Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (8)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Heretyk
- lucja.haluch
pan Kot
- lucja.haluch
Z mitami
- TESSA
Zmartwychwstały w nas
- lucja.haluch
więcej...

Dziś napisano 18 komentarzy.

Aforyzmy 17

Aforyzmy 17

AFORYZMY - autor Zygmunt Jan Prusiński

Szeleści wiersz skrzydełkami drozda - jest mi w tym czekaniu słonecznie.

Czekam pod świętymi japońskimi wiśniami, akurat różowe kwiaty rozkwitają jakby uśmiechem przyciągały jaskółki.

Zdaję się na nią, białą kobietę ., nie słucham gór, mórz i jezior.

Jej echo nawarstwione uczuciem, zerwałem konwalie dla Ewy dziko rosnące.

Kobieta idzie do mnie, ma czerwoną sukienkę gładką jak skórę.

Uwodzi mnie czystością wobec nut które układam dla niej.

Pomiędzy przystankami modyfikuję lot kukułki.

Zatrzymuję się przy strumieniu, tu kiedyś Juliusz Słowacki pisał poematy.

Bajkowa kwiaciarka umie się uśmiechać, lubią ją kwiaty.

Skradają się motyle czerwcowe a bajkowa kwiaciareczka śpiewa moją piosenkę do samego wieczora.

Wracając z lilią usłyszałem jak pokrzywy się kłóciły, która z nich jest ważniejsza.

Poszedłem tam gdzie brzozy graniczyły z dzikim stawem - dlaczego dziki bo nie miał nazwy.
Napisz do autora

« poprzedni ( 2349 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2022-07-05, 06:18:34
typ: przyroda
wyświetleń (178)
głosuj (58)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2022.07.05; 06:57:25
Fotoblog Zygmunta Jana Prusińskiego
https://zygpru1948.flog.pl/


Fotoblog Zygmunta Jana Prusińskiego
https://zygpru1948.flog.pl/100

zygpru1948 2022.07.05; 06:54:15
Zygmunt Jan Prusiński


Publikacja w Serwisie Literackim w Koszalinie


Tęsknota nie upodli ze stron Zbigniewa Herberta,
to jest deser myśli…

Tak, lecę zaraz do niego; to jest silniejsze. „Przesłanie Pana Cogito” – cóż za przestroga. Mistrz pisze: „i nie przebaczaj zaiste”, jakbym wzmacniał się od środka, to oni mają się bać, nie naród. I dalej: „strzeż się jednak dumy niepotrzebnej”, wiem coś na ten temat. Mógłbym rozlać atrament i opisać te wertepy po literaturze, po poezji wciąż ja mknący – jakbym skrzydła miał wieczne i na pokuszenie trawię te mądrości, bo nie wolno się w walce poddawać; człowiek to nie okruszyna, to moc Dobra. I dalej: „strzeż się oschłości serca”, to takie teraz modne, wypływać w nicości na powierzchnię. Modne jest krakanie, więc ludzie kraczą sobie o tak dla fasonu. A Mistrz Herbert pisał o takich nijakich, choć chciał ich budzić wierszem ku czynom spowitym jak korzenie w skałach.


Najdalej dojdziesz do ciszy

Możesz się kryć za firanką, łatwo to widać.
Ulica brzęczy dźwiękami, chłopcy z chustami
wybielają swoje życiorysy, są aksamitni
wedle nauk skądinąd nie zawsze trafne akcenty
wracają z echem chóralnym, tylko bębny
ważne są w rytmie poturbowanego życia,
gdzie i nawet liść nie upadnie tuż obok,
by go podnieść i schować do książki –
choćby do tomiku wierszy gdzie opisuje poeta,
że żył sobie taki cichy za firanką Pan Cogito…


(14.08.2008 – Ustka)


No i tak powstał przed chwilą ten wiersz z inspiracji po przeczytaniu wiersza „Przesłanie Pana Cogito” Zbigniewa Herberta.



A Ty poszedłeś tam skąd się nie wraca do nas

Pamięci Zbigniewa Łabędzkiego


Wiem - jeszcze nie teraz -
na pewno nie teraz.
Skupić się chciałeś nad słabą rośliną
i motylem chorym.
Miałeś ambicje podnieść walor Polski -
kryształy zebrać do wazonu.

Tak skupić się nad narodem,
który oczekuje wodza flagi polskiej.
Rozdrobić złe wróżby szatana
wzmacniając mięśnie
nad rzeką Bugu czy Narew
w wierzbach płaczących. -

Spopielałe myśli dręczyły
jałmużnę istnienia,
by Polska nie wstydziła się swoich synów.
Ktoś gdzieś nieznaną zagrał
pieśń żałoby -
trawa na łąkach zaniemówiła
przez moment.

A ty w drogę ciemną poszedłeś,
nikomu o tym nie mówiąc -
jakby skrzydła anioła poniosły w nieznane.

- Gdzie cię szukać?


(17.12.2009 - Ustka)



Poeta to wszak anioł...

Marcinowi Świetlickiemu


Nie wiem, po co tyle krzyku,
jak dyrygenta nie ma.
Nie wolno w ten sposób budzić poety...
Niech śpi kiedy śpi,
niech stęka kiedy stęka,
niech chla wódę kiedy chla,
niech pisze bzdury kiedy pisze,
nawet złe wiersze w Wigilię.

- Odczepcie się od Świetlickiego!


(24.12.2009 - Ustka)



Człowiek na wzgórzu

Ewie Prusińskiej - Bednarz


Wygodnie się położyć
wysoko
rozmyślać o czasie
sklejać to co miłe
nie tylko ołtarze
zaprzyjaźnić się z orłami.

Wygodnie jest na mchu
w zapachu jodeł
pisać wiersz
do dziewczyny z południa
kupić jej pierścionek
albo zaprosić do teatru.

Ucieka życie jak pory roku
jednak one wracają
a my wciąż
oglądamy się za siebie
że każdy coś zostawił -
dzieciństwo i młodość...

Człowiek na wzgórzu
chwilowo jest ważny.


21.3.2013 - Ustka
Czwartek 5:17

Wiersz z książki "Róże i rzeki"



Zygmunt Jan Prusiński



Data dodania: 23.04.2013

http://www.knowacz.pl/wiersze/prusinski/prusinski_0101.htm

zygpru1948 2022.07.05; 06:48:50
Dodawanie - Konstandinos Kawafis

Czy jestem szczęśliwy, czy nieszczęśliwy, tego nie badam.
Ale to jedno zawsze z radością w pamięci chowam:
że w wielkim – czynionym przez tych, których nie cierpię – dodawaniu,
obejmującym tyle cyfr, ja z pewnością nie jestem
cyfrą jedną z wielu. W całość sumy
mnie nie wliczono. I ta mi radość wystarcza.

Konstandinos Kawafis
tłum. Zygmunt Kubiak



U kresu - Konstandinos Kawafis

Wśród lęków i podejrzeń,
z zamętem w myślach, z trwogą w oczach,
rozpaczliwie szukamy jakichkolwiek sposobów,
aby uniknąć oczywistej grozy,
która jest tuż przed nami.
A jednak się mylimy: nie ma jej na naszej drodze.
Wieści kłamały
(a może ich nie było albośmy ich nie pojęli).
Zupełnie inna klęska, nigdy nie przeczuwana,
nagle jak burza na nas spada
i nie przygotowanych — a czasu już brak — zagarnia.

Konstandinos Kawafis
tłum. Tadeusz Kubiak

zygpru1948 2022.07.05; 06:47:33
Mędrcy zaś – to co ma się stać - Konstandinos Kawafis

Ludzie znają to, co się teraz dzieje.
Przyszłość znają bogowie,
bo dla nich wszystkie światła jaśnieją.
Lecz gdy coś już ma stać się — zanim to nadejdzie,
mędrcy przeczuwają. Głos im powie

tajemniczy (gdy oni z rozmyślań głębokich,
zadziwieni zapadłą nagle wokół ciszą,
podnoszą głowy), aby się wsłuchali w kroki
nadchodzących wydarzeń. A zwykłą koleją
idą ludzie, wciąż jeszcze niczego nie słyszą.

Konstandinos Kawafis
przekład Zygmunt Kubiak



Stary człowiek - Konstandinos Kawafis

W głębi kawiarni pełnej kolorów i krzyku
jakiś cichy staruszek usiadł przy stoliku.
Czyta gazetę. Nikt go do siebie nie prosi.

Osnuty swą starością wzgardzoną i marną,
myśli o tym, jak mało barw życia zagarnął,
kiedy miał siłę, bystrość, urodę młodości.

Bardzo już się postarzał — dobrze to poznaje.
A pora, gdy był młody, tak mu się wydaje
jakby wczoraj. O, jakże to szybko zleciało!

Wspomina, jak niemądrze Roztropności słuchał,
kiedy mu ta oszustka szeptała do ucha:
„Poczekaj jeszcze jutra — czasu masz niemało."

Pragnienia odepchnięte, radości zniszczone,
poświęcone rozkosze, lata utracone
szydzą teraz okrutnie z przezorności marnej.

...Nad samotnym stolikiem siwą głowę schylił,
zmęczony rozmyślaniem smutnym. I po chwili
już zasypia staruszek na środku kawiarni.

Konstandinos Kawafis
przekład (?)

zygpru1948 2022.07.05; 06:43:45
Idy marcowe - Konstandinos Kawafis

Strzeż się, duszo, wielkości!
A jeśli jednak nie możesz opanować ambicji,
to przynajmniej bacz na nią – wahaj się, bądź ostrożna.
A im wyżej się wzniesiesz,
tym bardziej uważaj i czuwaj.

A gdy już – jako Cezar – znajdziesz się wreszcie na szczycie,
gdy staniesz się kimś tak sławnym
i jako prześwietny władca, w otoczeniu swej świty,
będziesz kroczył ulicą, wtedy uważaj szczególnie:
czy z tłumu nie wyjdzie aby, z jakimś rulonem w ręce,
niejaki Artemidoros i nie powie nerwowo:
„Przeczytaj to natychmiast.
Tutaj są ważne rzeczy, które ciebie dotyczą”.
Musisz wtedy przystanąć – zamilknąć, znieruchomieć
i zignorować wszystkich, którzy cię pozdrawiają
i biją ci pokłony (później im na to odpowiesz);
nawet Senat niech czeka. Ty musisz wtedy natychmiast
dowiedzieć się, co jest w piśmie od Artemidorosa.

Konstandinos Kawafis
w przekładzie Antoniego Libery



Melancholia Jazona, syna Kleandrosa, poety w Kommaginie, A.D. 595 - Konstandinos Kawafis

Starość mojego ciała, zmarszczki mojej twarzy
to cios okrutnego sztyletu.
Nie ma we mnie spokojnej rezygnacji.
Do ciebie się zwracam, Sztuko Poezji,
która znasz osobliwe leki:
umiesz znieczulić ból
poprzez Wyobraźnię i Słowo.

To cios okrutnego sztyletu.
Swoich leków mi udziel, Sztuko Poezji,
abym - przynajmniej na krótko -
mógł o mej ranie zapomnieć.

Konstandinos Kawafis
Ekdota Poiemata 1921

zygpru1948 2022.07.05; 06:40:55
Bóg opuszcza Antoniusza - Konstandinos Kawafis

Jeśli znienacka, o północy usłyszysz,
jak przeciąga niewidzialny pochód
z cudowną muzyką, z gwarem głosów -
wtedy losu, co w końcu zawiódł cię, trudów,
co poszły na marne, planów, które wszystkie
okazały się pomyłką, nie opłakuj bez sensu.
Jak ktoś od dawna gotów, ktoś odważny,
pożegnaj ją, tę odchodzącą Aleksandrię.
Przede wszystkim nie oszukuj się, nie mów,
że to był tylko sen albo że słuch cię zmylił.
Taką próżną nie poniżaj się nadzieją.
Jak ktoś od dawna gotów, ktoś odważny,
uznany za godnego, by żyć w takim mieście,
podejdź spokojnym krokiem do okna
i ze wzruszeniem, ale nie z błaganiem,
nie ze skargami tchórzów,
słuchaj tej wspaniałości ostatniej, tych dźwięków,
cudownych instrumentów mistycznego pochodu,
i pożegnaj ją, pożegnaj Aleksanndrię, którą tracisz.

Konstandinos Kawafis
tłum. Zygmunt Kubiak



Powinni się byli zatroszczyć - Konstandinos Kawafis

No i jestem bez grosza i właściwie bezdomny.
Antiochia, przeklęte miasto!
Całą forsę mi zjadło.
Przeklęte, fatalne miasto – z tym całym słodkim życiem!
Lecz jestem młody i zdrów. I doskonale znam grekę
(mam w małym palcu Platona i Arystotelesa,
znam poetów, retorów – kogo tylko zechcecie).
Mam też pewne pojęcie o sprawach militarnych
i liczne znajomości wśród kadry najemników.
Orientuję się także w dziedzinie administracji.
Rok temu, sześć miesięcy siedziałem w Aleksandrii
i sporo wiem – co przydatne – o tamtejszych aferach:
o knuciu Kakergetesa,
o jego brudnych sprawkach
i tym podobnych rzeczach.
Dlatego też uważam, że jestem w pełni gotów
służyć temu krajowi – mej ukochanej ojczyźnie,
mej ukochanej Syrii.
Cokolwiek każą mi robić, dołożę wszelkich starań,
by być przydatnym dla kraju. Taka jest moja wola.
A jeśli mi nie dadzą, stosując te swoje sztuczki –
wiemy, o kogo chodzi... nazwać ich po imieniu? –
a jeśli mi nie dadzą, to już nie moja wina.
Zacznę od Zabinasa.
Jeżeli ten idiota nie pozna się na mnie, to pójdę
do jego rywala, Gryposa.
Jeżeli i ten dureń nie będzie chciał mnie przyjąć,
to pójdę wprost do Hyrkana.

Któryś z nich musi mnie wziąć.
I obojętne mi który;
i nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia;
bo każdy z nich tak samo jest szkodliwy dla Syrii.
Lecz to już nie moja wina – ja jestem kimś przegranym
i pragnę tylko jakoś wydobyć się z tego dołka.
To wszechpotężni bogowie powinni się byli zatroszczyć
i stworzyć jeszcze czwartego – porządnego człowieka.
Chętnie bym przystał do niego.

Konstandinos Kawafis
w przekładzie Antoniego Libery

zygpru1948 2022.07.05; 06:23:21
Z szuflady - Konstandinos Kawafis

Zamierzałem powiesić ją na ścianie mego pokoju.
Ale ją skaziła wilgoć w szufladzie.
Nie będę oprawiał tej fotografii.
Powinienem był pilnować jej troskliwiej.

Te wargi, ta twarz —
o, gdyby choć na jeden dzień, na jedną tylko godzinę
mogła wrócić ich przeszłość.

Nie będę oprawiał tej fotografii.

Nie byłbym zdolny patrzeć na nią, tak skażoną.

A zresztą nawet gdyby nie była uszkodzona,
męczyłoby mnie ciągłe uważanie na to,
by jakieś przypadkowe słowo, coś w brzmieniu mego głosu
nie zdradziło mnie — gdyby ktoś o nią zapytał.

Konstandinos Kawafis
przełożył Zygmunt Kubiak



Stary człowiek (2-gi przekład) - Konstandinos Kawafis

W gwarnej kawiarni, przy bocznym stoliku,
siedzi zgarbiony stary człowiek, sam:
tylko gazetę ma za towarzystwo.

I w tej ponurej pustelni starości
myśli, jak marnie wykorzystał czas,
kiedy był silny, bystry i przystojny.

Teraz jest już za późno. Czuje to.
A przecież tamte lata zdają mu się,
jakby minęły nie dalej, niż wczoraj.

I myśli o Rozwadze: jak go zwiodła,
szepcząc do ucha bałamutne rady:
„Jutro, nie dzisiaj. Poczekaj, masz czas”.

I znów rozpamiętuje owe wszystkie
pragnienia i rozkosze niespełnione,
a te kpią z jego nudnej przezorności.

Aż od tych wspomnień i posępnych myśli
głowa opada mu wolno na blat
i tak półleżąc, śpi już stary człowiek.

Konstandinos Kawafis
w przekładzie Antoniego Libery

zygpru1948 2022.07.05; 06:21:34
Król Demetriusz - Konstandinos Kawafis

Kiedy opuścili go Macedończycy,
Pokazując wyraźnie, że wolą Pyrrusa,
Król Demetriusz (był to człowiek
Wielkiej duszy) zupełnie – powiadali –
Nie jak król się zachował. Odszedł gdzieś na stronę
I zrzucił z siebie złotolite szaty,
Zzuł purpurowe buty
I w zwykły, prosty ubiór oblókłszy się śpiesznie,
Uciekł. Postąpił jak aktor,
Co – kiedy tylko zakończy się spektakl –
Zmienia odzienie i odchodzi.

Konstandinos Kawafis
przekład Zygmunt Kubiak



Niemożliwości - Konstantinos Kawafis

Niemożliwości
a jednak w samym smutku
jest to błogosławione pokrzepienie,
którego nic nie wysłowi:
ileż dni wulgarnych było mi oszczędzone,
ileż obrzydzenia - dzięki temu smutkowi.
Rzekł pewien poeta: "Z muzyki bezdźwięcznej
słodycz do duszy spływa".
A ja tak myślę, że najprawdziwiej jest piękne
życie, którego nie da się przeżywać.

Konstantinos Kawafis
przełożył Zygmunt Kubiak


Wiersze na topie:
1. ja Weronika (30)
2. a wtedy (30)
3. żniwo (30)
4. "układacz snów" (30)
5. Kurtyzana żywiołów (29)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (280)
2. darek407 (234)
3. Jojka (200)
4. pawlikov_hoff (121)
5. Gregorsko (92)
więcej...