Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (4)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Twoje imię
- lucja.haluch
Wyszeptane
- lucja.haluch
Z wiatrem
- Kama
"Paryż"
- lucja.haluch
więcej...

Dziś napisano 3 komentarzy.

Komentarze otrzymane - zygpru1948



zygpru1948 2022.07.30; 08:37:08
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa


@Zygmunt Jan Prusiński

Drogi Panie Zygmuncie, od czasu do czasu zaglądam do pańskich wierszy, gdy sobie chcę przypomnieć wygląd nasturcji, narcyzów lub konwalii. Każdy z nas, po latach nieudanego życia szuka miejsca, „tam gdzie kwitną poziomki”. Ja np. mam takie miejsce na odludziu, w Jurze, gdzie fiołki kwitną całymi kępami. Mogę godzinami miedzy nimi siedzieć i na nie patrzeć, przeżywając coś w rodzaju najprawdziwszej poezji. Filozofowie estetycy twierdzą, że wyszukiwanie piękna w darwinowskim świecie, w świecie surowym, takim jakim on w naturze jest, należy do rzadkich predyspozycji psychicznych, nie każdemu danych. Oczywiście mówimy tu o Pięknie a nie o ckliwości. Wygląda więc na to, że Piękno to mądrość, ckliwość to głupota. Przecież tylu ckliwych ludzi jest durniami. Co do pańskich wierszy, to ja swoje lata już mam, a przed śmiercią nie mam pragnienia obcować psychicznie z wizerunkami Washingtona, ani z siecią „Biedronki”, na których się nie dorobiłem ani nie dorobię, mam pragnienia obcować duchowo z krajobrazami polskich klimatów psychicznych, które wprowadzają mnie w stan ukojenia i pogodzenia z absurdem życia. „Klimaty psychiczne” dla człowieka głupiego są pustym dźwiękiem, bo ich nie przeżywa ani nie rozumie (często bez własnej winy) ale to nie znaczy, że ich nie posiada w repertuarze własnej psychiki, która bez przerwy operuje na nich, umożliwiając przeżywanie świata. Przecież dureń też przeżywa stany poznawcze, tylko prymitywnie rozpoznawane i rozsądzane. Moje klimaty rozpoznaję w pańskich wierszach, jakby wyjęte żywcem ze wspomnień przeszłości, kiedyśmy latem żyli „wśród powojów i wśród mięty”. Wszystko u Pana jest przesycone łagodnym ciepłem lata i światłem. Wszystko jest dobre i przyjazne, takie jak trzeba. Musi być Pan głęboko poraniony, że odrzuca ciemność, złość i wrzask. Ja jestem zawzięty, wrogi wobec świata, wrogi wobec poezji i Piękna, wszędzie węszę zdradę, podłość i brzydotę, którą nowocześni ludzie nazywają krytycyzmem, bo twierdzą, że poznanie prawdy jest niemożliwe, a mnie, ta skaza na umyśle, ułomność krytycznego myślenia pozostała z czasów, gdy byłem młody i głupi, „wydawało” mi się, że „widzę” przed sobą jakieś doskonałe przyszłe światy, które mają służyć dooczny naszego ułomnego świata, ale jednocześnie czułem, że jestem ślepy – że jestem ślepym młodym kłamcą – a teraz na starość, widząc, jak się naprawdę rzeczy mają, odzyskuję wzrok.
Pomaga mi w tym m.in. pańska poezja i pogodzenie się, jak u Edypa, z absurdem istnienia, że „wszystko jest dobre”. Pańska poezja przybliża mi nasz wspólny utracony Eden. Z pańskich enuncjacji wynika, że był Pan czterokrotnie żonaty, utracił Pan ileś tam dzieci, czyli utracił Pan wiele wspaniałych Żywotów. O tyleż zminusowanych „żywotów będzie Pan uboższy w Piekle”. Mam tu na myśli „piekło” które czeka każdego myślącego człowieka. Pan to czuje jako poeta i to nie daje Panu spokoju. Nawet gdy Pan o tym nie myśli… Nie musi pań myśleć o własnym piekle, bo sięgają po pióro i pisząc, już sam wiersz za pana myśli. On jest z Panem w Piekle i to jest Pana piekło. Pan o tym pisze, o tym piekle, w słowach dalekich od piekła – ja sądzę, że dla mężczyzny (tak jest urządzany „antropologicznie” nasz ludzki świat), którego przeznaczeniem jest bycie Ojcem, utrata dzieci jest utratą (części) własnego życia, co potem skutkuje nerwicą, niesmakiem i wyparciem, a nawet doprowadza do samobójstwa. Pan kluczy w wierszu tak oględnie, tak wieloznacznie i nieokreślenie, jakby unikał powiedzenia prawdy, ze do cholery, co ode mnie chcecie, no było tak i tak, a ja na to nie miałem wpływu, więc macie mnie i róbcie w tym co chcecie. Pisze Pan, jakby się Pan chciał przed tym zabezpieczyć, przed wyrzutami sumienia, przed samopotępieniem, przed nerwicą, jakby Pan pragnął te utracone żywoty (własne i własnych dzieci) uzupełnić. Nie tylko zresztą chodzi o utracone dzieci, ale o utracone życie, nadzieje, uczucia, zawierzenia, miłości, możliwości twórcze etc. Pisanie takie delikatne i oględne wcale nie świadczy o tym, że piszący nie ma nic na sumieniu. Pan pisze jak ten przestępca, który zamiast wyznać: zamordowałem – pisze pozbawiłem możliwości bycia, zamiast udusiłem – utrudniłem mu otwarcie dziurek od nosa. A przecież Jezus powiedział, że nie tylko ten zamordował, który uderzył siekierą, ale również ten, co powiedział swemu bratu „raka”. Nie tylko ten splugawił kobietę, który ją posiadł, ale również ten co pomyślał o niej pożądliwie. Piszę o tym dlatego, że odczuwam podobnie. Z tym, że twierdzą, że nie ma człowieka, który by nie powiedział swemu bratu „raka” ani nie spojrzał na kobitę chutliwie. To są metafizyczne sprawy, z których się składamy jako „człowieczeństwa” nie zdając sobie na co dzień z tego sprawy. A przecież to nas niepokoi, uwiera i spać nam nie daje. Pan miał cztery żony i o cztery za dużo, bo stracił Pan tę jedyną (Kobietę), pod rajską jabłonią, gdy archanioł wyganiał Pana z Paradisum, czyniąc Pana człowiekiem, bo przedtem był Pan zwykłym (aczkolwiek bożym) zwierzęciem. Nasz praojciec Adam też miał w Raju przed właściwym powołaniem do życia (boskim tchnieniem), swój próbny, utajony w niebycie żywot, w którym był mężem-bratem i jednością z niejaką Lilith. Być może była potworem, tego nie wiemy, ale dawała mu pełnię szczęścia i pełnię życia, tak że nie musiał płodzić dzieci, żeby uzupełniać swój brak (feler) egzystencjalny. Na czym on polega, tego doświadczamy wszyscy na co dzień. Adam też miał własną prenatalną przeszłość w psychice stworzenia. Bowiem wszechświat jest istotą żywą i myślącą. Adam przed swoim istnieniem mógł zrobić coś potwornego (być może będąc jeszcze w umyśle Boga – przy czym nie jest ważne, czy zrobił to Adam czy Bóg), skoro w dalszym życiu rodzaju ludzkiego jest tyle potworności i zła. Tyle zła, że poeci pokroju Z. Prusińskiego muszą oględnie milczeć, stwarzając łagodne klimaty, przykładane na chore dusze, jak ciepłe kompresy z rumiankiem. Proszę mnie teraz dobrze zrozumieć, bo wypowiem alegorię, chociaż dotycząca prawdziwych stanów każdego człowieka, bowiem nie ma ludzi doskonałych i bezgrzesznych. Musiał Pan zrobić coś potwornego, tylko o tym zapomniał, w swoim dziecięcym życiu, że Pan został wygnany z prenatalnego Raju i wrzucony w ciało matczynej macicy, i to właśnie Pan, a nie jakiś inny „Józek” „Zyziek” czy „Aleksy”. Chyba przychodzimy tu za karę, a jeśli nie, to zetknięcie się z trędowatym uniwersum powoduje, że broniąc się udrapiemy, a to już przewinienie, że kopniemy od siebie pranóżką (duchową pranóżką!), a to już zbrodnia przeciwko idealniej, doskonałej miłości, która każe przyjmować każde cierpienie, w swej ślepej i jakby głupio-ogranicznej doskonałości nie zna wybaczenia za obronę przed złem. Przecież doskonała, boska Caritas wyznaje teorię nieprzeciwstawiania się złu. Dla realizacji tej teorii Jezus dał się przybić do krzyża. Ale, tak sądzę, tragedia rodzaju ludzkiego polega na tym, że wszyscy bez wyjątku, w początkach naszego życia robimy coś potwornego nie zdając sobie w tego sprawy. Mnie się wydaje, że wszystko robimy źle. Dlatego ludzie poszukujący świętości, albo zastygali w bezruchu, albo popełniali samobójstwo, żeby więcej nie działać i niczego nie czynić. Cóżeś uczynił? – pyta Bóg Kaina. A on odpowiada: działałem proekologicznie, przeciwko dymowi unoszącemu się z ogniska Abla, brata mego. On nie działał przeciwko bratu. Zgasił dym! Z takimi „dymami” mamy od chwili poczęcie i prawdopodobnie od początku świata, gdyśmy się urodzili jako czysta możliwość w pierwszych atomach boskiego wodoru.


zygpru1948 2022.07.30; 08:36:47
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Kłamstwo na ten temat, że nie robimy nic złego przed urodzeniem, a potem jesteśmy równie moralnie czyści w okresie dziecięctwa, aż do progu umysłowej dojrzałości, bierze się stąd, że „starsi” nasi rodzicie, dziadkowie i pradziadowie twierdzą ( twierdzili), że to niemożliwe, żeby dziecko byłe złe lub żeby było zbrodniarzem… bo przecież oni dobrze znają dzieci, (gówno prawda, że znają – nie znają, bo sami wyparli z pamięci własnej dziecięce zbrodnie!) które nie są zdolne do zbrodni Klitajmetray (która zabiła męża), Elektry (zabiła matkę) czy Nerona. Pamiętam, że Miałem okazje zabić swoją siostrę gdy miała półtoraraczku roztrzaskując jej główkę zrzuceniem ze stołu, co uświadomiłem sobie po wielu latach, gdy przyszło do dzielenia spadku po rodzicach i znalazłem w niej zaciekłego wroga. Gdybym ją wtedy zabił, ułatwiłbym sobie życie i doszedł do podwójnego majątku a poza tym pozbył się bym wroga. Moje sumienie dziecka wykasowałyby kompleks winy, bo wczesny okres wzrastania jest okresem błogosławionym, gdzie nie ma grzechu ani cierpienia. Możesz chłopczyku grzebać paluszkami w pizdeczce siostrzyczki a ona przebierać paluszkami po twoich jajeczkach i grzechu ani przykrych wspomnień nie będzie. Jeszcze głupi kapłani (jakiejkolwiek religii) nie dobrali się do waszych (naszych!) psychik, w tym okresie, żeby je ubłocić i spaprać. (spaprać dla pieniędzy!) Jednym słowem, musiał Pan zrobić coś potwornego, że Pan nie może przeżałować utraty Edenu, z którego by Pana nie wyrzucili (tak Pan myśli) gdyby pan był bez winy! Bo przecież te wysoce estetyzowane opisy pańskich uczuć do kobiety, są niczym innym, jak ukrytymi w imaginacjach pożądaniami stanów jakim, Pan i ja, i każdy z naszego pokolenia, ulegał w czasie dojrzewania i młodości, kiedy się obcuje z archaniołami pożądania. Nigdy nie chciał Pan odbyć stosunku płciowego z Aniołem? Wobec przeżywania boskich, platońskich (jak je tam zwał) odczuć, stosunek seksualny z ziemską kobietą był bladym odblaskiem pragnienia, któregośmy w młodości doznawali kontemplując Madonny karmiące dzieciątko swoimi kurewsko kuszącymi kształtami swych piersi (Lukas Kranach i jego szkoła). Jeszcze dziś na wspomnienie, że na widok tych madonn stawał mi kutas, doznaję abominacji, że było to nieprzyzwoite, ale z drugiej strony, [przecież one, te prostytutki i kurwy malarzy były po to malowane, żeby młodego mężczyznę „wyprowadzać w pole”]. Nie bacząc na potępienie wieczne, ileż ja niepotrzebnie idealistycznej spermy wylałem!
Długo można snuć dywagacje na temat stosunków między pierwocinami starożytności a tym czym dzisiaj jesteśmy… ale przecież, pozostaje pytanie, jak się to ma do Pana i do pańskiej poezji. A no ma się tak, jakby w ogóle nie było upływu czasu, jakby dopiero co Archanioł wyrzucił nas z Raju. Sęk w tym, że nie wyrzucił nas samych, tylko z naszymi ukochanymi rodzicami, których tak szanujemy, którym winniśmy bogobojną cześć, a których, w istocie rzeczy powinniśmy przekląć. Gdybyśmy byli władni przekląć rodziców, bylibyśmy godni szacunku i właściwości Boga. Ale jesteśmy ludzkie kundle. NB. Moja matka płakała ze wzruszenia czytając mój poemat na jej cześć, na cześć matek, uwłaczający czci Boga, ale czyż cokolwiek z niego zrozumiała – wątpię. Bóg Ojciec zapładnia, obciera kutasa i panuje; i na tym się zasadza godność mężczyzny i człowieka (udzielanego kobiecie!) – ale tego współczesne społeczeństwa, kultura, religia, poezja etc. nie zdają się rozumieć. Pamiętam, że po lekturze mego poematu (niewydane) moja matka płakała i wzdychała do Matki Boskiej – co za błąd! Panem i dawcą mocy jest Ojciec-fascinus (czyli chuj), do niego trzeba było wznosić modły – jak rzymianki wznosiły do Priapa!. (Tak piszę , bo tak podpowiadają mi dręczące mnie sny, w których co noc prześladują mnie wzgórki Wenery kobiet, które są kapłankami wszechmogącej Kybele. Tysiąc lat trwało cesarstwo rzymskie i kultura oparta na twardym kutasie, drugie półtora tysiąca lat trwa cywilizacja oparta na wielbieniu Chrystusa-eunucha i też się (jak się wydaje to się ) kończy!
Tak czy inaczej, jest to temat ginący w mgłach i mrokach przeszłości i nieskończony!
Pańskie wiersze – To nieskończony temat – oczywiście w mojej optyce widzenia. Jak pisałem wyżej, popełnił Pan zbrodnię, być może w fazie prenatalnej (ilekroć odkrywam takie pierwiastki w życiu człowieka i we własnym życiu prenatalnym– doznaję wstrząsu!). Przecież wielu morderców i złoczyńców dokonuje złych czynów już przed urodzeniem! Dobrze o tym wiedział św. Augustyn i pisał o tym! Człowiek polega na tym, że dobre uczynki lub morderstwa czyni już wiele lat przed urodzeniem, nawet przed stworzeniem świata! Panie Zygmuncie, Muzyka i poezja są o tego, żeby mu to uświadomić, jego nędzę i wielkość, zarówno w zbrodni jak i w aktach wybaczenia. Tu by trzeba było studiów wieloletnich, ale kogo na to stać, drogi Panie, żeby jak Arystoteles studiować dwadzieścia lat u Platona? Ale tak czy inaczej, szczęście Pana nie omija, bo jakiś dobry anioł prowadzi pana rękę po tych samych ścieżkach, po których prowadził pędzel takich malarzy jak Ociepka, jak Celnik Russo, jak Fra Angelika. Nawet u Pana w klimatach duchowych jest więcej spokoju i światła z płócien florenckiego malarza niż z czego innego, co jest mi znane i duchowo bliskie.
Powtarzam - pańska poezja, wydaje mi się, jest tęsknotą od tego co utracimy w chwili wygnania z Raju, niezależnie od tego, czy w ów Raj wierzymy, czy też jesteśmy przekonani, że człowiek „od małpy pochodzi”. A propos, moim zdaniem (podobnie myślał JP II) jest obojętnie, czy przyjmiemy, ze człowiek został stworzony po żydowsku, w biblijnej sielance, czy w dżunglach Afryki, nic nie zmienia postaci rzeczy, że poprzez świat który nas otacza i sublimuje, prześwieca iskra boskości.


zygpru1948 2022.07.30; 08:29:53
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Blues pogrzebowy - W. H. Auden


Wyłączcie telefony, wstrzymajcie zegary,
Psom rzućcie kość soczystą żeby nie szczekały,
Uciszcie fortepiany i niech żałobnicy
Przy głuchych werblach trumnę wyniosą z kaplicy.

Niech samoloty wyją, niech kołują w chmurach,
Wypisując na niebie wiadomość: On Umarł,
Zawiążcie kir na szyjach gołębi, rozdajcie
Policjantom na placach rękawiczki czarne.

Był mi Wschodem, Zachodem, Północą, Południem
Niedzielnym odpoczynkiem i codziennym trudem,
Moją pieśnią i słowem, porankiem i zmierzchem
Myślałem: miłość będzie trwać wiecznie. Nie będzie.

Gwiazdy są niepotrzebne, każdą z nich wyłączcie,
Spakujcie w pudło księżyc, rozmontujcie słońce,
Wymiećcie wszystkie lasy i wylejcie morze,
Bo nic już nigdy dobrze skończyć się nie może.

W. H. Auden
przełożył Jacek Dehnel


zygpru1948 2022.07.30; 08:28:23
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Musée des Beaux Arts - Wystan Hugh Auden


Co do cierpienia ci Starzy Mistrzowie
Nie mylili się nigdy. Jak dobrze poznali
Jego miejsce w życiu człowieka: to, że się zdarza,
Gdy ktoś inny je lub otwiera okno lub idzie przed siebie ospale;
To, że kiedy starsi czekają w żarliwej obawie
Na cudowne narodziny, zawsze muszą być
Dzieci, które nie chcą, by się wydarzyło, i jeżdżą na łyżwach
Gdzieś pod lasem, na stawie.
Nie zapomnieli nigdy,
Że nawet przerażające męczeństwo, by się spełnić, musi
Mieć kąt jakikolwiek, zaśmieconą dziurę,
Gdzie psy wiodą psie życie i koń kata
Ociera o drzewo swą niewinną skórę.

Na przykład w "Ikarze" Breughla: jak wszystko spokojne
Odwraca się od nieszczęścia; może tylko rolnik
Usłyszał plusk i krzyk zapomniany,
Lecz dla niego nie był to wypadek ważny i słońce
Oświetlało, jak oświetlać winno, białe nogi znikające
W zielonej wodzie; delikatny i kosztowny okręt, z którego na pewno widziano
Rzecz zdumiewającą, chłopca lecącego z nieba,
Musiał żeglować i płyną, gdzie trzeba.

Wystan Hugh Auden
przełożył Jarosław Marek Rymkiewicz


zygpru1948 2022.07.30; 08:27:01
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Trzy sny - W. H. Auden


I
Jak cicho, konie nasze
W cień uszły, matki nasze
Za wędrownymi swymi śpieszą ogrodami.

Kuliki w morenowych kotlinach
Wieszczą koniec czasu
Zgubę paradoksu.

Lecz stęsknione westchnienia się wznoszą
Z nędznych sfer chciwości
Które nie mogą starczyć same sobie.

A piegowata sierota puszczając
Kaczki i kaczory do stawu
Nie szuka już kamieni

I pragnie być okrętem
Lub Lugalzaggisi, krzykliwym
Tyranem z Erechu i Ummy.

II
Poruszają się światła
Na kopułach wzgórz
Gdzie mali mnisi
Powstają w ciemności.

Choć wulkany dzikie
Burkoczą przez sen
Na zielony świat
Wewnątrz swych klasztorów

Siedzą i tłumaczą
Wizję na żargon
Wulgarny
Warownych miast,

Gdzie panny młode
Przez wielkie drzwi nadchodzą
A kości grabieżców
Zwisają z szubienic.

III

Do przodu się chyląc
Z surowymi twarzami
Sapią pielgrzymi
Stromo idąc pod górę
W ogromnych kapeluszach.

Ja krzycząc biegnę
W przeciwną stronę,
Radosny, nieczysty
Z otwartą koszulą
I z brzękiem gitary.

W. H. Auden
przełożył Leszek Elektorowicz


zygpru1948 2022.07.30; 08:25:39
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Gdybym mógł to powiedzieć - Wystan Hugh Auden


Czas nic nie powie, lecz mówiłem ci tak,
Czas zna tylko cenę, którą trzeba zapłacić;
Gdybym mógł to powiedzieć, dałbym ci znać.

Jeśli powinniśmy płakać na widok cyrkowych barw,
jeśli powinniśmy jąkać się przy muzyce trębaczy,
czas nic nie powie, lecz mówiłem ci tak.

Nie ma szczęść do powiedzenia, a jednak,
Ponieważ kocham cię mocniej niż znam wyrazów,
Gdybym mógł to powiedzieć, dałbym ci znać.

Wiatr musi skądś przychodzić, jeśli już zaczął wiać,
Muszą być powody, dla których liść jest wywietrzały;
Czas nic nie powie, lecz mówiłem ci tak.

Być może róże naprawdę pragną wzrastać,
A ich widok mijać nie chciałby nigdy;
Gdybym mógł to powiedzieć, dałbym ci znać.

Załóżmy, że wszystkie gwiazdy wstają i idą,
A wszystkie strumyki i żołnierze biegną w dół;
Czy czas nic nie powie, jak cię uprzedzałem?
Gdybym mógł to powiedzieć, dałbym ci znać.

Wystan Hugh Auden
tłum. Artur Bodler


zygpru1948 2022.07.30; 08:22:59
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Piosenka - W.H. Auden

- Dokąd? - ten, co się strat strzegł, wołał temu, co w świat szedł -
Niech cię Bóg ma w opiece, kiedy piece zapłoną,
Tam w dolinie śmietnisko snuje smrodu sieć niską,
A kto wytrwa - ta wyrwa wnet go wchłonie jak łono!

- Czy ty wiesz - ten, co martwiał, pytał tego, co fart miał -
Że zmierzch zmiesza ci kroki w czas przepastnej przeprawy,
Choćbyś stąpał starannie, pod podeszwą nie granie
Granitowe czuć będziesz lecz nietrafny trakt trawy?

- Co to? ptak? - ten, co tchórzył, temu rzekł, co w rytm tchu żył -
Kształt, co skrył się w splątaniu plam platanów za tobą -
Czy jest zwidem, co zwinnie, bez wahania wychynie?
A ta skaza na skórze - horrendalną chorobą?

- Byle gdzie! – ten, co w świat szedł, temu rzekł, co się strat strzegł,
- A ty - nic! - ten, co fart miał, odparł temu, co martwiał,
- Twoją! - ten, co w rytm tchu żył, rzucił temu, co tchórzył,
Gdy ich wszystkich, gdy wszystkich ich zostawiał za sobą.

W.H. Auden
przełożył Stanisław Barańczak


zygpru1948 2022.07.30; 08:22:23
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Epitafium dla tyrana (1 przekład) - W.H. Auden


Dążenie do perfekcji - swoistej - było zawsze jego mocną stroną,
A poezja, którą wynalazł, łatwa była do zrozumienia;
Znał jak własne pięć palców naiwne ludzkie złudzenia
I wolał armiom czy flotom poświęcać uwagę i czas;
Gdy się zaśmiał, dostojny senat podchwytywał ten śmiech unisono,
Gdy zapłakał, zwłokami dzieci zaścielały się ulice miast.

W.H. Auden
przełożył Stanisław Barańczak


zygpru1948 2022.07.30; 08:21:35
Komentowany wiersz: Aforyzmy 41
Pamięci W. B. Yeatsa - część III - W.H. Auden


Ziemio, otwórz bramę mroczną;
William Yeats ma w tobie spocząć.
Niechaj dzban Irlandii leży
Próżny, bez miodu poezji.


Czas – ów żywioł, co nie znosi
Męstwa ani niewinności
I w dni kilka pociąg traci
Do kształtnej ludzkiej postaci –

Czci język i ułaskawia
Każdego, kto mowę zbawia:
Wybacza mu próżność, słabość,
Wawrzyny u stóp mu kładąc.

Tak czas pardonu udziela
Pismom Kiplinga, Claudela,
I wyrok na Yeatsa podrze
Też: za to, że pisał dobrze.

Słuch w koszmarze mroku tropi
Ujadanie psów Europy;
Śpią narody – ludzie zbici
W stada mocą nienawiści;

Hańba intelektu razi
W rysach każdej ludzkiej twarzy,
Każda z źrenic ma u spodu
Litość – pod pokrywą lodu.

Zamiast drżeć, odwracać oczy,
Zstąp, poeto, do dna nocy.
Głosem nie znającym granic
Ucz radości, zamiast ranić;

Grządka wiersza swym porządkiem
Niech w winnicę zmieni klątwę;
Ból i zachwyt splataj co dzień
W hymny ludzkich niepowodzeń;

Niech w pustyni serca tryśnie
Uzdrawiające i czyste
Źródło; w więzieniu dni pokaż,
Jak wolnym być, chwalić, kochać.

W.H. Auden
przełożył Stanisław Barańczak


zygpru1948 2022.07.29; 05:59:12
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Zygmunt Jan Prusiński


KOBIETA W ZAROŚLACH

Motto: „po jeziorze ślepoty,
naiwności mgle”
- Daria Samojeden


Jezioro nie jest spokojne,
kiedy zaczepiasz go stopami
akurat trawy zadrżały
w pobliżu twego ciała.

Wiruje czas w tobie -
odrzucasz skąpe nawarstwienie
pieszczot trzcin w muzyce.
Jesteś oddana wibracjom wiatru.

Dario moich snów nie unikaj
moich pragnień zżytych z przyrodą.
Odstąpmy na chwilę od akordów -
sami możemy zagrać ciałem.

Pieśni w tobie jak tańczące cienie.
Weselmy się miłością - ruchem
powracających niedomówień,
akurat piszę Erotyk na niebie.


22.7.2011 – Ustka
Piątek 6:30


Wiersz z książki „Nagie Pacierze”


zygpru1948 2022.07.29; 05:57:14
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Zygmunt Jan Prusiński


ZARĘCZYNY W POEZJI

Motto: „Spadłam deszczem dzisiaj nocą”
- Salina Sali


Deszcz mi przeszkadza widzieć
do tego noc rozwarta - idę
elastycznym krokiem - śpiewam
balladę - rock „Pójdźmy razem bracie”
to moja kompozycja z lat młodości.

Ale ty Salino jesteś ważna jak obwoluta
książki - w niej tyle twojej obecności
staram się uwodzić erotykami
bo to jest światło i świat intymny...

Kochamy się czynni wobec liryki
romantyczne cienie wzdychają za pajęczyną
tu nic nie dzieje się bez przypadku.

Schyl się tak potocznie kobieta potrafi
artystycznie pokazać i przekazać

dzieło fizyczne według planu...


13.04.2022 - Ustka
Środa 02:13

Wiersz z książki „Nagie Pacierze”


zygpru1948 2022.07.29; 05:55:56
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Zygmunt Jan Prusiński


PŁOMIEŃ Z PAMIĘTNIKA SNÓW

Motto: "Twoja czułość i pocałunki
lepsze niż wytrawne wino
imię - wonne olejki na moich włosach"
(Jolanta Bednarz)


Całuję ją by ożyła w moich rękach,
w niecodziennym zmartwychwstaniu.

Muszli już nie ma została perła
zmienia barwę przed zachodem.

A ja twój poetycki szaleniec
roznoszę wieści o miłości,
tępisz to moje kochanie
chcesz zadeptać
to co było moją perłą
wyjętą z muszli na brzegu morza.

Jakbym się zagubił w szuwarach
ciągle szukam dźwięku
na pianinie wiatru,
przychodzę odnaleźć ciebie
byłaś tu taka szczęśliwa -
z piaskiem tańczyłaś przecież leżąc...



Wiersz z książki "Rozbudzone nuty"


zygpru1948 2022.07.29; 05:49:25
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Zygmunt Jan Prusiński


PŁOMIEŃ NAD URWISKIEM W DOLINIE MARZEŃ

Motto: "Płomień... z pamiętnika snów
Przywołaj oczu mych gołębie
nim dzień odpłynie czarną tarczą
bez raf koloru zmąconych myśli
bądź rumakiem na górach rozłąki..."
(Jolanta Bednarz)


Dawno tam nie byłem -
nie zostawiłem swego zapachu.

Szarpię gitarę
bo w tym kącie niczym pomnik
niech ją dotknę i zagram
(Dom zachodzącego słońca)
w sąsiedztwie klonów
na ulicy Klonowej.

Ach te moje ogrody
zadbane na odległość
a grad który przesadziłem młody
nie wiem czy przyjął się -
nazwany od mojego imienia:
"Zygmuntek"...

Wdrapię się na wysokie drzewo
i zaśpiewam o Dolinie Marzeń
by ją wreszcie zdobyć
tak jak wygląda rano w lusterku.

Szukałem ją tej akurat brakującej
piszę od dawna pieśni
o czułej miłości
muszę zdążyć przed urodzinami
napisać coś szczególnego.

Rozczochrane włosy
nieogolony od kilku dni
zaczepiam gołą nutę
jakby zagubiła się w potędze
lichwiarzy.

Wiersz z książki "Rozbudzone nuty"


zygpru1948 2022.07.29; 05:44:01
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

02.12.2011 22:40


@Zygmunt Jan Prusiński

Nie wolno się Panu pchać w takie teksty! Miej Pan rozum! Przyjmuj Pan obelgi spokojnie z otwartą przyłbicą. Oni Pana nie mogą obrazić, bo nie umieją składnie wystękać paru słów. Wysilają się jedynie jak niemowa przy telefonie i nic więcej. To biedni ludzie.

Mnie się wydaje, że Konopielka to pani Jola. Szkoda że się obraziła (ja ją nie obraziłem i w ogóle nie wiedziałem, że odeszła w siną dal) bo to przemądra, przemiła i przepiękna kobieta. Gdyby zechciała się ze mną spotkać, to bym leciał jak na skrzydłach. Może się jeszcze odezwie i będzie pisać swoje mądre wiersze. Przecież do mnie pisała o tym, co sądzę o frenetycznej kobiecości. Widocznie to co ma, może jej nie wystarczać emocjonalnie (nieskromnie śmiem domniemywać).

Ja bym mógł jej dosypać nieco ostrych przypraw do nudnej miłości. Przecież ja bym się zgodził dla niej przebierać na supermena, a niech tam!
Jolu wróć. My kochamy ciebie; (pozwoliłem sobie również zawołać) za Pana!


Zygmunt Jan Prusiński Słoneczne bolero w twoich udach...


zygpru1948 2022.07.29; 05:42:33
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

8.05.2012 00:21


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, w związku z Pana ostatnią wypowiedzią, to się Pan nie znalazł na wysokości poziomu, jakiego od Pana oczekuję. Ja nie piszę do Pana jako kolega lecz tak jak krytyk (czy jakiś tam filozof) do poety.

Piszę na temat istoty, powtarzam ISTOTY miłości, która każe Bogu, w myśl tej ISTOTY robić z ludźmi różne potworne rzeczy i łotrostwa (a my to nazywamy ekonomią Zbawienia, że przez miłość Bóg nas karze i wychowuje). Więc miłość ma również ciemną stronę, którą ludzie przeklinają. Już Panu pisałem, że gdy się zakochałem w dziewczynie dziesięć lat młodszej, to tak straciłem dla seksu z nią głowę, że dwupokojowe mieszkanie w bloku oddałem pierwszej żonie w akcie ekspiacji i niejako zadośćuczynienia, chociaż to ona przedtem ze mną zerwała i przyprawiła mi rogi. Ale tak się zakochałem w tej drugiej, że umeblowałem jej mieszkanie, kupiłem samochód i oddałbym jej cały świat. Żeby tylko móc z nią kopulować. A żeby ode mnie nie uciekła (tak kombinowałem jak lisek chytrusek) zrobiłem jej dziecko, które by cementowało nasze do siebie przywiązanie. Oczywiście i to nic nie pomogło, bo poszła na sermater z ubekiem, ale o tym mówię, że zakochany mężczyzna zrobi wszystko, jak ślepy baran idący na rzeź. Matka mi się tylko przyglądała i mówiła ostrzegawczo że głupio robię, ale młodość nie słucha starości.


Co też ludzie nie wyrabiają, gdy kochają naprawdę! Pańskie wiersze przy tym, to lipa i pikuś! Zakonnice w leprozoriach pocierają sobie pokaleczone ręce o świeże rany trędowatych, żeby się zarazić leprą, żeby cierpieć, umierać i bardziej kochać Jezusa. Kochankowie szukają okazji żeby zarazić swoje narządy płciowe grzybicą albo rzęsistkiem, który nieleczony swędzi jak cholera i dopiero wtedy podczas kopulacji daje „nieziemskie rozkosze”. Niektórzy kochankowie poszukują sposobów powiększenia członka w efekcie sztucznego priapizmu. Wygląda to tak, że kochanek przykłada sobie osę lub pszczołę do żołędzi członka, który po użądleniu robi się dwa, trzy razy większy i dawajże wkładać kochance do waginy, aż omdlewa z rozkoszy.

Czy stać by było Pana (poza pisaniem wierszy) na takie akty poświęcenia się dla miłości (dla kobiety i jej cipki? Bo cipka kobiety jest jej panią. To nieprawda co piszą psycholożki, że miłość jest rozumna, że idzie z mózgu, że panią cipki jest duchowość i umysł kobiety. Jest akurat odwrotnie! Umysłem kobiety rządzi cipa! )? Bo na razie Pańska miłość do pani Ewy to czcza gadanina, która nie przeszła próby ognia (starość – no, powiedzmy dojrzałość - starością a swoje centymetry trzeba włożyć!).

Co do homoseksualistów, którzy również potrafią się tak poświęcać dla kochanka, jak my dla kochanki, że się zarażają rzęsistkiem, grzybicą, jadem pszczelim, to twierdzę, że robią to w poszukiwaniu i afirmacji prawdziwej miłości. A są przecież inne, bardziej drastyczne formy potęgowania seksualnej rozkoszy. Bo nie ma miłości bez rozkoszy, tylko prostytucja dla pieniędzy i interes. W świetle tego, ja rozumiem, dlaczego moje małżeństwa padały jedno po drugim, gdy już spełniłem jakieś podstawowe żądania materiale. Po prostu panienki kochały przede mną kogoś innego, kto je odrzucił, kto im nie mógł sprawić mieszkań, mebli i samochodów, gdy ja to im wszystko już zapewniłem, robiły wszystko, żeby mnie sobie obrzydzić, bo byłem intelektualistą, bo nie wypiłem gorzały i nie strzeliłem w mordę, bo nie śmierdziało ode mnie z niemytego chuja mastką. Otóż byłbym dobry i podniecający, gdybym wypił często flaszkę, zaklął kurwa mać, gdybym śmierdział mastką… o wtedy byłbym męski.
Żeby kobieta mogła się zarazić tryprem, od ukochanego typa, po to, żeby ją swędziała dziura, tak jak jego swędzi napletek i wyła przez całą noc ze swędziawki, trąc zadkiem o prześcieradło, z waginą drapanej jego sękatym prąciem… to potrzebna, żeby go naprawdę kochała… ale kobiety nie kochają byle ciapciaków, tylko facetów z jajami. Widocznie ja takim facetem nie jestem i nie byłem. Jestem cacuś teoretyk. Gadu gadu, pisu pisu, jakieś tam naukowe głupotki długopisikiem po papierku. A pieniądze w dupie!


Pan sobie nie wyobraża, co za pijacka szmata była z tego ubeka, który mi uwiódł żonę (a potrafił „załatwić” dla niej u komuchów dziesięć razu więcej niż ja mogłem jej kupić), ale był kawał byka i bydlaka i owłosiony jak małpa. A ja cóż, owłosiony w miarę jak nasi ojcowie i dziadkowie, nie wychowani na świńskich i kurzych hormonach. Ot aby aby – kudła tu, kłak tam. Pożal się boże.

Wracając do meritum; mężczyzna nie kopuluje kobiety głową, tylko członkiem. Te głupkowate babiny, seksuolożki piszą, że seks zaczyna się w głowie. Nic podobnego. Jeśli seksu nie ma w pycie, to go nie ma wcale - (nie będę się rozpisywał na tematy oczywiste – podstawą jest dorodny zdrowy organizm samca i duża fujara. Natomiast umysł ma być w miarę prymitywny i dziki, żadnych poezji i filozofii. Dupczenie nie znosi poezji. Te baby, które Panu tak kadzą (Zygmusiu, Zygmunteczku…), żeś Pan taki poeta miłosny i trubadur, kłamią w żywe oczy.


Dasz Pan wiarę, że Zygmunt Krasiński nie zakuśkał sobie Delfiny ani razu, chociaż go podniecała swymi długimi (białymi – tak piszą pamiętnikarze) nogami, choć mu ukazywała bezwstydnie swoje rozpustne wyjebane krocze, a jakie miny omdlewające przy tym robiła, jak wywracała oczami w poetyckiej ekstazie, że i z niej niby taka subtelna poetesasa. Nic to nie pomogło na twardość poetyckiego kutasa, bo wprawdzie Zygmunt był gruźlikiem, a gruźlikom członek staje często; ale równie bardzo szybko opada; bo u zdechlaków na pierwszym miejscu jest śmierć i choroba a nie dręczenie kobiety kutasem. I co, tak go strasznie kochała, że umierał jak pies w samotności i gdyby nie litościwa żona, to by mu nie miał kto podąć kibla pod zadek.

W sumie, wydaje mi się, że idziesz Pan nieco złym tropem. ONA, ONE, czytając pańskie wiersze-komunikaty, mają widzieć jak Pan idziesz ku nim, jak się Pan zbliżasz rozpinając rozporek, zły jak cholera, żeś nie miał baby nie kuśkał siedemnaście lat. A tu, widzą, że Zygmuś wcale się nie wścieka, nie pociera stojącego fajfusa niechcący w portkach, jak to robią młodzicy, zniecierpliwieni, bo chcą na dziurę wychodzić już (zalety młodości!). Więc, Zygmuś wcale się nie wścieka i pisze coraz łagodniej, jakby gotował jakiś słodki waniliowy budyń. Można wyjść z tymi wierszami na środek miasta, na imieninach cioci i deklamować je przed udającą zachwyt publicznością. Młodych to wcale nie poruszy ani nie zbudzi drzemiącego dziadka. Ej, do cholery, w starym dziadku jest więcej wigoru niż w Panu. Czytając Pana coraz bardziej widzę Pańskie oczy zachodzące mgłą, jakiejś poetyckiej drzemki, w której już Pan zapomniał, o co Panu chodziło. Nie wspominaj Pan o jakichś idiotycznych maszynkach do dojenia facetów ze spermy… no tego się po Panu nie spodziewałem… tutaj sadzi Pan takie pienia na cześć zapładniania i miłości, a tu go doją jak na jakiejś farmie… i dziwić się tu, żeś Pan przez siedemnaście lat i nie miał kobiety, skoro dojarki wysysały z Pana każdą kroplę spermy… rany boskie! Dałeś się Pan omamić kapitalistycznemu wyzyskowi a raczej dojeniu człowieka przez człowieka. Słuchajcie młodzi mężczyźni i uczcie się, co was czeka. Członek męski już nie jest przeznaczony dla waginy kobiety ale dla gumowego „cycka” od spermatycznej dojarki. Od tego się można nabawić urazów członka (psychicznych też), ale ale, też chyba polubić i oprócz dojenia mieć z tego jakieś rozkosze masochisty. Jakże daleko odeszliśmy od staropolskiego „pierdolenia”, gdzie, pozwoli Pan, że posłużę się fraszką Jana z Czarnolasu:

Stary miał priapisum nieukładną mękę
Lecz była młodej żenie ta niemoc na rękę
Bo się pan często parzył w przyrodzonej wannie
Co więcej niźli jemu pomagało Hannie
Potym go uleczyli mądrzy doktorowie
A pani w płacz nieboga: „Biadaż mojej głowie!
Kiedyś ty mężu, stękał, jam się dobrze miała
A kiedyś ty zasię zdrów, ja będę chorzała”


Zygmunt Jan Prusiński Zaczarowana Muszelka... część I


zygpru1948 2022.07.29; 05:40:35
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Karol Zieliński


Panie Zygmuncie, nie wiem co powiedzieć! Każde nowe dziesięciolecie w którym żyjemy to nowe, bardziej wyrafinowane od poprzedniego piekła piekło. Kto tego nie widzi, kto mu nie dorasta i nie współzawodniczy (z diabłem), ten nie jest prawdziwym poetą!

Niech Pan zauważy, że w prawdziwych przemianach świata obecności Boga nie ma. Nie ma przemian, w których krew niewinnych by się nie lała strumieniami! A Bóg udaje, że go nie ma i chowa się za złymi intencjami człowieka. A tymczasem, złe intencje człowieka to są złe intencje Boga, bo człowiek jest za głupi, żeby mieć złe intencje.

Ciekawy jestem, co by Pan po latach napisał publicznie o swojej dawnej partnerce, pięknej kobiecie Amon? Ja też miałem małżeństwo z piękną zjawiskowo kobietą i po latach sądzę, ze obcowałem z diabłem. Który jednakże nie zdołał mnie do reszty opanować. Rzucił się na esbeka i zatopił się w świecie władzy kłamstwa i pieniędzy.

A ja sądzę, że trzeba do tego podchodzić z dystansem, na zimno i ostrożnie. Wtedy diabeł ma utrudniony dostęp i można z nim prowadzić kontrolowane rozmowy!

Pozdro

30 Listopada 2018


zygpru1948 2022.07.29; 05:39:32
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Pamięci W. B. Yeatsa – część II - W.H. Auden


Byłeś niemądry jak my: twój talent wszystko przetrzymał:
Parafię bogatych kobiet, zanik sił, samego ciebie.
Obłęd Irlandii bolał: ból pchnął cię w poezję. Pod niebem
Irlandii trwa dziś jednak wciąż ten sam obłęd i klimat:
Nic się nie zdarza za sprawą poezji; ona przeżywa
I przetrzymuje wszystko w wysłowionej przed siebie kotlinie,
Do której zajrzy inwestor; ona po prostu płynie
Na południe, mijając zagrody izolacji, krzątanin i trosk,
Zgiełk miast, w które wierzymy i w których konamy; przeżywa
Jako zdarzanie się swoiste, usta, głos.

W.H. Auden
przełożył Stanisław Barańczak


zygpru1948 2022.07.29; 05:38:33
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Rimbaud - W.H. Auden


Noce, kolejowe przęsła, zły klimat,
Jego kompani okropni nie wiedzieli,
Że w tym dziecku kłamliwość retora
Wypala się jak fajka: chłód zrodził poetę.

Absynt, który mu stawiał druh liryczny i słaby,
Stopniowo pięć zmysłów mu rozstroił,
Bezsensom codziennym położył kres,
Aż zniechęcił się do liry i słabości.

Wiersz był chorobą słuchu osobliwą;
Prawość nie była wszystkim; zdawała się piekłem
Dzieciństwa: próbować musiał od początku.

Teraz, galopując przez Afrykę, marzył
O nowym ja, synu, inżynierze,
Prawdzie, którą przyjęłaby ludzkość kłamliwa.

W.H. Auden
przełożył Artur Międzyrzecki


zygpru1948 2022.07.29; 05:37:56
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Sierpień 1968 - W.H. Auden


Wielkolud - ludożerca w sumie
Więcej niż człowiek podbić umie,
Lecz, choć próbuje wciąż na nowo,
Nigdy nie włada ludzką mową.
Wgniatając w pola krwawe ślady,
Pośród rozpaczy i zagłady,
Wielkolud kroczy, prężąc kark,
A bełkot leje mu się z warg.

W.H. Auden
przełożył Stanisław Barańczak


zygpru1948 2022.07.29; 05:36:55
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Petycja - W.H. Auden


Panie, przebaczający wszystkim poza tymi,
Którzy się wyrzekli, znowu zechciej czynić.
Ześlij i moc, i światło, mocny Suwerenie,
I niech nerwicę naszą leczy Twoje Tchnienie,
Oczyść ropną krtań kłamcy, głodnych chciej wybawić,
Niech rak dziewictwa naszych ciał nie trawi,
Niech słowo będzie słowem, a nie echem słowa,
I tchórza weź za rękę, ku odważnym prowadź.
W promienie pochwyć tego, który chce uciekać,
By powrócił, choć nie wie, co go tutaj czeka.
Ogłoś sekretne imię, wskaż uzdrowicieli,
Gdziekolwiek żyją, niech nas nic nie dzieli.
Kostnice zburzysz. I oświecisz, Panie,
Rysunki architektów i serca przemianę.

W.H. Auden
przełożył Jarosław Marek Rymkiewicz


zygpru1948 2022.07.29; 05:35:39
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Na dole - Wystan Hugh Auden


dla Irvinga Weissa

Piwnica pod domem, chociaż niezamieszkana,
Przypomina naszym pokojom, jasnym i ciepłym na górze,
Że wyszliśmy z jaskini wyżłobionej w wapieniu przez wodę:
Dar niebios, gdy nadszedł Wielki Chłód; to ona zbudziła w nas afekt
Do miejsca, które istnieje po to, by do niego wracać -
Jama, która przez zasiedzenie nasiąkła ludzką wonią.

Opatuleni ścianami, sypiamy z głową wysoko, lecz wciąż zakotwiczeni
Bezpiecznie na jaskiniach; jadamy przy świetle lamp na parterze:
Lecz głębiej, w Matce Ziemi, pod zimną połą jej płaszcza,
Gdzie tego, co rosło w słońcu, nie sięgnie ciepło i światło,
W beczkach, butelkach, słoikach więzimy dar wspólnych pastwisk,
Wino, piwo, zaprawy i marynaty, dobre na każdą porę.

Co rok inkrustowane warstwą lepkiego brudu, siedziba
Robaków zapewne lub ducha, to miejsce z kamiennym sklepieniem
Nie jest dla dziewczynek: czasami Ojciec, by ich poddać próbie,
Zsyła tam młodszych chłopców po jakieś rzeczy dla Matki:
Z bijącym sercem, w napięciu, mierzą się z wilgotnymi
Schodami, by jak najszybciej obwieścić na górze zwycięstwo.

Gabinet i pokój gościnny sprawiają wrażenie zranionych,
Gdy pakujemy walizki, a kiedy bez ostrzeżenia
Stajemy w drzwiach z kluczem w dłoni i zapalamy światło,
Zdają się zbite z tropu: piwnica nigdy się nie unosi,
Przyjmuje nas, jacy jesteśmy: badaczy, domatorów,
Co rzadko składają wizyty, jeśli naprawdę nie muszą.

Wystan Hugh Auden
przełożył Dariusz Sośnicki


zygpru1948 2022.07.29; 05:34:47
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
Samotny - Wystan Hugh Auden


Każdy kochanek ma jakąś swoją teorię osobistą
Różnicy między bólem bycia
Bycia ze swoją miłością a byciem samotnym:

Dlaczego więc, gdy śnimy, to ciało z krwi i kości,
Które pobudza zmysły, gdy nie śpimy,
Jawi się jako pozór siebie samego.

Narcyz nie wierzy w nieznane;
Nie może zlać się z tamtym sobą w stawie
Tak długo jak zakłada, że jest samotnym.

Dziecko, wodospad, ogień, kamień,
Zawsze coś knują, wydaje im się, że
Wszechświat należy zawsze do nich samych.

Starcy, jak Proust, są skłonni
Myśleć o miłości jako ułudzie „subiektywnej",
Im bardziej kochają, tym bardziej czują się samotni.

Jakimkolwiek hołubimy poglądom, należy wykazać
Dlaczego każdy kochanek pragnie
Przywłaszczyć sobie jakąś inną „inność":
Może, w gruncie rzeczy, nigdy nie jesteśmy samotni.

Wystan Hugh Auden
tłum. Maciej Nowak


zygpru1948 2022.07.29; 05:28:12
Komentowany wiersz: Aforyzmy 40
U góry - W. H. Auden


dla Anne Weiss

Mężczyzna by nie dostrzegł, że dom nie ma strychu.
Oddany zbieracz naczyń albo rzymskich monet
Buduje dla nich szafy, otacza je miłością
I wciąga nabytki na listę; ale kobiecie trudno
Pozbyć się drobiazgów, od dawna bez przydziału,
Nie wie już, z czym się kiedyś nie umiała rozstać.

Na górze, pod stropami, w wybrzuszonych pudłach,
Kapelusze, woalki, wstążki, programy i listy
Czekają nieuwielbiane (głodny pająk czatuje
Na zbłąkaną muchę): stąd zegar się nie upomni
Biciem co godzinę, by uznać strych za część domu,
Nie ma świętego od spraw tego miejsca.

Całą wiedzę o świecie, który wciąż się zmienia,
Czerpie od dzieci schodzących się tu na czary:
Raz jest chatą na skale dla dwóch przejętych sióstr,
Gdzie ich nie sięgnie gniew Matki, kiedy ta się złości,
Raz szkunerem, na którym chłopiec samotnie
Żegluje na północ albo do koralowych wysp.

W. H. Auden
przełożył Dariusz Sośnicki


profesor 2022.07.28; 02:17:16
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
+


zygpru1948 2022.07.28; 00:41:56
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Zygmunt Jan Prusiński


TO MIASTO CIEBIE ZNA

Motto: "Szłaś miastem naga
Garnąc do siebie spojrzenia przechodniów
Wierne jak oczy kochanków"
- Kazimierz Furman


Nie liczę na ułaskawienie
wczoraj delikatność wyfrunęła
jak koliber z serca...

Kobieta zapłakała -
utworzyła się rysa w skale
w tym miejscu urośnie szarotka.

Jestem kochany porą księżycową
stylizuje się przełęcz
a górski potok kokietuje...

Zbliż się do mnie
jak miasto zbliża się do ciebie -
jako kochanek uklęknę.

Przytulę się twarzą do łona
usta szturmują -

różę trzymaj w ręku.


29.4.2013 - Ustka
Poniedziałek 7:23

Wiersz z książki "Róże i rzeki"


zygpru1948 2022.07.28; 00:40:26
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Zygmunt Jan Prusiński


WYSTARCZY USŁYSZEĆ TWÓJ GŁOS W TELEFONIE

Zapytałaś się, za co ciebie kocham -
zawsze można odpowiedzieć, za to samo co ty...

Odbijam się jak ptak od ziemi
oszczędzam nogi, by do wieczora zdążyć.

Skarżysz się na trawy porosłe wokół drzewek,
które przesadzałem w twoim ogrodzie.

A ja maluję cię w akcie, jest taka cisza
syk pędzla słychać na palecie.

Spowiadam się wierszami, jest taka czułość
i deszcz się cieszy, i księżyc także.

Obwiniam jedynie los drogi kamiennej,
szpaki pod wierzbą celebrują struny ziemi.

Posłuchaj dziewczyno, posłuchaj ciszę
dotykam cię świtem w sypialni.

Rozluźnij się - to ukłucie nie boli,
nasze spiętrzenie rozrasta pocałunkami.

Wystarczy usłyszeć twój głos w telefonie,
i zamieniam się - w Amorka...


28.6.2014 - Ustka
Sobota 9:32


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/599451,kochanka-ksiezyca-czesc-v


zygpru1948 2022.07.28; 00:38:03
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
KOCHANKA KSIĘŻYCA - część piąta
Dział: Kultura - Temat: Literatura



Zygmunt Jan Prusiński


TWE CIAŁO PROMIENIUJE W SŁOŃCU

Motto: "Pamiętaj: kiedy znów zdziczeję,
Odrzyj mnie z wichrów i ugłaskaj"!
- Julian Tuwim


Przeszkody - jak w sadzie płoty
muszę dostać się do środka -
by nie zdziczeć pod drzewem.

Ułaskawienie ma wtedy sens
kiedy mnie uchronisz -
popraw moje skrzydła.

Jakiż opór nieznanych wirów
wtłacza pragnienie z dala -
impuls wiecznej walki.

Obym dotrwał w rzece słów
niczego nie pomijając -
szeleści muzyczny rytm.

Pojmuję czystość na krawędzi
układam myśl za myślą -
projektuję seans dobroci.

Bądź kobietą mi przychylną
z tego narodzi się echo
które wiecznie będzie trwać.


30.6.2014 - Ustka
Poniedziałek 9:43



I tym wierszem zamykam książkę KOCHANKA KSIĘŻYCA

pisaną przez 9 tygodni dla Jolanty Bednarz.


zygpru1948 2022.07.28; 00:34:29
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Zygmunt Jan Prusiński


POEMAT O ŚMIERCI


Kiedyś na Emigracji napisałem wiersz pt. "Poemat o śmierci":

Niewiele już sensu
zdobię czasami pryzmat światła
chwilową jałmużną wiersza.

Rzadko udaje mi się napisać
dobry wiersz,
najczęściej przerywam...


- I dalszych strof już nie pamiętam, niestety. Wiersz "Poemat o śmierci" powstał autentycznie z autopsji i doświadczeń. W Wiedniu przez 7 lat byłem i żyłem jedną z najbardziej urokliwych Polek, Krystyną Amon. Krystyna pochodziła z Elbląga. Wyjechała do Wiednia wraz z synem Adamem. Nie mieliśmy ślubu, ale razem przez tę przyjaźń i miłość zjechaliśmy sporo po Europie.

Krystyna zaszła ze mną w ciążę. Jakoś nie chciała urodzić mojego dziecka. Pojechała z Wiednia do Wrocławia je usunąć. Była umówiona z lekarzem - rzeźnikiem! Ale najpierw ją odprowadziłem na pociąg "Szopena" na Sudbanhof, południowy dworzec, tak, odprowadziłem Krystynę, żeby następnego dnia zabiła moje - nasze dziecko!

Kiedy pociąg ruszył, ja płacząc (tak jak płacze mężczyzna), napisałem ten wiersz, "Poemat o śmierci":

Niewiele już sensu
zdobię czasami pryzmat światła
chwilową jałmużną wiersza...


_____***_____


Krystyna Amon, moja kobieta z Wiednia była pięknością w stolicy Straussa i Falco. Szatynka ze znaku "Skorpion", żyłem z nią 7 lat. Poznaliśmy się w "Domu Polskim". W moim dotychczasowym życiu, była to kobieta wielce mi oddana, ale pozostał we mnie ciężar utraty dzieci - bliźniaków, chłopca i dziewczynki.

Krystyna pojechała do Wrocławia. Do rzeźnika, tak do rzeźnika, nie do lekarza. Okazało się w czasie tego zabiegu, że były dwa zarodki. Ani w jej rodzinie ani w mojej rodzinie nikt nie miał bliźniaków. Po kilku latach Krystyna rzekła do mnie: "Żałuję że usunęłam ciążę"! Ale wszystko było już między nami za późno. Związek powolutku się kruszył.


Powstał za to wiersz pt. "Poemat o śmierci":

Niewiele już sensu
zdobię czasami pryzmat światła
chwilową jałmużną wiersza...


Są mężczyźni, którzy te zbrodnie kobiet nie zapominają. I ja do nich się zaliczam.

Wiersz ten zrobił na Emigracji karierę.
Zostałem zaproszony do Hamburga na Spotkanie Autorskie zorganizowane przez tamtejszych polskich emigrantów. Głównym gospodarzem był Ryszard Wojtyła, aktor i reżyser. Mieli swój Klub - kawiarnię i tam odbył się mój Wieczór z Polakami z Hamburga i okolic.

Sala wypełniona. Kilkadziesiąt osób słuchało moich wierszy i moich piosenek przy akompaniamencie gitary.
Kiedy skończyłem, podeszła kobieta z dwojgiem dzieci i tak rzecze do mnie:

" - Czy pan to przeżył osobiście"? chodziło jej o wiersz "Poemat o śmierci". Odpowiedziałem: - Tak. Widziałem w tej kobiecie łzy. - Jaka musiała być wrażliwą kobietą, że potrafiła odebrać ten mój czarny dramat.


- Bliźniaków nie mam. Pozostał wiersz. Na dodatek w strzępach, prawdziwy, jak moje życie. Bo poetom prawdziwym jakoś im życie nie wychodzi. Trafiają nie na kobietę a na beton!

Niewiele już sensu
zdobię czasami pryzmat światła
chwilową jałmużną wiersza...



Ustka. 20-21 Maja 2010


zygpru1948 2022.07.28; 00:31:51
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
____________Recenzja


Fragmenty o twórczości Zygmunta Jana Prusińskiego


Anna Łożowska ze Słupska napisała recenzję o antologii poezji "Gdzie kwitną sny", w swoim autorskim eseju pt. "Wędrówka po wybojach klasycyzmu i nie tylko..."

I zatrzymała się przy moich wierszach, i napisała tak:

"Podobną, bo klasycystyczną stylistykę mają wiersze Zygmunta Jana Prusińskiego. Wiersz "Idźcie tam, gdzie nic nie ma" jest pozorną negacją podstawowych wartości, o których nieustannym trwaniu pisał Zbigniew Herbert.

Poszukiwanie ładu wszechświata rozpoczyna się od poczucia "niemocy skomplikowanej". Charakterystyczną cechą jego twórczości jest rozdźwięk stylistyczny pomiędzy dwiema podstawami: neoklasystyczną harmonią i spełnieniem jednostki w czasie oraz neobarokową marnością egzystencji ludzkiej".


Mam zamieszczone w tej omawianej antologii siedem wierszy:

1. Tobie zaśpiewają drozdy w klonach
2. Owoce dawno pospadały z drzew
3. Zapraszam do salonu ciszy
4. A tam za horyzontem biało
5. Idźcie tam gdzie nic nie ma
6. Migotliwy oddźwięk światła
7. Fryderyk Szopen i trzy medale

_________________


Krótkie recenzje o moich wierszach...

Z książki, która niedawno została wydana jako antologia poezji pt. "Gdzie kwitną sny", wybór redaktorów: Mirosław Kościeński i Jerzy Fryckowski, pisze Mirosław Kościeński - Wiceprezes Słupskiego Oddziału Związku Literatów Polskich tak, cytuję:

"Na coraz wyższe poziomy poetyckie wznosi się Zygmunt Jan Prusiński z Ustki. W świetnym wierszu "Fryderyk Szopen i trzy medale" (i nie chodzi tu o przewrotne napisanie nazwiska Chopin) zaskakuje stwierdzeniem, jakże kulturalnym: "bieda naciera, to widać po smutnych twarzach kobiet".

A Jerzy Fryckowski pisze tak:

"Myślę, że już najwyższy czas, by objawił się nam ze swoim indywidualnym tomikiem Zygmunt Jan Prusiński. Myślę też, że mogłaby powstać ciekawa praca magisterska oparta tylko na tytułach wierszy Zygmunta. W tej antologii mamy interesujący cykl wierszy poświęcony najbliższej rodzinie poety. Prusiński to jeden z nielicznych zamieszczonych tu autorów, który nadal się wspina."

2010-03-26


zygpru1948 2022.07.28; 00:28:04
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Zygmunt Jan Prusiński


JAKBY FLUIDY MNIE PROWADZIŁY !


W tej chwili wkleiłem (u siebie) artykuł "A jednak będę bronił Jerzego Giedroycia"! Chodzi o "Wiersze poświęcone Jerzemu Giedroyciowi"... zamieszczone między innymi na portalu Pro Polonia. No i rozkręciła się karuzela - tylko - mądrych ludzi, bo głupich nie ma podobno w Polsce.

Otworzyłem mój ulubiony dział "Kultura" na portalu Niezależne Forum Publicystów Salon 24, a tu czytam "Umarł Giedroyc Młodszy, Vive le Roi !"

- I jak tu nie wierzyć w metafizyczną siłę...

Na pewno bratu Jerzemu, Henrykowi Giedroyciowi poświęcę wiersz, tylko wiersz z mojej strony...

23.03.2010 r.


_____***_____



Zygmunt Jan Prusiński


TE PTAKI WYSCHNIĘTE W GNIAZDACH...

Pamięci Henryka Giedroycia

Jeśli żyłeś tam przy bracie Jerzym,
to pachniało literaturą poukładaną
jak kwiaty w doniczkach. Subiektywne
opinie i potrawy literatów, z każdej
strony jak rycerska kawaleria.
Maisons Laffitte kruszeje a pająk
w Instytucie Kultury nie ma nic do roboty.
A jednak opiewam z jednego drzewa
słowo modlitwy z poezji i tęsknot -
samo wysychało za Polską.
(Co za inwalidztwo z ich strony,
komuniści czytali „Kulturę”,
co za cyniczna szyszka spadła...)
Henryku, pisałem do Twego brata,
wielki Jerzy odpisywał mi rzeczowo.
To już ostatnie Cienie Inteligencji -
dziś coraz mnie z tamtego świata.
Pędzi dym z komina lokomotywy,
mgła łączy się z nią na niebie.
Pociąg widmo, a tam i Ty i Jerzy,
i Gustaw Herling-Grudziński. -
To Ptaki wyschnięte w gniazdach.


8.08.2010 – Ustka
Niedziela 16:11


zygpru1948 2022.07.28; 00:22:08
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Epitafium dla tyrana - W.H. Auden

(2-gi przekład)

Doskonałości, tak to nazwę, łaknął,
Poetów stworzył, których wszyscy rozumieli,
Szaleństwo ludzkie badał jak linie na dłoni,
A przeto dbał, by armiom niczego nie brakło.
Gdy śmiał się — senatorzy czcigodni się śmieli.
Gdy krzyczał — małe dzieci padały w agonii.

W.H. Auden
przełożył J. M. Rymkiewicz


zygpru1948 2022.07.28; 00:21:19
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Rimbaud - W.H. Auden


Noce, wiadukty dworców, nieba zimne piętno:
Jego kompani inne znali światy, nie ten;
Ale w nim, dziecku, kłamstwo retoryki pękło
Jak rura wodociągu: mróz stworzył poetę.

Kolejki, które stawiał liryczny i słaby
Przyjaciel, wprowadzały w metodyczny zamęt
Jego zmysły, kres kładąc bzdurnej normie, aby
Z lirą i ze słabością rozwieść go na amen.

Wiersz? – szczególna choroba ucha lub błędnika;
Uczciwość? – to za mało, to było wciąż jeszcze
Piekło dzieciństwa: musiał od nowa się trudzić.

W galopie przez Afrykę, śnił już tylko wreszcie
O nowym ja, o synu, fachu mechanika,
O prawdzie do przyjęcia dla kłamliwych ludzi.

W.H. Auden
tłum. Stanisław Barańczak


zygpru1948 2022.07.28; 00:18:50
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Spleen II - Charles Baudelaire


Kiedy niebo, jak ciężka z ołowiu pokrywa,
Miażdży umysł złej nudzie wydany na łup,
Gdy spoza chmur zasłony szare światło spływa,
Światło dnia smutniejszego niźli nocy grób;
Kiedy ziemia w wilgotne zmienia się więzienie,
Skąd ucieka nadzieje, ten płochliwy stwór,
Jak nietoperz, gdy głowa tłukąc o sklepienie,
Rozbija się bezradnie o spleśniały mur;
Gdy deszcz robi ze świata olbrzymi kryminał
I kraty naśladuje gęstwa wodnych smug,
I w mym mózgu swe lepkie sieci porozpinał
Lud oślizgłych pająków - najwstrętniejszy wróg;
Dzwony nagle z wściekłością dziką się rozdzwonią,
Śląc do nieba rozpaczą szalejący głos,
Jak duchy potępieńców, co od światła stronią,
I nocami się skarżą na swój straszny los
A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką,
W martwej ciszy - nadziei tylko słychać jęk,
Na łbie zaś mym schylonym, w triumfie, wysoko,
Czarny sztandar zatyka groźny tyran - Lęk.

Charles Baudelaire
tłum. Bolesław Wieniawa-Długoszowski


zygpru1948 2022.07.28; 00:17:34
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Zły szklarz - Charles Baudelaire


Z ciekawością obejrzałem wszystkie,
jego szyby , a potem krzyknąłem na niego:
"- Co?! Kolorowych szyb nie masz? Okien
różowych? Okien niebieskich ? Okien czerwonych?
Rajsko-baśniowych okien? Jakże śmiesz,
bezwstydny łobuzie, wałęsać się w dzielnicy
biedoty i nie mieć przy sobie nawet takiego szkła
okiennego, przez które można by ujrzeć życie
w pięknych barwach?"

Charles Baudelaire
przekład Kazimierz Brakoniecki


zygpru1948 2022.07.28; 00:17:00
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Śmierć kochanków - Charles Baudelaire


Zapachów lekkich pełne będą nasze łoża,
Łoża jak grób głębokie - a w środku komnaty
Będą dla nas w wazonach kwitły dziwne kwiaty,
Rozkwitłe pod jaśniejszym błękitem przestworza.

Wśród mdlejących upałów ich woni ostatnich
Dwa nasze serca będą jako dwie pochodnie,
Co odbiją swe blaski szeroko i zgodnie
W duchach naszych złączonych, tych zwierciadłach bratnich.

W mistyczny zmierzch, przez róże i błękity senne,
Niby łkanie przeciągłe, żegnaniem brzemienne,
Zamienimy jedynej błyskawicy lśnienie...

A potem drzwi otworzy lekka dłoń anioła,
Co radosny i wierny do życia powoła
Zamącone zwierciadła i martwe płomienie.

Charles Baudelaire
przełożyła Bronisława Ostrowska


zygpru1948 2022.07.28; 00:16:23
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
Śmierć nędzarzy - Charles Baudelaire


To właśnie Śmierć, o żalu, ludziom żyć pozwala,
To cel każdego życia, jedyna podpora,
Co jak eliksir dźwiga nas wzwyż i upaja
I daje nam odwagę kroczyć do wieczora.

Skroś burzę i wichurę, i boleść, i nędzę
To błysk jasny nadziei w naszej czarnej doli,
To jest słynna gospoda zapisana w księdze,
Gdzie każdy może spocząć, jeść i pić do woli.

To Anioł, który trzyma w swych dłoniach magicznych
Nasz sen i dar jedyny marzeń ekstatycznych,
Który mości nędzarzom aksamitne łoża;

To jest mistyczny spichlerz, odpust ostateczny,
To jest sakwa biedaka, jego schron odwieczny,
Brama otwarta w niebios błękitne przestworza.

Charles Baudelaire
przekład Maria Leśniewska


zygpru1948 2022.07.28; 00:15:40
Komentowany wiersz: Aforyzmy 39
De profundis clamavi - Charles Baudeliere


Jedynie, ukochana, błagam twej litości
Z głębi przepaści mrocznej, gdzie serce me kona!
Wszechświat to czarny, nad nim z ołowiu opona,
Tam przestrach i bluźnierstwo nurza się w ciemności.

Słońce bez żaru nad nim wznosi się pół roku,
Drugie pół roku ziemię okrywa noc czarna.
Jest to kraj bardziej nagi niż ziemia polarna;
Ni zwierza, ni zieleni, ni drzew, ni potoku!

I nie ma zgrozy większej, straszniejszej na ziemi
Nad zimną srogość słońca z blaski lodowemi
I ową noc bezmierną wiecznego chaosu.

Zwierzętom najpodlejszym zazdroszczę więc losu,
Bo sen je w odrętwiałość bezmyślną spowija:
Tak z wrzeciona się wolno nić czasu odwija!

Charles Baudeliere
przekład Stanisław Korab Brzozowski


zygpru1948 2022.07.27; 04:38:47
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Zygmunt Jan Prusiński


WDOWA

Stefanii należy się wiersz miłosny
a może zaostrzony Erotyk barwny
rozglądam się gdzie ją zaprowadzić
wiem pośród wierzb płaczących
lubi je w polnych łaskach. -

Coś podobnego i we mnie z wierzbami
jako poeta mam wspólnego
tam ją będę całował zupełnie
z wybornymi akcentami - by czuła
tę słodycz i starania.

Przytul się w nagiej okoliczności
odbierz to co ci się należy -
jam rycerz ze starej książki
przekażę nie tylko treści
ale i słuszny ruch w tobie.

Odbieraj zatem zachęty
niech płonę wiśnią dojrzałą
od wschodu do zachodu -
a wieczorem w czarnej sukience
zatańczymy bolero pod wierzbami.

5.03.2022 - Ustka
Sobota 14:25


zygpru1948 2022.07.27; 04:36:02
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Zygmunt Jan Prusiński


BÓG I WIATR

Motto: "Jak wiatr co oddechem
otula sosnę" - Stefania Sniatynczuk

Otulam ciebie myślami
co głodne ponad barwami dnia
czekam do zmierzchu na kolację
usiądziemy do stołu naprzeciwko
a wzrok otuli nam to ciepło.

Lubię ruskie pierogi choć
nazywają się ruskie – kiedyś
dla mnie je przygotujesz
a ja w podzięce przygotuję
miłość pomiędzy nami…

Stefania bądź dla mnie otwarta
jak lot wróbli nad wierzbami
niech się płodzi szczęście z ziarna
a radość niech w tobie płonie
w trakcie dotyku moich rąk.

A ten masaż to jak dobra pieśń
zostanie w sercu pośród liści –
to nasz wieczny chór – przybliż się
naga jak pacierz to mój ogród
niech kwitnie – niech zakwita ciszą.

6.03.2022 – Ustka
Niedziela 12:55


zygpru1948 2022.07.27; 04:29:08
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Zygmunt Jan Prusiński


PRZYTULONA DO PRZYRODY...

Motto: "Do twarzy mi z ciekawymi pomysłami
i humorem, przeszłością napaliłam w piecu...
Klucz do starości głęboko schowałam w szafie".
- Stefania Sniatynczuk


Biorę od ciebie to co mi się należy
zawrót głowy pod słońcem - rysuję
ciebie ubraną nawet ci do twarzy
ten współczesny romantyzm. -

Powiem tak że dobrze się czuję w twoim
towarzystwie - świeci ranek pogodny
idziemy nad rzekę łowić nadal niespodzianki -
choćby tarmosiło w człowieku chęć poznania.

I tak będę ciebie rozbierał wiesz o tym
pieszczoty zostawię w momentach ważnych
trawa zaśpiewa z radości stado szpaków
podpatrzy - takie są sąsiedztwa w przyrodzie.

Głaszczę twe stopy łydki i kolana - uda drżą
choć nie jesteś dziewczyną lękliwą wchłaniasz
mnie z odrobiną dobroci - całuję szyję usta oczy
rozsuwasz się pogodnie zbliżam się ostatecznie
by było ładnie zakończyć miłością wnętrze odbioru

- staram się być dyrygentem nie tylko o poranku.


10.03.2022 - Ustka
Czwartek 5:50


zygpru1948 2022.07.27; 04:25:53
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
List do prof. Literatury Karola Zielińskiego z Krakowa


Akurat w Ustce pada deszcz, to znaczy po burzliwej ulewie, turyści i lokalni trębacze pouciekali do prywatnych lub komunalnych bunkrów.

Pisze Pan:
"Powiem Panu, to jest dobre. I ten ostatni wiersz - dobry - i odzywka pani Caneli, która dosypała odrobinę pieprzu. Jakoś wszystko stało się bardziej pełne życia i smaczne".

Ale nie zauważył Pan czegoś najważniejszego! A taki niby Pan sprytny. No proszę się przyjrzeć, kto na tym krzesełku siedzi? Nie inna, bo innej nie ma a sama artystka poetka Mar Canela! Popatrz Pan tak powolutku na jej uda i poniżej, a ta rączka, ten nadgarstek, ten łokieć - to cała Mar jak Boga kocham! To ona Panie Karolu! No mogę się założyć o 200,00 złotych. Patrz Pan jak jej udo drży, widzi Pan. Widzi Pan gdzie ma drugą nogę? Po co tak szeroko zasiadła na tym krześle? Dlatego uważam że wiersze o krzesłach są najlepsze, obojętnie kto pisze, to krzesła w wierszach żyją.
I ja Panie Karolu rozpędziłem się, bo mnie sprowokowała Mar, i zamachnąłem się piórem i szybciutko zamazałem wiersz pt. "Magiczne krzesła" - a w nim to:

Każda z nich ma krzesło
siadają jak orkiestra
wiolonczelistek
i grają mi tęsknoty
w tych dźwiękach się goszczę!
W tych ciałach się goszczę
ostatni z błękitnych romantyków
zapomniany wędrowiec...

To że Mar mnie siłą rzeczy ściągała do parkietu, to ja się nie dałem, a przecież jaka to prowokacja zdziczałej kobiety:

krzesło
czarna sukienka
fragment nocy
krzesło
symbol
ziemi obiecanej

Wie Pan gdzie jest ta "ziemia obiecana"? Wie Pan czy mam głośno powiedzieć.

Panie Karolu, na Pana esej będzie kilka moich zapisków czy dopisków...


_____***_____


Mistrzu, Piekło się zbliża...
Panie Karolu, gdzie Pan jest?
Tylko to zostało po Panu:

"Treść ukryta. Możesz zmienić zakres widocznej treści. W tym celu przejdź do strony głównej i odblokuj filtr. Pomoc".

Jest Pan najbardziej niebezpiecznym agentem w polskiej Literaturze XXI wieku!

Pan wie z tysiącletniej tradycji jak pisarze pisali książki i nie byli pod takową cenzurą jak teraz my biedni poeci i pisarze!

W telewizji w polskich filmach nie tylko jest łajdactwo ale wulgaryzm jak terkoczący karabin maszynowy.

Ja Pana ostatnie dwa teksty dam na strony Facebooku i nie będzie Pan miał żadnych tego rodzaju kombinowactwa i przykrości. Język artystów musi być szanowanym dziełem! A cóż to za literat który pisze tylko dla dzieci?

Całe szczęście że mam Pana kopie ostatnich esejów.
Życzę zdrowia w tym Cyrku.


Pisze Pan:
"Zastanawia mnie często ten występujący u Pana fenomen "teraźniejszości", i myślę, że najpierw musi się Pan "jeszcze raz" solidnie zakochać, żeby potem móc "opłakiwać", jak Dante, to co już nie wróci. Co zaś do pańskiej intuicji, że nie cali umrzemy, bo pozostaniemy w byłych miłościach, to ma Pan rację, ale pod warunkiem, że była to "prawdziwa miłość". Ale "prawdziwa miłość" zależy chyba do przypadku i roztargnienia, bowiem im więcej uwagi, tym większa rezerwa i uczucie nieufności. Czasem patrzę na kobietę (samotną i wolną) z wyrazem że jest godna pożądania i miłości i że chciałbym ją bliżej poznać... Cóż z tego, kiedy ona tego nie rozumie i się boi. To dla niej kłopot (chociaż i dla mnie też - bo można to tak ustawić, że kłopotu nie będzie, bo nie chodzi wyłącznie o zwarcie ciał i ciupcianie). I wtedy mówię sobie, a do cholery z miłością, a do cholery z "poznaniem". I chyba to jest postawa dla mnie właściwa".

Panie Karolu, Pan dobrze wie bo jest Pan kilka lat w Stowarzyszeniu Biały Blues Poezji - choć nie członek zwykły czy nadzwyczajny, ale chodzi o kontynuacje tych zapisanych treści w komentarzach, to tak naprawdę ja nie chcę być zaczepiany przez kobietę - kobiety, bo one na dziś nic nie mają! - Co może mieć kobieta dla mężczyzny? To tak się utarło, aczkolwiek proszę wierzyć, kobieta nic nie ma!!!
Bardzo dobrze się Pan zachował, (a do cholery z tą miłością)!


Pozdrawiam - Zygmunt Jan Prusiński

Ustka. 12 Lipca 2012 r.
Czwartek 22:30


zygpru1948 2022.07.27; 04:22:45
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

18.10.2011 01:02


@Celeste

No, blisko blisko. No, ciepło ciepło. Ale "żeby odkryć trzeba wpierw zakryć" - to zasada każdej ezoteryki. On, w kwiecie lotosu się ukrywa, jakby powiedziano na Wschodzie, a tyczy się to również naszych ezoteryk. "Pójdź tam gdzie jest pełno, a gdzie nikt nie bywa, wykąp się w strumieniu który wspak przepływa". Czy to rozumowanie jest Pani obce? "Przez moment widzisz jasne nieboskłony, a potem trawisz ciemności eony".
("Trawisz" można przetłumaczyć "wywołujesz" klisze w ciemni fotograficznej, przysposabiasz do uzyskania i odzyskania widoku utajonego w bromku srebra. Bowiem żadne nasze czynności choćby najgłupsze i najbardziej przypadkowe nie są bez sensu. Po prostu człowieka chyba dotyka przekleństwo, że im głupiej postępuje, tym daje to mądrzejsze rezultaty.

Niestety Johann Wolfgang von Goethe nie potrafił do końca w swoim Fauście wyeksplikować i przedstawić w poetyckich obrazach, syntezach itp. tego problemu i tej tezy w sposób wyczerpujący (a przynajmniej zadowalający). Jest to zarysowane u John'a Milton'a.

A już najbardziej niebezpiecznym (dla człowieka - nagiej małpy!), niebiańskim i boskim instrumentem danym człowiekowi jest "słowo". A przecież na tym blogu jest miliony słów. Proszę sobie wyobrazić, jaka to jest przejrzysta mapa, dla tego, kto potrafi czytać "drugie dno słowa". Wystarczy przeczytać list starający się ukryć prawdę, zagmatwać fakty etc. żeby dla człowieka umiejącego "czytać" intencje zaszyfrowane w słowach, prawda stała w tzw. "świetle dnia".

Porównując np. dwa listy, dwa dokumenty, np. dwa testamenty, potrafimy rozpoznać czy były pisane ręką tego samego człowieka czy dwóch ludzi. Nie po grafologii a po składni.

A Pani nie chce się zabawić! W imieniu pana Zygmunta (chyba nic nie będzie miał przeciwko temu), zapraszam do kółeczka.

- Panie Zygmuncie, zaproś Pan Damę do walczyka.


Zygmunt Jan Prusiński Złap mój księżyc...


zygpru1948 2022.07.27; 04:19:44
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

26.06.2011 21:38


@Zygmunt Jan Prusiński

Popieram Pana w całej rozciągłości.

Widać, że obaj mieliśmy standardowe żony z mieszczańskich środowisk. Moje też (twierdziły, że żyją po to, aby się zabawić i jak to w Krakowie, raz w tygodniu (w sobotę) trzeba było z nimi zaliczyć cztery nocne lokale miasta. Wracało się nad ranem, a teściowa pilnowała dziecka. Robiły tak wszystkie młode rodziny ze sfery sklepikarzy, drobnych fabrykantów, rzemieślników, kamieniczników, dziennikarzy itp. Pracowników naukowych tam nie widziałem, bo mieli marne zarobki. Dziennikarze gzili się "pod gruszką" natomiast aktorzy pili w SPATIFIE. Do domu wracało się nad ranem. Ale wtedy to jeszcze było moralnie, bo dzisiaj, kiedy w rynku i w śródmieściu jest 250 klubów i klubików (niektóre całkiem niezłe) - to dopiero burdel i kurwiarnia na całego! Przecież wiele nowoczesnych kobiet z pierwszych stron gazet i telewizji mówi, że gdyby nie zaliczyła w łóżku co noc innego partnera, to taki dzień byłby dla niej stracony!

Kiedy moja druga żona postanowiła się ze mną rozwieść, bo się zakochała w szpiegującym mnie agencie ubecji, to jednym z jej argumentów było, (i jej mamusi), że cierpiała przy mnie na brak rozrywki, bo zabierałem ją do nocnego lokalu tylko raz na miesiąc, (np. do Feniksa, gdzie od czasu stanu wojennego występowali artyści Jana Pietrzaka z kabaretu pod Egidą, ale z porządną kulturą i kontrkulturą nie miało to nic wspólnego, tylko to była mieszczańska tańcbuda a wóda się lała strumieniami). Kurwidełko. Oczywiście śliniącym się fagasom moja żona dupy nie dawała, bo ją pilnowałem jak cerber, ale też robiła do nich głupie oko. Ja się tym nie przejmowałem Panie Zygmuncie, bo byłem młody i sprawny w portkach. Ale przecież tu nie chodzi to, czy mężczyźni zdradzają częściej, bo to nie ma nic do rzeczy (wydaje się, że to mężczyzna jest monogamiczny a kobieta poli męska). Chodzi o to, że kobiety za pomocą słówka "kultura" robią mężczyzn swoimi niewolnikami i ogłupiają ich do reszty.


Powiem tak: Homer był kobietą - lecz kobiety to ukrywają! Kultura starożytna była tworzona przez kobiety dla mężczyzn (żeby się wykrwawiali). A propos kobiet w Antyku, to przecież mąż nie był kobiecie potrzebny, bo gdy się pieprzył ze swoim niewolnikiem, to ona tymczasem miała w sobie dwóch Afrykanów, (temat rzeka Panie Zygmuncie, temat rzeka!). (Co najmniej głęboka studzienka - która była synonimem wie Pan czego - w miłosnej fraszce staropolskiej - jakich głębokości!?)

Kobieta w kulturze jest tym, tą stroną, która nie czyta płodów własnej kultury - przeznaczonej do ogłupiania mężczyzny - bo ona nie jest od czytania swojej propagandy tylko do wykorzystywania czytającego mężczyzny. On czyta, żeby nabrać "ogłady" i "delikatności" w obcowaniu z płcią piękną! To jest sedno sprawy! Nabrać "ogłady" - czyli zostać niewolnikiem kobiet. Żyd nie jest od konsumpcji towarów które wstawia w swoim kramie. Od kupowania i konsumpcji jest goj, żeby żyd mógł go opanować i nad nim panować ekonomicznie. Kobieta jest od pisania literatury, mitów, Odysei, wielkich sag rodzinnych, poematów, esejów, sonetów... (zwykle to się dzieje pseudomęskimi rękami męskich hermafrodytów) mężczyzna jest od ich czytania i uwielbiania kobiety, oddając się w niewolę kobiecego umysłu, kobiecej chimery i zachcianki.
Proszę zauważyć, że wszyscy wybitni twórcy, to hermafrodyci wodzeni jak salonowe pieski na pasku kobiet. Walt Whitman - pederasta... (wymieniać wszystkich po nazwisku nie sposób) poeci i prozaicy angielscy XIX i XX w. to pederaści i sługusi kobiet. Francuzi i Niemcy... przykładowo Sartre, charakter kobiecy, któremu żoneczka wkładała kolejno swoje kochanki do łóżka; Camus - kochany pederasta; Manowie w Niemczech to hermafrodyczna plastelina. W ogóle mieszczanin to półchłop-półbaba. Przykład z naszego podwórka, autor „Sławy i chwały”, Iwaszkiewicz. Ciało męskie owłosione, kut dorodny, typ androgyniczny jak kawał knura, a tymczasem duszyczka galaretowata kobiecej mimozy. Forowany przez kobiety i podawany tym chłopom - bucom jako wzór zachowań, żeby całowali po rączkach i myziali po dupce.

Nie mówię, że nie współczuję kobietom. Kobieta jako fizycznie słabsza od mężczyzny, sam mam córkę i widzę, że współczesna matka wychowała niemłodego mężczyznę, ale często bestię (dlatego powtarzam za św. Pawłem: kobiecie nauczać ani wychowywać, nie pozwalam!), więc współczesna dziewczyna musi się bronić głową i pomyślunkiem, tworząc z kultury narzędzie obezwładniania "męskiego buca", ale czy aby nie za dużo tego znęcania nad ogłupiałym mężczyzną?
Mężczyzna idzie na wojnę, ale to kobieta nim dowodzi i prowadzi na rzeź jak baranka swojej religii. To kobiety prowadzą wojny, żeby panować nad mężczyzną i regulować jego pulą genetyczną. To co myślą na temat tego co jest korzystne dla gatunku, co myślą i piszą na temat genetyczności genetycy i seksuolodzy typu Lwa Starowicza, nie jest prawdziwe ani trafne.


"Profesorzy" (babskiej dupy bracia), tak twierdzą, żeby kobietom dogodzić, bo patrzą na obraz już zmitologizowany i spreparowany przez kobiety. Kobiety się z nich śmieją, mówiąc że to chłopy-buce. Kobietom chodzi o rodzenie zdrowych, inteligentnych i władczych dziewczynek, natomiast chłopcy mają im być potulni. Oczywiście tak jak wszystko jest sprzeczne w sobie, tak i to pragnienie i polityka kobieca ma mankamenty sprzeczności. Kobietom powinno zależeć na tym, żeby każda z nich stękała w łóżku pod dorodnym chłopem - ale to pragnienie ma jedną wadę, mianowicie, że ten dorodny samiec, gdy już zaspokoi swoje chucie, bierze ją za "łeb" i rankiem skoro świt pędzi do roboty, stając się jej okrutnym władcą i panem. Dlatego kobieta woli cherlawą męską zabaweczkę (miniaturkę) z cienkim penisem, którą może sobie przyłożyć do łona, kiedy zechce, a "gdy się znudzi to strzepnie jak pył". Niestety nie ma nic za darmo, zawsze jest coś za coś. Kobieta która jest bogata i ma pieniądze, zawsze sobie weźmie młodego męskiego ogiera do łóżka, który ją zadowoli w 100%, a sprawą kobiecej eugeniki jest planować, żeby w interesie ich przyszłego bezpieczeństwa takich ogierów nie rodziło się więcej niż 5%. Moje panie i panowie, czy jestem logiczny?
Następnym razem poruszę temat, jeśli Pan Zygmunt drogi, pozwoli, jak kobiety prowadzą współczesne wojny rękami amerykańskich King-kongów.


Zygmunt Jan Prusiński Elementarz poezji miłosnej - Część IX


zygpru1948 2022.07.27; 04:18:32
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Człowiek i morze - Charles Baudelaire


Miłość dla morza wieczna w twoim wolnym łonie!
Morze jest twym zwierciadłem; ty swojego ducha
Badasz w zburzonej fali, gdy toczy się głucha,
I niemniej gorzkie ducha twojego są tonie.

Ty chętnie się zatapiasz w głąb swego obrazu,
Ogarniasz go ramieniem i wzrokiem, a serce
Twe niekiedy się kocha w swej własnej rozterce,
Na głos tej skargi pełnej dzikiego wyrazu.

Wy jesteście milczący, posępni oboje,
Człowiecze! Nikt nie zbadał twych przepaści stoków,
Morze! Nikt nie zna skarbów twych skrytych wśród mroków,
Tak skrywacie zazdrośnie tajemnice swoje!

I oto wieki giną wśród czasów otchłani,
A wy bój wciąż toczycie bez żalu, litości,
Tak dzika żądza mordu i śmierci w was gości,
O, bojownicy wieczni, bracia niezbłagani!

Charles Baudelaire
tłum. Stanisław Korab-Brzozowski


zygpru1948 2022.07.27; 04:17:47
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Otchłań - Charles Baudelaire


Pascal miał otchłań, która wciąż płynęła za nim.
Ach, wszystko jest otchłanią! Żądza - mara - słowo -
Czyn! Nieraz włos mi wstaje, gdy czuję lodową
Bojaźń, co mię przenika wskroś z wiatru powitaniem.

Na dole - w górze - wszędzie - tylko głębie ciemne -
Milcząca czarna otchłań, co mą duszę trwoży!
Na dnie mych ciemnych nocy mądry palec boży
Maluje mi bez końca mary stuforemne.

Lękam się snu jak dziecko wielkiej ciemnej dziury,
Pełnej grozy - wiodącej w świat nie wiedzieć który;
Z okien wciąż patrzy na mnie - twarz Nieskończoności.

Duch mój nad przepastnymi drżąc głowy zawroty,
Głuchej nieświadomości Nicestwa zazdrości!
O, nigdy nie wyjść poza Liczby i Istoty!

Charles Baudelaire
tłum. Antoni Lange


zygpru1948 2022.07.27; 04:17:02
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Albatros - Charles Baudelaire


Czasami dla zabawy uda się załodze
Pochwycić albatrosa, co śladem okrętu
Polatuje, bezwiednie towarzysząc w drodze,
Która wiedzie przez fale gorzkiego odmętu.

Ptaki dalekolotne, albatrosy białe,
Osaczone, niezdarne, zhańbione głęboko,
Opuszczają bezradnie swe skrzydła wspaniałe
I jak wiosła zbyt ciężkie po pokładzie wloką

O jakiż jesteś marny, jaki szpetny z bliska,
Ty, niegdyś piękny w locie, wysoko, daleko!
Ktoś ci fajką w dziób stuka, ktoś dla pośmiewiska
Przedrzeźnia twe podrygi, skrzydlaty kaleko!

Poeta jest podobny księciu na obłoku,
Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku
Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka

Charles Baudelaire
tłum. Wisława Szymborska


zygpru1948 2022.07.27; 04:16:09
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Zapach egzotyczny - Charles Baudelaire


Kiedy w ciepły, jesienny wieczór przymknę oczy
I wdycham zapach twego gorącego łona,
Zjawia mi się kraina ta błogosławiona,
Gdzie się słońce ogniste jednostajnie toczy.

Natura na tej wyspie gnuśnej a uroczej
Rodzi szczególne drzewa i owoców grona.
Postawa mężczyzn siłą i wdziękiem znaczona,
Wzrok kobiet cię niezwykłą szczerością zaskoczy.

Woń twoja w błogie kraje wiedzie moje kroki,
Oto las masztów, żagli w wycięciu zatoki
Wypoczywa po drodze z dalekiego świata,

A zapach, który szerzą tamaryszków drzewa,
Unosząc się w powietrzu, wciąż do mnie dolata
I z śpiewem marynarzy w mej duszy się zlewa.

Charles Baudelaire
tłum. Jan Opęchowski


zygpru1948 2022.07.27; 04:15:19
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Pech - Charles Baudelaire


By Syzyfowy dźwigać głaz,
Trzeba nie lada dzielności.
Chociaż nam nie brak pilności,
Sztuka jest długa, krótki czas.

Grobowców słynnych mija rząd
Serce me, bęben stłumiony,
W cichej cmentarnej ustroni
Żałobny marsz wybija wciąż.

Niejeden cenny klejnot śpi
W ziemi, gdzie go nie dojrzy nikt,
W mroku i zapomnieniu.

Niejeden nader wonny kwiat,
Zamiast swą wonią poić świat,
Więdnie w osamotnieniu.

Charles Baudelaire
tłum. Maria Leśniewska


zygpru1948 2022.07.27; 04:14:32
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Koty - Charles Baudelaire


Kochankowie namiętni i sawanci chłodni,
Kiedy czas ich dojrzewa, jednako sprzyjają
Pysznym kotom łagodnym, co mieszkań są chwałą,
Jak oni zasiędziałe u domowych ogni.

Przyjacioły nauki i lubieżnych chęci
W ciszę się pogrążają przez grozę ciemności;
Ereb gońców żałobnych dałby im godności,
Gdyby dumę swą służbie umiały poświęcić.

W zamyśleniu majestat mają niedościgły
wielkich sfinksów, co w głębi pustyni zastygły,
Jakby w wieczny zapadły sen odrętwiający.

Po ich lędźwiach rodzajnych płyną skry magiczne
I gwiezdnymi pyłami, jak piach migoczący,
Połyskują ich błędne źrenice mistyczne.

Charles Baudelaire
tłum. Artur Międzyrzecki


zygpru1948 2022.07.27; 04:13:47
Komentowany wiersz: Aforyzmy 38
Zniszczenie - Charles Baudelaire


Miotający się ciągle Demon mnie okala
I płynie wokół wiatru nieuchwytnym drżeniem,
Połykam go i czuję, jak płuca mi spala
I napełnia je wiecznym, zbrodniczym pragnieniem.

Niekiedy, mej miłości dla Sztuki świadomy,
Przybiera kształt kobiety pełnej cudnych czarów
I podszeptem zwodniczym obłudnik kryjomy
Przyzwyczaja me usta do wstrętnych wywarów.

I daleko ode mnie już Boga źrenice!
On wiedzie złamanego znużeniem w granice,
Gdzie nudów kraj się ciągnie - pusty, niezbadany -

I rzuca w oczy moje, pełne przerażenia,
Splamione brudem szaty, ropiące się rany
I narzędzia skrwawione dzikiego zniszczenia.

Charles Baudelaire
tłum. tłum. Stanisław Korab - Brzozowski
[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24][25][26][27][28][29][30][31][32][33][34][35][36][37][38][39][40][41][42][43][44][45][46][47][48][49][50][51][52][53][54][55][56][57][58][59][60][61][62][63][64][65][66][67][68][69][70][71][72][73][74][75][76][77][78][79][80][81][82][83][84][85][86][87][88][89][90][91][92][93][94][95][96][97][98][99][100][101][102][103][104][105][106][107][108][109][110][111][112][113][114][115][116][117][118][119][120][121][122][123][124][125][126][127][128][129][130][131][132][133][134][135][136][137][138][139][140][141][142][143][144][145][146][147][148][149][150][151][152][153][154][155][156][157][158][159][160][161][162][163][164][165][166][167][168][169][170][171][172][173][174][175][176][177][178][179][180][181][182][183][184][185][186][187][188][189][190][191][192][193][194][195][196][197][198][199][200][201][202][203][204][205][206][207][208][209][210][211][212][213][214][215][216][217][218][219][220][221][222][223][224][225][226][227][228][229][230][231][232][233][234][235][236][237][238][239][240][241][242][243][244][245][246][247][248][249][250][251][252][253][254][255][256][257][258][259][260][261][262][263][264][265][266][267][268][269][270][271][272][273][274][275][276][277][278][279][280][281][282][283][284][285][286][287][288][289][290][291][292][293][294][295][296][297][298][299][300][301]
Wiersze na topie:
1. na znak (30)
2. jest dobrze (30)
3. po sąsiedzku (30)
4. ludzka utopia (30)
5. w intencji manny (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (446)
2. Jojka (319)
3. darek407 (271)
4. Gregorsko (154)
5. pawlikov_hoff (76)
więcej...