Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (9)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Wiosna
- lucja.haluch
Księżycową nocą
- Kama
namiastka
- Suliko
Księżycową nocą
- Suliko
więcej...

Dziś napisano 24 komentarzy.

Komentarze otrzymane - zygpru1948



zygpru1948 2022.04.05; 11:11:29
Komentowany wiersz: W obrębie tego czasu od naszego...
Zygmunt Jan Prusiński


W KOLE TAŃCZĄCEJ MGŁY

Mirosławie Lewandowskiej


Przywykłaś do moich słów


zygpru1948 2022.04.05; 03:35:23
Komentowany wiersz: W obrębie tego czasu od naszego...
Zygmunt Jan Prusiński


RZEKA MIŁOŚCI

Mirosławie Lewandowskiej


W decyzji niczym podlotka
gram ci balladę poranną na gitarze
pisałem onegdaj muzykę a ta ballada
ma tytuł „Oczekiwanie” -
posłuchaj jak potrafi sprzyjać
względem zaproszenia do miłości.

- Skradam to co lubię w tobie
ogrzewasz mnie sobą więc wtulam
siebie w twoje nagie ciało
by ci było dobrze w poniedziałek.

- Otwiera się twoja kobiecość
głaszczesz mnie jakbyś zdawała
miłosny egzamin - rozumiem
więc i ja zdobnie rozpieszczam
to co masz dla mnie w oddaniu
w taki zwykły dzień co nie jest
jeszcze wiosenny...

- Rozpieszczam waginę w różnych
odstępach ujmująco jej szeptać
nad podziw otwiera się jak róża.

Miro niech to trwa -
miłość jest lekarstwem boskim!


4.04.2022 - Ustka
Poniedziałek 11:10

Wiersz z książki „Nagie Pacierze”


zygpru1948 2022.04.05; 03:30:53
Komentowany wiersz: W obrębie tego czasu od naszego...
Wysokoprocentowe ze średniej półki
Marta Podgórnik

Odpowiedzi Marty Podgórnik na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.



Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

A jest? Nie miałam pojęcia. Sądziłam, że jadą na tym samym wózku.

Czy pamięta Pani pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Niewykluczone, że napisanie pierwszego własnego wiersza jest jeszcze przede mną.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Pani talentu i dlaczego nie wzięła Pani sobie tego do serca?

Na szczęście talentu zaczęto mi odmawiać dopiero teraz, gdy już nie mam serca. Może powinnam się jednak bardziej przejąć, zważywszy, że moimi sędziami bywają prawdziwi eksperci od braku talentu.

Czy udało się kiedyś Pani zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Nie, i chwała Bogu, jeśli się weźmie pod uwagę, że dziś poezja działa już tylko na poetów… najbardziej własna. Poeci, z którymi zdarzyło mi się jednakowoż bliżej poznać, na szczęście piszą lepiej ode mnie.

Jaka jest Pani ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pani liryki?

Wysokoprocentowe ze średniej półki.

Druga część pytania – jak wyżej.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

Nie każdy. Niektórzy są całkiem fajni.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Dlaczego miał rację? Był wielkim pisarzem.

A że się legną, to prawda. Z tym że nie wszędzie, a głównie w internecie. Robactwo też nie umie się podpisać.

_________________________________


O AUTORZE

Marta Podgórnik

ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2020/12/Podgornik_Uczestnicy.jpg


zygpru1948 2022.04.05; 03:26:43
Komentowany wiersz: W obrębie tego czasu od naszego...
Szept. Nieśmiałych westchnień szmery - Afanasij Fet

***

Szept. Nieśmiałych westchnień szmery
i słowiczy trel.
Potok srebra z atmosfery
na ruczaju biel.

Światło nocne. Mroczne cienie.
Cieni niema straż.
Czarnoksięskie przemienienie:
ukochanej twarz.

W lotnych mgiełkach róż zakrzepły
i bursztynu blask,
i pieszczoty, i łzy cieple,
i już brzask, już brzask.

Afanasij Fet
przełożył K.A. Jaworski


Christiane Vleugels
https://3.bp.blogspot.com/-F3xczmINhIQ/UlWyF0KSHJI/AAAAAAAA_Jo/q6f8_eywUdw/s320/2f0f2e512493Christiane+Vleugels.jpg



Dopiero - Afanasij Fet

Mój proch już zapomniany uśnie w grobu cieniu,
a życie twe rozkwitnie, maj roztoczy woń, —
o, wtedy choć na chwilę w lubym zamyśleniu
nad wierszem, co mi dźwięczał, głowę swoją skłoń!
I serce twe, dziewczyno, czujne i wnikliwe
zrozumie me wzruszenia i szaleńcze sny
i pojmie, czemu-m drżący w te melodie tkliwe
uciekał stąd — i za mną wtedy pójdziesz ty.
Pozdrowię cię zza grobu brzmieniem dawnych ech
i sprawdzisz mej miłości nieśmiertelnej szczerość:
i życia poza czasem nas owionie dech,
i ty i ja spotkamy wtedy się....
— Dopiero!

Afanasij Fet
przełożył K.A. Jaworski


https://3.bp.blogspot.com/-Pkw6GlN_FA4/Te2VfjkyS8I/AAAAAAAAZSo/82tqbLsJH10/s320/0099.jpg


zygpru1948 2022.04.05; 03:22:03
Komentowany wiersz: W obrębie tego czasu od naszego...
Wybacz – wszystko zapomnij - Afanasij Fet

* * *

Wybacz – wszystko zapomnij w godzinie bezchmurnej.
Jak miesiąc na młodziku wysoko w lazurze.
W wiosenne upojenie w swym dążeniu górnym
Wdzierają się niekiedy lęk budzące burze.

A gdy zza chmury zorza wyłoni się czysta
I będzie niepogodny wieściła odejście.
To ani źdźbła nie znajdziesz i nie znajdziesz listka,
By nie płakał, nie jaśniał oroszony szczęściem.

Afanasij Fet
przełożył Seweryn Pollak


Frederic Edwin Church - Gwiazda wieczorna 1859
https://3.bp.blogspot.com/-04Ic_Zxhm04/T61psfq6FqI/AAAAAAAAkoc/5lu_cd7Zd20/s320/______20111104210059-the+Evening+StarFrederic+Edwin+Church.jpg



Ja przyszedłem zbudzić ciebie - Afanasij Fet

* * *

Ja przyszedłem zbudzić ciebie,
przynieść wieść, że słońce wstało,
że rozlało się po niebie
i po liściach w krąg zadrżało.

Wieść, że las się ocknął ze snu
każdym listkiem na konarach,
każdą ptaka piosnką wczesną,
i w wiosennych tonie czarach.

Wieść, żem przyszedł tu jak wczoraj,
że znów żar w mym sercu gości
i że dusza wciąż jest skora
służyć tobie i miłości.

Wieść, że radość mieszka wszędzie,
że się cały kąpię w wiośnie,
że choć nie wiem, oo to będzie,
ale pieśń już rośnie, rośnie.

Afanasij Fet
przekład Kazimierz Andrzej Jaworski


Auguste Rodin - Wieczna Wiosna - 1894
https://2.bp.blogspot.com/-MLRoFIcIwSc/T50v4SLJHkI/AAAAAAAAkLU/LSjYK4BF_qU/s400/Auguste+Rodin,+Wieczna+Wiosna,+1894.jpg



Śmierć - Afanasij Fet

„Żyć, pragnę żyć! – krzyk jego słychać głuchy –
Chociażby złuda! I złuda jest cenna!”
Nie myśli się, że tylko lód to kruchy,
Że po nim kłębi się otchłań bezdenna...

Uciekać? Jak? Co prawdą jest, co błędem?
Ostoja gdzie, by na niej rękę oprzeć?
Przed każdym wszak roześmianym młodym pędem
Triumfująca śmierć już staje w poprzek.

Na próżno ślepiec szuka, gdzie jest droga,
Na ślepy instynkt kroki swoje zdawszy,
Lecz jeśli życie – gwarnym targiem Boga,
To śmierć świątynią Jego będzie zawsze.

Afanasij Fet
przełożył Kazimierz Andrzej Jaworski


zygpru1948 2022.04.05; 03:10:47
Komentowany wiersz: W obrębie tego czasu od naszego...
Wyniosłość gór - Afanasij Fet

Ponad obłoki, ponad szczyty,
Na ciemnym lesie stawiając krok,
W przestworza niebios i błękity
Przyzywasz śmiertelników wzrok.

Srebrzystych śniegu majestatów
Proch pospolity nie śmie tknąć
I los twój – to na krańcach światów
Nie zniżać się, lecz w górę piąć.

Westchnienie ciebie nie usidla,
Nie zaznasz powszedniości zmór;
U twoich stóp jak dym kadzidła
Topnieje kłębowisko chmur.

Afanasij Fet
przełożył Jerzy Litwiniuk



Czekam - Afanasij Fet

* * *

Czekam. Od rzeki błyszczącej
Echem w prześwistach słowiki.
Trawa w brylantach księżyca.
Na ziołach płoną świetliki.

Czekam. Na nieba granacie
Gwiazd wielkich i drobnych migot.
Słyszę, jak serce mi bije.
W rękach i nogach dygot.

Czekam. Zawiało z południa.
Ciepło – czy stoję, czy biegnę,
Gwiazda się w zachód stoczyła.
Żegnaj, złocista, żegnaj.

Afanasij Fet
przełożył Julian Tuwim


zygpru1948 2022.04.04; 03:43:55
Komentowany wiersz: Cisza w ciszy...
Zygmunt Jan Prusiński


KWIAT DESZCZU

Mirosławie Lewandowskiej


Dzisiaj świeci słońce od rana
twoje oczy jakby drapieżne
wsłuchuję się w oknie
czy coś usłyszę choćby plotkę
rozczochruję włosy
jak artysta to artysta...

Miro poleż sobie w łóżku
zaraz do ciebie wrócę
dokończę wczorajszy Erotyk
„Twarz za mgłą” - dokręcę
tę frazę o miłości czystej.

Skup się na przeżyte chwile
- jesteś dla mnie Kwiatem Deszczu -
moje delikatne ręce drżały kiedy
dotykałem twoje piersi - wszak
to najważniejsze w moim życiu.

Samotność dokucza więc cierpię
na samo wspomnienie - wracaj
wróć bym mógł ciebie pieścić
rozwijać swe zdolności liryczne
na twym słodkim ciele...

- Rozluźnij się chcę być w tobie!

3.04.2022 - Ustka
Niedziela 12:08

Wiersz z książki „Nagie Pacierze”


zygpru1948 2022.04.04; 03:40:25
Komentowany wiersz: Cisza w ciszy...
Żeberka i karkówka
Edward Pasewicz

Odpowiedzi Edwarda Pasewicza na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.



Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Nie mam zielonego pojęcia. A jest?

Czy pamięta Pan pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Nie, a nawet jakbym pamiętał, to i tak się nie przyznam. Do widzenia Państwu w tym temacie.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Panu talentu i dlaczego nie wziął Pan sobie tego do serca?

Jakbym sobie wziął do serca, to bym nie odpowiadał na te pytania, a serce mam mało pojemne, arytmiczne, może to stąd. Talentu odmówił mi wuj ze strony mamy, kiedy zauważył, że wiersz jest nierymowany. Na usprawiedliwienie wuja dodam, że kiedy usłyszał Chopina, powiedział: co to za muzyka, muzyka to musi mieć rytm, melodię, harmonię. Jego ideałem sztuki był zespół weselny, który sam prowadził. Rozumie Pan teraz, Panie Dyduch?

Czy udało się kiedyś Panu zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Kilka razy, w tym tego najważniejszego. Przyjemna sprawa, swoją drogą. Podobno to dziewczęta są podatne na lirykę, dementuję, chłopcy także.

Jaka jest Pana ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pana liryki?

Ja to najbardziej lubię pierogi mojej mamy i pod tym względem jestem zafiksowany, ale oczywiście liryka bezwzględnie i zawsze kojarzyła mi się z żeberkami i karkówką, a także kiełbasą zwyczajną. To ja bym chciał, żeby moja liryka była kiełbasą zwyczajną, tak będzie bezpiecznie. Chyba.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

No nie wiem, jest tylu tych facetów, co by chcieli mieć tego Nobla, i ja się dziwię, bo nie dość, że ten Nobel martwy, to podobno wcale taki przystojny nie był, jak mówią, ale są gusta i guściki. Ja myślę, że ci „Chcący” mogliby stworzyć takiego wirtualnego superpoetę, Adam Zagajewski byłby głową… resztę, Panie Dyduch, Pan znasz, dopiszesz sobie.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

To moim zdaniem jest zależne od pogody, jeśli ta dżdżysta, to przy poczęciu poczynamy poetę. Wziąwszy pod uwagę, że klimat jest u nas dżdżysty, deszczowy, trudno się dziwić, wszelkie zło lęgnie się z wilgoci i butwiejących liści. Prozaicy powstają chyba przy słonecznej pogodzie, nieprawdaż?




wywiady recenzje KSIĄŻKI utwory debaty cykle dźwięki nagrania zdjęcia kartoteka

debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA
Żeberka i karkówka
Edward Pasewicz

Odpowiedzi Edwarda Pasewicza na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.

strona debaty
Kwestionariusz 2004

Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Nie mam zielonego pojęcia. A jest?

Czy pamięta Pan pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Nie, a nawet jakbym pamiętał, to i tak się nie przyznam. Do widzenia Państwu w tym temacie.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Panu talentu i dlaczego nie wziął Pan sobie tego do serca?

Jakbym sobie wziął do serca, to bym nie odpowiadał na te pytania, a serce mam mało pojemne, arytmiczne, może to stąd. Talentu odmówił mi wuj ze strony mamy, kiedy zauważył, że wiersz jest nierymowany. Na usprawiedliwienie wuja dodam, że kiedy usłyszał Chopina, powiedział: co to za muzyka, muzyka to musi mieć rytm, melodię, harmonię. Jego ideałem sztuki był zespół weselny, który sam prowadził. Rozumie Pan teraz, Panie Dyduch?

Czy udało się kiedyś Panu zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Kilka razy, w tym tego najważniejszego. Przyjemna sprawa, swoją drogą. Podobno to dziewczęta są podatne na lirykę, dementuję, chłopcy także.

Jaka jest Pana ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pana liryki?

Ja to najbardziej lubię pierogi mojej mamy i pod tym względem jestem zafiksowany, ale oczywiście liryka bezwzględnie i zawsze kojarzyła mi się z żeberkami i karkówką, a także kiełbasą zwyczajną. To ja bym chciał, żeby moja liryka była kiełbasą zwyczajną, tak będzie bezpiecznie. Chyba.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

No nie wiem, jest tylu tych facetów, co by chcieli mieć tego Nobla, i ja się dziwię, bo nie dość, że ten Nobel martwy, to podobno wcale taki przystojny nie był, jak mówią, ale są gusta i guściki. Ja myślę, że ci „Chcący” mogliby stworzyć takiego wirtualnego superpoetę, Adam Zagajewski byłby głową… resztę, Panie Dyduch, Pan znasz, dopiszesz sobie.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

To moim zdaniem jest zależne od pogody, jeśli ta dżdżysta, to przy poczęciu poczynamy poetę. Wziąwszy pod uwagę, że klimat jest u nas dżdżysty, deszczowy, trudno się dziwić, wszelkie zło lęgnie się z wilgoci i butwiejących liści. Prozaicy powstają chyba przy słonecznej pogodzie, nieprawdaż?

________________________


O AUTORZE

Edward Pasewicz

Urodzony w Kostrzynie nad Odrą. Poeta, pisarz i kompozytor. Laureat głównej Nagrody w Konkursie Bierezina 2001. Nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia (2007, 2009) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2009). Mieszka w Krakowie.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2015/12/autorzy_leksykon_300x300_Pasewicz.jpg


zygpru1948 2022.04.04; 03:36:49
Komentowany wiersz: Cisza w ciszy...
Komentarz - Tomas Venclova

Przede wszystkim, chociaż to takie trudne, kochać język,
poniżany na szpaltach gazet, w kłamliwych nekrologach,
w ciemności dusznych sypialni, w wystukiwanych na maszynie donosach,
w krzyku targowisk, w okopach, w woni szpitalnych sal, w trzeciorzędnych teatrach,
w pokojach przesłuchań, na ścianach ubikacji.
W szarych budynkach, gdzie dno klatki schodowej ochrania
stalowa siatka – tak, aby nie człowiek, ale stulecie
w wybranej przez siebie chwili mogło wydać pozwolenie na śmierć –

język bliski rozpadu, schrypły, zanieczyszczony wrzaskiem
i wściekłością. Właśnie tak: kochać język,
zesłany na ziemię wraz z nami, ponieważ
nawet w tym zesłaniu odbija się w nim blask

prasłowa, narodzonego jak gdyby w innym wszechświecie.
Było nam ono dane, abyśmy czymś się różnili
od gliny, palmy i drozda, może nawet i od aniołów,
i dając przedmiotom nazwy, pojmowali jasno, czym są.

Ci, którzy pragnąc wrócić w utraconą przestrzeń,
usiłują oczyszczać język, powinni zrozumieć,
że prawie na pewno przegrają. Drzwi bowiem, jak wiadomo,
oddalają się od nas szybciej niż my się do nich zbliżamy;

dar równa się utracie; to, co zbudowane
już wkrótce legnie w gruzach. Nie należy także
wkraczać w raj cudzy (gdyż rajów jest wiele). Kto do takiego dotarł,
zaciera swoje ślady i wyrzuca klucz.

Mówią, żeś tylko narzędziem. Że słowa dyktuje ci moc,
której w twarz nie ośmielisz się spojrzeć: wiesz, że natychmiast byś oślepł.
To nie całkiem tak. Będziesz się wspinać po Jakubowej drabinie
w snach, po omacku, wytężając siły, których ci brak, bez siatki

ratunkowej, aż wreszcie w górze ktoś cię spotka (a może nie spotka).
Czasami weźmie cię na bok, poprawi szyk paru zdań,
Zamieni głoskę, uściśli składnię, stopień przymiotnika.
Coś takiego zdarza się bardzo rzadko, lecz jednak się zdarza,

i wtedy czujesz: to, co stworzyłeś, jest dobre,
litery po stronicy płyną bowiem jak kry po rzece
i przez mgłę prześwitują zarośla, nadbrzeże, miasto.
A kto to przeczyta, czy ktokolwiek przeczyta – nie trzeba ci nawet wiedzieć.

Tomas Venclova
tłum. Stanisław Barańczak



Gdy znienacka kontynent grzbiet z morza wypręży - Tomas Venclova

***

Gdy znienacka kontynent grzbiet z morza wypręży,
Jeszcze długo sny są, jakie były,
A dopiero gdzieś po nich poddaje się język,
Choć i jemu zabraknie wnet siły.
Nie utrzyma się w mowie czerń sosen iglasta,
Szorstkolicej jesieni dolina,
Ani złoty, wilgotny, śmiertelny step miasta
Gdzie lodowiec do drzwi się dobija.
I odpływa rozwiązań i głosów toń głucha,
Przepojone nieprawdą przestrzenie,
I odpychasz glob ziemski, i całą noc słuchasz,
Jak brzmi ciała cudzego milczenie.
Całą noc nasłuchujesz, co krew cudza gada,
I jak w lustrze w niej trwasz w każdej chwili,
W której ciężkie odbicie nie znaczy ni śladem
Gładkich wód czy to Newy, czy Wilii.

Tomas Venclova
przełożył Stanisław Barańczak


Yury Obukhovsky
https://1.bp.blogspot.com/-yMDNCTlxrb0/T2SZILoiyPI/AAAAAAAAjDc/lkPIE8UJCug/s400/Obukhovsky-c94d65504d56.jpg


zygpru1948 2022.04.04; 03:32:49
Komentowany wiersz: Cisza w ciszy...
Antonio Vivaldi - Tomas Venclova

T.M.

Chór sekund pokonało promienia solo.
Jak widomy znak, że ten dzień dobiegł końca,
za zboczami azbestu i blachy bębni w portowe molo
piana niemal jesienna, niemal nic nie ważąca.

Kolejne słońce sierpnia nad miastem w niebyt odeszło.
Wilgoć szary, oblazły portal napoczyna,
marzną pilastry. Ale rośnie Se parto, se resto
pod szklanym dachem, niczym drzew Edenu gęstwina.

Cykada albo biedronka w królestwie pni brzmiących na wietrze,
figurka na kominku upaja się struny podźwiękiem
i sama zamienia się w głos, pojąwszy, że czas mknąć w powietrze,
bo ciała nie zostawiają wszak śladów na piasku miękkim.

Tańczy i wiruje, z aniołem ścigać się skora,
nad lasem pięciolinii chwyta dis ruchem zręcznym,
rozpływa się w przestrzeni, i na nas także już pora,
a za drzwiami jest ciemno, i więcej nie ma za co być wdzięcznym.

Tomas Venclova
przeł. Zbigniew Dmitroca


https://3.bp.blogspot.com/-eT7T9SO2RSw/TpiWoLXKQRI/AAAAAAAAeOQ/SkYCG_oTKWE/s640/acf7b2a2.jpg



Zarzecze - Tomas Venclova

W rozgwarze lip, przy kamiennym nabrzeżu,
nad bystrym nurtem, podobnym do Tybru,
piję "Gilbey's" z młodymi brodaczami.
Zmierzch, dźwięki szkieł i dymy papierosów.
Nie znam ich. Kiedyś poznałem rodziców.

Cóż, zmiana warty. Dyktafon szeleści
i zacina się. Mych rozmówców obchodzi
całkiem to samo co mnie dawno temu:
czy męka i litość mają jakiś sens
i czy sztuka przetrwa nieobecność zasad.

Byłem jak oni, zanim mnie nie spotkał
los dziwny, pewnie od innych nie lepszy,
teraz już wiem, że zło nie ginie nigdy,
ale ślepotę daje się rozproszyć
i że wiersze warte są więcej niż sen.

Latem dziś często budzę się przed świtem
czując bez lęku, że nadchodzi pora,
kiedy potomnym pozostanie słownik,
obłok, ruiny, takoż sól i chleb,
a mnie już nic, nic poza wolnością.

Tomas Venclova
przełożyła Alicja Rybałko


zygpru1948 2022.04.04; 03:17:03
Komentowany wiersz: Cisza w ciszy...
Zatrzymaj się... - Tomas Venclova

***

Zatrzymaj się. To zdanie się rozpada.
Już świta. Domów szarzeją tułowie.
Przemawia śnieg. I ogień swoje gada.

Wahadło wolniej krąży po swych śladach,
Podłogę ciężkie muskają ołowie.
Zatrzymaj się. To zdanie się rozpada.

Na miejscu świata – jego szyfr, szarada
W pustce zwierciadła odbite lub w słowie.
Przemawia śnieg. I ogień swoje gada.

Więzień do celi wraca, jak wypada,
Drut odciśnięty na niebie i w głowie.
Zatrzymaj się. To zdanie się rozpada.

Okruch przestrzeni, cząstka czasu blada
Jak sfera obejmuje nas w połowie.
Przemawia śnieg. I ogień swoje gada.

Do warg lgnie wszystko, co czeka zagłada,
I anioł nasze opuścił wezgłowie.
Zatrzymaj się. To zdanie się rozpada.
Przemawia śnieg. I ogień swoje gada.

Tomas Venclova
tłum. Wiktor Woroszylski



Gobelin - Tomas Venclova

Za rzeką i kamieniem, gęstwą wież i przypór -
Powolna błyskawica stuleci zachwytu,

Ta tkanina: zwierz, dama, białych lilii grządki,
Głębia zwierciadła, owal heraldycznej łąki.

Ona przywróci rozum, ukoi ból ziarna
Miażdżonego przez żalu nie znające żarna,

Ulży, gdy spiekłe wargi znów "Nie mogę" szepną,
Gdy na ostrzach ogrodzeń krople krwi zakrzepną.

Widziałeś wiele. Przyjmij i ogród, i ciernie.
Zapłacisz, ile trzeba - aby światło dzienne

Zdążyło rzec zmierzchowi, że nowy świt przegna
Noc; że mąk są tysiące, lecz muzyka - jedna.

Tomas Venclova


zygpru1948 2022.04.03; 01:33:12
Komentowany wiersz: Miłość przede mną...
Zygmunt Jan Prusiński


TWARZ ZA MGŁĄ

Mirosławie Lewandowskiej


Barwnie jesteś mi potrzebna
razem posklejać i z przodu i z tyłu
i na tobie i na mnie kształtować
ciało nagie a wówczas jest piękny
odbiór - tylko szepty i ruch...

Wygłaskać zachmurzenie i wiatry
w splotach po miłości zasnąć
pod rajskim drzewkiem - a o świcie
powtórzyć to ściszenie i wyzwolenie
zgłębić samoczynne zadowolenie.

Niech budzą się leśne sztandary
niech nam powieją z kronik
zapisane słowa że warto dla tych
chwil uszczęśliwiać siebie -
ty mnie a ja ciebie jakże kwieciście.

Miro te sny są żywe i prawdziwe!


2.04.2022 - Ustka
Sobota 15:15

Wiersz z książki „Nagie Pacierze”


zygpru1948 2022.04.03; 01:30:43
Komentowany wiersz: Miłość przede mną...
Po zjedzeniu możesz przeżyć moje życie
Agnieszka Wolny-Hamkało

Odpowiedzi Agnieszki Wolny-Hamkało na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.


Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Bo można podczas jednej podróży taksówką, powiedzmy, trzy pełne wiersze przeczytać. Jakbym miała połknąć Prousta – to bym musiała sobie życie zmarnować.

Ale dla pani O. czy pana J. proza może być rzeczą ważniejszą, bo na przykład pani O. czy pan J. może prozę uprawiać i żyć w wynajętym przez wydawnictwo mieszkaniu i tam, nocami, zaskakujące powieści pisać.

Czy pamięta Pani pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Tytuł mojego pierwszego wiersza brzmiał oczywiście „Deszcz”. Sądzę, że deszcz musiał się pojawiać w pierwszych pięciu wierszach wszystkich początkujących poetów. Dopiero na drugiej pozycji ex aequo plasują się miłość i śmierć.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Pani talentu i dlaczego nie wzięła Pani sobie tego do serca?

Wujek Andrzej podczas Wigilii powiedział, że on to czytał tyle razy i przecież nie jest głupi, ale nic, no nic nie rozumie: jaka w ogóle ćma? Jakie w ogóle usta?

Czy udało się kiedyś Pani zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Grzesiu, pytasz o to kobietę, która wyszła za mąż za poetę.

Jaka jest Pani ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pani liryki?

Pochłaniam wszystko, co słodkie, z dużą ilością cynamonu, imbiru i lukru, ale moje wiersze podałabym na talerzu z dopiskiem „spice” i „uwaga: po zjedzeniu możesz przeżyć moje życie”.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

Krzysztof Ibisz.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Może chodziło mu o to, że tacy ruchliwi w tej kolejce po piwo.

____________________________


O AUTORZE

Agnieszka Wolny-Hamkało

Urodzona 24 lutego 1979 roku we Wrocławiu. Poetka, publicystka. Współpracuje m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Polityką” i „Lampą”. Mieszka we Wrocławiu.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2015/12/autorzy_leksykon_300x300_Wolny.jpg


zygpru1948 2022.04.03; 01:27:23
Komentowany wiersz: Miłość przede mną...
Ogrodnik - Rabindranath Tagore

Dzień w dzień przychodzi, aby znowu odejść.
Idź i oddaj mu, przyjaciółko, kwiat z moich włosów.
Jeśli cię zapyta, kto go przysłał, zaklinam, nie zdradzaj mojego imienia, ponieważ on przychodzi tylko, aby znów odejść.

Usiadł w kurzu pod drzewem.
Przyjaciółko, uściel mu tam miejsce z kwiatów i liści.
Oczy jego są smutne i smutek budzą w mym sercu.
Nie wyjawiaj mi, co go dręczy; przychodzi tylko, aby znów odejść.

Rabindranath Tagore
przełożył Robert Stiller



Ostatnie pieśni [10] - Rabindranath Tagore

Zdawało mi się, że mam jej coś do powiedzenia, kiedy oczy nasze zetknęły się po drodze.
Lecz odeszła, i oto kołysze się dniem i nocą
Jak próżnująca łódź na fali każdej z godzin
To co miałem jej do powiedzenia.

Jak gdyby się unosiło w chmurach jesiennych w niekończącym się poszukiwaniu,
Jak gdyby się rozchylało w wieczornych kwiatach.
Jakby tych zagubionych słów szukało w świetle zachodu.

Jak świetliki pełga mi w sercu i znaczenie swe próbuje dojrzeć
W zmierzchu rozpaczy
To co miałem jej do powiedzenia.

Rabindranath Tagore
przełożył Robert Stiller


zygpru1948 2022.04.03; 01:25:43
Komentowany wiersz: Miłość przede mną...
Pieśni ofiarne - Rabindranath Tagore

35

Gdzie umysł nie zna trwogi i gdzie wysoko się zwykło nosić głowę,
Gdzie wiedza jest swobodna,
Gdzie świat nie jest pokrajany na cząstki ciasnymi ścianami domostw,
Gdzie słowa wynikają z głębokiej prawdy,
Gdzie niestrudzone dążenie wyciąga ramiona w stronę doskonałości,
Gdzie czysta rzeka rozumu nie gubi się w ponurych, pustynnych piaskach martwego nawyku,
Gdzie umysł podąża za tobą naprzód, ku coraz bardziej rozległym myślom i czynom,
W takim niebie wolności, Ojcze, niechaj się obudzi mój kraj.

Rabindranath Tagore
przełożył Robert Stiller




Ostatnie pieśni [40] - Rabindranath Tagore

Jeśli nie odpowiadają na twoje wezwanie, idź sam,
Jeśli boją się i trwają skuleni twarzą do ściany,
O! nieszczęsny,
Miej umysł otwarty i mów to sam.

Jeśli precz się odwrócą i zostawią cię samego, gdy idziecie przez puszczę,
O! nieszczęsny,
Krusz ciernie pod sobą
I po krwią znaczonym szlaku idź sam.

Jeśli w górę nie podniosą światła,
Gdy noc jest burzą zmącona,
O! nieszczęsny,
Zapal piorunowym bólu płomieniem swoje serce
I niech płonie samotne.

Rabindranath Tagore
przekład Robert Stiller


zygpru1948 2022.04.03; 01:23:21
Komentowany wiersz: Miłość przede mną...
Na morskich wybrzeżach - Rabindranath Tagore

Na wybrzeżach bezkresnych światów spotykają się dzieci.

Nieskończone niebo trwa bez ruchu nad głową, a nie znająca spoczynku woda wciąż się burzy. Na morskich wybrzeżach światów dzieci spotykają się, krzycząc i tańcząc.

Wznoszą z piasku swoje budowle i bawią się pustymi muszlami. Z opadłymi liści robią łódeczki i ze śmiechem puszczają je na ogromną topiel. Dzieci bawią się na wybrzeżach światów.

Nie umieją pływać, nie umieją zarzucać sieci. Poławiacze nurkują po perły, kupcy płyną na swych żaglowcach, a dzieci zbierają kamyczki i znowu j rozrzucają. Nie szukają ukrytych skarbów, nie umieją zarzucać sieci.

Morze wzbiera ze śmiechem i połyskuje blady uśmiech plaży. Śmiercionośne fale śpiewają dzieciom niezrozumiałe ballady, całkiem jak matka, kołysząca w hamaku niemowlę. Morze bawi się z dziećmi i połyskuje blady uśmiech plaży.

Na wybrzeżach bezkresnych światów spotykają się dzieci. Burza błądzi w bezdrożach nieba, okręty giną w bezdrożach wód, śmierć krąży, a dzieci się bawią. Na wybrzeżach bezkresnych światów odbywa się wielkie spotkanie dzieci.

Rabindranath Tagore
przekład Robert Stiller


Lynn Lupetti
https://2.bp.blogspot.com/-C6m7rFZ2AsU/TgC2IYlNGTI/AAAAAAAAaDM/JGPaFksUn4Y/s1600/40300168_Lynn_Lupetti_20.jpg




Uciekinier - Rabindranath Tagore

Wolność od strachu jest tą wolnością, której się domagam dla ciebie, kraju ojczysty! Od strachu, demonicznego widziadła, utworzonego z twoich własnych spotworniałych urojeń.

Wolność od brzemienia wieków, które zgina twą głowę, pod którym pęka ci stos pacierzowy, które czyni twoje oczy ślepymi na znaki, za pomocą których wzywa cię przyszłość.

Wolność od łańcuchów ospalstwa, którymi sam siebie przykuwasz do ciszy nocnej, nie wierząc gwieździe, mówiącej ci o ścieżkach prawdy, gdzie czekają przygody.

Wolność od anarchii przeznaczenia, którego żagle poddają się bezsilnie ślepym, niepewnym wiatrom, a ster dłoni, zawsze sztywnej i chłodnej, niczym dłoń śmierci.

Wolność od obelgi, jaką jest przebywanie w świecie lalek, gdzie wszelki ruch poczyna się od bezmózgich nitek i powtarzany jest przez bezduszne nawyki, gdzie figury czekają cierpliwie i posłusznie na lalkarza, który by je wprawił w chwilowe naśladownictwo życia.

Rabindranath Tagore
przełożył Robert Stiller


zygpru1948 2022.04.02; 03:47:27
Komentowany wiersz: Otwarta intymność jak światło
Zygmunt Jan Prusiński


ROZBUDZONE NUTY

Urszuli Szwakop


Taki dzień nastąpi i taka noc także
olśnieni w bliskości przystąpimy najpierw
do modlitwy zupełnie intymnej -
rozgałęzię widoki w nagim przymierzu
będzie ci lepiej odczuwać moje dobro.

Całuj moje usta w dni parzyste
ja będę twoje usta całował w dni nieparzyste
we wszystkim można się porozumieć
miłość to przestrzeń zgoła - tulimy
obopólnie tajemnice i rozkosz...

Starannie poprowadzę to roznamiętnienie
w sam czas przybyłem z północy
by ukryć się w twych ramionach i strzec
gorliwą namiastkę uniesienia kochając cię
i w dni parzyste i nieparzyste...

Urszulo - zbliża się piorun w oknie!


30.03.2022 - Ustka
Środa 18:28

Wiersz z książki „Nagie Pacierze”


zygpru1948 2022.04.02; 03:44:09
Komentowany wiersz: Otwarta intymność jak światło
Poetów trzeba używać
Tadeusz Pióro

Odpowiedzi Tadeusza Pióry na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.



Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Ja: Kafka

Czy pamięta Pan pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Tryumfujące włosy: odgadły, że mózgu nie ma gdyż – szczury zjadły

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Panu talentu i dlaczego nie wziął Pan sobie tego do serca?

W piątej recenzje opinie które by się pośmiać czyta kiedy jest melancholijna

Czy udało się kiedyś Panu zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Poeta pisze (czysta wódka) sztukę robi

Jaka jest Pana ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pana liryki?

To jest kiełbasa. To jest moja matka jadalna

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

A ostatecznie dać mi choć wódki żebym pił i potem rzygał bo poetów trzeba używać

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Robaki są aniołami




wywiady recenzje KSIĄŻKI utwory debaty cykle dźwięki nagrania zdjęcia kartoteka

debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA
Poetów trzeba używać
Tadeusz Pióro

Odpowiedzi Tadeusza Pióry na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.

strona debaty
Kwestionariusz 2004

Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Ja: Kafka

Czy pamięta Pan pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Tryumfujące włosy: odgadły, że mózgu nie ma gdyż – szczury zjadły

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Panu talentu i dlaczego nie wziął Pan sobie tego do serca?

W piątej recenzje opinie które by się pośmiać czyta kiedy jest melancholijna

Czy udało się kiedyś Panu zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Poeta pisze (czysta wódka) sztukę robi

Jaka jest Pana ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pana liryki?

To jest kiełbasa. To jest moja matka jadalna

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

A ostatecznie dać mi choć wódki żebym pił i potem rzygał bo poetów trzeba używać

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Robaki są aniołami

_____________________________________


O AUTORZE

Tadeusz Pióro

Urodzony 15 marca 1960 roku w Warszawie. Poeta, tłumacz, felietonista. W roku 1993 obronił doktorat na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley (o twórczości Jamesa Joyce'a i Ezry Pounda). Do roku 1997 wykładał na Southern Methodist University w Dallas, obecnie adiunkt anglistyki w Instytucie Anglistyki. W latach 2000-2005 felietonista kulinarny „Przekroju”, oraz miesięcznika „Pani” (w latach 2005-2013). Redaktor naczelny „Dwukropka” (2002-2003). Mieszka w Warszawie.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2015/12/autorzy_leksykon_300x300_Pioro.jpg


zygpru1948 2022.04.02; 03:41:31
Komentowany wiersz: Otwarta intymność jak światło
Nietoperz - Teodore Roethke

Za dnia nietoperz jest kuzynem myszy.
Amator starych strychów, kurzu, ciszy.

Śpi głową w dół. Śni pewnie snu negatyw.
Puls ma tak wolny, jakby żył na raty.

W nocy, w poświacie padającej z piętra
Wśród drzew kołuje jak szaleńcza pętla.

Lecz gdy nam mignie tuż przy siatkach okien,
To, co widzimy, mrozi nas swym mrokiem:

Coś jest nie tak, coś nie gra, jeśli myszy
Mogą i skrzydła mieć, i ludzkie rysy.

Teodore Roethke
tłum. Stanisław Barańczak



To, co słuszne - Theodore Roethke

Kto potrafi, niech wnika w tajemnicę tę.
Przez czas nękani więźniowie Trzeba i Będzie -
To, co słuszne, szczęśliwemu pisane jest.

Odlatuje ptak, by przylecieć znów;
Wzgórze choć obróci się w dolinę, wciąż jest;
Kto potrafi, niech wnika w tajemnicę tę.

Niech Bóg ma w opiece korzenie! - Ciało i duch jednym są!
Małe staje się wielkim, wielkie małym;
To, co słuszne, szczęśliwemu pisane jest.

Dziecię ciemności, skoczy wyżej niż słońce,
Bycie samotnym, dla niego wszystkim jest:
To, co słuszne, szczęśliwem u pisane jest.

Albo siedzi niezmiennie, masywna figura
Gdy zatraceńcy wstrząsają wspólną ścianą;
Jeśli może - dla siebie zachowa tajemnicę tę,

Chwaląc zmianę, gdy noc nadciąga wolno,
Pragnie tego, co się da, swą wolę miarkuje,
Aż tajemnica zniknie i już wtedy „nie da się".
To, co słuszne, szczęśliwemu pisane jest.

Theodore Roethke
tłum. Maciej Nowak


zygpru1948 2022.04.02; 03:39:53
Komentowany wiersz: Otwarta intymność jak światło
W ciemny czas - Theodore Roethke

W ciemny czas wzrok powraca, oko znów postrzega,
Własny cień napotykam w coraz głębszym mroku;
Własne echo rozróżniam w echach lasu wokół –
Ja, korona stworzenia, płaczę u stóp drzewa.
Żyję pomiędzy czaplą a czyżem; pomiędzy
Szczytem orłów i kozic a jaskinią węży.

Czym jest szaleństwo, jeśli nie godnością, z którą
Dusza nie godzi się na świat, na sytuację?
Pożar dnia! Wiem, jak czyste są czyste rozpacze,
Mój cień bywał przyparty do spotniałych murów.
Ta skalna okolica – czy w niej jaskiń cienie,
Czy kręta ścieżka? Krawędź – oto moje mienie.

Morze odpowiedniości, w nieprzerwanym sztormie!
Po brzegi pełna ptaków noc, księżyc chropawy,
Północ, powracająca w biały dzień! Do prawdy
O sobie człowiek dąży długo i opornie –
Poprzez konanie "ja" pod suchym okiem nocy,
Przez blask nieziemski z wszystkich ziemskich form bijący.

Mrok, mrok jest w moim świetle, a głębsze żądz mroki.
Dusza, jak mucha wściekła od upału, jeszcze
Bzyczy u szyby, trąca szkło. Który ja jestem
Mną? Upadły, podźwigam się z kałuży trwogi.
Myśl wnika w siebie, Bóg w myśl; Pojedynczość z wolna
Staje się Pojednaniem, w rwącym wietrze wolna.

Theodore Roethke
przełożył Stanisław Barańczak



Walc mojego taty - Theodore Roethke

Jednym twoim zawianym chuchnięciem
Dzieciak w moim wieku mógł spić się,
Ale lgnąłem do ciebie zawzięcie,
Jakby w tańcu szło o śmierć i życie.

Nasz wariacko rozbrykany walczyk
Strącał w kuchni garnki, trząsł fajansem;
W twarzy matki gniew o lepsze walczył
Z pełnym politowania dystansem.
W twojej pięści (na kostkach szeroki

Ślad otarcia skóry ledwie zasechł)
Znikł mój przegub; gdy myliłeś kroki,
W ucho drapał mnie klamrą twój pasek.

Twardą, czarną od ziemi dłonią
Wybijałeś takt, klepiąc mnie w ciemię,
Aż walc wreszcie do łóżka mnie powiódł,
Wtulonego przez koszulę w ciebie.

Theodore Roethke
przekład Stanisław Barańczak


fot. Christoffer Relander
https://3.bp.blogspot.com/-kmnYsN_DvSY/T_oTvVmAjUI/AAAAAAAAnD8/LSv0wciOiVQ/s400/Christoffer-Relander8.jpg


zygpru1948 2022.04.02; 03:36:23
Komentowany wiersz: Otwarta intymność jak światło
Objawienie - Theodore Roethke

Tak wiele powrotów sprawia, że żyjemy: drzewo, które
się zazielenia, ptak wdrapujący się na gałąź,
ziarno, co rozwija się poza sobą,
kret przekopujący się przez czarny muł,
robak – nieustraszony badacz ziemi.
Czy te analogie niepokoją? Niebo w chmurach,
przesuwanie się księżyca, gra fal,
morski wiatr zatrzymany w drzewach latem.

Czynimy to, co winniśmy – nic więcej.
Ciało porusza się, choć powoli, ku żądzy.
Zdążamy do czegoś, czego nie znamy.

Theodore Roethke
tłum. Tadeusz Rybowski



Budzę się - Theodore Roethke

Budzę się w sen, a budzę się nieśpiesznie.
Los swój wyczuwam w tym, co mi niestraszne.
Dokąd iść, dowiem się idąc – nie wcześniej.

Myślimy czując. Co wiemy to pierzchnie.
Taniec istnienia wiruje mi w czaszce.
Budzę się w sen, a budzę się nieśpiesznie.

Ci wszyscy, bliscy – którym z nich ty jesteś?
Boże, świeć nad tym Gruntem! Po nim zacznę
Iść; dokąd, dowiem się idąc – nie wcześniej.

Blask Drzew: kto powie, jak? Jak na powierzchnię
Znajduje drogę robak przez niejasne
Tunele? Budzę się w sen, lecz nieśpiesznie.

Natura ma nam coś wyrządzić jeszcze;
Żywe powietrze uznaj więc za własne,
Idź, śliczna, dokąd? Nie dowiesz się wcześniej.

Ten dygot trzyma mnie w ryzach. Wiem wreszcie.
Co się oddala, jest tuż. I jest zawsze.
Budzę się w sen, a budzę się nieśpiesznie.
Dokąd iść, dowiem się idąc – nie wcześniej.

Theodore Roethke
tłum. Stanisław Barańczak


zygpru1948 2022.04.01; 04:42:50
Komentowany wiersz: Wobec tej jednej pieśni
Zygmunt Jan Prusiński


EROTYK WSCHODU

Urszuli Szwakop


Czyń tak by ci było słodziej
wariackie kochanie - muzyczna cyganeria -
taniec pod nagim księżycem...

Ale ja lubię wszystkie pory
kiedy jesteś przy mnie i prószysz słowami
kokietujesz w sukience przejrzystej.

Nawlekasz mnie na udzie
bym miał bliżej do wzgórka -
jestem staranny w pieszczotach.

Zagłębiam się w tobie Urszulo
wiem że ci jestem potrzebny
nie tylko w nocnych wędrówkach.

Natenczas będę ciebie miłował
i na powierzchni słodkiej wody
pisał wiersze ulotne aż do nieba.


31.03.2022 - Ustka
Czwartek 22:24

Wiersz z książki „Nagie Pacierze”


zygpru1948 2022.04.01; 04:37:10
Komentowany wiersz: Wobec tej jednej pieśni
Niczego takiego sobie nie przypominam
Klara Nowakowska

Odpowiedzi Klary Nowakowskiej na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.


Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

z tego samego powodu, dla którego prawa noga jest ważniejsza od lewej

Czy pamięta Pani pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

pierwszy wiersz? niczego takiego sobie nie przypominam…

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Pani talentu i dlaczego nie wzięła Pani sobie tego do serca?

nauczyciel matematyki, który wraz ze swą opinią w sposób naturalny pozostał w zasięgu mej bezgranicznej ignorancji dla dziedziny, jaką się parał

Czy udało się kiedyś Pani zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

wyobrażam sobie, że tak się dzieje za każdym razem, gdy ktoś czyta moje teksty

Jaka jest Pani ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pani liryki?

ulubioną potrawą jest zawsze ta, której jeszcze nie próbowałam; swoje teksty natomiast najchętniej utożsamiałabym z przyprawami

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

najodważniejszy

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

bowiem utalentowanym obserwatorem i komentatorem był

________________________


O AUTORZE

Klara Nowakowska

Urodzona w 1978 roku. Poetka. Laureatka konkursu im. J. Bierezina (1998). Mieszka we Wrocławiu.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2015/12/autorzy_leksykon_300x300_Nowakowska.jpg


zygpru1948 2022.04.01; 04:27:02
Komentowany wiersz: Wobec tej jednej pieśni
Cisy pośród lodu - Friederike Mayröcker

Cisy pośród lodu
ściany zaginionych pieśniarzy czerń w błękicie
nagłe nadejście zimy skostniałe w kałużach,
żywopłoty czarnoksięstwa żywopłoty przeobrażeń
żywopłoty księżycowego chrustu
słońce lub księżyc (coś strasznego jest w drodze)
cisy odwróciły się –
na drodze śmierć Monza gdy zabrano drzewa
lombardzkie drzewa z czarnymi błyskawicami
fioletowe halabardy słońca
krzyżowały się przed zastygłym cieniem

niebiańskie korony topoli, wierz płaczących, drzew
życia
w kształcie lejka
piękne głowy
rozkołysane nad krawędzią ulic
stopy duchów nad betonem
ochronne trawy kwiaty z harfy miękkość Monzy
szalone w łoskocie zapadają horyzonty

Friederike Mayröcker
przełożyła Maria Krysztofiak



Myślę o tobie - Friederike Mayröcker

emocja: kupiłam Pascala
ukochany kundel maluje żółtym po bieli
zaśnieżonego parku. Nagłe krystaliczne
słońce w oku, skrzypienie w sieni, myślę o tobie, mrok w plątaninie je myli, jak mówi Leibnitz, pisze E. v. S., MÓZGU ODCZYTYWANIE (bliskie mi), myślę o tobie, budzę się ze słowem odbyczyć się, po czym ciśnienie tętnicze, krwi ciśnienia maszyna, skacze niczym przez niski próg: przeszkoda, grobla i rozmach, Agawa z szypułką tak potężną i ciężką, że pęd kwiatostanu... dzwoni do mnie Sabine H., odchodząc od zmysłów, dostaję się do piekarni, myślę o tobie, kropla po kropli przenikam w jasność.
Wrzuca mnie po schodach na górę swoim cyferblatem: osamotnienie, to, które wieczorami skrada się kiedy wyrywam w mrok, człowiek jest jedynie pismem, myślę o tobie, przepojona na wskroś miłością człowieczą.

Friederike Mayröcker
przekład Michał Szalonek


zygpru1948 2022.04.01; 04:24:05
Komentowany wiersz: Wobec tej jednej pieśni
O.T. - Friederike Mayröcker

liliowe łzy przy skośnym oknie
spływają policzkami i szkłem, policzkami ustawicznie, turlając się nieco
już z uniesioną słuchawką, język wargi i głos ustawiając by ci wyszeptać już tego
ranka ponownie odłożyłam, nie - twój głos w mojej
głowie, ze wszystkich ran och broczy krew, i tak dalej, sam
człowiek bierze się na ramię, by stać się własnym worem
lub ziębą wyfruwającą furczącą ku górze, bramą zarosłą bukietem Tymianku lub
spienionymi falami Bachowej KANTATY ponieważ Wyspa małej pogody ducha odbita w błysku jabłka, ucieleśnieniem głosu dostałeś się do palmowej czaszy, malwy i dziennego księżyca, kontrspółkowanie, i prawie już nie myślę zdaniami, zalana szaleńczą nieskończenie wirującą czupryną pierzastych palm róż i ogłuszenia, macham chusteczką białą chusteczką, z koniczyną przy gardle

Friederike Mayröcker
przekład Michał Szalonek



Wezwanie - Friederike Mayröcker

Moje życie:
kalejdoskop drobnych krajobrazów
spokojnych ludzi
wędrujących zwierząt
powracających swojskich scenerii

wywołana nagle po imieniu
nie stoję już pośród bezwietrznej panoramy
kolorowych błyszczących obrazków

lecz staczam się niczym przeraźliwie rozpalone koło
po urwistym zboczu
wolna od wszelkich tabu i wczorajszych snów
naprzeciw obcego ruchomego celu

na oślep
lecz z niecierpliwym sercem

Friederike Mayröcker
przełożyła Joanna Firaza


Russ Mills
https://4.bp.blogspot.com/-qS5734RtvE0/T5HGWp-Tm2I/AAAAAAAAj2w/VGQgnxhI2oQ/s400/russmills.jpg


zygpru1948 2022.04.01; 04:20:37
Komentowany wiersz: Wobec tej jednej pieśni
Z twojego nieba - Friederike Mayröcker

* * *

Z twojego nieba łagodnych
spełnień
przeniesiona w labirynt
niewypowiedzianych myśli i pragnień
przekreślona przez chmuroszczelne
pancerniki
niezwyczajną amunicją —
nieprzypominalna miłość

nieprzypominalna miłość krąży
bezgłośnie w niebieskich zatokach
mojego serca

Friederike Mayröcker
tłum. Jacek St. Buras


Joanna Sierko-Filipowska
https://2.bp.blogspot.com/-SCikleANplo/T4iL4tV-dnI/AAAAAAAAjpk/d0ASxOUBFV4/s400/Sierko-Filipowska-7a1fc705e6b7.jpg



Piesza podróż bez końca - Friederike Mayröcker

* * *

Piesza podróż bez końca
pielgrzymka na kolanach
wszystkie drogi usiane cierniami
rzeki przez które muszę się przeprawiać
sama wypłakałam.

Ale szept twojego głosu unosi mnie z sobą
i niemal zatarty trop twojej miłości.

Friederike Mayröcker
tłum. Jacek St. Buras


fot. Janusz Taras
https://3.bp.blogspot.com/-gdFhFdSs7ak/T0EU2BbP46I/AAAAAAAAifY/VuKumi3hD6k/s320/fot.JanuszTaras-8392954-md.jpg


zygpru1948 2022.03.31; 06:37:30
Komentowany wiersz: Wrzeciona myśli i ptak w trzcinie
Rację ma robactwo
Krzysztof Siwczyk

Odpowiedzi Krzysztofa Siwczyka na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.


Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Z tego samego powodu, dla którego „mieć” jest ważniejsze niż „być”.

Czy pamięta Pan pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Jego incipit brzmiał: „Beckett się nie mylił”.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Panu talentu i dlaczego nie wziął Pan sobie tego do serca?

Nie było mowy o talencie. Rzecz dotyczyła braku serca.

Czy udało się kiedyś Panu zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Udało mi się zdobyć partnerkę na stałe.

Jaka jest Pana ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pana liryki?

Ości w gardle.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

Karę Nobla przyznałbym Markowi Krystianowi Emanuelowi Baczewskiemu.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Rację ma robactwo.

____________________________




wywiady recenzje KSIĄŻKI utwory debaty cykle dźwięki nagrania zdjęcia kartoteka

debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA
Rację ma robactwo
Krzysztof Siwczyk

Odpowiedzi Krzysztofa Siwczyka na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.

strona debaty
Kwestionariusz 2004

Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Z tego samego powodu, dla którego „mieć” jest ważniejsze niż „być”.

Czy pamięta Pan pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Jego incipit brzmiał: „Beckett się nie mylił”.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Panu talentu i dlaczego nie wziął Pan sobie tego do serca?

Nie było mowy o talencie. Rzecz dotyczyła braku serca.

Czy udało się kiedyś Panu zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Udało mi się zdobyć partnerkę na stałe.

Jaka jest Pana ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pana liryki?

Ości w gardle.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

Karę Nobla przyznałbym Markowi Krystianowi Emanuelowi Baczewskiemu.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Rację ma robactwo.

___________________________________


O AUTORZE

Krzysztof Siwczyk

poeta, autor czternastu tomów wierszy (ostatnio Mediany, Wydawnictwo a5, 2018) oraz książek krytyczno-literackich, eseistycznych i prozatorskich (ostatnio Bezduch, Austeria, 2018). Zagrał również główne role w dwóch filmach fabularnych: Wojaczek (reż. Lech Majewski, 1999) oraz Wydalony (reż. Adam Sikora, 2010). Mieszka w Gliwicach.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2020/02/WYWIADY__Krzysztof-Siwczyk-300x300.jpg


zygpru1948 2022.03.31; 06:34:39
Komentowany wiersz: Wrzeciona myśli i ptak w trzcinie
Dopisek II

LIST OTWARTY DO JANA TOMASZA GROSSA ! - Zygmunt Jan Prusiński



Skorpion48
14 października 2010, 12:53

@ Autor Uzupełnię pytania do Grossa.

Dlaczego w marcu 1968 był tak rozmowny z SB? Czy ta empatia do SB w 68 spowodowała, że w USA tak się ześwinił?

O fakcie dobrej współpracy Grossa z SB dot. jego kolegów pisał Antoni Zambrowski w jednym ze swoich felietonów na stronie Antysocjalistyczne Mazowsze. Polecam lekturę tych felietonów, bo są tam kwiatuszki o naszych "sąsiadach", których nigdzie nie ma. Antoni Zambrowskiemu można wierzyć, bo wie co pisze.



Giovani
30 stycznia 2011, 03:15

Jerzy Kosiński - Malowany ptak


Panie Zygmuncie w uzupełnieniu Pańskiego listu pragnę dodać, że Kosiński podziękował już wcześniej rodzinie z Dąbrowy Rzeczyckiej, która go przechowywała w czasie wojny, bo gdy już Niemcy uciekli (a sowieci nie zdążyli jeszcze wkroczyć) zniszczył drewniane ogrodzenie wokół domostwa tej rodziny używając je do palenia w piecu, ponieważ nie chciało mu się iść po drzewo opałowe do pobliskiego lasu. Po wkroczeniu sowietów tak skutecznie zaopiekował się gospodarzem, u którego mieszkał, że przyprowadził sowietów, którzy zabrali gospodarza i wszelki słuch po nim zaginął. Gospodarz ten prawdopodobnie mógł zostać osadzony w obozie NKWD w pobliskich Jastkowicach i zastrzelony nad jednym z kilku dołów śmierci znajdujących się na obrzeżu tej miejscowości lub stracony nad Sanem obok miejscowości Żabno. Wcześniej Kosiński był przechowywany u księdza na plebani (chyba w Sandomierzu) ale ze względu na zagrożenie zdemaskowaniem (bo nie zachowywał ostrożności), został przez niego wywieziony za San i umieszczony u rodziny w Dąbrowie Rzeczyckiej. Początkowo nawet załatwiono mu legalną pracę w nadleśnictwie przy pozyskiwaniu drzewa, ale ze względu na jego nadmierne zainteresowanie kontaktami z sowiecką partyzantką bazującą w okolicznych lasach (oraz brakiem zainteresowania pracą) zwrócił na siebie uwagę Niemców i po ostrzeżeniu przez leśniczego musiał zaprzestać pracy, ale w miejscu zamieszkania czuł się bezpiecznie bo Niemcy nie mieli powodu aby odwiedzać tak małą, zabitą dechami i leżącą na uboczu miejscowość.

Informacje te posiadam od mojego kuzyna z Kępy Rzeczyckiej, którego ojciec mieszkał w tym czasie w Dąbrowie w sąsiedztwie domu w którym mieszkał Jerzy Kosiński, znał Kosińskiego i pracował z nim w lesie w czasie wojny.


zygpru1948 2022.03.31; 06:19:06
Komentowany wiersz: Wrzeciona myśli i ptak w trzcinie
Smutny filolog - Diarmuid Johnson

Jestem smutnym filologiem
Kopię w polu źródłosłowu
Mój szpadel odbija się od skamieniałego rdzenia
A jego tępe ostrze przecina korzeń

Diarmuid Johnson
tłum. Katarzyna Idec, Agnieszka
Lewandowska, Natalia Sarbinowska




Usiadłem tam, gdzie dawniej rosło drzewo - Diarmuid Johnson

***

Usiadłem tam, gdzie dawniej rosło drzewo
moje oczy stały się dwoma korzeniami
mój umysł rzeczą młodą i nienazwaną.

I przemówiła do mnie ziemia:
“Już dłużej nie będziesz bez piór
Od teraz Twoje gniazdo jest tutaj”

Być jak drzewo: tego pragnę
Dwa korzenie zamiast dwojga oczu
oczekiwać na cud,
który ponownie zagnieździ się w gałęziach

Diarmuid Johnson
tłum. Katarzyna Idec, Agnieszka
Lewandowska, Natalia Sarbinowska


https://2.bp.blogspot.com/-iUHdFrdgWFk/T8VJvkaDxnI/AAAAAAAAlaI/5MUpNpNnSIc/s320/92a00179.jpg


zygpru1948 2022.03.31; 06:16:50
Komentowany wiersz: Wrzeciona myśli i ptak w trzcinie
Ptak (fragment) - Diarmuid Johnson

Który z tych dwóch wyborów jest nie do
zniesienia?
Które z tych dwóch okropieństw jest największe?

Osiąść na stałe w miejscu nie znając zdumienia
Czy wyruszyć bez wskazówek na poszukiwanie ptaka?

Będę podążał za cieniem ptaka
Będę podążał za jego cieniem aż po szpik kości.

Będę podążał za ptakiem aż do gałęzi księżyca
Będę podążał za ptakiem aż do gniazda tęsknoty.

Diarmuid Johnson
tłum. Katarzyna Idec, Agnieszka
Lewandowska, Natalia Sarbinowska


Marek Langowski - Pielgrzym
https://1.bp.blogspot.com/-xkQ9bg93YFA/T8VH-TksflI/AAAAAAAAlZ8/PKwkMDiRYfQ/s320/langowski-pielgrzym.jpg



Człowiek przemówił do rzeki - Diarmuid Johnson

***

Człowiek przemówił do rzeki
„Pochłoń umysł”, powiedział.
Tak rzeka uczyniła
I, w pełni wód powodzi, wystąpiła z brzegów.
Wtedy przemówił umysł:
„Rzeko”, powiedział, „pochłoń człowieka”.
Tak rzeka uczyniła i przejrzysta woda stała się
Czarna.

Diarmuid Johnson
tłum. Katarzyna Idec, Agnieszka
Lewandowska, Natalia Sarbinowska


Jerzy Duda-Gracz
https://2.bp.blogspot.com/-JFi4_t0mpuc/T5BozuU6MiI/AAAAAAAAj1k/nx-wXZ-FXhY/s400/duda-gracz.jpeg


zygpru1948 2022.03.31; 06:08:22
Komentowany wiersz: Wrzeciona myśli i ptak w trzcinie
Łosoś - Diarmuid Johnson

Łosoś mówi:
„Zimowałem w zimnej zielonej soli
I tam poczułem zew kwietniowego księżyca.
Z fali utkałem ścieżkę – do lasu,
Gdzie znalazłem się kruchy z dala od wody, a łowca nadchodzi.

Twój cień jest prosty, bracie,
Jak modlitwa porusza się po stawie.
Ten cień mówi do mnie:
„Mam syna, a mój syn potrzebuje mięsa”

Widziałem, jak rosło drzewo, którego ostruganą gałąź muskasz
I niegdyś żywiłem się jej owocami.
Poślij ją błyszczącą w mrok!

Widziałem jak jagody czerwienią się na bezlistnej łodydze, którą ściskasz:
Poślij ją głodną pośród zmierzchu!
Moje ciało powstało z jej korzenia.”

Diarmuid Johnson
tłum. K.Idec, A. Lewandowska, N. Sarbinowska


Tomasz Sętowski - Podwodny wędrowiec - 2011
https://4.bp.blogspot.com/-W2Bg-KFhQwE/T5Bl9VcRXNI/AAAAAAAAj1c/OeVhDbQ6dc0/s400/setowski-underwater-wandererPodwodny+w%C4%99drowiec.jpg



Śpiewanie - Diarmuid Johnson

Jakiś człowiek stoi na moście
bez szacunku dla przechodzących
nuci swoją cichą pieśń.
Wziąłem do serca jego śpiewanie
śpiewanie nie przeznaczone dla nikogo
ale im dłużej słuchałem
tym bardziej odczuwałem w sobie głód.
Stłumiłem świat
świat pustych dźwięków
A teraz słucham
inne śpiewanie rozbrzmiewa głośno:
To rzeka pod mostem śpiewa

Diarmuid Johnson
tłum. Katarzyna Idec, Agnieszka
Lewandowska, Natalia Sarbinowska


Claude Monet
https://4.bp.blogspot.com/-tZcDa0-Hbrs/T5Bj6y_WzSI/AAAAAAAAj1U/50Znn9Ug9Es/s320/claude-monet-bridge-in-monets-garden-with-white-waterlilies-print-poster-or-canvas-ffpn0013-8877-p.jpg


zygpru1948 2022.03.30; 07:26:08
Komentowany wiersz: Ta mała śliczna Agnieszka
Przestałem zawracać sobie głowę duperelami

Mariusz Grzebalski

Odpowiedzi Mariusza Grzebalskiego na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.



Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Poezja nie jest ważniejsza od prozy. W zależności od potrzeb raz piszę wierszem, raz prozą. Wierszem częściej, ale to nic nie znaczy. Może kiedyś częściej będzie prozą? Nie wykluczam, bo przyjemność ta sama.

Czy pamięta Pan pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Nie pamiętam pierwszego wiersza. Zresztą o tym, co pisałem na początku, w ogóle trudno byłoby powiedzieć „wiersze”. Tamte teksty nie miały w sobie nic z literatury. Wiersze zacząłem pisać późno, bo po dwudziestce. A takie, które lubię, to nawet po trzydziestce.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Panu talentu i dlaczego nie wziął Pan sobie tego do serca?

Co rusz ktoś mi odmawia talentu! Na przykład w internecie, gdzie każdy klepie, co mu ślina na język przyniesie. Albo pewien koleżka, poeta, który zapewnia mnie o jego braku, ilekroć tylko dłużej postoi przy barze…

Czy udało się kiedyś Panu zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Niech pomyślę… Nie wydaje mi się, choć może? Ale głowy bym nie dał. Nie dałbym ani na „tak”, ani na „nie”.

Jaka jest Pana ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pana liryki?

Potraw to ja mam ulubionych wiele, ale nijak ma się to do tego, co myślę o poezji. Mój ojciec, kiedy ogląda wiadomości, w których członkowie tak zwanego rządu i tak zwani parlamentarzyści odpowiadają na pytania o stan państwa polskiego, pyta często i ze zdumieniem w oczach: co ma piernik do wiatraka? I ja myślę sobie, że to pytanie pasuje jak ulał do sytuacji tej „rozmowy”. Czuję się jak aktorzyna z sitcomu dający ciała w „Życiu na gorąco” albo czymś takim.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

A może inaczej: czy Nobel zasługuje na któregoś z żyjących poetów polskich? I dlaczego nie może być nieżyjący? Nieżyjący odbierający Nobla – to byłby patent! Albo dlaczego poetka nie może być? Ja nie mam nic przeciwko kobietom w tym zawodzie, powiem więcej, ja je w tym zawodzie bardzo lubię!

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Tak to chyba faktycznie jest, że lęgną się jak robactwo. Ja Gombrowicza rozumiem i podzielam jego zdanie, zresztą nie tylko na ten temat. Ale dlaczego lęgną się, tego nie wiem. Może wiedziałem, ale zapomniałem? Trzeba byłoby zapytać kogoś młodszego, bo wedle krajowych standardów ja jestem stary poeta. I jako stary poeta przestałem zawracać sobie głowę duperelami. W ogóle mnie nie interesuje, dlaczego się lęgną.

____________________________



O AUTORZE

Mariusz Grzebalski

Urodzony w 1969 roku w Łodzi. Poeta, prozaik, redaktor. Studiował polonistykę i filozofię w Poznaniu. Były redaktor naczelny Ogólnopolskiego Dwutygodnika Literackiego „Nowy Nurt”. Obecnie redaktor w Wydawnictwie WBPiCAK. Laureat m.in. nagrody literackiej im. Kazimiery Iłłakowiczówny (za Negatyw, 1994), nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (za Ulicę Gnostycką, 1997), nagrody Ericha Burdy (2002). Mieszka w Dąbrówce koło Poznania.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2015/12/autorzy_leksykon_300x300_Grzebalski.jpg


zygpru1948 2022.03.30; 07:23:14
Komentowany wiersz: Ta mała śliczna Agnieszka
Zygmunt Jan Prusiński


DZIENNIK WYRAZÓW NIEOBCYCH,

ROZBIÓRKA UMYSŁÓW W REZERWACIE...


Rozdział XXXI



LIST OTWARTY DO JANA TOMASZA GROSSA !

Mam pytanie

- Do czego się urodziłeś Janie Tomaszu Grossie? Popatrz Gross, ty jesteś pisarzem i ja jestem pisarzem, i jaka jest między nami różnica? Ja pisząc książki czy najzwyklejszy tekst: wiersz, szkic, esej, recenzja – to jak jest ku temu powód, to piszę i o złych odruchach moich rodaków, ty nie, ty tylko święcisz ich, tych swoich, jacy to dobrzy są twoi rodacy - żydzi. Słuchaj Gross, ja osobiście mam gdzieś uczucia do ciebie, do każdego innego – obojętnie kto nim jest i kim jest, jakiej narodowości, itd. Mnie szlachetność danego człowieka interesuje. Może to być i murzyn z ostatniej wsi na mapie, i takim ludziom podaję rękę. Rozumiesz słowo: "szlachetny"?

Mam propozycję, napisz o sobie, a jeżeli nie masz co pisać o sobie, to napisz całą historię o PRL. Podaję ci pierwszy wątek: Dlaczego Bolesław Bierut - agenta sowieckiego, podawał się za Bieruta a nie za „Rotenschwanza”? - Czy wiesz, że było dwóch Bierutów? Dlaczego nie piszesz o takich postaciach zafałszowanych, w zbrodniczej historii Polski?

Jak napiszesz książkę o towarzyszu Bolesławie Bierucie z domu Rotenschwanz, to mam dla ciebie następny temat. A chodzi o rok 1968. Twoje „czcigodne” media pisały i piszą, że to Polacy wygonili żydów z Polski. Prawda leży gdzie indziej, że to komuniści wypędzili złych żydów z Polski. Bo podobno pchali się drzwiami i oknami do państwowych funkcji w urzędach. Komuniści, to jest fakt, zastosowali propagandową prowokację, i zapoczątkowali na uczelni Uniwersytetu Warszawskiego ten bałagan polityczny. To im się udało – jednak nie można chwalić jakoby, że niby przez to towarzystwo z komuny, nagle, pokochało Polaków i Polskę. To duży błąd, by winę zrzucać na Polaków.

Mam pytanie do ciebie Grossie Janie, może ty wiesz: Dlaczego prosowiecka komuna w Polsce obaliła żydokomunę? Warto taką książeczkę napisać. Pamiętam, był taki tow. Edward Ochab, był nawet ministrem, nie premierem w komunistycznym rządzie PZPR. I to on niestety między innymi musiał pakować walizki i wyjeżdżać do Izraela.

Może ty ujawnisz tajniki dla Narodu Polskiego, dlaczego w tamtym okresie PRL, wewnątrz komunistyczno-zbrodniczej partii PZPR, tak się oni nawzajem nienawidzili i zwalczały się te frakcje?

- Czy „Referat Jakuba Bermana” był tego powodem?

Pisarzu Grossie, napisz o tym książkę. Ja na razie piszę taką wesołą książeczkę, zbiór felietonów pt. „Jadą krowy na rowerach”...

- Słuchaj „ptaszku”, wielki pisarzu poruty. Twoja rodzona matka Hanna Szumańska była rodowitą Polką, i w grobie się przewraca, walczyła o Polskę w Armii Krajowej, a ty co dokonałeś w swoim życiu?

A teraz z innej beczki. Mojej mamy Krystyny Kurlandy z domu Sowińska z Parysowa koło Pilawy i Kołbieli, dwie jej rodzone starsze siostry: Helena Sowińska i Wanda Sowińska, ukrywały – poza wiedzą swoich rodziców, Katarzyny i Jana Sowińskich – żydów w czasie okupacji, pomagając im przetrwać w ukryciu przed Gestapo, ryzykując wręcz utratą własnego życia i całej rodziny; to są fakty. – Czy mógłbyś intelektualisto napisać o tych (cichych bohaterkach) – Polkach, które już nie żyją? Helena Zawadka – Sowińska pochowana jest na Cmentarzu Komunalnym w Stargardzie Szczecińskim, a Wanda Sudoł – Sowińska pochowana jest na Cmentarzu Komunalnym w Kluczewie koło Stargardu Szczecińskiego.

Słuchaj pisarzu, może odłożysz na chwilę nienawiść do Polaków i Polski, i napiszesz o tych wspaniałych Polkach. Powiem ci więcej, ja na pewno mam z tych moich ciotek, Wandy i Heleny - ta ostatnia była moją matką chrzestną - ogromną satysfakcję.

- Takich Polaków, którzy ratowali żydów było wielu. Napisz wreszcie o nich książkę!

A gdybyś był pisarzu w Stargardzie Szczecińskim i Kluczewie, zapal na ich grobach dwa skromne znicze. To byłby dobry gest z twojej strony. Prawie, niemożliwy.


20.07.2006 – Ustka


Dopisek

Janie Grosie, tak się jakoś składa że nie tylko ja proponuję ci pisać prawdę – a nie na kłamstwach karierę robić dla małej rzeszy odbiorców. Pamiętaj, budując wokół siebie nienawiść do Polaków, bardziej się zatracasz w oczach świata, i jako pisarz i jako człowiek. Wprowadziłeś ferment (niezgody) i, chyba o to ci chodziło. Historię buduje się na faktach, a nie na mgielnej wyobraźni... Twój znajomy, Jerzy Nikodem Kosiński, prawdziwe imię i nazwisko: Josek Lewinkop - żyd, podstępny jak lis, też bredził w swojej książce, i jak kłamał!? Nie dość, że polska rodzina, wierząca głęboko w Boga, katolicka, ukrywała go u siebie na wsi przed holocaustem, to w książce „Malowany ptak” podziękował im za to... tak tradycyjnie, po waszemu. - Dlaczego tacy jesteście wyklęci? Co chcecie zyskać przez to, potęgując wobec siebie jedynie, niechęć i nienawiść ?! – Czy to was podnieca... od środka?

- Powiem ci tak na koniec intelektualisto: Nie ma narodów wybranych w żadnym przypadku. Każdy człowiek jest dzieckiem tej ziemi, i każdy chce przeżyć to życie bez dominacji innych. Jeśli stać cię na to, to proponuję przeprosić Polaków. Bo nie oni są winni niepokojów na świecie.


2 lutego 2007 – Ustka

__________________________


Matka, Hanna Szumańska – wywodziła się z historycznej rodziny szlacheckiej; za okupacji była łączniczką Biura Informacji i Propagandy Armii Krajowej, a po wojnie tłumaczką klasycznej literatury francuskiej. Ratowała od zagłady żydów, ocalając życie między innymi Zygmuntowi Grossowi, z którym pobrała się po wojnie.




______________Spisane 13 Października 2010 r.___________


zygpru1948 2022.03.30; 06:54:53
Komentowany wiersz: Ta mała śliczna Agnieszka
Prezent gwiazdkowy - Allen Ginsberg

Spotkałem we śnie Einsteina
Wiosna, nieskazitelny trawnik w Princeton
Ukląkłem i ucałowałem jego młody kciuk
niby jakiegoś rumianego papieża
miał twarz świeżą szeroką pulchną zaróżowioną
"Wynalazłem całkiem odrębny wszechświat,
coś w rodzaju Najświętszej Panienki" -
"Istotnie, stwór ten rodzi sam z siebie"
zacytowałem z Meskaliny
Usiedliśmy na dworze w to uniwersalne lato
ażeby spożyć lunch, obok profesorskich żon
w Klubie Tenisowym,
nasze spotkanie było już wieczyste, tak jak oczekiwano,
a mój gest by cmoknąć go w rękę
okazał się nadspodziewanie świątobliwy
zważywszy na Bombę Atomową o której nie wspomniałem

Allen Ginsberg
tłum. Piotr Sommer


https://4.bp.blogspot.com/-oK5eW0RY_ew/UhiWyF5M5_I/AAAAAAAA-Wc/o-nef0espww/s400/Tim-Obrien12.jpg




Skowyt II - Allen Ginsberg

Co za sfinks z cementu i aluminium roztrzaskał ich czaszki i pożarł
ich mózg i wyobraźnię?
Moloch! Samotność! Brud! Ohyda! Pudła na śmieci i niedosiężne
dolary! Dzieci wołające u schodów! Chłopcy szlochający
w armiach! Starcy płaczący w parkach!
Moloch! Moloch! Widmo Molocha! Moloch bez uczuć! Moloch
umysłu! Moloch okrutny sędzia człowieka!
Moloch niepojęte więzienie! Moloch ze skrzyżowanymi piszczelami
bezduszny areszt i Kongres żalu! Moloch którego budowle są wyrokiem!
Moloch potężny głaz wojny! Moloch rządów za którymi szaleje tłum!
Moloch którego umysł to czysta maszyneria! Moloch którego
krew to strumienie monet! Moloch którego palce to dziesiątki
wojsk! Moloch którego pierś to ludożercze dynamo! Moloch
którego ucho to dymiący grób!
Moloch którego oczy są tysiącem ślepych okien! Moloch którego
drapacze stoją wzdłuż ulic jak nieskończone szeregi Jehowów!
Moloch którego fabryki śnią i rechoczą we mgle! Moloch którego
anteny i kominy są koronami miast!
Moloch którego miłość to bezmiar nafty i kamienia! Moloch które-
go dusza to prąd elektryczny i banki! Moloch którego nędza
jest upiorem geniusza! Moloch którego przeznaczeniem jest
bezpłciowy grzyb wodoru! Moloch któremu na imię Rozum!
Moloch w którym jestem samotny! Moloch w którym śnię o Anio-
łach! Wariat w Molochu! Obciągacz kutasów w molochu! Bez-
miłość i bezmęskość w Molochu!
Moloch który już dawno wdarł się w mą duszę! Moloch w którym
jestem świadomością bez ciała! Moloch który wypędził mnie
z mej naturalnej rozkoszy! Moloch którego się wyrzekam!
Zbudź się w Molochu! O światło spływające z nieba!
Moloch! Moloch! Mieszkania robotów! niewidzialne przedmieścia!
skarbce kościotrupów! oślepłe stolice! przemysł demonów!
upiory narodów! niezwyciężone domy wariatów!
kutasy z granitu! potwory bomb!
Połamali grzbiety wynosząc Molocha pod niebiosa! Bruki, drzewa,
radia, tony! Wynosząc Miasto pod Niebiosa które istnieją i są
wszystkim wokół nas!
Wizje! znaki! halucynacje! cuda! ekstazy! wszystko w dół rzeką
Ameryki!
Sny! adoracje! objawienia! religie! łodzie obładowane subtelnym
śmieciem!
Przełomy rzek! dalej, rzeką! zachwyty i ukrzyżowania! zniesione
potopem! Odurzenia! Epifanie! Rozpacze! Dziesięciolecia
zwierzęcych wrzasków i samobójstw! Poglądy! Nowe miłości!
Obłąkane pokolenie! w dół na skały Czasu!
Prawdziwy święty śmiech w głębi rzeki! Wszystko ujrzeli! dzikie
oczy! święte krzyki! Oni się pożegnali! Skoczyli z dachu!
w samotność! machając! trzymając kwiaty! W dół do rzeki!
na chodnik!

Allen Ginsberg
przełożył Grzegorz Musiał


https://3.bp.blogspot.com/-eRjAtyYECos/TjJkvLggtYI/AAAAAAAAbHo/22DCoYEV8AU/s400/allen.jpg


zygpru1948 2022.03.30; 06:50:20
Komentowany wiersz: Ta mała śliczna Agnieszka
Jesienne liście - Allen Ginsberg

Mam sześćdziesiąt sześć lat a dopiero uczę się dbać o swe ciało

Radośnie budzę się o ósmej, robię poranne notatki
nago wstaję z łóżka zostawiając przy ścianie nagiego uśpionego
chłopaka
śniadanie z miksera: miso, grzyby, pory, kabaczek,
sprawdzam cukier we krwi, dokładnie czyszczę zęby, szczotka,
wykałaczka,

nitka, płyn do ust
oliwię stopy, wkładam białą koszulę białe spodnie parę białych
skarpetek

i na chwilę przed szczotkowaniem włosów
zasiadam przy umywalce sam, szczęśliwy, że nie jestem zwłokami
Jeszcze.

Allen Ginsberg
przełożył Grzegorz Musial




Światło nocy - Allen Ginsberg

Poprzez ten bezduszny materialny świat płynie wołanie poprzez ten bezduszny materialny świat wołam
O ludu Anglii, nocą w Sussex, poprzez czarne gałęzie buku księżyc w pełni świecił o 3 nad ranem, stałem w bieliźnie na trawniku
Ujrzałem wąsatego Anglika, którego kochałem, o atletycznej piersi i ramionach farmera
Leżałem tej nocy w łóżku - wiele miłości pulsowało w mym sercu bezsenny słyszałem pieśni generacji elektronicznych pamięci powracających do mego mózgu, które znów zamieszkiwały w mym sercu by wielbić tam Kochanków, nauczycieli miłości, młodzieńców i poetów żyjących wiecznie w tajnikach serca, w ciemną noc, pod księżycem w pełni, rok po roku poprzez ten bezduszny materialny świat płynie wołanie

Allen Ginsberg
przekład Teresa Truszkowska


zygpru1948 2022.03.30; 06:46:48
Komentowany wiersz: Ta mała śliczna Agnieszka
Proroctwo - Allen Ginsberg

O bardowie Przyszłości
niech wasz śpiew się wznosi
od czaszko do serca do dupy
dopóki język trwa
Poruszcie wszelkie struny
zabijcie świadomość
Ja śpiewam tu z więzienia umysłu
w stanie Nowy Jork
bez elektryczności
deszcz rosi wzgórze
myśl napełnia miasta
opuszczę swoje ciało
w nędznym motelu
moje ja uchodzi
przez nie narodzone uszy
Nie moja mowa
lecz głos
odśpiewujący modlitwy
przetrwa na Ziemi
nie kości historii
lecz śpiew
Drogie oddechy i oczy
jaśnieją na niebiosach
gdzie rakiety mkną by
zabrać mnie do domu

Allen Ginsberg
przełożył Bogdan Baran




Skowyt cz.I - Allen Ginsberg

(fragment)

Widziałem najlepsze umysły mojego pokolenia
zniszczone szaleństwem, głodne histeryczne nagie,
włóczące się po murzyńskich ulicach o brzasku poszukując
wściekłego kopa,
anielogłowi hipsterzy płonący żądzą pradawnego niebiańskiego
kontaktu z gwiezdną prądnicą w maszynerii nocy,
którzy w biedzie w łachmanach z zapadniętymi oczami i na haju
palili siedząc w nadprzyrodzonej ciemności mieszkań z zimną
wodą płynących ponad wierzchołkami miast
kontemplując jazz

Allen Ginsberg
przekład Marcin Walkowiak


zygpru1948 2022.03.29; 02:58:59
Komentowany wiersz: W otoczce samego szczęścia
Duch starej piekarni

Julia Fiedorczuk

Odpowiedzi Julii Fiedorczuk na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.


Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Nie jest ważniejsza.

Czy pamięta Pani pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Zaczynałam od prozy: mój pierwszy utwór nosił tytuł Duch starej piekarni. Miałam pięć lat i właśnie nauczyłam się pisać (mniej więcej). Po tej młodzieńczej próbie zarzuciłam pisarstwo na jakieś dwanaście lat. Tytuły pierwszych wierszy chyba wyparłam.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Pani talentu i dlaczego nie wzięła Pani sobie tego do serca?

Moja pierwsza książka dostała kilka niesympatycznych recenzji. Nie pamiętam niestety nazwisk autorów. Wzięłam je sobie do serca, podobnie jak te, które były dla mnie przychylne.

Czy udało się kiedyś Pani zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Partnera do czego?

Jaka jest Pani ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pani liryki?

Kiedy przez kilka miesięcy mieszkałam w Ithace, za rogiem mieliśmy tanią chińską knajpkę. Podawano tam między innymi duszone warzywa z kawałkami sera tofu w sosie o nieodgadnionym składzie. To była najlepsza potrawa, jaką w życiu jadłam. Nazywała się „Buddhist delight”.

Zaś moje liryki to otręby pszenne.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

Nie wiem, co to znaczy „zasługiwać na Nobla”.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Bo ja wiem? Może dlatego, że nie wszyscy przystosowani są do życia w społeczeństwie wolnorynkowym? Nie wszyscy nadają się na wzorowych obywateli-konsumentów? Może dlatego, że ludzką jest rzeczą szukać dziury w całym? A może dlatego, że nie potrafimy traktować kwestii języka i komunikacji międzyludzkiej w sposób wyłącznie pragmatyczny i kusi nas, żeby trochę pomajstrować przy śrubeczkach systemu? „Robactwo” to określenie odpowiednio pejoratywne. Ale przecież robak ma w sobie taką metafizyczną żywotność. Robak wygrywa ze śmiercią. Pięknie o robaku napisał J.M. Rymkiewicz: „Ale robak o robak ten dobrze się miewa/ Jego tłuste prawnuki ruszają się w szambie/ A on w kościach Pascala pieśń nabożną śpiewa/ I nie pyta co tam jest bo on co jest tam wie” („Co zostało z Pascala”).

_____________________




wywiady recenzje KSIĄŻKI utwory debaty cykle dźwięki nagrania zdjęcia kartoteka

debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA
Duch starej piekarni
Julia Fiedorczuk

Odpowiedzi Julii Fiedorczuk na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.

strona debaty
Kwestionariusz 2004

Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Nie jest ważniejsza.

Czy pamięta Pani pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Zaczynałam od prozy: mój pierwszy utwór nosił tytuł Duch starej piekarni. Miałam pięć lat i właśnie nauczyłam się pisać (mniej więcej). Po tej młodzieńczej próbie zarzuciłam pisarstwo na jakieś dwanaście lat. Tytuły pierwszych wierszy chyba wyparłam.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Pani talentu i dlaczego nie wzięła Pani sobie tego do serca?

Moja pierwsza książka dostała kilka niesympatycznych recenzji. Nie pamiętam niestety nazwisk autorów. Wzięłam je sobie do serca, podobnie jak te, które były dla mnie przychylne.

Czy udało się kiedyś Pani zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Partnera do czego?

Jaka jest Pani ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pani liryki?

Kiedy przez kilka miesięcy mieszkałam w Ithace, za rogiem mieliśmy tanią chińską knajpkę. Podawano tam między innymi duszone warzywa z kawałkami sera tofu w sosie o nieodgadnionym składzie. To była najlepsza potrawa, jaką w życiu jadłam. Nazywała się „Buddhist delight”.

Zaś moje liryki to otręby pszenne.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

Nie wiem, co to znaczy „zasługiwać na Nobla”.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Bo ja wiem? Może dlatego, że nie wszyscy przystosowani są do życia w społeczeństwie wolnorynkowym? Nie wszyscy nadają się na wzorowych obywateli-konsumentów? Może dlatego, że ludzką jest rzeczą szukać dziury w całym? A może dlatego, że nie potrafimy traktować kwestii języka i komunikacji międzyludzkiej w sposób wyłącznie pragmatyczny i kusi nas, żeby trochę pomajstrować przy śrubeczkach systemu? „Robactwo” to określenie odpowiednio pejoratywne. Ale przecież robak ma w sobie taką metafizyczną żywotność. Robak wygrywa ze śmiercią. Pięknie o robaku napisał J.M. Rymkiewicz: „Ale robak o robak ten dobrze się miewa/ Jego tłuste prawnuki ruszają się w szambie/ A on w kościach Pascala pieśń nabożną śpiewa/ I nie pyta co tam jest bo on co jest tam wie” („Co zostało z Pascala”).

_____________________________


O AUTORZE

Julia Fiedorczuk

Urodzona w Warszawie. Prozaiczka, poetka, tłumaczka. Na Uniwersytecie Warszawskim prowadzi zajęcia z literatury amerykańskiej, teorii literatury i ekokrytyki. Nagrodzona przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek za najlepszy debiut (2002). Laureatka austriackiej nagrody Huberta Burdy (2005). Członkini ASLE (Association for the Study of Literature and the Environment). Mieszka w Warszawie.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2015/12/autorzy_leksykon_300x300_Fiedorczuk_2.jpg


zygpru1948 2022.03.29; 02:53:29
Komentowany wiersz: W otoczce samego szczęścia
Zygmunt Jan Prusiński



DZIENNIK WYRAZÓW NIEOBCYCH,

ROZBIÓRKA UMYSŁÓW W REZERWACIE...



Rozdział XXX



LIST DO "PISARZA" JANA TOMASZA GROSSA !

- I co picuś?
Wiedziałem że z Jaja Kłamstwa... powstałeś.
Wyrzeźbili cię zbyt szybko, dlatego trudno pojąć,
co znaczy być lub starać się nim być, uczciwym...

Oto czytam informację Janie, bo chodzi o twojego świadka z książki o Jedwabnem, cytuję:

"Czy wiesz, że... jeden z głównych "świadków" Grossa - Eljasz Grądowski - podczas wydarzeń w Jedwabnem przebywał w oddalonym o setki kilometrów od Jedwabnego sowieckim więzieniu skazany za kradzież patefonu”?...

- No i co?
- Janie, gdzieś go wykombinował?
- Ile mu zapłaciłeś za te fałszywe opowiadanka?
- Jak mógł być tam, koło stodoły..., jak sobie siedział w sowieckim więzieniu?

- I ty jesteś "autorytetem" profesorów?...

Wiesz co Janie, nie chce mi się z tobą gadać...

Zygmunt Jan Prusiński
11 Grudnia 2009 r.



Kto fałszuje historię?

Przyjrzyjmy się najpierw bliżej osobie samego Jana Tomasza Grossa. Kim jest ten aktualnie najostrzejszy oskarżyciel Polaków? Jest to przede wszystkim badacz, który ciężko grzeszy przeciw podstawowym zasadom pracy autora zajmującego się historią. Tym samym faktom, o których pisał w 1983 roku, dziś nadaje z gruntu odmienną niż wówczas interpretacje, przemilczając wszystko, co ją podważa.

W swej pierwszej książce "W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali", wydanej w 1983 r. razem z Ireną Grudzińską-Gross, książce rzeczywiście wartościowej i starającej się o obiektywizm, Gross dał bogaty materiał źródłowy, nie ukrywający faktów o prosowieckiej i antypolskiej kolaboracji wielkiej części Żydów na Kresach w latach 1939-1941.

We wspomnianej książce przytaczał liczne fakty o donoszeniu na Polaków, ich szykanowaniu, niszczeniu kapliczek przydrożnych przez sfanatyzowanych Żydów - komsomolców, o wielkiej roli zbolszewizowanych Żydów w administracji.

Dziś to wszystko wyparowało z jego analiz.

prof. Jerzy Robert Nowak



___________________________Odpowiedź:


Panie Jerzy, powiem tak, jego zmarnowała Ameryka i tamtejsi pracodawcy.
Zobacz pan jak "kupili" sobie Miłosza - który w swej twórczości był antypolski...

Gdyby Jan Tomasz Gross został w Polsce, na pewno nie zmieniłby swoich poglądów.
Przecież jego matka - Polka brała udział w szeregach Armii Krajowej!

- Za pieniądze każda małpa zagra krokodyla...

Pozdrawiam -

Zygmunt Jan Prusiński

11.12.2009 r.



_____***_____



Zygmunt Jan Prusiński

JESTEM CI WINIEN SZEPTU POEZJI

Pamięci Jana Pyszko


Jestem Ci winien,
trochę słów przejrzystych Janie.
Nie tylko modlitwa w liściach kwitnie,
nie tylko krzyk orła białego -
bo ta nasza Ojczyzna
wciąż w ludziach biedna.

Jestem Ci winien podziękowania,
akurat teraz kiedy Cię nie ma. -
Sławny Patrioto ze Szwajcarii,
pragnąłeś uczyć kochać Polskę
trochę inaczej - bez kotary...

Wypływa żal z zapomnianych rzek,
świece się palą samoczynnie
za dusze dawnych rycerzy.
Spoiwo w murze milczy,
flagi leniwie poruszają się we mgle.

Jest cicho - okropnie jest cicho,
poddany kraj nad Wisłą
chroni swoją słabość i milczenie.

A ja wciąż słyszę
krzyk Białego Orła -
we śnie...

11.12.2009 - Ustka



Prośba o pomoc

Opublikowano już w USA oszczerczą książkę Grossa o Jedwabnem zatytułowaną "Sąsiedzi". W niniejszej witrynie zebraliśmy dotychczas kilkaset artykułów prasowych wykazujących wyraźnie kłamstwa zawarte w książce Grossa i jej ogólne antypolskie nastawienie nakierowane na wytworzenie międzynarodowej atmosfery wyjątkowo nieprzychylnej Polsce i Polakom, a w efekcie wyłudzenie od Polski wielomiliardowych odszkodowań. Niestety zbiór artykułów jest tu zaprezentowany głównie w języku polskim, co powoduje, że dla przeciętnego Amerykanina, czy też Europejczyka jest on niestety zupełnie niedostępny. Dlatego też zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w tłumaczeniu artykułów na język angielski. Bardzo proszę o kontakt, jeśli ktoś z Państwa jest w stanie pomóc i tym sposobem przyczynić się do obrony dobrego imienia naszej Ojczyzny.

Wlodzimierz_Kaluza@yahoo.de



_________Spisane 10 Października 2010 r._________


zygpru1948 2022.03.29; 02:31:14
Komentowany wiersz: W otoczce samego szczęścia
Ono mieszka pod skałą... - Jacques Dupin

***

Ono mieszka pod skałą, ukryte,
to źródło nakazujące,
by je przyjąć, zanim wytryśnie

żaden pług porzucony ani miłość skuta kamieniem
nie lśni tak twardo i tak z daleka,
nim chmura odmieni kształt
i spłynie krwią
pod zamętem obrazów

i nadbiegały kwiaty choć sponiewierane
zimne kwiaty, które otwiera noc,
ich łodygi przebiją nasze dawniejsze życie
warstwa po warstwie; nareszcie tak ujrzane,

że kropla wody stanie się krąglejsza
zazdrosnym snem
góry granitowej góry nocnej

Jacques Dupin
przełożyła Aleksandra Olędzka-Frybesowa



Zacierając na piasku - Jacques Dupin

***

zacierając na piasku
wszelkie imię poza swoim własnym
wszelkie miejsce poza miejscem tym właśnie
ogień co zapłonie daleko
temu co spalone da ochłodę

i każdej poezji koniec
i bez końca poezji odnowę

Jacques Dupin
przełożyła Aleksandra Olędzka-Frybesowa


zygpru1948 2022.03.29; 02:29:43
Komentowany wiersz: W otoczce samego szczęścia
Dopóki mówię niejasno on oddycha - Jacques Dupin

zanurza ręce w lodowatą wodę
pomiędzy algi ku nowym ofiarom
ziębnącym jak lampy w świetle dnia

Tak mało realny a przecież żyje
czy gwałt zadaje czy też zuchwale
na wodzie sieje albo na kamieniu

rozpięte niebo skandujące młoty
a są tacy wśród nas co chcą pośredniczyć
ażeby nowe się rodziły chmury

Jacques Dupin
przełożyła Aleksandra Olędzka-Frybesowa



Fala wapienia biel wiatru - Jacques Dupin

***

Fala wapienia biel wiatru
w poprzek piersi śpiącego

w tej powodzi nerwy brzmią ciszej
podtrzymując na stokach ogrody
rozchylają ciernie wtórują
akordom nocnej muzyki
aż światło będzie pojęte
- i roztrzaskane

jego namiętność bije na kowadle w dwa nurty
a on oddycha
jakby szła burza
pomiędzy jałowcami na zboczu
gdzie ani jadła ani jadu
aż powiew z wąwozu
dziwna melodia
złagodzi gwałtowne więzy

Jacques Dupin
przełożyła Aleksandra Olędzka-Frybesowa


Tomasz Alen Kopera
https://1.bp.blogspot.com/-EGUHHsa5mxk/UQZnAB6LE6I/AAAAAAAA5_E/B8CBXJ0Y-3I/s400/kopera-11c.jpg


zygpru1948 2022.03.29; 02:27:07
Komentowany wiersz: W otoczce samego szczęścia
Dział wód - Jacques Dupin

Jedna twoja łza wznosi kolumnę śpiewu
I jedna łza ją obala... aż całe światło bezdomne.

Ten sznur, który splatam, ta róża przebłagalna,
Niech nie lękają się bijącego wprost światła.

Odrobina ciemności, którą wspinając się trwonię,
Powietrze, którego braknie kiedy szczyty już blisko.

Stromym stokiem, drogą najwyższej swobody,
Choć w gardle mdłości i sterem tylko piorun.

Jacques Dupin
przełożyła Aleksandra Olędzka-Frybesowa



On, skryba skulony - Jacques Dupin

***

On, skryba skulony
ponieważ
porażony
przez więzy ostrej trawy
splecione niecierpliwie szuka sobie drogi

Ona
jej niewyrażalne ciało
jak migdal gnieciony
pomiędzy kamieniami
gdy kamieni już nie ma

Jacques Dupin
przełożyła Aleksandra Olędzka-Frybesowa


zygpru1948 2022.03.28; 07:56:15
Komentowany wiersz: Park serc z tobą dziewczyno
Flaki z curry

Odpowiedzi Marcina Świetlickiego na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.



Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Bo tak. Bo nie inaczej. Bo jakby nie była ważniejsza, to nic by nie było.

Czy pamięta Pan pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

„Litwo, ojczyzno moja” – tak napisałem. Bo wydawało mi się, że to ja piszę.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Panu talentu i dlaczego nie wziął Pan sobie tego do serca?

Mam uczucie, że wszyscy zawsze odmawiali mi talentu. Niektórzy byli dobrze wychowani i taktownie ten bolesny brak przemilczali.

Czy udało się kiedyś Panu zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Najmniej takie partnerki cenię. Ale zdarzają się.

Jaka jest Pana ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pana liryki?

Flaki z curry.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

Wyłącznie nieżyjący.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Nie wiem. Ale wiem, że się lęgną.

___________________________________


O AUTORZE

Marcin Świetlicki

Urodzony 24 grudnia 1961 w Lublinie. Poeta, prozaik, wokalista Świetlików oraz Czarnych Ciasteczek. Współpracował również z grupą The Users, Mikołajem Trzaską i Cezarym Ostrowskim. Laureat m.in. Nagrody Fundacji Kościelskich (1996), Nagrody Literackiej Gdynia (2009). Trzykrotnie nominowany do Nagrody Nike. Mieszka w Krakowie.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2015/12/autorzy_leksykon_300x300_Swietlicki.jpg


zygpru1948 2022.03.28; 07:52:45
Komentowany wiersz: Park serc z tobą dziewczyno
Warto być iluzjonistą intelektualnym!


Zygmunt Jan Prusiński

DZIENNIK WYRAZÓW NIEOBCYCH,

ROZBIÓRKA UMYSŁÓW W REZERWACIE...



Rozdział XXIX


Jan Gross będzie w Ustce persona non grata?

Maciej Sandecki
2008-02-14, ostatnia aktualizacja 2008-02-15 00:00


Radni Ustki będą rozpatrywać wniosek jednego z mieszkańców, o uznaniu Jana Tomasza Grossa, autora głośnej książki „Strach”, za persona non grata w mieście. - Przyjęcie takiej uchwały byłoby niepoważne - uważa przewodniczący rady...

FOT. Wojciech Matusik / AG


Z inicjatywą uznania Jana Tomasza Grossa za persona non grata (osobę niepożądaną) w Ustce wystąpił Zygmunt Jan Prusiński. Swój wniosek opublikował w internecie. Znalazł się on m.in. na stronie USOPAŁ, polonijnej organizacji w Ameryce Południowej, prowadzonej przez Jana Kobylańskiego, nieuznawanej przez polski MSZ. Prusiński napisał w nim, że Jan Tomasz Gross to "polakożerca", a jego książka "Strach", opowiadająca o bolesnych relacjach polsko-żydowskich zaraz po wojnie, to "sfałszowany dokument, paszkwil przeciwko Polsce i Narodowi Polskiemu". Radni Ustki, do których zadzwoniliśmy, na nazwisko Prusiński zareagowali śmiechem. To bowiem w Ustce znana i kontrowersyjna postać. Prowadzi sklep z odzieżą, pisze wiersze, jest prezesem stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" i przewodniczącym Polskiej Partii Biednych. Często pisze do usteckich radnych, chciał m.in., aby w mieście powstały ulice imienia Augusto Pinocheta, Saddama Husajna i Adama Małysza. - To człowiek z szalonymi pomysłami, nie ma co o nich mówić - ucina burmistrz Ustki Jan Olech.

- Wpłynął wniosek i musimy go poddać legislacyjnej procedurze - stwierdza Adam Brzózka, przewodniczący usteckiej rady miasta. - Osobiście uważam, że ten wniosek jest niezasadny i powinien zostać odrzucony. Nie wiem, czy w ogóle rada miasta może podejmować takie uchwały i jak je respektować? Mamy śledzić Grossa? A jak przyjedzie do Ustki, to co? Wyrzucić? Przecież to niepoważne. Miastu nie jest potrzebna taka reklama.


W najbliższy wtorek wnioskiem Prusińskiego zajmie się komisja kultury i oświaty usteckiej rady i to ona zdecyduje, czy zamieni się on w uchwałę i będzie głosowany na sesji rady miasta.

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto


Trójmiasto - Opinie i komentarze Poleć znajomemu


Komentarze do artykułu


Jan Gross będzie w Ustce persona non grata?

Autor: Gość: Zndrzej IP: *.nll.se 15.02.08, 13:01


Bardzo dobra inicjatywa ! Za sponsorowane kłamstwa powinien być Gross
ogłoszony persona non grata w całej Polsce !


Jan Gross będzie w Ustce persona non grata?

Autor: Gość: Nawigator IP: *.chello.pl 15.02.08, 13:26


Uważam, że sam fakt postawienia tego wniosku do rozpatrzenia przez
Radę Ustki, skompromituje to miasto na świecie. Mam nadzieję, że
mądrość Przewodniczącego i większości Radnych zwyciężą i tym
sposobem ochronią Ustkę przed kompromitacją.


Re: Jan Gross będzie w Ustce persona non grata?

Autor: Gość: Andrzej IP: *.nll.se 15.02.08, 13:38


Czy postawienie kogoś przed sądem za kłamstwo oświęcimskie stawia
oskarżyciela w złym świetle i go kompromituje ? Czy uważasz, że Żydzi
są naprawdę wybrańcami Boga i, że mogą robić rzeczy, za które są
inni potępiani lub wręcz karani ?


Jan Gross powinien być w całej Polsce non grata

Autor: alwaysrebel15.02.08, 23:38


Jan Gross powinien być w całej Polsce non grata. Powinien być skazany wyrokiem Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polskiej na karę więzienia, wysoką grzywnę (taką żeby się do końca życia nie wypłacił) i publiczne odszczekanie bezczelnych kłamstw jakimi karmi świat, bo nie tylko w Polsce ten paszkwil został opublikowany. To śmieć niewart podtarcia tyłka, jednak Gross w polskojęzycznej kłamliwej telewizorni TVN traktowany jest jako jakaś gwiazda niewiadomego pochodzenia (że niby dlaczego on tam ma taki posłuch ?) i klaszczą mu jeszcze idioci prezenterzy. To bandzior szkalujący Naród Polski, piszący całkowicie wyssane z palca śmieci. Niczym nieudokumentowane oprócz jego własnego kłamliwego słowa.

Powinien zgnić w mamrze, swołocz.



__________Spisane w dniu 6 Października 2010 r.__________


zygpru1948 2022.03.28; 07:47:54
Komentowany wiersz: Park serc z tobą dziewczyno
Miasto Don Juana - Robert Desnos

Kusztykając, odchodzą niewidomi,
Inwalidzi, opuchlacy, garbaci,
Żandarmi i pijacy.

Dmąc w szyby kawiarni mgła
Z siła zdolna zatopić sto okrętów,
Syreny siódmej godziny mówią wszystkim: "Czas się upić".

Don Juan zatrzymał się w miejscu,
Gdzie jak wiem jest fontanna Wallace'a,
Tablica przeciwpożarowa i taczki przykute do ławki.

Zastała go tam północ,
On wcale się nie nudząc
Spędził tam całą noc.

O północy, kobieta w żałobie,
Ale naga pod krepą ogromną swego kapelusza,
Wyszła z bocznej ulicy.

Niosła szklankę i butelkę wina czerwonego,
Niosła także ptaka martwego,
Dała mu ptaka martwego i szklankę wina.

Z pobliskiej bramy wjazdowej, otwartej nagle,
Wyszła dziewczynka o pięknych nogach
I dała mu swoją lalkę i naszyjnik z kulek z hebanu.

Obok w oknie jasno oświetlonym
Niewiasta się rozbierała,
Rzucając w stronę bohatera różne części swych szat.

Handlarz kwiatów z rogu ulicy
Przyniósł mi wszystkie swoje róże,
A stara sprzedawczyni gazet wszystkie swoje gazety.

Pewna kobieta bardzo piękna i bardzo odrażająca
Pokazała mu swój zegarek
I powiedziała mu, że on już nie chodzi.

Kobieta w sabotach, ekspedientka,
Przybyła i uniosła swój fartuch,
A jej fartuch zawierał rybę jak nigdzie na świecie.

Ona wypuściła ją do strumienia,
A ryba tam się rzucała
Aż ją śmierć zabrała.

I kobieta, która wygrała w pokera,
I kobieta, która dała kochankowi wszystkie swoje diamenty,
Wyszły także z ulic i z bram.

On zstępował z nieba
Jak skowronek celnie ustrzelony,
On wznosił się przez okienka piwnic.

Jedne byłyby mogły zarządzać królestwami,
Inne bywają brudne ciałem i w sercu,
Jeszcze inne roznoszą tragiczne choroby.

Ale Don Juan w podmuchach bliskiego poranka
Czuł wiatr lodowaty i pokrzepiający,
Wiatr odpływu morza i świeżych ostryg,

Który owiewał jego liście i gałęzie,
A jego korzenie ciągnęły wspaniałe
Soki ziemi jednak nędznej.

Jego kora była mocniejsza niż pancerz,
Bardziej napięta niż pierś atlety,
A jego kaftan z żelaza go nie krępował.

Asystował robotnikom, którzy lampy rano gaszą,
Polewaczom ulic i chodników,
Śmieciarzom i doręczycielom.

Jak na piękne drzewo, był pięknym drzewem.
Ścięto je w dzień następny,
Spalono je i tymczasem,

Tymczasem jego gorzki sok był mocny
I wiele kobiet godnych uwielbienia
Przechodziło pod jego listowiem.

Z którego pozostało coś niecoś
W ognisku, w którym ochładzały się jego popioły,
W tej dziurze, gdzie ongi było jego miejsce.

Nie pozostało naprawdę dużo,
Dziura w żwirze,
Dziura, tylko dziura pusta, mała dziura.

Robert Desnos
przełożył Roman Lis


Nathan Sawaya
https://1.bp.blogspot.com/-GdMw3U6kFbA/VE2Z5p5kMbI/AAAAAAABDcA/8vv1GG2_W-0/s400/Les%2Bsculptures%2Ben%2BLego%2Bde%2BNathan%2BSawaya.jpg



Złodziejka - Robert Desnos

Złodziejka usiadła w wysokiej trawie żeby odpocząć po ciężkiej wyprawie
przez pustynną okolicę.
Ścigana, szczuta, szpiegowana, zdradzona, sprzedana.
Poza zasięgiem prawa.
W tej samej godzinie odkrywają się karty
I jeden mężczyzna mówi do drugiego mężczyzny:
"Do jutra".
Jutro będzie on martwy albo daleko stamtąd.
W godzinie gdy drżą białe firanki na nocy głębokiej,
Gdzie przewrócone łóżko gór otwarte ku swej pani umarłej
Oczekuje jakiegoś olbrzyma spoza horyzontu,
Siadaj złodziejko, uśnij złodziejko.
Nie hałasujcie, pozwólcie odpocząć złodziejce
W kącie tej stronicy.

Bójcie się żeby się nie obudziła,
Jest dużo bardziej szalona niż ptak bijący o meble i ściany.
Bójcie się żeby nie umarła u was,
Bójcie się żeby latając wszystkich szyb wam nie wybiła
Bójcie się żeby w ciemnym kacie się nie skryła,
Bójcie się obudzić złodziejkę uśpioną.

Robert Desnos
przełożył Roman Lis


Marcel Duchamp
https://1.bp.blogspot.com/-X6xdg7WWMZQ/VEo_mFPWuuI/AAAAAAABDbs/ESBWHUJLUwE/s400/Marcel%2BDuchamp.jpg


zygpru1948 2022.03.28; 07:42:46
Komentowany wiersz: Park serc z tobą dziewczyno
Kąpiel - Robert Desnos

Dokąd idziecie z tymi stopami marchewki?
Dokąd idziecie, w imię Boga?
Z tymi głowami cieląt
I z tymi sercami z forsy?
Dokąd idziecie? Dokąd idziecie?

Idziemy szczać na koniczynę
I pluć na siano.

Dokąd idziecie z tymi głowami cieląt?
Dokąd idziecie z troską?
Słońce jest trochę jak płyn
Trochę jak płyn tej nocy.
Dokąd idziecie, wy, głowy z forsy?

Idziemy szczać na koniczynę
I pluć na siano.

Dokąd idziecie? Dokąd idziecie?
Przez błoto i noc?
Idziemy pluć na koniczynę
I szczać na siano.
Z naszymi minami głupoli
I z dziobami zająców
Idziemy szczać na koniczynę.

Zatrzymajcie się. Pójdę z wami
Oto biegnę ku wam jakby mnie ścigano
Głupole ale też jesteście moimi kumplami
Idę szczać na koniczynę
I pluć na siano.

I dlaczego na mnie nie czekacie?
Nie czuje się dobrze, czuje się lepiej.
Serca głupoli i jaja lwów!
Ja idę szczać, szczać z wami
Na koniczynę

I pluć na siano.
Pocałunki po północy czujecie rdzę
Czujecie żelazo czujecie człowieka
Czujecie! Czujecie kobietę.
Czujecie często jeszcze coś:
Koniec ołówka gryzionego w wieku czterech lat
Kiedy uczyło się pisać
Nowe zeszyty, książki spod choinki
Wszystko złote i malowane na czerwono
Jak lepka krew na końcu palców.
Pocałunki po północy,
Kąpiele w strumieniach zimnych
Jak ostrze brzytwy.

Robert Desnos
przekład Roman Lis


Joan Miró
https://3.bp.blogspot.com/-KrzTBWtNdgQ/VEo95XyyQ9I/AAAAAAABDbk/FfSYmkh2GKI/s640/Joan%2BMirocatalan-peasant-with-a-guitar.jpg!Blog.jpg



Mój dzieciaku - Robert Desnos

"Mój dzieciaku", mówi on, "mój dzieciaku", mówi ona
I moja krew, nasze serce, nasze miasto, ogromne miasto nieprzytomne.
Brukarze zgubili się tego ranka na polu, kędy chabry śpiewają,
Kędy kwitną słowiki,
Kędy patati i patataj trzymają się rozporządzeń tutti quanti.
Tego pana boli ząb, bolą nerki, boli nos.
Koronka zwisa mu z nosa.
"Mój dzieciaku, czy to jest nasze życie, czy ono skończyło się już?
Ono zdaje się nam tak puste i głębokie, i jednak płaskie i tak dalej,
Czuję jak twoja krew przepływa pod moją dłonią,
Miesiąc kwiecień nie kończy się na Sylwestra!"

"Rycerz otruł się z rozkoszą pośród śniegów,
Tam śpi, tam śni, tam pyskuje,
I dzień dobry mój dzieciaku, i dzień dobry mój dzieciaku,
I twoje nerki, i twój brzuch i twoje usta,
Wstań, kwiecie bruku, kwiecie brukwi, kwiecie szczawiu!"
Noc którą opisuję, jest nocą w każdej z dwudziestu czterech godzin.
Atrament spada z wielkim hukiem w bagno bez dna
I tyle brudu wspomnień, tyle brudu lat,
I to święte imię Boga miesiąca kwietnia
Który nie kończy się na Sylwestra!
Styczeń gubi swoją koszulę,
A lipiec swój but.
Wszyscy starzy, zidiociali, pohańbieni, w nędzy, koronka u nosa
I ten grzmot Boga miesiąca kwietnia
Który nie kończy się, który nie skończy się nigdy,
Nawet na Sylwestra!

Robert Desnos
przełożył Roman Lis


Pablo Picasso
https://4.bp.blogspot.com/-alzy5MdobQQ/VEo8rmqGRCI/AAAAAAABDbc/uc-meBkrF6I/s640/picasso33.jpg


zygpru1948 2022.03.28; 07:38:19
Komentowany wiersz: Park serc z tobą dziewczyno
Ostatni poemat - Robert Desnos

Śniłem o tobie tak wytrwale,
Tak wędrowałem, tak powtarzałem twe imię,
Tak pokochałem twój cień,
Że to już wszystko, co mi z ciebie pozostało.

Teraz mi tylko cieniem być wśród cieni.
Być stokroć bardziej cieniem niż cień,
Być cieniem, który wróci, powróci znów
do twego życia rozsłonecznionego.

Robert Desnos
przełożył Jerzy Pleśniarowicz



Szminka Argonautów (fragment) - Robert Desnos

(fragment)

Siostry dziwek marsylskich siedzą w oceanach.
Uściskami chorymi owrzodzą wam ciała.
W ciemnym szynku portowym basetla cygana
morskim szumom i zgubie będzie wtórowała.

Marynarze śpiewając pieśni nostalgiczne
odpłynęli galerą i na czarnej chmurze.
Czy myślicie, że sistrum lub skrzypce magiczne
zaczarują żeglarzy, gdy gotowi stchórzyć?

Legenda drzemie wyniosła i przestarzała
w żałobnym brązie, który stał się tronem
przeszłości. Dawno odjechała
Argonautów wyprawa zdobyć wschodnie runo.

Z waszych grobów wyrosną podejrzane grzyby,
o których śpiew Nerona gładko się potoczy
na Klaudiańskiej orgii. Albo wasze oczy
znajdzie kuchcik występny w brzuchu morskiej ryby
W drogę! Harfo Eola zawyj razem z burzą...

Robert Desnos
przełożył Julian Rogoziński


zygpru1948 2022.03.27; 03:29:02
Komentowany wiersz: Soczyście zerwana jak brzoskwinia z drzewa
Poezję zacząć najłatwiej

Krystyna Miłobędzka

Odpowiedzi Krystyny Miłobędzkiej na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.



Dlaczego poezja jest ważniejsza niż proza?

Bo więcej mówi, używając mniej słów.

Czy pamięta Pani pierwszy własny wiersz, jeśli tak, to jak brzmiał jego tytuł albo incipit?

Chyba wiersz „Przedwiośnie”, napisany w wieku lat piętnastu i wydrukowany w powielaczowym pisemku szkolnym „Płomień”.

Kto po raz pierwszy boleśnie odmówił Pani talentu i dlaczego nie wzięła Pani sobie tego do serca?

Ja sama sobie, nie raz, wiele razy. I wiedząc to, próbowałam zapisywać wszystko od początku. Wiele razy.

Czy udało się kiedyś Pani zdobyć choćby na chwilę partnera dzięki własnej poezji?

Udało mi się raz a dobrze. Od czterdziestu lat żyję z pisarzem i krytykiem Andrzejem Falkiewiczem.

Jaka jest Pani ulubiona potrawa? Jeśli poezja to artykuły spożywcze, to jaki artykuł reprezentują Pani liryki?

Kluski z białym serem i skwarkami. Moje liryki należą do artykułów sypkich. Cukier? Nie. Sól? Nie. Kasza? Nie. Mąka! Mąkę najłatwiej zdmuchnąć.

Który z żyjących polskich poetów zasługuje na Nobla?

Moi kandydaci na Nobla już umarli.

Jeżeli rację miał Gombrowicz, pisząc, że „poeci lęgną się wszędzie jak robactwo”, to dlaczego?

Gombrowicz miał rację, poetów jest zbyt wielu, ale nie użyłabym takich słów. A dlaczego – wielu? Bo miłe złego początki. Poezję zacząć najłatwiej.

_______________________________


O AUTORZE



Krystyna Miłobędzka

Urodzona 8 czerwca 1932 roku w Margoninie koło Chodzieży. Poetka, autorka scenariuszy przedstawień teatralnych dla dzieci i prac teoretycznych poświęconych teatrowi dziecięcemu. Laureatka nagród: im. Barbary Sadowskiej (1992), Fundacji Kultury (1993), Ministra Kultury (2001), Czterech Kolumn (2003), Prezydenta Wrocławia (2004), Nagrody Artystycznej Miasta Poznania (2009) oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2009). Mieszka w Puszczykowie.

https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2015/12/autorzy_leksykon_300x300_Milobedzka.jpg


zygpru1948 2022.03.27; 03:25:36
Komentowany wiersz: Soczyście zerwana jak brzoskwinia z drzewa
Zygmunt Jan Prusiński


ŚCIEŻKĄ BŁOTNĄ O LITERATURZE,

EMIGRACJI, PISARZACH, POETACH.



Część II


Fragmenty z zapisów gdzieś tam...


ROZMOWA Z POETĄ, NIE Z CZŁOWIEKIEM

Nie chciałbym w tym zaplanowanym eseju pisać o człowieku a właśnie o poecie. Bo chodzi mi o tworzywo tak dawno przez kogoś nazwane w literaturze. POEZJA, co to jest ta „poezja”? Czy to górnolotny język dla salonów? Nie wiem kto pierwszy na świecie znalazł dla niej tę nazwę żeby tak nazywać. Zaglądam do „Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” Władysława Kopalińskiego i nie ma tam oznaczenia, co to jest „poeta” ani „poezja”. Jest tylko „poemat”. Ale nie o to chodzi, choć mogę od siebie podać, że poezja to związek jakby zaślubin uczuć poety do poezji. Trzymajmy się reguł. Więc tam pisze, „poetyczny”: „przesiąknięty poezją; nastrojowy, natchniony, wzniosły”. Co do samego człowieka jako poety, to zostaje nam zwać go: „Twórca”. Nauka skromnie nam przekazuje poznawania tego tajemniczego rzeczownika. Ale mnie w tym eseju nie chodzi o człowieka a o poetę. Bez tej nauki i takowych książek wiem że poeta to twórca, bo tworzy, układa, pisze wiersze.

Mam przed sobą (z mojej biblioteczki) pozycję pt. „Wiersze” wybrane, ułożone i posłowiem podparte przez autora Włodzimierza Boleckiego, a chodzi o Czesława Miłosza w tytule „To, co napisałem”, Wydanie I, Bertelsmann Media Sp. z o. o. dla klubu „Świat Książki” – Warszawa 1998. I teraz przed moim Czytelnikiem chcę się wytłumaczyć, że nie będę tu się powtarzał z jego imienia i nazwiska, czy też z fizycznego dzieła ziemskiego i naturalnego jako (człowieka), ale z tytułu zawodowego: Poeta. Choć on we wierszu „Ryba” pisze tak:

„Przyjmowałem co mnie sądzone. Niemniej byłem tylko człowiekiem,
To znaczy cierpiałem dążąc do istot podobnych sobie”.

(Berkeley – 1970).


Kiedy poeta pisał te słowa ja miałem 22 lata. Mój Boże, to mój rok zaślubin z Haliną Kicińską ze Szczecina Niebuszewo. Ślub odbył się w Otwocku. Przy całym towarzystwie muzyków i ich żon, moich kolegów z zespołu pod nazwą „Chłopcy z Przedmieścia” i kilkoma członkami rodziny. Moja mama Krystyna była, zabrakło ojca Lucjana. Ślub cywilny trwał trzy dni. Dwadzieścia dwa lata, piękny wiek mężczyzny. Dwa lata później urodziła mi się córka Amelia Monika Prusińska.

W poezji wtedy to ja „bełkotałem”. Jedynie to pisałem teksty do mojej muzyki, pisałem piosenki. Dziś ich prawie nie mam, strzępy pozostały. Pisałem także słowa do przebojów – hitów, znanych piosenek zagranicznych, dla przykładu „Misis Braun” Herman’a Hermits’a, co w moim po polsku tekście nadałem dłuższy tytuł: „Misis Braun, ma pani piękną córkę”. Akurat miałem przyjemność tę piosenkę śpiewać razem z Waldemarem Parzyńskim z „Nowo Singers”, ale tylko raz na scenie w Studio Piosenki w „Stodole” w Warszawie przy ul. Brackiej, kiedy to Parzyński szukał młodych talentów. Wiem że to była ulubiona piosenka Waldemara – osobiście mi to powiedział. W tym samym czasie czynił to także Aleksander Bardinii jeżdżąc po kraju, szukał młodych talentów w piosenkarstwie. Ale profesor wyspecjalizował sobie dziewczęta... To było w drugiej połowie lat ’70-tych.

Tytuł jaki nadałem do tego eseju: „Rozmowa z poetą, nie z człowiekiem” mógł być bardziej rozszerzony: „Rozmowy z poetą – duchem, nie z człowiekiem” – nie o to chodzi. że Miłosz nie żyje. Poeta w roku 1971 w wierszu „Stadium samotności” pisze:

„Jeżeli ja jestem ludzkość, to czy ona jest sobą beze mnie ?
I wiedział, że na nic wołać, bo nikt z nich jego nie zbawi”.


Jużem pomyślał o sobie w tej huśtawce nastroju, że dzieło jest mocne bo zostaje. „Żeby celebrować naszą małą mojość”, idę więc zaproszony – książka zaprasza... Tak, mam przewagę nad tym, że mogę decydować kartka za kartką, mogę pospieszyć i kilkanaście i kilkadziesiąt stron przeskoczyć lub wrócić, ale zatrzymuje mnie wiersz „Stół II”:

„Ruszam się jak w akwarium, znikania świadomy,
Pośród nas, tak śmiertelnych, że ledwo żyjących.
Cieszy mnie ta wspólna, choćby i żałoba,
Spojrzeń, gestów i dotknięć, teraz i sprzed wieków”.


A nad tym wszystkim panuje sam stół, bo on zostaje w tej oberży. Poeta w wierszu „Oset, pokrzywa” tak pisze:

„Kim będę dla ludzi wiele pokoleń po mnie
Kiedy po zgiełku języków weźmie nagrodę cisza” ?


A moce błądzą, są stany zapalne w tej liryce, także zapachy w tych obrazach, i ja je czuje i w tym „osecie, pokrzywie, łopuchu, belladonnie”. Można się atramentem pobrudzić, można się życiem pobrudzić, ale nie starością. A czy ja nie idę właśnie w tym kierunku, wkraczając w tymże roku 2008 w dniu 30 września ukończenia 60 lat !!!??? Poeta pisze w wierszu „Dalsze okolice” pytając siebie:

„Choć inny dla siebie jestem w lustrze” ?

A dalej:

„Jak w górskim gnieździe w jasności umysłu. (...)
I wszystkich zebrał ogród przebaczenia”.

W tym wierszu jest i oda do młodości:

„Nawet nie wiedzą, jacy są szczęśliwi.
Powinni witać hymnem wschody słońca”.


Poeta przywołuje poetkę Annę Kamieńską, swoją dawną koleżankę z życia literackiego w Warszawie – skądinąd od dawnych lat, ba, od pierwszych lat kiedy się poezją zainteresowałem od siebie, to także jej liryka nie była mi obca. Kilka tomików jej wierszy mam u siebie. Od pierwszych czytanych jej wierszy, poetka uwiodła mnie swym warsztatem poetyckim i niesamowitą tematyką dnia codziennego w okresie PRL. Gdybym miał (ważyć) dwie kobiece poetyki – poezje z Wisławą Szymborską, to „noblistka” z Kamieńską przegrywa. Więc jeszcze raz manifestuję że, wiele lepszych było poetek w Polsce od Szymborskiej - Rottermund, i nigdy tej opinii nie zmienię. Zresztą każdy ma swoje gusta w poezji. – A ile mnie to spotyka? Przez pisanie wierszy można mieć przyjaciół a więcej i wrogów. A co może na to imienny poeta. Choć Kamieńska dobitnie dopisała do swoich treści: „Powoli wycofuję się z mego ciała”. Ciało, dar życia. Ciało jest ważne jak i obieg krwi w człowieku. To ma czemuś i komuś służyć. Pomału przyzwyczajamy się do swojej starości, dlatego musimy codziennie patrzeć w lustro. To szkło zamocowane w lustrze mówi do nas, przypomina nam że życie nam się skraca z kalendarza. Poeta dopisuje:

„Ale jestem jak ten, kto nieśmiało uchyla firanki
Żeby patrzeć na niezrozumiałe dla niego święto”.


Bo czyż starość nie ma swoich osobliwych kart do spamiętania? Bo „Świat który trwa jedno mgnienie” nie zna karciarza, nie zna i tych ostatnich słów z wiersza „Dobranoc”, a warte przypomnienia:

„...filozofie gasną. (...)
O tym, jakie bywały rzeki, jak ajer gasną.
Lepsze to niż badać swoje sny”.


I jakby z końca podróży z działu tej książki „Ja – świat”, wracam do początku. Choćby te krainy dla moich oczu obce tam, gdzie on poeta bywał, choćby „w dolinie orzechowych gajów”. – Zapożyczam od niego tę metaforę i wprowadzam do mojego wiersza, którego na świeżo piszę, może wyjdzie...


_____***_____


Zygmunt Jan Prusiński

KORZENIE, SOKI, PANNA MŁODA

Przymierzam się tylko, dźwięk leży na ziemi
buduje mały cień. Z drugiej strony niebieska
fontanna nabiera wody; aniołowie płaczą...

Szkli się jedwab włosów u młodej panny,
zwilgotniałej od namiętnych poczynań. –

Nie wątpię, „w dolinie orzechowych gajów”
zapachy są stałe. Tylko ruchy mówią o tym,
że warto wstąpić i tam zasnąć.

13.01.2008 – Ustka


Nie rozumiem tego stwierdzenia, czyżby poeta prowokował? Bo w wierszu „Dużo śpię” pisze tak: „Ja czytałem dużo książek ale im nie wierzę”. No dobra reklama, pytam, czemu i komu to ma służyć? Jeśli poszlibyśmy jego tropem, to biblioteki trzeba by było pozamykać. Biblioteki święciły tryumfy w XIX wieku. Nie wiem, nie żyłem w tamtej epoce. Nie wiem nawet jak śpiewały ptaki, jak rosły drzewa, jak się zachowywali ludzie wobec siebie. – Czy była większa przyjaźń czy większa nienawiść? Książki były pisane; poetów też było sporo, i chyba czytelników niemało, no bo nie było telewizji i komputerów.

Oglądałem kilka dni temu program „Autografy”, bohaterem w roli gościa był poeta Ernest Bryll. Dzięki kamerze telewizyjnej pokazał nam, że pisze wciąż wiersze piórem, później po korekcie przepisuje na maszynie. Tych maszyn do pisania ma kilka w domu, taki kącik muzealny. Ale czy ważne jest to, kto jaką techniką pisze...? Każdy poeta chce jedno, pisać dobre wiersze.

- Do poety Czesława Miłosza wrócę. Esej jeszcze nieskończony...

13 stycznia 2008 r.




____________Spisane 8 Października 2010 r._________


zygpru1948 2022.03.27; 01:52:47
Komentowany wiersz: Soczyście zerwana jak brzoskwinia z drzewa
Podróżny - Damian Damianow

Waliza. Płaszcz. Chłód. Ach, papieros może.
Cóż więcej trzeba? Chmurki na błękicie?
Wszak cała ziemia pode mną to dworzec,
drogą jest całe me szalone życie!
Skąd wyruszyłem? Gdzie mój kres? Ja nie wiem,
Wszystko mi jedno. Przy ludziach. Przy rzeczach.
Czy może przy tej wichury powiewie,
która świat nosi na skrzydlatych plecach.
Walizka – mała. Lecz ziemia ogromna
i w jednym sercu pomieścić się zdoła.
Płaszcz jest cieniutki. Lecz wiatr nieprzytomny
swymi ciepłymi rękami mnie woła.
Ranek jest szary, lecz wkrótce zaświeci –
w kamieniu, w kwiecie, w kobiecym uśmiechu.
Jesienny chłód się wkrótce stanie letni,
skra z papierosa będzie słońca echem.
Dalekie niwy, miejskie rusztowania,
spotkana chwila, miłość całą duszą,
dłonie i słowa, spotkania, rozstania,
na jeden kłębek namotać się muszą.
Będę szczęśliwy – tak jak to się zdarza,
z jedną walizą, z dymkiem na błękicie,
z powtarzalnością, co się nie powtarza.
Tak jak ma droga. Albo tak jak życie.

Damian Damianow
przełożył Tadeusz Ross


Denis Oktyabr
https://2.bp.blogspot.com/-zEEnttcTwOU/UlFh6eDDnqI/AAAAAAAA_G4/t546oM9V0ww/s640/Denis+Oktyabr-ff0a55f28dbd.jpg



Jesień - Damian Damianow

Jest taka piękna, cudowna, wytworna,
w tym listopadzie i z tym nieboskłonem
wpatrzonym we mnie jak źrenica groźna
w ludzkiego życia niewidoczną stronę.

Tak chciałbym być malarzem – wizerunek
jej czysty mógłby powstać pod mym pędzlem.
Lub w mojej duszy, która pobłyskuje
jak liście, co żegnają się już z drzewem.

Damian Damianow
przełożyła Dorota Dobrew


zygpru1948 2022.03.27; 01:50:33
Komentowany wiersz: Soczyście zerwana jak brzoskwinia z drzewa
Niedziela - Damian Damianow

Dziś nie przyjdę na nasze spotkanie.
Za firanką białą przy oknie
próżne twoje samotne czekanie.
Nie ma kto mnie przywieźć do ciebie.

Przyjaciele gdzieś wszyscy zniknęli.
Przecież oni też mają żony.
Czemu mam ich pozbawić niedzieli?
Chcą ją mieć dla siebie i oni.

Są, ludziska, zajęci okrutnie,
i problemy swe mają przecież.
Nie wyczekuj samotnie przy oknie –
nie ma kto mnie przywieźć do ciebie.

Otwórz okno i popatrz na jesień:
liście z drzew spadają złociste.
Na ich skrzydłach do ciebie przylecę,
wraz z ostatnim przylecę liściem.

Damian Damianow
przełożyła Dorota Dobrew



Bliskość - Damian Damianow

Nie pozwól mi do siebie zbliżyć się
jeżeli pragniesz, żebym wciąż cię kochał.
To prawda, oddalenie trudno znieść,
lecz bliskość – to już pewna katastrofa!
Zostaw mnie, miła, za swym progiem, bo
gdy zerwiesz woal z oblicza marzenia,
ujrzysz je nagie, skryje się za mgłą.
Tylko rozłąki blask je opromienia.
Nawet Madonna, którą stworzył mistrz,
gdy z bliska oglądana – traci powab,
a cały geniusz i maestria w tym,
że z dali się ujawnia jej uroda.
I nawet matka ziemia, wszystko w krąg
tylko z daleka jest bajecznym rajem;
gdy spojrzysz na nią z bliska – widzisz proch
i grudy ziemi, które skryją nas oboje...

Damian Damianow
przełożyła Dorota Dobrew


Fabian Perez
https://2.bp.blogspot.com/-0oIx5DWt4hM/T9OEDj_8Q4I/AAAAAAAAl34/oYD5MuPp5EY/s400/Fabian+Perez-ee5bc5e290.jpg
[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122][123][124][125][126][127][128][129][130][131][132][133][134][135][136][137][138][139][140][141][142][143][144][145][146][147][148][149][150][151][152][153][154][155][156][157][158][159][160][161][162][163][164][165][166][167][168][169][170][171][172][173][174][175][176][177][178][179][180][181][182][183][184][185][186][187][188][189][190][191][192][193][194][195][196][197][198][199][200][201][202][203][204][205][206][207][208][209][210][211][212][213][214][215][216][217][218][219][220][221][222][223][224][225][226][227][228][229][230][231][232][233][234][235][236][237][238][239][240][241][242][243][244][245][246][247][248][249][250][251][252][253][254][255][256][257][258][259][260][261][262][263][264][265][266][267][268][269][270][271][272][273][274][275][276][277][278][279][280][281][282][283][284][285][286][287][288][289][290][291][292][293][294][295][296][297][298][299][300][301]
Wiersze na topie:
1. Wędrówka (30)
2. Samotność (30)
3. Ściany (30)
4. Książka (30)
5. Pustka (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (440)
2. Miłosz R (400)
3. darek407 (342)
4. Klaudia (310)
5. Jojka (148)
więcej...