Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (10)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
"Autoportret w dzwonku rowerowym"
- joanna53
Śmieszny płacz
- joanna53
Heretyk
- JNaszko
Z mitami
- JNaszko
więcej...

Dziś napisano 36 komentarzy.

Cieliste a nawet i oliwkowe

Cieliste a nawet i oliwkowe

Zygmunt Jan Prusiński


CIELISTE A NAWET I OLIWKOWE

Motto: Wieczysta w źródłach moczysz ręce
i zamieniasz się w anioła z Avinion.


Niedawno byłem na ogrodach
by kwiaty świeże donieść
miasto śpi i pewnie marzy
gwiazdy świadkiem moich wyczynów.

Ja nie marzę ja działam
przed czwartą jest dobra pora
więc rozkochałem twe nogi
żeby dokończyć co wczoraj przerwałem.

Moje metafory śpią późno poszły spać
pomyślałem o kolorze cielistym
i oliwkowym - połączyłem tokiem
nieodgadniętym jak cienie migające.

A przecież poezja to przestrzeń
po której chodzą aniołowie i poeci!


17.9.2016 - Ustka
Sobota 04:57

Wiersz z książki "Siostra mgły"...


autor ZJP
https://fotek.pl/upload/d/o144930-d.jpg


Margot Bene
https://fotek.pl/upload/d/o144872-d.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 722 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2016-09-18, 09:53:25
typ: przyroda
wyświetleń (305)
głosuj (80)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

przychlast 2021.03.01; 20:07:47
bełkot

zygpru1948 2016.09.18; 19:43:50
Szukam tego Stara i nie mogę go odnaleźć,
najpierw napisał a później uciekł... samochodem ciężarowym STAR !

- Gdzie jesteś gwiazdo?

zygpru1948 2016.09.18; 19:38:53
Wiadomość od: Star* [Poziom 3]

dnia: 2016-14-09; 00:09:50


a czy ty czujesz się szczęśliwym człowiekiem.?


_____________________Odpowiedź


zygpru1948 2016.09.17; 11:16:29

Psychologiczne pytanie,
a może socjologiczne i społeczne, w kraju o nazwie ZŁODZIEJOWO

Odpowiem dokładnie na to pytanie jak wrócę z połowów dorszy...

18 Września 2016

zygpru1948 2016.09.18; 10:07:03
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa


20.10.2011 02:42

@Mar Canela i Panie Zygmuncie, plus Pani Jola


Tak mi się wydaje. Jestem po przeczytaniu dwa razy waszego poematu i myślę, że dla dobra poezji Pani Marzeny powinna zrezygnować (złożyć ofiarę) z autorstwa co najmniej z 3/4 swoich wierszy, przypisując je Panu Zygmuntowi. Ja byłem bardzo zauroczony wierszami Pani Marzeny, o których sądziłem, że są tworem mężczyzny, czyli Pana Zygmunta, który, sądziłem, doskonale się potrafił wcielić w rolę i w duszę kobiety, pozostając jednocześnie mężczyzną, w dziwnej kontaminacji uczuć damsko-męskich, które w pewnym momencie mówią: "nie wiem czy jestem mężczyzną czy kobietą" - (poeci tak mają), (w tym wypadku nie potrafił! Przypuszczam Pani Jolu, że przeszkodziła wódka, Krupniczanka, a' 20 zł. 50 gr.) (Ja Panią chyba naprawdę kocham), (a kogo, skoro nie mam innego do pogadania, bo studenckie siksy się nie liczą), skoro co rusz uciekam się pod Pani skrzydła... chociaż Pani mnie nie chce)!

Nawet pisałem mu gratulacje, że czuje problematykę z filmu "Ja Butterfly, z Jeremim Ironsem w roli głównej (Irons udawał Butterfly i dla niej popełnił samobójstwo - (Pani Jolu proszę mnie ratować, czy aby nie rzucam pereł przed wieprze)?!

Mylne wrażenie było stąd, że Pan Zygmunt zamieszczał wiersze w taki sposób, że można było pomyśleć, że nazwisko autorki jest nazwiskiem damy jego serca dla której ten wiersz jest napisany. (Pani Jolu, czy przyzna mi Pani rację?)

Tak czy owak, Pani Marzeno, mogłaby się Pani podpisać tylko pod wierszami w których rymuje (jak w cansonach), (lub próbuje rymować - niekonsekwentnie, jestem, u diabła, profesorem od wersyfikacji, ale proszę tego nie powtarzać i nie nazywać mnie, broń boże profesorem, niech to szlag! A dlatego jestem w tym dobry, bo znam matematykę i logikę, a wersyfikacja jest sztuką logiczną i synktatyczną mającą wiele wspólnego z geometrią wykreślną! Dlatego o tym wspominam, żeby się Pani przypadkiem ze mną nie spierała bezpłodnie, że Pani coś umie pod tym względem (sklecania rymów - męskich i żeńskich - i rytmów), czy potrafi, bo się Pani dopiero dużo musi uczyć. I nie ma w tym powodu do wstydu, po to Pani zaczepiła Pana Zygmunta, żeby się poduczyć - chociaż- Pani wiele umie z poezji kontekstualistycznej, jakie piszą kobiety wykształcone w całej Europie! (ależ zabolało, ależ wkurwiłem! a nie chciałem).

Panie Zygmuncie, nieprzypadkowo kobiecą waginę rysowano jako trójkąt (obrośnięty kudłami) i zarazem boskie oko Opatrzności! Arystoteles był również logikiem i matematykiem!), natomiast wiersze, które by mogły uchodzić za wieszczą kreację psychiczną, stęsknionego mężczyzny (pana Zygmunta), mógłby podpisać pan Zygmunt. Tomik nabrałby metafizycznej głębi. Bo gdy kobieta pisze jak kobieta, to nie jest żadną rewelacją, ale gdy mężczyzna pisze jako Butterfly, to owszem, rzecz jest godna uwagi! (oto za co nienawidziła mnie pierwsza moja żona (której podarowałem mieszkanie!), za przenikliwość i intelektualizm!). Oto kochanek, mężczyzna, który tak kocha daleką, a przecież realnie istniejąca Panią Marzenę, że aż sam imaginuje sobie kobiece części ciała i wielbi je, w zastępstwie tych prawdziwych, istniejących gdzieś w Madrycie. Toby miało sens. Nawet gdyby wiedzieli o tym niektórzy czytelnicy. Zresztą wydaje mi się, że nieuprzedzony czytelnik przyznałby mi rację, że woli myśleć po mojemu, niż po "Marzannemu". Bo myślenie Pani Marzeny będzie takie: że "Nie dam Zygmuntowi ani guzika, bo ja też chcę być sławną poetką". Ale egoizm się mści! Ale sławy przy bladym tomiku nie będzie! W takiej konfiguracji, jaka jest w tej chwili w zawartości wierszy, rzecz bardzo blednie i staje się spowszedniała. A jeszcze jak wywalicie kawę na ławę, że się Pani przyssała (proszę mnie tylko nie nienawidzić, za to co mówię, bo ja również kocham Panią. A co, tylko Pan Zygmunt może? Chociaż Pani ma to gdzieś! Ja po prostu marzę sobie na jawie, że tak by było dobre i korzystnie dla wierszy, bo ile razy czytam Pani wiersze, które powinien był napisać ten leń, czyli Pan Zygmunt, wkładając w Pani usta np. takie słowa: "Drżę jeszcze od twego języka, który mnie tak całuje, że wysycha mi w gardle, a to łzy słone niesie morze i parzy". Czytelnik by pomyślał: "do pioruna, ależ on za nią tęskni, aż dostaje zwidów i może zapaść na zapalnie mózgu". To by było z jego strony zawołanie i odzew, czyli "pełnia", a tak to i po jednej i po drugiej stronie zakrada się banalność. Czyli historia z rodzaju: "To każdy potrafi"! Kobieta po "kobiecemu", mężczyzna po "męskiemu". Natomiast te dziesięć, piętnaście wierszy przypisanych Pani, dodałoby nawet tajemniczości i uroku. A tak, to dowiadujemy się, że Pani ma prawdziwego kochanka, faceta, cielesnego (jak najbardziej) Anioła, z którym się Pani całuje namiętnie przez całe noce, gdy już odwali wreszcie męczącą pracę (orkę) nad wierszami do tomiku Zygmunta (a ten Anioł, Marcello albo Wiktorio Banderas, woła do Pani: "chodźże już za wersalkę, skrzyżujemy oddechy!") , i ta szczerość jest też obniżająca, podniosły i uroczysty ton tęsknot pana-zygmuntowych. Chociaż on, zachowuje się jak ślepy i gdy kochanka mu mówi, że nici z amorów, on jej obiecuje, że na wesele weźmie kredyt na wysoki procent, a potem się powiesi!

W tej sytuacji następuje obniżenie poziomu artystycznego, na którym Pani zależy. Niestety powstaje sytuacja, że nie można zjeść ciasteczka i zachować go. Muszę też oddać Pani sprawiedliwość, że moim zdaniem Pani się więcej narobiła i wykazała inwencji. Pan Zygmunt (Pędziwiatr) czasem się nadmiernie spieszył i w niektórych strofach "odpieprzał robotę" (co mu wolno). Z tym "odpieprzaniem to jest również tak, że frustracja z powodu tęsknoty za Panią się w tym odbijała. On zdaje się, podczas pisania mocno wierzył w przedmiot swej miłości i łatwo się zakochuje do tego stopnia, żeby oddał wszystkie pieniądze. Panie Zygmuncie, gdy to Pan czyta, niech się Pan nie złości, niech się Pan uśmiecha. Ja nie jestem nieżyczliwy albo złośliwy. Ja ludzi lubię i szanuję, ale nade wszystko szanuje prawdę. Oczywiście mogę się mylić i moje zdanie jest podobne do samogwałtu, o którym jak wspomniałem, jeden franciszkanin powiedział mi przy spowiedzi: "jeśli zwalisz konia, to świat się nie zawali". Tak jest, świat się nie zawali od takiej czy innej redakcji książki. Moim zdaniem powinna to być dla Pana nauczka, żeby być śmielszym we wchodzeniu w rolę, czyli przebieranie się w psychiczne szmatki kobiety, dziecka, starcza, kurwy, księdza itp. Jest to nieodzowne dla poety, który chce udzielać sprawiedliwości "widzialnemu światu". To nie sztuka mądrzyć się nad wierszami Norwida. Sztuką jest próbować ocenić, poezję powstającą dziś. Pani Canela w poprzednim odcinku do mnie napisała, że wiersz jest poezją, czy że można postawić znak równości między nimi. Otóż nic podobnego. Wiersz nie jest poezją. Poezja zależy od okoliczności i "bywa" od czasu do czasu. Wiersz można napisać zawsze, poezję niekiedy. Panie Zygmuncie, Pan się też para krytyką, słyszał Pan zapewne, że "świat nauki o literaturze" na całym globie, zwariował na punkcie czegoś co się nazywa kontekstualizmem. Czyli, że każdy pisarz i każdy autor listu, do rodziny, kochanki, przyjaciela etc., również każdy dziennikarz itd., nie może już napisać samodzielnego tekstu, wyrwanego z ogólnego "kontekstu" kultury, która determinuje rozumienie poszczególnych słów. Wszakże tekst odsyła do kontekstu, a mechanizm oparty na historycznym rozumieniu poprzednich znaczeń powoduje, że w nowych testach powiela się stare teksty i nie ma na to rady. Kontekst jest tak szeroki i wszechwładny, że nic bez niego obejść się nie może.

To byłoby na tyle, co złego to nie ja. Pozdro


Zygmunt Jan Prusiński Złap mój księżyc...

_______________________


Wiersze na topie:
1. liczenie słojów (30)
2. po sąsiedzku (30)
3. jest dobrze (30)
4. "kto sieje wiatr zbiera razy" (30)
5. w intencji manny (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (326)
2. Jojka (319)
3. darek407 (259)
4. Gregorsko (116)
5. pawlikov_hoff (102)
więcej...