|
A te jaskółki, a te namiętności
A te jaskółki, a te namiętności |
Zygmunt Jan Prusiński
A TE JASKÓŁKI, A TE NAMIĘTNOŚCI
Katarzynie Białas
- Nie chcę znać żadnej prawdy,
nawet półprawdy i jeszcze mniej.
Oswobadzam się skokiem w przód,
dotrzeć chcę do sadzawki uroczej.
Namiętności jak w nieznanej piosence,
spływa po mnie wczorajsza rosa.
Tego kochania brakuje na co dzień,
kruszę myśli jak chleb dla gołębi.
Jaskółki nad moim domem,
przekazują mi znaki od południa.
Tam Katarzyna w nocnej bajce
myśli o mnie ciałem gościnna.
Że też wybrałem szlak przez akacje,
po ciemku kaleczę i ranię nogi.
Idę wciąż ku miłości rycerski -
w Rajskim Ogrodzie ona czeka!
8.10.2010 - Ustka
Piątek 21:33
Wiersz z książki „Niebieski blues”
autor ZJP
https://m.salon24.pl/71848ff97a5cece4e2cd2605d9d2ee1d,860,0,0,0.jpg
Muza
http://static.jpg.pl/static/photos/557/557183/14fb2b25e12d885aa33df09ff660c6a6_normal.jpg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2020.12.17; 09:52:20 |
NIEBIESKI BLUES - część szósta
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
PRAGNĘ KOCHAĆ DOBRO W SŁOWIE
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1099759,niebieski-blues-czesc-vi |
zygpru1948 |
2020.12.17; 02:40:30 |
Śmiertelnie zadziwiona
Autorem wiersza jest Anna Świrszczyńska
Raz uczułam, że wargi jego
dotknęły moich. Wtedy odeszło
ode mnie wszystko — ziemia
i niebo. Objął mnie łagodny
błękitny płomień, zaczęłam palić
się cicho jak stos jasnych pereł.
I potem nie czułam już własnego
ciała, tylko różaną pienistość,
lekkie migotanie, ciepło, które
było zarazem melodią.
Więc zadziwiłam się powoli,
zapadłam w zadziwienie jak w
śmierć. |
zygpru1948 |
2020.12.17; 02:29:55 |
Dziękuję!
Wiersze na topie:
1. Przytuliłaś się do trawy (32)
2. Za gałązką paproci (31)
3. Daleko z tobą pod wiatr (31)
4. Na ten wieczór z tobą (30)
5. W koło wokoło czegoś tam (30) |
zygpru1948 |
2020.12.17; 02:29:10 |
NIEBIESKI BLUES - część piąta
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
NA PÓŁ DROGI STĄD OD WIERSZA
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1098220,niebieski-blues-czesc-v |
zygpru1948 |
2020.12.17; 02:28:20 |
UWAŻNOŚĆ:
Gazeta w śnieżnej zamieci
Zofia Król
Haiku jest wskazaniem rzeczy, zwróceniem uwagi, „wytarciem lustra do czysta”. Słowa znikają, bo nie o słowa chodzi. Pozostaje to, na co wskazywały, co uratowały z toczącego się biegu zdarzeń.
Różę kwitnącą
Koło drogi
Zjadł mój koń.
(Basho)
I od tej chwili dzieje poezji potoczyły się inaczej.
W 1684 roku mistrz haiku Matsuo Basho odbył podróż z Edo (dzisiejsze Tokio) do prowincji Iga (na południe od Kioto), w której się urodził. Powstał dziennik „Podróż roku 1684”. A ów przydrożny kwiat zjedzony przez konia zrewolucjonizował podobno historię gatunku. Subiektywne przeżycia podmiotu zostały w haiku zastąpione bezpośrednim opisem doświadczenia. I tak już zostało. Basho ustanowił haiku takim, jakie je znamy. Nie stało się to oczywiście nagle, ale koń zatrzymujący się w biegu i intensywny kolor róży przy zakurzonej drodze działają na wyobraźnię silniej niż inne delikatne haiku mistrza w rodzaju: „Tą drogą / Nikt nie idzie / Tego jesiennego wieczoru”. Wolno zatem sądzić, że koń i róża wtargnęły w dzieje poezji, aby z pełną wyrazistością dokonać tego, co później – dzięki stworzonemu przez nie casusowi – będzie mogło się ujawniać znacznie delikatniej. Dokonać opisu chwili.
Dzisiaj też
Śnieg na skrzynce do listów
Nie naruszony.
(Frank K. Robinson)
W tradycji japońskiej haiku podlegało ścisłym normom formalnym. Musiało składać się z 17 sylab – 5, 7 i 5 – oraz zawierać kigo – słowo określające czas zdarzenia: „burza jesienna”, „letni księżyc”, „ranna rosa”, „koniec roku”. I – choć także w tłumaczeniu te określenia czasu nadają całości pewien melancholijny rys – wydaje się, że oryginalne kigo umieszczają opisane zdarzenia w szczególnym kontekście czasu cyklicznego, rytualnego – a ten ich aspekt jest rzeczywiście nieprzetłumaczalny. Ścisłe określanie momentu w czasie – i miejsca – pozostało jednak (z wpływem haiku lub bez) cechą poezji uważnej, skupionej na szczegółach świata, opisującej je z wiarą w ich obiektywne i namacalne istnienie. „Nagle / wszystko zaczyna trąbić: jest 12.40 / w pewien czwartek. / Neon za dnia to / duża frajda” (Frank O’Hara). „Szedłem Czterdziestą Drugą Ulicą, gdy zapadał wieczór. / Po drugiej stronie jezdni był Bryant Park” (Charles Reznikoff). „Powietrze było wielkie z głosem jaskółek. / Ooo śpiewało we mnie, ooo. / Jakie południe a nie będzie innego” (Czesław Miłosz).
Współczesne haiku z oczywistych względów wymknęły się językowym rygorom. Skrupulatny japonista powie, że są jedynie naśladownictwem tradycyjnej formy. A jednak rygory obejmujące haiku są nie tylko formalne. A jednak nie wystarczy wybrać byle szczegół i prosto go opisać w trzech lakonicznych wersach, dorzuciwszy dla smaku wybrakowaną, zachodnią wersję kigo. Wiedział o tym dobrze Allen Ginsberg, kiedy na wykładach o poezji Williama Carlosa Williamsa na uniwersytecie w Boulder uczył studentów: „Wszystko jest poezją, jeśli umie się to zobaczyć” i powoływał się na tradycję wschodnią poetyckiej uwagi. „Umieć zobaczyć” to przede wszystkim wycofać emocje podmiotu, umożliwiając dostrzeżenie rzeczy takimi, jakimi są. Basho podkreślał, że poeta powinien zapisywać doświadczenie rzeczy jak najszybciej, zanim szczegóły znikną, a analiza intelektualna zniszczy naiwność postrzeżenia. „O sosnach ucz się od sosny, a o bambusie od bambusa”. A zatem przede wszystkim – obiektywność doświadczenia, rozumiana nie tylko jako przeciwieństwo liryki refleksyjnej, ale jako pewna tkwiąca u podstaw opisu poetyckiego pokora wobec rzeczy, lojalność – jak powiedziałby Miłosz.
„Makura-no sōshi” („Zeszyty spod poduszki”) klasyczne japońskie dzieło pani Sei Shōnagon z przełomu X i XI wieku zawiera głównie różnego rodzaju katalogi rzeczy. Stało się wyznacznikiem nowego gatunku literackiego: zuihitsu („podług pędzla”). Peter Greenaway nawiązywał do „Zeszytów spod poduszki” w filmie o takim samym tytule – „The Pillow Book”.
Nieustająca pogoń poezji uważnej za rzeczywistością, jej maniacki rytuał inwentaryzacji szczegółów świata, prostota słów i poetyckich konstrukcji, które nie mają być piękne, a (tylko? aż?) lojalne – wszystko to sprawia, że – jak twierdzi między innymi amerykańska krytyczka poezji Marjorie Perloff – owa poezja poezją być przestaje. Tymczasem właśnie zbliżanie się do rzeczywistości aż do granicy nie-poezji stanowi cel owych wierszy uważnych. Być może stara zasada Jacobsona, że język poetycki to taki, który zwraca uwagę sam na siebie, tym razem się nie sprawdza? Haiku jest wskazaniem rzeczy, wyodrębnieniem jej spośród innych, zwróceniem uwagi właśnie, „wytarciem lustra do czysta” – jak powtórzy Miłosz za historykiem literatury japońskiej, H. R. Blythem. Objawieniem, odsłonięciem rzeczywistości, nie tylko jej opisaniem. Słowa znikają, bo nie o słowa chodzi. Pozostaje to, na co wskazywały, co uratowały z jednolicie toczącego się biegu przemijających zdarzeń. Różę zjadł koń.
„Chcę ci tylko / powiedzieć / że zjadłem / śliwki / które były / w lodówce (...)”– zaczyna się jeden z najbardziej znanych wierszy Williama C. Williamsa, który niczym w zasadzie nie różni się od karteczki przyczepionej do lodówki poza tym, że jest podzielony na krótkie wersy. Zachwyca się nim Ginsberg we wspomnianych wykładach („wreszcie życie i poezja stają się tym samym”). Być może poezja uważna odnawia – ogłoszony przez filozofa George’a Steinera – zerwany kontrakt między słowem a rzeczą? Być może „śliwki” znów oznaczają śliwki. Słowo zmęczone wszystkim, co z nim w XX wieku wyczyniano, pragnie po prostu nazwać rzecz.
Cdn. |
|
|