedyny mój skarb,
przecina ostrze nożyc,
a skalpel tnie wyobrażone mięśnie
nad kolanami.

Teraz jest zima.
ale również latem
czekam na Ciebie w bezruchu bałwanka.

Przede mną świat w amalgamatowej powłoce,
którym nie odetchnę.

Widziałem dość,
Panie,
jeżeli to już wszystko.

István Kovács
przełożyła Anna Górecka


Paul Cézanne - Arlekin - 1888
https://4.bp.blogspot.com/-9ndFK2EqaRk/T2RegXJklUI/AAAAAAAAjA4/QZXpPLwIhEs/s640/____harlequin-1.jpg


zygpru1948 2022.03.12; 02:50:13
Komentowany wiersz: A ta twarz, a te oczy, a te oczy...
Akrobaci Kierkegaarda - István Kovács

To nie jest niebo,
nie błogosławi deszczem,
nie jest rajem zmartwychwstań,
nie jest jurtą
zdobytej przez ludzkość ojczyzny.
Znak na jego rozpiętym zenicie
to tylko hak paragrafu,
schizofreniczna kotwica nadziei -
wbita w nasze gardła.
Kołyszemy się
nad dyszącymi arenami,
pobrudzeni przez plamy na Słońcu,
pod nami
morze,
skalista góra,
piasek,
klingi S. O. S.-ów przebijają nam stopy,
pachwiny,
płuca.
Nadchodzą zwinni połykacze noży,
klauny;
na ich czapeczkach dzwoneczki noży,
które zagłuszają
rozkładający się w mózgu trzask broni.

Kołyszemy się
nad dyszącymi arenami,
w czas
ust Jonaszowej ryby,
wielkich mędrkowań
i polowań wielkich.

Kołyszemy się
„przy ogólnym śmiechu mądrych”,
„tak właśnie koniec świata nastąpi”.

Nie myślcie,
że „to tylko żart”,
nie myślcie, że to tylko rzężenie poezji.

István Kovács
przełożył Bohdan Zadura


Pablo Picasso - Young Acrobat on a Ball - 1905
https://4.bp.blogspot.com/-befljwtpT8A/T2RaU3-ad3I/AAAAAAAAjAU/9hKvOsOHFGs/s640/___%2BAcrobat%2Bon%2Ba%2BBall.%2B1905%2B-%2Bby%2BPablo%2BPicasso..JPG


zygpru1948 2022.03.12; 02:47:18
Komentowany wiersz: A ta twarz, a te oczy, a te oczy...
Sted - István Kovacs

Byli tacy co rodzili się
byli tacy co umierali
byli też i tacy którym to było mało
Edward Stachura

1.

Na próżno mnie wołałeś,
nie poszedłem ślizgać się po Wiśle,
a ty nieprzyzwoicie
przeszedłeś po obrusie parku,
na którym wytopiła plamę buchająca z kanału para
i rozmyłeś się we MGLE,
rozpadłeś na punkty,
jak w mordercę wyolbrzymiona ofiara
FILMU
który obaj lubiliśmy.

Lubimy -
wtrąciłbyś teraz,
bo życie ludzkie to nie czas gramatyczny,
w był, jest i będzie nie można go zamknąć...
na był można powiedzieć jest,
temu co będzie odpowie to co było,
a będzie to nie więcej niż jest;
w tym nasza nieśmiertelność...
Nasza ostatnia szansa - powiedziałby Sandor Csoóri,
Laszló Nagy swym milczeniem wskazałby na obie.

Przed nimi stroiłeś gitarę
- ile już lat minęło? -
Człowiek w kwiat się przemienił,
z ulów melodii
wyroiły się pszczoły


2.

... Potem po parzystych strunach szyn
ruszyła biała lokomotywa,
krwawą dłonią pomachałeś za nią,
cztery palce -
na strony świata rozpryśnięta iskra,
a piąty,
żywy znak cyrku życia
pozostał
byś miał czym pozdrowić śmierć.
Ja naprawdę zazdrościłem ci
Sted

że zimą zimę,
wiosną wiosnę,
latem lato,
jesienią jesień kochasz,
bo ja zawsze oczekuję wiosny,
nawet wiosną też wiosny
i to jest chyba śmieszne.

Mówiłeś, że
musiałoby być zaćmienie słońca,
żebyś nie patrzył w słońce,
(lub musiałbyś pisać doktorat).
Na karcianym stole nieboskłonu
jak wygrane monety
nasunąłeś jednak wzajem na siebie
słońce i księżyc.
Piszą do Ciebie wiersze.
Nie złość się, Sted.
Wiem,
że tego najmniej chciałeś,
lecz oni cię kochają,
kochają całym życiem.
A jak pisałeś: wszystko jest poezją,
więc i milczenie to wiersz,
hymn,
nieskończony poemat...

Obiecuję,
nigdy nie pójdę na twój grób
i nie zapalę ci świeczki,
jedynie brzozę osmalić mogłyby jej płomienie,
zresztą listopadowe cmentarze
zmartwychwstają tylko do ósmej wieczór.

Kończę.
Spotkamy się nad Körösem przy budce strażnika,
możesz zostać tam choćby miesiąc,
albo dłużej,
dopóki słońce pozwoli, by patrzeć mu w oczy
i wierzby nie zapłaczą na brzegu.

István Kovacs
przełożył Jerzy Snopek


Sted
https://4.bp.blogspot.com/-laU0ZgAl1hQ/TmvL9k1Q39I/AAAAAAAAb8g/DOFaMtjAiDI/s1600/___19202.jpg


zygpru1948 2022.03.11; 18:46:57
Komentowany wiersz: Sny na piaszczystej drodze
NAGIE PACIERZE - część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński


NOCE POD PARASOLAMI

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1201124,nagie-pacierze-czesc-i


zygpru1948 2022.03.11; 18:43:54
Komentowany wiersz: Sny na piaszczystej drodze
NAGIE PACIERZE - część druga

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński


W PROMIENIACH UCZUĆ

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1211960,nagie-pacierze-czesc-ii


zygpru1948 2022.03.11; 14:57:00
Komentowany wiersz: Sny na piaszczystej drodze
NAGIE PACIERZE - część trzecia

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński


PRZYTULONA DO PRZYRODY...

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1212369,nagie-pacierze-czesc-iii?fbclid=IwAR0YI9bOaikULKyLKoqzyN5eE_AJLShozS_2mAD0-8E7b7AhM9odm1aLQso


zygpru1948 2022.03.11; 05:28:34
Komentowany wiersz: Sny na piaszczystej drodze
Fragmenty książki "Wiersze zawsze są wolne" przygotowanej przez Bohdana Zadurę, wydanej w Biurze Literackim 9 listopada 2007 roku.


Wołodymyr Cybulko

Sobotni samolot z Paryża


co sobotę gdzieś między piątą i szóstą kiedy wszyscy
zbierają się do kolacji nad naszym terytorium przelatuje samolot

stamtąd wiezie dziesięć ton rozbawionych pasażerów tutaj
sto ton nostalgii bo to samolot z Paryża ni mniej ni więcej

w tym czasie wszyscy spoglądają w niebo i kozy i obłożone
podatkami jabłonie i śliwy i dzieci i babcie pod kościołem i miedze

na miedzach rośnie czarny bez i kalina i wszelka bezimienna
trawa

tu czas zgęstniał jak kogucik na patyku słodki wiśniowy
kogucik to terytorium naszej duszy

a ścieżki Pańskie biegną aż hen za górami

jaskółczą robotę tu niekiedy wykonują ludzie bo jaskółki zbudowały
kościół wtedy kiedy ludziom zabronili

i oko z dzwonnicy na wszystkie strony patrzy szukając śladu
Pańskiej stopy

a że chodził tędy Pan to starsi ludzie mówią że to prawda

a jeśli nie Pan tu chodził to Dziewica Maryja na pewno
stąd bo skąd by się tutaj wzięli ludzie

ale i ludzi tu nie ma jakby nie widać tak zjawiają
się co sobotę koło cerkwi

a miedze tu są i kozy są

niekiedy w dzień można spotkać kamień co sobie dokądś idzie pijany
gdzie się
wybrał nie powie jak to kamień

niekiedy sam z siebie jedzie wóz

co roku w czerwcu kwitnie lipa

a babcie i dzieci pod cerkwią tylko w soboty gdzieś tak między
piątą i szóstą kiedy nad naszym terytorium przelatuje samolot

tutaj nikt nie wierzy że człowiek pochodzi od małpy
bo nie ma z kim o tym porozmawiać ale co sobotę na dachu cerkwi
ukazuje się
Pismo Święte

i babcie te które umieją latać czytają go i przekazują
dzieciom

niebo ma tutaj właściwy kolor bo innych nie ma a czwartek
czysty choć mówili że był jeszcze jakiś lecz o nim już zapomnieli

kalina tu też jest skrzydlata a kwiaty same siebie malują na
ścianach chat

to terytorium naszej duszy i dusza oddala się stąd dalej
niż na pięć kilometrów zamienia się w glinę

glina tutaj jest biała przeważnie zdarza się również ruda

ale naprawdę ruda nie jest to trzmiele ją tak przemalowują

o jedzie wóz sam z siebie i macha skrzydłami samolotowi
więc to sobota gdzieś tak między piątą i szóstą

o świcie w studniach widać gwiazdy więc pochylać się w studnie
nie należy
bo można wypaść z tamtej strony ziemi a wtedy
czym wrócić z powrotem

od ciszy czasami dach idzie na chatach dokąd i po co nikt nie wie
ale w tym czasie z reguły nie ma deszczów

deszcze tutaj zrzucają żabki ale żabki szybko
dorastają i gdzieś się wynoszą

od czasu do czasu ptaki podrzucają komuś złoto kolczyki
obrączki itd.

wybierając się tutaj przemieniasz się cały w pyłek kwiatowy i
odtąd już pszczoły od ciebie się nie odczepią

to terytorium duszy nic nie poradzisz a samolot w soboty
leci i już

____________________________


Wołodymyr Cybulko

Urodzony w roku 1964 we wsi Chmielna (obwód czerkaski). Ukraiński poeta, tłumacz, eseista i działacz polityczny. Autor tekstów popularnych piosenek, charyzmatyczna postać w środowisku kijowskiej młodzieżowej pop-bohemy. Reżyser i współorganizator m.in. festiwalu „Czerwona ruta”. Wieloletni doradca Wiktora Juszczenki. Mieszka w Kijowie i we Lwowie.


zygpru1948 2022.03.11; 05:20:06
Komentowany wiersz: Sny na piaszczystej drodze
Zygmunt Jan Prusiński


ZE SKOWRONKAMI W POLU SIĘ UGANIAM

Motto: "Moje serce wciąż czeka"
- Katarzyna Prusińska Lisek


Zdobędę jaśniejszy kierunek,
zostawię ptaki na polanie
i przyfrunę do twego serca.

Przytulisz moje skrzydła,
do ucha szepniesz słowa
które nie kaleczą a leczą.

Pocałunki za wczoraj,
za jutro i pojutrze odbiorę -
wiesz jak lubię się całować.

Kiedy cię nie ma Katarzyno,
ze skowronkami się uganiam.

- Taki ze mnie romantyczny chłopak...


26.10.2010 – Ustka
Wtorek 22:05




SNY MOJE NIE SĄ NA PRÓŻNO...

Katarzynie Prusińskiej - Lisek


Gwiazdy wybierają człowieka.
Każdy ma gwiazdę - opiekunkę.
Jeśli mam i ja takową gwiazdę,
to na ziemi opiekunkę Kasię.

W snach widzę ją ożywioną.
Chodzi po mieście i czyta
ptakom moje nowe wiersze -
ogarnia ją przeto szczęście.

Kochamy się rzadką miłością,
nie spotkasz owej na ulicy.
Wręcz każde słowo to dziecko
- dbamy o naszą rodzinę.

Sny moje nie są na próżno,
oswobodzone płyną do niej.
A każda literka oznacza -
ślad ukojenia w sercu.


18.10.2010 – Ustka
Poniedziałek 6:33

Wiersze z książki „Słoneczne bolero w twoich udach”
[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122][123][124][125][126][127][128][129][130][131][132][133][134][135][136][137][138][139][140][141][142][143][144][145][146][147][148][149][150][151][152][153][154][155][156][157][158][159][160][161][162][163][164][165][166][167][168][169][170][171][172][173][174][175][176][177][178][179][180][181][182][183][184][185][186][187][188][189][190][191][192][193][194][195][196][197][198][199][200][201][202][203][204][205][206][207][208][209][210][211][212][213][214][215][216][217][218][219][220][221][222][223][224][225][226][227][228][229][230][231][232][233][234][235][236][237][238][239][240][241][242][243][244][245][246][247][248][249][250][251][252][253][254][255][256][257][258][259][260][261][262][263][264][265][266][267][268][269][270][271][272][273][274][275][276][277][278][279][280][281][282][283][284][285][286][287][288][289][290][291][292][293][294][295][296][297][298][299][300][301]
Wiersze na topie:
1. Nalej jednego (31)
2. Rozpryski (31)
3. Nocami (30)
4. Szarotka (30)
5. Potem cisza (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (422)
2. Klaudia (406)
3. Miłosz R (352)
4. darek407 (243)
5. Jojka (104)
więcej...