|
Barwy, plotki, wesołość przystani
Barwy, plotki, wesołość przystani |
Zygmunt Jan Prusiński
BARWY, PLOTKI, WESOŁOŚĆ PRZYSTANI
Wczoraj przypłynęły kutry
śpiewnie na przystani
dorsze - flądry - halibuty w skrzyniach
handel rybami prosto z kutra.
Kolega Staszek czyści ryby
a mewy nad nim niczym aniołki
krzyk powszedni - każda mewa walczy
o poczęstunek - pora kolacji.
Trochę zdjęć zrobiłem
jestem z tą krainą zaprzyjaźniony
znają mnie nawet kwiaty w doniczkach
z pobliskiej restauracji na Bulwarze -
cały port na mnie patrzy.
O tobie codziennie myślę
to niczym ogromna rzeka myśli
rozbieram cię w każdym dniu
by się upajać - miłością
pragnienie ugasić.
Bezwzględny i wierny
skrzypią moje pantofle ze skóry
idę a z tych myśli wiersze powstają
anatomia barw z tobą kochanie.
28.5.2015 - Ustka
Czwartek 12:52
Wiersz z książki "Zepsute dziecko Boga"
autor ZJP
http://s26.flog.pl/media/foto_300/12583705_obok-mamy-tylko-kapelusik-widac.jpg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2018.05.27; 08:38:06 |
Zygmunt Jan Prusiński
Motto: Moje żony,
każdy osobny kolor tęczy.
MOJE CZTERY ŻONY
Żona pierwsza:
Halina,
niczym Kariatyda
rozbrzmiewają moce dębu.
Jej piersi,
soczysta jabłoń
w majowym kwiecie.
Kiedy się do niej zbliżałem
otwierała swoją nagość,
by lepiej ją poznać...
Ta finezja z fantazją
łączyła się zawsze
obrączką zaślubin.
Była giętka i wilgotna –
taką tancerką w krysztale.
Żona druga:
Krystyna,
powab niewinności
delikatna otoczka natury.
Jej miłosny dźwięk
kojarzyłem z pisklęciem
ukrytym w łonie drzewa.
Cichutko pukałem
opuszkami palców,
ustami muskałem
jej skrzydlaty odlot.
Malowałem na śniadej skórze
pożądane wyobrażnie,
wtedy byłem rzeżbiarzem...
To było silniejsze,
to rozrywało we mnie
jakbym miał granat w środku.
Wówczas tajemniczo odpływała
w ukształtowanych ruchach
do wodospadu Niagary.
Żona trzecia:
Elżbieta,
wyrosła smukłością
jak topola na skraju lasu.
Płonna, pochodziła
od Boga Ognia,
w modlitewnej skrusze
wzywała anioły.
Nie wiem,
po co ta gościnność
akurat dla obcych –
kiedy dzwon w mieście milczał.
Ona była skrzypcami,
ja agresywnym smyczkiem
po znanej ścieżce melodii...
Żona czwarta:
Brygida,
to skrzak pośród
niezapominajek i fiołków.
Sama myśl o dzikiej miłości
czyniła w niej eskapadę
zrujnowanej bezwstydności.
Erotyka z nią,
to pozrywane struny.
Jej jedyną ozdobą była
zdradliwa brama do raju...
Często w tych zimnych
skałach roztrzaskiwałem pieśnią
mój polot kochanka.
Nie umiałem przybierać
roli kameleona –
ona jak najbardziej
kameleonem była.
Trwałem jak na wygnaniu
ostrząc apetyt,
że poda mi kiedyś
soczyste jabłko...
Posłowie:
Moje cztery żony,
to każdy inny wymiar
na zakręcie upadku.
- Ustka -
http://magazyn-cegla.net/archiwum/nadeslane,zygmunt-jan-prusinski,wiersze,1004.html |
zygpru1948 |
2018.05.27; 07:56:42 |
Wstrząsające wyznania oficera polskiego wywiadu. „10 kwietnia został zaplanowany"
http://wlocie.pl/index.php/2018/03/15/wstrzasajace-wyznania-oficera-polskiego-wywiadu-10-kwietnia-zostal-zaplanowany/?utm_medium=social&utm_source=facebook.page&utm_campaign=postfity&utm_content=postfityac854 |
zygpru1948 |
2018.05.27; 07:55:33 |
Izrael ujawnił: „Lech Kaczyński i jego żona zostali ZABICI”
http://wlocie.pl/index.php/2018/02/11/izrael-ujawnil-lech-kaczynski-i-jego-zona-zostali-zabici/ |
zygpru1948 |
2018.05.27; 06:52:29 |
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa
11.09.2011 21:00
@Zygmunt Jan Prusiński
Robisz Pan sobie niezłe jaja. Znam ten typ jajcarza, bo sam zakładałem kiedyś teatrzyki, szalałem w awangardach, podpisywałem antyrządowe petycje, spałem i waletowałem w klubach, więc czuję Pana na odległość!
Daj Pan już spokój z tym uniwersytetem, bo mnie jeszcze zamkną za gorszycielstwo. Ładny mi uniwersytet, w którym co drugie słowo to kurwa i dupa! Błagam! Więcej dyskrecji!
Co do dalszych części manifestu, to nie myśl Pan, Zygmuncie, o żeniaczce, stary wróblu, żeby Panu Anakonda dzieciątko urodziła! Jeśli to ktoś czyta, to pomyśli, że będziesz Pan zapładniał Anakondę. Pomyśli sobie: No, no, w ładny bajzel wdepnąłem, jakichś zoolofilów, skoro zboczek będzie się znęcał nad wężem! I ten jakiś idiotyczny skręt, jakiś paralityk czy co?, joint, skręta udaje, jakaś dilerska ksywka, palą tam trawkę! może diler prochów, jakiś, podejrzane towarzystwo i do tego ten Zasmucony... dziwny awertyk, mający wstręt do wszystkiego co normalne, jak pizda i dupa, jakby tym wszystkim zasmucony, smutas, melancholik, a cóż kto winien że dupa po prostu jest, facet chory jakiś na nerwy, to i pewno leczony valium czy innym antabusem. Nie ma się co dziwić, że rozmowy prowadzą jak u czubków. To jest w ogóle szajbusowe towarzystwo! Słowo daję, że przyglądając się temu z boku, mają prawo tak powiedzieć.
A Pan Zygmunt robi mnie z tego szajsu profesorem! Ładnie zaawansowałem, jako przywódca i guru duchowy szajbusów! Jeszcze mnie gotowi obwołać jakimś Masonem! Czy my się aby nie pchamy sami w jakieś szambo? Może być tak, że my tu gadu gadu a każdy z nas ma do swego IP podpięty mały czerwony kabelek i lepiej by było, żeby Pan Zygmunt nie trąbił tak ostentacyjnie, że "okropnie kocha dzieci", bo gotowi go wziąć za drugiego, diabolicznego doktora Andrzeja Samsona i oskarżyć, że kpi z instytucji małżeństwa i rodziny. A mnie oskarżyć o podżeganie i rajfurstwo.
Dzisiaj słowo się stało materiałem wybuchowym i gdy się z nim nieumiejętnie odchodzić, to może urwać pazury. Pozdro
PS. Proszę sobie wyobrazić, jak to groteskowo brzmi, że wesele "w Chlewiskach" - jakby już nie było w Polsce innej, mniej świńskiej nazwy! (no może Gnojniki)! W Chlewiskach to się hukają świnie, a on chce się żenić... i do tego z Anakondą! Po drugie, w restauracji "Mexikana", tylko brakuje kastanietów, tequili, kolczastych kaktusów, zaproszeni Bonnie i Clyde, Anakonda jedzie do ślubu na ośle (cała menażeria!), kawalieros grają na gitarach (tercet egzotyczny Izabella Skrybant - Dziewiątkowska śpiew!) ojciec chrzestny - mafioso pali metrowe cygara, na koniec wpadają kowboje strzelając z coltów a Pan Zygmunt strzela z bata (a może i batoży małżonkę, pijany) i jeździ na byku! Caramba! Co za gust, jakby z powieści o gangsterach!
Ale mnie się podoba, byle mnie nie robił meksykańskim profesorem!
No, ale bawmy się puki można, bo jutro może być koniec świata!
Zygmunt Jan Prusiński Kobieta białych luster - część IV...
____________________________________ |
zygpru1948 |
2018.05.27; 06:48:34 |
W ramionach księżyca - Część II
Dział: Kultura, Temat: Literatura
W RAMIONACH KSIĘŻYCA - część druga
Zygmunt Jan Prusiński
USTECKIE SNY
Motto: "Grzywiaste zwierzęta światła
leżą leniwie pod bukami
wszystko widząc"
- Jerzy Harasymowicz -
Dla ciebie bo inaczej nie mogę
nie wypada łączyć sny z kim innym
więc wracamy z powrotem
tak jakby udostępnić siebie -
że istniejemy nie tylko w wierszach
bo zazdroszczą nam i panny młode
i kawalerowie tych uczuć w przyrodzie
- jesteśmy w ogrodzie przyjaźni.
Od wielu lat odwiedzasz Ustkę
byłaś dobrą żoną dla Staszka
tak nagle odszedł a ty
po prawie sześciu lat -
zdecydowałaś się przybliżyć
do moich skrzydeł by zostać w nich
i w życiu i w poezji
- jesteśmy w ogrodzie miłości.
Odmienne a jednak wspólne
celem dogrania każdej nuty
posłuchajmy dźwięków
w nadmiarze czułości -
zamierzam dostąpić i pokonać
najdrobniejszą w rzeczy samej
rysę pamięci na pękniętym kamieniu
- przypisać trwanie jak to czyni huba...
13.1.2018 - Ustka
Sobota 04:07
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/868181,w-ramionach-ksiezyca-czesc-ii#comments |
|
|