Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (1)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
A może by tak sonet napisać ?
- kaja-maja
Galimatias
- kaja-maja
Przesądy i zabobony
- kaja-maja
Przesądy i zabobony
- kaja-maja
więcej...

Dziś napisano 18 komentarzy.

Amanda i poziomki

Amanda i poziomki

Zygmunt Jan Prusiński


AMANDA I POZIOMKI

Motto: "Spróbuj mnie, skosztuj lepkich jak wata
cukrowa myśli, co kleją mi się do ust".
- Amanda Massar -


Kobieta prowokuje. Ma to w sobie ukryte,
jak diablica wokół swojej osi.
Tylko naiwni dają się na to nabrać,
kobieta się czemuś rewanżuje -
nie znamy przyczyn a na pewno są...

Kobieta się bawi mężczyznami.
Wydziela zapach miłości po to,
by go skarcić - wręcz zabić!

Niebezpieczna kobieta jest ta,
która ukazuje swój urok
a potem zamienia się w modliszkę.

I taka jest - Amanda!

- Jeśli próbować, to wolę poziomki;
są naturalne...


11.11.2010 - Ustka
Czwartek 8:10

Wiersz z książki „Wnętrze cienia”


autor ZJP
https://m.salon24.pl/dsc09397-jpg-da2c72e774a4692dff6,750,0,0,0.jpg


Muza
http://static.jpg.pl/static/photos/573/573065/2507d2e27049c524b1d585b359767810_normal.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 1921 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2021-03-11, 06:57:08
typ: przyroda
wyświetleń (173)
głosuj (84)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2021.03.11; 07:09:55
ROZMOWA TEŻ JEST POEZJĄ

Jolanta Maziarz:
- Martwy mnie gryzie.

Zygmunt Jan Prusiński:
- A mnie suchy okrada z tłuszczu!

6.3.2012

zygpru1948 2021.03.11; 07:07:52
Aforyzm - Zygmunt Jan Prusiński

Niewiele już sensu
zdobię czasami pryzmat światła
chwilową jałmużną wiersza...

zygpru1948 2021.03.11; 07:06:33
WNĘTRZE CIENIA - część trzecia
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński
W BAJECZNEJ EROTYCE CIĘ OPIEWAM


Motto: "Czuję jak tonę w Twoich źrenicach..."
- Amanda Massar -

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1117240,wnetrze-cienia-czesc-iii

zygpru1948 2021.03.11; 07:06:04
Krzysztof Masłoń

Data publikacji: 11.04.2012 r.
Data aktualizacji: 23.02.2021 r.
Nr wydania: kwiecień 2012

Kontra komunizmowi

Józef Mackiewicz, kandydat do nobla, sam pozbawił się choćby iluzorycznych szans na otrzymanie nagrody
https://historia.uwazamrze.pl/media/cache/frontend_article_big/uploads/44cffe5096ad4d0389a2b02c9398d34e/article/902b6992296d6d6b0d9487f2715f5c9f.jpg


Formalnie kandydaturę Józefa Mackiewicza zgłosił w 1975 r. Wydział Slawistyczny Uniwersytetu w Kansas w Stanach Zjednoczonych. Stało się tak na skutek zabiegów osób z kręgu założonego pięć lat wcześniej w Londynie Koła Przyjaciół Twórczości Józefa Mackiewicza, którzy doszli do wniosku, że większe możliwości przeforsowania tej kandydatury pojawią się wtedy, gdy pomysł wyjdzie z kół emigracji rosyjskiej, a nie polskiej. Poprosili więc o to swoich rosyjskich przyjaciół, i tak też się stało.

Po linii interesów

Literacką gwiazdą pierwszej wielkości był wówczas Aleksander Sołżenicyn, noblista z roku 1970, autor słynnego „Archipelagu Gułag". Uzyskanie jego poparcia rzeczywiście mogło urealnić całą sprawę i w 1974 r. Sołżenicyn otrzymał stosowne listy od miłośników twórczości polskiego pisarza.

6 lutego 1975 r. wychodzący w Paryżu tygodnik „Russkaja Myśl" zamieścił informację o zgłoszeniu autora „Kontry" do Nagrody Nobla przez amerykański uniwersytet, dodając ze swej strony: „Rosyjskie Narodowe Zjednoczenie wzywa rosyjskie organizacje społeczne do podtrzymania kandydatury Mackiewicza. W tym celu zostaną rozesłane odpowiednie oświadczenia w języku szwedzkim do tych organizacji, które zechcą przyłączyć się do wniosku Kansas University".

Jeśli można było żywić jakieś nadzieje na Nobla dla Józefa Mackiewicza, to jedynie przez następny tydzień, do 13 lutego 1975 r., gdy w następnym numerze ta sama „Russkaja Myśl" opublikowała następujące oświadczenie:

„Na prośbę Rosyjskiego Zjednoczenia Narodowego Redakcja zamieściła w numerze 3037 »Rosyjskiej Myśli« wzmiankę o kandydaturze polskiego pisarza Józefa Mackiewicza do Literackiej Nagrody Nobla.

Niestety już po ukazaniu się tej notatki Redakcja otrzymała dwa egzemplarze polskiego tygodnika »Wiadomości« z artykułami pt. »Zagadek ciąg dalszy« i »Przedziwne komplikacje szarady« pióra potencjalnego kandydata do wysokiej nagrody, w których J. Mackiewicz – ten rzekomy przyjaciel Rosji – ułatwiając robotę KGB i zoilów z »Litieraturnoj Gaziety«, stara się udowodnić, że zarówno Samizdat, jak i »Kontynent« oraz »Iz-pod głyb«, a nawet »Archipelag GUŁag« idą po linii interesów władz sowieckich i są częścią zamierzonego przez nich »montażu własnej emigracji« i »własnej opozycji« z »antyfaszystowskimi« – to jest w jakimś stopniu prosowieckimi – siłami Zachodu.

Przy sposobności J. Mackiewicz w tym samym stopniu oszczerczych dwuznaczników potraktował pasterską działalność archijepiskopa Joanna z San Francisco – Szachowskiego (chociaż już same oficjalne sowieckie reakcje na audycje radiowe władyki powinny go na zawsze chronić od podobnych zamachów, nawet ze strony tych, od których na prawo jest tylko ściana) i protopreswitera A. Szmiemana.

Redakcji pozostaje tylko wyrazić ubolewanie, że wprowadzono ją w tak nieprzyjemny błąd".

Tą czy inną drogą

Józef Mackiewicz nie miał zaufania do rosyjskich dysydentów przyjeżdżających na Zachód, a Sołżenicyna już wcześniej podejrzewał o to, że był tylko użytecznym narzędziem w rękach Chruszczowa. Oczywiście sprawę upraszczał, a w wielu stwierdzeniach zwyczajnie się mylił. Ci wszyscy jednak, którzy nagle odkryli w autorze „Nie trzeba głośno mówić" zakamuflowanego dotąd wroga Rosji, prześlepiali sprawę fundamentalną dla zrozumienia całej Mackiewiczowskiej historiozofii: kategorycznego rozróżnienia między Rosją a Sowietami i traktowania komunizmu jako zarazy uderzającej w pierwszym rzędzie nie w kogo innego, ale w Rosję właśnie.

Temu pisarzowi, dla którego „jedynie prawda była ciekawa", wszelkie gierki towarzysko-literacko-polityczne były obce i wstrętne. A jako weredyk nie owijał niczego w bawełnę. Podejrzany wydał mu się Sołżenicyn ze swoim apostolstwem, zadawał więc pytanie: „Czy nie natchnęło go do tego aby KGB?". Nie obchodziło go, że swoimi podejrzeniami krzywdzi wielkiego rosyjskiego pisarza. Miał gdzieś Nobla, mógł w Monachium klepać biedę do końca swoich dni, ale w pełni korzystał z – w gruncie rzeczy – jedynego dobrodziejstwa, jakie otrzymał od demokracji: wolności słowa. Tej samej wartości, którą w prostych słowach sławił Mitia Kolcow, jedyny bohater „Kontry", jakiemu udaje się przeżyć wojnę i pozostać na Zachodzie: „U nas stare przysłowie mówiło: »Język i do Kijowa doprowadzi«. To może przed bardzo dawnymi wiekami to przysłowie wymyślono, a Kijów znaczył w nim niby cel. Także samo i teraz: gadaniem, a w końcu dojdziesz do prawdy. Tą czy inną drogą. Bo wolność gadania to znaczy wolność wyboru, żeby tam nie wiem jaka w tej chwili działa się krzywda i komu. Ale gadać o niej wolno. Ot, co jest najważniejsze".

Miał Józef Mackiewicz wielu wrogów, ale naprawdę jednego: komunizm. Kiedy więc skonstatował, że nawet Watykan czyni ukłony w kierunku Wschodu, napisał „W cieniu krzyża" (1972), rozprawiając się z polityką prowadzoną przez Jana XXIII. Następnego papieża, Pawła VI, „skasował" trzy lata później w pracy „Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy". Zdaniem historyk literatury emigracyjnej Marii Danilewicz-Zielińskiej książki te podyktowały autorowi „emocje w stanie wrzenia". To ma być zarzut? Wolne żarty.

Dla Józefa Mackiewicza i Jan Paweł II nie był dość antykomunistyczny. Powiadał: „Papież wyraźnie stawia na pogodzenie świata z międzynarodowym komunizmem. Ja stawiam na walkę. Różnica dość zasadnicza".

zygpru1948 2021.03.11; 07:03:55
.

Własna logika artystyczna

Niezależnie od stosunku emigracji rosyjskiej do osoby autora „Kontry" i jego twórczości niepodobna nie zauważyć wyjątkowej empatii, z jaką pisarz ten traktował zarówno Rosjan, jak i narody zamieszkujące niegdyś Rosję, a następnie Sowiety. Zważywszy, że był Mackiewicz kombatantem wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., rzecz to doprawdy wyjątkowa.

Po ukazaniu się „Kontry" Michał K. Pawlikowski, sam świetny pisarz i admirator pisarstwa Józefa Mackiewicza, pisał: „Tezę autorską można by z grubsza streścić, jak następuje. Nie ma podziału na zachód i wschód europejski. Jest tylko – z jednej strony – totalna i psychiczna zaraza bolszewizmu, wroga kultury, a tym samym wroga nie jednego narodu, ale całej ludzkości, zaraza, której pierwszą ofiarą padli Rosjanie, z drugiej zaś – demokracje zachodnie, które zamiast wbijać klin pomiędzy naród rosyjski i partię komunistyczną, wciąż są niestety mniej antybolszewickie niż tzw. Wschód europejski". A dalej stwierdza dobitnie: „Nie wahałbym się jednak nazwać Józefa Mackiewicza najbadziej »nie-polskim« ze wszystkich pisarzy polskich. Istotnie: sceną i klimatem »Drogi donikąd« jest skrawek dawnej Litwy i – jeśli nie liczyć języka – tzw. polskość nie jest, jakby się wyraził W.A. Zbyszewski, »kamertonem« powieści. Wątek »Karierowicza« byłby możliwy w każdym kraju. Wreszcie »Kontra« jest utworem, po którego przeczytaniu obcy czytelnik nie domyśliłby się, że autorem jest Polak".

Niestrudzony badacz dróg życiowych Józefa Mackiewicza Grzegorz Eberhardt do tych dowodów niepolskości pisarza, niepolskości traktowanej nie jako zarzut, ale jako zaletę, atut literacki, dorzuca jeszcze późniejszą „Sprawę pułkownika Miasojedowa".

Pawlikowski, na okoliczność „Kontry", wdaje się w rozważania, co w tej powieści wciąż przynależy do prozy artystycznej, a co jest dokumentem historycznym czy studium politycznym, by ostatecznie dojść do wniosku, że chyba tym wszystkim po trosze. Generalnie nie trzeba zapominać tylko o jednym, że o wielkości pisarskiej Józefa Mackiewicza zadecydowały jego powieści historyczne. Było ich pięć: w kolejności powstawania: „Droga donikąd" (1955), „Kontra" (1957), „Sprawa pułkownika Miasojedowa" (1962), „Lewa wolna" (1965) i „Nie trzeba głośno mówić" (1969).

„Nie wiem, czy Mackiewicz zaplanował z góry swoją suitę historyczną – pisze Jacek Trznadel w świetnym eseju »Historia i wojna w prozie Mackiewicza«. – Jej poszczególne części powstawały w innej niż ich chronologia kolejności. Ale w tych tomach została ukazana historia pierwszej połowy wieku XX na rubieżach Polski i tuż poza nimi. W tkance powieściowej i dziejach ludzkich zawarł pisarz przede wszystkim sprawę odniesień polsko-rosyjskich, dość dobitnie akcentując przemiany samej Rosji. Oczywiście nie należy tych powieści Mackiewicza traktować jako kroniki historycznej. Rządzą się one własną logiką artystyczną".

„Nie był typowym pisarzem historycznym – zauważa z kolei Włodzimierz Bolecki w »Ptaszniku z Wilna« – gdyż tematy, które podejmował, wiązały się w rozmaity sposób z jego własną biografią i biografiami znanych mu ludzi. Jako pisarz chciał być po prostu wiarygodnym świadkiem historii, w której uczestniczył. Swego świadectwa nie ograniczał jednak tylko do własnej wiedzy i pamięci. Wychowany na literaturze XIX w. wierzył, że jej zadaniem jest także przekazywanie wiedzy o świecie. A wiedzę [...] miał niezwykłą".

Bez przebaczenia

Trudno nie podkreślić tutaj wyraźnego autobiografizmu historycznych powieści Mackiewicza. Dylogia „Droga donikąd" i „Nie trzeba głośno mówić" odzwierciedla losy pisarza w trakcie okupacji sowieckiej Wilna, „Lewa wolna" pokazuje wojnę z bolszewikami taką, jaką widział w roku 1920, a pomysł napisania „Kontry" podsunęły pisarzowi – powiada Trznadel – „także dzieje jego ucieczki przed zbliżającą się Armią Czerwoną w roku 1944 – z Wilna, przez Warszawę, do Krakowa i stamtąd w styczniu 1945 r. przez Śląsk, Czechy i Wiedeń do Włoch. Dygresja osobista. Mackiewicz opisywał ucieczkę z Krakowa, ryzykowne przejście z żoną przez tzw. most Warszawski na Wiśle, już podminowany, zamknięty i obsadzony przez Wehrmacht. On – tylko z teczką w ręku, ona – w letnich bucikach, musiało to stać się najpóźniej na początku nocy z 18 na 19 stycznia, gdyż tej nocy obudził nas w Krakowie straszliwy wybuch, okno otwarło się z trzaskiem, na szczęście ocalały szyby. Było minus 20 stopni mrozu. »Wyleciały mosty« – powiedział ojciec. Następnego dnia na gęstym śniegu za oknem, przy ogniskach, rozkładali się czerwonoarmiści. Odkąd dowiedziałem się o szczegółach ucieczki Mackiewicza, zawsze z nim łączę wspomnienie tej chwili".

Józef Mackiewicz uchodził przez Kraków na Zachód, chroniąc własne życie tak samo, jak ratowali je antystalinowscy żołnierze rosyjscy czy całe rodziny kozackie umykające przed sowieckim „oswobodzicielem". Przystępując później do pisania „Kontry", dokonywał wizji lokalnych, jeździł nad Drawę, rozmawiał ze świadkami tragicznych wydarzeń, jakie miały tam miejsce w trakcie nie tyle finału, ile epilogu II wojny światowej.

Wybitnym świadkiem historii był także on sam. Wywiad, jakiego po powrocie z Katynia udzielił wileńskiemu „Gońcowi Codziennemu" w czerwcu 1943 r., nosił tytuł „Widziałem na własne oczy". Podobnie widział masakrę Żydów w podwileńskich Ponarach, o czym raportował w 1945 r. w innym swoim sławnym tekście – „Ponary-Baza". Materiał ten, podobnie jak książka „Sprawa mordu katyńskiego", to jednak klasyczna literatura faktu. Nas w tym miejscu interesuje Mackiewiczowskie pisarstwo historyczne.

W pisarstwie tym z całą mocą akcentowane jest fundamentalne dla Józefa Mackiewicza przekonanie, że oto ewidentna nawet słuszność celu nie unieważnia oskarżenia wobec wszelkiej wojny. Tym bardziej że nastąpiła jej niesłychana brutalizacja i doszło do odebrania przeciwnikowi praw przysługujących mu w czasach prowadzonych wojen formalnych. Z tymi ostatnimi świat pożegnał się na zawsze. Opowiada o tym Mackiewicz w swoich powieściach historycznych, zwłaszcza zaś w „Nie trzeba głośno mówić". Do głosu dochodzi inna wojna, „sterowana ideologicznie – określa ją skandynawska slawistka, Maria Zadencka – nieograniczona realnymi warunkami, prowadzona przez wszystkie strony, coraz brutalniejsza", a chaos walki wszystkich ze wszystkimi „rozszerza się na ludność cywilną: partyzantkę, egzekucje, inwigilacje, kolaborację". Zło wojny nie bierze się znikąd, a wynika ze skażonej złem rzeczywistości. Analizując „Nie trzeba głośno mówić", Maria Zadencka zatrzymuje w krytycznym kadrze obraz ziemi i uciekających, znikających granic. Takim właśnie był obraz wojny widzianej w 1942 r. przez Józefa Mackiewicza. Wojny, w której „zwycięża historia, a więc prawda jednostronna, dążąca do unicestwienia przeciwnika, która – chociaż obdarzona w tym fragmencie głosem – odmawia udzielenia przebaczenia".

„Kontra": historia nie ma dna

Wyjątkowe miejsce w twórczości Józefa Mackiewicza zajmuje „Kontra", powieść ukazująca los formacji kozackich i rosyjskich walczących z komunizmem po stronie niemieckiej, a następnie – na podstawie układu w Jałcie – wydanych przez aliantów Stalinowi. Książka ta wyszła w 1957 r. i wówczas padło w Izbie Gmin pytanie, czy dokumenty przytoczone przez Mackiewicza są prawdziwe. Odpowiedź brzmiała: niestety, są zgodne z prawdą. Wydawanie ludzi na stracenie w ręce sowieckie po II wojnie światowej jest plamą na sumieniu aliantów, którzy rzekomo walczyli o wolność narodów.


Krzysztof Masłoń


Wiersze na topie:
1. Diabelski gon (30)
2. Pokerowe życie (30)
3. Nocami (30)
4. Szarotka (30)
5. Potem cisza (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (460)
2. Klaudia (444)
3. Miłosz R (392)
4. darek407 (234)
5. Jojka (92)
więcej...