|
Bandyta
Bandyta |
On o twe pozwolenie nie pyta
Nie dba o to czy ktoś go hańbi
czy z radością wita
W mroźny dzień energią tryska niewyczerpywalną
Chęcią rabunku nadzwyczaj manualną
On gdy twe pozorne zaufanie pozyska
niewyobrażalną euforią tryska
Wierzy, bowiem żeś teraz jego przyjacielem
W oczach twych jest jednak ciągle zerem
Gdy po jakimś czasie wypuszcza cię samotnie na zakupy z wielką nadzieją
Jego zmysły aż w tej dumie szaleją
Ty jednak uciekasz
Na swój byt niepotrzebnie narzekasz
Na widok niewinnego człowieka się wściekasz
W niechybnej pozostawiasz go nadziei,
że zobaczy cię pośród leśnych kniei
Wiadomo jednak, że tak się nie stanie
Albowiem nie w naturze porwanego do oprawcy swego wracanie |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
|
|